‘Proporce nie powiewająI flagi nie łopocą,I cisza w krąg zalega.Tysiące rycerstwa ,Tysiące rycerstwa …Kim jest ta dziewczyna ? Czy znam jej imię ?Kim ona jest ?Joanna, Joanna nosi złoty krzyżI wygląda tak pięknie w swojej zbroi.Joanna, Joanna Bogu pocałunek śleI nigdy nie włoży pierścienia na palec. Wszystkie armaty strzelająI miecze dźwięczą,I konie nacierają,I flagi łopocąI bitwa narasta.A dzwony, a dzwony biją …Kim jest ta dziewczyna ? Czy znam jej imię ?Kim ona jest ?Joanna, Joanna nosi złoty krzyżI wygląda tak pięknie w swojej zbroi.Joanna, Joanna Bogu pocałunek śleLecz nigdy nie włoży pierścienia na palec. Joanna, Joanna, Joanna Bogu pocałunek śleI wygląda po prostu pięknie w swojej zbroi.Pięknie w swojej zbroi …Dla Ciebie, Panie tańczę lekko na paluszkachA łąki płoną kwieciem …( Hyhym, Hyhym, Hyhyhym – maszerują zbrojni …)( A-aaaaaaaaaaaaaa ! A-aaaaaaaaaaa ! – krzyk kobiety ) Dam Ci Panie dowód mojego oddaniaA Ty podaruj mi skrzydła,Bym zmartwychwstałaW trzepocie ognia,W tumanie popiołu.( Hyhym, Hyhym, Hyhyhym – maszerują zbrojni …)( A-aaaaaaaaaaaaaa ! A-aaaaaaaaaaa ! – krzyk kobiety )’Wolne tłumaczenie niesamowitego utworu ‘Joanni’ z magicznej płyty ‘Aerial’ Kate Bush. Twoje zachody słońca, Czado, przypomniały mi tą pieśń. Mam gęsią skórkę, gdy jej słucham .
Widzę że fascynują Cię zachody słońca. Ciekawie wychodzi Tobie ich przedstawienie, ale wszystkie zdjęcia są miłe dla oka.zapraszam na mojego blogawww.asfoto.bloog.pli pozdrawiam
….dlatego żeby swoją drogę móc odnaleźć w atramentowej podróży poprzez kolejne ciemne horyzonty i jasne świty, wiedzieć zawsze o sensie tej drogi w nieznany czas przyszły, mieć siłę i pewność i radość na każdy kolejny dzień …..zamyśleni spoglądamy na drogowskazy pozostawione nam pod niebem zachodzącego słońca…jak TUTAJ……
Stęskniłam się już za pełnymi dramatyzmu zachodami słońca, bo u mnie ostatnio niebo cichym szeptem błękitu i tiulową poświatą różu żegna ognistą kulę – spokojnie i potulnie odchodzi słońce do krainy snu.A u Ciebie Czado ogniste łuny światła, niczym otchłanie Mordoru paraliżują niesamowitością. A może to wcale nie Mordor lecz CZYŚCIEC. Kapliczka niczym latarnia nadziei góruje tu nad lawą oczyszczenia, nad którą unoszą się opary grzechu. Kapliczka byłaby ostatnim przystankiem gdzie o wybaczenie mogłabym prosić, a później w dół… za czarną krawędź życia… prosto w wyznanie win. Oby dotrzeć do przeciwległego brzegu lepszego wcielenia… ocalałabym… Jeśli nie – przyjdzie mi się tułać po bezkresach piekielnej otchłani… ona dla mnie już tuż przy brzegu się otwiera.Patrząc na te fotografie z jednej strony myślę o wierze, a z drugiej strony pogańska natura praprzodków się we mnie odzywa. Pełne grozy chmury i ognisty zachód prowokują, by TAM rozpalić ognisko i odprawiać słowiańskie rytuały na cześć słońca, ognia i ziemi… skakać przez ogień i puszczać wianki na wodzie – jak w noc świętojańską. Mimo upływu czasu, korzeni pochodzenia nie jesteśmy w stanie wyrwać z duszy… to siedzi w nas głęboko.I na koniec … bardzo się cieszę i dziękuję Czado, że za sprawą fotografii mogę być tam gdzie Ty… być w poznanych mi dzięki Tobie miejscach i odkrywać ich nowe oblicze. Gdzie Ty tam my wszyscy (wirtualnie oczywiście Pozdrawiam
Pewne motywy zapisują się nam w pamięci jako niezmienne i stałe obrazy, ale chyba niesłusznie, bo skuta mrozem i oprószona srebrzystym śniegiem dzisiaj pod tytułem „Spalona” widnieje. Zimą wydawała się krucha i delikatna… jakby była stworzona mroźnym oddechem, który w jednej chwili mógł się rozproszyć, a dzisiaj majestatyczna i silna trwa mocno i swoim dźwięcznym brzmieniem stoi na straży naszej wiary. Wtedy niczym kryształ w śnieżnej krainie, a dzisiaj jak żarem nieba spalona …góruje nad horyzontem i przypomina, … by Właściwemu za piękny dzień podziękować.Zimą niebo nieme było, a dzisiaj grzmi całą swoją potęgą.Kapliczka nas upomina, a ziemię i niebo (na drugim zdjęciu) swoim milczeniem godzi. Te dwa olbrzymy, które za dnia kontrastem zieleni i błękitu „gryzły” się ze sobą teraz milkną i łączą się we wspólnym kolorze. Z oddali płyną już obłoki, które otulą i ukoją zmęczoną „plonowaniem” ziemię. Niebo naciąga już nad ziemią granatową kołdrę nocy i powolutku gaśnie światło dnia.Ale jak widać zanim ciemność nastanie natura piękną wieczorną bajkę nam opowiada.
…jak czyjeś spalone uczucia, poplątane losy, przerwane istnienia, jak cienie czasów, które trudno zrozumieć gdy dzieje się zło…i jak chwila po burzy, w której próbujemy wszystko poukładać pomimo wszystkiego, dziekuję Czarodzieju za ten piękny spokojny wieczorny pejzaż sennych myśli, tak bardzo mi dzisiaj potrzebny, jutro wszystko stanie się jasne przecież..
Znalazłam Twój Dział, Czado ! Ma wysokość 669 mnpm i spływają z niego strumyki na zachód do Taboru i na pd.-wschód do Wisłoczka. W dolinie przed nim Wołtuszowa z czerwonym szlakiem turystycznym, biegnącym do Rudawki Rymanowskiej. W Wołtuszowej jest cmentarz, miejsce po cerkwi, krzyż i zabytkowe lipy. Za doliną na północ jest góra Zamczysko ( 568 mnpm ) z kamieniołomem i Wierchowa z punktem widokowym. Oto sucha interpretacja mapy. Jak jest naprawdę pokazują Twoje piękne zdjęcia.
…..uśmiech ;D…..uśmiech….;o))))….uśmiech…;-))))…i nie przestaniesz mnie zaskakiwać? najnowszym modelem przyjaznych myśli?…tak jak to tylko nieliczne krasnoludki potrafią?….
…krasnoludkowe małe zielone poletka uprawne, z miedzą rosochatą i koniecznością orania, koszenia i dbania o…to co się zieleni bez umiaru i pamięci, a krasnoludkowie mili przyjaciele moi siedzą po miedzach pilnując wzrostu trawy i padania promieni słonecznych, i martwią się o ludzi…żeby zdążyli gdzie chcą zdążyć, żeby zrobili co planują, żeby zdążyli nacieszyć się każdą powolną chwilą , którą pewnie przeoczą niechcący zupełnie….eeehhhhhh niech to…..
Miło usłyszeć, że nie tylko ja tak mam. Jest tam na stokach Zamczyska takie miejsce, że można usiąść na pniaczku i spokojnie czekac aż słońce położy długie cienie nałąkach Wołtuszowej pod Działem… Potem jest tak przez kilka minut jak na zdjęciu… W życiu cenne są tylko chwile… Tak mi samo wyszło… Czy to było w piosence?… I tak bym na to wpadł Pozdrawiam Wszystkich wiosennie…
Ja też chcę tam!:) Takie ładne, pastelowe barwy, aż się cieplutko i wiosennie w sercu robi… I cóż można więcej pisać, kiedy od samego patrzenia tak miło.
Czy ten Dział należy do Taboru czy bezpośrednio do Wisłoka ? Dzięki Twoim zdjęciom układam w głowie obrazy, pisząc plan wędrówek po Beskidzie Niskim i Dołach Jasielsko-Sanockich. Pozdrawiam.
…słonko jeszcze nad jodłami a ja już w domu, nogi bolą, skąd to znamy? a w sprawie działów zawsze myślałam, że rozdzielają ziemię np. jakiegoś Wańki od innej, i nie będę się spierać z Tobą, Czado , bo Ty pewnie masz rację…. a poza tym lubię słuchać co mówisz (piszesz) i b a r d z o lubię TU sobie popatrzeć, a teraz odpocznę przy drugim zasłużonym kawałku zielonego placka twojego pejzażu przed oczami i mojego wypieku (?) w ustach…bywanko…..
….hmmm…duże kawałki zielonego placka o smaku kiwi, każdy kawałek leciutko oprószony słonecznym pudrem, sama pyszna zieloność… a tak naprawdę to nie wiem skąd te działy wszystkie w nazwach, ja znam np. Wańka działy (niedaleko) czy Ten dział też ma w nazwie określenie do kogo należał, czy stało się to nieważne i dlaczego? jakoś tak może zbyt wiele chciałabym wiedzieć, ale oj tam, jak będziesz wiedział to odpowiesz, a jak nie to poszperam sobie troszkę, a teraz idę po kawałek placka zielonego i na słonko…
…w nocy pewnie spadł zielony śnieg i teraz jest zielona górka i zielone sanki i z zielonej górki na pazurki można po zielonym śniegu zjechać , brak tylko zielonego bałwana,który jest jakby do mnie podobny ….tak jakoś zielono mi wyszło znienacka, bo to taka dziwna pora roku…..zielona…..;o)))
Na Kopcu dziwy jakieś ?! Smuga światła odprawia ‘czary – mary’ ? Idzie od lasu po łące i zamienia kolory jesienna na wiosnne. Jeszcze został jej złoto-rudy las w oddali do zaczarowania …
.. u mnie trawiastość jeszcze trochę malutka, nabiera dopiero wigoru, żeby było można biegać na bosaka po łąkach gdy majowe słońce wychyli się już spoza wzgórz i pozwoli zdjąć traperki, i dać się połaskotać trawkom już podrośniętym po stopach …lubię gdy dłuuuugie cienie drzew gaszą w gorące dni promienie słońca na łąkach by dać wędrowcom odetchnąć, czyżby to tęsknota za upalnym latem? przecież zawsze twierdzę ,że nie znoszę upałów, no nie wiem…
Właściciel zajęty innymi sprawami ciągle pozwala żyć. A może dlatego, że wierzba to marny surowiec, daje więcej popiołu niż ciepła? Buki nie maja tyle szczęcia.
ciekawe ilu „oszołomów” spragnionych Wierchowej czy Zamczyska ruszy w najbliższym czasie za hasłem „Na Rymanów…”, oby Czado nie musiał na takich wielkich wierzbach jak ta przed nami sie chować ))
Trzymaj się ciepło J. Jutro musi być lepiej !!! Czasami jednak ‘bywają takie chwile, że nawet Shubert do nas nie przemawia’ … więc J, łap promyk światła, jak Prot z planety K-PAX
…już lepiej, teraźniejszość stała się przeszłością i tak jest łatwiej chociaż nawet nie próbuję rozumieć, to był zły dzień TUTAJ i dlatego tak bardzo tęskniłam do swoich myśli spokojnych i jasnych patrząc na las za oknem i pejzaże Czado, czasem pomimo cudów przed oczami trudno je zobaczyć, gdy mrok w sercu…oswojona z przerażeniem tamtego dnia powoli znowu widzę błękit i światło….a wszystko na wyciągnięcie dłoni, na szczęście…..pozdrawiam z deszczowych Bieszczadów )))
Ja też, Ameli jestem w szoku patrząc na rozmiary tej wierzby. U nas na Mazowszu już się tak ogromnych drzew nie spotyka … A jeśli tęsknicie, tak jak J. za wierzbami, listkami i gwiazdami w zasięgu ręki, to pakujcie plecaki i ruszamy na Rymanów pod koniec kwietnia ?!
…i to jest cud natury, i dlatego wierzby tak mnie zadziwiają, że choć wyglądają bardzo staro – niekiedy aż puste są w środku pnia – to mają siłę, by rodzić młode listki i pozwalają im rozwijać się i rosnąć przez kolejne miesiące…Gdy byłam mała uwielbiałam tańczyć z gałęziami płaczących wierzb, chowałam sie w nich i wyobrażałam sobie, że jestem na sali balowej,… albo stawałam pod najdłuższymi badylkami i bawiłam się w księżniczkę o bardzo długich włosach, którą musi uwolnić książę…hi, hi, hi…fajnie było, teraz to już nie wypada i dawno takiej wilekiej wierzby nie spotkałam.
…chciałabym żeby w moje miejsce na ziemi wrócił spokój, taki jak TUTAJ, tęsknię do gwiazdozbiorów czystego nieba i złotych spokojnych obłoków, wierzę,że ten witraż jasnego światła i zieleni pozwoli mi odnaleźć spokojne myśli…
…witraż spragnionych słońca listków, całych z drobniutkiej zieleni, w delikatnych zamyśleniach kształtów gałęzi pnących się do błękitu nad Twoją głową, ciepło Tutaj u Ciebie Czado… cieplutko… a właściciel niech śpi i zapomni o tym ,że ONE się Tutaj budzą ze snu srebrnego i ubierają się w zieleń …za chwilę obudzą się buki, poczekamy cierpliwie…. ;o))))…
Już dosyć dawno widziałem Twojego bloga i chyba obejrzałem już wszystkie zdjęcia. Wszystkie są piękne, a na niektóre można patrzeć całymi godzinami upajając się wspaniałym widokiem. Gratuluję. Chciałbym tam być i widzieć to wszystko na własne oczy, ale na razie musze sie zadowolić zdjęciami. Stracznie spodobała mi się ta cerkiew i może w wakację się do Rzepedzi wybiorę. Byłeś kiedyś w Drohiczynie? Jest tam cudny kościoł. Akurat trafił mi się na pochmurnym niebie więc na zdjeciu wygląda jak z bajki… Jeszcze raz gratuluje.
dzięki … na razie wirtualnie, ale szlaki już przecieramy i strasznie mnie cieszy jak więcej dowiaduję sie o tych terenach, ich górach i tutejszych zabytkach…tylko co Czado na to… jak jego magiczny i tajemniczy świat rozszyfrowywujemy i „podszewką na prawą stroną wywijamy”.Przyznam się, że od jakiegoś czasu Pejzaże Karpackie jak tylko mogę to z mapą odwiedzam i tak sobie po tych górach… na razie w marzeniach …chodzę
…bardzo trafne, one tutaj rzeczywiście takie bywają bardzo często….niebieskie góry….. pewnie z powodu porannej mgły albo może czary jakieś, ostatecznie to przecież kraina biesów i czadów ( z tym Czadem również oczywiście)….
Kiedy spojrzałam na to dolne zdjęcie, przypomniało mi się takie małe opowiadanie, jeśli dobrze pamiętam to Andersena, „Błękitne góry”. I gdy patrzę na te szczyty w oddali, to jakby skąpały się w barwie nieba…
Czy macie na myśli Rzepedź w Bieszczadach – k/Komańczy? Ja gdy pierwszy raz ujrzałam owo zdjęcie pomyślałam, że to odbudowana cerkiew w Komańczy, bo trochę do siebie te dwie podobne i świeże drzewo widać w partii naw i absydy (jakby nie było to miejscowości po sąsiedzku leżą), ale przecież to niemożliwe, bo dopiero drewno „uzbierali” na odbudowę tej z Komańczy…
… a jak Ci sie widzi śnieg na pierwszym planie ? Ja mam złudzenie jakby to spieniony, górski strumień spływał z jazgotem w doliny. Tak inny ‘stan skupienia’ ma ten śnieg, jakby z innego obrazu …
Przeczytałam swój powyższy wpis i przyszła mi pewna myśl do głowy … czy mogę mówić, że Bieszczady mnie zauroczyły, że serce moje do nich tęskni skoro nigdy tam nie byłam i tak naprawdę nie znam swoich prawdziwych uczuć, które towarzyszyłyby w obcowaniu z nimi, a to co odbieram i czuję patrząc na zdjęcia to przecież są to Twoje Czado wrażenia, emocje, przeżycia którymi z nami się dzielisz, a ja tak je sobie trochę ‘przywłaszczam’. Lecz ufam Ci ‘na obraz’, bo chyba tylko prawda tak piękną być potrafi… tylko może wcale nie do Bieszczadów tak wzdycham lecz do Twoich fotografii Czado. Niby to samo, ale … w filozofii przedmiot a obraz przedmiotu to zupełnie inne pojęcia, to nie to samo …Wiem…po grząskim gruncie stąpam pisząc te słowa, ale czy można mówić o miłości nawet tej platonicznej jeśli nie towarzyszyły temu realne przeżycia. Muszę konicznie pojechać w Bieszczady, by się o tym przekonać, by rozwiać swoje wątpliwości, a wtedy te przepiękne, pełne wrażliwego spojrzenia obrazy gór będą przywoływały i moje przeżycia z nimi związane. Ale przyznam się, że boję się realnej konfrontacji, bo przyzwyczaiłeś mnie Czado do swoich spojrzeń i boję się iż okaże się, że ja tak wrażliwie widzieć nie potrafię.
Dawno już tu nie zaglądałam i stęskniłam sie za Twoimi, Czado pejzażami … Szykuję się do wyjazdu w Twoje rejony. Planowałam też Magurski Park Narodowy, ale w okolicach Rymanowa, Iwonicza i Dukli jest tyle ciekawych miejsc, że nie dam rady pojechać bardziej na zachód na spotkanie z hucułami. Im należy się oddzielna wycieczka. Znów czarowne, nostalgiczne Bieszczady w niesamowitych barwach, np. I-sze zdjęcie: są tu wrzosowe wzgórza i pustynne, piaskowe połoniny w słońcu, rudość traw i plamy zieleni, jak mech w lesie … a z przodu śnieg, jak z innej bajki dla kontrastu… Cudne !!! Oczywiście są nasze stare dobre znajome, wiecznie młode śnieżyce , jak rok temu w kwietniu i w 2005 także.
…dzisiaj tak bardzo mocno potrzebuję tego światła i powietrza i przestrzeni, by odetchnąć…dziękuję, tak jest łatwiej…gdy świat mój taki zbyt mały,żeby móc spokojnie spojrzeć w niebo nad Bieszczadami, kiedy zbyt dużo myśli o cieniach…
Piękne te ostatnie topniejące połacie śniegu… w słońcu błyszczące..Piękne te pierwsze śnieżne kwiaty bielą przypominają płatki śniegu..Ach góray jednak tworzą swoim krajobrazem niezwykły klimathttp://argo.bloog.plhttp://avangarda.bloog.pl
….otworzyć oczy szeroko na świt i zmierzch, rozpędzić myśli i wspomnienia, i ruszyć gdzie oczy poniosą łowić kolejne przestrzenie bezmiaru naszego wędrowania, za kolejną dal, po następny szczyt….
Muszę przyznać, ze za każdym razem, kiedy wchodze tutaj, przeżywam swoje małe „chwile radości”. Kocham góry, przyrodę, moim marzeniem zawsze było i nadal jest wyprawa w Bieszczady. Co prawda, na razie się na to nie zanosi…Ale może kiedyś:)Bardzo się cieszę, ze mogłam znaleźć tak piękną stronę…Pozdrawiam i dziękuję:)
chwaaalipięęta ;P … a może już nie będzie ostatnich płacht śniegu i śnieżyce może przekwitną ?Ech … a tak na serio Jofa to nie bierz tych słów do siebie, bo to zazdrość dzika i nie do opanowania przeze mnie przemawia. Z nieopisanej tęsknoty za przestrzenią i pragnieniem wolności całodziennej wędrówki nie potrafię już normalnie myśleć, a strach, że majówkę przyjdzie mi spędzić na działce albo co gorsza w domu drażni moją zwykle łagodną naturę. Działka nie jest zła, ale wiadomo … z górami wszystko inne przegrywa.Pozdrawiam serdecznie .. niech Tobie i Wszystkim górskim majówkowiczom podczas wędrówek towarzyszy tak piękne światło jak z Waldkowych pejzaży i jak śnieżyc braknie to innych ślicznych kwiatków życzę. Bywajcie na szlakach bezkresnych … buty sobie zedrzyjcie i pogłaszcie góry ode mnie jak już tam będziecie ))
nie było mnie tu chwilę i już brakowało tchu… a teraz zaciagam się pięknem, wdycham każdy szczegół, przenikam do wnętrza i wiem że nie jestem już tylko cieniem… dziękuję za piękno
Witam po świętach. Zima to już chyba w odwrocie.Chociaż w górach to nigdy nie wiadomo.Ale niech juz będzie trochę słonka,pięknych wiosennych roślinek,nieśmiało wychylających swe główki spod ustępującego śniegu.
Ależ te góry są piękne … nie znajduję słów, by ich czar opisać. Zaczynam mieć obawy czy odwiedzić je po raz pierwszy, bo może się zdarzyć, że nie opuszczę ich … d o b r o w o l n i e.Często zastanawiam się, co mnie tak w nich urzeka, bo niby góry jak góry, ale TE mają w sobie COŚ, co nie sposób zdefiniować i na swój sposób są zupełnie inne od tych które do tej pory odwiedzałam. Może to niezmierzone połacie traw sprawia, że tak mnie ONE zauroczyły; te rudości, brązy, ukochane pomarańcze…cała paleta barw ziemi oko pieści i pod stopami dywany rozkłada. A może to łagodne pasma błękitniejących szczytów rozciągające się po horyzont i niczym jak kurtyna w tetrze osłaniają scenę dla magicznych obrzędów światła, które odprawia bieszczadzkie słońce nad tymi Połoninam – ~J nazywa je pięknie „grzbietami swoich smoków”. Ech Czado, Magiku milczący … swoimi fotografiami niejedną duszę już poskromiłeś, a moją wręcz górami opętałeś. Sam jeden obrazami sprawiłeś więcej niż słowa licznych przewodników.A śnieżyce jak zalotnie się do nas tu uśmiechają i nieśmiałe pochylają w zawstydzeniu kielichy, a zamiast pąsów żółte kropeczki mają niczym dołeczki w policzkach roześmianych … cudowne kwiatki pełne wdzięku, uroku … i „podstawowych” barw wiosny: zielonej, żółtej i bieli…a za „pochodne” można by uznać fiolet bratków, subtelny cynober tulipanów i błękit pogodnego nieba. Ach kolory, kolory … zima też sporo pastelowych odcieni tęczy miała, lecz pragnie się już soczystości, intensywności i eksplozji barw „niewypasionej łąki”.A na drugim zdjęciu od góry to chyba Rawki bieleją szczytami albo szczycą się bielami Pozdrawiam niestrudzonego wędrowca
ŚMINGUS DYNGUS … dla podtrzymania tradycji dzisiaj regionalnymi przyśpiewkami …Przyśli my tu po śmigusieale nos tyz nie opuście -dwa jojecka do goreckai spyrecki do rynecki,zajrzyjcie do skrzyniewyjmijcie pół świnie,zajrzyjcie do pieca,wyjmijcie kołoca,kope jajek podarujciei nicego nie załujcie…..Przyszliśmy tu po dyngusie,zaśpiewamy o Jezusie,o Panience i Piotrze,o judaszu i o łotrze.A gosposia dobra szczera,da nam placka, da nam sera…..Dyngus, dyngus po dyngusieleży placek na obrusieBaba kraje, dziad podajeProszę o święcone jaje ŚMINGUS – to iście słowiański, a tym samym pogański zwyczaj … panny dla zabawy bito wierzbowymi witakmi po kostkach za zalotne spojrzenia i uwodzenie kawalerów oraz polewano się wodą. „Zwyczaj ten najprawdopodobniej był związany z koniecznością zażycia kąpieli po długich zimowych miesiącach” (cyt. Wikipedia)Panny, które nie miały wzicia u kawalerów same polewały się wodą, wrzeszczać przy tym w niebogłosy:”Tak me zlały te zarazy! Tak me zlały” DYNGUS – to też zwyczaj słowiański i … staropolski … chodziło się z kogutkiem po domach znajomych, śpiewano przy tym pieśni reigijne lub ludowe prosząc w zamian o samokłyki ze świątecznego stołu.Oj wesoło kiedyś było…wesoło. Ciekawe czy w Polsce gdzieś jeszcze przetrwał zwyczaj „chodzenia z kogutkiem”, bo na wsi kujawskiej tuż przed Bożym Narodzeniem tradycja kolędowania i chodzenia z tzw. kozą przetrwały. Pozdrawiam etnologicznie…
Kazdy ma swoja droge. I obysmy podazali nia do celu. Dzisiaj juz Lany Poniedzialek- tak wiec zycze radosci i podtrzymywania tradycji. Niech bedzie wesolo i pieknie!
Ameli dziekuje za te piekne wiersze, szczegolnie ks. Twardowskiego. Wszystkiego najlepszego z okazji Swiat Wielkanocnych i blogoslawienstwa Bozego dla wszystkich wierzacych i tych ktorzy chcieliby wierzyc. Alleluja !!!
WIELKANOC…Wyszedł ci sobie Pan JezusWe Wielkanocną Sobotę,Kłaniało mu się po drodzeSchodzące słońce złote…Idzie na rezurekcję,Rozgląda się dookoła,A gdzie li wzrok jego padnie,Śmieje się trawa wesoła…Nagle przystaje Pan JezusI omal ze śmiechu nie pęka:”Po co – powiada – przy drodzeTa głaźna Boża Męka?”…Po co te godła śmierci?Odpowiedź wam się kłaniaJasna: gdzie nie ma śmierci,Nie może być zmartwychwstania.Dał się przekonać Pan JezusZwykłemu dziadowinie,Dlatego od lat już tak dawnychPrzy drogach na krzyżach ginie…Jan Kasprowicz, W sobotę RezurekcyjnąNiech Chrystus Zmartwychwstały przyniesie dla Was wiosenne kwiaty radości, miłości, spokoju i szczęścia. Wesołych Świąt i mokrego Dyngusa (dziewczyny nie dajcie się… walczcie o suche spódnice a także wielu kolorowych spotkań z budzącą się do życia przyrodą … moi mili.Może to zabrzmi patetycznie, ale jest prawdą…to drugie moje święta z Wami tu spędzone … z Waszymi przemyśleniami i Twoimi Czado pięknymi i wzruszającymi fotografiami.”Szukam,szukania mi trzeba”, ale sprawiacie, że jest to łatwiejsze i chyba właściwą drogę obieram …Nie umiem być srebrnym aniołem,ni gorejącym krzakiem,tyle Zmartwychwstań już przeszło,a serce mam byle jakie.Tyle procesji z dzwonami,tyle już Alleluja,a moja świętość dziurawa na ćwiartce włoska się buja.Wiatr gra mi na kościach mych psalmyjak na koślawej fujarce -żeby choć papież spojrzałna mnie – przez białe swe palc.Żeby choć Matka Boskaprzez chmur zabite wciąż deski,uśmiech mi Swój zesłała jak ptaszka we mgle niebieskiej.I wiem, gdy łzę swoją trzymam jak złoty kamyk z procy,zrozumie mnie mały Baranekz najcichszej Wielkiej Nocy.Pyszczek położy na rękusumienia wywróci podszewkę,serca mojego ocali czerwoną chorągiewkę.ks. Jan Twardowski, Wielkanocny pacierzDziękuję Wszystkim, pozdrawiam wiosennie … i bywajcie na karpackich szlakach.
Bardzo, bardzo dziękuję… wspinając się na tą górę i towarzysząc Chrystusowi w męczeńskiej drodze dzieliliście Jego tród … dosłownie, ale dziś Pan już Zmartwychwstał…
Dziekuje ci, Czado., za te droge przez gory z Panem Jezusem. Chcialabym pojsc tam razem z wami, przezyc te droge krzyzowa i doznac wzruszen, uniesien duszy. Mysle, ze to pomogloby mi zblizyc sie do Boga, odnalesc siebie. Czado wesolych swiat Wielkiejnocy. Serdecznych spotkan przy swiatecznym stole, blogoslawienstwa BOZEGO, ALLELUJA ! ALLELUJA !!!
Mogę tylko powiedzieć że to moja „nasza” kapliczka ponieważ staramy się ją utrzymać w jako takim porządku. Bywa że 15-go sierpnia odprawiana jest przy kapliczce msza. Trafić do Sukowatego niełatwo bo ….taka wieś już nie istnieje, choć wczoraj byłem tam na cmentarzu. W sumie z domu mam tam 10-15 minut. Takich miejsc jest w Bieszczadach mnóstwo. Wystarczy pochodzić po chaszczach. Najlepsza pora to właśnie wczesna wiosna – zanim wyskoczą chwasty.
WIELKA SOBOTA…Maryjo, Pani Aniołów! – u Ciebie O twej Korony prosim zmartwychwstanie – A niech się wola Syna Twego stanie Na ziemi-naszej, tak, jako jest w Niebie. I niechaj wielkie będzie zmiłowanie Od góry-jasnej ku biegunom-nocy: Bo zapatrujem się na krzyżowanieI Eloj-lamma!… – wołamy – pomocy!…Maryjo, Pani Aniołów, u Ciebie O Twej Korony prosim zmartwychwstanie – A niech się wola Syna Twego stanie Na ziemi-naszej, tak, jako jest w Niebie…Amen. C.K. Norwid
WIELKI PIĄTEK…”Męka”(…)O, nie móc, znużonemu, umrzeć w ciszy!… ProchuBezsilny!… O, konanie, wśród wrzasków motłochu!…Kur zapiał… Jak głos rani… Gdzie Piotr?… Czasu mało…Przebaczam winy łotrom i wszetecznej dziewce…Patrz! Zbiry lśniące ostrza wtykają na drzewce…Więc już?… Jam gotów… Wiedźcie mnie… Pobladłeś, Janie?Matko… Otrzyj mi czoło… Ściszcie zgrai krzyki…Uczniu mój… rozsypujesz w ucieczce srebrniki…Trzeba… A moc wytrwania słabnie… Ojcze…Panie… Leopold Staff[Eloi, Eloi, lamma Sabachtani? - Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił?]
Podpowiedz nam, Czado, gdzie jest taka urocza, żywa kapliczka ? Gdzie dokładnie leży Sukowate ? Nie mogę znaleźć na mapie … Może pokażesz nam jeszcze inne wiejskie kapliczki z Bieszczad, albo może chociaż wymienisz te najbardziej urodziwe, żebym mogła zobaczyć je na własne oczy na jesieni …
… tak …, bo zaiste ‘ostatni będą pierwszymi ‘ w życiu po życiu, w łasce po znoju człowieczym … Dzięki ponownie, Ameli za Wielkanocny kilim wierszem tkany.
Dziękuję, Ameli za piękną i bogatą w strofy poety wypowiedź ( trochę się chyba napracowałaś … ? ). Najbardziej adekwatny do tematu zdjęć i najpiękniejszy jest, moim zdaniem, wiersz pt. ”Wiara Zdziwienie’. Właśnie z takiej prostodusznej i szczerej wiary wynika całe prostacze piękno tych leśnych, polnych kapliczek … Zawsze się wzruszam takim widokiem i cieszę się, że ktoś o nie dba, przystraja, troszczy się i świecę w okienku stawia dla zdrożonych wędrowców, zagubionych dusz … i żeby pioruny odgonić i wilki spłoszyć … Jestem wdzięczna, że dzięki wierze opiekunów kapliczek one jeszcze istnieją, zamiast trwać jak kupa gruzów w gęstwinie zarośli, w zapomnieniu i niebycie …
przydrożna kapliczka dająca wytchnienie i zadumę po drodze i uświadomić sobie komu zawdzięczamy taką przyrodę,widoki, nas samych,spojrzeć w ciszy w głąb siebie i dalej pójść swoją drogą,
WIELKI CZWARTEK…”Wieczerza pańska”Był wieczór Paschy; w milczeniu głębokimSiedli napoju pożywać i jadła -Wieczernik szarym napełniał się mrokiem;Półjasność zmierzchu, mglista i wybladłaNa stół białymi zasłany rańtuchyI na ich twarze łagodnie się kładła.I cisza była; a w tej ciszy głuchej,Przez kratę okna powiew coraz rzadszyGnał z pól zielonych wiośniane podmuchy.Pośród rybitwów tych ubogich siadłszyChleb w obie ręce wziął i kielich wina.I zadumany w twarze uczniów patrzy.A w tych żrenicach Człowieczego SynaMistycznych brzasków grała jasność złotai myśl ogromna jakaś – i jedyna…Z ich oczu – serca patrzała prostota;Pierwsi pić mieli z Kielicha Miłości,Pierwsi pożywać mieli Chleb Żywota.Iż byli, jako ptaki leśne – prości. Lucjan Rydel
Wypowiedzianych słów się nie cofnie i źle mi z tym na duszy…może słowa ks. J. Twardowskiego choć trochę mnie usprawiedliwią (wcielam się w rolę cymbała)…ROZMOWA Z CUDOWNĄ FIGURĄ… Wcale nie jesteś cudownawestchnąłmasz nieforemną głowęszorstko cię ociosaliprzynajmniej o półtora metra za długi palec – Mój ty cymbale – pomyślałaCudowna – bo mnie ludzie pokochali I jeszcze… to też chyba o mnie…WIELKA MAŁAszukają wielkiej wiary kiedy rozpacz wielkaszukają świętych co wiedzą na pewnojak daleko odbiegać od swojego ciałaa ty góry przeniosłaśchodziłaś po morzuchoć mówiłaś wierzącymtyle jeszcze nie wiem… wiaro malutka A na koniec o szczerej i prawdziwej wierze, której mi często brakuje…WIARA ZDZIWIENIEBoże broń wiary prostych ludzinie wyuczonej na lekcjachnie przepytanej i sprawdzonej że w sam razrodzącej się jak lew na złość wszystkim innym kotomod razu z otwartymi oczamizdziwionej od początku do końcajak psiak co nie wie dlaczego mówi ogonembez retoryki stukającej kopytkiem w piekletakiej która nie sprawdza żeby rozumiećale wierzy żeby wiedziećze świętym Antonim od zgubionego kluczaz gromnicą na wszelki wypadektakiej która powtarza że jeden plus jeden to trzybo jak dwoje to musi być i Pan Jezus
Takie miejsca są dla mnie trochę (jak to ująć, by nikogo nie urazić)… estetyczną rozterką? Bo z jednej strony pałam niechęcią do wszelkich sztucznych kwiatów i obrusów, a z drugiej strony w jakiś sposób poruszają mnie różnorodne kolory, figurki Matki Boskiej malowane trochę naiwnie (niczym malarstwo Nikifora, Erwina Sówki bądź Teofila Ociepki) i najdrobniejsze, nawet w postaci obrazków czy różańca – „dowody” wiary, intencji, podziękowań, które zdobią owe kapliczki.Może w tej kwestii nie powinno być z mojej strony polemiki, ale czasami wydaje mi się, że natłok sztucznych współczesnych kolorowości trochę szpeci te stare, pełne surowości, klimatu i swoistego ducha dawnych czasów kapliczki.Jednak Miejscowym należą się podziękowania i jestem im bardzo wdzięczna, że potrafią uchować je przed zapomnieniem i zniszczeniem. Wiem, że zaangażowanie ludzi w dbałość o takie miejsca powinnam ocenić nie ilością sztucznych kwiatów, ale szczerością intencji i sercem, jakie wkładają, by zachować kapliczki. W sumie to dzięki Nim kapliczki jak ta i jej podobne mają swój niepowtarzalny ludowy, wiejski charakter – i mi bliski sercu, bo na wsi się wychowałam, ale sztucznych kwiatów i tak nie lubię Wystrój owej kapliczki przywołał mi na myśl Kult Marii w Ameryce Łacińskiej (np. Meksyk), gdzie zwykle szaty Marii są bardzo kolorowe i bogato zdobione, a samą Matkę Boską stawia się w otoczeniu wielu prawdziwych kwiatów.A sama kapliczka w Sukowatem (jako budowla) jest przecudna, może i przydałby się jej remont, ale z pewnością straciłaby wtedy na swoim uroku. Te grube ściany, malutkie czterodzielne okienka, ściany, na których prześwitują wcześniejsze warstwy farby, z pewnością (błogi w letnie upały) chłód i szczególny zapach – wilgoci, drewna, kadzidła, świec, niekiedy prawdziwych kwiatów – zapach świętości … sprawiają, że tak bardzo lubię odwiedzać te niezwykłe miejsca – dla mnie „pustelnie odnalezienia (odnowienia) wiary” – i zaszyć się tam na jakiś czas ze swoimi przemyśleniami, rozmową z Aniołami i nie tylko…Sądząc po kilku figurkach Matki Boskiej, może i po błękicie (często spotykanym w kapliczkach), który prześwituje tu z pod spodu, to z pewnością Świętej Marii poświęcono tą kapliczkę.
…..a noc, ta księżycowa narzeczona czeka w sukni z pomarańczowego zmierzchu na swój taniec, gdy dojdziemy w miejsce dobrze znane, zasiądziemy przy blasku księżyca, otworzymy oczy zmęczone i patrzeć będziemy urzeczeni na jej taniec zbyt odważny by mrok go nie ukrył w światłocieniach przed ludzkim spojrzeniem….
„… razem ze słońcemze słońcem wciążrazem ze słońcembiegnijmy do kresu dnia …”to właściwy kierunek… złotem promieni przyprószoną łąką, na przełaj?miejsce dobrze znane…czy nam również, bo znajomo wygląda?Mam trzy ‘wątpliwości’ więc u źródła wolę wypytać albo … o podpowiedź ładnie proszę ‘Pana przewodnika’
Czyżby to powrót w rodzinne strony po całodziennej włóczędze, Czado ? Oj, nóżki bolą i plecki chyba też ? U mnie napsocił jakiś interenetowy chochlik, bo na początku było tylko jedno zdjęcie, ale teraz się rozmnożyły…? Ja również tu będę za jakieś trzy tygodnie z hakiem !!! Pozdrawiam wszystkich łazików.
Nie mam pojęcia, może wina przeglądarki, choć nic sie nie zmieniło… bądź co bądź – czarno:( a to przecież najbardziej wyczekany element internetowych podróży… za jaką karę? nie wiem, win jest dużo;)pozdrawiam po ciemku!
Księżycu! Przy ołtarzu chmur – wieszczku i kapłanie – daj mi sny – takie skrzydlate – samotne – przejasne -Bym zapomniał, że idę w wyklęte otchłanie,Iskrząc się męką ognia – aż w dymach zagasnę!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .Ciemne drogi me!wysrebrzone – ukochane – wycałowane przez księżyc! Tadeusz Miciński…Aby Pamięć nigdy nie zgasła i niczym wieczne ognisko iskrami dobroci i miłości trwała w naszych sercach wiecznie.Zdjęcia są niesamowite i jak nic innego oddają żar wiary i serca, którym darzył wszystkich ludzi… i sprawił też, że potrafimy mówić jednym językiem, jednym głosem dzwięczącym…bez względu na kolor skóry, wyznanie, czy pochodzenie…Jemu Wilekie Dzięki, że świat cały godził….
Bywają chwile, że w czterech ścianach biura siedzę, jak pajac w pudełku, gdy na podwórku słońce grzeje i świat pędzi w nieznane …Tak w ogóle to jestem buntowniczką, renegatką i brzydzę się wszelkim ‘przymusem od 9.00 do 17.00′ , gdy miałabym ochotę na inne, bardziej twórcze zajęcia. Może to już czas zmienić pracę ? ;P Wyobrażam sobie grymas ulgi na paszczy szefa …
Carrmelito, chyba nie pałasz wielką sympatią do biura … wcześniej chciałaś je śniegiem zasypać, a teraz w ognisku strawić pragniesz … czyżby potęga żywiołów podsuwała niecne zamiary i kreowała demoniczne myśli? Ale rozumiem… niektórych miejsc, w których zmuszeni jesteśmy przebywać odcięci od świeżego powietrza i naturalnego światła chętnie byśmy się pozbyli. Siła wyższa – trybinką miejskiej machiny jetseśmy, ale czarne myśli snuć możemy (oczywiście z umiarem ;P nikomu nie szkodzą, a nam ulgę przynoszą )
Jak cudownie ciepło przy Twoim artystycznym ognisku, Czado. A już myślałam, że zamarznę w wyludnionym przed świętami biurze. A tu proszę: ‘kamyczek do mojego ogródka’ w zw. ze zdjęciem z 18.03.07. pt. ‘Za dalą dal’ . Chciałam płomieni, to się ich doczekałam. Ogień, jak wiadomo, jako bóstwo może się objawić w różnej postaci … Forma ognistych patyków jest oryginalna, nie przeczę. Szczególnie w nawiązaniu do gałęzi drzew w tle. A może by tak małe ognisko na posadzce w biurze ?! Cóż, poświęci się parę krzeseł i biureczko szefa, hi, hi …
Ponownie jestem oczarowana! Z każdym dniem jestem bliżej momentu, gdy opuszczę wielkie miasto i przeniosę się na południe. Te miejsca i widoki nigdy mi się nie znudzą.Mój faworyt to zdjęcie drugie od dołu. Ja nie potrafię uchwycić sekundy, Ty zdecydowanie jesteś w tym Mistrzem!
Ponownie jestem oczarowana! Z każdym dniem jestem bliżej momentu, gdy opuszczę wielkie miasto i przeniosę się na południe. Te miejsca i widoki nigdy mi się nie znudzą.Mój faworyt to zdjęcie drugie od dołu. Ja nie potrafię uchwycić sekundy, Ty zdecydowanie jesteś w tym Mistrzem!
~Jolka
25 Kwiecień 2007 23:45
Trzeba chyba mieć specjalne względy tam na górze,by trafić na taki zachód słońca.Oczywiście zazdroszczę…
~czado
25 Kwiecień 2007 22:31
Piękne. Ja czasem tak mam, gdy jestem w centrum spektaklu…Pozdrawiam…
~Carrmelita
25 Kwiecień 2007 22:04
‘Proporce nie powiewająI flagi nie łopocą,I cisza w krąg zalega.Tysiące rycerstwa ,Tysiące rycerstwa …Kim jest ta dziewczyna ? Czy znam jej imię ?Kim ona jest ?Joanna, Joanna nosi złoty krzyżI wygląda tak pięknie w swojej zbroi.Joanna, Joanna Bogu pocałunek śleI nigdy nie włoży pierścienia na palec. Wszystkie armaty strzelająI miecze dźwięczą,I konie nacierają,I flagi łopocąI bitwa narasta.A dzwony, a dzwony biją …Kim jest ta dziewczyna ? Czy znam jej imię ?Kim ona jest ?Joanna, Joanna nosi złoty krzyżI wygląda tak pięknie w swojej zbroi.Joanna, Joanna Bogu pocałunek śleLecz nigdy nie włoży pierścienia na palec. Joanna, Joanna, Joanna Bogu pocałunek śleI wygląda po prostu pięknie w swojej zbroi.Pięknie w swojej zbroi …Dla Ciebie, Panie tańczę lekko na paluszkachA łąki płoną kwieciem …( Hyhym, Hyhym, Hyhyhym – maszerują zbrojni …)( A-aaaaaaaaaaaaaa ! A-aaaaaaaaaaa ! – krzyk kobiety ) Dam Ci Panie dowód mojego oddaniaA Ty podaruj mi skrzydła,Bym zmartwychwstałaW trzepocie ognia,W tumanie popiołu.( Hyhym, Hyhym, Hyhyhym – maszerują zbrojni …)( A-aaaaaaaaaaaaaa ! A-aaaaaaaaaaa ! – krzyk kobiety )’Wolne tłumaczenie niesamowitego utworu ‘Joanni’ z magicznej płyty ‘Aerial’ Kate Bush. Twoje zachody słońca, Czado, przypomniały mi tą pieśń. Mam gęsią skórkę, gdy jej słucham .
~Monique
25 Kwiecień 2007 11:37
Cudownie uchwycone kolory nieba… układ chmur potęguje tajemniczy niepowtarzalny klimat tej właśnie chwilihttp://avangarda.bloog.pl
~asfoto
23 Kwiecień 2007 19:41
Widzę że fascynują Cię zachody słońca. Ciekawie wychodzi Tobie ich przedstawienie, ale wszystkie zdjęcia są miłe dla oka.zapraszam na mojego blogawww.asfoto.bloog.pli pozdrawiam
~J
21 Kwiecień 2007 15:29
….dlatego żeby swoją drogę móc odnaleźć w atramentowej podróży poprzez kolejne ciemne horyzonty i jasne świty, wiedzieć zawsze o sensie tej drogi w nieznany czas przyszły, mieć siłę i pewność i radość na każdy kolejny dzień …..zamyśleni spoglądamy na drogowskazy pozostawione nam pod niebem zachodzącego słońca…jak TUTAJ……
~Carrmelita
18 Kwiecień 2007 12:16
To jest jak Msza wieczorna, jak Podniesieniu, jak ‘Ciało Chrystusa’ i krew Jego i męka …Jakby co dnia Zbawiciel za nas umierał w spokoju i łagodnie …
~fishbone
17 Kwiecień 2007 12:10
poznaję, kapliczka na Szklarach.
niepokorna.ip@op.pl
17 Kwiecień 2007 10:11
wspaniałe… bardzo lubię takie fotki… zresztą masz wspaniałe okolice, aż Ci zazdroszę…pozdrawiam
dorotam@buziaczek.pl
17 Kwiecień 2007 09:34
To jest niesamowite, tylko pozazdrościć, pozdrawiam Amber
~.ja
17 Kwiecień 2007 08:13
widok tego krzyża z oddali kojarzy mi się z kapłanem unoszącym monstrancję przy podniesieniu…
~ameli
17 Kwiecień 2007 03:46
Stęskniłam się już za pełnymi dramatyzmu zachodami słońca, bo u mnie ostatnio niebo cichym szeptem błękitu i tiulową poświatą różu żegna ognistą kulę – spokojnie i potulnie odchodzi słońce do krainy snu.A u Ciebie Czado ogniste łuny światła, niczym otchłanie Mordoru paraliżują niesamowitością. A może to wcale nie Mordor lecz CZYŚCIEC. Kapliczka niczym latarnia nadziei góruje tu nad lawą oczyszczenia, nad którą unoszą się opary grzechu. Kapliczka byłaby ostatnim przystankiem gdzie o wybaczenie mogłabym prosić, a później w dół… za czarną krawędź życia… prosto w wyznanie win. Oby dotrzeć do przeciwległego brzegu lepszego wcielenia… ocalałabym… Jeśli nie – przyjdzie mi się tułać po bezkresach piekielnej otchłani… ona dla mnie już tuż przy brzegu się otwiera.Patrząc na te fotografie z jednej strony myślę o wierze, a z drugiej strony pogańska natura praprzodków się we mnie odzywa. Pełne grozy chmury i ognisty zachód prowokują, by TAM rozpalić ognisko i odprawiać słowiańskie rytuały na cześć słońca, ognia i ziemi… skakać przez ogień i puszczać wianki na wodzie – jak w noc świętojańską. Mimo upływu czasu, korzeni pochodzenia nie jesteśmy w stanie wyrwać z duszy… to siedzi w nas głęboko.I na koniec … bardzo się cieszę i dziękuję Czado, że za sprawą fotografii mogę być tam gdzie Ty… być w poznanych mi dzięki Tobie miejscach i odkrywać ich nowe oblicze. Gdzie Ty tam my wszyscy (wirtualnie oczywiście
Pozdrawiam
~ameli
17 Kwiecień 2007 03:02
Pewne motywy zapisują się nam w pamięci jako niezmienne i stałe obrazy, ale chyba niesłusznie, bo skuta mrozem i oprószona srebrzystym śniegiem dzisiaj pod tytułem „Spalona” widnieje. Zimą wydawała się krucha i delikatna… jakby była stworzona mroźnym oddechem, który w jednej chwili mógł się rozproszyć, a dzisiaj majestatyczna i silna trwa mocno i swoim dźwięcznym brzmieniem stoi na straży naszej wiary. Wtedy niczym kryształ w śnieżnej krainie, a dzisiaj jak żarem nieba spalona …góruje nad horyzontem i przypomina, … by Właściwemu za piękny dzień podziękować.Zimą niebo nieme było, a dzisiaj grzmi całą swoją potęgą.Kapliczka nas upomina, a ziemię i niebo (na drugim zdjęciu) swoim milczeniem godzi. Te dwa olbrzymy, które za dnia kontrastem zieleni i błękitu „gryzły” się ze sobą teraz milkną i łączą się we wspólnym kolorze. Z oddali płyną już obłoki, które otulą i ukoją zmęczoną „plonowaniem” ziemię. Niebo naciąga już nad ziemią granatową kołdrę nocy i powolutku gaśnie światło dnia.Ale jak widać zanim ciemność nastanie natura piękną wieczorną bajkę nam opowiada.
~J
16 Kwiecień 2007 23:32
…jak czyjeś spalone uczucia, poplątane losy, przerwane istnienia, jak cienie czasów, które trudno zrozumieć gdy dzieje się zło…i jak chwila po burzy, w której próbujemy wszystko poukładać pomimo wszystkiego, dziekuję Czarodzieju za ten piękny spokojny wieczorny pejzaż sennych myśli, tak bardzo mi dzisiaj potrzebny, jutro wszystko stanie się jasne przecież..