Blog roku 2005

A gdy już z Rozsypańca i Halicza rozpoznasz i nazwiesz szczyty Bieszczadów Wschodnich, Vihorlatu, Tarnicy Rawek i Połonin, Bukowego Berda, Otrytu, Żukowa… a może i Gorganów, Borżawy, Tatr. Gdy napatrzysz się w doliny Wołosatki, Sanu, Terebowca...,  wędrując pod Kopą Bukowską i Krzemieniem nie zapomnij popatrzeć bliżej, pod nogi, na prawo, na lewo, do tyłu, w dół i do góry. Uszczypnij się by mieć pewność, że to ci się nie śni. Zrób tysiąc zdjęć i podziel się tym. Przykryj złe wiadomości płynące zewsząd. Świat ciągle jest piękny.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Trudno policzyć, która to próba ujrzenia jesiennego wschodu słońca na Rozsypańcu. W końcu się udało. Przenikliwy do szpiku kości wiatr to niewielka cena za widoki, które były nam dane na wyłączność. Tylko fotografować było trudno z powodu nieustępliwych szkwałów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jadąc w Bieszczady od Komańczy warto skręcić do wsi Radoszyce, w stronę Paloty. Po niespełna kilometrze po lewej stronie cerkiew widoczna z drogi. Jest tam niewielki parking nad potokiem. Dobre miejsce by rozprostować kości i przepuścić agresorów siedzących nam na zderzaku.

 

 

 

Droga do cerkwi to jakaś magia. Trochę przeszkadają te współczesne lampy. Lepiej jest, gdy oświetlenie montuje się dyskretnije, np. na poziomie gruntu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nawet gdy pogoda nie jest z gatunku tych wymarzonych warto iść. Energię można czerpać z wiatru, mgły ale także od tych szczęściarzy, których spotykamy na szlaku. Nie widziałem nikogo niezadowolonego. Przeciwnie, wszyscy uśmiechnięci od ucha do ucha :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opisać by kiedyś tę wspaniałą przygodę.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Strony

Subskrybuj Pejzaże karpackie RSS