…POGODA na szczęście nie tylko dla bogaczy …jest jak winogrona słodkie , soczyste …aż dziwne ,że dojrzały tak mocno na południowej ścianie tarasu (w końcu to przecież Bieszczady i przymrozki wrześniowe już były)…zjadłam całkiem sporo obrywając śliczne granatowe kiście ..a teraz pooglądam sobie takie cuda i kolory jak TUTAJ także w naturze… trzeba się spieszyć by wykorzystać te ciepłe dni….i za mało czasu jak zwykle…na obserwacje mglistych poranków i łażenie po plenerze….miłego wieczoru…;o)))
Cudo… uwielbiam takie zdjecia. Mam pytanie- jak robisz taką wielkosc zdjęc? ustawiasz w aparacie czy cos w komputerze robisz? I jeszcze jedno- jaki masz aparat?
a zwyczajowa nazwa: „nagie panny”… fascynujęce jest to, że oglądasz je rosnące w naturze, ja muszę je sadzić… w dzieciństwie było mi ich żal, że „ubranka” rosną im w innym czasie niż kwitną…
Wiesz Waldku, dzięki Twoim Pejzażom zaczęłam pilniej przypatrywać się kwiatom i te, które można spotkać w górach nie zawsze u mnie nie rosną Np. wierzbówka kiprzyca (przezabawna nazwa). To różowe kwiecie miesiąc temu dużo radości mi niosło, bo widząc je widziałam, że znajome schronisko jest tuż, tuż…W Gorcach spotkałam też przepiękne o niesamowitym kolorze dzwoneczki (u Ciebie jeszcze ich nie było).Trudno opisać ich barwę …jakby dźwięczno- niebieskie czasami aż granatowe…a niekiedy zimnym filoletem się mieniły…może mianem indygo możnaby określić ich barwę. Na zielonej łące wyglądały niczym przeniesione z bajki, tak nierealny miały kolor. Niebieskość niezapominajek (nieumniejszając im ich piękna) chowa się przy tym dzwoneczkowym czarodziejskim błękicie…pewnie je nie raz widziałeś…a czy fotografowałeś ?Nie znam nazwy dzwoneczków… rosły w bujnych kępach, ich łodygi porastały symetrycznie rozmieszczone podłużne listki…te większe „krzaczki” dzwonków cięgały mi nawet do kolan. …może zimowita też uda mi się w naturze podpatrzyć
To zimowity, podobne do krokusów (polanę na której są nazywa się krokusową) ale kwitna jesienią. Na najbliższe dwa dni pogoda wymarzona, dalej nie wiem. Życzę udanych plenerów i pozdrawiam.
Szanowny Waldku…tak więc oficjalnie „zaintonowałeś” nam, że już jesień w górskich zakamarkach… cieszy mnie to Ja wczoraj w pośpiechu umyłam kuchenne okno, by lepiej widzieć pierwsze jesienne liście… ale „moje” nie są jeszcze tak czerwone jak „Twoje”.Z drżeniem rąk i „walącym” sercem piszę tu po tak długiej przerwie te skromne słowa… tym bardzej, że już jutro przeniosę się (niczym Alicja) w Twoją krainę… czarów, smoków, wzruszeń…Czarodzieju mój miły Wiem, że masz dobre układy z krasnoludkami (podobnbie jak ~J), więc proszę, poproście je o magiczną pogodę na najbliższy czas…by wschody z mgłą, a zachody z gwiazdami i szczerym księżycem były.Pozdrawiam serdecznie… już jesiennie…aczkolwiek bardzo ciepło
Piękne zdjęcie! Przypomina o istnieniu Boga i Ducha Świętego, który zsyła na nas dary. Na mnie ześle już w ten czwartek, ponieważ przystąpię do Sakramentu Bierzmowania. Podczas uroczystości będę miał przed oczyma to zdjęcie…
Witaj :0 trafiłam do Ciebie niejako z polecenia Smurffa i jestem zachwycona Kurcze, alez masz talent! Mam nadziję, że nie masz nic przeciwko temu, że będę częstym u Ciebie gościem Milutko pozdrawiam
…ON wszystko widzi!mam nadzieję że kiedyś mi wybaczy to co złego w życiu zrobiłam, że czasem się potykam jakbym nie potrafiła żyć…ale jeszcze się nauczę…
…wygląda jeszcze piękniej i bardziej tajemniczo nim pójdzie spać Wydaję się bardziej subtelnie… jakby w pościelowych woalch… nieśmiałe i zawstydzone… że zostało podpatrzone….a może to tylko mój zachwyt nad czymś czego do tej pory nie widziałam?…a może w końcu uda mi się podobne zjawisko zobaczyć…przecież teraz słońce poźniej wschodzi?
GRATULUJĘ. Pierwsze (poziome) zdjęcie to według mnie jedno z najpiękniejszych tutaj. Idealne zestawienie kolorów, tysiąc skojarzeń, opowieści. Kiedy już wyjadę do wielkiego miasta (a to całkiem niedługo), pejzaż.blog.onet będzie dla mnie jak powietrze.
Bardzo mi się podobają Pana zdjęcia Ja dopiero niedawno dorobiłam się aparatu cyfrowego, ale rozwijam się, rozwijam:) Dodałam Pana stronę do linków na moim blogu, zapraszam serdecznie – http://okruchy-rzeczywistosci.blog.onet.pl/
Miron czy nie Miron, ja już dłużej nie wytrzymam gapić się w te herbaciane pejzaże bez bułeczki tyrolskiej z masełkiem i powidłami z płatków róży ( tu poleciałam nastawić czajnik z wodą ). Zbankrutowałam na te powidła w sklepie ‘Demmers Teahouse’. Są lekko goryczkowe, niepowtarzalne. ( tu poleciałam parzyć herbatę ). Już wabi mnie filiżanka z mocną Darjeeling Gold. Delicje ! Dobranoc.
Cóż za malarski popis ! Kolorystyczna karuzela ! Jesienne, dzikie niebo Tycjana i Michała Anioła, serwowane na ‘odwieczerz’ ( lub jak kto woli: ‘five o’clock’ ). Tłoczą się tabuny chmur, ‘płyną świetliste rydwany’, buzują imbryczki z różaną herbatą i pachną maślane ciasteczka …, a mi przypomniała się pieśń, śpiewana przez Ewę Demarczyk: ‘Wsiadajcie Madonny, MadonnyDo bryk sześciokonnych, -ściokonnych…Konie wiszą kopytami nad ziemią.One w brykach na postoju już drzemią.Każda bryka malowana w trzy ogniste farbkiI trzy końskie maści, i trzy końskie maści …Od sufitu, od dębu, od marchwi !!!Drgnęły Madonny I orszak stukonnyRuszył z kopyta !’Czy autorem wiersza jest Miron Białoszewski ?
…jeszcze w kolorach i słonecznych plamach …..jesienne ciepłe przestrzenie niech trwają sobie jak najdłużej…nie jestem jescze gotowa na chłodne pomruki jesieni….piękne jak zwykle klimatyczne Twoje pejzaże ;o)))…dziękuję….
Takie chmurne niebo, a patrząc na nie czuję spokój. Pięknie uchwycone barwy, niby zwykły krajobraz: trawy i niebo, a dzięki tej prostocie tyle piękna i uroku…
Cudowne drzewo … mądre drzewo, trwa w pejzażu wzgórza i będzie do końca raczyć nas swą cienio-dajnością ( ‘Racz wysłuchać nas Panie …’ ). Świadomi jego niezbędności i oczywistości, płaczmy nad naszą ułomnością, okrucieństwem i przypadkowością … A ono trwa i jest, jak wyrzut sumienia …, jak sen o Raju …Pędzące obłoki przystają nad nim w biegu, przyglądają się oczarowane, zbijają w kupę, naradzają się, czy należy mu się wniebowstąpienie …
O zmierzchu niepokój nie tylko kryje się w trawie … , lecz wynika również, moim zdaniem, ze sferyczności pierwszego planu i tła obrazu. Jakby ziemia stała się nagle ogromną, zieloną piłką … Linia lasu wypiętrza się w środku zdjęcia i opada pagórkami ku brzegom obrazu. Polana też jest wypukła, lekko wybrzuszona jak to ze wzgórzami bywa. Jakbyś patrzył przez soczewkę zniekształcającą lekko pejzaż … Noc czai się w lesie jak wielki, czarny nietoperz by skoczyć na nas w jednej chwili . Firanki nieba wieją w popłochu …
…to przez wiatr i chmury …i chłodnych myśli galop, których w głowie karuzela nie pomaga skupić się na spokojnym planie ciemnej zieleni drzew..tak to bywa na wichrowych wzgórzach…..
…zachodziło na lewo przed Rawkami tylko… tego spaktaklu do końca nie obejrzałam bałam się trochę wracać sama w ciemnościach, ale ciiiii – nie mów o tym nikomu
Trzeba więc będzie się gdzieś wyżej wdrapać ( chyba, że w rejonie to miejsce jest najwyższe ) na oglądanie kosmicznych zachodów słońca. Obawiam się o moją latarkę … Może być ‘niepoważna’ na takie warunki. Czy sugerujesz zabrać ze sobą coś super silnego ? Czy kurtki brać już naprawdę puchowe, zimowe, czy wystarczy ich jesienna wersja ? No widzisz, Czado… Ty romantycznie o naszej gwieździe, a ja praktycznie o zimnym nosie „,o))
Trzeba próbować, zaopatrzyć się w latarki i ciepłe kurtki, czapki i rękawice. Do Wołosatego godzina drogi w ciemności. Tylko słońce początkiem października zajdzie wcześniej, gdzieś na lewo poza kadrem, może nad Rawkami?
Bieszczady w Twojej głowie, Czado, wydają mi się zupełnie nie z tej ziemi … jakby kosmiczne. To zderzenie szarości i grafitów ‘martwych’ masywów ze świetlisto – landrynkową poświatą i słońcem jak sferyczny neon. Nierzeczywista, nieomal surrealistyczna wizja … Ciekawe, czy coś takiego nam się kiedyś przydarzy z Ameli w górach … i zagra pod powieką ?
Byłam w Bieszczadach… Piekne… Robiłam zdjęcia ale nie wychodziły tak jak ja bym tego chciała ;/ Te zdjęcia wychodzą u Ciebie ślicznie, masz przpepiękne ujęcia… Musze Ci się przyznać że zazdroszczę Ci tego daru…
Gdybym nie wiedziała jak wyglądają góry … albo inaczej … mimo, że wiem jak wyglądają góry to tu (na pierwszym zdjęciu), aż tak bardzo ich nie czuję, bo …… Gdy widziałam je w całości to zawsze gdzieś het daleko były – małe się wydawały… a jak były blisko to wszystko mi przysłaniały, bo takie z nich olbrzymy (tak je zapamiętałam). A tu widzę na wspomnianym zdjęciu jednocześnie słońce, niczym nad kujawskim płaskim jak stół horyzontem i duże góry, w całej okazałości, które nic nie przysłaniają.Piszę, że widzę góry, bo wiem że to góry, ale bardziej odczuwam grudy równo zaoranej, aksamitnej ziemi, i siebie leżącą pośród nich, zahipnotyzowaną wieczornym zjawiskiem… a ziemia tak pachnie. Uwielbiam zapach czarnej, wilgotnej ziemi … działa on jak „sole trzeźwiące” od razu jakaś siła i energia we nie wstępuje. Trudno zapach ziemi opisać… niby wilgotny, roślinny, głęboki jednak niewielu pomyliłoby ten zapach z czym innym… jest niepowtarzalny.I gdy patrzę na pierwsze foto wyobrażam sobie, że zaraz podniosę się z ziemi i pójdę jeszcze kawałek w stronę słońca po miękkim, rozpulchnionym gruncie. Trochę stopy będą mi się zapadały, bo zaledwie wczoraj podorywki były (pole orali), ale to nie szkodzi… mam gumiaki. Pora już wracać, bo wieczorne mgły nadciągają i mroźny chłód ze sobą przyniosą, a w domu ciepła herbata czeka i może został jeszcze kawałek drożdżówki ze śliwkami, którą babcia wczoraj upiekła…Ach lato było i szybko minęło… Piszę minęło, bo teraz już kolejna pora roku szykuje się do przyjścia. Te deszczowe dni to jak obowiązkowa przerwa zanim złota jesień nastanie, by nam zbyt dobrze na ziemi nie było, bo przecież Raj w Niebie ponoć jest.Radosnym uśmiechem pozdrawiam wszystkich serdecznie…Tęskniąca za wiatrem we włosach, który już za dwa dni ponownie zawieje
U mnie bez gor, bez chmur- cieplo jak w srodku lata. No, ale te fotografie sa cudowne. Odpowiedni czas, odpowiednie miejsce, odpowiedni nastroj …Pozdrawiam!
…powoduje, że krajobraz staje się kimś bliskim, za kim się tęskni, kto sprawia radość gdy jest…. dobrze jest posiedzieć gdzieś wyżej, posłuchać szczekania psów w zagrodach, derkacza w trawie, poczekać aż się ściemni, wrócić do domu…
Te ostatnie to niesamowita magia… Naprawdę sposób w jaki widzisz świat jest niesamowity i magiczny, ujęcia zapierają dech w piersiach, nie znam się technicznie na zdjęciach, ale to co utrwalasz jest absolutnie zachwycające, to co dostrzegasz i utrwalasz mówi bardzo wiele o Tobie, masz piękna duszę…
Carmellita jak masz zdjecia Pustek to bardzo bym cie prosil zebys mi je przeslala ………Pochodze z tamtych stron a ze juz od dawna tam niemieszkam to stesknilem sie za widokiem w kazdym razie dziekimoj email dpelczar@vp.plPozdrowienia
Nie bardzo potrafię opisać dźwięk… coś pośredniego między rechoczącą żabą a krukiem, ale brzmi bardzo czysto, tak, że sprawia wrażenie jakby był nie dalej niż metr, dwa.
Oj dobrze jest popatrzeć na taki krajobraz, który towarzyszy nam od dziecka. Dla mnie takim widokiem jest masyw Gór Opawskich i Jeseników, widoczny na moim horyzoncie od zawsze, będący taką integralną częścią, tak zupełnie oczywistą jak pola pełne zbóż…Dobrze jest wrócić do domu po długiej nieobecności i jadąc drogą wpatrywać się w ten znajomy widok błękitnych gór w oddali.
…czasem tato brał na grzyby i wracało się albo wychodziło z mgłą za kołnierzem, każdy krzak był tajemnicą, a taty silna ręka prowadziła bezpiecznie ……pewnie każdy ma takie miejsce , gdzie lubi posiedzieć i napatrzeć się na zachodzące słońce, niektórzy muszą to miejsce dopiero odnaleźć, by później tam wracać choćby w myślach….,….magiczne małe światełka w oknach przywołują wspomnienia z dziecinnego czekania na wieczór w domu, gdy wracało się wreszcie z pola i z cudzych podwórek, od cudzych uśmiechów do ciepłych rąk mamy, a odprowadzał nas księżyc….
Miasto o zmroku…Niby żadna atrakcja-tony betonu,cegieł,szkła…Ale te swiatełka w oknach domów niezmiennie rozczulają …No bo tam są Domy.I oby były zawsze…
W górach byłam tylko raz, raz w Kotlinie Kłodzkiej i raz w Beskidach ale zawsze kochałam takiego typu miejsca a dzięki tym zdjęciom pokochałam je jeszcze bardziej. Obiecuje sobie teraz, że za rok na pewno pojadę w góry! Muszę!! Pozdrawiam
Masz rację Waldku to magia ale niezwyczajności.Jest magia w Twoich zdjęciach, bo masz wiernych „blogowiczów „i wciąż zyskujesz nowych.I tak jak My zauroczonych Twoimi „dziełami sztuki”.Magia po prostu magia.Pozdrawiam
witaj! wlasnie buszowalam po onecie, w poszukiwaniu jakiś porzadnych blogow z fotografiami i natrafilam na Twoj, jako pierwszy. jakiego aparatu uzywasz? masz jakiś sposob na wene? hm.. bardzo spodobala mi sie fotografia Rymanowa (; zapraszam na mojego, takze ze zdjeciami robionymi przezmnie ;D http://www.dewiantka93.blog.onet.pl zapraszam serdecznie! (; aha, moge dodac do linkow..? ;> papa:* zapraszam ;*
Jeszcze małe pytanko: jak brzmi derkacz w trawie ? Wiem, to śmieszne, ale chyba nie słyszałam derkacza… a nawet jeśli, to nie wiedziałam, że to on. Tyle się pojawiło i pojawia w literaturze bohaterskich derkaczy … a ja, miastowa, aż wstyd, nie wiem ‘co i jak w trawie piszczy’. ;o)) Muszę zanotować dla pamięci: derkacz – Bieszczady – jesień – Czado – prezentacja.
Czy widok na kościół w Rymanowie jest może od strony Posady Górnej lub z Wierchowej ? Ja mam zdjęcia od strony kirkutu w Rymanowie i od strony zachodniej czyli Pustki i Klimkówki. Co do zdjęcia nocnego Rymanowa, to przypomina mi się, jak nie raz wracałam ‘po ciemaku’ na kwaterę z ‘Jasia Wędrowniczka’ i zawsze było bezpiecznie, spokojnie i przytulnie. Dwa razy nawet odprowadził mnie do Zdroju mały Sebastian z Zielonej 11 w asyście dwóch rosłych Alaska Malamutów. Pozdrawiam kolegę – dżentelmena i piękne, serdeczne zwierzaki.
… jednak trochę mi zmarzły pazurki, ale oj tam… skośnookich nie widziałam ( oprócz jednej żabki cudnej) ale pewnie dlatego ,że niewysocy są a ja trochę z głową w chmurach…. myślałam raczej o niebieskich polanach dla śnieżnych owieczek….;o)
…aż stopy mnie swędzą z niecierpliwego oczekiwania na dotyk zielonej miękkości traw na tej ścieżce, nie zawsze lubię chodzić na bosaka ale tym razem zaproszenie jest aż nadto realne…idę sobie zatem połazić po trawie mojego pół hektara, póki jeszcze jesień mi chłodem takich pomysłów z głowy nie przegoni…;o)))…..
Ścieżka przypomina mi majową Wołtuszową, lecz wtedy biel walczyła z zielenią o palmę pierwszeństwa … Tam, gdzie mieszkasz Waldku są przecież setki tak uroczych zakątków. Dróżka, choć prosta mami i kusi, by nią kroczyć, zasysa jak magnes, a drzewa, gdy wiatr zawieje szepczą: ‘Choć, nie wahaj się, zobacz … ‘Tam na błękicie jest polana’ …’
Urocza, troszkę minimalistyczne kompozycja, jakby w stylu Dalekiego Wschodu, albo raczej Japonii. Orient się kłania. Gdy zmrużę oczy, to trawy są jak pola ryżowe … Na nich widać niesymetryczne, uporządkowane, choć z pozoru chaotyczne, bezlistne łodygi, zakończone zwartymi kwiatostanami w nieskromnym, ekstrawertycznym kolorze …. rubinowego wina, np. Tannat CataMayor 2005 z Urugwaju i winnic rodziny Etcheverry ( właśnie się skusiłam na kieliszek przed snem ). Ręcznie zbierane kiście winogron, delikatny, balsamiczny smak, a zapach w opozycji do smaku – intensywny, owocowo – leśny. Kolor, jakby ktoś utopił w kieliszku jeżynę …niezłe, polecam ;-} … a za chwilę, gdzieś z trawy wyjrzą czyjeś skośne oczy ….
Już widać, wprawdzie nieśmiało – przepiękne barwy jesieni mimo, że jeszcze lato trwa.To w Bieszczadach najpiękniejsza moim zdaniem pora roku.Tylko żeby pogoda dopisała słoneczne barwy.
~Julia
27 Wrzesień 2007 12:46
Pogoda ducha tez!
~J
26 Wrzesień 2007 17:03
…POGODA na szczęście nie tylko dla bogaczy …jest jak winogrona słodkie , soczyste …aż dziwne ,że dojrzały tak mocno na południowej ścianie tarasu (w końcu to przecież Bieszczady i przymrozki wrześniowe już były)…zjadłam całkiem sporo obrywając śliczne granatowe kiście ..a teraz pooglądam sobie takie cuda i kolory jak TUTAJ także w naturze… trzeba się spieszyć by wykorzystać te ciepłe dni….i za mało czasu jak zwykle…na obserwacje mglistych poranków i łażenie po plenerze….miłego wieczoru…;o)))
balbina7113@amorki.pl
25 Wrzesień 2007 17:07
Gra kolorów i jeszcze to słońce.Piękny krajobraz.Widać już pierwsze ślady jesieni.Pozdrawiam.Wiedźmusia:) wiedzmamala.blog.onet.pl