Dzisiaj wieczorem popełniłem coś dla mnie wyjątkowego. Wyprawa-spacer – jak kto woli – 6 godz. w pięknym śniegu, bez obiektywu. Aparaty, bez protestu zostały w domu. Jak zawsze w takich wypadkach Przyroda wdzięczyła się tak, że „łeb urywa”.
ORION na południowozachodniej części nieba zadawał się opierać swoją tarczę o wzgórze, a mnie wystarczyło sięgnąć ręką by go dotknąć. Gdybym miał aparat i statyw…
Ale nie zabrałem… Mogłem przekonać się co jest ważniejsze – zrobić zdjęcie, czy być, przeżyć. Dziękuję za zainteresowanie, przepraszam, Których zawiodłem zabierając kilka, może kilkanaście sekund tak cennego CZASU…
~UfoEmilka
19 Marzec 2005 20:06
echh..przedwiosnie…juz blisko do wiosny, oby jak najszybciej:)
~iii.blog.onet.pl
19 Marzec 2005 17:06
Nareszcie! Zdjęcie słoneczne i z obietnicą zieleni, za oknem też słońce, tylko czekać aż zniknie ta odrobina śniegu… Ładne:) pozdrawiam > Ivona
~Julia
19 Marzec 2005 13:13
Brazy i szarosci zastapione przez kolory przedwiosnia. No i pieknie!