Były powodem niedostatecznej oceny jaką otrzymałem w pierwszym dniu nauki w szkole, w pierwszej klasie. Pani poleciła narysować słonecznik, a ja nie potrafiłem. Nie uwierzyła, nakrzyczała na mnie, sądząc że odmawiam. A ja umiałem zrobić łuk, procę, nakręcany traktorek z drewnianej szpulki po niciach, naprawić latarkę, wyciągnąć wodę ze studni,…, ale nie umiałem trzymać kredki. Rodzice sądzili, że tego nauczę się w szkole. Nie przejąłem się tą oceną bo nawet nie wiedziałem co to znaczy. Bardziej dotkliwe były drwiny kolegów więc dochodziło do bójek po lekcjach. Tak zostałem niegrzecznym chłopcem na kilka lat. Pani na mnie krzyczała, czasem biła po głowie (nie tylko mnie). Gdy koledzy się śmiali (trudno się dziwić bo to gdy ktoś oberwał było jedyną rozrywką w nudnej szkole), to rachunki wyrównywało się podczas powrotu do domu. Po nikogo nikt nie przychodził, kilka kilometrów pozwalało załatwić wiele spraw. Rodzicom lepiej było się nie skarżyć bo uważali, że Pani ma zawsze rację, a skoro koledzy się ciebie śmieją to widocznie jesteś fajtłapą lub ofermą.
~Doma:)
2 Grudzień 2010 00:13
ta piękność wytruła podobno połowę ukraińskich krów
~domowa kurka
31 Lipiec 2010 10:18
powinien rosnąć z tabliczką ” nie dotykać”… ależ lipiec u Ciebie przepiękny….
~zofiak
31 Lipiec 2010 04:14
no z barszczem trzeba ostroznie… ale malownicza bestia trzeba przyznac