Jedną z najpiekniejszych kobiet w Polsce jest….Matka Natura:)! To fantastyczne, że możemy się delektować z każdej pory roku tym, co najlepsze. Wszystkiego mamy po trochu w idealnie wysmakowanych proporcjach. Mamy góry, jeziora, morza, rzeki, pustynie….. 4 pory roku…. i na prawdę mało „dolegliwości” przyrodniczych jak tornada, trzęsienia ziemi, susze czy jadowite robaki ….POD TYM WZDLĘDEM NA PRAWDĘ DOBRZE JEST TU MIESZKAĆ! Może dobrze, że jeszcze nie bardzo zdajemy sobie z tego sprawę… bo jak człowiek zacznie z czegoś korzystać, to zacznie to chronić jak już będzie za późno…. a przyroda sama sobie świetnie daje radę…..na szczęście!:)Zdjęcia…..miodzio!!!!:)
Nieuchronnie, ale na szczęście u Ciebie kolorowo i świetliście. A tak poza tym to fajnie że już nadchodzi kolejna zmiana , przez co ciekawiej niż taka monotonia. Człowiek to taka istota, która lubi zmiany, a pory roku i wszystkie ich odcienie w przyrodzie to przecież urok tych zmian. Pozdrowionka
Wiesz, myślę że ta nieuchronność przemijania, następstwa pór roku, zmian w przyrodzie nas otaczającej – to jest w sumie nasze szczęście i dar od Boga. Bo mogliśmy się urodzić np. w „zielonym piekle” dżungli równikowej, gdzie ZAWSZE zieleń wygląda tak samo: nierealnie zielona, porywająca bogactwem gatunków, kipiąca gorączkowym życiem, a jednocześnie duszna, przytłaczająca, męcząca, obca człowiekowi z Pogórza, nie-swoja a więc nieoswojona, nieschodzona nogami babci i dziadka, ani na pol, ani na papirówke, ani uzbirać do gemby nawet…
Owszem, pamiętam… Komentarze są równie cenne jak same zdjęcia, a nawet cenniejsze… Niestety giną gdzieś w archiwach przykryte reklamami blogasków. Gdy kiedyś będę miał czas spróbuję je przywrócić, odkryć ponownie.Pozdrawiam
Łagodnie…. Ślicznie…. Przeglądając tego bloga od pierwszego wpisu, zauważyłam, że przez jakiś czas ktoś tak właśnie Cię pozdrawiał „łagodnie” dodając swoje wiersze pod zdjęciami… Piękne wiersze. Ale już dość długo ich nie widzę tutaj… Szkoda:( Cudowne zdjęcia, wspaniałe komentarze… Warto tutaj częściej zaglądać… Pozdrawiam!
A to mądre bestyje…tak się kolorystycznie dobrać do zdjęcia…. nonono…. Przesłanie faktycznie rewelacyjne- idealne do jakieś reklamy, albo na plakat!!!!!!!!
Czy szczyty gór widoczne w drugim planie też mogły być „usypane” z kamieni ? Pytam, bo z mojej perspektywy wydają się być „gładkie”, jakby zbudowane z jednolitej skały, ale ten delikatny zielony kolor…może pistacjowy (od lodów pistacjowych albo seledynowy, zdradza obecność porostów widocznych na skałach z pierwszego planu.
Wulkan i to nawet konkretny…góra Fuji, która była bardzo popularna około sto lat temu wśród artystów, a to za sprawą mody na japońszczyznę, jak wtedy panowała. Efekt orientalnego motywu wzmacniają kosodrzewiny (o ile źle tych drzewek nie nazywam), które kojarzą mi się z drzewkami bonzai
Bardzo ciekawe zdjęcie, podoba mi sie ujecie, zreszta z tego co sie zorientowalam to masz tu wiele pieknych zdjec, dzieki tobie moglm zobaczyc Ukraine choc troche, pozdrawiam http://jaheira0.blog.onet.pl
Czy gorgan pokryty jest tymi porostami na całym paśmie Gorganów, czy wystepuje tylko w niektórych miejscach? Jeśli tak, to jak to się mniej więcej rozmieszcza w tych górach? Myślę, że kolor porostów zależy od rodzaju minerałów , z których są te skały zbudowane. No i ciekawe, jaki minerał nadaje tym porostom kolor czerwony, a jaki zielony?? Tyle jest w przyrodzie zagadek…
Oglądam, oglądam podziwiam te zdjęcia znów. Z powrotem w stolicy. A tego lata w górach byłam aż dwa razy….raz w Gorcach palona słońcem, raz w Karkonoszach i Stołowych ‘zwilżana’ deszczem i mgłą. Za pierwszym razem spaliłam ramiona, za drugim przemokłam i uszkodziłam ścięgno…obie wyprawy wspominam jednak z uśmiechem na twarzy, gdy myślę o wędrówce, przygodach, krajobrazach…i gdy patrzę na własne zdjęcia.
Ktoś mnie tu chyba ściga Wychodzi na to, że spotkalismy się wgórach szybciej niż przypuszczałm, wirtualnie bo wirtualnie, ale zawsze…i dialog jest Dziekuję bardzo za odpowiedzi, wszystkie udało mi isię „wychwycić” – te z wcześniejszych wędrówek również…jeszcze raz dziekuję i ogromnie się cieszę z towarzystwa w czasie dzisiejszego łazikowania. Pozdrawiam ciepło …
A dla mnie salamandra plamista…wiem, wiem w naturze to zwierzatko ma inne kolory, ale tak jakoś mi sie skojarzyło…taka „gadzia” faktura, no i jak by nie było plamy też są i jakie kolorowe
Zielony ładniejszy! zdjęcie inspirujące bo może się kojarzyć ze światem mikrobów ale takze z kosmosem. Kolorystycznie byłaby piękna tkanina. Dobrego tygodnia!
Owszem, Gorgany mają typowy dla Karpat uklad pasm roślinnychi. Powyżej lasu kosodrzewina, a jeszcze wyżej skały, ale nie lite jak w Tatrach, tylkoruchome, takie wielkie gołoborze. Ten rodzaj skały nazywa się gorganen i stąd nazwa pasma górskiego gdzie tak licznie występuje.
Oj to strasznie wysoko musiało być…patrząc perspektywy człowieczka z nizin, który nawet wedrując po górach nigdy nie ogladał wierzchołków drzew – te zawsze nade mną górowały. Fajnie, że granicę lasu widać, a czy były i kolejne np. kończyły sie trawy i zaczynały „łyse” skały ? Pozdrwaiam
Pamiętam to podejście na Popadję i ten entuzjazm krążący w naszch żyłach. W tym miejscu zaczełam używać odpowidnio czułość ISO i tez mi niezłe zdjęcia wyszły
Na Wodogrzmotach Mickiewicza w Tatrach widziałam podobne porosty? Ale do dziś mnie ciekawi, czy to rzeczywiście nie była jakaś farba, bo kolor ich był ciemniejszy, zbliżony do karminu i te”namalowane” czerwone „placki” wydawały się zupełnie płaskie, bez takiej zamszowej faktury jak tutaj. Jednak myślę sobie, że to raczej dzieło natury, bo po co miałby ktoś malować kamienie na czarwono i to w dodatkuw w Parku Narodowym, gdzie bardzo dba się o naturalne piekno przyrody. Ale zagadka nadal istnieje… bo nikt mnie jeszcze nie utwierdził w prawdzie, iż mogą to być porosty
„Czerwony” to mój własny wymysł. Znakomita większość porostów ma kolor zielono-żółty, a te wyjątkowo są czerwone i to tak intensywnie jakby ktoś rozlał farbę.
Nie jestem ekspertem, ale wg mojej wiedzy gorgan to nazwa luźnych kamieni pokrywającech najwyższe partie gór i od nich wlaśnie pochodzi nawzwa pasma górskiego GORGANY.
Czy nazwa Gorgan czerwony odnosi sie do szczytu, czy do tych porostów, a może to są mchy? Niezależnie od wszystkiego, zdjęcie robi niesamowite wrażenie. Ciekawe,czy w rzeczywistości też widac krew na kamieniach??!
W sierpniu świętowalismy 130 rocznicę powstania Uzdrowiska Rymanów Zdrój. Teraz dowiedziałem się, że nasze uzdrowisko ma być połączone z Iwoniczem co dla mnie oznacza likwidację. Ech… ta polityka…
Fotografując swoje „przestrzenie miasta” tj. niebo często korzystam z takich właśnie ustawień, jednak mój apart (i ja też) w żaden sposób nie poradziłby sobie z odwzorowaniem kolorów, które uwieczniłeś na zdjęciu – z taką rozległą gamą barwną. Zestawienie jakie udało Ci się uchwycić…ciepłe barwy w górnej parti chmur, zimny i taki…”kryształowy” błękit nieba oraz soczysta zieleń, tak soczysta, że chciałoby się ją słomnką z trawy spijać jak jakiś życiodajny nektar, a do tych wszyskich barw niemal ich pozbawiony pas szarego nieba…to wszystko jest niesamowite. I jak świetnie zauważyłeś każdy postrzega rzeczywistość subiektywnie, mi pewnie nie udałoby się tego wszystkiego zauważyć gdybym tam była, a dzięki Tobie wiem, że to możliwe, zachwycam się i podziwaim. Dziękuję P.S. Dziękuję też za wiedzę „techniczną”, którą pozostawiasz na blogu w odpowiedzi na pytania…jest dla mnie niezwykle cenna, zbieram ją wędrując tutaj i tworzę z tego swój „zielnik”, a „okazy” z niego tak bardzo mi potrzebne bardzo się przydają.
Upraszczając wszystko bardzo: ustaw balans bieli WB na chmurkę i ekspozycję EBV na -1 EV, gdy scena jest bardzo kontrastowa, a jak pstykasz zachód słońca to nawet – 2EV. Kolory powinny być lepsze. U mnie to działa .
Ehh, nie takie to proste wszystko:) Ale dziękuję, przeczytam jeszcze 15 razy i coś zrozumiem;) Pozdrawiam:)PS. Czy pisałam już, że cudownie tam? Chyba tak. .
Nie wiem co mam napisać. Nie wiem co znaczy „w rzeczywistości”. Tak naprawdę każdy z nas stojąc w tym miejscu widziałby co innego. Oko ludzkie jest daleko doskonalsze niż najlepszy aparat. Dzięki zdolności adaptacji i skanowania otoczenia „po kawałku”, a następnie składania obrazu w całość w mózgu, widzimy znacznie więcej i lepiej niż najlepszy aparat fotograficzny, szczególnie w kontrastowych scenach takich jak ta na zdjęciu. Podczas robienia tej foki mrużyłem oczy oślepiony siatłem, które pojawiło się nagle spod ciemych chmur, po policzku płynęły łzy bo oko „nie wyrabiało”. Zrobiłem kilka ujęć obserwując histogram RGB, gdyby nie ta cecha aparatu zdjęcie zrobiłbym źle przepalając tę zieleń na łące – byłaby blada, bez szczegółów. Na etapie konwersji z pliku RAW do JPG skorygowałem kontast, jasność i balans bieli (tzw. temperaturę barwową) starając się uzyskać to co zapamietałem poczas robienia zdjęcia. Ja tak postrzegałem tamtą rzeczywiskość jak to przedstawiłem… Bardziej wierzę sobie niż algorytmom zaszytym w aparat, które są zbyt uniwersalne by dobrze odwzorować sceny z dominacją jednego koloru – w tym wypadku zieleni. Najbardziej obiektywny jest dobrze wywołany slajd, ale to jest cyfrowe zdjęcie. Pozdrawiam.
~olcia-e
7 Wrzesień 2006 22:12
Jedną z najpiekniejszych kobiet w Polsce jest….Matka Natura:)! To fantastyczne, że możemy się delektować z każdej pory roku tym, co najlepsze. Wszystkiego mamy po trochu w idealnie wysmakowanych proporcjach. Mamy góry, jeziora, morza, rzeki, pustynie….. 4 pory roku…. i na prawdę mało „dolegliwości” przyrodniczych jak tornada, trzęsienia ziemi, susze czy jadowite robaki
….POD TYM WZDLĘDEM NA PRAWDĘ DOBRZE JEST TU MIESZKAĆ! Może dobrze, że jeszcze nie bardzo zdajemy sobie z tego sprawę… bo jak człowiek zacznie z czegoś korzystać, to zacznie to chronić jak już będzie za późno…. a przyroda sama sobie świetnie daje radę…..na szczęście!:)Zdjęcia…..miodzio!!!!:)
~ZuzQa
7 Wrzesień 2006 21:21
A ja lubię jesień
Nie tylko kolorowe liście mogą być malownicze – mgły nad ranem, chłodne wieczory, nawet kałuże i strugi deszczu… są piękne.
~kalia1
7 Wrzesień 2006 07:19
Nieuchronnie, ale na szczęście u Ciebie kolorowo i świetliście. A tak poza tym to fajnie że już nadchodzi kolejna zmiana , przez co ciekawiej niż taka monotonia. Człowiek to taka istota, która lubi zmiany, a pory roku i wszystkie ich odcienie w przyrodzie to przecież urok tych zmian. Pozdrowionka
~czado
6 Wrzesień 2006 22:26
Całkowicie się z Tobą zgadzam
~Marcella
6 Wrzesień 2006 21:17
Wiesz, myślę że ta nieuchronność przemijania, następstwa pór roku, zmian w przyrodzie nas otaczającej – to jest w sumie nasze szczęście i dar od Boga. Bo mogliśmy się urodzić np. w „zielonym piekle” dżungli równikowej, gdzie ZAWSZE zieleń wygląda tak samo: nierealnie zielona, porywająca bogactwem gatunków, kipiąca gorączkowym życiem, a jednocześnie duszna, przytłaczająca, męcząca, obca człowiekowi z Pogórza, nie-swoja a więc nieoswojona, nieschodzona nogami babci i dziadka, ani na pol, ani na papirówke, ani uzbirać do gemby nawet…