Mówię poważnie. Mam w rezerwacji pokój 2-osobowy z łazienką i jadę sama, bo moje towarzystwo robi karierę zawodową, a tak naprawdę nie chce im się chodzić po górkach i zrzucać kilogramy. A gdzie lepiej połączyć przyjemne z pożytecznym, jeśli np. nie w takim Rymanowie i okolicach ! Czado wie najlepiej … ? Co do pokoju, to nie wiem, jaki będzie bo nigdy go nie widziałam, tyle co dane z Internetu. Tak więc jadę w ciemno, ale nie pierwszy raz. Cóż, chyba jestem już zahartowana. Jeśli naprawdę chciałabyś zabrać się do Rymanowa ze mną lub dojechać do celu na wskazaną kwaterę, to zapraszam pod ‘kukułki’, jak zwykle i tam ustalimy szczegóły.
Carrmelito, no nie wierzę? Czy mówisz poważnie? Mogłabym „podpiąć” się pod Twoją wyprawę…zabrałabyś mnie ze sobą? Ja już pokornie z losem zaczęłam się godzić, że w maju tylko działeczka zachowawczo, tak dla relaksu będzie, a tu taka niebiańska propozycja ”Moja rękawicza do pary” od gór nie stroni i też do nich wzdycha, ale jak to w wydawnictwie termin jest i „głową muru się nie przebije”…musi zostać.Ale mnie diabelsko podkusiłaś zasnąć teraz nie będę mogła Już pod wierzbą serce mocniej mi zabiło, ale „jezyk gryzłam”, by sobie nadzieji nie robić, a tu proszę …otwarcie i prosto z mostu „bałamucisz” moje marzenia …niezmiernie Ci dziękuję.Jeśli się nie rozmyśliłaś jutro dam znać.Ojej … przez ostatnie dni tyle pozytywnych wrażeń mnie spotyka i tyle dobrych wiadomości…dawno taka radosna nie byłam.Carrmelito, ale czy to wszystko na poważnie, czy raczej poźna pora mąci moje zmysły…szczypanie nie pomaga…muszę się u Ciebie upewnić…Ale się rozgadałam …to z emocji…Dobanoc..do jutra, tzn. do dzisiaj lecz późniejszą porą dnia Jeszcze raz dziękuję
Dlaczego ma nie być gór ? Czyżby Twoja ‘rękawiczka do pary’ nie wykazywała zainteresowania trekkingiem w okolicach Piwnicznej Zdr. ? Jeśli tak, to pakuj w walizkę dobre buty i kurtkę i spotkamy się w Rymanowie Zdr. Mój autobus jest u celu 28.04.07. około 16.40. Dla chcącego nic trudnego ! Jeśli chodzi o ceny, to pokój dwuosobowy z łazienką, TV,czajnikiem elektr. chodzi w cenie 24 zł/os. za dobę bez wyżywienia. Może Twoja druga połowa da się namówić na uroczy Beskid Niski ?
No proszę … Brawo Ameli ! A już chciałam zapytać po przeczytaniu dwóch zwrotek, skąd taki piękny wierszyk wytrzasnęłaś ? A tu wszystko się wydało po trzeciej zwrotce … Co te klimaty wiosenno-kwiatowe autorstwa Czado z nami wyrabiają, Ameli !?
Mój ogródek to kilkanaście doniczek z kwiatami, więc śnieżyc sobie nie posadzę Trzeba jednak wiedzieć, że śnieżyce są silnie trującymi roślinami i należy pamiętać, że są POD ŚCISŁĄ OCHRONĄ ! dlatego w ich naturalnym środowisku tylko okiem podziwiać możemy. Czytałam, że w Wielkopolsce znajduje się rezerwat śnieżyc, to podobno 4 ha kwiecia…wyobrażacie sobie? Widok białego morza kwiatów pewnie zwala z nóg … za ich sprawą las na nowo śniegiem się okrywa – tym razem kwietnym.
O zaspanych kluczykach, które ociągają się by otworzyć drzwi Wiośnie niecierpliwej…Leśny wietrzyk zbudził nas o świcie Wiosna już nas wita A my takie nieuczesaneSpozieramy spod suchego łyka.Dopiero, co żeśmy oczy otworzyłyI słońce nas promieniem jeszcze nie ogrzałoAle dni kilka minieI w zieleni będziemy pysznić się chwałą.I będziemy czarować żółtą główką rosochatąI będziemy w błękitnej rosie, co rano zażywać kąpieliBy goście blogowi … „niebogi” – o nas nie pomyśleli …a tak jakoś ….udzieliły mi się kwiatowe wierszyki Carrmelity, które niczym wiosna rozsiała w zakamarkach bloga.
Pierwsze zdjęcie rozpoznałam od razu: pierwiosnek ( nie wiedziałam, że to ‘kluczyk’ ) – takie zawsze kwitły u mamy w ogródku, ale najwiecej było bordowych z żółtym lub białym środkiem lub czerwonych. Co do drugiego, wątłego kwiatuszka, to nie wiedziałam co to za ‘nieboga’ w oszronionej trawie. A to podbiał ! Taki sam, jak na rysunku na pudełku świetnych pastylek na gardło z tymiankiem, podbiałem i prawoślazem. Polecam. Człowiek wiecznie się czegoś uczy …
Wiosennie, ciepło słonecznie,wstępuje energia do nowych wyzwań.Serdeczne życzenia :NIECH TE ŚWIĘTA WIELKIEJ NOCY SPŁYNĄ RZEKĄ BOSKIEJ MOCY,OTULIWSZY SERCA WASZE WIELOBARWNYM KWIECIEM MARZEŃ – dla autora tych cudnych zdjęć i korespondujących „blogowiczów”.Pozdrawiam.
tak zwyczajowa nazwa pierwiosnków:) „klucze do wiosny” – może stąd nazwa.. a śnieżyce z zielonymi i pomarańczowymi choduję w ogródku obok narcyzów, cebulkowe, rosną na 20-30cm, po zerwaniu w wazonie mają 20cm, jeśli masz ogródek posadź sobie:)
Dziękuję ~am za nazwy tych kwiatuszków. Moja ciekawość też jest serdecznie wdzięczna, bo po „zamieszaniu” do jakiego doszło przy fotografii „Niby zima” z 27.I.07 nie miałam wczoraj śmiałości spytać o godność tych skromnych, a zarazem cudownych roślinek. Podczas dzisiejszej wycieczki widziałm sporo podbiału – rósł przy leśnym rowie lecz z wysokości roweru dziwne wydały mi się te kwiatki, bo…myślałam że to mlecze i podejrzane było to, że wyrastają z suchej trawy zamiast mieć zielone liście – teraz wiem, że to nie był mniszek lekarski Szkoda tylko że wcześniej nie wiedziałam o zdrowotnych właściwościach tak wyglądającej roślinki, bo narwałabym na „ziółka”. Czado…próbowałam dzisiaj w leśnych ostępach znaleźć śnieżyce (opiewane u Ciebie w kwietniu 2006), ale nie powiodło się. Podążając za tropem białych punkcików rozrzuconych na leśnym runie trafiłam na zawilce. Też urzekały lecz nie miały jak śnieżyce tych uroczych, żółtych kropeczek na płatkach na których najbardziej mi zależało, by zobaczyć w „oryginale”. Śnieżyce chyba na nizinach nie rosną, bo jeszcze nigdy ich nie spotkałam.
Kluczyki i podbiał – kluczyki urywałam jedną trąbkę po drugiej i wysysałam słodką kropelkę, a podbiał zbierałam do spódniczki, wysypywałam na ścierkę i dawałam na parapet do suszenia na „ziółka” (herbata na kaszel). Było to całkiem dawno. A właśnie mija druga rocznica śmierci mojej babci, która kazała mi ganiać nad rzekę i szukać podbiału z pierwszymi ciepłymi dniami wiosny. Pewnie nadal uczy zbierać podbiał (same główki!) mieszkańców po tamtej stronie, i herbatkę z podbiału z miodem parzy św. Piotrowi bo on ciągle w przeciągu, przy drzwiach… Babciu, w bieszczadach już podbiał! Ja jeszcze w Beskidach nie szukałam, ale znajdę czas w nalbliższych dniach, żeby sobie przypomnieć jak to sie robi.
…ja też, ja też…wystawiałam dzisiaj blady pyszczek do słonka (jakTwoje kwiatki) i rozradowana każdym cudnie ciepłym promieniem słoneczka liczyłam chmurki na niebie i motylki ( w gwarze potocznej cytrynki, bo żółte takie) i czekałam na królewicza z bajki , wstyd się przyznać ale zrywałam kwiatki ( niechronione) i znowu pewnie od nadmiaru świeżego powietrza jak niedżwiedź jakiś zasnę zanim doczekam się niespodzianki (?)…powiedz, jak Ty potrafisz nie zasnąć i koło północy stać Cię jeszcze na nocne czarowanie pierwiosnków ? treningi jakieś , czy tak już masz? zdradź tajemnicę śpioszkowi….;)))))
No nareszcie wiosna Jak spotkasz niedźwiedzia to ucałuj ode mnie ))) Żal takie kwiatki zrywać Cudowne zdjęcia … zawsze zastanawiało mnie to jak Ty to robisz … całymi dniami wędrujesz po górach ? Naprawde zazdroszczę … oddać się naturze … Ej czemu na Mazowszu nie ma gór ? xD
Piękny wierszyk na zgodę …Po takim kwietniowym rymowaniu błogość wiosenna nastała. Swoją drogą, nie wiedziałam, że to właśnie męskie, żółte koćki tak pięknie pachną . Delicje !!! Człowiek się wiecznie uczy, a i tak umrze niedouczony …
Carrmelito trochę źle się zrozumiałyśmy, ale to wynik mojej niewiedzy botanicznej … od zawsze myślałam, że kolor puszków żółty czy szary zależy od różnych gatunków wierzby, a nie od stadium kwitnienia rośliny – dlatego pisałam, że koćki to u nas bazie. Myslę jednak, że wiele osób zamiennie nazwa kotki = baziami … o koćkach na koniec Pisząc o zapachu dębiny miałam na myśli te szare – z czym się ze mną zgodziłaś (a beczki nie miej za złe – tak mi się jakoś napisało i pewnie niechcący chmielem zapachniało Trochę poczytałam i … moje skojarzenia w samaku i zapachu z dębem to pewnie za sprawą taniny, którą zawiera wierzba. A „koćki” na zdjęciu Waldka to męskie kwiatostany wierzy iwy, która u nas zakwita najwcześniej … byłam, wąchałam i rzeczywiście pachną kwiatowo, miałaś rację do co zapachu delikatnego jaśminu. A tak przy okazji o żeńskich kotkach … wyglądają inaczej – są bezfutrkowe i rośną na osobnych drzewach.Na zgodę wierszyk M. Konopnickiej Kocanki, kocanki, Gałązka wierzbowa! Rozwinęła nam się Ta palma kwietniowa. Rozwinęła nam się Nad tą bystrą wodą, Zapachniała wiosną, Kwietniową pogodą! koćki = kocanki … to te zakwitłe na żółto?pozdrawiam wiosennym wietrzykiem i zielenią kojącą
Dębiną pachną bazie, gdy są szare i miękkie ( późniejszy okres ) i pozbawione tych cudownych puszków – pręcików zakończonych żółtym pyłkiem, które sprawiają, że kociek jest trzy razy większy niż normalnie. To stadium kwitnienia na zdjęciu nie pachnie beczką ale kwiatowo !!! Jeszcze raz je dzisiaj urwałam z wierzby karłowatej – ogrodowej i specjalnie wąchałam, doszukując się dębiny…. niestety, to nie dębina to ewidentnie zapach pyłku.
…dla mnie frezja czy jaśmin mają bardziej słodki zapach, a ‘koćki’, które u nas nazywamy baziami, kojarzą mi się w zapachu jak i smaku (lubię te szare, puszyste pąki, tylko nie piszcie, że są trujące z zapachem dębu, debowych beczek…taki intensywny, ostrawy zapach „rasowego” mocnego drzewa – zdecydowanie nie delikatnych kwiatów.A co do kwiatów…za moim oknem zakwiatją prześlicznie, na różwo drzewa rajskich jabłuszek, aż pościągałam firany, by je lepiej widzieć, by ich piękno łatwiej chłonąć. Wiosna sprawia, że jak rzadko kiedy lubię swój widok zza okna, który zwyle przytłacza ilością wpatrzonych w moje innych okien i rozjeżdżających asfalt samochodów. A tak dzięki młodym pąkom, soczystej zieleni listków i „zaspom” różowych kwiatków wystajacych ponad parapet, nie zwracam uwagi na harmider miasta, a w myślach przenoszę się w inną przestrzeń.
…pewnie, że to ptaszek – treluje śmaiło oznajmiając wiosnę…powiedzmy, że to ‘kocik’ wróblowaty, bo taki mały i szary…a jak zadziera łepek, by go lepiej było słychać pozdrawiam wiosennymi promieniami słońca
…a ten jeden ‘kocik’ wygląda zupełnie jak jakiś mały ptaszek ?no, ten drugi od dołu, czy może ja już mam omamy jakieś? czyli widzę coś innego niż powinnam?…jaśli tak,to ratunku, bo źle ze mną, pewnie po tym spacerku coś mi się stało z oczami…..
I zrobiło się wreszcie wiosennie i świątecznie … Czy wiecie, jak pięknie pachną puchate koćki w tym właśnie stadium ( ‘kwitnienia’ ? ). Urwałam parę gałązek do wazonu, a cały pokój zapachniał jakby frezją i jaśminem, ale bardziej łagodnie … Z czym Wam się ten zapach kojarzy ? Czado, dajesz nam nie tylko zdjęcia ale i zapachy !
Niesamowite widoki… na ostatnim widzę białych pielgrzymów zmierzających w nieodgadnioną daleką… biel śnieżnąhttp://argo.bloog.plhttp://avangarda.bloog.pl
A co w taką cudowną wiosenkę robi ten śnieg ??? ) Aż się we mnie gotuje od środka, że są tak cudowne chwile i tak cudowne miejsca, w których ja nie mogę teraz być … ehh pojechało by się w góry
widze ze trafil Pan w zasypane jeszcze sniegiem kochane moje gory Jako rodowita dolnoslazaczka czuje sie w karkonoszach jak w drugim domu Niebywale sa piekne Pozdrawiam!
rany!! naprawdę tyle jeszcze tam śniegu???? to niemożliwe wprost ))))) u mnie piekna wiosna i wiosenne kwiaty jak przebyśniegi, śnieżynki daawno juą przekwitły, nie wspominając o krokusach….pozdrawiam ciepło wiosennie )
Cudo:)Bylam w ten weekend w Masywie Snieznika, tam tez ‘zasypalo na bialo’ .ale zaczelo w sloncu wiosennym topniec…pozdrawiam z Wroclawia, dziekujac rownoczesnie za uczte dla oczu, jaka sa Twoje Bieszczady – i przeze mnie ukochane,ikroopkahttp://klimaty.blox.pl/html
….. i bywa mrozek nawet około 13-tego czerwca, bardzo mnie to zdziwiło gdy tu zamieszkałam, że kurtkę trzeba zakładać co wieczór prawie do lipca i od sierpnia znowu i że nawet w środku lata poranki i wieczory są zupełnie z innego klimatu niż na nizinach … ;o))) ale oj tam, damy radę, przecież ZA TO tyle piękna wokół…
aż trudno uwierzyć, że całkiem niedaleko tyle bieli, podczas gdy u mnie słońce pięknie chowa się za gładką taflą jeziora, kiedy ptaki nucą tyle melodii siedząc na młodych gałązkach! i tak piekne Panny Choinki schylające się nad ziemią.
czado, pięknie dziękuje… boszzz cała jestem uchachana patrząc na przecudną biel, czuje snieg skrzypiacy pod nogami i ciepłe promienie muskające twarz… jeszcze raz dziekuje, nie wiesz nawet jak bardzo ))))))))))
Trzecie zdjecie jest przeciez ilustracja pieknej i smutnej basni o tych, co zamienili sie w glaz (u Ciebie w posepne strachy-drzewa) idac w gore po zrodlo zycia. Chyba te bajkowe scenerie Cie lubia. Jak nikogo wiecej:)
….całe rano myślałam gdzie ten śnieg znajdziesz…i znalazłeś !? ..jak zwykle cudowne światło i czary , którym nie umiemy się wcale oprzeć ?..trochę jak w bajkach z mojego dzieciństwa (z Sudetów), miło mi bardzo ,że nadal KTOŚ mi je opowiada, Czarodzieju… bywaj i dbaj o swoje światło, jest dla mnie jak myśli i marzenia o tajemnicach przyszłych dni ,na które czekam jak dzieciak,…;o)))))…..
Strzeliste świerki, zastygłe w lodowatej ciszy, jak zaklęta, śpiąca armia Karkonoskiego Ducha Gór … Zima jeszcze włada tą krainą niepodzielnie. Na zdjęciu poniżej: krajobraz po bitwie: kikuty drzew, szczątki potęgi Królowej Śniegu … Czeka ją teraz marny koniec. Bezbronna, pozbawiona armii musi poddać się i ustąpić pola nadciągającym wojskom Pani Wiosny.
…i trochę będzie szkoda rozstać się z białymi pejzażami Czado, za którymi tęsknić znowu zacznę bardzo mocno jesienią słotną i deszczową, gdy śnieg nie będzie chciał spadać z nieba i nie będzie z czego ulepić bałwana…
….kraina baśniowej Królowej Śniegu?…gdzie tylko biel i błękit, i rzeźby lodowe na rozstajach dróg do każdego słonecznego promienia pilnują by nikt nie zbłądził w tej bieli dla niektórych zbyt jednakowej (?) a dla nas srebrzącej się tęsknotą do kolejnej chwili jasnej ,kryształowej , gdy widok Twojej nowej przestrzeni zapiera oddech w piersiach i pozbawia tchu, jasno u Ciebie dzisiaj i dobrze….pozdrowienia dla Twojego Ducha Gór……
…gdybym miała Cię opisać to … przygodą śnieżnych gór, cichym pięknem leśnych lub polnych kwiatów, lecz najpełniej POEZJĄ ZACHODU SŁOŃCA, a wszystko to najbardziej wyszukanym światłem otulone, które jest dla Ciebie niczym powietrze do życia potrzebne, które odpowiada – już nie tylko za Twoje – szaleńcze pogonie za ulotną chwilą, które hipnotyzuje i uwodzi, bez którego nie byłoby tych oszałamiających barw, zachwytów na bezdechu i szczerych wzruszeń. Zaraziłeś mnie Czado radością płynącą z zatrzymania w kadrze niepowtarzalnej chwili…I całe to wariactwo nie raz i mi się udzieliło…np. kiedy to kilka tygodni temu w pogoni za purpurowym zachodem złamałam kilka przyjętych zasad (czerwone światło, jazda na gapę, poszturchnięci piesi i ‘spacer środkiem’ torowiska), a wszystko po to by jak najszybciej opuścić „mury” miasta… by zobaczyć większy skrawek nieba i choć na chwil kilka podziwiać to niesamowite zjawisko, które tego dnia miało barwy ja na zdjęciach powyżej… niestety i tym razem klisza nie wyszła z kasetki, a nieuwieczniony zachód pozostał tylko w moich wspomnieniach.I tak bywa, całe szczęście Tobie udaje się …
nie komentuje czesto Twoich zdjec ale ogladam je z ogromną uwagą i wręcz napaszczeniem ,ja ogladajac Twoje pejzaze nie moge oderwac oczu poki nie ponapawam sie wystarczająco, nierzadko Twoje zdjecia goszą w moim komputerze jako tapety, zazwyczaj nie moge sie zdecydowac bo jedno jest piekniejsze od drugiego i tak zmieniam je sobie co chwilezeby moć je miec wszsytkie tak chociaz troche na własność, bardzo chciałabym moc kiedys wziasc do reki Twoj album i miec go w domu na połce z Tymi Ważnym Ksiązkami zeby móc do niego zagladnac zawsze wtedy kiedy przyjdzie mi na to ochota.dziękuje Ci za wszsytkie zdjecia ktore zrobiłes bo to najpiekniejsze pejzarze jakie dotad widziałam i czuje sie zaszczycona ze moge je ogladac pozdrawiamz wyrazami ogromnego szacunkuSerafina Wojciechowska
…nie lewitując specjalnie po zawartościach burgundów, zapatrzona w zimne światło księżyca pośród bazaltowej nocy marzyć nie przestaję o ognistej gwieździe naszego czasu, sprawczyni zórz i purpurowego światła….i pozwalam sobie na spokój nocy, pozdrawiam gorąco Wędrowcze zmierzającym w czasie do białych ciągle śnieżystych przestrzeni…dbaj o siebie…i o narty, i o dobre zdjęcia … bywaj gdzieś pomiędzy światłem i cieniem…
Może, Czado czekasz na ‘zielony promień’ – niezwykle rzadkie zjawisko, występujące na linii horyzontu przy krystalicznie czystym powietrzu i braku chmur, zanieczyszczeń, itp. zakłóceń odbioru. To agonia widma fal świetlnych, gdy słońce rzuca nam ostatnie spojrzenie, puszcza do nas ‘zielone oko’ i znika. Jest taka wróżba, że gdy ktoś zobaczy ‘zielony promień’ ( na trzeźwo ! ), to spełnią się jego wszystkie marzenia … Prawda, że to piękna opowieść ? Myślę, że to hipnotyczne działanie zachodów słońca na naszą świadomość zawdzięczamy nie tylko pięknym kompozycjom na niebie, ale przede wszystkim jasnym, gorącym kolorom, które powoli stygną …. Przychodzi mi do głowy skojarzenie z magnetycznym wpływem ognia, płonącej świecy, rozpalonego ogniska w lesie … Nie możemy od nich oderwać oczu, siedzimy w bezruchu, zamyśleni, w świetle płomienia i delektujemy się jego ciepłem i blaskiem. To jest tak pierwotne, atawistyczne odczucie, że aż trudno je wytłumaczyć. Może to echo zamierzchłych czasów, gdy nasi przodkowie czcili ogień, bali się go i podziwiali zarazem, składali bóstwu ofiary a ono pozwalało im przetrwać albo niszczyło nie usatysfakcjonowane . Tak naprawdę, nasze Praszczury nie były dalekie od prawdy, bo słońce na razie obojętnie nas toleruje, ale kiedyś wszystko pochłonie i przetrawi na energię … Póki co, delektujmy się pięknem zórz słonecznych i siedząc na molo, na skale nad oceanem albo na górskim tarasie, podziwiajmy i … kosztujmy ciężkie, mocne, białe wina, tak aromatyczne i pełne wyrazu, że aż zapraszają, by przy nich spędzać nie tylko zachody słońca ;}}–O
To proste. Bo człowiek szed do dom z pola, jak słońce zachodziło. I tak szedł twój dziadek i tak w Tobie to tkwi. I jeszcze patrząc na słońce Bogu podziękowoł, że dobrze dzień przeżył, bo zrobił robote, co sie zrobić należało. I może „se legnąć” w spokoju ducha i wspomnieć se zapach ziemi, co sie do życia budzi. I z Bogiem, dawno nie widziany znajomku -
Dla mnie zachód słońca jest podziękowaniem za każdy przeżyty dzień.Gdy słońce zachodzi ma się wrażenie jakby świat na chwilę zwolnił i podziwiał ten cud… || http://www.mujmiks.blog.onet.pl zapraszam, dopiero się ucze więc zdjęcia nie są cudowne ale się staram:) Pozdrawiam!
… gdzieś w dolinkach gaśnie mrokiem dzień, niebo ognikami płonie, blaski skrywają cienie nadchodzącej nocy, Czarodzieje zaklinają czas dla marzycieli…czas magicznej przemiany ,która zadziwiać nas nie przestanie pomimo wiedzy o tym skąd się biorą zachody słońca podświadomie wolimy wierzyć jak tysiące lat temu, że to bogowie codziennie z mozołem chowają nasze słońce za horyzont, że to czary, których potrzebujemy przecież ciągle, żeby żyć?….
„Ja wiem, Czemu Zaszumiał Nagle wiatr. Słyszę, Mówi, Że w drogę Na mnie czas… I ciągle dal, Za dalą dal…”Co sprawia, że nie mogę oderwać oczu od tych Obrazów? Że do łez potrafisz mnie wzruszyć swoim widzeniem świata? I co sprawia, że umiesz znaleźć TO COŚ – we wszystkim… To trochę tak, jakbyś nie dawał się przechytrzyć Matce Naturze;)
…..wolność kochasz i rozumiesz, wolności oddać nie umiesz?…i w dodatku jesteś wrażliwy na czary…stajesz wtedy z szeroko otwartymi oczami i pozwalasz by Cię urzekła chwila jak ta, gdy nie wiesz czy to sen tylko czy też Twoja wyobraźnia płata figle ….a przecież to dla Ciebie specjalnie spektakl podniebny światła, nieba i mroku, i zaczarowany patrzysz w dal nieskończoną, gdzie słońce znika w dolinie snu, by zaczynać wszystko znów….
Na mnie też sprawia ogromne wrażenie…Wczoraj, w drodze, zatrzymałam samochód, i chłonęłam wzrokiem to przepiękne misterium. Zawsze mam wrażenie, że biorę udział w czym niezwykłym, przenikającym do głębi pięknem i majestatem…Dziękuję za piękne obrazy i pozdrawiam serdecznie
…lubię wypukłe linie pagórków przed oczami i za oknem, jak tutaj…. bo to Ziemia toczy , toczy swój garb uroczy, toczy toczy się dzień…powolutku od wschodu do zachodu, od pierwszego spojrzenia na rude trawy pozimowe na łękach i polach juz bezśnieżnych aż do widoku wieczornego nieba…od porannego zapachu kawy do wieczornego,ciepłem buchającego kominka,żeby się ogrzać po powrocie z wichrowych wzgórz…..miłego wieczoru …:o))))
…a ja widzę wielogarbne grzbiety moich smoków bieszczadzkich, prawie oswojonych, ich sierść rudo-mglistą i ślady ich kopyt na łąkach czekających na słońce ,bo one wtedy latać zaczynają gdy takie rudawe światło się pojawia,…i bardzo to lubią, gdy mogą swoje przyciężkawe tyłki ponad rude pola wznosić…
Czesc, masz fajne fotki i zapewne przyjemniej ogladaloby sie gdyby byly pokazywane w formie albumu. Jest jedna fajna darmowa strona, pod adresem http://www.magix-photos.com/uk/Tam mozesz posegregowac na zime, jesien itd, dolaczyc podklad muzyczny lub napisac pare slow.Takze mam tam swoj fotoalbum i jestem zadowolona.Pozdrawim. Julka
…i nadciągnęło…….spadł śnieg, znowu biało i przez to dziwnie jakoś, bo niby nie tak miało być…mniej niż zero…i żeby tylko przebiśniegom nic sie nie stało…jutro sprawdzę…
Oj, chyba sobie jeszcze na wiosnę poczekamy … U nas w W-wie wiatr hula i przed południem padało, a teraz trochę się uspokoiło a chmury przebiły sztylety słonecznego światła. Obawiam się, że głowę po fryzjerze mi przewiał … Ręce przeprosiły się z rękawiczkami. Bbrrr! Na zdjęciach widzę same listopadowe rudości, brązy i czernie, wygrzebanego z pod śniegu, jak odgrzany, jesienny kotlet … Wiosny – jak na lekarstwo !
Jeju Twoje zdjęcia są śliczne, każde ma coś w sobie, wychwycasz z krajobrazu wszystkie najpiękniejsze rzeczy.Nie mogę doczekać się już nowych zdjęć.Pozdrawiam
Wiosna jest cudowną porą roku:) Ale trzeba umieć ją zobrazować i ty to potrafisz:)) Zdjęcia są prześliczne.. Naprawde jestem pod wrażeniem:) Pozdrawiam:* http://www.zakochana26-11-2004.blog.onet.pl
ech …”żubracze” już niemal odeszły, ziemia intensywnych barw nabiera, słońce delikatnie smaga i głaszcze promieniem szczecinę tych łąk złoto-miedzianych i tylko niebo intensywnie „morelowe” przenosi nas jeszcze myślami wstecz … i tak bardzo ciepło się zrobiło dziś od tych cynamonowych i pomarańczowych barw ……ale czy to już wiosna? … trudno powiedzieć, z czasem się okaże, bo na pierwszym zdjęciu wyczuwa się pewne „zawieszenie w czasie” jakby oczekiwanie i jeśli to wiosna to pełna tajemnicy skrywanej we mgle spowijającej szczyty……ja właśnie oglądam w internecie relację z tegorocznej Yapy i wraz z gitarami, czasami zabawnymi tekstami i Twoimi Czado obrazami przenoszę się duchem na te szlaki bezkresne, na te szczyty wzniosłe i tylko rosy i zapachu ogniska mi brak…
…wiem ,u mnie ciągle śnieg pod lasem i szronem poranki chłód roztaczają , ale ja lubię marznąc nawet w maju , Ty z resztą też przecież, bo niby jak byś wytłumaczył to ,że nie bardzo Cię niektóre dziwne sprawy ludzkie interesują a za to dokładnie wiesz o innych niby mniej ważnych śnieżycach, wiatrach , deszczowych łąkach i zimnych wieczorach pod chmurką?
Na wiosnę za wcześnie jeszcze. Boję się, że popełni falstart, tak jak zima w listopadzie. Jeszcze nie jestem gotów biegać za kwiatkami. Zresztą stokrotki to kwitły u mnie na podwórku przez całą tę niby-zimę. I krokusy i przebiśniegi w ogródku już są ale tam wyżej wiosna będzie dopiero w maju.
….eeeh marzycielu , bo się ciągle rozstać nie umiesz z zimą jasną i chłodną i z jej czarodziejskim światłem, cieszę się bardzo ,że jeszcze możesz poczuć jej smak i chłód na policzkach i pod nartami, bywaj , jak zawsze z moimi myślami o cudnych przestrzeniach….
….jeszcze tylko za chwil kilka się wszystko obudzi , odmieni, słońce Ci w oczy zaświeci niespodziewanie gorące, pomarańcze w zieleń zamieni i powędrujesz gdzieś dalej szukając kaczeńców i wichrowych wzgórz…i szarozielonych przestrzeni wygodnych dla marzeń i myśli gorących …. ;o))))
….czyli dajemy radę, jest OK i wiosna tuż tuż, czarodziejskie moce sięTobą opiekują więc z pewnością „złego licho nie porwie”, bywaj zdrów ,pozdrawiam serdecznie ;D
„Złego Diabli nie biorą” więc póki co jestem bezpieczny ale mój komputer buntuje się… że niby przeciążony. Oprócz 250 GB fotek wiele na nim nie ma.Żadnej premedytacji w przewie nie było, tylko tzw. siła wyższa. Dziękuję za opiekę i pozdrawiam.
Pomyślmy sobie, że ta przerwa w „nadawaniu” to celowo ze strony Gospodarza, byśmy odpoczęli i złapali oddech – wytęsknione „lepiej smakuje”. Po śnieżnym szaleństwie, oślepiającym świetle i cudownej zimie, jaką nam sprezentował nadeszły chmury, „morelowe” i inne zmierzchy aż w końcu nastała noc – każdemu zimowy sen jest potrzebny,… choć to czerwone światło latarni hipnotyzuje mnie niczym Kaszpirowski, a zazdrosna Wenus rozprasza myśli i czaruje w wyobraźni nocą nie pozwalając spokojnie spać. Niezmiennie po nocy nastaje świt, więc niebawem znowu wzejdzie słońce i może już wiosennymi promieniami będzie pieściło nasze oczy.Dajmy czas „Czarodziejowi”, by pożegnał się z ukochaną zimą … tak długo na nią czekał, a tak krótko mógł z nią być … i tak pewnie Jego niespokojna dusza nie pozwala mu w miejscu usiedzieć i szuka już w znanych tylko sobie magicznych zakątkach tych najbardziej urokliwych oznak wiosny.Pozimujmy jeszcze z fragmentem Kołysanki dla Joanny (WGB)…Niech ci się przyśnią pory rokuNiech grają we śnie twoim i tańcząJesień prężąca liście do lotuLato w upale słonecznym A jeśli zima, to w śniegu całaWIOSNA W MIŁKÓW WIOSENNYCH ŁĄKACH…aż Czado powie sobie „Pora wracać…”
….zawsze warto, ale przecież mógł poprosić znajome czaro(dziejki)wnice o jakieś małe czary, a smoki, sama wiesz, potrafią byc groźne niestety, wierzę w męstwo Czarodzieja, jego urok i wdzięk ale mam nadzieję ,że uważa na siebie na rozstajach swoich dróg….
Wiesz J., chyba musimy uzbroić się w cierpliwość, bo Czado pewnie walczy ze smokami albo robi im zdjęcia, co jest bardziej prawdopodobne . Warto poczekać na nagrodę nawet tydzień …
No nie, Czado ! Moje oczy, nic nie widzę ! Czerwono mi zamiast zielono mi ! Jak w piosence: ‘… nie po oczach, kochanie nie po oczach…’ . Czasami lepiej nie podchodzić za blisko, bo zamiast znaleźć drogę, można ją zgubić …
….jak latarnia wskazująca kierunek żeglarzom na oceanie mgły i prawie nieobecnego wiatru, falująca srebrna od światła powierzchnia nad głębią mroku niesie ich znużone myśli do portów, a brzeg zbliża się z każdym ruchem spracowanych od szotów i wioseł dłoni, dziób jachtu rozcina gładką powierzchnię wody… chcą wreszcie rzucić cumę i napić się rumu w tym porcie, gdzie hiszpańskie dziewczyny z półgrosików amulety układają na tęsknotę, na rozstania i na żal..
…najważniejsza z dróg, droga do domu… zawsze musisz wrócić żeby się nie zatracić na manowcach wszelkich podróży w nieznane krajobrazy dzikich przestworzy, tam gdzie nie wiesz co Cię czeka gdy dojdziesz do celu…lepiej iść znajomą drogą….wiedzieć co czerń i co biel choćby świat barwami kusił…wracaj…
oooooojej kosmiczne światło (oczy mało mi z orbit nie wyszły).Teraz dopiero widzę drugie zdjęcie i znam już odpowiedź na powyższy wpis – mimo wszystko kosmos na ziemi i te gwiazdy migoczące…czuję sie jak na innej planecie…tu to dopiero jest nieziemsko
oj a co to – UFO ? Czyżby przybysze z kosmosu swoimi czerwonimi oczkami śledzili nasze blogowe poczynania…a może to znaki pokoju, które nam przesyłają…pomacham im
Podobnie piękne niebo oglądałam w minionym tygodniu.I jest to „coś,co kocham najwięcej”…Te kilka dni w marcu ( i póżniej w pażdzierniku) -to magiczny czas.Wracam wtedy z pracy akurat tuż przed zmierzchem i przez CAŁE PÓŁ GODZINY mogę podziwiać ten cud.Jak mało nam -mieszczuchom-potrzeba do szczęścia…
na piątym…mroźny biegun i roztańczone zorze polarne… A gdy na biegunie wyrosną drzewa to i ja się tam pojawię, by czasać świetliste włosy roztańczonych zórz, by pleść im warkocze, by wiązać barwne kokardy.A może to nie fantazja…może to prawdziwe „hymny niebios”…bo podobno w Polsce bywają widoczne, lecz pewnie owo zjawisko jawi się jedynie prawdziwym szczęściarzom właściwej chwili, miejsca i czasu…
Seria zdjęć ‘Skazana na samotność’… Czasami czyjeś odizolowanie jest tak wymowne, piękne i niezniszczalne, że ‘przychodzimy, odchodzimy, cichuteńko na paluszkach …’, zawstydzeni naszą w nim obecnością intruza, choćby na chwilę, na czas zrobienia zdjęcia. Najbardziej hipnotyczne jest zdjęcie drugie od góry. To jest, jak kilim z owoców leśnych wieczorną porą ( tkany warstwami nicią mgły, maliny, jagody i jeżyny ), na którym ktoś wyszył czarną jak węgiel sylwetkę śpiącego drzewa. Potem te zdjęcia z dystansu na łuny niebiańskie i wzgórza, które jeszcze podkreślają pustkę i tęsknotę „Małej Księżniczki’ . To dopiero samotność ! Czy te smugi na dole zdjęcia , to mgły unoszące się tuż nad ziemią ? Nad głową niebo i gwiazdy, pod stopami chmury ! To istne wniebowzjęcie, Czado !Klimat ostatniej fotki z księżycem przypomina mi Twoje obrazy letnie z dnia 09.08.2006. p.t. ‘Wędrowcom’ i oczko wyżej p.t. ‘Okolice Ludwikówki …’ Jest w nich podobny nastrój, światło, barwy i … śpiąca Wenus ( przynajmniej ja sobie to tak wyobraziłam w komentarzu ) ?
To już nie są zdjęcia przyrody… To piękne pejzaże pełne symboli, nastroju. Żałuję, że nie jestem poetką, bo o ”Zazdrosnej Wenus” najpięknej może mówić poezja.O czym jest ten dialog Ziemi z Gwiazdą?
na czwartym zdjęciu … zawstydzony Wędrowcze odchodzisz, a wraz z Tobą cały spektakl wieczoru. I Mała Miss w tym momencie rzeczywiście zostaje sama … próbuje jeszcze delikatnym szumem powstrzymać kończącą się bajkę, ale magia ciemności nieuchronnie zapada. Na krótko jednak samotność u Miss zabawi … Czarodziejka ~J wywróżyła, że wraz z ciemnością przyjdzie syn Słońca – Srebrzysty Miesiąc, którego Mała w skrytości miłuje … i będą znowu zachwycać się wzajemnie, uwodzić światłem, barwą, kształtem … lecz tak nieśmiało i wstydliwie, jak pierwsze wyznanie miłości.Niespodziewanie odwiedzi ją również „przyjaciółka Wenus” … czy zazdrosna? … pewnie tak. Bo jak tu nie być zazdrosnym o szepty niedosłyszane, o spojrzenia nie uchwycone, o słowa niewypowiedziane, a milczeniem i spojrzeniem przekazane …
…. CISSZA WIECZYSTA oceanu?….na ostatnim zdjęciu….morze lekko falami się wznosi i opada, sieci już prawie zarzucone, chłodna bryza ledwie daje się rozpoznać, woda mieni się jak lustro w blasku gwiazd nocnego prawie pogodnego nieba, Wenus rozświetla noc i pozwala wierzyć, że to będzie dobry połów dla amatorów owoców morza i morskich (?) pejzaży….bywajcie żeglarze…
A na trzecim zdjęciu zasmakowałam się w atramentach i fioletach powstałych z Twojego Czado zamaskowania, podczas gdy różowe marzenie oddala się w niebyt…
Na drugim od góry zdjęciu pożegnaliśmy się z kobaltowym śniegiem, ale w zamian mamy inną, równie piękną i bogatą w odcieniach paletę chłodnych błękitów, które niczym fale spokojnego morza przechodzą od ciemnych do coraz jaśniejszych tonów łącząc się łagodnie z cieplejszą w swoich odcieniach wrzosowo-liliowo-perłową paletą nieba. A samo niebo jakby na welurowej tkaninie akwarelami wymalowane, bo na nim barwy tak delikatnie i miękko jedne w drugie przechodzą i gdy widzę ten świetlisty kolor jaki pozostawiło po sobie słońce, chciałabym ową krzyczącą różem luminescencję zamknąć w tubce i przenieść do swoich „obrazów”.Niebo i ziemia są tu niczym próbnik kolorów dla malarza, który zmierzchem zimowego słońca chciałby wymalować swój dom.
….to Wenus , jej przyjaciółka od prawieków…. pomaga strzec tych myśli, których znać nie powinien nikt, odejdziesz i zapomnisz, pomyślisz czasem z niepokojem o chropowatej korze, o gałązkach rozpostartych, o wieczornej ciszy, o srebrnym księżycu, i pamiętać będziesz pod niebem pełnym gwiazd….
…nie tylko….to także jej marzenia o listkach srebrno-zielonych, o nocach czerwcowych gorących ,o ziemi wilgotnej od trawy, i o tym że nie sposób o niej zapomnieć w każdą księżycową noc, nawet gdy niebo bez gwiazd niepokojem odmierza jej czas…..
…wciąż czekała na światło księżyca, i żeby wiatr zaplatał jej warkocze po nocy, oczekiwaniem zaczarowana nie mogła się z miejsca poruszyć, z obawy ,że gdy księżyc przyjdzie i nie zastanie jej znajomego widoku ,to gotów o niej zapomnieć, i nie wiedziała wcale, że przecież sama jest światłem księżyca i jego tęsknotą co noc…
… roztańczyła ramiona do nieba, rozpuściła włosy na wiatr, zamknęła oczy i zapomniała o bożym świecie, pozwalała byś patrzył na jej dumną samotność wśród niebieskiego śniegu, w różowej sukience…tak pięknie jej w tej sukni…
Wszystko co najpiękniejsze z góry się stoczyło i u jej stóp legło, ale samotny „podniebny przecinacz” pod górę po niebie się wspina.Czado, gdzie Ty wędrujesz, że taki nieziemski śnieg znajdujesz? Znamy go jako biały puch, a tu wydaje się taki ciężki w stosunku o lekkkich jak szyfon na niebie rozwianych obłoków, a przy świetlistym różo-pomarańczu złocistej dali fosforyzuje kobaltową barwą … pięknie, nierealnie, bajkowo….Ach ten kolor śniegu – śnić mi się dzisiaj będzie – chyba się w nim wiosenne niebo „Żubraczy” schowało uciekając przed nocką.
Z zasady nie lubie przedwiosnia, nie lubie tez, tak wygladajacej zimy. Nie wiem dlaczego to zdjecie tak bardzo wydaje mi sie bliskie, cos mnie do niego ciagnie. Moze jakies zapomniane marzenie, teskonota, ktora zakodowala sie we mnie pod takim widokiem. Nie wiem…
Racja, Czado ! Próżność, ślepota i głupota, które wrzucają na tylne siedzenie i prują przed siebie w jazgocie i smrodzie. Wszystko co, żywe ma im ustępować z drogi … ‘Ci wspaniali mężczyźni w swych wspaniałych maszynach’ – jakie to żałosne i tandetne … Jak widzę takich i słyszę od nich co drugie słowo na ‘ka’ ( gdy im coś nie wychodzi ), to w skrytości ducha Wiedźma ze mnie wypełza. Odwracam się na pięcie, spluwam przez ramię i szepczę zaklęcia: ‘Żeby ich wilcy pojedli, żeby kulasy im zaropiały ! Żeby tak w jakimś dole się zagrzebali i z niego nie wyleźli ! Tfuuu, zaraza i wstyd dla człowieczego rodu ! ‘
Już wstał twój dzieńjuż pora iść synkubo każdy z nas, synku swą drogę ma….(B. Loebl)Nie zapominajmy zbyt szybko Tych, którzy odeszli swoją drogą przed nami.
…drogi pomiędzy wierszami, drogi do siebie samego…drogi, którymi ktoś brnie pomimo albo z jakiegoś powodu…byle dalej przed siebie , sam nie wie dlaczego ale skoro nas prowadzą?….wydeptujemy ciągle nowe pchani w przestrzeń bez granic? …wiodą nas nasze marzenia ciągle dalej….
Można przejść spokojnie, ale coraz więcej właścicieli terenowych samochodów rzuca wyzwanie ciszy. Gdyby przejechał po to by komuś poprawić los byłbym pełem uznania i podziwu. Niestety warkot silników i rozjechane szlaki w dziewiczych terenach, na ogół służą zaspokojeniu próżności.
…kolejne rozdanie…i Bies Czarta oszukał, grali o coś więcej niż tylko władzę nad tym miejscem,WICHER ich myślom niecnym wtóruje do dziś…niespokojnie jakoś tak przychodzi wiosna?
…gdzie czarci w karty grają, na krańcach wszelkich światów, gdzie ostre idą zakłady o czyjąś duszę, gdzie zniknie nagle wszystko nim znowu się pojawi, jeśliś przypadkiem zbłądził pomiędzy ich rewiry, udaj ,żeś nic nie widział oddal się jeszcze przed zmrokiem i nie patrz za siebie….
Na zdjęciu widać, że zima jak tylko może broni się przed wiosną, przywdziewając rynsztunek bojowy np. w postaci krzaka z pierwszego planu, który wygląda tu jak „stado” włóczni skierowanych w wiosnę…”uważaj tutaj się nie zbilżaj, tutaj jeszcze złaknione bieli ostańce zimują”
hmmm… poważny dylemat na rozstaju pór roku…kroczek do przodu – WIOSNA, kroczek w tył ZIMA … wiosna-zima … wiosna-zima … coś mnie do tej wiosny ciągnie, ale z zimą nie łatwo się rozstać … ech – trudny wybór. Tak naprawdę ja nie chce jeszcze wiosny, chyba przycupnę tu na białym i poczekam aż śnieg się sam roztopi, wtedy mniej boleśnie w wiosnę się przeniosę …niczym Alicja na drugą stronę lustra.Czado, tym zdjęciem osiągnąłeś niebywały kompromis dla wszystkich blogowiczów – gdybyśmy mogli się tam wszyscy znaleźć, każdy wybrałby swoją porę roku i zasiadłby po odpowiedniej stronie „granicy”: z wiosną lub zimą, a jednocześnie bylibyśmy wszyscy razem, zadowoleni i pogodzeni. I chyba przewidziałeś kadrując zdjęcie, że gości za opcją wiosenną jest znaczenie więcej zostawiając im całe wzgórza, bo w zimie to miejsca zaledwie dla kilku osób … Czado, a Ty która porę wybierasz? Mam się przesunąć, byś mógł przysiąść na skrawku śniegowej płachty? Czy może wybierasz wiosenne przestrzenie i „nad wzgórza ja wzlatuję kołysany zielonym, ciepłym wiatrem” – podobno u Ciebie fenowy zawieje
Czado…a no nie wiedziałam…bo tak naprawdę Bieszczad i Beskidu Niskiego „uczę się” dopiero od Ciebie, choć…w sumie to powinnam wiedzieć, bo w pobliżu Żubraczy od moich wędrówek „palcem po mapie” już druk już się zaciera, ale jakoś tak umykały do tej pory rozkojarzonemu spojrzeniu.A co do Wenus…trochę zamiesznia znowu narobiłam, ale to wszystko sprawia, że może kiedyś będzie mi dane stanąć pod rozgwieżdżonym niebem tego dnia, o tej samej porze i w tym samym miejscu, co Ty wtedy by podziwiać Wenus i wraz z Miss Samotności oczekiwać przybycia „syna Słońca”….Może być tak, że wcale nie nadejdzie, ale tylko Ty wiesz jak było naprawdę i wiedziałeś już gdy robiłeś zdjęcie … nie zdradzaj tajemnicy …może sama kiedyś ją poznam
Zubracze – myślałem, że wiesz… A z Wenus to Ty masz rację. Długo naświetlana klatka (ok. 20s) i jasna Wenus wygląda jak Ksieżyc w pełni. Wszyscy tak sądzą oprocz Ciebie. To poważna wada cyfrówek – zupełny brak tolerancji na prześwietlenie objawiający się wypaleniami obraszów tym większych im jaśniejszy obiekt. Spokojnie możesz wyjść zza sosenki .Pozdrawiam.
Dzisiaj dowiedziałam się, że Żubracze naprawdę istnieją, a raczej istnieje bo to miejscowość. A jak myślałam, że to nazwa wymyślona przez Ciebie Czado dla określenia tych łysiejących ze śniegu pagórków i też wpis Carrmelity natchnął mnie, by tu owe „żubracze” wywody poczynić…ech ja z tą swoją nieobliczalną wyobraźnią…lepiej schowam się za jakąś sosenką…i wcale już nie śmiesznie i zagadkowo, ale zwyczajnie głupio mi P.S. Podobnie jak z Wenus … z pewnością to księżyc w pełni na którego tak długo czekałam, a zauroczona obrazem, jego tytułem i opowieścią o Miss samotności nie poznalam Go i wzięłam za prawdziwą planetę Wenus podziwijając ją na zimowym nieboskłonie, tyle że tą podobno widać ale przed wschodem słońca i to latem….czar Wenus prysł, ale magia i zachwyt nad księżycem w pełni i oceanem chmur oświetlonych wyobrażonymi zorzmi pozostały…
dzisiaj o trzeciej nad ranem było 11st.na plusie i ze zdziwiniem słyszałam znajomy ptasi świergot, który zwykle letnim świtem witał mnie po nieprzespanej nocy…aż nie wierzyłam własnym uszom…natura tak się śpieszy że nim się obejrzymy błekitnym oczom nieba wtórować będzie grzywka spłowiałego zboża lipcowych pól
….błękit jak bławatkowe oczy dziecka z sąsiedztwa, brak tylko płowej grzywki i brwi z zaciekawieniem uniesionych gdy zbiera te swoje patyczki, trawki ,gałązki i pokazuje mi to swoje królestwo nad potokiem, a swoją drogą …znajomo, znajomo, znajomo…..
Strasznie mi się spodobały owe „Żubracze”, tylko nie wiem czy bardziej z nazwy czy z obrazu…I są w swojej nazwie dosyć przewrotne w stosunku do tych białowieskich, bo białowieskie zrzucają brązowe futro, by było go mniej, a te pejzażowe zrzucają białe, by przybyło brązowego. I wiosnę u białowieskich sygnalizuje porzucenie brązowej otuliny, natomiast u pejzażowych wiosnę ma wróżyć jej przybywanie – śmiesznie i zagadkowo…I pewnie jak Żubracz zimowy wylinieje ze śnieu stanie się Żubraczem wiosennym A same Żubracze pozostaną ze mną już na zawsze, głęboko w pamięci mi zapadły i gdy tylko będę na łąkach przypomnę sobie o nich i pogłaszczę wiosenną, letnią, a może jesienną szatę roślinami futrzaną.
Piękny błękit (na dolnym zdjęciu skrzętnie ukrywany pod ołowianymi chmurami), soczysta zieleń (bodajże) sosenek (już nie są koloru zieleni Rembrandta wymieszanej z czernią jak na zdjęciu „Dobrze że jest”) i te czerwone rudości przyczajone na wierzchołkach krzaków i splatanych trawach nie wróżą powrotu zimy – to już wiosenna paleta barw.A dolnym zdjęciu jakby „na przeczekaniu” mamy jeszcze trochę zimy, bo błękitowi gniewne fiolety nie pozwoliły zaświecić; drzewa łyse, rosochate przepędziły zielone choinki, by tu „źle” nie wróżyły i śniegu sporo choć rude łaty nie dają za wygraną i spychają biała kołdrę ze zboczy.
Na pozimiu z ciepłym wiatrem idą niebem kolory… Zarażają się nimi drzewa. Śnieg płatami łysieje na zboczach i płacze, oj, płacze …: ‘Zubracze, Zubracze ! Już ja nie prędko sięz wami obacze’.
Patrząc na nowo-publikowane zdjęcia myslę, że to pod tymi tu pejzażami jest chyba ostatni zimy moment, by przytoczyć słowa Jerzego HarasymowiczaŚwiat cały leży schowanyWe wnętrzu białej ciepłej rękawicy Pies na budzie w kryzie ze śniegu przybrany Na gałązkach gawrony – kanonicy A granatowe lasy są osiodłane Polan jaskrawych blaskiem Trzy świerki przed las na zwiady wysłane Chyboczą srebrnym kaskiem A w mieście błoto i błoto A ja za twymi zimo włosamiTęsknię nocami I w niedzielę dopiero wyjeżdżam za miasto Pociągiem rozpędzoną gwiazdą Aby cię dotknąć zimo Popatrzeć jak twój diadem świeci I niech nasz pocałunek zimo Gilem w lasy uleci
ech…sporo nieścisłości wkradło się do tej mojej refleksji za sprawą źle sormułowanych myśli…dzięki Czado za sprostowanie, to ważne „by pozostać w prawdzie” (zapamiętam te słowa) … i proszę innych jeśli zauważycie w moich kom. jakieś błędy i „chochliki” to śmiało wstawiajcie „erraty”
By pozostać w prawdzie, trzeba pamiętać, że autorem większości tekstów (tych dla mnie najważniejszych) jest Bogdan Loebl. Jednak dla mnie „jedynymi ” interpretacjami są te T. Nalepy. Na regale w honorowym miejscu do dzisiaj stoją czane winylowe krążki, a sprawny „Daniel” ciągle potrafi je odtworzyć…
Czytając powyższe wpisy przypomniał mi się Horacy i jego „Non omnis miriar”…Stawiłem sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu, Od królewskich piramid sięgający wyżej; Ani go deszcz trawiący, ani Akwilony Nie pożyją bezsilne, ni lat niezliczonyNie wszystek umrę. Nie! Duch w lutnię wklęty, przecieznikomy przetrwa proch, nie będzie w ziemi gnił,i w sławę będę rósł, póki w podgwiezdnym świeciechoć jeden pieśniarz będzie żył.Słuch o mnie pójdzie w dal przez całą Ruś w językii nazwie imię me jej każdy lud: i Fini dumny Słowian wnuk i Tungusz jeszcze dziki,i Kałmuk, wolny stepów syn.I naród w sercu mnie po wieczny czas utwierdziza to, żem lutnią w swój nielitościwy wiekwysławiać wolność śmiał i wzywał miłosierdzia,i szlachetności uczuć strzegł.Posłusznie, muzo, czyń, co boży duch rozkaże,niech cię nie nęci laur, nie straszy obelg chór,jednaką miarą mierz pochwałę i potwarze,a z głupcem się nie wdawaj w spór.Pierwsza „zwrotka” w tłumaczeniu L. Rydla, pozostałe – tłumaczenie A. Puszkina w przekładzie J. TuwimaChoć sam autor „Kiedy byłem małym chłopcem…” poprzez swoją skromność w ten sposób pewnie o sobie nie myślał, jednak my możemy śmiało powiedzieć, że pozostawił po sobie „pomnik trwalszy niż ze spiżu”, a potęga i wartości jego utworów sprawiają, że jeszcze długo będziemy podziwiali i doceniali jego muzykę.Pozwolę tu sobie na jeszcze jedną refleksję…Wspominano wcześniej na blogu o „Majster Biedzie” i W. Belonie, Wolnej Grupie Bukowina, SDM, teraz o Tadeuszu Nalepie…byli jeszcze inni których teraz nie pamiętam. A dlatego m.in. do tych artystów nawiązuję, bo choć swoimi utworami i muzyką są ze mną od ok. 10 lat, to dopiero dzięki Wam – waszym cytatom poznaję ich jako twórców – a muzyka i słowa (niekiedy wiersze), które do tej pory tylko znałam teraz mają właściwy tytuł i autora.Spytacie skąd u mnie takie „zacofanie” muzyczne,…że wcześniej nie wiedziałam kto jaką piosenkę stworzył i śpiewał?…Otóż wtedy moją ulubioną porą tygodnia była piątkowa noc, bo w lokalnym radio przez około 4 h mogłam słuchać „Listy przebojów dla Oldboy’ów” – a w niej m.in. wyżej wspomnianych. Niestety nie zawsze zapamiętałam tytuł czy autora granych utworów, ale rec. (czyli nagrywanie) udawało się uruchomić… I tak poczciwy magnetofon Kasprzak zacierał na kasecie discopo’lowe „kawałki” zespołu Top One na rzecz rock&rolla, blues’a z lat 50-80 tych, bigbitu i piosenek z turystycznych szlaków. Wtedy nie było internetu, by wyszperać wiadomości o autorach ulubionych mi piosenek, na nowe kasety nie było kieszonkowego – zresztą i kasety z takimi utworami były nie do zdobycia tam gdzie mieszkałam, w gazetach muzycznych o takiej muzyce nie pisano, a znajomi zupełnie nie byli w temacie wzdychając do New Kids on the Block albo Ace of Bace – więc w swoim słuchaniu i zachwycie „nad starą piosenką” byłam osamotniona i niedoinformowana.Później kontakt z listą przebojów się urwał, kasprzak poszedł w odstawkę i tak o swojej „krainie łagodności” zapomniałam.Aż do teraz, to znaczy do czasu kiedy po raz pierwszy zawitałam w Pejzażach Karpackich. Za sprawą górskich widoków przypomniały mi się śpiewane niegdyś piosenki harcerskie i turystyczne;za sprawą Waszych cytatów i komentarzy przypomniałam sobie o zakurzonych kasetach, które jak szkatułki chroniły cennych skarbów – wspaniałych piosenek; internet pomógł w wyszukaniu wiadomości o autorach piosenek, teksty, a nawet same piosenki bez przerywników spikera radiowego … i tak powoli odradzam się w swojej muzycznej „łagodności”.Słuchając dawniej cytowanej dzisiaj „Kiedy byłem małym chłopcem…” – nie do końca rozumiałam przesłania jej słów,ale „Wicher wieje, wicher wieje słabe drzewa łamie hej” jawił mi przed oczami jak żywy i z całego utworu nie pamiętałam ważnych słów o głosie serca i że silnym trzeba być, ale potężny wiatr, który nawet drzewo złamie.Dzisiaj jest już inaczej, dzisiaj nie siła wiatru, ale słowa o sile (sile ducha) człowieka ryją w mojej pamięci przesłanie, które na długo 9pewnie na zawsze) w niej pozostanie. A Tadeusza Nalepę „poznałam” … przedwczoraj. Choć niekiedy słyszałam o Nim w radio czy tv, a niektóre piosenki, których był współautorem znałam z „Listy dla Oldboy’ów” to nie wiedziałam, że są jego. Teraz juz wiem…Dziękuję Waldku, Dziękuję Wam Wszystkim…
Żegnamy Cię, Tadziu w smutku i żalu, że więcej nam nie zaśpiewasz … Płaczą po Tobie Waldkowe wzgórza i lasy, wypłakują śnieg i blask, który jeszcze wczoraj tańczył w konarach drzew, igrał na polach i w mroźnym powietrzu. A jednak ‘nie cały umrę’ – mówi poeta. Tadeuszu, byłeś i pozostaniesz naszym polskim Johnem Lee Hookerem a dziś wróciłeś nad ‘Rzekę twego dzieciństwa’, do ‘Anny’ i na ‘Wyspę’. Rób swoje, Nalepa … Pan Bóg jest fanem bluesa, wszak tylu wielkich poszło już tam przed Tobą …Dziś dla Ciebie, swojsko i z fasonem niech śpiewa Grzegorz Turnau:’Studzienny żuraw sfrunął na stół,W Piotra się brodę wpiął.Naszego wina szklanki pół wypiłI Stróża Anioła sklął.Ref: Anioł Horeszków skrzyknął z niebieskich sfer.Zjechali w bryczkach trzechI huzia na nas, jak psy na żerWódeczką zmywać nasz grzech.Aniołów trzech, nasz jeden grzech.Przy furtce palta ( ? ) na czyśćca asfalt.Sklęli nas Święci Anieli …Lśnił brylantyną Anioła brzuch,Skrzył się anielski włos,Gdy Piotr znienacka dopadł stóp świętych I przeklął grzeszny nasz los…Ref: Anioł Horeszków skrzyknął z niebieskich sfer.Zjechali w bryczkach trzechI huzia na nas jak psy na żerWódeczką zmywać nasz grzech.Aniołów trzech, nasz jeden grzech.Przy furtce palta ( ? ) na czyśćca asfalt.Sklęli nas Święci Anieli …Skoro ich trzech na ten nasz grzech,Z fasonem trzeba nam dotrzeć PiotrzeDo drogi wiecznie już Mlecznej …’
-Sami nie wiemy ile innym zawdzięczamy-Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem, hej. ….Najważniejsze to być silnym, wicher silne drzewa głaszcze, hej…..Ech, muzyka, muzyka, muzyka,Spod smyka zielony kurzLecą gwiazdy zielone spod smyka,Damy karo, bukiety róż. …Serdecznie pozdrawiam.
Jakie to niezwykłe prawda? Codziennie niebo jest inne…codziennie ten sam ale inny jest wschód i zachód słońca. Te same góry ubierają się w różne odcienie w zależności od pory dnia..Trzeba tylko umieć to wszystko dostrzec..Tobie się udaje, pokazujesz to piękno potem innym… Dziękujęhttp://argo.bloog.pl
….linoryty prawie splątanych linii i drobnych nastroszonych futrzaście kosmatych kształtów lasu, biel i czerń ,której już niedługo zabraknie, bo niby zbyt bezkompromisowa, bo niby mało barwna jak na nową porę roku, trochę jak zbyt dobrze znany obraz na ścianie, który chcemy zmienić na inny ale wcale nie wiemy czy ten nowy więcej radości nam sprawi…tylko te smugi złotego światła nad szczytami połonin w dali są zapowiedzią i zapewnieniem ,że radość będzie ogromna z zieloniutkich listków wiosennych…..tylko trzeba poczekać… uwaga, uwaga :KTOŚ przemaszerował połać śniegową pierwszego planu, ciekawa jestem dokąd poszedł i kim był…
…też mi smutno…Komuś zgasło światło już na zawsze? nie zobaczy go i nie usłyszy już tej swojej muzyki?…myślę ,że JEST inaczej….chciałabym powiedzieć ,że jestem pewna…smutno mi …. dobrze, że niektórzy z nas w jakiś sposób pozostają trochę dziećmi, świat staje się lepszy…..pięknie tutaj u Ciebie, ale wino dzisiaj jakoś gorzki ma smak pomieszane z Twoimi obrazami i Jego muzyką….
To ja też dopiszę się do skojarzeń zwiazanych z drugim zdjęciem – tylko zamiast wików widzę kolczastego drzewozwierza pilnującego spokojnego snu leśnych baranków, głaskanych i tulonych ostatnimi promieniami zimowego słońca…aż chce się je pogłaskać
Rzeczywiście, Asia, masz oko co się zowie ! Do tego ten kompromis nieomal polityczny : ‘i wilk syty i owca cała’. Waldkowe drzewa są istotnie niesamowicie gęste i kosmate. Gałązek na nich bez liku, jak na jeżu jakimś, czy co … ?
Ależ ja dokładnie tak robię i tylko ubolewam, że jednak tak często są te „kolacje”, „uczelnie”, „zajęcia”… A teraz tak patrzę na te drzewa (zwłaszcza na drugim zdjęciu) i nie mogę się nadziwić jakie one są puchate… drzewa, trawy, tworzą na zdjęciach Czado takie niesamowite faktury! Wcześniej rude trawy kojarzyły mi się z kocią sierścią, a teraz te drzewa… jakby z oweiczką.. śliczne to wszystko
P.S…a kiedy zimy ostatecznie już zabraknie przyjdą inne pory roku ze swoim niepowtarzalnym światłem i będziemy na nowo śpiewali hymny do zielni, czerwieni i błekitu…
Na pierwszym zdjęciu samotnica świerkowa w rozłożystej sukni zapatrzona w ukochane słońce, a jej mali paziowie towarzyszą książnice w odwiecznej ceremonii pożegnania… i pocieszają… przecież jutro słońce wróci, a za niecały rok zima znowu zawita i może dłużej z nami będzie. W tym roku była jak utęskniony, długo wyczekiwany gość serdeczny, który przybywając zawsze niespodziankami nas obdarzy…niestety tym razem wpadała tylko na chwilę, zamieszania narobiła, nadziei, radości, ale i tęsknoty przysporzyła, łyknęła herbaty i poszła dalej. Odnalazłeś ją Czado podczas swojej wędrówki, ale widać nie dała namówić się do powrótu. Jakaś taka „zabiegana”, chaotyczna i niezdecydowana w tym roku była – może od nas taki „sposób bytowania” przejęła? Kto wie…człowiek coraz bardziej, chcąc nie chcąc, w naturę ingeruje (bywa, że zupełnie nieświadomie), a ona wrażliwa jest i wszystko sobie do serca bierze…i zmienia się…niestety czasami nieodwracalnie.Waldku Nasz Drogi nie smuć się…ten czas tak pędzi jak zwariowany, ani się obejrzysz, a w pośpiechu narty będzie musiał szykować, bo jak to zwykle bywa Pani Zima ponownie nas zaskoczy goszcząc u Złotej Jesieni….A ŚWIATŁO no cóż…zimowe chyba najpiękniejsze, bo niby białe, ale wszystkie barwy tęczy w sobie skrywa.To tak jak z barwami widma słonecznego – jest ich tysiące (jak nie więcej), a połączone w jedno dają krystalicznie białe światło – biel w najczystszej postaci.Twój śnieg, którym nas szczęśliwych zasypałeś mieni się, jak nie w słońcu to w cieniu różnorodnymi barwami – w każdej z „trój-sekwencji” zdjęć ma inny kolor. I pewnie w rzeczywistości było ich jeszcze więcej niż mógł to wychwycić aparat…i może nie tak bardzo szkoda mi, Tobie i innym zimy, co hipnotyzującego, dźwięczącego niekiedy jak napięta struna światła oraz barw, jakie za jego sprawą widzimy. I tak się zastanawiam, dlaczego właśnie zima wszystkim zgodnie wydaje się taka piękna, bo nawet Ci którzy jej nie lubili goszcząc u Ciebie zmienili zdanie i ulegli oszołomieni jej urokiem…(Tu pasowałoby jeszcze wiele określeń – nawet tych słownikowo pejoratywnych: oślepieni, sparaliżowani, obezwładnieni, olśnieni, zachwyceni, urzeczeni, zafascynowani, podnieceni, oczarowani, przytłoczeni, ujęci … za serce, itd.)…a to chyba za sprawą tej anielskiej, a może już niebiańskiej bieli – jest taka cicha, niewinna, nieskazitelna wobec niej łagodniejemy, jak potulne baranki, uśmiechamy się do siebie. I chyba tego nam bardzo potrzeba, jesteśmy spragnieni łagodności i dobroduszności, przed którą dzisiejszy świat się wzbrania, bo to niby oznaka słabości … ja w to nie wierzę i pięknie było by gdyby Was Dobre Duszki można nie tylko wirtualnie spotykać.Biel z pejzaży Waldka i tysiące wykreowanych w naszych marzeniach jej odcieni sprawiają, że jesteśmy szczerzy i nikt nie musi się tego wstydzić …i niech tak zawsze będzie.
oj piękne fotki i cudne okolice… ja tylko raz miałam okazję być zimą w górach, w Zakopanem… ale nie miałam aparatu i nie mogłam zrobić zdjęć… mieszkam nad morze i nie ma u nas od dawna takiej pięknej zimny…pozdrawiam http://foto-wizja.blog.onet.pl/
To nie wychodź, z zauroczonymi się lepiej gawędzi, więcej postrzegają i trafiają w samo sedno ! Wyskocz tylko czasami na jakąś kolację, potem znowu do pracy lub na uczelnię, od czasu do czasu na zakupy, itd. … i wracaj do nas. Karpackie pejzaże Czado czekają …
Ja też nie jestem jeszcze gotowa na wiosnę… Za bardzo zapatrzyłam się na Twoją, Czado zimę. Za mocno się do niej przywiązałam. Nie chcę by tak odeszła, cicha, pokorna, bez walki … Ten zmierzch i jego półcienie to właściwie już wieczór. To śnieg tak rozświetla okolicę i rozmywa blask księżyca, że wydaje się jakby to była pora zmierzu … Dogasające łuny słoneczne pod taflą obłoków, wypełzające macki zmroku, samotne dwa świerki jak nieodgadniona para leśnych kochanków, postrzępiona na wietrze …
Siemka, masz fajnego bloga i fajne nocie oraz obrazki. Ja tez mam bloga jeśli bedziesz miała czas to wpadnij na niego. Jak cos zostawiam adresik http://manga-oraz-obrazki.blog.onet.pl/
Tak piękne, że zapiera mi dech i rozmarzam się, rozpływam… niesamowite są te zdjęcia, pod każdym względem… to nawet nie zdjęcia, to wykreowany nowy, alternatywny mały świat… nie mogę wyjść z podziwu, nie chcę wyjść z tego świata…
Ja każdego dnia czekam na wiosnę, kiedy będzie coraz cieplej, kiedy pojawią się kolejne kwiatki. Dlatego, że u mnie nie było takiej ładnej zimy. Gdybym mogła znaleźć się w takim miejscu jak tam, położyłam by się na śniegu, chociaż byłby zimny i mokry, i patrzyłabym po prostu na to ‘morelowe’ słońce tak długo, dopóki nie znikło by mi sprzed oczu, aż ogarnął by mnie zmrok i musiałabym wrócić.
Ojejku Jofka? jakbyś spod „śniegu sie wyłoniła” – chyba Cię tu swoim klikaniem ściągnęłam, bo właśnie czytałam piękne pozdrowienie irlandzkie (i inne), które umieściłaś w styczniu 2006.Daaaaawno Cię nie było – zniknełaś chyba zanim ja tu po raz pierwszy „przyszłam” i ogromnie sie cieszę, że znowu jesteś…pobędziesz tu z nam trochę?…Czado nam taką wspaniałą zimę zgotował, a cieplutko tu jak u „Pana Boga za piecem” pozdrawiam
Oj jak ja tu dawno nie byłam… ale to dlatego, że od kilku miesięcy nie mam stałego dostępu do sieci.Ale Ty mnie dziś za górami roztęskniłeś! Za tym światłem śniegowym. Piękne zdjęcia. Szkoda, że raczej nie zobaczę gór takich w tym roku na żywo. Chyba, że jeszcze mnie weźmie na szaloną weekendową wyprawę, jeszcze zdążę…a jak nie, to jeszcze sobie do tych obrazków trochę powzdycham. Aż miło, że ich tak dużo, bo rzeczywiście na te szlaki zabierają, zamiast po prostu przysłać pocztówkę.
Ja chcę więcej! Twoje zdjęcia są poprosu świetne i nie ma się doczego przyczepić… poprostu super! Oby tak dalej! Moim zdaniem na głowę bijesz tegorocznych laureatów w kategorii fotografia! Zapraszam do mnie:www.exposure.blog.onet.pl
….godzina morelowego zmierzchu, moja ulubiona pora zimowego dnia, dziwnie zawieszony czas gdy długie cienie kładą się na śniegu, by zniknąć w mroku, czasem stoję długo oczarowana i przestraszona gdy noc przyjdzie…zanim ujrzę księżyc , drzewa są coraz czarniejsze ,śnieg zmienia barwę, nawet mój las za oknem staje się wtedy tajemnicą, poziome światło dotyka tylko szczytów drzew by zniknąć…wszystko się może zdarzyć…
Drogi Czado, mam nadzieję, że nie zamkniesztego albumu!?Jest coraz piękniejszy, coraz bogatszy…Ból kolan znika chyba wobec radości tworzenia ???Trzymam kciuki, by ta radość była jak mocny balsam na wszelkie niewygody.
A tak zupełnie przyziemnie, banalnie i rzeczowo to…Czado może całkiem nieświadomie, ale świetną zabawę nam zafundowałeś – potrafi „pochłonąć” zapatrzonego w pejzaże na wiele godzin – mianowicie… znajdź x szczegółów upodabniających lub różniących śnieżne krajobrazy.Mniejszego kadru z większej całości jeszcze się nie dopatrzyłam, a tych samych drzew, śladów nart albo odległych wzgórzy, które byś fotografował z innego ujęcia nadal poszukuję – może bezskutecznie, bo takie się nie trafią, ale frajdę sprawia to ogromną…i chciałoby się żeby wszystkie ostatnie pejzaże były na jednym ekranie, by nie przesuwać suwakiem lub rolować myszką, bo to w czasie się rozwleka i zapominam zaobserwowane szczegóły (a no i tak bywa). Rozwiązaniem tego małego mankamentu przeglądania pejzaży byłoby zintegrowanie rolki myszy z pedałami rowerowymi – to bym sobie przy okazji na śniegu „rowerem” zaszalała. I faktycznie wirtualny pojazd tutaj by się przydał, bo tyle zdjęć blog mieści w sobie, że na piechotę nawet kilka dni poświęcając coraz trudnej przejść…ale to dobrze, to bardzo dobrze – niech zdjęć przybywa, a tym samym nieprzetartych dla nas szlaków i niespodzianek jakie kryją w sobie obrazy i komentarze… i nawet te minione, bo gdy do nich powracam, za każdym razem inne uczucia mi towarzyszą, a tym samym inaczej je odbieram.
Tak, Waldku … z perspektywy szklanego ekranu nie zawsze od razu widać, ile wysiłku i starań kosztuje takie małe ‘pstryk’. To paradoks ! Dzięki, Ci za te starania i za pasję, którą nosisz w sobie. Bez niej nic byś nie zrobił, prawda ? Coś, jak w piosence: ‘Światło, nosisz je w sobie.Światło nie zgaśnie choćbyś chciał.Ogień, nosisz go w sobie.Pozwól nam choć raz przy nim znowu ogrzać się … ‘
By powstały te zdjęcia musiałem: nauczyć się chodzić po górach zimą, zdobyć zaufanie tych, którzy zechcieli mnie zabrać (z tego jestem najbardziej dumny), kupić przyzwoity aparat i zaryzykować jego uszkodzenie(instrukcja mówi, że nie wolno – mróz, wilgoć), mieć szczęście – taka pogoda trafia się podczas jednej na dziesięć wypraw …ale, gdy już tam byłem wystarczyło właściwie ustawić parametry ekspozycji…i naciskać spust migawki kierując aparat w dowolną stronę – Tak było!Pozdrawiam
Zrobiłeś właśnie, Czado, w tamtej chwili:’Coś z niczego, w pustkę życia człowieczego.Mały zastrzyk sfotografowany,balsam miękki, sól na rany …’Niech Ci będzie, że to jest wariactwo, mniejsza o szczegóły …
Nigdy nie wejdziemy drugi raz do tej samej wody, bo wszystko płynie i zmienia się, jak zauważyli mądrzejsi od nas dawno przed nami … Dzisiejsza namiętność, wspomnieniem tylko będzie jutro, więc trzeba ją przeżyć w pełni jak wolny człowiek … Bądź wolny, Czado i zamieszczaj zdjęcia bliskie sercu … odważnie wyprowadzaj je na światło dzienne, niech oddychają ! W szufladzie wyblakną, stracą na znaczeniu, zginą, bo będą tylko zdjęciami. Publikuj więc i nie ociągaj się. Nie wątp w cel tego wariactwa. Dzięki niemu wszyscy raz po raz oddychamy pełną piersią. Nie zapominaj, że MASZ NAS NA UTRZYMANIU ….Jesteśmy twoją szaloną trzódką ! Jedne owieczki liczą biedronkom kropki ( np. taka J. ), a inny baranek do dziś boi się pająków i skorków, choć wiele razy spał w namiocie i dalej będzie ( bo WIDZI, że pająki są PIĘKNE !, choć włochate … ).
To widzę, J, że mamy wiele wspólnego w prawie co drugim przykładzie, więc Waldkowe sesje przyciągają takich jak my, marzycieli i innych podróżników. Aż strach pomyśleć, gdyby nagle Waldek schował zdjęcia do szuflady, jakby nigdy nie istniały ! Pozostałby nam chyba kaftanik bezpieczeństwa ?!
Brawo, Iga ! To zdrowe wariactwo, pełne radości, fantazji i piękna, uznania dla Autora i współ-odczuwania z Blogowiczami. Dzielimy to szaleństwo, bo nie mamy wyjścia, to silniejsze od nas. Tym wariactwem zabijamy codzienną paranoję ! Wolę zwariować w miłym towarzystwie o dobrym smaku niż awansować na konsumpcyjnego debila.
… a w centrum kraju znikło już wspomnienie po śniegu … Zostały tylko naburmuszone chmury … i cicho, szaro, nędznie …Ot, Depresja Niedzielna jedzie na taczce pchanej przez Poniedziałek.
a ja się bardzo cieszę, że moge oglądać te piękne zdjęcia i ta cudną zimę , bo przeciez nie mam okazji widziec tego na żywo, twoje zdjęcia mają klimat i rytm ziemi, światła: z mojego okna nie widzę zbyt wiele, prawie nie widać pór roku, więc dziękujęz metafory.blox.pl
Nie przestawaj wstawiać kolejnych zdjęć, jeśli to wariactwo, to jedno z najpiękniejszych, jakie w życiu widziałam:) Choć tylko czasem tu coś dopisuję (bo zazwyczaj nie umiem wyrazić tego, co czuję patrząc na obrazeczki), to zawsze tu zaglądam – i zawsze z radością….
Z każdą sekundą jest inaczej,ruch powietrza a wszystko się zmienia.A tak naprawdę to bez Twoich fotografii człowiek by właśnie zwariował.Więc w tym”wariactwie” jest metoda.Myślę że wszyscy chcemy dalej je oglądać i podziwiać.Nie pozbawiaj nas tej możliwości.
….Ktoś tu o WARIACTWIE dzisiaj chyba wspominał……to co powiecie na to, że każdej napotkanej biedronce z zapałem kropki liczę, że liczę też piegi na nosach moich znajomych (wszystkie?), że bardzo lubię marznąć na bosaka na tarasie parząc sobie usta poranną kawą , że rano przestawiam budzik jakieś dwanaście razy zanim się dobudzę (codziennie), że wszędzie wszystkie schody mam policzone, lubię moknąć na deszczu okrutnie, że jak jestem sama to na obiad jem tylko lody waniliowe i sypiam wtedy z pluszowym miśkiem, obejmując go czule, i że latem bieliznę w zamrażalniku chowam, i lubię jak mi ktoś kostki lodu za bluzkę wrzuca(?)… i co? …kto tu ma wariackie papiery?…..a ten blog to pewnie najbardziej normalna sprawa jaka mi się przytrafiła i bywać w tym albumie białym nie przestanę ….bo dobrze mi tutaj i już….
to nie wariactwo po prostu lubimy robic to co robimy…i dzielic sie tym co mamy a ze sa to piekne fotografie….?? hmmm nie kazdy ma mozliwosc je robic chocby naprawde chcial…zapraszam do mnie http://www.lusi07.blog.onet.pl pozdrawiam
Witam! Kolejny natrafiony przeze mnie, wspanialy fotoblog;) piekne zdjecia( nie to co moje) Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://www.fotograficzny-schowek.blog.onet.pl (nic specjalnego)
…..srebrzysta warstwa puszystego śniegu zapada się pod każdym niecierpliwie pozostawianym śladem Twoich nart, rytmiczny taniec zmęczonego ciała uprzyjemnia zjazd do celu jeszcze tak jasno określonego we wczorajszych planach z przyjaciółmi, teraz sam zjazd staje się celem i uruchamia szereg doznań wzbudzających Twój zachwyt z bywania tutaj i teraz, w słoneczny jeszcze zimowy dzień, gdzie myśli stają się jasne i przejrzyście proste, gdzie wiesz co jest najważniejsze i która droga właściwa, tutaj się możesz zapomnieć i zgubić na wieczność chwil kilku, które Ci dadzą siłę i światło na inne chmurne dni…. zatrzymujesz rozpędzone myśli, opierasz dłonie na kijkach i wciąż oczom nie wierzysz i myślisz, że to sen na pewno…. a to tylko czary…
Dzięki Waldku, że tak szczodrze nas cudowną zimą obdarowujesz i zasypujesz „zadziornie” śniegiem – aż tchu brakuje i każdy chce Ci „śnieżną kulką” oddać, żeby Cię zaczepić, żebyś przyłączył się do nas w tych zimowych igraszkach na falach wyobraźni, żebyś częściej z nami bywał ……a u mnie wiosna się już panoszy: dzisiaj witało mnie dziesięć stopni na plusie i marcowy już deszczyk… i co tu zrobić – cieszyć się czy nie? Tu u Ciebie o wiele piękniej i weselej
Piękna zima…dlaczego tak daleko!? U mnie to śnieg w górach tylko na ziemi leży. Niesamowite pejzaże. Pozdrawiam i zapraszam na http://foto-impresje.blog.onet.pl/
Wydaje mi się, Igo, że My wszyscy Marzyciele, nieuleczalnie chorzy, genetycznie-obciążeni Romantycy ) , szukamy sposobów na wyrażenie tego, co nas porusza…Szukamy po omacku… Zmagamy się z naszymi ułomnościami i zaletami, aby wyrzucić z siebie emocje. To jest jak terapia, a Czado, to nasz Szaman ! Poszukujemy w naszym słownictwie, wspomnieniach i refleksjach, sposobu na wypowiedzenie niewyrażalnego, …. na opisanie nieopisywalnego …. tego, co widzą nasze oczy na Waldkowych obrazach. Każdy dorzuca szczerze coś od siebie, choćby nawet jedno trafne zdanie, co tworzy w efekcie kolorową całość. Wtedy widzimy, ile nas łączy, a w czym jesteśmy różni i o to chodzi …. i Alleluja !!! Niech się święci Proces Tworzenia, wykluwanie się z jaja, a nie tylko efekt końcowy – Pisklę ! Dzieło zawsze skupia docelowo na sobie naszą uwagę, a co z NIEPOKOJEM TWÓRCY i JEGO WALKĄ Z MATERIĄ ? Otóż, we wspaniałych zdjęciach Czado można dopatrzeć się procesu twórczego, jego dzieła mają swoje ‘przed’ i ‘po’ …. a my próbujemy rozwikłać tę zagadkę i dorzucić coś od siebie i dlatego piszemy, i piszemy, itd…
Rzeczywiście , Ameli … Sprawiedliwości stało się zadość i nasz milczący ostatnio ‘Snów Naszych Kreator’ stanął po stronie białego żywiołu. Jak widać, Czado, nie bez oporów, odjął rzuconą rękawicę i oddał prawie połowę zdjęcia we władanie milczącej, wszechwładnej, przytłaczającej bieli … i powiodło się ! Fotka jest świetna, bo jest w niej kontrast pomiędzy śnieżną potęgą a broniącymi się przed jej mocą drzewami. Ale, Kochani, gdzie jest Waldek ? No chyba nie zawiało go na stoku, bo fotki sypią się, jak ryż na oblubieńców przed kościołem, ale zaniemówił nam trochę … ?
…mnie się śni, Tobie się śni Carrmelito i Ameli ….i wszystkim to samo ?, śni nam się sen szczęśliwy o tym wszystkim,czego w życiu brakuje i co spotykać można tylko w niektórych miejscach,zbyt rzadkich jeśli bym swoich snów pytała….
PO TAKICH DUCHOWYCH ODCZUCIACH PRZELANYCH NA BOLG,CARRMELITO,AMELI, J, CORAZ TRUDNIEJ WYRAZIĆ SWOJE. POWIEM TYLKO – TĘSKNOTA ZA………..;I DOBRZE, ŻE MOGĘ SPOJRZEĆ CHOĆ W TEN SPOSÓB.
…a na dolnym zdjęciu, gdzie olbrzymia równia pochyła, widzę dedykację dla Ciebie Carrmelito, by było już „sprawiedliwe w stosunku do śniegu” …prawda Czado?
Oj ! Będziemy jeszcze długo ‘marzyć, kochać i śnić’ , błądząc po Waldkowych stronach … Byle do jesieni, a potem : „Połoninko, połoninko, cóżeś ty za Pani, że za tobą idą, że za tobą idą łaziki niestrudzone ?’ Dobranoc. Białych, miękkich, puchatych snów, Ameli !
nie zabrzmi to poetycko, ale Czado bieszczadzkim baśniowym śniegiem i oszałamiającym światłem, za którym usycham z tęsknoty „zapchał” mi usta …ale wrota marzeń o niespełnionej w realu zimie pozostawił szeroko otwarte – i jak tu swoje zbłąkane sny odnajduje
Widzę i odczuwam…nasze spełnione marzenia i Twoje bezgraniczne szczęście Czado, tu wszystko aż krzyczy z radości i śmieje się beztrosko…Po ostatnich publikacjach trudno mi myśli wyrazić, bo te szalone, pełne emocji, zahipnotyzowane czarem zimy nie dają się uchwycić i w słownikowych zwrotach poskromić i cieszę się ogromnie, że inni potrafią swój zachwyt na słowa przelać, Dziękuję Wam – czyta się wszystko z zapartym tchem
Nie dziwię się Waldku, że zostałeś więźniem tych gór i ciągle tam jeszcze błądzisz. To wyśmienity film dla oka i ducha, w którym pierwszoplanową rolę gra Pani Zima w białej szacie. Lecz Oskara przyznałabym aktorom drugiego planu – drzewom. Pozwolisz, że sparafrazuję zachwyt Kniaźnina:’Ozdoby ziemi, Drzewa wspaniałe !Jakich wyrazów i z jakiej miaryWdzięczna użyję na waszą pochwałę ?Czy ja sama tylko czuję te dary ?’
… stamtąd się nigdy nie wraca, gdy raz się tam zabłądzi, choć zapewne ‘serce nie sługa, nie zna, co to Pany i nie da się siłą zakuwać w kajdany’ . Nie wiem, czy dobrze zapamiętałam słowa Wieszcza ?
….do zamglonych szczytów marzeń?….do swoich myśli podzielonych na pół …do radości ze zmęczenia, gdy powinieneś się już cieszyć codziennym bywaniem w rzeczywistości tego pokornego świata? …nic to , przecież to wszystko wróci do Ciebie…zawsze wraca…bo masz to w sercu….jak ja…
~Carrmelita
22 Kwiecień 2007 00:29
Mówię poważnie. Mam w rezerwacji pokój 2-osobowy z łazienką i jadę sama, bo moje towarzystwo robi karierę zawodową, a tak naprawdę nie chce im się chodzić po górkach i zrzucać kilogramy. A gdzie lepiej połączyć przyjemne z pożytecznym, jeśli np. nie w takim Rymanowie i okolicach ! Czado wie najlepiej … ? Co do pokoju, to nie wiem, jaki będzie bo nigdy go nie widziałam, tyle co dane z Internetu. Tak więc jadę w ciemno, ale nie pierwszy raz. Cóż, chyba jestem już zahartowana. Jeśli naprawdę chciałabyś zabrać się do Rymanowa ze mną lub dojechać do celu na wskazaną kwaterę, to zapraszam pod ‘kukułki’, jak zwykle i tam ustalimy szczegóły.
~ameli
21 Kwiecień 2007 00:38
Carrmelito, no nie wierzę? Czy mówisz poważnie? Mogłabym „podpiąć” się pod Twoją wyprawę…zabrałabyś mnie ze sobą? Ja już pokornie z losem zaczęłam się godzić, że w maju tylko działeczka zachowawczo, tak dla relaksu będzie, a tu taka niebiańska propozycja ”Moja rękawicza do pary” od gór nie stroni i też do nich wzdycha, ale jak to w wydawnictwie termin jest i „głową muru się nie przebije”…musi zostać.Ale mnie diabelsko podkusiłaś zasnąć teraz nie będę mogła Już pod wierzbą serce mocniej mi zabiło, ale „jezyk gryzłam”, by sobie nadzieji nie robić, a tu proszę …otwarcie i prosto z mostu „bałamucisz” moje marzenia …niezmiernie Ci dziękuję.Jeśli się nie rozmyśliłaś jutro dam znać.Ojej … przez ostatnie dni tyle pozytywnych wrażeń mnie spotyka i tyle dobrych wiadomości…dawno taka radosna nie byłam.Carrmelito, ale czy to wszystko na poważnie, czy raczej poźna pora mąci moje zmysły…szczypanie nie pomaga…muszę się u Ciebie upewnić…Ale się rozgadałam …to z emocji…Dobanoc..do jutra, tzn. do dzisiaj lecz późniejszą porą dnia Jeszcze raz dziękuję
~Carrmelita
20 Kwiecień 2007 22:06
Dlaczego ma nie być gór ? Czyżby Twoja ‘rękawiczka do pary’ nie wykazywała zainteresowania trekkingiem w okolicach Piwnicznej Zdr. ? Jeśli tak, to pakuj w walizkę dobre buty i kurtkę i spotkamy się w Rymanowie Zdr. Mój autobus jest u celu 28.04.07. około 16.40. Dla chcącego nic trudnego ! Jeśli chodzi o ceny, to pokój dwuosobowy z łazienką, TV,czajnikiem elektr. chodzi w cenie 24 zł/os. za dobę bez wyżywienia. Może Twoja druga połowa da się namówić na uroczy Beskid Niski ?
~ameli
20 Kwiecień 2007 17:44
palma odbija ;P palma..i tyle … pozdrawiam radośnie i psotnie…P.S. ale gór u mnie chyba w maju nie będzie echh
~Carrmelita
20 Kwiecień 2007 16:45
No proszę … Brawo Ameli ! A już chciałam zapytać po przeczytaniu dwóch zwrotek, skąd taki piękny wierszyk wytrzasnęłaś ? A tu wszystko się wydało po trzeciej zwrotce … Co te klimaty wiosenno-kwiatowe autorstwa Czado z nami wyrabiają, Ameli !?
[email protected]
9 Kwiecień 2007 23:57
hej! Fajny blogasek! Oby tak dalej!!!!!!! POZDRO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!l
~justysia
9 Kwiecień 2007 20:56
super blog dzięki za komcia ;***
~ameli
7 Kwiecień 2007 00:36
Mój ogródek to kilkanaście doniczek z kwiatami, więc śnieżyc sobie nie posadzę Trzeba jednak wiedzieć, że śnieżyce są silnie trującymi roślinami i należy pamiętać, że są POD ŚCISŁĄ OCHRONĄ ! dlatego w ich naturalnym środowisku tylko okiem podziwiać możemy. Czytałam, że w Wielkopolsce znajduje się rezerwat śnieżyc, to podobno 4 ha kwiecia…wyobrażacie sobie? Widok białego morza kwiatów pewnie zwala z nóg … za ich sprawą las na nowo śniegiem się okrywa – tym razem kwietnym.
~ameli
7 Kwiecień 2007 00:05
O zaspanych kluczykach, które ociągają się by otworzyć drzwi Wiośnie niecierpliwej…Leśny wietrzyk zbudził nas o świcie Wiosna już nas wita A my takie nieuczesaneSpozieramy spod suchego łyka.Dopiero, co żeśmy oczy otworzyłyI słońce nas promieniem jeszcze nie ogrzałoAle dni kilka minieI w zieleni będziemy pysznić się chwałą.I będziemy czarować żółtą główką rosochatąI będziemy w błękitnej rosie, co rano zażywać kąpieliBy goście blogowi … „niebogi” – o nas nie pomyśleli …a tak jakoś ….udzieliły mi się kwiatowe wierszyki Carrmelity, które niczym wiosna rozsiała w zakamarkach bloga.
~Carrmelita
3 Kwiecień 2007 17:24
Pierwsze zdjęcie rozpoznałam od razu: pierwiosnek ( nie wiedziałam, że to ‘kluczyk’ ) – takie zawsze kwitły u mamy w ogródku, ale najwiecej było bordowych z żółtym lub białym środkiem lub czerwonych. Co do drugiego, wątłego kwiatuszka, to nie wiedziałam co to za ‘nieboga’ w oszronionej trawie. A to podbiał ! Taki sam, jak na rysunku na pudełku świetnych pastylek na gardło z tymiankiem, podbiałem i prawoślazem. Polecam. Człowiek wiecznie się czegoś uczy …
~Iga
3 Kwiecień 2007 12:41
Wiosennie, ciepło słonecznie,wstępuje energia do nowych wyzwań.Serdeczne życzenia :NIECH TE ŚWIĘTA WIELKIEJ NOCY SPŁYNĄ RZEKĄ BOSKIEJ MOCY,OTULIWSZY SERCA WASZE WIELOBARWNYM KWIECIEM MARZEŃ – dla autora tych cudnych zdjęć i korespondujących „blogowiczów”.Pozdrawiam.
~mama
2 Kwiecień 2007 21:32
I cieszmy się z tego faktu…i cieszymy się…:)))
~am
2 Kwiecień 2007 09:26
tak zwyczajowa nazwa pierwiosnków:) „klucze do wiosny” – może stąd nazwa.. a śnieżyce z zielonymi i pomarańczowymi choduję w ogródku obok narcyzów, cebulkowe, rosną na 20-30cm, po zerwaniu w wazonie mają 20cm, jeśli masz ogródek posadź sobie:)
~ameli
2 Kwiecień 2007 00:07
P.S. A kluczyki to pewnie lokalna nazwa, bo zwykle spotykałam się z nazwą pierwiosnki dla tych kwiatków z pierwszego zdjęcia. Pozdrawiam
~ameli
1 Kwiecień 2007 23:56
Dziękuję ~am za nazwy tych kwiatuszków. Moja ciekawość też jest serdecznie wdzięczna, bo po „zamieszaniu” do jakiego doszło przy fotografii „Niby zima” z 27.I.07 nie miałam wczoraj śmiałości spytać o godność tych skromnych, a zarazem cudownych roślinek. Podczas dzisiejszej wycieczki widziałm sporo podbiału – rósł przy leśnym rowie lecz z wysokości roweru dziwne wydały mi się te kwiatki, bo…myślałam że to mlecze i podejrzane było to, że wyrastają z suchej trawy zamiast mieć zielone liście – teraz wiem, że to nie był mniszek lekarski Szkoda tylko że wcześniej nie wiedziałam o zdrowotnych właściwościach tak wyglądającej roślinki, bo narwałabym na „ziółka”. Czado…próbowałam dzisiaj w leśnych ostępach znaleźć śnieżyce (opiewane u Ciebie w kwietniu 2006), ale nie powiodło się. Podążając za tropem białych punkcików rozrzuconych na leśnym runie trafiłam na zawilce. Też urzekały lecz nie miały jak śnieżyce tych uroczych, żółtych kropeczek na płatkach na których najbardziej mi zależało, by zobaczyć w „oryginale”. Śnieżyce chyba na nizinach nie rosną, bo jeszcze nigdy ich nie spotkałam.
~am
1 Kwiecień 2007 22:55
Kluczyki i podbiał – kluczyki urywałam jedną trąbkę po drugiej i wysysałam słodką kropelkę, a podbiał zbierałam do spódniczki, wysypywałam na ścierkę i dawałam na parapet do suszenia na „ziółka” (herbata na kaszel). Było to całkiem dawno. A właśnie mija druga rocznica śmierci mojej babci, która kazała mi ganiać nad rzekę i szukać podbiału z pierwszymi ciepłymi dniami wiosny. Pewnie nadal uczy zbierać podbiał (same główki!) mieszkańców po tamtej stronie, i herbatkę z podbiału z miodem parzy św. Piotrowi bo on ciągle w przeciągu, przy drzwiach… Babciu, w bieszczadach już podbiał! Ja jeszcze w Beskidach nie szukałam, ale znajdę czas w nalbliższych dniach, żeby sobie przypomnieć jak to sie robi.
~Czarnulkaaa
1 Kwiecień 2007 20:37
siemka!! zapraszam na konkurs na moim blogu http://www.gwiazdy-asiulka.blog.onet.pl i także do odwiedzania i komentowanie!! pozdro… wpadnij….
~Aneta
1 Kwiecień 2007 18:31
Super blog, oby tak dalej , wpadnij i skomentuj mojego: http://www.alexzandra-spencer-johnson-gwiazda-od-zaraz.blog.onet.pl
~lea
1 Kwiecień 2007 11:42
Już……myślałam, że utknął Pan w karkonoskiej zaspie a tu proszę powrót w wiosennym stylu…PozdrawiamEla
~Julia
1 Kwiecień 2007 03:32
Cudenka zwiastujace wiosne. Piekne.
~lasied
31 Marzec 2007 23:06
góry….. tak chciałabym tam teraz być…
~kasia
31 Marzec 2007 22:40
czy się to komuś podoba czy nie – wiosna nadeszła, stoło się to faktem
~wolfbitch
31 Marzec 2007 19:43
niewiele juz takich miejsc na swiecie gdzie takie „kruszynki” rosna;)
~J
31 Marzec 2007 15:09
…ja też, ja też…wystawiałam dzisiaj blady pyszczek do słonka (jakTwoje kwiatki) i rozradowana każdym cudnie ciepłym promieniem słoneczka liczyłam chmurki na niebie i motylki ( w gwarze potocznej cytrynki, bo żółte takie) i czekałam na królewicza z bajki , wstyd się przyznać ale zrywałam kwiatki ( niechronione) i znowu pewnie od nadmiaru świeżego powietrza jak niedżwiedź jakiś zasnę zanim doczekam się niespodzianki (?)…powiedz, jak Ty potrafisz nie zasnąć i koło północy stać Cię jeszcze na nocne czarowanie pierwiosnków ? treningi jakieś , czy tak już masz? zdradź tajemnicę śpioszkowi….;)))))
~czado
31 Marzec 2007 00:30
Nie zrywam kwiatków i z niedzwiedziami się nie całuję. Spóbuję przesłać calusy zanim nogi podejmą jedynie słuszną decyzję…Pozdrawiam
~DoMa:)
31 Marzec 2007 00:15
No nareszcie wiosna Jak spotkasz niedźwiedzia to ucałuj ode mnie ))) Żal takie kwiatki zrywać Cudowne zdjęcia … zawsze zastanawiało mnie to jak Ty to robisz … całymi dniami wędrujesz po górach ? Naprawde zazdroszczę … oddać się naturze … Ej czemu na Mazowszu nie ma gór ? xD