Mróz przeplatany deszczem, śladowe opady śniegu. Zafascynowany górami, z pozycji biegającego, fantastyczne tematy rejestruję w pamięci, nie flash, ale tej neuronowej, mojej. Oczywiście żal mi, że nie mam lustrzanki ze sobą, ale bardzo trudno z nią biegać, a bieganie stało się ważne. Dostarcza tlenu do płuc i umysłu, daje ten rodzaju bólu, który polubiłem. „Zaprzyjaźnij się z bólem, a nigdy nie będziesz samotny”. Ktoś przedeptał przede mną te ścieżki…
Dziękuję za miłe słowa, których tak wiele odebrałem ostatnio…
Niesamowite, ale to pewnie dlatego, że okres okołoświąteczny – też pomyślałam nieco kulinarnie:) Przemknęło mi, że to listki „kandyzowane”:PW każdym razie fotki – jak wszystkie zresztą na Pana blogu – piękne (żeby nie napisać przepyszne:) Jednak skoro to okolice Odrzykonia to i nic dziwnego – byłam tam kilka razy w okresie jesiennym i przyznaję uroczo!!!Wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2012!
Dobrych, ciepłych Świąt Czado !
..alez piekna jest zima w gorach.Pozdrawiam Swiatecznie
Oszroniona magia na zdjeciach z Bieszczad. Dawno mnie tu nie bylo, ale blog sie nie zmienil ani na jote – jak zwykle, cuda. Dziekuje
Pachnie szronem:) i tak rześko…mniamuśnie
Bardzo piękne i apetyczne te serduszka w polewie lodowej A może w białej czekoladzie? Łasuchom zawsze jedno na myśli
Tego pierwszego zdjęcia to nawet Van Gogh by chyba nie namalował – ciekawe jakby wyglądała jego kopia gdy mu kazano namalować przedstawiony obraz )
Czuć mróz po kościach Dlaczego pod Krakowem nie jest tak pięknie ? Ech…gdzie ta zima? Pozdrawiam serdecznie, Monika