Blog roku 2005

Komunikat o błędzie

Notice: Trying to access array offset on value of type null w taxonomy_menu_trails_init() (linia 102 z /home/www/pejzaz.czado.com/sites/all/modules/taxonomy_menu_trails/taxonomy_menu_trails.module).

Stojąc…

 

 

… na Łysej Górce, smagany rymanowskim, fenowym wiatrem, który w sezonie zimowym kosztuje kilkaset dodatkowych złotych miesięcznie na ogrzewanie domu,

widzę…

Dodaj komentarz

BBCode

  • Znaczniki HTML niedozwolone.
  • BBCode is enabled, but no tags are defined.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

HTML

Plain text

  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Display Suite code

  • You may post Display Suite code. You should include <?php ?> tags when using PHP. The $entity object is available.
CAPTCHA
Udowodnij że nie jesteś robotem!
  _   _  _     ____    ____    ____  
/ | | || | | ___| |___ \ | ___|
| | | || |_ |___ \ __) | |___ \
| | |__ _| ___) | / __/ ___) |
|_| |_| |____/ |_____| |____/
Wpisz kod z ASCII art.

Komentarze

Komentarze: 

  • ~kahol

    Nawet w górach tegoroczna zima robi psikusy… w połowie grudnia poszłam fotografować źródła Łaby w Karkonoszach… do prelekcji o naszych terenach… troche śniegu było, ale dużo mniej niż rok temu. Nart turowe mogłam wpiąć dopiero na grzbiecie ponad 1000 m. n.p.m. dla porównania rok temu w gudniu fotografowałam Śnieżkę i inne elementy Karkonoszy środkowych… jak w bajce.



  • ~Carrmelita

    Halo Nina ! Masz racje, że ta pogoda zupełnie się w tym roku pogubiła. Ameryka to wielki kontynent, więc anomalie są u Was gigantyczne. Moja siostrzyca z Toronto pisze, że dopiero od niedawna mają trochę mrozu i śniegu nad Ontario L., a powinni już od miesiąca zamarzać na kość i brodzić w śniegu po pas. Podobno u niej w ogródku pojawiły się łodygi tulipanów. Ludzie zawsze jakoś sobie poradzą w sytuacjach kryzysu pogodowego, ale najbardziej szkoda mi tych zniszczeń w przyrodzie – tyle strat w starym drzewostanie ! Wystarczy jedna trąba powietrzna w kilkanaście minut, by całe hektary, co rosły przez stulecia popękały jak zapałki … Pozdrawiam, ciepłe uściski z W-wy i zaglądaj tu do Czado na bloga czasami. Tu zawsze odnajdziesz słońce lub śnieg zgodnie z nastrojem. Jesteśmy poza tym ciekawi, co tam słychać w British Columbia ? Jak się mają niedźwiedzie Grizli ? Czy lubią Polaków ?



  • ~ameli

    Pozwolę sobie wtrącić się słówkiem w dialog…to teraz już wiemy gdzie zawędrowała nasza polska zima, na którą tak bezsilnie już czekamy – za ocean powędrowała… Może jeszcze sobie o nas przpomni – nie tracimy nadziei, ale zwątpienia jest dużo. Dzięki Nina, trzymaj się cieplutko w tym dalekim świecie, pozdrawiam



  • ~czado

    Daje wiele do myślenia to co piszesz. U nas także straty liczą wlasciciele wyciągów narciarkich i hoteli dla turystów. Jest ciepło. Od czasu do czsu pada deszcz, nic nie wskazuje na to by zima miała nadejść. Zaczynamy powoli przyzwyczajać się do myśli, że jej w tym roku nie będzie.



  • ~Nina

    Halo Carrmelita ! Canada dziekuje za pozdrowienia i sle usciski dla was wszystkich. Ja mieszkam w Columbii Brytyjskiej, jakies 4 tysiace(z grubsza zaokraglajac ) kilometrow na zachod, od Toronto. Na przelomie listopada i grudnia odwiedzila nas zima. Choc bylo to tylko kilka stopnii ponizej zera, narobila takiego bigosu, ze ludzie wpadali w panike. Nikt tu nie jest przyzwyczajony do jazdy w zimowych warunkach. Przez pierwsze dni wiele osob nie udalo sie do pracy, zamknieto szkoly, niektore centra handlowe. 250 tysiecy ludzi zostalo bez ogrzewania i swiatla. Ta przygoda trwala tydzien i wszystko zrobilo sie znowu zielone. Pare dni pozniej, wichura potezna przeszla przez nasza prowincje. W Stanley Park padlo 1000 drzew. Wiele z nich mialo po 300 lat. Bylo kilka wypadkow, ze drzewa wyrwane z korzeniami runely na domy, doszczetnie je niszczac. Nie podlaczono jeszcze ludziom pradu, po pierwszym ataku zimy, a wichura pozbawila pradu, nastepne tysiace ludzi. Wielu z nich mialo swieta zimne i glodne, juz bez urokow zimy. Dlugo sie nie nacieszylismy spokojem. Po nowym roku, mrozny oddech z bieguna znowu przypedzil do nas zime. Jak za pierwszym razem bylo wiele wypadkow i strach padl na wszystkich, bo kazdy wyjazd z domu, byl pelen potwornego stresu, czy uda sie szczesliwie dotrzec do celu. W Stanley Park nastepne tysiac drzew padlo.U nas normalnie nie ma zim, jest pora deszczowa. Snieg jezeli sie pojawia to tylko przez pare chwil i znika, Od wschodu i polnocy jestesmy odgrodzeni od reszty Kanady przez Gory Skaliste, od zachodu Pacyfik odgania mrozne powietrze z bieguna. No niestety tym razem nie spisali sie nasi „obroncy”. Zadziwiajace, ze kiedy nas gnebila zima, na wschodzie Kanady, ludzie mieli ciepla jesienna pogode, co jest anomalija totalna. Osrodki sportowe nastawione na zimowe rozrywki, jak narciarstwo itp. obliczaly straty finasowe, jakie to im niesie. Sniegu ani sladu. W USA sytuacja jeszcze gorsza niz w Kanadzie; sniezyce, lodowe zawieruchy, tam gdzie nikt sie ich nie spodziewal. Pozamarzaly pomarancze na drzewach, zniszczone rozne uprawy. Juz w gazetach pisza, ze bedziemy placic za owoce i warzywa 50% wiecej, a moze i 100 %. Tutaj nikt nie przepusci okazji, aby na nieszczesiu zrobic duza kase. Ciesze sie z jednego, ze jeszcze do tego nie doszlo, ze rozne kataklizmy w USA nie niosa Polsce podwyzek cen. Kiedy dzisiaj zrobilo sie szaro i deszcz zamienial snieg, w brudna mazie, ludzie z radosna ulga witali kazda krople deszczu. Piekno zimy tutaj, kosztuje nas zbyt drogo, wiec niech pada, pada, pada…….

  • ~ameli

    ale z Was łasuchy ;) ja takich fanatazji kulinarnych nie miewam – a szkoda, bo może byłoby łatwiej o dobry nastrój, gdyby w myślach pojawiło się jakieś „danie dnia”. Ale np. o winach…hmm…dziasiaj usłyszałm przepiękną opowieść sprzedawcy o mołdawskim Merlocie z delikatną nutą kwiatu migdałowca, zakończoną w ostatnim takcie pauzą owoców malin i czerwonej porzeczki. Albo o owocowym smaku argentyńskiego Cabernet Sauvignon z nutą jagód i poziomek, dopełnionych subtelnym odcieniem fiołków i cienmej czekolady. Aaacch…już nie pamietam wszystkiego, ale opuściałm „winnicę” oczarowana poezją smaku. Kolejne marzenie – zostać kiperką :)

  • ~ameli

    oby do jesieni…z tegoroczną nie możemy sie rozstać a już kolejnej czekam z utęsknieniem :)

  • ~czado

    Po tym co napisałaś, „mimo, że rozum mówi nie jedz, silna wola zwycięża”. Idę do kuchni…

  • ~Carrmelita

    Jeśli trochę szafujemy słowem „Mistrz”, to nie miej nam tego za złe. Jeśli kiedyś je „popełnimy” mimochodem w komentarzu pod wpływem emocji, to bądź wyrozumiały i wybacz nam te „zapędy słowne”. Traktuj raczej ten tytuł jak synonim słów: Autor, Patron, Inicjator, Nauczyciel, itp… Te określenia są chyba adekwatne do sytuacji i relacji między nami-oglądającymi i Tobą – przedstawiającym. Poza tym nie chodzi tu tylko o zmysły, ale również o wnioski i naukę. Np. ja, która dopiero raczkuję z Fuji FinePix S 5600 na szyi mogę się wiele od Ciebie nauczyć …a resztę, daj Boże !Co do wszelakich napitków ( ratujących nas w niepogodę na szlaku przed grypą, reumatyzmem, chandrą i dusiołkami ), to nie wzgardzę Żywcem, Warką i Tyskim z beczki lub grzanym, pod warunkiem, że do tego podadzą mi pierogi łemkowskie lub polędwiczki w sosie z kaszą, zapiekane w chlebie żytnim. Osobiście preferuję czerwone wina pod wszelkie mięsiwa i sery ( wzorem są Francuzi i Włosi – najzdrowsi w Europie, nie koniecznie dlatego, że kochają oliwki i brie… już Starożytni czcili winorośl ). Czasami dobrze jest do grilowanego szaszłyka lub karkuweczki (z pieczonymi w folii ziemniakami z rozmarynem i masełem ) zastosować dla lepszego trawienia – wódeczkę ! ( …i znowu to powiedziałam ! ;P ). No cóż, przyznam się bez bicia … dla mnie abstynenci to nudziarze i „nieloty” albo zakamuflowani alkoholicy. Lekarze biją na alarm ! Ci, co nigdy nie zhańbili diety %-tami ( realnymi a nie wirtualnymi ) są mniej odporni ! Wniosek: Nie ma trunków bez zastawionego stołu ! Mało tego, gdy cytuję poetę:”Jedzą, piją, lulki palą, tańce, hulanki, swawole !”, to jestem na NIE tylko w kwesti lulek, a co do reszty, to „niech się dzieje wola nieba …”. I tak to z powodu „grających marsza kiszek” zamieniam powoli ten Blog, w nałogowej paplaninie z fotograficznego w kulinarny. Wybacz mi, Czado ! Idę jeść ! Innym razem napiszę, jak śliwowiczka ( nabyta w Krynicy Zdrój „pod stołem” ) uratowała mnie na ścieżce do Kamiannej w Beskidzie Niskim. Czuwaj na trzeźwo !

  • ~Carrmelita

    Masz rację, zamarudziłyśmy trochę …więć przyspieszmy kroku, żeby łowić nowe krajobrazy, „śpieszmy się” gonić ludzi … może kogoś jeszcze zagadamy, zatrzymując dłużej na tym blogu ?

  • ~Carrmelita

    Cieszę się Ameli, że „przynęta chwyciła” z tymi Bieszczadami na jesieni …. Ja, w każdym razie trwam w pomyśle jak opoka i nawet, gdyby nastał potop i trzęsienie ziemi, to i tak tam będę ! Pomysł spotkania z Czado-Przewodnikiem w plenerze jest świetny ! Może, gdy pożółkną liście w Bieszczadach, Czado zwoła nas, Blogowiczów i zareklamuje nam jakąś fotograficzno-muzyczno-poetycką imprezę, odbywającą się w regionie ?

  • ~czado

    Wszystko fajnie tylko określenie „Mistrz” bardzo mnie krępuje i jeśli mogę mieć taką prośbę to najbardziej mi odpowiada „ty ew. „czado. Mnie po wędrówce najlepiej smakuje Żywiec. Myślę, że mogę go reklamować na swoim blogu. Rozwijaj Carmelito tę myśl – wirtualne picie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, przyjamniej nic o tym nie wiem :) A z Marcelą to rozminęliśmy się o parę minut, ale co ma wisieć nie utonie, a kompania bedzie większa…Przerwa się kończy muszę do roboty… a za oknem słoneczko.Pozdrawiam

  • ~ameli

    i jeszcze…mam nieodparte wrażenie, jakbyśmy przystanęły pod tym rosochatym drzewem…inni już poszli dalej, jak to na szlaku bywa albo jak w muzeum…podziwiać kolejne „eksponaty” a my się tu zagadałysmy i tak powoli „człapiemy” się za resztą :)

  • ~ameli

    Przyznam szczerze, że ta „wódeczka”…(ale żeśmy się do niej przyczepiły -czyżby jakieś ukryte ciągoty nas zdradzały ;) …to dla mnie przenośnia, bo osobiście za nią nie przepadam i zdecydowanie wolę „demi-sec” – grzańcem również nie pogardzę.Twoje słowa odebrałam jak zaproszenie na wędrówkę – Bardzo Dziękuję – marzą mi się Bieszczady, bo i ja też nigdy tam nie byłam. A na Pejzaże Karpackie trafiłam równie nie dawno – „Światło” z 6 listopada 2006, było pierwszym zdjęciem jakie zobaczyłam na blogu – urzekło mnie i nadal za nim podążam wędrując tutaj i zostawiając coraz więcej śladów – co mnie trochę niepokoi, bo może za bardzo „depcze” swoimi słowami na tych spokojnych ścieżkach,…coraz bardziej czuję się jak u siebie i coraz większa ze mnie gaduła…ciekawe co czado na to ?Pomysł realnego spotkania jest…rewelacyjny :) Niestety ja na dzień dzisiejszy, żadnych deklaracji nie mogę złożyć – jako tako „plan życia” jest ułożony do końca stycznia, a dalej to wielka niewiadoma…Będę bardzo się starała, by wrzesień był dla gór…Mam nadzieję, że będziemy w kontakcie – w końcu codziennie tu bywamy – a prawdziwa wędrówka jaki i toasty za „Czarodzieja” naprawdę się wydarzą – może sam „Guru” będzie nam przewodził :) – fajnie, by było…z pewnością więcej byśmy się dowiedziały o tych terenach, bo obie de facto na „nieznanym” gruncie będziemy…A co do „pochwalnych” komentarzy dla Mistrza, to słodzimy mu wszyscy równo – pewnie codziennie opuszczając blog klei się jak od miodu :) Ale tak naprawdę..to niewiele w porównaniu z tym ile radości sprawiają nam Jego pejzaże…Jak na razie „wsparcie” działa, bo „miomo innych palnów, po raz kolejny wstawia zdjęcie” – ku naszej uciesze…Pozdrawiam i trochę niepewnie powiem…do zobaczenia we wrzesniu w realu…

  • ~Carrmelita

    Serce boli i w gardle dusi, gdy piszesz o „pochlastanych” drzewach na osiedlu… ja wolę mniej słońca, więcej cienia i szumu liści niż ciemnotę i okrucieństwo tych samozwańców – niszczycieli. Co komu są winne drzewa, że są drzewami ? Nigdy nie pogodzę się z takim marnotrastwem życia i piękna !Co do „wódeczki”, to historia była taka: najpierw ochoczo zainicjowała ją Marcella, potem o „drugiej wódeczce” za zdrowie Blogowiczów napisałaś Ty, a ja wprosiłam się na „trzecią kolejkę”. Mam nadzieję, że kiedyś umówimy się na „prawdziwą – niewirtualną wódeczkę”, gdzieś w karczmie na szlaku pod połoninami … Mówię poważnie. Trzeba na serio wypić za zdrowie naszego Mistrza Czado, żeby miał siłę i pokusę tworzenia coraz to nowych pejzaży i aby się nie rozleniwił naszymi komplementami. Wybieram się na 100% na jesieni, gdzieś na przełomie września i października w Bieszczady, w których jeszcze nigdy nie byłam i szukam paru „bratnich dusz” do wędrówek po pustkowiach. W małej, kameralnej grupie zawsze raźniej, a i namolny niedźwiedź się tak łatwo nie przyklei. Jeśli ktoś nie przepada za wódeczką, to można zabrać na szlak czerwone, wytrawne wino chilijskie lub włoskie. Wszystko zależy od smaku i nastroju … Fajnie by było poznać ludzi, co tak szczerze i ciekawie piszą o swoich reakcjach na zdjęcia Mistrza…. Co do mnie, to tak szybko nie odlecę z tego „ogrodu”, bo jestem wierna swoim fascynacjom ( ” bom cząstkę mej duszy tu zostawiła” ). Zastosowałam tylko taki mały chwyt w postaci nieśmiałego szantażu dla zaostrzenia apetytu na konto przyszłych dzieł naszego Guru. Ten blog, to jakby mój nałóg od końca listopada. Wracam do domu z pracy i już sobie myślę: „Co tam słychać u Czado i Jego Marzycieli ?” P.S. Zdjęcie ” Gdzie nikt…” w kolorze sepii, o którym napomknęłaś, to jedno z moich ulubionych. W myślach podarowałam je mojej Babci Kazi.

  • ~ameli

    Carrmelito inspiratorką „wódeczki” była Marcella ale myślę, że miło jej będzie gdy więcej osób dołączy się do „bandy”. Ze swojej strony, dziękuję Ci bardzo za słowa, które tu pozostawiłaś, z pewnością nie jeden z nas pomyślał o tym samym, ale Tobie udało się to wszystko na słowo pisane przełożyć. Twój „komentarz” jest jak klamra spinająca wszystko, co powyżej w podzięce napisaliśmy. Każdy z nas jest niezmiernie wdzięczny Czado za Pejzaże, ale nie zawsze łatwo jest znaleźć odpowiednie słowa, by wyrazić uczucia, które nam tu towarzyszą – które w nas wzbudzają jego prace. Dziękuję Ci, że się tego powzięłaś i najpełniej, jak to tylko możliwe wyraziłaś… i nasze myśli. Musimy wspierać Artystę, by miał „siłę” i nie zaprzestawał swojej twórczości – publikacji nowych zdjęć.”Wedruję” tu od niedawna, ale bardzo się przywiązałam do Pejzaży i dnia bez nich nie mogę wytrzymać. Nigdy w Bieszczadach nie byłam więc te zdjęcia są moim oknem na świat, moim nie spełnionym marzeniem… i pewnie nie tylko moim :) Napisałaś, że jeśli „Czarodziej” (cyt. J.) nas zaniedba odlecimy innych „ogrodów” szukać – myślę, że chyba jednak nie… a jeśli nawet się rozejdziemy…to będziemy się błąkać, bo nigdzie już takich nie znajdziemy. Tu nie chodzi tylko o piękne widoki, ale o cały świat a szczególnie ten wewnętrzny – o nastroje i refleksje, którymi wspólnie się dzielimy. Jedni od drugich uczymy się wrażliwości, poznajemy skryte w duszy tęsknoty – myślę, że po prostu rozumiemy się. Czado stworzył nam tutaj cudowny świat, powiedziałaby magiczny – oderwany od zgiełku codzienności, w którym możemy znaleźć ukojenie i spokój, do którego powracamy gdy chcemy odpocząć i nabrać sił – gdy chcemy pomarzyć…. Gdy zabraknie Pejzaży uschniemy, jak te dwa niepozorne, pomarszczone liście po prawej na zdjęciu „Gdzie nikt…”P.S. „Pogalopowałabym” poprzez bezkresne polany, jak na razie ekwiwalentem jest rower na równej szosie – dobre i to ;) P.S. Pisałaś też o tym jak drzewa się zmieniają – rozrastają, pną się w górę – to miłe takie wspomnienia w pamięci zachować. Tam, gdzie mieszkam stało się niestety inaczej…bujne korony drzew, które latem skrzętnie zakrywały sąsiadujące bloki, które swoją soczytą zielenią pozwalały zapomnieć, gdzie się jest..jesienią pościnali… :( Rozumiem, że każdy chce mieć światło dzienne w swoim mieszkaniu, ale nie rozumiem dlaczego aż tak bardzo musieli okaleczyć te drzewa, mogli tylko trochę przyciąć…Wyglądają teraz strasznie, jak ludzie bez kończyn, żal na nie patrzeć…widziałam kilkakrotnie drzewa połamane wiatrem na szczytach gór, ale te miejskie „kaleki” swoim widokiem jeszcze bardziej wstrząsają…Pozdrawiam smutnie, ale szczerze z troską, ale i optymizem

  • ~Carrmelita

    Hej Nina ! Pozdrów ode mnie Kanadę ( ma siostrę w Brampton pod Toronto ). Ona chyba już ma śniegu pod dostatkiem …. Co do polskich, zimowych obrazów, to zerknij do Archiwum 2006 naszego Mistrza Czado i wybierz Listopad. Jest tam kilkanaście białych zdjęć z tegorocznej jesieni. Pozdrawiam,

  • ~Nina

    Kochany ! Piekne te zdjecia, wszystkie. Prosze Cie jednak zrob wiecej zdjec zimowych. Od dluzszego czasu szukam zdjec, ktore by oddaly bajkowosc zimy, puszystosc sniegu, na galazkach drzew iglastych, padajacy snieg, zima otulajaca pierzynka swiat, domy otulone sniegiem, drogi zasypane bialym futerkiem. Szukam tego czarodziejskiego efektu, tego zachwytu zima, zlapanego kamera. Sama probuje fotografowac, ale zima u nas jest dosyc niezwyklym zjawiskiem. Mieszkam w Kolumbii Brytyjskiej, w Kanadzie. Wiem, ze dalej, glebiej w gory, jest to czego szukam, ale kiedy tam jest snieg, drogi sa bardzo niebezpieczne i bardzo czesto nieprzejezdne. Tesknie za polskim krajobrazem, choc tutaj jest tez pieknie. Jednak nic nie jest nigdzie tak piekne jak polskie lasy i gory i pagorki. Serdecznie Cie pozdrawiam i zycze wesolych Swiat Bozego Narodzenia oraz szczesliwego Nowego Roku 2007.

  • ~dreamka-w-ameryce.blog.onet.pl

    Zwiedzilam cala Ameryke prawie, a na widok znajomych katow lezka mi sie w oku zakrecila… tesknie do podkarpacia

  • ~Carrmelita

    Grudniowe trawy na Łysej Górce tlą się, dogasają tłumione fioletem wzgórz i zwęgloną czernią drzewa. „Drzewa, które stoi razem z Tobą” … Niektórzy z nas też mają swoje „drzewa, górujące nad horyzontem, z którymi dorastaliśmy „( Marcella z 06.12.06.). Ja myślę o ścianie lasu w Brzegach k/Bukowiny Tatrz., która już prawie dwa razy powiększyła się od czasu, gdy miałam 7 lat. Były kiedyś inne dwa świerki w przydomowym ogrodzie w Warszawie, ale dziś już nie istnieją, bo nowemu właścicielowi posesji się nie podobały… Przygnała mnie znów na tego bloga tęsknota za górami i pragnienie śnienia na jawie. Poczułam się tu jak u siebie i wśród „śmiertelnych czujących i myślących jednako” ( „… bywanie tu to raj dla duszy”- Jolka z 06.12.06.; „…. harmonia, za którą tęsknię” – Li z 05.12.06.; ” schodzić nogami te dzioły i paryje..” – Marcella z 06.12.06.). My, powracający – spragnieni piękna, lgniemy do Twojego blogu, Czado, jak pszczoły do miodu … lecz tego się nie spodziewałam ! Wezwałeś mnie „Czarodzieju” ( cytuję J. z 07.12.06. ) wymieniając z imienia, więc staję przed Tobą ze ściśniętym od wzruszenia gardłem i w poczuciu wdzięczności, za to, że tworzysz i czytasz nasze refleksje, pomimo oczywistego braku czasu. Dziękuję Ci za te nieoczekiwane, dobre i szczere słowa. To wiele dla mnie znaczy …. „Jak piękne są Twoje pejzaże, tak piękne są Twoje mysli” ( Ameli z 05.12.06.). Twoje odpowiedzi są jak katalizatory fotograficznej magii między nami -Widzami a Tobą-Twórcą. Są jak zaklęcia podtrzymujące czar … Myślę, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. To rodzaj umysłowej i duchowej symbiozy. Ty, jak ktoś na blogu powiedział, ” karmisz nas pięknem” a my jesteśmy Twoją Pasieką. Dbaj więc o nas i dziel się z nami, tym co dla Ciebie ma wartość, bo odlecimy w poszukiwaniu innych ogrodów … A my w zamian za Twoją hojność odwdzięczymy się plastrem skojarzeń ( woskiem krytyki, propolisem na rany, miodem mobilizacji i pyłkiem zachwytów ). Twoje zdjęcia wywołują wewnętrzny przymus dzielenia się wrażeniami z nadzieją, że ktoś czuje podobnie. Może nie jesteśmy sami !? ( Gabi z 04.12.06. – „Nie zostawiaj mnie tu samej !”). Bądź więc z nami i wysyłaj zdjęcia wraz z dopiskami „od serca” dla górali i ceprów i nawet dla Polaków z Warszawy i z Rzeszowa, co podobno nie rozumieją „chłopów” i nie potrafią „być częścią ziemi”( Marcella z 06.12.06.). Moim skromnym zdaniem, My – Miastowi boleśnie odczuwamy, czego nas los i codzienność pozbawia … więc, Czado, nie szczędź sił i talentu, by nam i Sobie to wynagrodzić !!! Wiadomość o PRYWATNEJ Wierchowej zmroziła mi krew w żyłach. To nie może tak być ! Nie tak ! Blogowicze i inne duchy wrażliwe: Łączmy się w idei ocalenia Bieszczad i innych ledwo już dychających ojczystych gór ! Nawet jeśli powstaną odgórne, urzędowe zakazy grodzenia nabytej ziemi w Bieszczadach, to i tak nie tędy droga. Musimy swoim podziwem, szacunkiem i umiłowaniem tej ziemi przekonać potencjalnych, nowych lub już istniejących „właścicieli” o naszych dobrych intencjach. Musimy przypomnieć im tradycyjną łemkowską i mickiewiczowską gościnność, aby zrozumieli, że tylko dzieląc się tym , co „przejeli” zachowają piękno tej ziemi dla siebie, swoich dzieci i nas wszystkich. Troską o te góry możemy im tylko pomóc. Bo tak naprawdę, czy spadnie nam korona z głowy, gdy ze szlaku zabierzemy w torebce foliowej znalezione tam butelki lub puszki, rozrzucone przez tzw. ludziów, tak, jak robi się to np. w Kanadzie. Tam, wchodząc na trasę zabierasz ze sobą, jeśli chcesz, wiaderko lub worek z ziemią. Potem rozsypujesz i udeptujesz ją w miejscu, które wydaje ci się podniszczone lub podmyte deszczami, po to aby budować taką ścieżkę dla innych w przyszłości. Robiłam to nie raz i miałam wtedy cudowne poczucie uczestniczenia w czymś nieomal globalnym. A’propos uczuć do ziemi … zacytuję wypowiedź Wodza Seattle z 1852r: „Prezydent z Washingtonu chciałby kupić ziemię, ale jak można kupić niebo lub ziemię ! Ziemia nie należy do nas, to my należymy do niej ! Wszystko łączy się ze sobą jak krew, która nas łączy. Człowiek nie uplótł pajęczyny życia, jest tylko jej nitką. Cokolwiek czyni pajęczynie, czyni sobie…”. Co do krwi, która nas łączy… to nie ma sensu dzielenie nas na miastowych i wieśnialków. Prawie wszystko i tak jest zapisane w genach. Zrozumiałam to, gdy moja lekarz stomatolog kiedyś ze zdziwieniem odkryła, że wysoka, popielata blądynka o kręconych włosach i jasnej cerze ( którą jestem ) ma zębinę w odcieniu łososiowym, jak Azjaci, jak współcześni potomkowie Tatarów …. a ja zawasze zastanawiałam się, dlaczego mój organizm źle reaguje na świeże mleko, a wspaniale toleruje jogurty, kefiry i sery ? Dlaczego uwielbiam konie i jak ojciec „mam do nich dryg” ? Dlaczego fascynują mnie drapieżne ptaki ? Po kim tak kocham wędrówki, szerokie przestrzenie i noce pod gwiazdami ? A do tego jestem gadułą … i z przyjemnością dopiszę się na „trzecią wódeczkę” do bandy Ameli , która preferuje Młodopolskie, empiryczne poznawanie pełni życia ! Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję, Czado ! Bywaj !

  • Choć jestem tu poraz pierwszy, muszę przyznać, że ten blog wywarł na mnie dobre wrażenie…Pasja jest bardzo ważna w naszym życiu i jeśli tylko mamy predyspozycje do tego by sie rozwijać, to czego nam więcej trezba??? Życzę wielu wspaniałych zdjęć…Do nastepnego razu…Magda

  • ~J

    …perły najpiękniej błyszczą rozsypane w wiecznych , zaczarowanych miejscach , w których chmury pozwalają człowiekowi marzyć o sprawach chwilowo najważniejszych , jak Twoje obrazy czarodzieju …

  • ~yolka_k

    Emi, jestem ciekawa jak ty znajdziesz to JEDNO najpiękniejsze? To jest niemożliwe. Pozdrawiam

  • ~czado

    To wzgórze i fotografowalem wieloktotnie. Można znaleźć zdjęcia na tym blogu. Ostanio 17 listopada. Pozdrawiam

  • ~anita

    dzieki Twoim zdjeciom mniej tesknie do moich rodzinnych rymanowskich stron.i za to Ci dziekuje.mam tylko jeszcze jedna mala prosbe-gdybys mogl kiedys przy okazji zrobic zdjecie panoramy Wroblika Szlacheckiego.jest taka gorka, na ktorej stoja trzy wiatraki, z ktorej jest widok doskonaly.bylabym Ci dozgonie wdzieczna.a jesli nie bedziesz mial okazji, to trudno i tak Twoje zdjecia pomagaja mi walczyc z nostalgia!

  • ~Jolka

    Nie napiszę pewnie nic odkrywczego:pięknie jest w Twoich stronach i na Twoich stronach ;czasem tak pięknie,że aż chce się płakać z zachwytu,pięknie „aż do bólu”…Twoje zdjęcia mają „duszę” (o wspaniałym warsztacie nie wspomnę),a Ty-”nieskazitelnie dobry gust”…I te mistrzowsko dobrane tytuły…I te komentarze …Bywanie tu-to raj dla duszy.Dzięki za to …

  • ~mama

    Rozpisałeś się niesamowicie, po prostu bądź ,bo gdzie będę oglądać te piękne zdjęcia i pokazywać innym… Wesołego i bogatego Mikołąja życzę

  • ~Emi

    Te zdjęcia są tak cudowne, tak piękne, ze wybiorę sobie jedno najpiękniejsze i ustawię sobie na pulpicie, chyba nie będzie miał Mi to pan za złe. Obiecuję, ze będę zaglądać tu częściej, bo tej blog jest tego warty.. Najbardziej podobaja mi się zdjęcia z maja, kwietnia, czerwca,

  • ~Anka

    Ja też się cieszę, że wreszcie coś napisałeś. Brakowało mi tego. I również często tu zaglądam.

  • ~Anka

    Nie wiem czy można, ale ja mam na pulpicie jako tło jedno piękne zdjątko Pana Waldka :)

  • ~kalia1

    Czado, wiedz że ja jestem tu co dzień i co dzięn wzdycham do Twych fotografii, choc nie zawsze zostawiam swój ślad. Dziś ucieszyło mnie to ,że wreszcie coś przemówileś .Poruszył mnie Twój kometarz, bo jak wszędzie widzę że i w moich ukochanych górach tereny , gdzie można było pobyć sam na sam z naturą i niebem są okrajane. Smutne to bo chyba jeszcze w górach tylko takie piekne dziewicze miejsca można było znaleźć.Pozdrowionka

  • ~zofiak

    Tak tak, Pan patrzy przez obiektyw okiem ale i sercem bardzo,co widac od razu!I coz po technice jesli nie ma czucia a tu jedno i drugie-bardzo dziekuje,prosze o jeszcze. aha no i Pana podpisy tak wspaniale czasem siegaja glebiej… Spokojnych Swiat Panu zycze i wielu jeszcze pieknych wedrowek.

  • ~ameli

    Idealnie opisałaś ten klimat…właśnie teraz marzy mi się, by poczuć zapach i miękkość „plonujacej roli” i „dwóm wódeczkom” też dalibyśmy radę… WASZE ZROWIE BLOGOWICZE…za spotkanie na niekończącym sie szlaku…może nie zabrzmi to ciekawie… ale jakieś sto lat temu, kiedy to u nas „panowała” Młoda Polska – była moda, by artyści doświadczali, tych „dzioł i paryj” i „świży trowy” – coś mi po nich w tych genach chyba pozostało :)

  • ~Marcella

    Wzięło Cię… Szkoda, że nie mieszkamy bliżej i że nie można w takich chwilach wpaść „na dwie wódki” i na długie (i tu nie wiem, jak napisać, bo „Polaków” nie bedzie – Polak z Warszawy ani nawet z Rzeszowa nie zrozumie; Chłopów? to też nie to, chłop to u nas często „ciemny jest”, bez urazy, ale uczę wielu z nich, nie czują, chcą do miasta, najlepiej do Londynu albo Korku czy jakoś tak srał go pies; Kochających ziemię? trąci myszką jak Ślimak z Placówki albo babcia Bronia, ale chyba najprędzej to) to się dziedziczy gdzieś w genach i to trzeba samemu doświadczyć, schodzić nogami te dzioły i paryje, trzeba se legnąć na świży trowie i poczuć jak rola plonuje, trzeba dorastać razem z drzewem górującym nad horyzontem, posłyszeć skrzek sójki i śpiew drozda, być częścią ziemi, na którą teraz mówi się bezdusznie: „ten kraj”. I trzeba, tak jak Ty, umieć to wyrazić.

  • ~Asia

    popieram całym sercem!

  • ~Em

    Mam pytanie: Czy można wykorzystać te zdjęcia ustawiając je jako tło pulpitu czy może nie wolno tak robić. Te zdjęcia są cudowne, tajemnicze czasami zmuszające do myślenia. Proszę napisać, czy można je wykorzystać…

  • ~t

    ….. a gdyby tak do każdego zdjęcia słów kilka z poezji mistrza ?

  • ~t

    Zdecydowana większość zdrowych Polaków, może obyć się bez:kartoflano-buraczanej koalicji i wyrachowanuch ojców dyrektorów, ale bez Waldka …. jak ????Pomysł o książce jest niezły, ale pewnie drogi.Pozdrawiam .. a gdyby tak do każdego zdjecia słów kilka z poezji mistrza?

  • ~mary

    I ja !!!

  • ~broszka

    Niestety obszary wolności kurczą sie coraz bardziej, ale mamy jeszcze przestworza, gdzie chyba jeszcze długo nikt nie postawi informacji private.Pozdrawiam serdecznie.

  • ~rude wredne

    racja! :)

  • ~Madzia

    Ja też

  • ~Iwonka

    Ja bym kupiła

  • ~mg

    A może pokusisz się o wydanie albumu „Pejzaże karpackie”? Na pewno znajdziesz wydawnictwo zainteresowane taką publikacją.

  • ~Li

    Dzięki, bardzo niedawno Cię znalazłam, ale od tego czasu zaczynam pracę przy komputerze od Słowa Bożego i Twoich obrazów – to brzmi harmonią za którą tęsknię, zawsze … czekam…

  • ~Iga

    My wprawdzie nie stoimy razem z Tobą w szeregu,ale i tak mówimy co czujemy,może akurat nie w Tej samej chwili,ale potem, gdy nasycimy wszystkie zmysły widokami i Twoim spojrzeniem na świat.A jest to wierna grupa ludzi widząca i czująca podobnie świat.Pozdrawiam.

  • ~Iga

    My wprawdzie nie stoimy rarem z Tobą w szeregu,ale i tak mówimy co czujemy,może akurat nie w Tej samej chwili,ale potem, gdy nasycimy wszystkie zmysły widokami i Twoim spojrzeniem na świat.A jest to wierna grupa ludzi widząca i czująca podobnie świat.Pozdrawiam.

  • ~ameli

    Tak rzadko zastawiasz nam tu słowa…, nie szkodzi – pejzaże mówią wszystko……ale to, co przed chwilą przeczytałam sprawiło, że wstrzymałam oddech, serce wali, ręce zimne się zrobiły…Bardzo poruszyły mnie te słowa…Jak pięknie są Twoje pejzaże tak i piękne są Twoje myśli…To my TOBIE DZIĘKUJEMY, że nas nie opuszczasz…”karmisz” pięknem i wrażliwością, żyjemy „uduchowieni” Twoimi Pejzażami. Dzięki Tobie mamy marzenia i pragnienia, a co niektórzy tak jak ja i cele do zrealizowania…..DZIĘKUJEMY

  • ~Gabi

    Wchodzę często. Komentuję niestety rzadko. Ale wiedz, że jesteś teraz moim jedynym łącznikiem z ukochanymi miejscami. Bo jestem daleko. Choć odległość niezatrważająca – nie mam szans by zobaczyć to na żywo kolejny raz. Jeszcze nie teraz. Ale może wkrótce.Nie zostawiaj mnie tu samej. Pozwól utrzymać ten kontakt.

  • ~M

    Jaka ja mam wielka ochote wrocic w rejony Rymanowa, kiedy ogladam te zdjecia… ehhh ;)

  • ~rude wredne

    rude wredne jest skłonne żebrać tak jeszcze długo… – grudniową jesienią, zimą, wiosną tym bardziej… rude (tutaj jakby mniej wredne) dziękuje i nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo… ja także sobie nie zdawałam, dopóki tych Obrazów zaczęło brakować, w środku. bo ot – jakiś-tam-blog, czyż nie wydawałoby się tak? a jednak.i nie, to nie żadna gloryfikacja ani apoteoza… nie miałoby to ani celu, ani sensu. bo tu się człowiek uczy pokory…dziękuje :)

  • ~Asia

    i ja dziękuję :) powinno się zabraniać wzbraniania wstępu…