‘ … z mego wonnego kwiatu, pracowite pszczoły,biorą miód, który potem szlachci pańskie stoły.Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mnie Pan tak kładzie , jako szczep napłodniejszy w Hesperydzkim sadzie.’Co prawda, daleko kwiatuszkowi do lipy, ale jednak …
Ten kwiatuszek się nazywa firletka poszarpana. Jeśli mieszkasz np. we Włoszech, to go tam nie ma, bo on rośnie w naszej strefie klimatycznej. Jak to dobrze, że ja mieszkam tutaj i nie muszę tęsknić za naszymi łąkami! Pozdrawiam -
Dziękuję za pamięć i życzenia. Zaskoczony jestem, że to już dwa lata. Ciśnie się do głowy parę myśli, których nie umiem pukładać, spisać. Może tylko jedno: cieszę się, że mam tego bloga, ale czasami boję się, że coś może się stać… jak z Twoim… strach pytać…
i wciąż, i jeszcze, jak najwięcej zadzwień, zachwyceń ciepłym światłem wplątującycm się w falujące rude i zielone włosy połonin, miękkimi długimi cieniami w dolinach, z których każdy jest jak mała tajemnica, białymi mgłami, które się czasem tak ładnie przytulają do gór i tym wszystkim, co tak łatwo umyka spojrzeniom, a co można odkryć tylko tak naprawdę to kochając, czyli po prostu jeszcze wielu pogoni za kwiatuchami na majowych łąkach, kroplami rosy o poranku i jutrzejszymi zachodami słońca. ‘życzę Ci zdziwienia kroplą wody, że błyszczy kryształem…’bo przecież dzisiaj jest Dzień Dziecka, a każdy Fotograf jest małym chłopcem albo dziewczynką, z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia i oczarowania. więc tak te życzenia. dla Ciebie i ‘pejzaży karpackich’, z okazji drugich urodzin ) – STO lat! i dziękuję.
..pięknie ,pięknie,pięknie……dziękuję Ci za radosć jaką daleś oczom mym …tymi cudnymi zdjęciami ….u mnie wcale tak nie ma…zimno i nie majowo w maju………………….patrząc na te zdjęcia naprawdę jestem w zachwycie………………….i tylko się gdzieś ta mysl kolebie….że ech….narcyz ni ma……)))))))…
Od urodzenia…Kochałam góry.Mieszkałam w górach. [Beskid Wysoki.]Chodziłam po górach.Teraz…Kocham góry jeszcze bardziej.Chciałabym chodzić po nich dalej, a przede wszystkim – mieć na to czas.Więcej czasu.A dzięki Tobie…I innym blogom ‘o górach’.Zainteresowałam się fotgrafią.A fotografia w połączeniu z górami.Nawet tymi niewysokimi, naszymi, Polskimi górami.To jest coś… wspaniałego.Ale…Góry ‘na żywo’ są piękniejsze.Prawda?
‘skrajem nieba szedł bejdak, organki z odpustu same mu grały…’ jedno spojrzenie i tych kilka kochanych cichych nutek w myślach. tak sama nie wiem dlaczego, ale jednak i tylko mały ciepły uśmiech i myszka jako narzędzie zbrodni, bo bez pytania zabieram ten magiczny fragmencik ekranu do siebie. bo ‘beretkę dla bejdaka’ ania słyszała po raz pierwszy na sdmowskim koncercie. i wtedy te wzruszenia i przyśpieszone mrugania oczami, ten jeden raz. może dlatego, że dźwięki miały czas i przestrzeń, żeby wybrzmieć tak naprawdę, tak do końca… więc to jest takie mojemoje zdjęcie.’ktoś go poprosił by mu łąkę skosiła on zioła głaskał, tulił się do trawy…’
Ups ! Patrzcie go ! Wyskoczył, jak Filip z konopi i się wywyższa. Białas w żółtej mycce ! I jak to się na słońce zapatrzył. Nasza różowość mu nie w smak. Rasista jeden !
beskidzkie fioletowe marzenia, tak? i ja niby nie lubię tego koloru, niby nie podoba mi się żaden z jego odcieni, zawsze i wszędzie, a jednak nie na fotografiach… nie na takich jak ta, bo prześliczna jest ten delikatny fiolet, jakby z odrobiny tęsknoty i melancholii. i ten biały kwiatuch, taki jakby nie na miejscu, a przecież tylko jakby.a tak drobnym druczkiem, to tytuł się przeuroczo wkomponowuje w zdjęcie.po prostu nie można się nie usmiechnąć
W miłości i sielskości wiosennej przyrody wyrabiałyśmy ciasto na baby, karmiliśmy kurczaki, poiliśmy konie przy studni i krochmaliliśmy obrusy i w sieni domu. Udzielała nam się wiosenna aktywność świata wokół. Wszystko robiliśmy z zapałem i wspólnie, a każdy miał jakieś zadanie i chciał się czegoś nauczyć. Dziś mama uczy mojego chrześniaka, 10-letniego Maćka, jak robi się kluski leniwe ( a dzieciak ma wielką frajdę w wyrabianiu ciasta, wałkowaniu kluch i szatkowaniu nożem ). Natomiast ojciec Maciusia, wielki biznesmen, co ogródka skopać nie umie, ma jak zawsze ostatnie słowo do powiedzenia w każdej kwestii: ‘Po co ty głowę zawracasz chłopcu tymi historiami kuchennymi, po co on siedzi przy garach, na co mu to ?! ‘ Pozostawiam bez komentarza …
Przypominają mi się Wielkanoce ferie na wsi, u rodziny mojej babci nad wijącym się Liwcem. Chodziliśmy nad rzekę po bazie, puszyste koćki do święconki i dla ozdoby stołu. Na polach kwitła zagonami koniczyna i mlecze. Pod pierzyną u cioci Jasi, w pudełku, wygrzewały się świeżo wyklute kurczaczki i kaczki. Ciocia karmiła je jajkami na twardo z jakąś zieleniną, które ja z siostrą szatkowałyśmy w drobną kostkę. W chłodnej spiżarni wisiały pęta kiełbas i kaszanek, boczek i salcesony, stały kosze z jajami i smalec ze skwarkami w kamiennych kwartach. Sąsiad cioci miał domową masarnię, a smaku wędlin jego roboty nigdy w życiu nie zapomnę … W spiżarni można było jeszcze znaleźć beczkę kiszonej kapusty, misy z twarogiem, przykryte gazą i dochodzące mleko zsiadłe. Pułki uginały się pod ciężarem słoików z przetworami. Pomagałyśmy cioci wyrabiać ciasto drożdżowe na baby i piec pączki z nadzieniem z dzikiej róży, a potem posypywałyśmy je cukrem pudrem, tartym przez sito … Zobacz, Czado, jak to można płynnie przejść od kwietnej łąki do wiejskiej spiżarni …
Wiele lat temu, w dni świąteczne, babcia brała koc i szło się albo do sadu, albo na tzw. „międzę”, aby poleżeć i odpocząć po obiedzie. Przez dwie godziny nie robiłam nic, tylko (leżąc na plecach) obserwowałam niebo, albo (na dowolnie wybranym boku) las i pole, albo (na brzuchu) śledziłam mikrokosmos, rozciągający się za skrajem naszego koca-statku płynącego po łące. I tam były właśnie te kwiateczki, bo to były łąki użytkowe i dlatego były na nich wyki (te niebieskofioletowe), koniczyna łąkowa, która tu rozwija purpurową koronę i te żółciutkie, rwące oczy komonice. I w mojej pamięci one są tak cudne, jak na zdjęciach Waldka i po raz kolejny dziękuję Bogu, że ja mieszkam tu, gdzie jeszcze można iść z kocem na skraj łąki…
ja mogę pobiec;))) razem rzeczywiście raźniej i jak to mówią księżyc jest zwykłą lampą, kiedy nie ma z kim cieszyć się jego urokiem…ja narzaie biegam za kimś, za czymś, chcę w końcu pobiec dla siebie i mieć pod stopami taki dywan…
pod stopami… zazdroszczę tego dywanu! Czy znajdzie się ktoś kto pobiegnie za mną na łąkę? U Ciebie tak kwiatowo – a za oknem zimnica brrrrmiłego dnia:)
To jest jak Kwiatowa Droga Mleczna w Galaktyce Zieleni, … a za następnym pagórkiem kolejna nieznana Galaktyka, itd. w nieskończoność. Mega-światy mają swoje odbicie w naszym małym świecie … i nie tylko ~nenyan planuje czerwcowe wycieczki w Twoje rejony. Ja też nabieram apetytu na majową wycieczkę do Rymanowa, Iwonicza i do Magurskiego PN. Nigdy nie biegałam po Besklidach wiosną, w takiej powodzi kwiatów. To zapiera dech w piersiach !
DZIEKUJE CI ZA PRZYBLIZENIE PIEKNEGO ZAKATKA POLSKIEJ ZIEMI .NIEBYLAM W KRAJU BARDZO DLUGO I CHETNIE OBEJZALAM TWOJ BLOG.POZDRAWIAM NIECH CI BOG BLOGOSLAWI W PRACY I ZDROWIU.
a sam sobie jesteś winien, o! i bardzo bardzo dobrze! i w ogóle to sobie zaprzeczasz, bo nie można być jednocześnie starym chłopem i uganiać się za kwiatkami i dowód osobisty niewiele w tej kwestii ma do powiedzenia a i wiesz, uganiaj się jak najczęściej, najwięcej i najbardziej, i rzucaj te fotograficzne zaklęcia, bo jak widać tutaj jest trochę takich, którzy się z przyjemnością dadzą zaczarować uzależnienie? nieee, skądże ;]no i może jeszcze Ktoś Tam na Górze też jest trochę jest winien, bo przecież te łąki, kwiatuchy i wiosna toż to Jego niecna sprawka.i jaki to jest piękny rodzaj winy, ach. ’włóczykij tupał nogami z radości i zachwytu….’
a sam sobie jesteś winien, o! i bardzo bardzo dobrze! i w ogóle to sobie zaprzeczasz, bo nie można być jednocześnie starym chłopem i uganiać się za kwiatkami i dowód osobisty niewiele w tej kwestii ma do powiedzenia a i wiesz, uganiaj się jak najczęściej, najwięcej i najbardziej, i rzucaj te fotograficzne zaklęcia, bo jak widać tutaj jest trochę takich, którzy się z przyjemnością dadzą zaczarować uzależnienie? nieee, skądże ;]no i może jeszcze Ktoś Tam na Górze też jest trochę jest winien, bo przecież te łąki, kwiatuchy i wiosna toż to Jego niecna sprawka.i jaki to jest piękny rodzaj winy, ach. ’włóczykij tupał nogami z radości i zachwytu….’
Ta łąka to Rymanów, 4 km od miejsca, gdzie mieszkam czyli Rymanowa Zdroju.Biorę odpowiedzialność za to, że masz głowę pełną poezji, muzyki, kwiatów, gór, marzeń, planów… i nie wiem czego jeszcze… ale Kto? jest winien tego, że ja stary, bądź co bądź chłop, ciągle uganiam za kwiatkami po lasach i polach?
i to białe morze, to wszystko wszystko to też Rymanów Zdrój? bo ja już dzisiaj nawet w przerwie w burzeniu sesyjnych berlińskich murów, sprawdziłam sobie połączenia pociągowe na drugą połowę czerwca do Rymanowa tak jakoś hm hmm, a swoją drogą ciekawe przez kogo to ;]
To cudownie ! Mogę więc pakować plecak, kupować kurtkę i porządne buty na lekkie szlaki tekkingowe … i z końcem kwietnia jechać do Rymanowa. Tak sobie myślę, Czado, że na pewno wielu jest takich, jak ja blogowiczów, zauroczonych pięknem Twojej ziemi, pragnących poznać to wszystko z autopsji. Powinieneś zostać mianowany Internetowym Ambasadorem Rymanowa i okolic, i w ogóle Beskidu Niskiego! Czyż nie mam racji ?
Dobrze, że jak każdy z tych małych złocieni, mamy jeszcze marzenia i wystawiamy, jak one twarze do słońca, by nasycić się błękitem i światłem … Ja marzę o Beskidzie Niskim w maju. Tyle tu wszelkiego ziela …, tylko dlaczego w Rymanowie i w Iwoniczu nie ma bankomatów ! Jak wybiorę pieniążki z konta, gdy w maju przyjdzie pensyjka ? Czy będę musiała jechać do Rzeszowa lub Leska ! Czado, co powiesz mi z autopsji ?
Powtarzam się i jestem nudna. Najgorsze że jestem też owego świadoma. I dalej będę się powtarzała albowiem jestem takim właśnie powtarzającym się drastycznym przypadkiem. Więc powtarzam: PIĘKNE
” A teraz maj, dokoła maj, wyświęca ogrody, i cały ja, i cały ja, zanurzony w Jordanie pogody . . .”Dziękuję po raz kolejny=) Za przybliżanie tego majowego cudu=))
Na tej cudnej łące jest złocień właściwy, perz właściwy (to rodzaj trawy) i kostrzewa łąkowa (to ta trawa o bardziej rozłożystej wiesze). Już nie mogę się doczekać, kiedy będę w Rymanowie! Szkoda, że nie mogę jechać tam wiosną, nie jest to daleko, ale bez samochodu ciężko się wybrać. Zresztą latem też jest tam pięknie. A na razie się napatrzę na twoje zdjęcia!Pozdrawiam!
‘…w strugach deszczu dni toną dotykam stopą dna. po drugiej stronie na pustej drodze czy to ty? ktoś głaszcze mnie po włosach nie mówiąc prawie nic. pójdziemy ze sobą powoli obok do końca wszystkiego, żeby zacząć na nowo. w deszczu maleńkich żółtych kwiatów, w spokoju przy sobie bez poczucia czasu…’czasem mam wrażenie, że niemoje słowa wyrażają najpiękniej to co gdzieś tam w środku mnie. a to jest właśnie moja ulubiona piosenka z nowej płyty Myslovitz. i tak jakoś. bo tej Twojej fotografii należą się wszystkie najbardziej zachwycone słowa, tak te najbardziej zachwycone aż do zużycia już przecież, bo ‘ślicznie’, ‘pięknie’, ‘cudownie’ niewiele już mówi dzisiaj. ale jednak. bo jak inaczej coś powiedzieć, gdy kończy się skala reagowania?ach, po prostu ach. czyli chyba już tylko onomatopeicznie. i jeszcze wielkimi ze zdziwienia oczami.
Przepiękne zdjęcie. Rzeczywiście super kontrastuje soczyście zielona łąka i czyste barwy kwiatów z tym ciężkim niebiem. Ale moim zdaniem nie obyło by się bez wiechci traw. Ja je wypatrzyłam pierwsza rzecz i od razu je na tym zdjęciu pokochałam. Łączą tło i pierwszy plan w całość szarościami i wietrznością. Bo przecież trawy sa wietrzne.
takie kwiatkki rosna prawuie wszedzie, jednak w tej focie jest sila……a tworzy ja kontrast oswietlonych kwiatow, pelnych soczystosci, okazow zdrowia i wiosny z burzliwa szata nieba,,,wspanialy kontrast
a takie fotografie, z mokrymi niebieskimi połoninami powoli powoli znikającymi w tle, rozmywającymi się w powietrzu i we mgle, sprawiają własnie, że głośno się wzdycha, przez chwilę patrzy smutniej i bardziej się tęskni. taka błękitna niekończąca się opowieść.i jeszcze się włączyła moja ulubiona piosenka ‘deep purple’. tak jakoś idealnie…’i have often told you storiesabout the wayi lived the life of a drifterwaiting for the daywhen I’d take your handand sing you songsthen maybe you would saycome lay with me love meand I would surely staybut I feel I’m growing olderand the songs that I have sungecho in the distancelike the soundof a windmill goin’ ’roundi guess I’ll always bea soldier of fortune…many times I’ve been a travelleri looked for something newin days of oldwhen nights were coldi wandered without youbut those days I thougt my eyeshad seen you standing nearthough blindness is confusingit shows that you’re not herenow I feel I’m growing olderand the songs that I have sungecho in the distancelike the soundof a windmill goin’ ’roundi guess I’ll always bea soldier of fortune…’
ten efekt z kolorami nastepujacych po sobie gor czy pagorkow zawsze zaapiera dech. Tym razem rownie mocno….czemu ja nie moge wydreptywac tych szlakow, zazdroszcze Ci tej mozliwosci…..pozdrawiam
Zagadał bratek do bratka:Gdzie nasza polna sąsiadka?Patrz, nie wiem … bo jestem zawiany.Kto pojmie tych zakochanych …Sąsiadka sąsiada spotkałaI w trawę się z nim poturlała …’Mały erotyk łąkowy. Autor na kacu .
To rzeczywiście śliczny i rzadki okaz fiołka polnego (my go nazywamy bratkiem polnym). Przeważnie są żółte, a Ty uchwyciłeś taki z fioletowymi górnymi płatkami korony. Jest skuteczny na trądzik młodzieńczy, ale my to na szczęście mamy za sobą, he hehe..
moje najpiękniej wspominane Bieszczady, to są właśnie te siedmiogodzinne wędrowania na Tarnicę czerwonym szlakiem. zdobywanie szczytu późnym popołudniem, kiedy nawet w sierpniu jesteśmy tam już tylko my. a potem powrót do bacówki, pomiędzy kolorami ‘co się mogą tylko przyśnić’, bo wtedy wszystkie barwy są tak cudownie nasycone słońcem, złociście i ciepło… a cienie w dolinach robią się powoli coraz dłuższe i coraz bardziej miękkie. tak, można się zakochać… a powiedziałabym nawet, że trudno się nie zakochać w TAKICH Górach.i może dlatego… bo chyba każdy ma takie małe marzenia, takie już prawie nierealne, do których sam się czasem uśmiecha nieco ironicznie i z pobłażliwą wyrozumiałością jak do małych dzieci. takie marzenia jak na przykład te moje o kawiarni z łagodnie snującym się jazzem na krakowskiej starówce, galerii fotograficznej promującej młodych nieokrytych, o prywatnym kilkuosobowym kinie na strychu, z takimi starymi kinowymi fotelami prosto z targu staroci. i jeszcze o schronisku. schronisku w Bieszczadach w drodze na Halicz. tak, wiem wiem… bez komentarza a jednak lubię się uśmiechać do tej szalonej myśli.
teraz pozostaje zapuscic korzenie, dokladnie w tym miejscu gdzie stales. Zbudowac dom, posadzic jeszcze jedno drzewo…..i zostac tam na wieki, chce tego…
To dobrze! Miłośc jest zdrowa! Zakochanie jak najbardziej higieniczne;) naprawdę mogę zazdrościć tego oka które zobaczyło to …. i tej ręki która zdecydowała się wymierzyć obiektyw…. po prostu talent!.
W prostocie tkwi największe piękno…a tu zachwyca również laserunkowa zieleń młodych liści. Nowe garnie się do życia soczystością barw, ale i stare swoimi ciepłymi kolorami nie pozwala zapomniec o sobie.
jak w bajkach. czasem wszystko jest proste, jak w bajkach. a dla mnie lasy bieszczadzkie, to są właśnie lasy z baśni i bajek, z tolkienowych opowieści. bo czasem ścieżka wije się pomiędzy powykręcanymi jakby w bólu szarymi pniami, i wszystko dookoła jest jakby przykurzone, zbrązowiałe, matowe i martwe. powietrze jest aż gęste od ciszy i tylko nikłe promienie słońca przenikają gdzieniegdzie przez dach z koron drzew. i to jest Fangorn, i tam można by spotkać trolle i ogry, i biesy pewnie też. ale większośc lasów, to są przecież właśnie takie jak ten na Twojej fotografii, jasne, impresjonistyczne i pięknie pogodnie zielone, gdzie wszystko jest smukłe i delikatne, a słońce tańczy pomiędzy liśćmi, jak w Lothlorien, tolkienowym królestwie elfów. to takie skojarzenia nieodstępujące mnie od pierwszych spacerów i po Bieszczadach i pierwszych zachwyceń. uwielbiam snucie się po tych lasach, i – choć wiem, że nie wolno, ale czasem sobie na to pozwalam w pobliżu schroniska małorawczańskiego – czasami schodzę ze ścieżki w las z aparatem i podglądam ten cały mały wrzechświat tuż przy ziemi, pod konarami drzew i między usychającymi liśćmi. i to nic, że wwędrowywanie na Caryńską z Przełęczy Wyżniańskiej zajmuje mnie i canonowi czasem prawie dwa razy tyle, ile powinno według drogowskazów. to nic…
lubie dreptac po lesie, zbierac grzybki, dreptac i zaciagac sie tym wspanialy powietrzem, ktore moge sobie wyobrazic patrzac na ta fotografie.Dziekuje za ta mozliwosc pobujania w oblokach..pozdrawiam jak zawsze goroco
Chyba jednak o innych Klimkówkach pomyśleliśmy. Dzisiaj kupiłam sobie mapę turystyczną tych terenów, bym bardziej „namacalnie” – już nie tylko w wyobraźni i na zdjęciach – poczuła klimat i przestrzenie zakątków, które odwiedzasz. Teraz już razem z Tobą mogę wędrowac, choc nadal w przenośni i tylko palcem na mapie, ale bardziej świadomie i z pewnością dostarczy to mi dodatkowych przeżyc – będę się bardziej w terenie orientowała Z mapy odczytałam, że w pobliżu Rymanowa też jest Klimkówka – to pewnie do niej prowadzi droga uwieczniona na zdjęciu ? Mi na myśl przyszła Klimkówka usytuowana nad zalewem o tej samej nazwie – to okolice Gorlic, niedaleko Szymbaraka.
Tak więc i w Klimkówce byłeś Ciekawe czy to ta sama, o której wcześniej wspomniałam? Świat szlaków górskich i „dzikich” zakątków dla tak niezmordowanego wędrwca, jakim jesteś, mały się staje. Może więc gdzieś, kiedyś…w górach się spoytkamy? Fajnie by było
Ogłaszam MEGA KONKURS na naj bloga 2006 roku. Trwają zgłoszenia. Zgłoś się i Ty. Zgłaszajcie się wszyscy, którzy czytaja tego komenta. Czekaja na Was oryginalnie nagrody, których jeszcze nigdy nie było na żadnym blogu. Koniec ze zwykłymi nagrodami. http://www.tekscikioci.blog.onet.pl Każdy wygrywa, bo nikt nie wychodzi z pustymi rękami. każdego kto się zgłosi dodaję do linków.
Przed burzą…na niebie wszystko się zmienia, cichnie, tylko ludzie śpieszą się gdzieś, niczego nie przeczuwają.Twoje zdjęcia czasami zmuszają do refleksji. Wydaje mi się że masz talent, bo nie wystarczy tylko zrobić zdjęcie, trzeba przekazać coś w tej fotografii, uczucia,zmusić osobę oglądającą do przeżywania tego, co umieścileś na zdjęciu. Ty potrafisz to zrobić i to jest własnie fajne. Pozdrowionka!
oglądam i oglądam… od paru miesięcy i się napatrzeć nie mogę. ale w przypadku tego jednego zdjęcia – czy mógłbym prosić o szczegóły ustawień aparatu? bardzo mnie zaciekawiło…
Daj wiecej zdjec z Tatr!Kiedys jechalam tamtedy w noc sylwestrowa z Rusinowej Polany i Wiktorowek a po drodze na slynnej zakopiance spotkalam lisa, dwa zajace i trzy samochody.Bylo cudnie i zapamietam ta noc do konca zycia.
jak w mojej okolicy niebo jest takie, jak z chmurek cos sie w oddali zawija to spewnoscia jest to „dust devil” , w Polsce moze sie tam tylko male a la tornado zawinac…. fotka jakby zapowiadala cos co sie stanie… jakby chwila przezd …
Cholera jasna …teraz to mam zawal …jestes o krok od mojego domu …a Klimkowka to wiele wspomnien.Kazdego dnia zagladajac tutaj przypominam sobie,ze jest sens wstawac rankiem )) Home sweet home.Pozdrawiam
ta chmura wylatująca z jednego kotła/doliny/…………….* jest niewiarygodna!! zupełnie jakby jakiś Duch Tatr, czy coś pod kolor!! genialne:)*skreślić niewłaściwe/wstawić własne
no tak, każda klasa przynajmniej raz musi pojechać na wycieczkę klasową do Zakopanego, a jeżeby inaczej ja właśnie dlatego nie przepadam za Tatrami. po tym jak stałam w kolejce na Giewont, już naprawdę można mieć dość. ale Mama lubi, więc czasem się daję namówić. z moich wypraw tatrzańskich dwie były takie naprawdę piękne. pierwsza, ta o której pisałam. i jeszcze jedna sprzed kilku lat, kiedy mieszkałam ze znajomymi w chatce przewodnika tatrzańskiego w samym środku Doliny Kościeliskiej. było pięknie, ze spadającymi gwiazdami nocą, kąpielami w strumyku, wieczornymi ogniskami i pokonywaniem szesnastu kilometrów do Zakopanego na piechotę albo stopem
To widok z Polany Szymoszkowej w kierunku Starorobociańskiego. Ja jakoś nie mam szczęścia do Tatr. W czasie wakacji odstraszają mnie tłumy, a w innych porach roku nie mogę tam być. Tym razem udało się odłączyć od wycieczki na kilka godzin…
zamykam oczy i w myślach wertuję wszystkie zapamiętane krajobrazy, pejzaże i urywki wspomnień z tatrzańskich wędrowań. i próbuję znaleźć w pamięci Twoje zdjęcie, bo wiem, że gdzieś tam jest. taka mała aberracja, dziewczynki, która zawsze uwielbiała geografię, spędzała godziny nad atlasem i uczonym głosem wymieniała rodzicom jakie szczyty wchodzą w skład Orlej Perci ale wszystkie kadry, przy których zatrzymują się myśli, to jeszcze nie to, jeszcze nie… więc tym razem chyba trzeba będzie prosić o wyjaśnienie i zaspokojenie ciekawości, bo nie jestem pewna czy dobrze myślę:)ale moje pierwsze skojarzenie i tak było najcieplejsze. wiem, że to nie tam – to akurat jest pewne, bo te szczyty tak naprawdę nie są podobne do ‘tamtych kotłów’, a oprócz tego tamten szlak chyba jeszcze przez kilka dni jest zamknięty. a jednak kadr przypomina mi moje domowe zdjęcie sprzed dziewięciu lat. i widok z początku szlaku z Doliny Pięciu Stawów przez Świstówki do Morskiego Oka – na Dolinę Roztoki. tak jakoś. i musiałam się uśmiechnąć, do tych plamek śniegu i podniebnej fontanny z chmur. bo to były bardzo piękne dni, kiedy jeszcze wszystko było dobrze i wydawało się, że będzie już zawsze zawsze. mój pierwszy pobyt w Tatrach i najważniejszy.a choć w miniony weekend majowy miałam być w Bieszczadach, to jednak też spędziłam go patrząc codziennie na Śpiącego Rycerza, majestatycznie wznoszącego się nad Zakopanem. a wszystkie zdjęcia, które przyjechały ze mną do domu są fioletowe. tak jak fioletowe było marzenie mojej Mamy, które przez te dni pomagałam Jej spełnić. zobaczyć morze krokusów w Dolinie Chochołowskiej… czasem dobrze jest pomóc komuś spełnić marzenie, nawet kosztem swoich własnych.ale moimi Górami są Bieszczady. i myślenie o 19. czerwca, jako początku wakacyjnych stanów nieważkości, to myślenie o Bieszczadach właśnie. i uśmiech od ucha do ucha i tłumienie okrzyków radości bo ‘nareszcie’…
Hej Zapraszam Cię do głosowania na naj blog na http://www.zania-13.blog.onet.pl Kto odda najwięcej głosów wygrywa 10 KOMCI !!! Tylko podawaj przy każdym głosie adres bloga, żebym wiedziała, że to Ty ;p ;] =)NIE ZAWSZE PRZECIEŻ W KONKURSACH NA NAJ BLOGA MUSI BYĆ TAK, ŻE KAŻDY GŁOSUJE TYLKO NA SIEBIE,PRAWDA ?
piękne kolory.Ja dopiero zaczynam fotografować. Mam pełno pomysłów na ciekawe zdjęcia lecz aparatu nie posiadam… Porzyczam co jakieś 6 miesięcy na pół dnia od kolegi aparat ale przez te miesiące pomysły wypadają albo czas urzytkowania goni i wszystkiego na spokojnie zrobić nie mogę… Tak więc jestem początkującym fotografem bez aparatu…Na moim blogu za dużo zdjęć jeszcze nie ma ale zapraszam tu jeśli miałby Pan czas i ochotę… : http://www.digart.pl/pokaz.lista.php?userid=MalybobasPS. a mój blog jakby miał Pan czas to prosze tu: http://freitek.blog.onet.pl/Z góry dziękuje za odwiedziny. Pozdrawiam i życze miłego dnia, nocy, wieczoru(czy kiedy będzie Pan to czytał…)
bo teraz też gdzie indziej, ale to tak tylko. i już nie ma otwartych drzwi do mieszkania, i klucze mają tylko niektórzy. bo nie chcę musieć zatapiać swojej bezpiecznej przystani, tak jak tej na blog.onet.pl. więc mała przeprowadzka. teraz czasem bywam tutaj: http://www.whispers.blog.pl.login: czaryhasło: maryhokus pokus. szurum burum. sezamie otwórz się. i w ogóle w ogóle
jakby ktoś naszkicował go delikatnie ołówkiem, a potem pomalował pędzlem, maczanym co chwilę w kubełku z niebem, takim szafirowym przedwieczornym. jakby teraz nie można go było dotknąć, bo jest taki kruchy, delikatny i ulotny, jak mgła albo chmury, i topi się pod wpływem dotyku. i jakby chciał mieszkać i rosnąć gdzieś jak najwyżej, patrzeć słońcu prosto w oczy i starać się dotknąć nieba. tak jakby.dziewczynki bez zapałek są złodziejami zapalniczek podobno. i ja też tak. w poezji szukam pojedyńczych, najważniejszych wersów; w piosenkach mam swoje ulubione sekundy, w filmach poszczególne sceny, kadry, spojrzenia kamery. i tylko fotografie zaprzyjaźniają się ze mną całe, takie jak są. zabieram do siebie to zdjęcie, a co.
Jak po nocnym niebie sunące,Białe obłoki nad lasem,Jak na szyi wędrowca apaszkaSzamotana wiatrem,Jak wyciągnięte tam powyżejgwiaździste ramiona wasze,a tu są nasze, a tu są nasze…***Hmm…
to ja się cieszę! bo to już kilka miesięcy i czuję się trochę jak taka córka marnotrawna. choć przychodziłam zawsze i przez każdą fotografię, ale bez słów. a teraz to już nie mogę tak, dziesięć miesięcy bez powrotu w Góry i przez ten czas dwa momenty kiedy w zasadzie o krok rozminęłam się z pociągami w stronę Końca Świata, ale nie, nie udało się, nie tym razem. vis maior straszliwa i wszystkie zbiegi okoliczności niełagodzących. krótko mówiąc, stęskniłam się za byciem Tu u Ciebie, i Tam na połoninach. bardzo. przez kilka ostatnich dni zamiast z nosem w książkach siedzę z nosem w fotografiach. i choć nie powinnam, choć te wszystkie braki czasu i w ogóle, to jednak przeglądam teraz zdjęcia każdego dnia. doobrażając sobie wszystko to czego nie objął kadr fotografii. i chcę być Tam. chcę mieć nogawki spodni przesiąknięte rosą i deszczem. chcę myć metalowe kubki po malinowej herbacie w schronisku i szukać najładniejszego miejsca pod namiot. chcę mieć permanentny brak zasięgu w telefonie i oddychać tak naprawdę naprawdę. i wędrować po lesie o najbardziej pogańskich porach, kiedy wszyscy cywilizowani ludzie śpią w swoich domach; wędrować z aparatem nie wyżej niż metr nad powierzchnią wilgotnej leśnej ziemi. ‘w górach zostało wołanie, które rani’.że też można tak kochać miejsca. prawie jak drugiego człowieka.a gdyby ktoś do Ciebie kiedyś pisał z: [email protected] to będzie nenyan własnie. bo poprzednia skrzynka zwariowała i się chyba zakrztusiła na śmierć od nadmiaru poczty i teraz nawet nie mogę na nią wejść. i jeszcze tutaj jestem: bytheway.grono.net tu jestem fotograficznie i często. zostawiam tam najważniejsze kawałki siebie i potem się rozklejam nad fotografiami małorawczańskiego schroniska cóż, bo tak naprawdę nic się nie zmieniło
‘całe życie w niebo idziemój połoniński pochódi buki srebrni jeźdźcynad nimi wiosny sokół i nadał tamtej połoniny wiatri chmur wiosennych grzywyi na chorągwi wspomnień twarzz włosami wiejącymi…”pieśń XXIX’ i ‘dom o zielonych progach’ i ‘w górach jest wszystko co kocham cz. I’.bo po prostu uwielbiam.i jeszcze ten kawałeczek wielkiego błękitu, taki mały i ciepły, taki wbrew wszystkiemu. że można się do niego tylko uśmiechnąć. i może jeszcze przytulić, tak jak teraz zaraz do poduszki, bo już pora na dobry sen, bo na nas czekają karaluchy pod poduchą. z uśmiechem w kącikach ust właśnie. ‘anioły stróże na niebieskich łabędziach fruwają nad nami…’ więc dobrej nocy, dobrego dnia. dobrych ludzi.
Ponieważ powyższy link został (nie wiem dlaczego) tak śmiesznie i błednie wklejony – zapraszam do galerii pod skróconym adresem http://tinyurl.com/pz3eq
Podobną tematykę uchwyciłem będąc na Roztoczu Południowym (Horyniec i okolice). Chciałbym się pochwalić paroma zdjęciami, które zamieściłem tu: http://www.wmgalicja.krakow.pl/~ptokarczyk/Roztocze/index.htm ; jednocześnie proszę o wyrozumiałość – aparat kompaktowy i niezbyt wprawna ręka robiła te zdjęcia
Hej!Jestem po raz pierwszy na tym blogu i od razu twój blog bardzo mi się spodobał.Piszesz rewelacyjne notki oraz starannie prowadzisz bloga.Bardzo mi było miło gdybyś weszła na mojego bloga i coś skomentowała.Oto adres:www.beyonce-knowles-bee.blog.onet.pl
takie zwyczajne te nagrobne pomiczki, na dodatek stare a taka magie w sobie maja… czym sie nie moga powstycdzic, w wiekszosci, nowe cmentarze……. jak to sie robi..
Zapraszam do Bandrowa Narodowego. Żyli tam Polacy, Niemcy i Ukraińcy – przez wieki. Nie przyjedzie tam żaden prezydent, żaden ambasador ani nawet żaden poseł. A jednak na Zaduszki palą się światełka na stuletnich grobach i starcza, trzęsąca się ręka Dziadka Łapy zakopuje w ziemi skibkę chleba…
Jak bardzo trzeba być wrażliwym, żeby tak cudownie się zatrzymać nad światem. . .Dobrze, że jest na śwecie i w Człowieku ta nieskomercjalizowana jeszcze wrażliwość. Dziękuję!”Pochyl się nad tą ziemiąGdzie krzyże w zagonachZałamują nad namiZałamują zmęczone ramiona”
Witam. To zdjęcie jeśli o mnie chodzi nie skłania ku smutkowi . Sprawia to blask słońca wśród tych pomników. Dla mnie to zdjęcie symbolizuje odwieczny związek życia ze śmiercią. Pamiętajmy o zmarłych i historię tych bo byli przed nami, ale spójrzmy na słońce! Serdecznie pozdrawiam Ps. Czy po weekendzie coś przybędzie?
wszystkim smutno,wejdzcie na strone w google Królik Wołoski,odszukajcie Tomka Szweda i spróbujcie coś zrobić ,przy okazji są tam foto cerkwi z poprzednich zdjęć ,pozdrowienia czado.
Nie jest tak źle. Ten cmentarz kilka lat temu został wyczyszczony, nagrobki i krzyże tam, gdzie to było możliwe naprawione przez krakowskich studentów i naukowców. Znicze też tam były, ale nie znalazły się w kadrze.
slysze ta cisze tak dosadnie zgrywajaca sie z miejscem, w ktorym jestesmy….tylko te szlejace w zieleni ptaki … wyrywaja ze snu tych co tam cisza otuleni sa..pozdrawiam
Wiele lat temu w miejscowosci Sulistrowa byl w lesie opuszczony grob zolnierza. Dzieci z miejscowej szkoly podstawowej nosily tam kwiaty. Byl to ponoc grob powstanca. Wrocily wspomnienia. Wrocila chec zobaczenia tego miejsca po raz kolejny.
Horyzont istnienia – miejsce gdzie życie styka się ze śmiercią…Cmentarz zawsze skłania mnie do zadumy, ostatnio szczególnej – wczoraj minęła 20 rocznica śmierci kogoś mi bardzo bliskiego…Takie opuszczone cmentarze, groby budzą chęć zapalenia znicza; nie można o nich zapominać. Wieczne odpoczywanie…
ta strona jest naprawdę fajna. a przy okazji ogladalem blogi o mundialu który odbedzie sie wkrotce dlatego tez polecam strone http://www.ms-niemcy2006.blog.onet.pl
O każdej , ale najlepsze zdjęcia w terenie udają się rano i po południu. Wtedy przedmioty oświetlone słońcem kładą długie cienie, a barwy są ciepłe. Najtrudniej zrobić dobre zdjęcie w południe. Wymaga to stosowania filtrów przed obiektyw (np. ciepły, UV, polaryzacyjny), gdy fotografujemy na negatywach lub ręcznych ustawień balansu bieli w aparatach cyfrowych, gdyż światło jest zbyt niebieskie. To oczywiście uproszczenie. Wiele zależy od pory roku, zachmurzenia, wilgotności powietrza.Pozdrawiam
A ja przeprszam… Bardzo przepraszam, żem taka ciekawska i nic, tylko pytania zadaję… Ale w paru komentarzach pod starymi notkami przeczytałam, „że fotografujesz w dobrej porze dnia”. A właściwie, to w jakiej „porze dnia” fotografujesz?
Czesc sliczne sa te zdjecia ja tez mam bloga ze zdjeciami mam nadzieje ze wpadniesz looknac :* dzieki wielkie http://barwy-obiektywu.blog.onet.pl/ o to i on papa :*
No to nie wypada dluze tak tylko spogladac, pora sprzyja abym pierwsza szeptajaca byla. kapliczka. Tutaj ich nie ma. Na poczatku pomyslalam sobie tak, popstrykam wszystkie jakie tylko napotkam _ w tym kraju, no ale jak dlugo juz jestem to nie zobaczylam nawet jednej. No to teraz mam niespodzianke, z POLSKIEJ ziemi …w piatek maz moj leci do Polski, corka nasz ma 7 lat, zapytana co chche z PL, powiedzila ” powietrze w butelce”
‘Jabłuszko, jabłuszko, jabłuszko pełne snu .Jabłuszko, jabłuszko, jabłuszko tam i tu.Gdzie spojrzysz jabłuszko, jabłuszko pełne snu.Jabłuszko tam i tu.’ …. oczyma wyobraźni, za parę miesięcy ….
jest 20:55 wrocilam z pracy, jakies piec minutek etemu. jak narkomanka powrocilam zaciagnac sie polska wiosna…chyba w zwiazku z nalogiem stalam sie ZACHLANNA::))heh mam nadzieje, ze wybaczysz mi to..wpadne jutro z nadzieja na nowe excytujace dozniana godneprzyzwoitego orgazmu umyslowego……no dobra wiem, pewine dane mi bedzie czekac dluze niz tylko do jutra….zgaaadzam sie ….coz innego mi pozostaje i pozdrawiam
Wymianka komciami mile widziana!! Oddamy wszystkie komcie na 100% WYMIENIAMY SIE KOMCIAMI TYLKO DO 30!!Dlatego , że nie mamy czasiku.. Bo całe… dzionki(prawie) spedzamy na dworze !! fany blog trzymaj tak dalej http://www.szama-sama-siama.blog.onet.pl
Wymianka komciami mile widziana!! Oddamy wszystkie komcie na 100% WYMIENIAMY SIE KOMCIAMI TYLKO DO 30!!Dlatego , że nie mamy czasiku.. Bo całe… dzionki(prawie) spedzamy na dworze !! fany blog trzymaj tak dalej http://www.szama-sama-siama.blog.onet.pl
Przepraszam,ze sie wtrace i moze mam inne zdanie,ale wg mnie czlowiek,ktory nie pochodzi z gor niebylby w stanie oddac ich piekna.Co z tego ..mozna robic zdjecia,ale zeby oddac w nich emocje,przeslanie,uczucia trzeba byc naprawde dobrym fotografem i w tym przypadku mieszkac w gorach….Jednym slowem Beskid Niski gora;))Pozdrawiam
Jedno pytanie do Ciebie – bo jakoś nie wywnioskowałam tego z lektury bloga (może dlatego, że czytuję, a raczej oglądam go stosunkowo od niedawna, a może dlatego, że zwykle na opisy nie patrzę, lecz samym fotografiom się przyglądam… A natura moja ciekawska ) – czy w górach mieszkasz, czy tylko odwiedzasz je od czasu do czasu?
Czułem podczas czytania, że coś sie wydarzy . W Bieszczadach i Beskidzie Niskim też można spotkać jadowitego węża – żmiję zygzakowatą. Zdarzylo mi się to kilka razy. Pozdrawiam.
Witam serrdecznie, tym razem, jak zwykle zreszta, marze sobie, ze tam jetsem…… czuje zapachy wiosny tej tak dlugo wyczekiwanej, tej ktora napawa nas energia na caly rok nastepny. Marze, ze stoje tam, dlugo, patrze i serce me plonie z zachwytu nad Swiatem, przeciez taki piekny jest. jak ja mam daleko do tego…..Wlasnie lza sie w oku zakrecila i ….Dzis bylam na spotkaniu z przyrodnikami w kanuionie okolicznej rzeki, z wszystkich proponowanych wycieczek, jednoglosnie bez slow cala moja rodzina ( liczaca sztuk 3 ) pomaszerowala tropiac grzechotniki. Ludzie jak to ludzie wypytywali, dzieci lekko poddenerwowane. Prezwodnik podal najwazniejsze wskazowki …… i nakazal podnosic kamyki, bo nasi przyjaciele o tej porze dnia powinny sie tam wlasnie skrywac. Wyruszylismy na lowy …..Idziemy sobie, idziemy wszyscy podnaosza kamyki i podnosza a ja nie, chyba za stara ze mnie osobka na tyle odwagi. Zdecydowalam sie jednak zapytac przewodnika co bedzie jak podniose ten oto kamien no a pod niem bedzie ten moj mily w dotyku a nie mily w kaszeniu waz??? Nie wiem czemu ale obawialam sie, ze waz zechce mi zaaplikowac dawke jadu. Pan ze stoickim spokojem odparl moje obawy. Waz sie bedzie, przeciez, mnie bal i zabierze swe cialo i w nogi….mimo iz brzmialo to zdecydowanie, realnie, prawdopodobnie i przekonujaca wolalam sie skupic na podgladaniu innych, kiedy wystawiaja sie na to ryzyko. pomyslalam, mam nadzieje – slusznie, ze jak zobacze kogos innego w takiej akcji, upewnie sie co bedzie grane. Wtedy podejme to ryzyko jak mopi poprzednicy. NIestety wycieczka dobiegala konca a grzechotnika w naturalnych warunkach nie zobaczylismy, wracalismy do miejsca wymarszu raznym krokiem, ja znalazlam sie miedzy przodownikami grupa a wlekacymi sie z dzieciakami rodzicami. No i stalo sie strach przeszyl mnie od stopy po koniuszki wlosow. krok razny, zmierzajacy wesolo w przod…. az nagle widze weza sunacego pod moaja stopa, w jednej sekundzie widzialam nastepna klatke tego co moglo sie …., moja spadajaca noga przygniata weza a ten w odwecie zawija swe cialo i zanurza swe zabenki w mojej nodze – wstrzykujac jad…. AAAAAAAAAAAA!!!! pomyslalam, daleko do szpitala!! – ciekawe, ze w jedna sekunde no moze nawet dwie czlowiekowi tyle mysli moze przeleciec przez glowe – madre z nas istoty ..::))Mialam wrazenie, ze ze strachu zamarlam z noga w powietrzu, dokladnie jakby zatrzymano kadr filmu albo nagle zaczelo zycie sie toczyc w systemie poklatkowym. W efekcie waz umknal, nie zostal zdeptany. Ja z wrazenia krzyczala, „waz, waz..znalazlam weza!!!”….krzyczac to mialam swiadomosc, ze zrozumie mnie tylko maz i corka jednak angielskie slowo nie bylo w stanie wcisnac sie w gardlo. Przewodnik, oczywiscie nie wiedzial co jest grane ale zamarl na chwile, zerknal na mojego lubego, ten zeznal prawde ppo angielsku i wnet przybiegla cala zgraja ciekawskich, z nimi jakas pani reporter, ktora sie z niami akurat zapaletala w ta ze ture wycieczkowa. Zaczela wypytywac kim jestem, skad, itd itp. bede wiec slawna……blahha ha przewodnik poinformowany o tym, gzdie czmychnal wazn dokladnie po pierwszym rzucie oka na widoczny skrawek grzbietu weza, rzucil sie na trawe.. Wygladalao jakby chcial swoim cialem nakryc go, pozbawiajac mozliwosci ucieczki. Zastanowilo nas to bardzo, jego dowaga byla zaskakujaca…. za chwile okazalo sie, ze to nie byl grzechotnik, jakis nie majacy ochoty na gryzienie kogo kolwiek, zastraszony przedstwaiciel gatunku.. z wrazenia nazwy oczywiscie nie pamietam. Z tym, ze jego skora przypominala grzechotnika, zwykly zjadacz chleba nie zobaczy roznicy w mgnieniu oka. Rzeczywiscie, pozniej dotykalam grzechotnika, mimo podobnej kolorystyki ten byl gladki, grzechotnik ma tak specyficzne luski z wyraznie wyczowalna roznica poziomow…cholewcia ale sie rozpisalam…..zaraz zabieram sie za zczytywanie fotek jak jakas wyszla wcisne na swojego blogaska, moze bedziesz mial ochote zobaczyc.. jak tak to wpadnij kiedys….blogofotki.blog…..pl
Mnóstwo w tym zdjeciu treści. Za dużo. Owszem bardzo udana fotografia, ale ten kontrast treści jest okrutny. Poza tym to piękne i ciche strony, w przeciwieństwie do gwaru za górką. Lubię cały BN – w środku tygodnia bez tego turystycznego zgiełku. To miejsce jak wiele innych z tego albumu jest mi dobrze znane. Razem z historią również. Świat smakuje w tej Twojej jego części inaczej – na pewno pełniej.P.S. Wiesz – historię tylko w jakiejś części tworzą politycy. To prawda, że nie małej.
Niesamowity klimat ma to zdjęcie… Jakiś taki niepokój duchowy wprowadza. Kiedy patrzę na nie, mam wrażenie, że za moment wypłynie z tej cerkwi jakiś duch, zjawa… Piękne:)
wiesz mam to szczescie, ze jestem kochana i kocham….. moje wyzniania do do Ciebie sa odzwierciedleniem moich uniesien jakie towarzysza spogladaniu na to co i Ciebie zachwyca a mnie nawet podnieca. Podniety czysto umyslowe zwielokrotnione sa tesknota za krajem. Podoba mi sie to jak dostrzegasz piekno w zwyklych rzeczach…. moze oznacza to, ze najzwyczajniej jestesmy podobni do siebie. Dlatego z pprzyjemnoscia zagladam do Ciebie i podgladam Twoj swiat.Gratuluje Twojej wybrance, mam nadzieje, ze rownie pieknie potrafisz okazac jej ta milosc, jaka palasz do niej. Kobbiety sa niczem ten kwiat na jabloni, potrzebuja otulanymi byc – sloncem. Partner jest tym sloncem, co nas tulic i wielbic powinien, wtedy bedziemy kwitly u boku ukochanego……. przez wieki….pozdrawiam
Widzisz i czujesz podobnie jak ja. Skąd się to u Ciebie wzięło? Czytałaś w dzieciństwie te same książki? O Winnetou…, … W Beskidzie i Bieszczadach jeszcze są tereny, gdzie można chodzić na azymut, poza drogami i szlakami, więc tak wędruję. Gdy coś przykuje moją uwagę – pstryk, jak Japończyk Dla niektórych to kicz, innym się podoba, kogoś wzrusza… A ja to wszytsko gromadzę, w sercu i na zdjęciach. Cerkiew stoi blisko drogi – nie jest jednak często odwiedzana – to przygnębiający widok, w środku jest pusto.
popatrzylam ponownie na fotke i zadumalam sie nad nia, wiesz, pewnie nie:jak nie wiele trzeba aby otulic swa dusze cieplem i delikatnym musnieciem, blogosci jaka niesie w sobie dusza takiego miejsca, ktore wlasnie tutaj ukazales…wlasniwie nie ma w tym kadrze niczego zaskakujaco niesamowitego……czuje, ze to miejsce nie jest czesto odwiedzane a jednak nadal ma w sobie magie… to ona mnie otulila..pozdrawiam
hm? Zastanawiaja mnie w wiekszosci powyzsze „komcie’…zupelnie jakby nie byly odzwierciedleniem ogkladajacego fotografie a tylko przypadkowe zatrzymanie sie z szybkim zostawieniem sowjego adresu….. a wszystko dla „komci”sorry dla mnie to ………Chce cos dopowiedzidec a co czuje patrzac na ta fotografie….. ludzie w Europie nie zdaja sobie do konca sprawy jak cenna jest nasza europa, Polska ze skarbami kultury…… kiedy patrze na ta stara budowle z przekreconym krzyzem na szczycie, doswiadczam na dusz ysmaku tej naszej kultury….heh ciekawostka, kilka dni temu spotkalam faceta, lotnika, ktory jak sie dowiedzial, ze jestem z Polski zaraz zaczal sie zachwycac i obwieszczaxc mi jak to wspaniale piora ma Czeslaw Milosz….. to bylo moje pierwsze spotkanie ( po trzech latach bytnosci w tym kraju) z osobnikiem majacym swiadomosc istnienia czegos co sie Polska zwie, do tego wiedzac o niej cos wiecej niz przecietny Amerykanin ( zazwyczaj mysla, ze PL to jakis kraj za Uralem, moze tylko jakas zasniezona czesc ZSSR. Kiedy moj kuzyn, jakies 8 lat emu, zawital w progi tego kraju, pracowal przy odnawianiu jakis tam restauracji ( nazwy ni epodam bo kryptoreklama nie potzrebna, zreszta mimo serwowanego tam jedzenie nie przepadam za ta restauracja)…powroce do watku, wiec kuzyn moj rzucil okiem na powierzchnie podlogi, przeliczyl i rzekl ” bedziemy potrzebowali tyle a tyle jednostek kwadratowych, aby przykryc podloge. Wtedy to olsnieni wspolpracownicy oznajmili, ze kuzym moj powinien pomyslec o studiowaniu bo jego zdolnosci sa nieograniczone…heh tak wlansie mozna ocenic, jak to czuje poziom umyslowy przecietnego obywatela tego oto kraju. Nie wiem ale chyba przecietne polskie oko okresli w przyblizeniu, oczywiscie dlugosci pokoju, przemnozy liczby przez siebie i poda wynik… tutaj zakrawa to o cudowny umysl…ahh ide sciagac moje fotki, mam nadzieje, ze tarfilam jakas fajna…aaaa co do mich wyznan miloscych – nie obawiaj sie nie jestem jakas walnieta i nawiedzona, to byla taka forma okazania zachwytu nad tym co robisz a nie proba porwania i poslubienia Cie, mam nadzieje, ze dalo sie to odczuc…pozdrawiam.
SiEmAnEcZkO….SuPeR BlOgAseK…ExTrA NoCiA.wPaDaJ Na http://www.jestem-kate.blog.onet.pl ZaPrAsZAm sErDeCzNiE.OdWdZiĘcZ Mi Sie KoMcIĄ..pLiSsSkA!!!!- – - dObRaNoC…=)
Aż się nie chce uwierzyć, że nic nie pozostało…tylko chmury ze zdjęcia oddają dramat, jaki się tam pewnie kiedyś rozegrał. O rdzennych mieszkańcach tych terenów – o istnieniu Łemków (bo do nich nawiązuję), że tam mieszkali i o tym, jakie okrucieństwo ich spotkało – dowiedziałam się całkiem niedawno. Nigdy na historii nikt o nich nie wspominał, a szkoda. Teraz coraz częściej o nich słyszę, a ich historia bardzo mnie zaciekawiła i gdzie tylko mogę czytam i słucham opowieści o tych niezłomnych i dzielnych ludziach. Cieszę się też ogromnie,że chociaż garstka ich pozostała w swoich rodzimych stronach, to bardzo dbają i pielęgnują swoją bogatą kulturę i zwyczaje, czego dowodem jest odbywająca się latem, niedaleko Gorlic – Watra Łemkowska. W tym roku pierwszy raz byłam w okolicach Gorlic, dokładnie w Klimkówce – piękna okolica, tylko uroku trochę odbiera sztuczna zapora, jaka tam powstała, ale może była potrzebna? Z pewnością jeszcze nie raz tam wrócę, magia tego miejsca przyciąga.
Witaj Czado,Zaglądam tutaj już od kilku miesięcy ale dopiero dzisiaj poczułem jakąś więż i postanowiłem napisać. Trafnie tytułujesz swoje zdjęcia, szkoda, że tak rzadko komentujesz – to wzmacnia efekt obrazu (kto nie chce – niech nie czyta). Oglądam Twoje zdjęcia i ….. pragnę powrócić w Bieszczady, odwiedzić lekceważony do tej pory Beskid Niski – pokazać to Piękno moim synom.Z górotęsknym pozdrowieniemKrzysztof
Jejku, cudne są te zdjątak, niestety nigdy nie miałam okazji być w Bieszczadach i podziwiać ten piękny krajobraz…Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://www.kasiunia1491.blog.onet.pl
te wszystkie puste miejsca, które kiedyś rozbrzmiewały śmiechem, płaczem, rozmowami, tętniły życiem, zawsze napełniają mnie jakimś smutkiem, przygnębieniem… zbyt często ludzie nie mają umiaru w pysznym przekonaniu, że można po trupach do celu…
wspaniały blog i wspanałe zdjęcia. Ja też trochę fotografuję, ale nie wychodzi mi to jeszcze tak dobrze, ale lubię to robić, a w końcu treing czyni mistrza. W wolnej chwili zapraszam na http://photo-by-m.blog.onet.pl/ pozdrawiam
Te zdjęcia są cudowne. Mi się bardzo podobają. Jestem tutaj po raz pierwszy ponieważ zobaczyłam ten blog na onecie jako jeden z najlepszych. Bardzo uwielbiam krajobrazy górskie. Są takie piękne i zawierają jakąś nieodczytaną myśl. Z dnia na dzień zdjęcia są coraz ładniejsze.
Ja wiem. Ja Cię rozumiem i czuję, że nie chodzi o Ciebie i Twoje zdjęcia. Moje dzieci z „Miłośników” co rok sprzątają cmentarz na Bonarówce i palą światełka. Bo tam już nikt nie przychodzi… I jeśli my o Nich zapomnimy, to niech Bóg zapomni o nas.
W Beskidach sa najpieknijesze burze …chmury wspaniale sie ukladaja i mozna poczuc cos w powietrzu ….czasami wyczuwam wrecz wrogosc burz…Ladne zdjecie … zreszta kazdy to wie;)
Poprostu miodzio fotka! Tak sobie właśnie siedzę i marzę o wakacyjnej wyprawie w góry. I płakać mi się chce, bo już wiem, że całe lato spędzę nad morzem: góra żółtego piachu i woda. Pensjonat, plaża, pensjonat, plaża…i tak w kółko
patrząc na ten pejzaż każdy chciałby tam być. Każde z Twoich zdjęć (wraz z komentarzem) może byc wspaniałą zachętą dla ludzi chcących odwiedzić Polskę i zobaczyć jak jest piękna…
soczysta zielen, pomieszna z delikatnoscia wtraconych innych kolorkow i ten drewniany detalik….dobre oko to sprawa podstawowa…jej ile razy widze dobry kadr a nie ma jak go zrealizowac..a szkodajakis czas temu upatrzylam sobie piekny widok, czekalam na odpowiednia pogode, do tego kwitnace czeresnie. Na pierwszym planie drzewa bez lisci a z kwiatami, co rano jade tam samochodem, co rano myslalam nad tym kadrem. Pojawil sie jednak problem, kadr o jakim marzylam byl mozliwy do osiagniecia dokladnie na zakrecie drogi, z gorki – sprawa z innej pozycjii zupelnie smaku nie miala jak sie okazalo, nawet jesli bym sie usadowila dokladnie na srodku zakretu, plus na srodku drogi… to nie wiem czy bym mogla sie skupic na wcisnieciu w kadr tego co chcialam, czy tez na wypatrywaniu auta co na mnie najedzie?tak wiec kadr wymarzony bedzie za rok i to tylko jesli wejde w uklad z jakas mila duszyczka policyjna, ktora pomoze mi zablokowac ruch na drodze.. inaczej sprawa nie bedzie zrealizowana…fju zapomnialam doadac, ze podstawa kadru jest widok ma Mt. Rainier, z wyjatkowo spora widocznosc gory, biorac pod uwage odleglosc od niej , jaka nas dzieli..pozdrawiam
teraz napatrzylam sie tak na nia i wiesz, cholera, masz racje – a to dlatego, ze wzrok moj przyciaga ta magia tla, rozmycie jego spowoduje skupianie wiekszej uwagi na obiekcie fotografowanym…zwracam honor::))pozdrawiamale i tak zlotem blyszczace tlo ma cos w sobie, cos co nie pozwolilo Ci na nie podzielenie sie z nami _ i dobrze jest na czym zawiesic oko
dla mnie nie jest az tak niedoskonale, ciekawe jest to, ze ta zlota jesien ( jaka na mysl mi przychodzi) – jes tpiekna polska wiosna, dlatego wada jaka temu wg Ciebie towarzyszy dla mnie nie zawiera wartosci ujmujacej..dlatego tez chyba dobrze jest zrobic ten sam kadr z roznymi glebiami ostrosci, wtedy mozna deliberowac nad kwestia…..
No proszę – każdego dnia człowiek uczy się czegoś nowego. A za wiedzę można tylko dziękować, więc dzięki ci, Czado Nie tylko za wiedzę, ale również za wspaniałe zdjęcia, które oglądam bardzo często – bo lubię tu przychodzić
Mówiąc najprościej byłoby lepiej dla tego zdjęcia, gdyby tło było jeszcze bardziej rozmyte. Teraz gałązka zbytnio wtapa się w otoczenie ponieważ ma dokładnie te same kolory. Bardzo cieszy mnie Twoja stała obecność. Pozdrawiam.
Witam jestem tu codziennie, ale nie wypowiadam się, bo nie chcę sie powtarzać Przeczytałam wyjaśnienie co do głebi, ale dalej nie wiem gdzie jest ten nieporządany efekt, ja tam uważam, że nie ma się do czego przyczepić Nie znam się zupełnie na fotografice, cykam zdjęcia, bo lubię, efekty są raczej marne, bo j/w Ale ja dopiero niedawno zaczęłam się bawić w fotografowanie, w dodatku Zenitem TTL, a urodziłam się w czasie kiedy pan cykał pierwsze zdjęcie czyli mam jeszcze trzydzieści parę lat żeby dojść do takiego mistrzostwa jak Pan Pozdrawiam i dziękuję po raz kolejny za ucztę dla oka
Głębia Ostrości to kombinacja wartości przysłony, ogniskowej obiektywu i rozmiaru matrycy lub błony fotograficznej, która powoduje, że tło fotografowanego obiektu jest bardziej lub mniej rozmyte. Im mniejsza głębia ostrości, tym bardziej nieostre jest to co przed lub za obiektem.Np. ostry czubek nosta, a oko już nie. Podczas zmniejszania rozmiaru zdjęcia rośnie głębia ostrości i taki niepożądany efekt wystapił w tym przypadku.Głebię ostrości niekórych zdjęć można właściwie ocenić tylko oglądając je w dużym formacie.
Wygladało dobrze na całym ekranie. Po zmniejszeniu rozmiau GO okazała się zbyt duża, ale żal było wyrzucić. Jak znajdę chwilę dołożę frgment ze zdjęcia o większej rozdzielczości. Pozdrawiam
czesc. u mnie na blogu jest konkurs na najlepsze i najładniejsze max 5 obrazkow. masz duuze szanse, regulamin na blogu- http://www.agutka12.blog.onet.pl mam nadzieje ze sie zgłosisz:)
Listki. Tak to już wiosna! ps.a wczoraj biegajac czemu nic nie uchwyciles? widziałam przesliczne niezapominajki na ląkach! usmiechem wabily przechodniow! pozdrawiam
… a mi się podoba ! To pewnie jakiś sad, więc drzewa muszą rosnąć w nim w rządach, symetrycznie. Sąsiedztwo krzewów też może mieć znamiona żywopłotu lub pola z krzakami owocowymi ? To wszystko wygląda jak obraz w kwietnych ramach dla zieleni traw w sadzie, a te obsypane kwiatowym puchem krzaki są jakby żywcem z zimy wyjęte. Uroczo !
Dopiero zaczynam swoją zabawę z fotoblogami i szukam, szukam miejsc, z których można ise czegoś ciekawego nauczyć, dowiedzieć… i to jest właśnie jedno z takich miejsc. Przeglądałem różne Twoje zdjęcia, jedne podobają mi sie mniej (jak np. to ) a inne bardziej, jak naprzykład to, umieszczone 23ego kwietnia… pozdrawiam serdecznie… i cóż, jakby to napisać, unikając natręctwa i spamu – zapraszam do siebie ))http://just-4-u.blog.onet.plOlaf
Dzięki twoim fotkom mogę trochę odetchnąć, bo o włóczędze po lesie – tylko pomarzyć, dokąd nie skończę pracy i jej nie obronię – czyli jeszcze kilka miesięcy. I nie wiem, czy wystarczy lata, żeby go posmakować. DZIĘKI Czado !!!
Za każdym razem jak oglądam Twoje zdjecia przywracasz mi wiarę w piękno jakie jest ukryte w zakątkach Polski. Jedno wstawiłam sobie na pulpit każdy mi zazdrości tego zdjecia.
Urocze – jak zawsze… A podobne widoki są obok mojej działki )) A teraz to wszystkie drzewa są chyba piękniejsze, niż kiedykolwiek – takie soczyście zielone…www.fotki-zuzqi.blog.onet.pl
~Carrmelita
18 Marzec 2007 12:34
‘ … z mego wonnego kwiatu, pracowite pszczoły,biorą miód, który potem szlachci pańskie stoły.Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mnie Pan tak kładzie , jako szczep napłodniejszy w Hesperydzkim sadzie.’Co prawda, daleko kwiatuszkowi do lipy, ale jednak …
~Marcella
10 Czerwiec 2006 13:20
Ten kwiatuszek się nazywa firletka poszarpana. Jeśli mieszkasz np. we Włoszech, to go tam nie ma, bo on rośnie w naszej strefie klimatycznej. Jak to dobrze, że ja mieszkam tutaj i nie muszę tęsknić za naszymi łąkami! Pozdrawiam -
~wilk
10 Czerwiec 2006 00:51
czado sa juz grzyby?pare lat nie byłem.
~czado
2 Czerwiec 2006 15:46
Dziękuję za pamięć i życzenia. Zaskoczony jestem, że to już dwa lata. Ciśnie się do głowy parę myśli, których nie umiem pukładać, spisać. Może tylko jedno: cieszę się, że mam tego bloga, ale czasami boję się, że coś może się stać… jak z Twoim… strach pytać…
~Hania
1 Czerwiec 2006 16:11
brawo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
[email protected]
1 Czerwiec 2006 15:59
Hej fajny blog wpadnij do mnie i zostaw po sobie ślad http://www.anatokiohotel.blog.onet.pl i http://www.billuniatokiohotel.blog.onet.pl
[email protected]
1 Czerwiec 2006 15:59
Hej fajny blog wpadnij do mnie i zostaw po sobie ślad http://www.anatokiohotel.blog.onet.pl i http://www.billuniatokiohotel.blog.onet.pl
~nenyan
1 Czerwiec 2006 08:58
i wciąż, i jeszcze, jak najwięcej zadzwień, zachwyceń ciepłym światłem wplątującycm się w falujące rude i zielone włosy połonin, miękkimi długimi cieniami w dolinach, z których każdy jest jak mała tajemnica, białymi mgłami, które się czasem tak ładnie przytulają do gór i tym wszystkim, co tak łatwo umyka spojrzeniom, a co można odkryć tylko tak naprawdę to kochając, czyli po prostu jeszcze wielu pogoni za kwiatuchami na majowych łąkach, kroplami rosy o poranku i jutrzejszymi zachodami słońca. ‘życzę Ci zdziwienia kroplą wody, że błyszczy kryształem…’bo przecież dzisiaj jest Dzień Dziecka, a każdy Fotograf jest małym chłopcem albo dziewczynką, z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia i oczarowania. więc tak te życzenia. dla Ciebie i ‘pejzaży karpackich’, z okazji drugich urodzin ) – STO lat! i dziękuję.
joanjanus
31 Maj 2006 02:13
Przepiękne zdjęcia, aż żal opuszczać tę stronę. Pozdrawiam i gratuluję wyczucia i smaku.
~czado
30 Maj 2006 20:30
Narcyze są… tylko nie trafiły na blog. Zastanawiam się jak je dostarczyć
~ya_ninka.........
30 Maj 2006 20:17
..pięknie ,pięknie,pięknie……dziękuję Ci za radosć jaką daleś oczom mym …tymi cudnymi zdjęciami ….u mnie wcale tak nie ma…zimno i nie majowo w maju………………….patrząc na te zdjęcia naprawdę jestem w zachwycie………………….i tylko się gdzieś ta mysl kolebie….że ech….narcyz ni ma……)))))))…
~Mi$ka
30 Maj 2006 19:59
Od urodzenia…Kochałam góry.Mieszkałam w górach. [Beskid Wysoki.]Chodziłam po górach.Teraz…Kocham góry jeszcze bardziej.Chciałabym chodzić po nich dalej, a przede wszystkim – mieć na to czas.Więcej czasu.A dzięki Tobie…I innym blogom ‘o górach’.Zainteresowałam się fotgrafią.A fotografia w połączeniu z górami.Nawet tymi niewysokimi, naszymi, Polskimi górami.To jest coś… wspaniałego.Ale…Góry ‘na żywo’ są piękniejsze.Prawda?
~Ania
30 Maj 2006 18:16
widziec piekno w kazdym kwiatku.. – jakze to ubogaca
~MMMonika
30 Maj 2006 16:10
cud miód…
[email protected]
30 Maj 2006 08:16
tu gdzie mieszkam nie widzialam tego kwiatuszka, tyle ich w Polsce widzialam…co laka to staly wszedzie..pozdrawiam fotos_kowiczka
~nenyan
30 Maj 2006 00:33
‘skrajem nieba szedł bejdak, organki z odpustu same mu grały…’ jedno spojrzenie i tych kilka kochanych cichych nutek w myślach. tak sama nie wiem dlaczego, ale jednak i tylko mały ciepły uśmiech i myszka jako narzędzie zbrodni, bo bez pytania zabieram ten magiczny fragmencik ekranu do siebie. bo ‘beretkę dla bejdaka’ ania słyszała po raz pierwszy na sdmowskim koncercie. i wtedy te wzruszenia i przyśpieszone mrugania oczami, ten jeden raz. może dlatego, że dźwięki miały czas i przestrzeń, żeby wybrzmieć tak naprawdę, tak do końca… więc to jest takie mojemoje zdjęcie.’ktoś go poprosił by mu łąkę skosiła on zioła głaskał, tulił się do trawy…’