… w biegu pozdrawiam więdnące kwiaty i zielska, sprawiające wrażenie zmęczonych jak ja. Wdzięczny jestem ludziom, którzy nie sprzątnęli ich w imię ładu i porządku…
… jak i tym, którzy pozostawili następnym pokoleniom kapliczkę przytuloną do dębu.
Co zostanie po nas?
P.S.
Liżę rany po 35 km treningu, miało być w 3 godz…. więc było. Jeszcze 11 dni. Teraz już nogami spojnie, ale jak uspokoić głowę?
P.S.2
Dziękuję za wsparcie, trudno go przecenienić. Informację o moich maratońskich planach umieściłem tu z wyrachowaniem… Pomyślałem, że gdy przyjdzie kryzys, ból, braknie własnej motywacji, przyda się każda pomoc. W końcu napisałem, że pobiegnę…
Teraz walczę z bólem stóp. Może pomogą nowe buty, już jadą. Stare choć wyglądają jak nowe, po ok. 1500 km prawdopodobie straciły właściwości amortyzujące – musze się tego trzymać. Pogoda nie pomaga. Nie lubię upałów, ale 5st. C i deszcz nie zachęca do wyjścia z domu. Problemem jest przemóc się i ruszyć na trasę. Gdy się to uda aura nie ma już większego znaczenia.
Nie czuję się samotnie podczas biegania. Przeciwnie, bieganie to medytacja. Gdy biegnę im bardziej jestem zmęczony tym bliżej mi do Wszystkich.
Pozdrawiam serdecznie
~Carrmelita
6 Listopad 2008 16:21
„Pukam do drzwi kamienia. Wpuść mnie …”
~czado
5 Listopad 2008 23:45
Gorgany to pasmo górskie w Karpatach Wschodnich (do niedawna najdziksze góry Europy – nie było szlaków, pola GSM, osad w pobliżu). Swą nazwę wg mojej wiedzy biorą z gorganu, czyli kamienia (jak u nas gołoborze) pokrywającego rejony podszczytowe i szczyty. Napisałem „okruchy jesieni” bo w Bieszczadach, czy Beskidzie Niskim, które są moim domem, jesień jest wszędzie czerwona i złota, tutaj tylko w niższych partiach. Brakowało mi czerwonych buków i jaworów, tu występującyhc tylko w dolinach – jarzebin tu nie uświadczysz.
~Isia
5 Listopad 2008 16:54
Wprawdzie nie wiem co to są Gorgany[?],ale jestem urzeczona wręcz plastycznością Twoich zdjęć.Są jak cudownie rozplanowane obrazy.Cuda!!!Masz niewątpliwy talent widzenia „malarskiego”.[ja sama maluję,więc troszeczkę mam wyczucia].Szczerze podziwiam. Pozdrawiam
~Julia
3 Listopad 2008 03:21
Piekne te „okruchy jesieni”. Dla mnie to chleb caly!
~J
1 Listopad 2008 21:02
…okruszkami jesieni ogrzana, w powrotnej podróży… zapatrzona w siwe mgły i surowość pejzaży zapalam płomyki świec, snują się wolno nitki wspomnień….. czerwone wino kroplami spływa po granitowych kamieniach …za pamięć o tych ,których nie ma…..
~Jolka
31 Październik 2008 20:57
Ależ Cię gna po świecie… Pięknie tam; nawet te gigantyczne hałdy węgla i górki wyłysiałe plackowato są w porządku Lubię takie ujęcia jak III – „morze szczytów”…
fotokula@autograf.pl
31 Październik 2008 18:14
Piękne….czekam na więcej pozdr kula
~rude wredne
31 Październik 2008 02:21
Czado Drogi, to nie okruchy, to całe garści! A miałam tam zawitać w tym roku… I znów nie po drodze…Pozdrawiam Cię ciepło ze wschodu…:)