…powoduje, że krajobraz staje się kimś bliskim, za kim się tęskni, kto sprawia radość gdy jest…. dobrze jest posiedzieć gdzieś wyżej, posłuchać szczekania psów w zagrodach, derkacza w trawie, poczekać aż się ściemni, wrócić do domu…
Te ostatnie to niesamowita magia… Naprawdę sposób w jaki widzisz świat jest niesamowity i magiczny, ujęcia zapierają dech w piersiach, nie znam się technicznie na zdjęciach, ale to co utrwalasz jest absolutnie zachwycające, to co dostrzegasz i utrwalasz mówi bardzo wiele o Tobie, masz piękna duszę…
Carmellita jak masz zdjecia Pustek to bardzo bym cie prosil zebys mi je przeslala ………Pochodze z tamtych stron a ze juz od dawna tam niemieszkam to stesknilem sie za widokiem w kazdym razie dziekimoj email [email protected]
Nie bardzo potrafię opisać dźwięk… coś pośredniego między rechoczącą żabą a krukiem, ale brzmi bardzo czysto, tak, że sprawia wrażenie jakby był nie dalej niż metr, dwa.
Oj dobrze jest popatrzeć na taki krajobraz, który towarzyszy nam od dziecka. Dla mnie takim widokiem jest masyw Gór Opawskich i Jeseników, widoczny na moim horyzoncie od zawsze, będący taką integralną częścią, tak zupełnie oczywistą jak pola pełne zbóż…Dobrze jest wrócić do domu po długiej nieobecności i jadąc drogą wpatrywać się w ten znajomy widok błękitnych gór w oddali.
…czasem tato brał na grzyby i wracało się albo wychodziło z mgłą za kołnierzem, każdy krzak był tajemnicą, a taty silna ręka prowadziła bezpiecznie ……pewnie każdy ma takie miejsce , gdzie lubi posiedzieć i napatrzeć się na zachodzące słońce, niektórzy muszą to miejsce dopiero odnaleźć, by później tam wracać choćby w myślach….,….magiczne małe światełka w oknach przywołują wspomnienia z dziecinnego czekania na wieczór w domu, gdy wracało się wreszcie z pola i z cudzych podwórek, od cudzych uśmiechów do ciepłych rąk mamy, a odprowadzał nas księżyc….
Miasto o zmroku…Niby żadna atrakcja-tony betonu,cegieł,szkła…Ale te swiatełka w oknach domów niezmiennie rozczulają …No bo tam są Domy.I oby były zawsze…
W górach byłam tylko raz, raz w Kotlinie Kłodzkiej i raz w Beskidach ale zawsze kochałam takiego typu miejsca a dzięki tym zdjęciom pokochałam je jeszcze bardziej. Obiecuje sobie teraz, że za rok na pewno pojadę w góry! Muszę!! Pozdrawiam
Masz rację Waldku to magia ale niezwyczajności.Jest magia w Twoich zdjęciach, bo masz wiernych „blogowiczów „i wciąż zyskujesz nowych.I tak jak My zauroczonych Twoimi „dziełami sztuki”.Magia po prostu magia.Pozdrawiam
witaj! wlasnie buszowalam po onecie, w poszukiwaniu jakiś porzadnych blogow z fotografiami i natrafilam na Twoj, jako pierwszy. jakiego aparatu uzywasz? masz jakiś sposob na wene? hm.. bardzo spodobala mi sie fotografia Rymanowa (; zapraszam na mojego, takze ze zdjeciami robionymi przezmnie ;D http://www.dewiantka93.blog.onet.pl zapraszam serdecznie! (; aha, moge dodac do linkow..? ;> papa:* zapraszam ;*
Jeszcze małe pytanko: jak brzmi derkacz w trawie ? Wiem, to śmieszne, ale chyba nie słyszałam derkacza… a nawet jeśli, to nie wiedziałam, że to on. Tyle się pojawiło i pojawia w literaturze bohaterskich derkaczy … a ja, miastowa, aż wstyd, nie wiem ‘co i jak w trawie piszczy’. ;o)) Muszę zanotować dla pamięci: derkacz – Bieszczady – jesień – Czado – prezentacja.
Czy widok na kościół w Rymanowie jest może od strony Posady Górnej lub z Wierchowej ? Ja mam zdjęcia od strony kirkutu w Rymanowie i od strony zachodniej czyli Pustki i Klimkówki. Co do zdjęcia nocnego Rymanowa, to przypomina mi się, jak nie raz wracałam ‘po ciemaku’ na kwaterę z ‘Jasia Wędrowniczka’ i zawsze było bezpiecznie, spokojnie i przytulnie. Dwa razy nawet odprowadził mnie do Zdroju mały Sebastian z Zielonej 11 w asyście dwóch rosłych Alaska Malamutów. Pozdrawiam kolegę – dżentelmena i piękne, serdeczne zwierzaki.
… jednak trochę mi zmarzły pazurki, ale oj tam… skośnookich nie widziałam ( oprócz jednej żabki cudnej) ale pewnie dlatego ,że niewysocy są a ja trochę z głową w chmurach…. myślałam raczej o niebieskich polanach dla śnieżnych owieczek….;o)
…aż stopy mnie swędzą z niecierpliwego oczekiwania na dotyk zielonej miękkości traw na tej ścieżce, nie zawsze lubię chodzić na bosaka ale tym razem zaproszenie jest aż nadto realne…idę sobie zatem połazić po trawie mojego pół hektara, póki jeszcze jesień mi chłodem takich pomysłów z głowy nie przegoni…;o)))…..
Ścieżka przypomina mi majową Wołtuszową, lecz wtedy biel walczyła z zielenią o palmę pierwszeństwa … Tam, gdzie mieszkasz Waldku są przecież setki tak uroczych zakątków. Dróżka, choć prosta mami i kusi, by nią kroczyć, zasysa jak magnes, a drzewa, gdy wiatr zawieje szepczą: ‘Choć, nie wahaj się, zobacz … ‘Tam na błękicie jest polana’ …’
Urocza, troszkę minimalistyczne kompozycja, jakby w stylu Dalekiego Wschodu, albo raczej Japonii. Orient się kłania. Gdy zmrużę oczy, to trawy są jak pola ryżowe … Na nich widać niesymetryczne, uporządkowane, choć z pozoru chaotyczne, bezlistne łodygi, zakończone zwartymi kwiatostanami w nieskromnym, ekstrawertycznym kolorze …. rubinowego wina, np. Tannat CataMayor 2005 z Urugwaju i winnic rodziny Etcheverry ( właśnie się skusiłam na kieliszek przed snem ). Ręcznie zbierane kiście winogron, delikatny, balsamiczny smak, a zapach w opozycji do smaku – intensywny, owocowo – leśny. Kolor, jakby ktoś utopił w kieliszku jeżynę …niezłe, polecam ;-} … a za chwilę, gdzieś z trawy wyjrzą czyjeś skośne oczy ….
Już widać, wprawdzie nieśmiało – przepiękne barwy jesieni mimo, że jeszcze lato trwa.To w Bieszczadach najpiękniejsza moim zdaniem pora roku.Tylko żeby pogoda dopisała słoneczne barwy.
Roh i Połonina Wetlińska, widok z Przełeczy Orłowicza, Bieszczady
Często pogoda w górach nie sprzyja robieniu zdjeć. Czytałem gdzieś, że nie ma sensu wyciągać aparatu w taki dzień. Ale gdy wędruje się we mgle to nawet niewielkie przejaśnienie, odsłonięcie na chwilę grani czy szczytu, wydaje się cudem…
Carrmelito, cieszę się, że sprawiłam Ci przyjemność.Zdjęcia p. Czado wywołują u mnie różnorodne emocje, odsłaniają zakamarki pamięci a nawet mobilizują do szperania po książkach.Dedykuję Ci fragment pieśni którą zapamiętałam z filmu „Nad Niemnem” (nie wiem, czy dokładnie):… Ty pójdziesz górą 2x A ja doliną Ty zakwitniesz różą 2x A ja kaliną….Pozdrawiam Ciebie i Autora pięknego zdjęcia.
Marion, jesteś niezrównana ! %)) Nawet nie możesz sobie wyobrazić, jak wielka jest moja radość i wzruszenie na widok tego tekstu, tej dawno zapomnianej piosenki … Jest tak, jakby babcia, tam z góry uchyliła niebiańskiej firanki i zanuciła mi melodię, jak za dawnych czasów .A może to Ona Ciebie natchnęła do szperania po Śpiewniku ? Zrobiłaś mi, Marion cudowny, nostalgiczny prezent ! Dałaś mi czarowną chwilę z ‘łezką w oku’. Dzięki jeszcze raz ! Jestem Twoją dłużniczką z przyjemnością … P.S. Tekst piosenki już skopiowałam do pliku ‘Złote Litery’.
Droga Carrmelito, spieszę z pomocą.Oto tekst, interesującej Cię, piosenki odpisany ze śpiewnika (brak autora):Zapadł cichy wieczór, już ucichł wiatru wiew,Gdzieś z oddali płynie harminii tęskny śpiew,Biegnę wąską dróżką, co pośród gór się pnie,Bo pod jarzębiną dwóch chłopców czeka mnie. ref. Jarzębino czerwona Któremu serce dać? Jarzębino czerwona Biednemu sercu radź!Jeden dzielny tokarz, a drugi kowal zuch.Co mam, biedna, robić? Podoba mi się dwóch,Obaj tacy mili i każdy dobry druch,Droga jarzębino, którego wybrać, mów. ref. …Tylko jarzębina poradzić może mi.Ja nie mogę wybrać, choć myślę tyle dni,Przyszła wiosna, lato, już jesień złotem lśni,Już się ze mnie smieją dziewczęta z całej wsi. ref. …
Zaśpiewałaś fragment starej, wspaniałej piosenki, o cudownej melodii, którą lubiła nucić moja babcia Kazia … Pieśń ta przypomina ukraińskie melodie, śpiewane na głosy lub rosyjskie romanse, pełne nostalgii i zadumy. Dziś babcia nie może mi już przypomnieć słów zwrotki, a ja słabo pamiętam. Jak to leci ?‘Jeden zdolny …… ( tutaj jest chyba ‘piekarz’ lub ktoś inny ?? )A drugi kowal – zuch. Jakże mam wybierać ? Podoba mi się dwóch !Biegnę wąską dróżką, Wśród ……..’i na dziś tyle pamiętam oprócz refrenu. Kto wie, jakie są brakujące słowa ? Kto pomoże mojej ułomnej, zagubionej pamięci ? Może ktoś ma stary Śpiewnik ?
Zazdroszczę tych jesiennych, lekko zamglonych klimatów. W tym roku tylko cztery dni dane mi było spędzić w Wetlinie (22 – 26 sierpnia). Było cudnie…tylko trochę gorąco….Pozdrawiam!
W naturze zawsze można znaleźć coś co kojarzy się z wyglądem gór.A to kojarzy się z Wielkim Kanionem.Masz te spojrzenie.Zawsze znajdziesz to coś i pokażesz tak, że warto oglądać oraz podziwiać. Pozdrawiam
…nieee….to tylko przecież pierzą się aniołowie, a pióra z ich skrzydeł puchem spadają na zdziwione głowy, że to jeszcze nie płatki śniegu na niebie?… że do zimy jeszcze daleko przecież ? (zależy jak u kogo bo Tu pewnie już w październiku… jak zwykle….ale ja przecież lubię zimę, no nie?…;o)))
Taka baranica jest świetna, jak mówi mój tata , na szybowcowe igraszki z diabłem. Kiedyś mój staruszek w czasie studiów latał na szybowcach … We wrześniu, jadąc w Bieszczady, wpadniemy do Bezmiechowej za Sanokiem zobaczyć, jak sobie radzi tamtejszy aeroklub. Potem zajedziemy do Ustianowej – legendy polskiego przedwojennego lotnictwa …
Ogromne DZIĘKI Waldeczku…Odnośnie pierwszego fragmentu… to masz na myśli pewnie fotografię „otworkową”… byłam kiedyś na wystawie takich zdjęć i zdziwiało mnie, że przy pomocy tak „prymitywnego” narzędzia (bo tak wyobrażam je sobie z opisów) można zrobić niezwykle wyraźne zdjęcia. Zamierzałm nawet skonstruować takie pudełeczko, ale mało o tym wiem i nie mogłam sobie wyobrazić jak miałabym tam umieścić papier, by się nie naświetlił zbyt wcześnie, a później z takim „urządzonkiem” iść w plener … wydało mi się to kosmicznie trudne i zaniechałam prób.. ale drzwi otwarte, może warto spróbować.Odnośnie drugiego fragmentu…….aaaa to teraz już wiem … o co chodziło mojemu koledze, który próbował wejść ze mną w dyskusje na temat aparatów „pełnoklatkowych” – bo chyba tak się one nazywają – a ja zielona… tylko uprzejmie się uśmiechałam Teraz rozumiem tą różnicę…i dlatego zdjęcia z Zenitha wydają mi się zawsze takie…prawdziwe. Myślałam, że jak u siebie ustawię ogniskową na 50mm to uzyskam ten sam efekt, a tu …lipa. Dziękuję za obliczenia… są bardzo pomocne… wyręczyłeś mnie Mistrzu, ale ten dzielnik 1,6 … skąd Ty go wziąłeś…muszę zajżeć do instrukcji aparatu i się pewnie dowiem.Choć czasami dodatkowo zaglądam do mądrych książek to jednak nie potrafią one odpowiadać na pytania stąd jeszcze raz dziękuję za informacje Pozdrawiam i udanego weekedu życzę… z aparatem w dłoni?
Wszystkie plany są ostre, gdy otwór przysłony jest bardzo mały. Wymaga to jednak dłuższych czasów naświetlania. Jest nawet taka technika fotografi – materiał swiatłoczyły umieszcza się w zamknietym pudełku z małym otworkirm i odpowiednio długo naświetla.Odwzorowanie najbliższe temu jak postrzega nasze oko jest przy ogniskowej 50 mm dla klatki 35 mm (dlatego taka ogniskowa to standard). Matryca Twojego apratu jest mniejsza więc rzeczywistą ogniskową należy dzielić przez 1,6 by uzyskać to samo odwzorowanie. Wyszło mi ok 31 mm.Pozdrawiam
… a jednak zasługa Dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź. Wydawało mi się, że przysłona 5,6 wcale tak małej głębi nie daje…może się mylę, ale chyba dużo zależy od rodzaju obiektywu.Od razu nasuwają mi sie koleje pytania: czy byłoby możliwe dostosować taką przysłoną, by pierwszy plan był również ostry?I czy jest taka ogniskowa (jaką może mieć wartość), dla której obraz widziany przez obiektyw będzie pokrywał się 1:1 z obrazem rzeczywistym?Mam tu na myśli fotografowanie pejzaży. Mój obiektyw najdłuższą ogniskową ma 55mm i przy takiej wartości chmury, drzewa itp. zawsze są w obiektywnie mniejsze niż w rzeczywistości… i nie mam możliwości, by sprawdzić odwzorowania obrazu rzeczywistego przy dłuższych ogniskowych… dlatego pytam A tak na marginesie dociekań fotograficznych…pożądnie pokłoniłeś się p. Waldku temu dostojnikowi Gdy się tak przyjżałam ściółce, rozpoznałam w niej krótkie igliwia świerków, a może nawet jałowca, więc Prawdziwy miał pewnie nie więcej niż 3-4 cm, a tu wygląda naprawdę okazale i potężnie… jak widać wszystko zależy od pkt. widzenia Dobrze czasami zamienić się w małego krasnala, który pod Prawdziwkiem szuka szczęścia i chwil radości Lada dzień znowu wyjeżdzam…oby pogoda dopisała, bo praca czeka mnie wybitnie plenerowa. Na zbieranie grzybów się nie pokuszę, bo nie potrafię w lesie skupić się jedynie na leśnym runie, ale z pewnością kilka śmaiłych okazów w obiektywie pochwycę… jak będą.Pozdrawiam ciepło i jeszcze letnio mimo chłodu i jakby już jesiennego deszczu.
To zasługa małej głębi ostrości. Ogniskowa 53mm, przysłona 5,6, ISO 500, TV 1/25s. Aparat leżał razem ze mną na ściółce (na mojej ręce), więc pierszy plan był ok 2cm od obiektywu, stąd taka duża nieostrość. Jedyną ingerencją w to zdjęcie była zmiana rozdzielczości i ramka. Pozdrawiam.
Mam jedno pytanie „techniczne” do Pana Fotografa Otóż intryguje mnie niewyraźny pierwszy plan, jakby poruszony i ciekawi mnie co jest tego zasługą, a może efektem ubocznym.Mam trzy koncepcje:1. ściółka była zbyt blisko obiektywu i aparat „nie poradził” sobie z dostrojeniem ostrości. W moim aparacie tak jest nad czym boleję, bo czasami badziej z bliska chciałabym podpatrzyć pająka czy pszczołę, a tu się nie da…obiektyw ostrości nie łapie.2. zasługa głębi ostrości.Jeśli tak, to proszę zdradź p.Waldku (o ile to możliwe) jaka była ogniskowa i przysłona obiektywu.3. w pierwszy plan ingerowałeś „ręcznie” tzn. za pomoca myszki i pędzli PS’aOczywiście to wszystko może być Twoją tajemnicą zawodową, którą możesz nichcieć się podzielić – w pełni to uszanuję, ale jeśli podpowiesz jak się robi takie „czary mary” to miło będzie i czegoś nowego sie dowiemy.Trochę lekcji nam wszystkim nie zaszkodzi, toć w końcu rok szkolny się zaczął Z góry dziękuję ))
Mój tata zawsze skrupulatnie wykorzystuje tą zadziwiającą „umiejętność” grzybów. Gdy ma możliwość nie zrywa ich od razu lecz zostawia do następnego dnia: „… a niech podrosną trochę, po takiego małego nie warto się schylać” Znany jest wśrod znajomych i rodziny jako szalony i napalony grzybiarz i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież wielu w zbieraniu grzybów ma przjemność, gdyby nie fakt, że tata niecierpi smaku grzybów i jedynie takie z octu jest w stanie zjeść.A ma to chyba po swoim tacie a moim dziadku, który „maniakalnie” wręcz uprawiał pomidory – mnóstwo tego było, ale nigdy…przenigdy ich nie jadł…bo nie lubił Ciekwe czym mój brat nas zadziwi?Powoli wracam do wirtualnego świata. Ten rzeczywisto-miejski, który mnie już otacza marnie wygląda na tle wspomnienia o niesamowitych Gorcach. Pozdrawiam serdecznie
Siłacz, to mało ! Toż to mityczny, puszczański Atlas, dźwigający nad głową nieboskłon ze ściółki leśnej. Wyskoczył jak ‘Filip z konopi’ po deszczu i pręży mięśnie z zarodników. Ma w sobie siłę Tytanów !… a nasz Wieszcz pisał o nim tak:’ Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,……Panienki za wysmukłym gonią borowikiem,Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem.Wszyscy dybią na rydza ; ….’Mam nadzieję, Czado, że Ty, jak Wojski zbierasz muchomory ? Szkoda by było takiego gieroja skazać na marynatę …
Jak grzyby po deszczu:) szybciutko:) Lecz jak dla mnie, to tylko na plus dla Grzyba, że potrzebuje tak mało czasu, żeby wyrosnąć tak pięknym:) aż żal zrywać… .
jaki on silny… bo czymże on jest na przeciw naszych dłoni a czymże na przeciw swojemu otoczeniu… zaskakująco mało odkrywcze, wiem, ale miło tak popatrzeć z jego perspektywy:)
…takiemu to dobrzeee!!…do czasu aż jakaś uśmiechnięta odkrywczo gęba go odkryje pod tym igiełkowym ubrankiem…przyznaj się Czado ,że nie tylko widok Cię ucieszył…grzybowa? marnowany? w sosiku?……
A ja nie potrafie zrozumiec czemu ten tuman mleczny nie swieci,bo pod spodem obserwuje niebiesko -zylkowane i fioletowe warstwy swiatla..ale one sa jakby w kokonie?
nie bylo mnie raptem kilka dni a tu takie piekne niespodzianki! ciesza oko a marzenia i wspomnienia az kluja od srodka zeby je sobie pomyslec szczegolnie ze na bieszczady poczekac musze kolejny rok.. dziekuje panu za ten usmiech na zdjeciach
Wpros przecudowne są te zdjęcia, byłam w Bieszczadach tylko raz, kiedy byłam 8 latkiem, ale pamiętam je bardzo dobrze … gdy patrzyłam na te zdjęcia chciałam się tam przenieść, między te góry, chmury … aż się rozmarzyłam
Wymarzyłam sobie nóż idealny … o 15 cm-owej głowni i ostrzu ze szlifem wklęsłym ‘Hollow’ ze stali nierdzewnej, np. 440A. Głownia powinna być stała typu ‘drop-point’. Rękojeść powinna być pękata, o grubej okładzinie, z materiału łączonego, np. z ciosów mamuta i hartowanego, lotniczego aluminium. Do tego skórzana kabura z inkrustowanym po środku złotawym, spiralnym amonitem. Taki magiczny nóż na zaczarowane wyprawy …Czy takim cudem zdołam wykroić sobie taki skrawek nieba ? Czy w szczelinie po ostrzu zaświeci słońce i zastygnie żywicą bursztynu ? A ile cięć przejdzie ślepo, na marne, mimo uszu krótkim świstem w powietrzu ?
FASCYNUJĄCE!!!Niesamowite jakby trochę nierealne,trochę ze świata grozy.Cóż jeszcze dodać, chyba tylko, że takie widoki same „wchodzą” Ci w kadr.Pozdrawiam
…i pewnie niechcący (?) mleczną drogą zaczepiłeś o góry…a to pech i mam nadzieję ,że nie zerwałeś najważniejszej z nocnych dróg, która w całości powinna wrócić na dzisiejsze niebo ,ale oj tam ….ostatecznie Czarodziejom wiele się wybacza z powodu ich szelmowskich uśmiechów również ;o))))……i tego złocistego zmierzchu…..
piękne.. jak z piosenki.. „Rozgarniam dłonią chmury.. widzę twarz, nocną czerwień nieba.. na skrzydłach ptaków.. W górę wznosi nas wiatr.. Kalejdoskop barw, kalejdoskop barw.. Barw kalejdoskop.. Wysoko nad nami, pojawia się blask.. z półmroku z otchłani, wynurza się MGŁA.. „
1. Obraz niewiarygodny… .:):)2. Martwię sie czasem, drogi Czado, czy Tobie nie pęknie głowa od tych wszystkich cudów które tak licznie pod powiekami zatrzymujesz…. 3. A poważniej to także – uważaj na siebie uważnie
Tak musiała wyglądać Młoda Ziemia parę miliardów lat temu, przed wschodem gigantycznego księżyca, z którym zderzyła się niechcący jeszcze wcześniej. Księżyc, gdy wschodził, to podobno zakrywał prawie pół widnokręgu i przetaczał się po niebie jak walec. Wtedy kształtowały się lądy, dymiły kratery a w przestrzeniach królował wodór. Nikt nie marzył o fotografowaniu …bo nikogo nie było.
Mówie od razu to Spam nie chcesz nie czytaj dalej:)Jesteś tworcza potarafisz oceniac im i lubisz tworczosc innych tak??To wbijaj na piosenki-sweet-brunette.blog.onet.pl i ocen moje songi za to otzrymasz 2 komcie:)
…na granicy realnego świata pomiędzy snem i marzeniami o zaczarowanych krainach, dobrze czasem zamknąć powieki i odnaleźć takie miejsce….gdzie można być ptakiem i przemierzać przestrzenie chmurnego nieba w purpurowym świetle dzielącym dzień od nocy….(kilka dni temu śniło mi się to miejsce, byłam ptakiem i ……latałam i było niesamowicie przyjemnie….)
Pięknie prezentuje się oglądana ze stoku Krzemienia, odległa o dzień, góra dwa dni drogi z plecakiem, niestety niedostępna w ten sposób. By znaleźć się po drugiej stronie granicy odległej w prostej linii o kilka km trzeba przejechać samochodem grubo ponad 200. Doczekamy się kiedyś przejścia turystycznego na Przełęczy Beskid?
W Wołosatem, panowie mieszkający w leśniczówce przekazali wieści zasłyszane od stałych bywalców barów (którzy ponoć mają dużo czasu dlatego dużo wiedzą że ma to nastąpić bodajże w 2012 r. Jednak miejscowi nie są temu przychylni, obawiają się przemytników i innych nieprzyjemnych, a zwązanych z tym spraw.Poczekamy – zobaczymy…Będąc tam, chciałam pójść zobaczyć jak jest na wspomnianej przełęczy i bardzo zdziwił mnie zakaz wstępu – nawet dla pieszych! …jakby nie wiadomo jakie skarby tam chowali…ale zakaz zakazem – wypada uszanować…ale tak mnie korciło…
Nie bój żaby ! Oj, doczekamy się, doczekamy i odciski nam się porobią od dreptania na Ostrą Górę. Turystyka to złoty interes, nieprawdaż ? A swoją drogą, Romantyków, takich jak My nie sieją. Sami się rodzą !
Wróciły wspomnienia… wypraw w góry, zjazdów na tyłku po błotnistych stokach Tarnicy, żaru ogniska na twarzy i wódki w gardle… Poczuć znowu wiatr we włosach i zapach połoniny, hej! Obudziłeś we mnie tęsknotę za Bieszczadami, moimi ukochanymi, a tak dawno niewidzianymi… Nie myślałam, że może mi ich tak bardzo brakować…
Nie wszystko jest proste … i czasami może się zdarzyć, że komuś pomieszają się zdjęcia Bieszczad ze zdjęciami z Afryki …??? Toż to, Czado nic innego, jak noc, nadciągająca nad zieloną jeszcze sawanną w Tsabo !!! Cienie rachitycznych drzew, połamanych przez słonie i małpy. Skały w mroku kryją nie jednego drapieżnika. W oddali słychać głuchy, przerywany, rytmiczny skowyt lwa. Koty nawołują się w stadzie, powoli zbierają się na łowy. Chłód i grające marsza kiszki wywabiają lwy z krzaków. Oj, będzie się działo … ;-OSorry, Czado, ale chyba za dużo ostatnio naoglądałam się National Geographic.
Kwiaty w górach wyglądają szczególnie krucho ,delikatnie i pięknie. Kiedyś znalazłam się na Wysokim, na szlaku z Grabiu do Krempnej i zobaczyłam cudowny widok – cały szczyt pokryty wrzosami, poprzeplatanymi różnymi innymi ziołami, a nad tym wszystkim błękitne niebo.Coś fantastycznego.Mam go ciągle w pamięci, choć to było kilka lat temu. Pozdrawiam serdecznie.
Nic. dziwnego ,jak tego samego dnia sa pokazy wojskowe odswietne i swiecenie kwiatow.Matki Boskiej Zielnej .Szkoda ze Perseidiy w marszu byly niewidoczne w Polsce w Karpatach tez. Ale za kilka gwiazd spadlo z foteli w W-wie
( w rytmie marsza )’Rozszumiała się wierzbówka kipszyyca,Rozpłakała się dziewczyna w głos.Od łez oczy podniosła błyszcząące,Na żołnierski, na twardy życia los…Nie szum wierzbówko namZ żalu, co serce rwie.Nie płacz dziewczyno ma, Bo w partyzantce nie jest źle …’W Bieszczadach … .. tak mnie jakoś lirycznie, patriotycznie i staromodnie wzięło …
Wierzbówka kiprzyca wabi i robi zawrotną karierę nie tylko w Bieszczadach.14 sierpnia jechałam słowacką Cestą slobody od Tatrzańskiej Kotliny do Smokowca (południowa strona Tatr). Nastawiłam się na znany mi, smutny widok złomowisk ciągnących się kilometrami wzdłuż szosy aż po kosówkę.Jakież było moje zdumienie gdy zobaczyłam różowe łany z których wystawały ocalałe po wichurze (przed kilkoma laty) niewielkie świerki. Widok i zapach był fascynujący. Przyroda ukryła swoje rany pod kwiatami wierzbówki.Pozdrawiam
Rozdeptane wzgórza”chronione siatką ekologiczna”dla wzrostu trawi nie pogarszania stanu kamiennych psypisk oglądałam w filmie „Bieszczadzki Park Narodowy „w TVP 1na 1.09.Film dobry ogolnie o duzych walorach edukacyjnych .Polecam.
Jestem za karaniem za wandalizm – zawsze to jakiś pieniądz do kieszeni BPN. Poza tym pospolity cham nie liczy się z zakazami i nie zrozumie, póki go po kieszeni nie zaboli !
Tarnica.. kto był w Bieszczadach zrozumie.. „Zabieram marzeń garść na drogę.. Myśl o wolności i pogodę.. Ducha, co wzrasta z każdym dniem.. Bo tutaj w górach jest mój dom.. Śpią marzenia, gwiazdy lśnią.. Tu przestrzenią karmię serce.. Żyć, co krok pragnę więcej!”a kto był na Bieszczadzkich Aniołach, poczuje..cudowne zdjęcia, sprawiają, że w śrdoku tak..cieplej
W tym roku byłem już 3 razy na Tarnicy i za każdym razem widziałem to samo: mnóstwo ludzi, mnóstwo poza szlakiem. Nasze Bieszczady chyba są zbyt małe Moim zdaniem zamiast chować sie przed wiatrem na zboczach warto wziąć ze sobą coś ciepłego, ubrać na szczycie i spocząć na skałkach a nie na trawie. Ludzie rozkładają się jakby byli na jakimś pikniku i nie zważają na informację BPN. Może karać takie zachowanie?
pomysl wcale nie taki zly biorąc pod uwage ze wiekszosc przechodzacych tamtedy chroni si eprzed wiatrem na zboczu poloniny za prowizorycznym ogodzeniem niszczac tamtejsza trawe, trawke, trawisko nie mowiac o rozrzucaniu smieci po zrobieniu sobie postoju w tym jakze urokliwym miejscu……
Stan bezruchu, siedzenia przy komputerze w jednym pomieszczeniu, główkowanie, przetwarzanie – to dla mnie jest praca, źródło zmęczenia i satysfakcji, lecz także stresu i marazmu ( jak powiedział Czado ). Ja odpoczywam nosząc swój ciężar ciała, w ruchu, w aktywności fizycznej dopatruję się źródła relaksu i odpoczynku. Im bardziej się zmęczę fizycznie, tym bardziej jestem wypoczęta, bo to dobry wysiłek. Dlatego właśnie bolą mnie nogi i plecy, gdy za długo siedzę przy biurku, a nie wtedy, gdy przemierzam przestrzenie.
…. nic nowego … w życiu są zawsze dwie strony medalu. Stwierdzając ten fakt nie robimy nic ! ;-{ Dlaczego ? ‘Bo i tak się nie uda ..!?’ Bo każdy musi być zadowolony ? Bo klient – nasz Pan ? Bo płacę, to wymagam ? Bo każdy dzidziuś musi dostać swojego misia ? Bzdura !!! Góry to nie zabawka, to nie modny bibelot ! To piękno i przyroda, które trzeba chronić za wszelką cenę, otoczyć opieką i racjonalnym, sprawdzonym planem zwiedzania BPN. To Park Narodowy, Ludzie, a nie molo w Kołobrzegu ! Nie każdy tam musi wejść i polizać ! Ja też nie muszę, jeśli mam dewastować to piękno ! Zostanę przy zdjęciach Czado, im uwierzę i nimi choć w części się nasycę. Gdyby jednak zew połonin był silniejszy, to przynajmniej nie pójdę w Bieszczady latem ( gdy ciepło, wilgotno, miło i gwarno a deszcze rozmywają ścieżki ). Pójdę jesienią, w październiku, gdy wieczorem straszy przymrozek i śnieg wisi w powietrzu. Nie muszę mieć komfortu konsumenta, nie wszystko mi się należy )).P.S. Czy za tysiąc lat nasi potomkowie będą o nas mówili jak o mądrych małpach, czy raczej jak o zachłannych małpach ? ( cytat z NG TV )
Tak patrzę na te piękne widoki i tak sobie myślę,że każdy chciałby je zobaczyć na własne oczy.Nie ma co się dziwić innym ludziom,że też chcą tam iść i podziwiać krajobrazy Bieszczad.Bo jest ich wiele.Stały się bardzo modne.Ciągną do siebie jak magnez.Z jednej strony chciałoby się je chronić, z drugiej, pokazać w całej krasie jakie są piękne.Nie ma złotego środka by je ochronić całkowicie przed powolnym niszczeniem.Zawsze jest coś za coś.Pozdrawiam
Nie wiem jak czarodzieji ale mnie kiedy jestem w domu stan zmęczenia nie opuszcza. Przed wyjściem boli mnie mnie wszystko sprawiając, że potwornie się nie chce. Gdy jednak uda się przeprawić za próg, powoli kalectwo ustępuje energii, która cudem przechowuje się ukryta gdzieś w trzewiach. Pamięć o tym sprawia, że czasem udaje mi się wyrwać z objęć marazmu…
…taka jak lubię cała we mgle…..i Ktoś Tu wymyśla coraz nowe ścieżki zdrowia co to kondycji nam przysporzą …..no to ja wątpię, bo cała kondycja to chyba mi raczej spada i niedługo spać zacznę z kurami zamiast snuć sobie marzenia senne i coś mi schodzi z pleców o zgrozo (….i czy Ktoś pamięta jak smakuje turystyczna z puszki z ugniecioną w plecaku bułą zamiast np. łososia z grilla ?)…oj tam chyba zaczynam się buntować i JUŻ! do końca tygodnia nie idę w góry (?)…..a czy Czarodzieje bywają czasem zmęczeni i wolą siedzieć niż łazikować po górach? ….;o))….
Żyję już wyjazdem w Bieszczady (26.08), po 2 kolejnych urlopach wędrowania po Tatrach wracam w Bieszczady, ale dzięki Pana zdjęciom jestem tam co dzień i o różnych porach dnia. Nie będę rozdeptywać Tarnicy, ale będę ją kontemplować, tak jak wiele innych bieszczadzkich miejsc. Bramki nic nie dadzą obok bramek nie postawi się strażników, którzy będą pilnować bramek, trzeba młodych uczyć a wszystkim zwracać uwagę, ale nikt już tego nie robi – takie czasy. Pozdrawiam
Żyję już wyjazdem w Bieszczady (26.08), po 2 kolejnych urlopach wędrowania po Tatrach wracam w Bieszczady, ale dzięki Pana zdjęciom jestem tam co dzień i o różnych porach dnia. Nie będę rozdeptywać Tarnicy, ale będę ją kontemplować, tak jak wiele innych bieszczadzkich miejsc. Bramki nic nie dadzą obok bramek nie postawi się strażników, którzy będą pilnować bramek, trzeba młodych uczyć a wszystkim zwracać uwagę, ale nikt już tego nie robi – takie czasy. Pozdrawiam
niestety nie tylko Tarnica jest tak licznie nawiedzana przez turystów. Na Połoninie Caryńskiej jest chyba jeszcze ciaśniej, chyba że akurat ja trafiłam na najazd turystów. Z drugiej strony, Bieszczady są piękne i nie dziwię się, że każdy chce je zobaczyć. Nie ma dobrego sposobu na ochronę Bieszczad aby turyści na tym nie ucierpieli. Natomiast ławki to bardzo dobry pomysł biorąc pod uwagę to, że teraz ludzie leżą na zboczach szczytu Tarnicy wydeptując tam trawę. Może by się przesiedli na ławki?I tak nie ma piękniejszego szczytu od Smerkahttp://ejsipi.blox.pl/
Jeśli będziemy w świetle prawa bezmyślnie rozdeptywać Tarnicę, to ona się na nas pogniewa. Przepoczwarzy się, obudzi, zatrzęsie i jak na prawdziwy wulkan przystało, da nam popalić ! ) , jak na zdjęciu nr 3. Potem przez lata Tarnica będzie zionąć różowym dymem, dymić tufami i rzucać w nas lapillami ? ( czy tak się nazywają pociski wulkaniczne ? ). Lepiej więc jej nie wkurzajmy !
Zgadzam się z Tobą, Aś. Ochrona przyrody jest najważniejsza. Trzeba będzie zamknąć Tarnicę przed turystami na jakiś czas, dla jej i naszego dobra. Nie popieram siatek, w niczym nie pomogą, bo i tak znajdą się wandale i egoiści bez wyobraźni, co podepczą rośliny pod ochroną. Ławki na Tarnicy są według mnie czymś kuriozalnym ! To nie uzdrowisko z klombami i fontanną ! To góry dla pieszych traperów a nie poczekalnia dworcowa ! Siadamy na ziemi, albo podziwiamy widoki na stojąco, a jeśli się nie podoba, to zostajemy w domu w ciepłych kapciach i … koniec pieśni ! ;-]P.S. Czy nie można konserwować wejścia na Tarnicę, tak jak to się robi na szlakach turystycznych np. w Ameryce Północnej ? Sami turyści mogą wnosić w wiaderkach kamienie, drobny szrot dla utwardzenia ścieżki i wysypywać go w miejscach, gdzie droga jest rozmyta i rozdeptana. Czy na takie rozwiązanie zgodziłby się konserwator przyrody w BPN ? Czy ono przyczyniłoby się do poprawy sytuacji ? Nie wiem , to tylko propozycja laika.
Zgadzam się z Tobą, Aś. Ochrona przyrody jest najważniejsza. Trzeba będzie zamknąć Tarnicę przed turystami na jakiś czas, dla jej i naszego dobra. Nie popieram siatek, w niczym nie pomogą, bo i tak znajdą się wandale i egoiści bez wyobraźni, co podepczą rośliny pod ochroną. Ławki na Tarnicy są według mnie czymś kuriozalnym ! To nie uzdrowisko z klombami i fontanną ! To góry dla pieszych traperów a nie poczekalnia dworcowa ! Siadamy na ziemi, albo podziwiamy widoki na stojąco, a jeśli się nie podoba, to zostajemy w domu w ciepłych kapciach i … koniec pieśni ! ;-]P.S. Czy nie można konserwować wejścia na Tarnicę, tak jak to się robi na szlakach turystycznych np. w Ameryce Północnej ? Sami turyści mogą wnosić w wiaderkach kamienie, drobny szrot dla utwardzenia ścieżki i wysypywać go w miejscach, gdzie droga jest rozmyta i rozdeptana. Czy na takie rozwiązanie zgodziłby się konserwator przyrody w BPN ? Czy ono przyczyniłoby się do poprawy sytuacji ? Nie wiem , to tylko propozycja laika.
Przyrodę trzeba chronić. Ona sama znosi wszystko milcząco i być może swoim sposobem daje sobie z tym radę, bo nie jest wcale taka słaba jak nam się chce wydawać, ale powoli staje się człowiekowi coraz bardziej obca, bo nie umie z niej korzystać. Popieram wszelkie próby ochrony Tarnicy przed turystami, nawet gdyby to miało się wiązać z zamknięciem szlaku dla mnie, by dać mu odpocząć. Jest tyle innych, dzikszych jeszcze do odkrycia (a szłam ostatnio w Góach Słonnych takim szlakiem czerwonym zupełnie zarośniętym, przez las, a pięknym. Sowa zerwała się z gałęzi tuż przed nami i poleciała drogą przed siebie.)
Rok temu będąc na Tarnicy obiecałam sobie, że więcej nie będę się przyczyniać do jej rozdeptywania. Na razie dotrzymałam. Ludzi mnóstwo, część nie zważa na siatkę, która ma chronić rośliny. Nasze Bieszczady są za małe. Byłam na Ukrainie – trudno zapomnieć o tym bezkresie połonin i pustce. Szkoda, że wyjazd wiaże się z dużymi trudnościami, bo spędzałabym tam każdą wolną chwilę.A zdjęcia, jak zawsze, cudowne, dziękuję.
Pakuję się i zaraz jadę.Ławki… serce jakoś boli.No nic – jadę, z nabożnym stosunkiem do wszystkiego co tamtejsze i jeszcze nie zadeptane, nie tknięte, dające jeszcze opór …Trzeba mieć w życiu coś stałego, punkt odniesienia, więc trzymam się tych gór wierząc, że ich niezmienność nie będzie zmieniać się w szaleńczym tempie, dostarczając rozczarować i żalu.Pozdrawiam——————————–http://alex.falba.net/index.php
dzisiaj po raz pierwszy byłam na Tarnicy- wcześniej tylko jeździłam samochodem i oglądałam Połoniny, mimo, że mieszkam w Solinie. Widok- niesamowity. Po prostu coś pięknego… Tego uczucia nie da się opisać słowami. Tarnica- moja Królowa Bieszczad. Wspaniale.Piękne zdjęcia pozdrawiam www.heke16.blog.onet.pl
Ja uwielbiam szczyty. Przełęcze lubię, bo mogę z nich zejść w drugą stronę, wrócić lub wejść na szczyt o ile Góra mi pozwoli. Na szczytach czuję się najmniej samotna.
„Gdy na szczytach zagraża samotność.. Gdy dolinami płyną mroczne myśliGdy na stokach drogi ludzkich przemian.. Wiodą przez porzucenie i wysiłek.. Uwielbiam przełęcze, uwielbiam przełęcze..”Góry.. piękne zdjęcia
…dosyć będą otumanione i świata nieświadome poza wdziękami nadobnych łań, o które pozabijać się gotowe…tak ,że nic Wam nie grozi na szczęście ;o)))))))
…..ale przecież wszzystkoo mnie boli po wojażach z górskich szczytów w gwiazdozbiory i chwilowo siły brak(?) by pójść w góry nawet takie piękne…. tylko leżeć na hamaczku i spozierać w księżyc….. a później mi się to wszystko przyśni na pewno…… (często właśnie TAKIE mam sny pewnie również z powodu bywania TUTAJ dzięki ;o))…..
… straszne nudy w pracy, deszcz pada za oknem monotonnie, więc spadam, daję na luz … Szklanka Muszynianki z cytryną i lodem na przebudzenie. Przed oczami świat z bajki o Czerwonym Kapturku. Poranna, zielona kołdra z lasów, puchowa poduszka z mgieł i nie wiem, czy ułożyć się do snu w tym powietrzu, czy ścigać jelenie na łąkach ( najbardziej przypadło mi do gustu zdjęcie pierwsze z trawami i oczywiście to ze zwierzaczkami ). Tak czy siak, można pobujać w obłokach … Za 6 tygodni i 2 dni będę tam leżeć na trawie i … szpiegować jelenie szlachetne na rykowiskach, których poroże będzie już wtedy trzy razy większe. Podobno dorosłe byki osiągają wagę 250 kg i można je łatwo podejść, gdy zajęte są zalotami ? Ciekawa jestem, czy gody zmniejszają ich czujność i zwiększają agresję ? Czy zaskoczony jeleń może pogonić ciekawskie turystki: Ameli i Carrmelitę ? Czy słyszeliście o takich przypadkach ? A może będzie zbyt zajęty by zwracać na nas uwagę ?
Patrząc na to nieprawdopodobne piękno Bieszczadów, prognozy na temat wzrostu zainteresowania gruntami w tym rejonie wzbudzają szczególne przerażenie. Oby żółta glinka, zmija i kaprysy pogody skutecznie zniechęciły potencjalnych inwestorów Pozdrawiam serdecznieEla
Gwiazdy były dobrze widoczne bez ingerencji komputerowej (na wyświetlaczu aparatu) ale w przypadku prezentowanych tutaj zdjęć podczas konwersji z formatu RAW na JPG zwiększyłem kontast, w wyniku czego ściemniło się tło. Zdjęcia wykonane były podczas pełni Księżyca i niebo na zdjęciu było zbyt jasne. Dla zainteresowanych parametry naświetlania: F-4.0, T-10s, ISO1600. Nie miałem statywu więc aparat położyłem na plecaku i użyłem samowyzwalacza. Pozdrawiam
….no to OK., kawa przed nos, jakieś małe conieco i zaczynamy podniebne podróże? sobie lewitując troszeczkę….pięknie mi Tutaj w tych granatowych przestrzeniach srebrem nakrapianych….i ciepło przy Twoim ognisku ;o))….
Śliczne te gwiazdki też kiedyś bawiłam się w fotografowanie bieszczadzkiego nieba, ale tylko zenitkiem i bez wężyka…. nie wyszło to tak pięknie, chociaż też… próbowałam pozdrowienia!
Przejrzałam większość twoich zdjęć, resztę pozostawię sobie na czas, w którym bede chciala poprawic sobie humor . To zaskakujące i godne podziwu, że mimo, iż tak wiele pięknych miejsc juz zobaczyles nadal tak przekonywująco zachwycasz się światem.Myslę, że z dnia na dzien Twoje zdjęcia są coraz lepsze.Good luck.
Aniol raz jeszcze popatrzyl na ksiezyc. Usmiechnal sie do rozsypanych na niebie gwiazd. Zanucil i usiadl blisko czlowieka. „Zawsze beda Cie pilnowal”- powiedzial. „A Ty wedruj po gorach i dawaj ludziom to co najwazniejsze- milosc, radosc, zrozumienie. Niech poznaja to, co Tobie jest dane widziec. Niech wedruja z Toba w ciszy i wsluchuja sie w swoje wnetrza. ” Noc stawala sie coraz chlodniejsza. Tylko iskry ogniska ogrzewaly siedzacych przy nim ludzi. Pora wyruszyc w droge. Kolejna, nieznana i tajemnicza. Aniol stawal sie niewidoczny. Delikatnie strzepywal anielki pyl, aby wszystkim bylo wesolo. „Zawsze bede z Wami” powtorzyl i rozplynal sie w mlecznej mgle, ktora witala kolejny poranek.
Pierwszy raz jestem na Twoim blogu, ale czuję, że od dzisiaj będę tu wpadała bardzo często! Zdjęcia są po prostu rewelecyjne! Czuć profesjonalizm Oglądając je można się rozmarzyć… i zapomnieć o wszystkich problemach… Genialne – II nagroda w konkursie na Blog Roku 2005 jak najbardziej uzasadniona. Ja niestety jestem amatorką i mój sprzęt to zwykła cyfrówka, ale mam nadzieję, że mimo to wpadniesz i ocenisz moje zdjęcia [www.catss.blog.onet.pl]Natala
‘Sen – mara, Bóg – wiara !’ – odparł Anioł i dodał: ‘Będzie, co Bóg da ! A Ty, człeczyno nie martw się na zapas, ciesz się każdym promieniem światła, póki w oku Ci nie zgaśnie. A broń Boże za kołnierz nie wylewaj, bo grzech marnować owoc pracy rąk ludzkich. I zimno bez niej i smutno … Hej horyłko, hej ‘!’
… aż tu nagle, niewiadomo kiedy, jak z worka ziarno, wyspały się tryliony milionów gwiazd i pokryły przestrzenie. Nie było już pustego nieba i samotnego Księżyca, bo dostały mu się robaczki świętojańskie do towarzystwa. – „Kto je tutaj dał ?’ – myślał Strażnik. A Anioł wiedział, ale nie powiedział … i zapłonęły szczapy drewna, lekko zawilgotniałe, bo był już czas, żeby zapłonęły … , bo Anioł raz, dwa, skrzesał ognia jednym spojrzeniem. Światło ogniska zalało polanę, a u kastiora poczęło się zbierać wszystko, co zmarznięte … Zasiedli więc w koło, popijając grzane piwo. Kartofle czakały cierpliwie w pogotowiu. Anioł się rozmarzył, zadarł głowę do góry i stwierdził: – ‘Tak tu niebiańsko, że się zorza polarna z północy do Was przeprowadza !’ Zadumał się, zmarszczył czoło i zanucił bosko, jak to Anioły mają w zwyczaju:‘Hej, horyłko myła, myła !Hej, horyłko myła, myła !Ja by tebe łyszkou pyła !Ja za tebe do Krakowa,Ja za tebe do Krakowa,A ty mee buch do rowa !Ja za tebe do Szczecina,Ja za tebe do Szczecina,A ty mee na kołyna ! Ja za tebe srebro, zloto,Ja za tebe srebro, zloto,A ty mee buch w boloto !Hej horyłko s burakaa,Hej horyłko s burakaa,Robisz s mee duraka ! ‘Niski, ciepły głos Anioła niósł się połoninami … Ognisko, z godziny na godzinę dogasało i pyrki doczekały się wreszcie swoich ‘pięciu minut’ .
- ‘Ja od zawsze widziałem tam twarz człowieka, którego oblicze zmieniało się – czasem gościł na nim uśmiech, innym razen obojętność, bywało że gniew’ – odpowiedział. Nie był jednak chętny do rozmowy. Jego oczy bezwolnie śledziły iskry unoszące się z ogniska, a myśli wybiegały w przyszłość. Czy uda mu się tu jeszcze wrócić? Dawniej było to oczywiste. Co sprawia, że teraz się nad tym zastanawia? Anioł z pewnością zna odpowiedź, ale przecież nie zapyta… Postanowił więc właściwie wykorzystać to co ma – wstanie o czwartej i w ten sposób podaruje sobie kilka wspaniałych godzin – takich jak te teraz. Szkoda czasu na sen…
Skoro J. jeszcze się nie dopisała, to tym razem ja rozpocznę ‘…cdn…’ w trzeciej odsłonie …. ….. wyszli przed namiot na Przełęczy i przykucnęli, patrząc przed siebie na nocne niebo. Granatowe przestrzenie straszyły poszarpanymi ostrzami skał i szczytów, a w niebiosach wisiał, gapił się Pan Pyzaty. Pomidorowa z torebki dymiła z gorących kubków. ‘Niebiańska noc’ – pomyślał Anioł i zdjął płaszcz. Pozwolił skrzydłom oddychać. Sączyli gorącą zupę i napawali się ciszą, przerywaną powiewami wschodniego wiatru. Strażnik nie widział skrzydeł Anioła ( bo nie mógł .. ), a Anioł słyszał Jego myśli … Pomidorowa krążyła w żyłach i dawała złudzenie przyjemnego ciepła. – ‘Wiesz, co Waldek, ja zawsze widzę na krążku księżyca zajączka z podniesionymi uszami.’ – stwierdził Anioł. ‘A Ty ?’
Witaj Czado po długim ‘niebyciu’ ! Widzę, że Twoje marzenia się spełniły ! Dziś spełniają się też marzenia Ameli, która ma wakacje w Gorcach i marźnie, moknie na tamtejszej Jaworzynie. Śle mi MMS ze schroniska na Turbaczu. Farciara ! Na zdjęciu stoi w krótkich spodenkach ( o zgrozo ! ) i płaszczu przeciwdeszczowym, a wkoło mgła gęsta jak śmietana. Niech mi tylko wróci chora z tych Gorców, to się nasłucha ! Ameli prosiła mnie o pozdrowienie Ciebie, Czado i Was wszystkich, zaglądających tu Włóczęgów. Nie będzie jej w Internecie przez trzy tygodnie. Niech się trzyma szlaków i niech dobre wiatry prowadzą Ją bezpiecznie w końcu do domu, w doliny do Nas na Blog. Niech tak się stanie …
… zawsze Im zazdrościł tej troski, wysiłku i żmudnego czuwania na Przełęczy, gdy ani widu, ani słychu i ciemno, jak oko wykol ! . Nigdy z perspektywy Raju Słońce nie wydawało mu się tak boskie, jak teraz. Zaparło mu dech w piersiach, a skrzydła mimowolnie uniosły się z lekka ku górze … Zachodząca Gwiazda mieniła się aureolą iskier, jak szlifowany opal. Kolory i blaski na chmurach sprawiały mu wręcz fizyczną przyjemność. Stał tak jeszcze chwilę, zwlekając z zejściem na Przełęcz. Dzień się już kończył, więc schował skrzydła pod nieprzemakalną peleryną i schodził w dół do GOPR-owców. Zastanawiał się: ‘Kto dziś ma dyżur ? Ten Małomówny z aparatem ?’ Pomyślał: ‘Marzę o pomidorowej ze świeżych pomidorów z czosnkiem, pieprzem, bazylią i śmietaną, ale taka zupka z torebki też będzie OK ! Byle gorąca ‘. Wiatr gnał Go w dół, jak piórko po zboczu …
…cd……..zmęczonym i zachwyconym wzrokiem spojrzał w magiczne złote światło i stanął bliżej ludzkich marzeń…o zwykłym życiu pełnym trosk, radości i cierpienia…. o każdym zmierzchu, gdy przemierzając kolejne przestrzenie znów będzie mógł tęsknić za czymś czego nie potrafi ogarnąć a co znaczy więcej niż bezkres nieba, bo pozwala wiedzieć, że przecież wraca tam gdzie czekają …do ich roześmianych oczu, gdy wraca zmarznięty z chłodnego mroku i przynosi swoje skarby z bywania pomiędzy szczytami ukochanych gór…..taki sobie Anioł bieszczadzki – Twój druh, Czarodzieju?…. a może Anioł Stróż? ;o))
Sedno wszystkiego. Właściwy czas i miejsce. Ten czas i To miejsce. Chcę wracać do tego Sedna.Po raz setny – dziękuję, że mogę.Wtedy, kiedy tak bardzo potrzebuję…
Kiedy w środę przechodziliśmy z Tarnicy na Halicz przez Przełęcz Goprowców nie wiedziałam że jesteś o 5 minut drogi od nas. A tak bardzo chciałam Cię poznać. W Chatce Puchatka dowiedziałam się,że zszedłeś właśnie z Tarnicy. Miałeś cudne widoki. My trochę mniej. Pozdrawiam serdecznie.
Przepraszam, za transfer słowa ‘duch’ w miejsce słowa ‘rozum’. Mam nadzieję że Poeta się nie obrazi i nie przyśle Anioła, żeby mnie skarcił. W tym kontekście to jedno i to samo, jak mniemam …
Kurtyna na niebie odsłania się … Pani Natura sprawdza, czy w tym zimnie, wilgoci, na tym błocie i wietrze słabe ciało się poddało … Czy nie zatryumfowało nad duchem ? Czy zostało w człowieku coś z wrażliwości człowieka …? To test dla Was, Czuwających, bo: ‘gdy duch śpi, rodzą się upiory …’, jak mówi poeta.
… wiedział dobrze, jak to się robi, nie raz nawigował Autostradą Aniołów. Prowadziła Go świetlista wstęga między ziemią i niebem. Miał tylko 30 milisekund, by ją przebyć, zanim włączy się wskaźnik ‘ESC. PROCEDURA SIĘ NIE POWIODŁA ! CZY CHCESZ SPRÓBOWAĆ PONOWNIE ?’ Tym razem się udało. Uff … Poczuł wilgotne, rześkie powietrze i już dotykał stopą trawy. Stał na błotnistej ścieżce i robił pierwszy krok w … błoto, … które nie było mu już pisane … Ale przecież sam się o to prosił ! Pomyślał: ‘Wiedziały gały, co brały !’
…cdn…….nie umiał jednak nie wykorzystać tej rzadkiej szansy na bycie znowu tylko człowiekiem…to nic,że będzie zbyt słaby na kolejny lot i że tak długo będzie musiał czekać na szczęście….to wszystko wydało mu się nieistotne wobec możliwości dotykania, smakowania i odczuwania tych wszystkich ludzkich lęków i radości…sam nie wiedział dlaczego tak mu tego brakowało…no i te barwy złotych szarobłękitów nieba nad Bieszczadami przez chwilę, gdy chmury go ogarną i zanim otworzy oczy jako człowiek…..chciał się nimi zachwycić…znowu….
Niebo jest kapryśne, Niebo ma swoje humory … Czasem gniewa się i chowa przed nami za zasłoną z chmur. Bywa, że wpada w niepohamowany gniew i wyładowuje się na Ziemi kaskadą gromów i deszczu … Zdarza się też, że jest zazdrosne o piękno tego, co pod nim w padole … Więc przegląda się w Ziemi jak w lustrze, a potem puszcza do nas niebieskie oko.
… lecz pokusa stąpania po grzesznej ziemi była dla Niego zbyt silna by roztkliwiać się nad sobą i głupim skrzydłem. Przymknął błękitne powieki i rozpoczął procedurę odliczania … Poświata słoneczna musnęła jego srebrne rzęsy i … już zmierzał ku światom, tam na dole. Serce mu waliło z podniecenia i niepokoju… Czy spotka miejsca i ludzi, których ukochał, czy będą trwać niezmiennie, tak jak ich kiedyś zostawił ? Zdawał sobie podświadomie jednak sprawę, że czekał na cud, że marzył jak człowiek …
….mając świadomość zagrożeń jakie niesie ze sobą zbyt częsta teleportacja podjął jednak decyzję ….znowu…cóż tak samo jak u ludzi wiedział, że nie zdoła uniknąć wyborów, pojawiających się przed nim wraz z nowymi przestrzeniami , w których bywał tak chętnie….. okno teleportacji wydało mu się zbyt ciasne, zamknął oczy trochę obawiając się czy lewe skrzydło zmieści się we wrotach czasu, ciągle bolało gdy próbował je zbyt szybko rozłożyć…całkiem niepotrzebnie zahaczył nim o poszarpaną grań nocnego nieba w górach , które przemierzył…..cdn…
[email protected]
14 Październik 2009 11:36
Te ostatnie to niesamowita magia… Naprawdę sposób w jaki widzisz świat jest niesamowity i magiczny, ujęcia zapierają dech w piersiach, nie znam się technicznie na zdjęciach, ale to co utrwalasz jest absolutnie zachwycające, to co dostrzegasz i utrwalasz mówi bardzo wiele o Tobie, masz piękna duszę…
~First
24 Wrzesień 2007 16:54
Pierwsza fotka podoba mi is najbardziej Pozdrawiam http://first-foto.blog.onet.pl/
~malutka
16 Wrzesień 2007 13:17
bardzo mi sie podobaj te zdjecia jestem ciekawa kto je robil:)))))))))))
~Jonta
12 Wrzesień 2007 20:49
no, całkiem całkiem – na fajnej wsi mieszkasz ))
~Danielfww
10 Wrzesień 2007 03:48
Carmellita jak masz zdjecia Pustek to bardzo bym cie prosil zebys mi je przeslala ………Pochodze z tamtych stron a ze juz od dawna tam niemieszkam to stesknilem sie za widokiem w kazdym razie dziekimoj email [email protected]
~Carrmelita
7 Wrzesień 2007 00:06
Woow ! Wiedziałam, dobra nasza ! „,o)) Dziękuję za potwierdzenie, Czado.
~czado
6 Wrzesień 2007 19:48
Nie bardzo potrafię opisać dźwięk… coś pośredniego między rechoczącą żabą a krukiem, ale brzmi bardzo czysto, tak, że sprawia wrażenie jakby był nie dalej niż metr, dwa.
~czado
6 Wrzesień 2007 19:45
To widok z łąk pod Wierchową
~kamyczek_
4 Wrzesień 2007 21:54
Oj dobrze jest popatrzeć na taki krajobraz, który towarzyszy nam od dziecka. Dla mnie takim widokiem jest masyw Gór Opawskich i Jeseników, widoczny na moim horyzoncie od zawsze, będący taką integralną częścią, tak zupełnie oczywistą jak pola pełne zbóż…Dobrze jest wrócić do domu po długiej nieobecności i jadąc drogą wpatrywać się w ten znajomy widok błękitnych gór w oddali.
~domi
4 Wrzesień 2007 17:46
siemka na http://www.dominisia6.blog.onet.pl jest konkurs zgłoś się bo są extra nagrody do wygrania
~J
3 Wrzesień 2007 15:00
…czasem tato brał na grzyby i wracało się albo wychodziło z mgłą za kołnierzem, każdy krzak był tajemnicą, a taty silna ręka prowadziła bezpiecznie ……pewnie każdy ma takie miejsce , gdzie lubi posiedzieć i napatrzeć się na zachodzące słońce, niektórzy muszą to miejsce dopiero odnaleźć, by później tam wracać choćby w myślach….,….magiczne małe światełka w oknach przywołują wspomnienia z dziecinnego czekania na wieczór w domu, gdy wracało się wreszcie z pola i z cudzych podwórek, od cudzych uśmiechów do ciepłych rąk mamy, a odprowadzał nas księżyc….
~czado
2 Wrzesień 2007 09:32
Tę, która w danym momencie trwa, nie mam ulubionej.
~k
2 Wrzesień 2007 09:08
mam pytanie, którą z pór roku najbardziej lubisz fotografować?
~rude wredne
1 Wrzesień 2007 11:33
za Kimś też tęsknimy dopiero, gdy zniknie nam z oczu… warto doceniać, o tak, w tej zwyczajności .. . jak to mawiają Ludzie Irlandii: home sweet home
~mama
31 Sierpień 2007 22:14
Najważniejsze to wrócić do domu, zdjęcia piękne szczególnie to ostatnie…Pozdrawiam.
~Jolka
30 Sierpień 2007 23:33
Miasto o zmroku…Niby żadna atrakcja-tony betonu,cegieł,szkła…Ale te swiatełka w oknach domów niezmiennie rozczulają …No bo tam są Domy.I oby były zawsze…
~www.motjofoto.blog.onet.pl
30 Sierpień 2007 21:45
Jak zawsze ciekawe zdjęcia. Podoba się mi w nich kolorystyka. Szczególnie w tych z krajobrazami.
~tds
30 Sierpień 2007 20:16
Bardzo dziękuję za te piękne zdjęcia. Niedawno byłam w tych okolicach i nie mogę zapomnieć.
~Julia
30 Sierpień 2007 20:16
Piekne fotografie. A Rymanow Zdroj szczegolnie bliski sercu. I jak tu nie tesknic i nie wspominac? Pozdrawiam jak zwykle serdecznie!
~k
30 Sierpień 2007 12:55
W górach byłam tylko raz, raz w Kotlinie Kłodzkiej i raz w Beskidach ale zawsze kochałam takiego typu miejsca a dzięki tym zdjęciom pokochałam je jeszcze bardziej. Obiecuje sobie teraz, że za rok na pewno pojadę w góry! Muszę!! Pozdrawiam
~Iga
30 Sierpień 2007 10:00
Masz rację Waldku to magia ale niezwyczajności.Jest magia w Twoich zdjęciach, bo masz wiernych „blogowiczów „i wciąż zyskujesz nowych.I tak jak My zauroczonych Twoimi „dziełami sztuki”.Magia po prostu magia.Pozdrawiam
~Zaciekawiona
30 Sierpień 2007 06:37
fotografie zapierają dech w piersi.karpaty są piękne.Jakim sprzętem robisz te cuda?
[email protected]
30 Sierpień 2007 03:21
witaj! wlasnie buszowalam po onecie, w poszukiwaniu jakiś porzadnych blogow z fotografiami i natrafilam na Twoj, jako pierwszy. jakiego aparatu uzywasz? masz jakiś sposob na wene? hm.. bardzo spodobala mi sie fotografia Rymanowa (; zapraszam na mojego, takze ze zdjeciami robionymi przezmnie ;D http://www.dewiantka93.blog.onet.pl zapraszam serdecznie! (; aha, moge dodac do linkow..? ;> papa:* zapraszam ;*
~Carrmelita
30 Sierpień 2007 01:26
Jeszcze małe pytanko: jak brzmi derkacz w trawie ? Wiem, to śmieszne, ale chyba nie słyszałam derkacza… a nawet jeśli, to nie wiedziałam, że to on. Tyle się pojawiło i pojawia w literaturze bohaterskich derkaczy … a ja, miastowa, aż wstyd, nie wiem ‘co i jak w trawie piszczy’. ;o)) Muszę zanotować dla pamięci: derkacz – Bieszczady – jesień – Czado – prezentacja.
~Carrmelita
30 Sierpień 2007 01:11
Czy widok na kościół w Rymanowie jest może od strony Posady Górnej lub z Wierchowej ? Ja mam zdjęcia od strony kirkutu w Rymanowie i od strony zachodniej czyli Pustki i Klimkówki. Co do zdjęcia nocnego Rymanowa, to przypomina mi się, jak nie raz wracałam ‘po ciemaku’ na kwaterę z ‘Jasia Wędrowniczka’ i zawsze było bezpiecznie, spokojnie i przytulnie. Dwa razy nawet odprowadził mnie do Zdroju mały Sebastian z Zielonej 11 w asyście dwóch rosłych Alaska Malamutów. Pozdrawiam kolegę – dżentelmena i piękne, serdeczne zwierzaki.