To nie halucynacje – tak tam jest o zmierzchu. Wielość kwiatów sprawia, że można poczuć się jak w baśniowym ogrodzie, a dodatkowo o jednym czasie wszystko wokół emanuje złotym światłem – tak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wydaje mi się, że w tym roku było mniej kaczeńców, za to bardzo dużo jasno-żółtych pierwiosnków, które wystawały swoim dzwoneczkowym kształtem ponad linia traw. Najwięcej ich było i najpiękniej wyglądały w świetle późnego popołudnia na łące – idąc z Przymiarek na Kopę. By pisać o rozkwitłych czereśniach i bujnej tarninie – słów brakuje. Wołtuszowa to wręcz eksplozja kwiecistej bieli. Kwitnace drzewa i krzewy były jak mięciutkie poduchy, olbrzymie lody, pierzaste chmury odpoczywające na ziemi… a to wszystko zielenią soczystą spięte, błękitem nieba muśnięte i żółtymi akcentami dopięte… RAJ na Ziemi.Ledwo co wróciłam, a chciałabym znowu pojechać. Moje bywanie w górach przyrównałabym do „rozdrapywania ran” (w przeciwieństwie do „ku pokrzepieniu serc”) – odwołując się do literatury romantycznej. Może to niezbyt trafione porównanie, ale zamiast cieszyć się, że byłam i po powrocie, z pokrzepionym sercem zająć tym czym powinnam…”myśli moje niespokojne” nie pozwalają. Pozostały TAM, bładzą po odwiedzonych i nieodwiedzonych miejscach – trudno im wrócić do dnia codziennego. I tak sobie myślę, że może lepiej było nie jechać w góry, gdy się tam długo nie było. Po ostatnim dawnym wypadzie rany już się „zabliźniły”, myśli uspokoiły, a tak? Teraz znowu niedosyt pozostał, a tęsknota za przestrzenią i wolnością aż bolą.A zmieniając temat:Tarnina wokół Kapliczki na Przełęczy Szklarskiej miała dopiero pąki. Przechylony krzyż na cerkwi w Króliku Wołoskim nadal się trzyma, a po zmierzchu w jej wnętrzu widziałam nietoperze. W Bałuciance tuż przy cerkwi, od strony drogi, postawiono tablicę „teren prywatny”. A na trasie z Iwonicza Zdroju do Rymanowa Z. przez Przymiarki odnowiono zielone znaki – niestety, tabliczki-drogowskazy np. na Kopie… już są połamaneA „płochy bucik” znowu otarł mi lewą kostkę Pozdrawiam
Witam ciepło , cieplutko WSZYSTKICH )Czado , śliczności te Twoje zdjęcia … a w górach już Wiosna : ))) Ech , byłam tam latem , cudem natury i sztuką Czado jest widzieć te miejsca w innej szacie . Pozdrawiam i dziękuję .
Przeglądam zdjęcia na Twoim blogu i jestem pełen podziwu. Podoba mi się to, że zamieszczasz fotografie pejzaży. Pozdrawiam i zapraszam na mój fotoblog – http://foto-karol.blog.onet.pl/
Byłam tutaj ostatnio chyba rok temu… Za wiele się nie zmieniło, tylko archiwum wydłużyło się jakoś. Ta statyczność tego bloga, nie wiedzieć czemu, wydaje mi się jego zaletą, przez to czuję charakterystyczny klimat tych gór, w których sama mieszkam.P.S. zimowe Bieszczady w b&w to najpiękniejsza rzecz na świecie.
Muszę przyznać, że zainspirowałeś mnie do założenia własnego bloga ze zdjęciami Bieszczady są jak na razie moim marzeniem ale jestem pewna, żwe już niedługo spełnionym. Zapraszam na mojego jeszcze świeżutkiego i niepewnego co do przyszłości bloga http://www.amatorsko.blog.onet.pl pozdrawiam!
Ameli, pozdrów ode mnie Miszkę i podziękuj za zdjęcia z komórki ( były mi jak wspomnienie Raju … ). Tylko mi nie mów, że się nie zakochał w Rymanowie i okolicach !
Szczęśliwa mrówka i szczęśliwa Ameli, która była na tych łąkach z mrówką przynajmniej i AŻ ) przez trzy dni !!! Kurcze, ale im obu zazdroszczę: jedna była w obiektywie Waldka a druga biega pewnie z Waldkiem i własnym Canonem po Przymiarkach i ‘łapie dzień’ …
Ameli, Ty Szczęściaro ! Będziesz mogła napełnić zmysły tą olśniewającą wiosną i trącać ‘płochym bucikiem’ ( pamiętasz historyjkę o wilku, Czerwonym Kapturku i flaszeczce winka ? ) cieplutkie kaczeńce z Mogiły i na pewno z Wołtuszowej … ech, żyzń ! ;-] Dla mnie pejzaż na Mogile przywołuje światło zmierzchu na Wołtuszowej z galerii kwietniowo-majowych Waldka. Biel kwiecia na tle seledynowo-złotych pól i drzew staje się kremowa i zdaje się … świecić, emitować niesamowitą poświatę. Jakby drobinki światła unosiły się z wilgocią w powietrzu. A może mam halucynacje ? A może to tęsknota za tą cudną doliną, gdzie fenowy muska zbocza Mogiły a potem owiewa z lewej stoki Zamczyska ? Nagle rozpędza się i gna na Bałuciankę, żeby wreszcie dopaść i osiąść na dziurawym dachu samotnej cerkiewki w Króliku Wołoskim …
…moje ulubione kwiatki w nagrodę pewnie dzisiaj…złote, ciepłe, małe słoneczka kaczeńców …..na pogodę i na rozkwitanie wiosennych piegów…przedziwność taka wiosenna, napatrzyć sie nie mogę….
Tamto, które masz na myśli zrobone było trochę wyżej, ale drugi plan ten sam – półnoncy stok Mogiły nad Rymanowem Zdrojem nieoświetlony, dodatkowo odbarwiony odległością. Gdby zdjęcie zrobione było w południe byłby niebieski – „teraz” kilka minu po 19-tej. Jeżeli plany się powiodą staniesz dzisiaj w tym miejscu
Nie tylko cieplej, o pierwszym zdjęciu można powiedzć, że jeszcze gorące I chyba znam to miejsce z Twoich „starszych” zdjęć – wtedy zacieniony ostatni plan był wręcz granatowy, w zderzeniu z rozświetloną, oszałamiająco zieloną trawą z pierwszego planu. Dla tamtego zdjęcia chrakterystyczne też były te trójkątne stojaki (nie wiem jak fachowo się nazywją) – tu stoją złożone pod drzewem.I tak jak na tamtym foto tak i tu, ostatni plan (możnaby powiedzieć, że tło dla skąpanej w słońcu polany) wydaje się jakby wklejony z innej historii…tak bardzo różni się kolorystyką i nasyceniem od tego, co dzieje się tuż przed nami…jakby za brzozowym gajem ktoś zawisił coś na wzór dekoracji teatralnej. Na scenie głównej są realne przedmioty, a dalej by zachować iluzję przestrzeni zawieszono tkaninę z pięknie wymalowanymi drzewami porastającymi zbocze góry.Sorry, że znowu dociekam, ale zdjęcia jak to, gdzie nie wszystko jest oczywiste bardzo intrygują i ciekawią „How It’s Made” (parafrazując).Pozdrawiam jeszcze cieplej
K o n k u r s !!! na http://www.male-szczurki-gloli.blog.onet.pl Na naj bloga! Część 1 -> głosowanieWręczenie komów za zapisCzęść 2 -> oceniam blogiCzęść 3 -> głosowanieCzęść 4 -> Top 3, piszecie krótkie opowiadania, wygrywa najleprze. I miejsce – 30 komów, dodanie do linków, Nagłówek, dyplom II miejsce- 10 komów, dodanie do linków, podpisanie jakiejś foci,III miejsce- 8 komów, maskotka bloga Za sam zapis – 5 komów, podpisanie foci Opłaca się!!!
Zapewne zwróciłaś uwagę, Ameli, na to, że światło na zdjęciu nie jest wszechobecne. Blaski i cienie są odbite, rozproszone … Ten abażur liścia w górze jest jak lampa, a płatki kwiatów dryfują na granicy cienia. Nie sztuką jest zrobić, o tej porze roku portret kwitnącej gałęzi w pełnym słońcu. Trudniej jest chyba złapać takie półcienie, podkreślające kontury i kształty przedmiotu. Te kwiaty, tak jeszcze nie ostentacyjne, lekko zaciszne, są jak kurorty dla owadów tuż przed otwarciem, przed pełnią sezonu. Czekają już w skupieniu i ciszy, w gotowości na nawałnicę skrzydlatych gości.
Jej… to u Ciebie już są te prześliczne cudeńka!Najprościej jak może być – białe i zielone, a ileż w tym bogactwa… tło czaruje mozaiką szlachetnych tonów zieleni, a pierwszy plan: „precyzyjnym” rysunkiem płatków i niemal trójwymiarowym kształtem kwiatów. I jak pięknie zieleń wzmacnia biel kwiatów. Wyraźny kształt liścia (w lewym górnym rogu) sprawia, że tło nie jest „anonimowe”, a jego intensywność wcale nie odbiera siły działania kwiatów z pierwszego planu. W jednym obrazie harmonijnie połączyły się dwa światy: niedopowiedziany – zielonych liści i „wyartykułowany” – białych kwiatów, a w jedno pięknie je zespoliło – cudowne światło. Wspaniałe ujęcie trudnego dla mnie tematu, jakim są kwiaty – dzisiaj była kolejna lekcja A zieleń TEGO liścia z tła, chciałoby się schować do kiszeni i mieć zawsze przy sobie – jaki talizman na pogodę ducha i optymistyczne myśli Pozdrawiam słonecznie
Na Wołtuszowej czysto, radośnie… „posprzatane” – trawy przygładzone, drzewa wyczesane, niebo wypolerowane – wszystko przygotowane… czeka.Syca się barwy wygrzane w słońcu, nabierają „rumieńców” – dojrzewają w objęciach budzącej się przyrody.I teraz rozumiem bardziej dlaczego na wiosnę wcześniej nie czekałeś – z obiektywem „nie czyhałeś”. Ona dopiero pierwsze śmiałe kroki w Twoim regionie stawia. Tak jak teraz u Ciebie, u mnie było jakieś dwa-trzy tygodnie temu, a teraz u mnie jest tak jak u Ciebie było w zeszłym roku w maju. Więc kiedy dzisiaj spoglądam na swoje drzewa biało-odświętnie przystrojone, które notabene sypią już deszczem z płatków,… kiedy jakaś siła ciągnie rękę, by zanurzyć ją w pióropuszu młodej, niczym nienaruszonej trawy,… gdy mlecze przypominając kaczeńce – pstrzą zielone trawniki niczym gwiazdy sierpniowy nieboskłon,… a gdy patrzę w niebo i na horyzoncie kłębią się na burzowym fiolecie pięknie wymalowane światłem obłoki – myślę o Twojej majowej Wołtuszowej i z zapachem świeżej zieleni i wiosennego kwiecia przenoszę sie w czasie do natchnionej przestrzeni.I tylko jednego nie mogę u siebie odnależć – młodej zieleni buków. Różne je znajduję,ale tej bukowej niczym nie potrafię dla siebie zastapić. Zieleń liści kasztanów przypomina tą bukową, jednak nie ma w sobie tej lekkości i delikatności. Młode bukowe listki były zwiewne jak bibuła chińska, transparentne jak papier ryżowy… tyle, że soczyście zielone.A może młode liście buków są liśćmi jak każde inne, i tylko ja wydziwiam, a moja niepoprawna tęsknota podsuwa wyobraźni takie majaki?
Piękne zdjęcia , te widoki są boskie!! Weszłam tu z przypadku ale zapiszę tą stronę w zakładkach i będę tu zaglądać .Naprawdę kawał duszy trzeba włożyć w to co się kocha robić aby wyszło coś tak pięknego ,pozdrawiam i życzę takich zdjęć jeszcze więcej Monika
Polskie góry kocham od zawsze. W Beskidach dane jest mi żyć od ponad dwóch lat. Wciąż poznaję je na nowo, wciąż się ich uczę, wciąż pełna jestem pokory wobec ich piękna i majestatu. A Twoje zdjęcia robią na mnie ogromne wrażenie. Są piękne. Tak, jak moje góry. Podziwiam i pozdrawiam
Zajrzałam tu po raz pierwszy i jestem pod ogromnym wrażeniem urody tych zdjęć,a właściwie piękna tych gór.Ja mieszkam nad morzem,więc poprzez kontrast góry mnie b.pociągają.Myślę ,że częściej będę do Ciebie zaglądać.Pozdrawiam.
Zajrzałam tu po raz pierwszy i jestem pod ogromnym wrażeniem urody tych zdjęć,a właściwie piękna tych gór.Ja mieszkam nad morzem,więc poprzez kontrast góry mnie b.pociągają.Myślę ,że częściej będę do Ciebie zaglądać.Pozdrawiam.
„Ach, czymże jest człowiek w porównaniu ze skałami i górami !” ( wzdychała młodsza siostra Lizzy, głównej bohaterki książki pt. „Duma i uprzedzenia”, ta, która grała na pianinie i nie znosiła bali …)Tymczasem …Pejzaże w słońcu, jak to one, dążą do wspólnego mianownika. Wszystko zmierza do ostatecznego początku. Śnieg wylewa się pianą morską na stoki a narta w oceanie światła brodzi. Oczy pieką na lodowcu, oczy bolą od blask kwarcu na plaży. Nie ma jednoznacznych wrażeń. Nie ma nieomylnych zmysłów. Redystrybucja i fatamorgana. Nic nie jest takie, jakie się wydaje … Nie wiemy, gdzie naprawdę byliśmy, dopóki nie wrócimy do domu. A tam zawsze mogłoby być inaczej niż jest … Im jesteśmy starsi, tym bardziej zdajemy sobie z tego sprawę i dlatego chcemy zatrzymać czas, by się nim delektować i coś więcej zrozumieć. Tyle na temat.
wedrowanie przez kraine lodu i sniegu jest wspaniala przygoda zapadajaca w sercu na dlugie lata; zapewne i tym razem wrazenia moga byc podobne…:)pozdrawiam wiosennie
Tak pięknie, lekko piszesz o tym co jest tylko ulotnym stanem uczuć. Wydaje się niemożliwe uchwycić myślą, a cóż dopiero wyrazić słowami, a jednak… Dziękuję.
Jak w kokonie jedwabnika, ze wszystkich stron przędza ze śniegu, chmur i mgieł. Bezpieczna koja z białej tkaniny, w której buja się obiektyw i jego Właściciel. Zawoalowane szczyty i ukryte przed okiem strachliwych przepaście. Błogostan …, bo nic nam tu nie grozi w tym anielskim puchu. Oko widzi to, co chce widzieć. Oko szuka tego, co bliskie sercu ? Jak Dante, który szuka swojej Beatrycze ?
Tylko za pierwszym razem na ostatnim zdjęciu z tej triady podziwiałam wieelką górę. Ilekroć teraz zaglądam zamiast góry w promieniach słońca wygrzewa się kudłaty pies z uszami a’la spaniel. Musi mu być dobrze, bo mruży oczy i pręży przednie łapy, aż nie zmieściły się w kadrze – porządnego stróża mieliście podczas wyprawy. Mam nadzieję, że nie pomrukiwał niebezpiecznymi lawinami, gdy „suszując” zmierzwiliście mu sierść A tak poważniej to bardzo „egzotycznie” wygląda ta góra na tle pejzaży, którymi do tej pory nas czarowałeś i z którymi przyznam się, że na swój sposób się zżyłam. Góra „usmiecha się” ciepło, ale niesposób pozbyć się uczucia, że góra jak to góra spoglada na nas … z góry. Jednak w spojrzeniu tejże czuje się „wyniosłość” i niedostepność.
Ale mi narobiłaś apetytu tymi kulinarnymi wywodami… Zupka pt żurek z jajeczkiem i kiełbaską, taki wielkanocny, ale my jemy cały rok, a do tego kotlety schabowe z kieszonką faszerowane fetą z oliwkami . Pychotka…. W tym szpitalu to obiadki takie szpitalne, a ja na dodatek mam dietę „wątrobową” ( lekkostrawna, niesmaczna, niesmażona) żeby mi wątroba po chemii odpoczęła.Więc nadrabiam na przepustkach w domku. Pozdrawiam wiosennie zupełnie….
Jazda na wyciągach już nie daje satysfakcji. Narciarstwo wraca do tego czym było kiedyś, szukamy wolności, daleko od ratraków, resturacji. Może stąd ta sepia wydaje się stosowna…
A może by tak zdjęcie narciarzy zrobić w sepii ? Ciekawe, czy bardzo by się rzucały w oczy współczesne akcesoria narciarskie ? Może obraz zyskałby inny, ponadczasowy wymiar … a może ja już bredzę i czas na sen ?
Witaj Kasiu Cieszę się, że u Ciebie wszystko zmierza w dobrą stronę i ‘szczęśliwe zupki’ wcinasz. Smacznego ! Wzmacniaj się i dobrze odżywiaj, bo to teraz mega ważne 8-)) Jaką ‘polewkę’ upichciłaś ? Ja jutro mam zamiar zrobić zupę z soczewicy na karkówce z boczkiem i włoszczyzną, natką, itp. ( z odrobiną czosnku na bakterie ). To mocno energetyczna zupa i dobra na wiosenne osłabienie. Na drugie danie będzie paprykarz z makaronem – muszelki i sałatka ogórkowa ( małosolny + świeży ) z dodatkiem sałaty lodowej, rzodkiewki, zieleniny z oliwą. Niech żyje zdrowy cholesterol ! Życzę Ci miłej niedzieli i razem z Tobą skaczę pod sufit, bo nasz Gospodarz wrócił.
Ty w Alpach , a ja na „Karaibach” czyli na radioterapii w Centrum Onkologii. Intensywnymi promieniami rentgena wypędzają resztki raka ze mnie. Dobrze, że wróciłeś, bo smutno bez Ciebie okrutnie, a teraz jestem szczęśliwa i gotuję właśnie szczęśliwą zupę ( na weekendowej przepustce w domu).
Jak dobrze, że już jesteś, Waldku :} Brakowało mi Twoich refleksji, choć wiedziałam, że ‘robisz swoje’, to co umiesz i kochasz, więc uzbroiłam się w cierpliwość. No proszę, Alpy !!! Powiało grozą, chłodem i nieskazitelnym pięknem. Proszę o więcej alpejskich klimatów, zanim nasza wiosna zapuka i wejdzie do ‘Beskidzkiego Domu’. Niesamowity obraz szczytu w słońcu … Ile w nim subtelnego ciepła ) pomimo bieli skał. Zdjęcia w zadymce śnieżnej, a szczególnie stok w słońcu przypomniał mi fotografie Piotra Zawady, Chrześniaka mojej siostry. Piotr kochał Alpy zimą. Zostawił po sobie czarowne i wręcz bajkowe fotografie tych gór. Mogę powiedzieć, że je obłaskawił. Pokazał nam inną, radosną i idylliczną stroną Alp. W Jego oczach są to góry słońca, blasku i przede wszystkim lazurowego nieba. Pełno w nich lodowych zamków w chmurach, połyskliwych iglic skał i kryształowych paciorków z obróżek dla świstaków. Lodowy Raj na Ziemi ( jak z reklamy Milki, choć w innej porze roku ). Świat z marzeń na wysokościach powyżej 5000 mnpm. Gdy patrzę na Jego fotografie, to serce mi pęka …z tęsknoty …za Jego niespełnionym, niedośnionym do końca snem.
~ameli
6 Maj 2008 04:35
To nie halucynacje – tak tam jest o zmierzchu. Wielość kwiatów sprawia, że można poczuć się jak w baśniowym ogrodzie, a dodatkowo o jednym czasie wszystko wokół emanuje złotym światłem – tak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wydaje mi się, że w tym roku było mniej kaczeńców, za to bardzo dużo jasno-żółtych pierwiosnków, które wystawały swoim dzwoneczkowym kształtem ponad linia traw. Najwięcej ich było i najpiękniej wyglądały w świetle późnego popołudnia na łące – idąc z Przymiarek na Kopę. By pisać o rozkwitłych czereśniach i bujnej tarninie – słów brakuje. Wołtuszowa to wręcz eksplozja kwiecistej bieli. Kwitnace drzewa i krzewy były jak mięciutkie poduchy, olbrzymie lody, pierzaste chmury odpoczywające na ziemi… a to wszystko zielenią soczystą spięte, błękitem nieba muśnięte i żółtymi akcentami dopięte… RAJ na Ziemi.Ledwo co wróciłam, a chciałabym znowu pojechać. Moje bywanie w górach przyrównałabym do „rozdrapywania ran” (w przeciwieństwie do „ku pokrzepieniu serc”) – odwołując się do literatury romantycznej. Może to niezbyt trafione porównanie, ale zamiast cieszyć się, że byłam i po powrocie, z pokrzepionym sercem zająć tym czym powinnam…”myśli moje niespokojne” nie pozwalają. Pozostały TAM, bładzą po odwiedzonych i nieodwiedzonych miejscach – trudno im wrócić do dnia codziennego. I tak sobie myślę, że może lepiej było nie jechać w góry, gdy się tam długo nie było. Po ostatnim dawnym wypadzie rany już się „zabliźniły”, myśli uspokoiły, a tak? Teraz znowu niedosyt pozostał, a tęsknota za przestrzenią i wolnością aż bolą.A zmieniając temat:Tarnina wokół Kapliczki na Przełęczy Szklarskiej miała dopiero pąki. Przechylony krzyż na cerkwi w Króliku Wołoskim nadal się trzyma, a po zmierzchu w jej wnętrzu widziałam nietoperze. W Bałuciance tuż przy cerkwi, od strony drogi, postawiono tablicę „teren prywatny”. A na trasie z Iwonicza Zdroju do Rymanowa Z. przez Przymiarki odnowiono zielone znaki – niestety, tabliczki-drogowskazy np. na Kopie… już są połamaneA „płochy bucik” znowu otarł mi lewą kostkę Pozdrawiam
~ameli
6 Maj 2008 02:53
… niewiele brakowało, a bym się spóźniła. Następnego wieczora chciałam pójść znowu… być wsześniej i wejść wyżej, ale… towarzysze zmęczeni całodziennym marszem zaprotestowali.A mottem było „razem – wszędzie, samemu – nigdzie”
~Ave
5 Maj 2008 09:32
Witam ciepło , cieplutko WSZYSTKICH )Czado , śliczności te Twoje zdjęcia … a w górach już Wiosna : ))) Ech , byłam tam latem , cudem natury i sztuką Czado jest widzieć te miejsca w innej szacie . Pozdrawiam i dziękuję .
Karol_P
3 Maj 2008 13:30
Przeglądam zdjęcia na Twoim blogu i jestem pełen podziwu. Podoba mi się to, że zamieszczasz fotografie pejzaży. Pozdrawiam i zapraszam na mój fotoblog – http://foto-karol.blog.onet.pl/
~kamyczek_
3 Maj 2008 00:54
Jak tu ślicznie… zdaje mi się, że czuję jak pachną:)
~emilka
2 Maj 2008 23:06
i chciałam jeszcze dodać, że mi ciepła nie brakuje wcale, ja za zimą TĘSKNIĘ. Coraz mniej jej mam w ostatnich latach…
~emilka
2 Maj 2008 23:00
Byłam tutaj ostatnio chyba rok temu… Za wiele się nie zmieniło, tylko archiwum wydłużyło się jakoś. Ta statyczność tego bloga, nie wiedzieć czemu, wydaje mi się jego zaletą, przez to czuję charakterystyczny klimat tych gór, w których sama mieszkam.P.S. zimowe Bieszczady w b&w to najpiękniejsza rzecz na świecie.
~trelle
2 Maj 2008 10:33
Muszę przyznać, że zainspirowałeś mnie do założenia własnego bloga ze zdjęciami Bieszczady są jak na razie moim marzeniem ale jestem pewna, żwe już niedługo spełnionym. Zapraszam na mojego jeszcze świeżutkiego i niepewnego co do przyszłości bloga http://www.amatorsko.blog.onet.pl pozdrawiam!
~Carrmelita
1 Maj 2008 19:51
Ameli, pozdrów ode mnie Miszkę i podziękuj za zdjęcia z komórki ( były mi jak wspomnienie Raju … ). Tylko mi nie mów, że się nie zakochał w Rymanowie i okolicach !
~Carrmelita
1 Maj 2008 19:46
Szczęśliwa mrówka i szczęśliwa Ameli, która była na tych łąkach z mrówką przynajmniej i AŻ ) przez trzy dni !!! Kurcze, ale im obu zazdroszczę: jedna była w obiektywie Waldka a druga biega pewnie z Waldkiem i własnym Canonem po Przymiarkach i ‘łapie dzień’ …
~Carrmelita
1 Maj 2008 19:37
Ameli, Ty Szczęściaro ! Będziesz mogła napełnić zmysły tą olśniewającą wiosną i trącać ‘płochym bucikiem’ ( pamiętasz historyjkę o wilku, Czerwonym Kapturku i flaszeczce winka ? ) cieplutkie kaczeńce z Mogiły i na pewno z Wołtuszowej … ech, żyzń ! ;-] Dla mnie pejzaż na Mogile przywołuje światło zmierzchu na Wołtuszowej z galerii kwietniowo-majowych Waldka. Biel kwiecia na tle seledynowo-złotych pól i drzew staje się kremowa i zdaje się … świecić, emitować niesamowitą poświatę. Jakby drobinki światła unosiły się z wilgocią w powietrzu. A może mam halucynacje ? A może to tęsknota za tą cudną doliną, gdzie fenowy muska zbocza Mogiły a potem owiewa z lewej stoki Zamczyska ? Nagle rozpędza się i gna na Bałuciankę, żeby wreszcie dopaść i osiąść na dziurawym dachu samotnej cerkiewki w Króliku Wołoskim …
[email protected]
30 Kwiecień 2008 13:49
Pierwsze zdjęcie pzecudnej urody.Takie „plastyczne”[maluję amatorsko i "patrzę" malarsko].Pozdrawiam znad morza.
~ewelinku
29 Kwiecień 2008 21:26
hurra!! wreszcie zieloność
~Julia
29 Kwiecień 2008 01:58
Na jednym z platkow usiadla mala mrowka. Cieszy sie ze slonca, tak samo jak i my. Pozdrawiam!
~rude wredne
28 Kwiecień 2008 17:24
Ciepło, cieplej, najcieplej… nie tylko na zdjęciu:) bo to kaczeńców uśmiech taki
~J
28 Kwiecień 2008 09:51
…moje ulubione kwiatki w nagrodę pewnie dzisiaj…złote, ciepłe, małe słoneczka kaczeńców …..na pogodę i na rozkwitanie wiosennych piegów…przedziwność taka wiosenna, napatrzyć sie nie mogę….
~czado
28 Kwiecień 2008 07:46
Tamto, które masz na myśli zrobone było trochę wyżej, ale drugi plan ten sam – półnoncy stok Mogiły nad Rymanowem Zdrojem nieoświetlony, dodatkowo odbarwiony odległością. Gdby zdjęcie zrobione było w południe byłby niebieski – „teraz” kilka minu po 19-tej. Jeżeli plany się powiodą staniesz dzisiaj w tym miejscu
~ameli
28 Kwiecień 2008 02:35
Nie tylko cieplej, o pierwszym zdjęciu można powiedzć, że jeszcze gorące I chyba znam to miejsce z Twoich „starszych” zdjęć – wtedy zacieniony ostatni plan był wręcz granatowy, w zderzeniu z rozświetloną, oszałamiająco zieloną trawą z pierwszego planu. Dla tamtego zdjęcia chrakterystyczne też były te trójkątne stojaki (nie wiem jak fachowo się nazywją) – tu stoją złożone pod drzewem.I tak jak na tamtym foto tak i tu, ostatni plan (możnaby powiedzieć, że tło dla skąpanej w słońcu polany) wydaje się jakby wklejony z innej historii…tak bardzo różni się kolorystyką i nasyceniem od tego, co dzieje się tuż przed nami…jakby za brzozowym gajem ktoś zawisił coś na wzór dekoracji teatralnej. Na scenie głównej są realne przedmioty, a dalej by zachować iluzję przestrzeni zawieszono tkaninę z pięknie wymalowanymi drzewami porastającymi zbocze góry.Sorry, że znowu dociekam, ale zdjęcia jak to, gdzie nie wszystko jest oczywiste bardzo intrygują i ciekawią „How It’s Made” (parafrazując).Pozdrawiam jeszcze cieplej