Są treningi, w czasie których noga podaje tak, iż wydaje ci się że Pana Boga za nogi chywtasz, bijesz rekordy trasy, "endorfiny wylewają się uszami"...
Ale bywają takie, że wyjście z domu graniczy z cudem. Zawsze coś przeszkadza, czas jest nieodpowiedni, rodzina, choroba, kontuzja, ważne spotkanie, zaległa robota, coś dawno komuś obiecane...
A czas płynie... Po kilku tygodnich zauważasz, że nie jesteś już taki jak byłeś... Dawna forma jest historią... Równia pochyła...
I właśnie wtedy musisz to zrobić... długie wybieganie...