Roh i Połonina Wetlińska, widok z Przełeczy Orłowicza, Bieszczady
Często pogoda w górach nie sprzyja robieniu zdjeć. Czytałem gdzieś, że nie ma sensu wyciągać aparatu w taki dzień. Ale gdy wędruje się we mgle to nawet niewielkie przejaśnienie, odsłonięcie na chwilę grani czy szczytu, wydaje się cudem…
~Ewcia6
30 Wrzesień 2007 20:27
no krukusiki szkoda ucietego na dole ale mi sie strasznie podoba pozdrawiam
~www.fotoswait.bloog.pl
26 Wrzesień 2007 12:58
Piękne.U mnie zimowity już przekwitły
~czado
23 Wrzesień 2007 23:44
Kliknij „O mnie” po lewej stronie. Pozdrawiam
~kimkaa
23 Wrzesień 2007 21:57
Cudo… uwielbiam takie zdjecia. Mam pytanie- jak robisz taką wielkosc zdjęc? ustawiasz w aparacie czy cos w komputerze robisz? I jeszcze jedno- jaki masz aparat?
~mayya
23 Wrzesień 2007 18:17
już jesień..ale ona też bywa piękna i barwna..
~Fote-x
23 Wrzesień 2007 13:59
Swietne zdjęcia Pozdrawiam i zapraszam do siebie
~hanula
22 Wrzesień 2007 20:12
a zwyczajowa nazwa: „nagie panny”… fascynujęce jest to, że oglądasz je rosnące w naturze, ja muszę je sadzić… w dzieciństwie było mi ich żal, że „ubranka” rosną im w innym czasie niż kwitną…
~rude wredne
22 Wrzesień 2007 12:01
nareszcie!
~ameli
22 Wrzesień 2007 00:36
Wiesz Waldku, dzięki Twoim Pejzażom zaczęłam pilniej przypatrywać się kwiatom i te, które można spotkać w górach nie zawsze u mnie nie rosną Np. wierzbówka kiprzyca (przezabawna nazwa). To różowe kwiecie miesiąc temu dużo radości mi niosło, bo widząc je widziałam, że znajome schronisko jest tuż, tuż…W Gorcach spotkałam też przepiękne o niesamowitym kolorze dzwoneczki (u Ciebie jeszcze ich nie było).Trudno opisać ich barwę …jakby dźwięczno- niebieskie czasami aż granatowe…a niekiedy zimnym filoletem się mieniły…może mianem indygo możnaby określić ich barwę. Na zielonej łące wyglądały niczym przeniesione z bajki, tak nierealny miały kolor. Niebieskość niezapominajek (nieumniejszając im ich piękna) chowa się przy tym dzwoneczkowym czarodziejskim błękicie…pewnie je nie raz widziałeś…a czy fotografowałeś ?Nie znam nazwy dzwoneczków… rosły w bujnych kępach, ich łodygi porastały symetrycznie rozmieszczone podłużne listki…te większe „krzaczki” dzwonków cięgały mi nawet do kolan. …może zimowita też uda mi się w naturze podpatrzyć
~czado
21 Wrzesień 2007 23:46
To zimowity, podobne do krokusów (polanę na której są nazywa się krokusową) ale kwitna jesienią. Na najbliższe dwa dni pogoda wymarzona, dalej nie wiem. Życzę udanych plenerów i pozdrawiam.
~ameli
21 Wrzesień 2007 21:55
P.S. Te kwiatki wyglądają zupełnie jak krukusy…czyżby to jakaś jesienna odmiana?
~ameli
21 Wrzesień 2007 21:53
Szanowny Waldku…tak więc oficjalnie „zaintonowałeś” nam, że już jesień w górskich zakamarkach… cieszy mnie to Ja wczoraj w pośpiechu umyłam kuchenne okno, by lepiej widzieć pierwsze jesienne liście… ale „moje” nie są jeszcze tak czerwone jak „Twoje”.Z drżeniem rąk i „walącym” sercem piszę tu po tak długiej przerwie te skromne słowa… tym bardzej, że już jutro przeniosę się (niczym Alicja) w Twoją krainę… czarów, smoków, wzruszeń…Czarodzieju mój miły Wiem, że masz dobre układy z krasnoludkami (podobnbie jak ~J), więc proszę, poproście je o magiczną pogodę na najbliższy czas…by wschody z mgłą, a zachody z gwiazdami i szczerym księżycem były.Pozdrawiam serdecznie… już jesiennie…aczkolwiek bardzo ciepło