Dzisiaj wieczorem popełniłem coś dla mnie wyjątkowego. Wyprawa-spacer – jak kto woli – 6 godz. w pięknym śniegu, bez obiektywu. Aparaty, bez protestu zostały w domu. Jak zawsze w takich wypadkach Przyroda wdzięczyła się tak, że „łeb urywa”.
ORION na południowozachodniej części nieba zadawał się opierać swoją tarczę o wzgórze, a mnie wystarczyło sięgnąć ręką by go dotknąć. Gdybym miał aparat i statyw…
Ale nie zabrałem… Mogłem przekonać się co jest ważniejsze – zrobić zdjęcie, czy być, przeżyć. Dziękuję za zainteresowanie, przepraszam, Których zawiodłem zabierając kilka, może kilkanaście sekund tak cennego CZASU…
~kocham-morze.blog
13 Marzec 2005 18:52
Fantastyczne zdjęcia. Podziwiam i pozdrawiam:)
~Violcia
13 Marzec 2005 13:53
Nic dodać …. nic ująć
~Polcia
13 Marzec 2005 07:48
Zdjecie jest swietne.
~K.Mi
13 Marzec 2005 07:07
Mam wrażenie, że zaraz spadne z tej górki. Fajne zimowe figle…hehehttp://ariskowe-figle.blog.onet.pl