Na Wodogrzmotach Mickiewicza w Tatrach widziałam podobne porosty? Ale do dziś mnie ciekawi, czy to rzeczywiście nie była jakaś farba, bo kolor ich był ciemniejszy, zbliżony do karminu i te”namalowane” czerwone „placki” wydawały się zupełnie płaskie, bez takiej zamszowej faktury jak tutaj. Jednak myślę sobie, że to raczej dzieło natury, bo po co miałby ktoś malować kamienie na czarwono i to w dodatkuw w Parku Narodowym, gdzie bardzo dba się o naturalne piekno przyrody. Ale zagadka nadal istnieje… bo nikt mnie jeszcze nie utwierdził w prawdzie, iż mogą to być porosty
„Czerwony” to mój własny wymysł. Znakomita większość porostów ma kolor zielono-żółty, a te wyjątkowo są czerwone i to tak intensywnie jakby ktoś rozlał farbę.
Nie jestem ekspertem, ale wg mojej wiedzy gorgan to nazwa luźnych kamieni pokrywającech najwyższe partie gór i od nich wlaśnie pochodzi nawzwa pasma górskiego GORGANY.
Czy nazwa Gorgan czerwony odnosi sie do szczytu, czy do tych porostów, a może to są mchy? Niezależnie od wszystkiego, zdjęcie robi niesamowite wrażenie. Ciekawe,czy w rzeczywistości też widac krew na kamieniach??!
W sierpniu świętowalismy 130 rocznicę powstania Uzdrowiska Rymanów Zdrój. Teraz dowiedziałem się, że nasze uzdrowisko ma być połączone z Iwoniczem co dla mnie oznacza likwidację. Ech… ta polityka…
Fotografując swoje „przestrzenie miasta” tj. niebo często korzystam z takich właśnie ustawień, jednak mój apart (i ja też) w żaden sposób nie poradziłby sobie z odwzorowaniem kolorów, które uwieczniłeś na zdjęciu – z taką rozległą gamą barwną. Zestawienie jakie udało Ci się uchwycić…ciepłe barwy w górnej parti chmur, zimny i taki…”kryształowy” błękit nieba oraz soczysta zieleń, tak soczysta, że chciałoby się ją słomnką z trawy spijać jak jakiś życiodajny nektar, a do tych wszyskich barw niemal ich pozbawiony pas szarego nieba…to wszystko jest niesamowite. I jak świetnie zauważyłeś każdy postrzega rzeczywistość subiektywnie, mi pewnie nie udałoby się tego wszystkiego zauważyć gdybym tam była, a dzięki Tobie wiem, że to możliwe, zachwycam się i podziwaim. Dziękuję P.S. Dziękuję też za wiedzę „techniczną”, którą pozostawiasz na blogu w odpowiedzi na pytania…jest dla mnie niezwykle cenna, zbieram ją wędrując tutaj i tworzę z tego swój „zielnik”, a „okazy” z niego tak bardzo mi potrzebne bardzo się przydają.
Upraszczając wszystko bardzo: ustaw balans bieli WB na chmurkę i ekspozycję EBV na -1 EV, gdy scena jest bardzo kontrastowa, a jak pstykasz zachód słońca to nawet – 2EV. Kolory powinny być lepsze. U mnie to działa .
Ehh, nie takie to proste wszystko:) Ale dziękuję, przeczytam jeszcze 15 razy i coś zrozumiem;) Pozdrawiam:)PS. Czy pisałam już, że cudownie tam? Chyba tak. .
Nie wiem co mam napisać. Nie wiem co znaczy „w rzeczywistości”. Tak naprawdę każdy z nas stojąc w tym miejscu widziałby co innego. Oko ludzkie jest daleko doskonalsze niż najlepszy aparat. Dzięki zdolności adaptacji i skanowania otoczenia „po kawałku”, a następnie składania obrazu w całość w mózgu, widzimy znacznie więcej i lepiej niż najlepszy aparat fotograficzny, szczególnie w kontrastowych scenach takich jak ta na zdjęciu. Podczas robienia tej foki mrużyłem oczy oślepiony siatłem, które pojawiło się nagle spod ciemych chmur, po policzku płynęły łzy bo oko „nie wyrabiało”. Zrobiłem kilka ujęć obserwując histogram RGB, gdyby nie ta cecha aparatu zdjęcie zrobiłbym źle przepalając tę zieleń na łące – byłaby blada, bez szczegółów. Na etapie konwersji z pliku RAW do JPG skorygowałem kontast, jasność i balans bieli (tzw. temperaturę barwową) starając się uzyskać to co zapamietałem poczas robienia zdjęcia. Ja tak postrzegałem tamtą rzeczywiskość jak to przedstawiłem… Bardziej wierzę sobie niż algorytmom zaszytym w aparat, które są zbyt uniwersalne by dobrze odwzorować sceny z dominacją jednego koloru – w tym wypadku zieleni. Najbardziej obiektywny jest dobrze wywołany slajd, ale to jest cyfrowe zdjęcie. Pozdrawiam.
jakie to piękne!! dlaczego przechodząc po lesie nie zauważa się tego otaczającego nas piękna?? ale na całe szczęście sa jeszcze takie miejsca jak ten blog na którym można dostrzec uroki otaczającej nas przyrody i zachwycić się nimi!! dziękuje
Utrzymanie tego bloga „na bierząco” to wszystko na co moge sobie pozwolić. Kiedyś publikowałem na OnePhoto.net ale nie mogłem na bieżąco śledzić wpisów pod zdjęciami, komentować, odpowiadać itp. więc zrezygnowałem. Pozdrawiam
Pamiętam, że Jan Serce szukał tarniny dla swojej matki… Zastanawiam się czy próbowałeś wystawić (a może już tam trafiłeś) zdjęcia na stronie „FotoTok” Pozdrawiam !
Kiedyś to ćwiczyłem Teraz bardzo lubię owoce, ich cierpki smak. Ale gdy są nie umyte lubi przyplątać się infekcja podniebienia i dziąseł. A może tylko ja tak mam?
Soczek z tarek,mmmmmmmmmmm,a winko !!!!! piekna sprawa,na to jeszcze pewnie trzeba poczekac z miesiac,tarnina chyba najlepsza po pierwszych przymrozkach
Takiego określenia używało się moich rodzinnyh stronach w czasach gdy byłem mały, w odniesieniu do przedmiotów, których kształt i przeznaczenie nie przystawały do niczego powszechnie znanego i akceptowalnego.
Hej!! Zgłoś się do KONQRSU na najlepszego bloga we … … wrześniu!! Masz duże szanse Twój blog jest kompletny i profesjonalny. Jest super. na http://www.slodka-cherry.blog.onet.pl I tam w komentach napisz adres swojego bloga- zgłoś bloga jak najszybciej!!!!!!
moja Mama mówiła koromysło też w takim sensie, ze coś dziwacznego, ale wiedziałam, że to jakies wiejskie narzędzie. Sprawdzilam u Kopalińskiego: koromysło (ukr.) nosidło do noszenia wiader. Chociaż w dzisiejszym znaczeniu też używamy „pogięty” czyli dziwoląg.Przepraszam za dygresję. Gdzie znowu wypatrzyłeś takie koromysło? Fajne!Pozdrowienia
moja Mama mówiła koromysło też w takim sensie, ze coś dziwacznego, ale wiedziałam, że to jakies wiejskie narzędzie. Sprawdzilam u Kopalińskiego: koromysło (ukr.) nosidło do noszenia wiader. Chociaż w dzisiejszym znaczeniu też używamy „pogięty” czyli dziwoląg.Przepraszam za dygresję. Gdzie znowu wypatrzyłeś takie koromysło? Fajne!Pozdrowienia
Zawsze gdy tu wchodzę zachwycam się: przyrodą i talentem autora. Każde zdjęcie ma w sobie duszę. Bywam tu od kilku miesięcy, ale dziś przejrzałam całe archiwum. Nie można oderwać wzroku. Dziękuję za to, jak pokazujesz świat.
Balsamicznie przytulne światło, jakby sączące się przez woal z babiego lata … Słychać szum niekoszonej łąki i bzyczenie owadów. Kłosy traw muskają policzki, gdy siedzę „po turecku” jak za szkolnych lat i wpatruję się w oblicze „ziołowego księcia z bajki” o smukłej łodydze, odzianego w muśliny, jedwabie i atłasy. Całe pole wstrzymuje oddech … Słychać oklaski.
czesc ciekawy i suprowy blogas fajne tło dobrze dobrane bardzo mi sie tu podoba zapraszam cie także do mnie na http://ala-w.blog.onet.plpozostaw slad bym mogła jeszcze tu wpaść
ojej! ale zrobilam byka! żuk miał być ;P już zmęczona jestem, nie spałam dzisiaj ale nie mogę sie oderwac od monitora i wciaz ogladam te zdjecia i ogladam. i to juz drugi raz z rzedu
..przyjmuje wcześniejsze wyjaśnienie co do tego co to zdjecie przedstawia…ale …nadal ..heh…nie widzę?..ale i tak jest super,jak w zasadzie wszystkie twoje zdjecia..pozdrawiam(…….)
Woda w potoczku, na powierzni której znajduję sie plama ropy. Nie jest to zanieczyszczenie – ropa w sposób naturalny wypływa z ziemi. Ostrość ustawiłem na odbijące się w tej wodzie trawy.
to prawda ze widzisz w to co wierzysz, tytul sprawil ze zaczelam szukac czegos na tym zdjeciu i ujrzalam twarz zamyslonego czlowieka, po prawej. Twarz widziana z profilu. Mozna by rzec – bujajaca w oblokach ;P
Dziękuję, Czado, za tych pare miłych słów w odpowiedzi na moje wygłupy i stany chwilowej niepoczytalności. Wiesz, czasami bywam również normalna a nawet poważna …
Wierzę, że uszy ma trawa,gdy nadciąga żurawi wrzawa, i że niebo ziewa,gdy drzewom liście zwiewa.A pod wieczór na horyzonciechmary szarańczy piją sok z pomarańczy.Nie wiem, co mi się stało, że tak mi się zrymowało …
genialne zdjęcia! co prawda nie znam się na tym profesjonalnie… ale bardzo mi się podobają.. szczególnei przypadł mi do gustu „Grzybiarza sen” chociaż grzybów nei zbieram a w tym zdjęciu… unoszący się dym, połączony z ogniem… ach ta moja wyobraźnia…;)pozdrowionka
Prosze sobie wyobrazic,ze dzis snilam o takim wlasnie niebie,a rzadko sni mi sie cokolwiek,sen sie dosc niesamowicie konczyl,a mienowicie,ze zabralam te chmury do domu i zawisly w sypialni pod sufitem
Piękna, naprawdę piękne są te Pana zdjęcia. Często tu zaglądam, choć nie zawsze zostawiam komentarz. Te zdjęcia są dla mnie taką małą ucieczką od codzienności. Sama też po trochu zajmuję się fotografowaniem, ale do Pana poziomu jeszcze mi daleko. Aha, i dzięki Pana zdjęciom zapragnęłam wybrać się w Bieszczady, zobaczyć to wszystko. Pozdrawiam.
Mamy tu przykład, jak „ogród angielski” zamienia się w „ogród francuski” po żniwach na polskiej ziemi… a ta jasność bijąca od ścierniska w pełnym słońcu aż razi w oczy.
Szkoda , że lato już odchodzi. Widać to w barwach no i po skoszonym polu, ale i jesień też ma swoj urok. A u nas pada i pada woda na dole i z góry tyż. Pozdrawiam yolka
Kapitalne zdjęcie. Od dawna szukam podobnego motywu, ale na tym się kończy. Może kiedyś znajdę. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na http://foto-impresje.blog.onet.pl/ (nowe zdjęcia z wyprawy w Karpaty Ukraińskie).
Siema! Masz super bloga! a co do rysunku, to bardzo mi sie podoba. lubie takie zdjecia natury. Wpadnij do mnie i zostaw komcia prosze…www.ewcia92.bloog.pl
~ameli
14 Styczeń 2007 23:22
Na Wodogrzmotach Mickiewicza w Tatrach widziałam podobne porosty? Ale do dziś mnie ciekawi, czy to rzeczywiście nie była jakaś farba, bo kolor ich był ciemniejszy, zbliżony do karminu i te”namalowane” czerwone „placki” wydawały się zupełnie płaskie, bez takiej zamszowej faktury jak tutaj. Jednak myślę sobie, że to raczej dzieło natury, bo po co miałby ktoś malować kamienie na czarwono i to w dodatkuw w Parku Narodowym, gdzie bardzo dba się o naturalne piekno przyrody. Ale zagadka nadal istnieje… bo nikt mnie jeszcze nie utwierdził w prawdzie, iż mogą to być porosty
~Go$!@ 93 =)
4 Wrzesień 2006 12:04
Po prostu śliczne, oryginalne, zachwycające…
~Go$!@ 93 =)
4 Wrzesień 2006 12:04
Po prostu śliczne, oryginalne, zachwycające…
~gagarin
4 Wrzesień 2006 11:39
albo kredą
bubu_ona
4 Wrzesień 2006 10:35
Wygląda jakbyś „startą” cegłą posypał. Super !
~czado
3 Wrzesień 2006 23:18
„Czerwony” to mój własny wymysł. Znakomita większość porostów ma kolor zielono-żółty, a te wyjątkowo są czerwone i to tak intensywnie jakby ktoś rozlał farbę.
~czado
3 Wrzesień 2006 23:13
Nie jestem ekspertem, ale wg mojej wiedzy gorgan to nazwa luźnych kamieni pokrywającech najwyższe partie gór i od nich wlaśnie pochodzi nawzwa pasma górskiego GORGANY.
~broszka
3 Wrzesień 2006 22:56
Czy nazwa Gorgan czerwony odnosi sie do szczytu, czy do tych porostów, a może to są mchy? Niezależnie od wszystkiego, zdjęcie robi niesamowite wrażenie. Ciekawe,czy w rzeczywistości też widac krew na kamieniach??!
~Go$!@ 93 =)
10 Październik 2012 09:02
Po prostu śliczne, oryginalne, zachwycające…