
P.S. Czy tak jest lepiej? Nie mam zaufania do mojego monitora, który chyba kończy żywot…
Chciałem pokazać, że majowy mróz dał się we znaki nie tylko sadom. Ucierpiały także buki, których zielone wcześniej liście zostały „zwarzone” na brązowo. To rzadkie zjawisko ma miejsce, gdy wiosna przyjdzie zbyt wcześnie. Przy ustawienu ekspozycji na niebo kolory są słabo widoczne. Oczywiście można zmiksować dwie lub więcej fotek (HDR) i obejść niedoskonałość aparatu, ale czy to konieczne?
~Carrmelita
24 Czerwiec 2007 01:47
Czy pamiętasz film pt. ‘Orlando’ w reżyserii Sally Potter, z rewelacyjną rolą Tildy Swinton jako głównego/ej bohatera/ki . Nasz Orlando podróżuje przez wieki zmieniając płeć – taki odruch bezwarunkowy. Spostrzega, że dla niego płeć nie jest ważna tak, jak dla otoczenia. Dla niego liczą się wrażliwe zmysły, rozum, miłość, przyjaźń, polityka, itd. … Film doskonale pokazuje, o co mi chodzi w całym tym zamieszaniu. Jeszcze w XVIII wieku uważano, że kobieta nie ma duszy samoistnie. Może ją osiągnąć dzięki opiece i wpływowi mężczyzny: ojca lub męża, który ją będzie edukował. Samodzielne kobiety przez dewotów – idiotów były odsądzane od czci, wiary i zbawienia.
~Carrmelita
24 Czerwiec 2007 01:26
Z pracy domowej z aparatu pewnie dostałabym ’2-’. Ciągle brak mi czasu, by przebrnąć przez instrukcję, ale teraz już osiadłam w W-wie na jakieś 3 miesiące, to i książeczkę wreszcie przyswoję. Tylko, że książeczka to jedno, a praktyka to druga bajka …coś w stylu ‘Neverending Story’.
~Carrmelita
24 Czerwiec 2007 01:18
Tak, rzeczywiście wyglądał jak nawiedzony … poeta kosmosu …Wszystko na kosmiczną skalę !
~ameli
18 Czerwiec 2007 11:37
Carrmelito masz już 6+ z nauk ścisłych, a prace domową z fotografii odrobiłaś?… będąc teraz w Beskidzie, czy może nadal wieczorami „w popłochu” przeglądałaś instrukcję obsługi
… wiem złośliwiec ze mnie wychodzi, ale to tak … z sympatii, bo pamiętam jak razem nie mogłysmy sobie poradzić, by niebo było błekitne i trawa zielona… zarazem. Ja nadal „zmagam się” się z moim aparatem – uparciuch nie zawsze mnie słucha i żadnego błędu z mojej strony nie chce darować 
~J
10 Czerwiec 2007 21:41
…wg. mnie ależ Boże broń…co do Twojej tezy lub jak wolisz domniemania …nic z tych rzeczy, po prostu nie za bardzo chciałabym być chłopcem ,uważam, że i wtedy i teraz tak jak piszesz jedno drugiemu nie przeszkadzało…i prócz wstążek we włosach na głowie…. można w niej było mieć odpowiedni poziom oleju, może nawet wyższy niż średnia z tamtych czasów….;o)
~czado
10 Czerwiec 2007 21:00
Jak przyjemnie mnie zadziwiłaś, jednak mój ulubieniec to Einstein i nie dlatego, że jego Teoria była tematem mojej pracy, ale po prostu za… wygląd…
~Carrmelita
10 Czerwiec 2007 13:58
Czyżby J., wg Ciebie kobieta w czasach Renesansu, która, jak mężczyźni studiowała ( prawo, nauki ścisłe, języki obce, filozofia, sztuka ), podróżowała i polowała, władała bronią białą i miała wpływy, nie mogła być jednocześnie kobietą umuzykalnioną, piękną i powalającą na kolana ? Jedno drugiemu nie przeszkadzało. W tamtych czasach kobiety nie były edukowane, tylko tresowane. Tylko mądre i bogate starały się żyć i działać jak mężczyźni ( poza swoimi żeńskimi powinnościami ) , choć rzucano im kłody pod nogi.
~Carrmelita
10 Czerwiec 2007 13:47
W czasach Renesansu rzeczywiście życie panienek ograniczało się do wstążek we włosach, haftowania, malowania, śpiewania i tańczenia ( średnio zamożne ). Od panien ‘dobrze urodzonych’ wymagano jeszcze paru nowożytnych języków, aby można je było pokazywać w towarzystwie. No powinny jeszcze coś od czasu do czasu przeczytać …Tylko nieliczne, bogate kobiety studiowały, podróżowały, rywalizowały z poetami, pisarzami i politykami, sponsorowały naukę. Reszta miała ‘siano’ w głowie i potrafiła się tylko słodko wdzięczyć. Wszystko jednak kręciło się wokół zamążpójścia, itd. Nastolatka rok lub dwa balowała na przyjęciach, potem w wieku 15-tu lat dostawała 35-letniego lub 50-letniego męża i na tym kończyło się jej życie z ‘wstążkami we włosach’. Potem był poród udany lub nie ( co czwarta umierała w połogu … ), obowiązki, dzieci i ‘srebrna, domowa klatka’. Nikt ich się nie pytał, czy do szczęścia wystarczy im bycie żoną. Te naiwne dziewczątka z kokardkami były przeznaczane na żony, a te z własnymi bibliotekami, laboratoriami i wpływami – na wspólniczki, partnerki, przyjaciółki i kochanki.
~J
9 Czerwiec 2007 19:05
…..a te wstążki we włosach?…męskie spojrzenia? ..uśmiechy zazdrosnych dziewcząt z sąsiedztwa, te bale i te tańce , w których tylko dzięki temu ,że jestem kobietą potrafię być sobą i ten zachwyt w ich oczach co to wiesz, gdy zatańczysz patrząc w ich niebo?……albo wtedy gdy jestem tylko sobą…… dziwną wróżką z dziwnej bajki, o trochę niebezpiecznej naturze ……..
~Carrmelita
9 Czerwiec 2007 17:00
A tak, chciałabym przenieść się dla odmiany w niebezpieczne czasy Renesans i odkrywać świat, jak dziecko, któremu ktoś zdjął przepaskę z oczu, ale … wolałabym wtedy być mężczyzną, albo … bardzo, bardzo, bardzo bogatą kobietą, którą wychowywano w dzieciństwie jak chłopca.
~Jolka
9 Czerwiec 2007 16:09
Prawdziwi ludzie Renesansu z Was…
~Carrmelita
9 Czerwiec 2007 15:05
Tak, to niezwykle pożyteczni geniusze w naszej codzienności. Tacy ‘tłumacze’ zjawisk w przyrodzie. Jak bez nich pojęlibyśmy transport kamienia po polu przy użyciu prostego kija, albo huśtawkę-konika dla dzieci ? Jak zrozumielibyśmy swój przemęczony młynek do kawy, albo mikser ? Czy fascynowały by nas wtedy satelity krążące po orbitach, albo ciągoty magnetyczne planet i ich chimeryczna, ekscentryczna miłość do słońca ? Gdy nie twórcy rotacji, czy pragnęlibyśmy wystrzelić naszego upierdliwego sąsiada w kosmos z II-gą prędkością kosmiczną ? ( nie z I-szą prędkością, jak sympatycznego Strusia Pędziwiatra, który nigdy nas nie opuści ze swoim irytującym Pii-bip ! Pii-bip ! ). Dzięki poetom-matematykom wiemy, dlaczego wkurzamy się, gdy prędkość obrotowa wskazówki zegara nagle maleje do zera. Ruch wirowy nas stworzył i stwarza co dnia, więc niech żyją piewcy wektorów ! Co byśmy zrobili bez ‘reguły prawej ręki’? Jak dobralibyśmy się do naszego ulubionego winka bez korkociągu ? Niech żyją otwieracze do butelek ! Pijmy za zdrowie: Euklidesa, Newtona, Younga, Fresnela, Lorentza i ulubieńca Czado, pana Laplacea ?
czado
7 Czerwiec 2007 09:35
Teraz lepiej rozumiem… dla mnie też twórcy rotacjii, dywergencji, laplasjaów to poeci najwyżych lotów…
~Carrmelita
7 Czerwiec 2007 01:55
Stawiam tezę: żaden matematyk nie wpadłby na opis ruchu wirowego wokół trzech stopni swobody ( osi x, y, z – parametry lądu ), gdyby nie obłoki nad ‘ścisłą’ głową. Nie ma 4-tego, 5-tego i 6-tego stopnia swobody bez wolności nieprzewidywalnego nieba ! Ono pisze, jak zawsze, swój ‘manifest niepodległości’ w czwartym wymiarze: w czasie ( oś t ). Niech żyją nauki ścisłe i ich matka: matematyka. Bo matematyka to abstrakcja, a abstrakcja to poezja. A wszystko to połknął i trzyma w swoim obłoku błękitny wieloryb filozofii.
barszczon@op.pl
7 Czerwiec 2007 00:02
Świetne kadry – zwłaszcza ogromine i przestrzenne niebo i chmury
Pozdrawiam i gratuluję 
~zofiak
6 Czerwiec 2007 03:32
a mnie sie to kojarzy z japonskimi filmami anime i sposobem w jaki jest tam przedstawiane niebo,chmury i woda…..jak zwykle Pan Czado dostarcza!dzieki
)
~J
5 Czerwiec 2007 23:42
…a jednak smak moich ulubionych lodów waniliowych przesłonił mi myśli o puszystych niebytach chmur pierzasto – waniliowych….. i lubię jasność myśli nad uporządkowanym rytmem życiowych planów co najmniej jak linię tego lasu na horyzoncie…po prostu jestem tutaj…. pomiędzy jedną miedzą zieloną a drugim planem (?) zagajnika , bo przecież las widziałeś? …tylko te chmury niepokojem kuszące ….Kogoś(?)….
~bazylia
5 Czerwiec 2007 23:35
co za siła wyrazu!!!
~J
5 Czerwiec 2007 22:18
…gdy jednorożca przyjdzie czas, trzeba będzie uwierzyć w szczęście na wesołej łące, które może przynieść każdy kolejny dzień, gdy niebo nazbyt niebieskie,chmury pierzaste dokoła, trawa zbyt zielona, a ludzie uśmiechnięci od rana jakby ze snu się jeszcze nie obudzili na dobre, i dalej śnią jakby we śnie ,o swoim szczęściu w innych wymiarach, a rano się uśmiechają do swoich snów, pod warunkiem, że o nich pamiętają nazajutrz…ja zawsze pamiętam…
~zocha
5 Czerwiec 2007 20:23
niesamowite te zdjęcia robisz
~paula
5 Czerwiec 2007 16:47
…mam wrażenie że te białe obłoczki swym ciężarem zgniotą las i wszystko co spotkają na drodze, przetocza się tuż nad powierzchnią ziemi…p.s. strach się bać:)