Byłem tam (na Bukowym Berdzie) już 1980 roku. Kiedy tylko jestem w Bieszczadach staram się zaglądnąć na Bukowe i w te jarzębiny. COŚ PIĘKNEGO !!!!! Te przełęcze pod Tarnicą – EEeee lepiej nie mówić tam trzeba być.
Widok- marzenie! te chmury-mgły przelewające się ponad szczytami… hmmm…. łapie tęsknota za serce… ale na szczęście mamy jeszcze takie zdjecia jak Twoje, które potrafią pocieszyć serce w braku laku… Pozdrawiam
Miejsce jest magiczne. Ja tam po prostu miałem szczęście być… i cieszę się, że zauważyłaś to zdjęcie. Jest dla mnie bardzo bardzo ważne… Jest to zdjęcie o ludziach, którzy na pograniczu piekła, przetwarzają drewno w węgiel, przyśpieszając tempo przemian o setki tysięcy lat…
Czerwienię się ze wstydu i przepraszam Czado za moją wścibskość…nie mnie tu się spodziewałeś, a ja tak „podsłuchałam” całą rozmowę – ten wpis mnie otrzeźwił, że chyba za daleko zaszłam w gąszu – private – słów na tym szlaku.Jeszcze raz przepraszam, ale im więcej do czytania tym trudniej jest mi opanować ciekawość. Ostatnio coś samymi złymi cechami Ci się przedstawiam, ale mam cichutką nadziję, że coś dobrego we mnie znalazłeś – pozytywne cechy charakteru chyba nie są moją mocną stroną.
..kochany z ciebie człowiek….i pracuj pracuj żeby je odzyskać…bo szkoda by było..chociaż z drugiej strony…nie wiem jak ty to robisz ale twoje zdjecia są coraz pikniejsze…..juz nawet nie wpisje sie..bo co mam pisać..pikne..pikne..pikne…pikne..pikne..pikne……?..pozdrawiam…
Może to dobrze, że nic się nie dzieje? 80% zdjęć mojego bloga bloga jest w tej chwili niedostępnych, a listek ocalał, przetrwał. To kolejny dowód, że nie jest zwykłym listkiem. Z wielkim zainteresowaniem śledzę Jego losy…
..zawilce też pikne…..ale moze narcyze poczekają zdeczko? aż ci naprawią aparat…)))..wiesz..a ja nigdzie ich nie moge znalexć..ani w kwiaciarniach ani u babc..a tak dużo..żonkili tulipanów i innych…..a zdjecia twoje naprawdę zasługują na najwyższy podziw…coraz bardziej….tylko nie podkrecaj kolorków na kwiatach…..wole je takimi jakie są…;))…sorki że osmielam sie…..i duży uśmiech…)))))))
nie wiem co będzie potem ale nie martwię się tym bardzo… bardziej martwi mnie, że narcyze już mają pączki, a ja muszę wysłać aparat do naprawy… więc zamiast narcyzów na razie zawilce prawdziwe…
….’pikne’ zdjęcia…coraz jakby piękniejsze….co bedzie potem?..gdy już nie bedzie mogło byc lepiej…;))…….no i jest w nich ten element niesamowitosci….57..to już dyskusja ze ho hooo…..;)……………………………………………………………………………………………………………………………
narcyzów jeszcze nie mam, na razie żeby czekanie się nie znudziło, to co już mam – śnieżyce, przebiśniegi i uśmniech )))))…i nie ma potrzeby ani woli niczego kasować…
..oj żartowalam…też mialam taki zestaw ale chyba miejski…bo i tak marzłam…potem był czas kurtki puchowej…ale chyba za kusa była….teraz era olbrzymiej kurtki prawie palszcza jest…i też marznę…a może to dlatego ze ja nie fikam koziołków na śniegu…;)…najpierw czekam na jeden autobus…potem 10 minut ,na drugi…a potem znowu 10 minut ,na trzeci…i to jest tak zwane połączenie optymalnie…..a autobusy…to wiesz jakie są….pisz,pisz nocą..;)…moze ci sie coś wymsknie ciekawego…….duży uśmiech…
…wiosnę kocham tak samo jak zimę… ale dlaczego miałbym zdradzać zimę która jest z wiosną której nie ma?…a co do opatulania, chodzę ubrany niemal tak samo w zimie jak w lecie… polar, goretex… do pracy kupiłem specjany miejski zestaw o „właściwym” kroju i ubarwieniu.. )))))
……coraz lepsze ci te zdjecia wychodzą,wiesz?….ale trochę moze dlatego ze tak bardzo kochasz zimę…..a wiosny ani troszeczkę?….nie tęskno ci? do tych zielonosci,śpiewów ptasich, do tych radosnych pryzmatów światła drgających w pachnacym powietrzu?..i nieba….wysokiego….)))….a moze ja już nie potrafie cieszyc się jak dziecko ze śniegu…..idąc do pracy…w błocie pośniegowym…jadąc zimnym i brudnym autobusem…opatulona jak….no własnie jak kto?….qurcze…kiedyś tez wyjdę na duży śnieg i pofikam koziołki;))…duży uśmiech …)))))))))
……coraz lepsze ci te zdjecia wychodzą,wiesz?….ale trochę moze dlatego ze tak bardzo kochasz zimę…..a wiosny ani troszeczkę?….nie tęskno ci? do tych zielonosci,śpiewów ptasich, do tych radosnych pryzmatów światła drgających w pachnacym powietrzu?..i nieba….wysokiego….)))….a moze ja już nie potrafie cieszyc się jak dziecko ze śniegu…..idąc do pracy…w błocie pośniegowym…jadąc zimnym i brudnym autobusem…opatulona jak….no własnie jak kto?….qurcze…kiedyś tez wyjdę na duży śnieg i pofikam koziołki;))…duży uśmiech …)))))))))
Dzisiaj wjechałem na nartach w potoki przysypane metrowym śniegiem… pełno w nich było wiosennego słońca, które czekało tam na ciebie… podzielę się… zimy, przebacz nie odwołam… jeszcze się nią nie nacieszyłem… jeszcze chiałbym pokarmić się wolnością jaką dają ski-turowe narty i śnieg pozwalający dotrzeć wszędzie, drogą którą podpowiada instynkt i wybraźnia… w lecie przeważnie trzeba chodzić po wyznaczonych szlakach…
…moze ty wiesz gdzie ta wiosna się schowała?…a moze ty też zamówiłeś zimę i śnieg?…do odwołania….ale zapomniałeś odwołać..?..))…no to szybciutko szybciutko……już;)…odwołuj……a poza tym?…….duuuuzy uśmiech…))))))
…..u mnie też zimowo…moze bardziej zimowo niż w zimie..?…ale mnie aż tak to nie cieszy ..bo potrzebuję słóńca…NATYCHMIAST!..;))…. wiem ze o wszystkim ‘nie da się’pisać…ale jak domniemam jesteś człowiekiem z gór…lub gór..;).?…a ja z drugiego skraja mapy…a co do narcyzów….czytaj uważnie:białe ,dostojne „samotne’?…płatków w sam raz….z cieniutką niteczką czerwoną..i ten zapach…ech…………….e tam..
nie mogę…chyba… pisać o wszystkim… a bałem się naprawdę, jeśli pomylę narcyze to mnie poprawisz… myślę …ale u mnie jeszcze zimowo co mnie cieszy bo jeszcze narty…
….co?..gdzie…kogo?…jak?…ufff…umiesz podkręcić spiralę ciekawości…;))..a tak apropos narcyzów mych kochanych….nie mylić z żonkilem….;)))……wiesz….fajne są te twoje zdjęcia zimy…..
już po strachu… mam to za sobą… to już historia… nie wiedziałem, że to takie trudne… reprezentować… gdy wszyscy na ciebie liczą… wszyscy na ciebie patrzą… tak łatwo popełnić błąd, wystarczy ułamek sekundy nieuwagi… tym razem udało się … uffff … )))) dziękuję za pamięć i wsparcie… narcyze coraz bliżej…
Ładnie, że uśmiech …narcyze już czekają na wiosnę… a ja się trochę wpakowałem, czy raczej mnie wrobili… i teraz mam cykorię… w piątek i w sobotę… dam rady?
..dziś uśmiech….szeroki…)))zagladam tu i bede zaglądac….przyzwyczaiłam sie do listków…))…a i oglądam twoje dokonania…..))fajniste….czy ci to już mówiłam.?…na wiosnę proszę o narcyza…..))…..to taka mała prywata…;)))…a co mi tam…..
……………………………………………………………………….a dziś jest mi tak źle ze aż mnie w dołku ściska…chyba rozstałam się z kimś….nie umiem żyć…tzn.żyć będę…ale co to za życie…nie było dobrze a jest chyba gorzej…
…zakręciło mnie tą zimą… onet miesza wątki… listek znika i się pojawia… ale jeszcze dwa dni… może wszystko wróci do normy… zwolni… będzie czas posiedzieć pod listkiem wierzbowym… póki co dużo ciepła wrbew prognozom -30 st.C …wybieram się w góry zobaczyć wschód słońca…
…ha….tego nie wiem….?!….))…ale zaglądaj jako i ja zaglądam ….też nie wiem dlaczego…..myślisz ze przyzwyczajenie drugą naturą człowieka?..a moze dlatego ze czasem dostaję tu sympatycznego prztyczka w nos?..;)…i dowiaduję sie prawd oczywistych…..ze ludzie są szczęśliwi….ale jak nierealnie dla mnie realnych….a moze każdy lubi byc wysłuchany?…nawet jak gada takie tam….bo co to niby jest?”rzygi” małego człowieczka który sam nie wie o co mu chodzi i o co chodzi w tym wszystkim…i całym…jak filozofia bedronki o obrotach ciał niebieskich…
…”coś mądrego”to na to „wymodlenie..”…moze to karma taka..?moze aura..?….no….i c.d.n….chyba…albo…”no comment”….?.. bo ja rozumiem że Ty” tak masz”……ale nie rozumiem dlaczego ja”mam tak”…………………..?
…..no łaaadnie…..;)..to i KOSMOS ma coś z tym wsólnego??…poważna sprawa….qurcze…no ja ignorantka…….no skoro kosmos….to jakoś zobowiązuje…ale muszę coś mądrego „wymyslić”..a dziś …takie tam….)))…i pozdrowienia serdeczne……))
Listku mój WIERZBOWY … przepraszam Cię…Moja ignoracja sprawiła, że zniknąłeś na Wiele Ważnych Chwil z witrulanego firmamentu, czym sprawiłeś Komuś zawód… Nie Twoja, ale moja to wina… tak mi przykro… tak mi przykro… może nie wszystko stracone… listku mój jesteś bytem niezniszczalnym… nawet gdyby coś zniszczyło Twoją cyfrową reprezetację, na zawsze pozostaniesz w co najmniej w dwóch myślach… a to dwa razy więcej niż trzeba by zostawić niezniszczalny ślad w historii KOSMOSU…
… wiem, nie wiem… wiedza wymięka… raczej czuję… u mnie podobie choć inaczej… gdy leżę na piachu w słońcu, sto nieszczęść… ale gdy wejdę, wybiegnę, wyjadę rowerem na górę, padnę bez tchu, coś mnie wzruszy, gdy o kimś ciepło pomyślę, choć często o tym nie wie, gdy jeszcze coś mi się chce, coś mnie cieszy, gdy jestem komuś potrzebny… to jest szczęście… tych chwil miałem dużo, tego nikt i nic mi nie odbierze, ciąglę się zdarzają i wierzę tak będzie nadal… czy można mieć więcej? pewnie można, ale ja i tak mam więcej niż zasłużyłem… nie muszę gonić za szczęściem, ono jakoś samo mnie odnajduje… pewnie moja mama to wymodliła…
..no tak….zastanawiałam się co odpisać…prosta jasna i rzeczywista odpowiedź…która zmusiła mnie nad zastanowieniem się…nad szczęściem..znam ten stan gdy lezę w słoncu…trwa chwil kilka razy kilka…..to jest szczęscie…ale być szczęśliwym…tak normalnie…chyba nie znam tego….zawsze mam jakiegoś robaka…..nie chcę sie nadymać…ale cós chyba ze mną jest nie tak….może już lepiej przestanę zadawać pytania…))..aha….jeszcze „rozwala” mnie przyroda…w sensie pozytywnym….w odbiorze szczęścia…ale to nie jest spokojna fala..tylko coś euforycznego co łatwo przechodzi w stan przygnębienia…a ja chciałabym popłynąć…tak spokojnie…ty szczęśliwy nawet nie wiesz jaki jesteś szczęśliwy….;)..ale moze właśnie to na tym polega..być sobie …….
…no przecież nie moge tu przychodzić i mówic ze jest mi znowu i tylko źle…..taki permanentny stan….przykro mi..ze na ciebie to zwalam…ale mimo wszystko uśmiecham sie do ciebie…bo przeciez jedno z drugim moze być i współistnieć..jak w życiu..hih..bo to JEST życie prawda ?…)))…czlowiek jest i dobry i zły..i szlachetny i podły…a nawet jeśli jest tylko dobry…to jeszcze jest coś takiego jak intencje…i bruk w piekle..))…a piekło w nas….to najgorsze z najgorszych…bo nie mozna go z nikim dzielic….i wcale nie trzeba byc smutasem…zazdroszczę ludziom ,którzy mają pasje……więc powiedz mi…jak to jest….?..ze tak spytam ni z gruszki ni z pietruszki…tylko spod wierzbowych listków…;)….czy to jest szczęście…?…zawsze byli w moim odczuciu kimś lepszym ode mnie…tacy pasjonaci..
…aż uśmiech… nie śmiech, rechot, chichot… ale uśmiech… czasem to tak dużo… idę korytarzem w pracy z oczami wbitymi i posadzkę, nieopatrznie podnoszę wzrok i napotykam… uśmiech … szczery, bezinteresowny z iskrą życzliwości w oczach… i nagle szytwne mięśnie mojej twarzy miękną kąciki ust podnoszą się… nie mogę nie odwzajemnić takiego uśmiechu, ale nie moge się też zatrzymać… ale świat nabiera kolorów… teraz ja muszę kogoś obdarzyć uśmiechem…
Ten listek już jak go fotografowałem… czułem, że nie jest zwykły… Jeszcze pełnia lata, wszystko zielone, a on juz żółty był w plamki… Już wtedy sympatyczny… może nic nie dzieje się przypadkiem… miał do spełnienia rolę… czas pokaże czy ważną … na pewno niezwykłą jak na taki wątły listek … coraz bardziej go lubię
..wiesz…chyba polubiłam z tobą „rozmawiać”…to takie ….no wiesz…prawdziwie prawdziwe…ale przychodzi taki moment,kiedy zaczyna się ważyć wagę słów…mierzyć mysli…ty chyba wiesz o co chodzi…nie cierpię takich granic…wiec ten wpis traktuję jak swoiste khatarsis….tych „rozmów”..moze …cieszę sie z tego zapytajnika…nawet takie drobne smaczki są smaczyste…a mnie nadal źle…i nie wiem czy cokolwiek lub ktoklwiek jest w stanie to zmienic na dłuzej niż na chwilę…tak..mówi się ze szczęście jest w nas…wierzyłam w to..ale przestałam…”nas”buduje „nasze”życie…na które nie zawsze mamy wpływ…wiesz ..dziecinstwo i dalej…wiec proszę zostań moim „rękawem” do wypłakiwania smutków i krzyku rozpaczy….oczywiscie mam nadzieje ze nie jestem na równi pochyłej..w dól…i ze wcale to a wcale nie znaczy ze już zawsze bedzie tak jak jest…bo ja mam nadzieje ze „coś” uchwycę jeszcze z życia…dojrzewam do tego i bardzo się staram…i mam nadzieje zę coś stępi ten ból…no…”stara” a głupia ..chcialo by sie rzec…i nie traktuj mnie tak powaznie…wole sarkazm od dobrych rad…i twój uśmiech od zatroskania…..zajrzyj tu jeszcze czasem……”twój wielokropek”….))..i pamiętaj:wielo…. bo widzialam już trzy kropki..to nie ja….
…czas z każdą chwilą daje nam nową szansę… to co było jest tylko doświadczeniem… nie obwiniaj siebie… nie na wszystko masz wpływ… pielęgnuj te miłe wspomnienia z dziedziństwa… kiedyś się nimi z kimś podzielisz… dzisiaj, jutro, zawsze … będzie nowy dzień…
..a dziś mi smutno bardzo…znów sama świadomie coś spieprzyłam w swoim zyciu…..chyba jestem już niereformowalna i skazana na smutek…..i przegraną…w życiu…
……)))…dzięki za swiąteczne….mnie jakos na razie nie rusza ze swięta….mam wspomnienia z dziecinstwa..i to mi wystarczy…wtedy swięta swięciły się świątecznie……..i takie tam…..i na tym skonczę ….na dzisiaj…;))…przynajmniej….bo głupstwa mi chodzą po głowie….
.. a jak mogę nie odpisać, skoro ty napisałaś, i w dodatku pod moim opuszczonym liściem, tym na końcu, gdzie nikt nie zagląda, a który dla mnie jest cenniejszy od tych „wypasionych” widoków …… a naturę przekorną taką mam, że jak mam nie napisać to piszę, a jak mam pisać to nie piszę…… a twój sposób pisania taki jakiś jest, że jakbym go skądś znał, jakby we mnie był…… a bigos uwielbiam.. im więcej razy odgrzewany tym lepszy jest…… a myślenia u mnie tyle co kot napłakał, bo ciągle gdzieś biegnę, więc odrobina nie zaszkodzi…… więc w święta pomyślę też o tobie, żeby u ciebie również świątecznie było…
…no qurcze…nie sądzilam zę narobie tyle bigosu…pewnie sie nie znamy….ale miłe ze ktoś gdzieś…coś tam pisze….))..i nie myśl za duzo…bo mozna ‘przemysleć’ swoje życie…zamiast życ…a ja naprawdę łażę sobie i nie znam nikogo z was których odwiedzam…a nawet jesli spotykam ..na czacie…to się nie przyznaję..po co?…taka jestem….”gupia jakaś’…hih…i juz się boję ze znów tu zajrzę pod te listki….i się przyzwyczaję?!…moze lepeij nie odpisuj….jest ok….i jest jak jest….nic mi i nic ci……..aha…i swiątecznych swiąt bardzo….
teraz niepokoi mnie to co przeczytałem, może się znamy… jeżeli tak to poprzednia odpowiedź mogła nie być dobra… może jednak prowokuję… próbuję skojarzyć… jeżeli tak, to nie chciałem… ale mogło się coś wymknąć spod kontroli… ale to raczej niemożliwe… ale mam przestać… ale co, jak?
jak to co z tego? teraz wiem, że jestes, że tu byłaś, że nie lubisz się podpisywać… a jednak zostawiłaś ślad… teraz uśmiecham się do ciebie… i kto tu prowokuje?
…aj…zatrzymało sie zatrzymało……tylko nie lubi się pdpisywać i mówić zę bywa to tu to tam….juz tak ma ta smutna osóbka…na walsne życzenie…?..chyba tak…….chyba wiele strasznie smutnych rzeczy na własne życzenie…a to życie właśnie…i powtórki nie bedzie….dobrze jest tak chodzić…i myslec ..ze nie tylko ja mam tak pod sufitem…to jakoś pomaga? ze niby nie tylko ja…i nie tylko mi…smutno bywa..i nic nie rozumiem…bo chyba nie powinno..ze naokolo ogrom smutku taki…i jak to jest? ze on chyba niby musi być..ale czy musi tak czasem boleć? tak bardzo…zle smutno…a takie chodzenie czasem pomaga..czasem nie pomaga….qurcze….życie…..to sobie popisałam…zostawilam slad…a jakże…i tylko co z tego..?..po prostu..zatrzymało się ….łan…i prosze wiecej nie prowokowac…)))
Bardzo lubię te kwiaty, a to chyba za ich żółciutki („kaczuszkowo – kurczaczkowy”) kolor i tak ładnie „ziołowo” pachną. Jest w mojej pamięci jest kilka „łąk”, które zapierają mi do dzisiaj dech w piersiach: pola maków i chabrów, a pomiędzy nimi kłosy zboża (takie widoki coraz rzadziej można spotkać), bezkresne pola kwitnącego rzepaku (bo z Kujaw pochodzę) i późnym latem, bądź na jesieni zapomniane łąki pełne koszyków tych żółtych kwiatów ze zdjęcia. Cicho sobie pomyślę…ciekawe jak się nazywają W pierwszym momencie pomyślałm, ze to skupisko żółtych czapkowych pomponów, które kiedyś namiętnie robiłam swoim lalkom, a tu proszę zupełnie co innego – nigdy z tak bliska nie przyglądałm się ich żółtym koszyczkom, wyglądałą jakby były z plastrów miodu
Cześć!!! BArdzo podoba mi się to zdjątko, poprostu śliczne, też chciałabym pstrykać takie foty….Jeżeli chcesz to wpadnij do mnie: http://karolineczkau2.blog.onet.pl/POzdrawiam serdecznnie, mimo że Cie nie znam
Rzeczywiście masz rację. Kiedyś (w 2005 r.) ponad połowa zdjęć nie wyświetlała się w wyniku restrykcji administratorów serwera, na którym je umieszczałem (konto bloga było za małe). Podczas odtwarzania (ponownego wstawiania zdjęć) pomyliłem się – kilka razy użyłem tego samego tytułu i to było powodem zamieszania. Dziekuję za zwrócenie uwagi. Dzięki archiwizacji bloga co pewien czas przywrócę właściwą fotkę.Pozdrawiam
~bzyk-bzyk
2 Czerwiec 2005 15:25
> no niezłey***************************@@**********************************
~Luiza
3 Wrzesień 2004 11:38
Bardzo ładne zdjecie szczególnie mi sie spodobao ponieważ można zobaczyć droge księżyca po niebie. I wogóle jest bardzo ładne.Pozdrawiam!!!!! Luiza
~tyle-miejsc.blog.onet.pl
22 Sierpień 2004 08:42
heh rzeczywiście pojazd nadaje się dla moich kosmitek