Dzisiaj spadł u mnie pierwszy śnieg Wszyscy od razu narzekali… co za pogoda… jak zimno… ale plucha, a ja mimo, że zmoklam wcale nie byłam zła na tą odmienną aurę. Pomyślałam, że jak więcej śniegu napada, to zrobi się choć odrobinę tak ładnie jak u Ciebie Waldku….ale się nie doczekałam, wszystko stopniało…a teraz mam za oknem koncert na kilka kropel i blaszany parapet. Mimo to, białe płatki ucieszyły… zawsze cieszą
Bardzo wdzięcznie i poetycko wyszła Ci, Ameli ta personifikacja pejzażu w teatr. Brawo ! Coś mi się wydaje, że tego roku zima o nas nie zapomni i wypełni plan corocznego zabielania i zasmucania … W tym roku wszystkie pory roku ‘maszerują’ zgodnie z kalendarzem i przedstawiają się w całej swej urodzie, to pewnie i zima pokaże, na co ją stać. Mam nadzieję, bo nie znoszę chlapowatej, nijakiej Białej Pani.
A ja nie mogę nacieszyć oczu cynobrowo-oranżowymi czuprynami, niektórych z szanownej widowni pod mglistą chmurką. Rozsiedli się wszyscy równo w rzędach, jak przystało na szlachetnego widza Wielkiego Teatru Natury i bacznie obserwują, cóż to za spektakl przygotowała zima na ten sezon.Czy premiera odniesie sukces? Czy na razie spektakl zdejmą z afisza.A może należałoby dodać więcej dramatyzmu i powiekszyść ilość głównego bohatera, gdy przyjdzie pełnia sezonu?Kiedy rozpocząć wystawienie regularnych spektakli… oj latoś to się zima napracuje. Musi nadrobić zaległości za zeszły sezon, gdy migała się z zakontraktowanych zobowiązań. Jednak jak to u artystów bywa, mają lepsze i gorsze twórcze chwile…musimy ich zrozumieć.I tak szumnie debatują widzowie w kuluarach…jeden nad drugim czuprynę pochyla, w gąszczu witek swoje sekretnie obawy zdradza. Sączą przy tym mgłę konarami, a wiatru oddają złote listki z jesiennymi wiadomościami….czytają podpowiedzi z nieba.A niebo niczym sufler dwoi się i troi, szeptem szarzy i chmurnieje, by zima nie zapomniała jak to się bieleje.
To Królowa Śniegu zrobiła nam psikusa z tym białym puchem. Zaśmiała się szelmowsko, przelatując nad jesiennymi pagórkami: ‘Ja wam pokażę magiczną sztuczkę !’ Uszczknęła po trochu z każdej barwy drzew do lodowego młynka, zakręciła wiatrem z całych sił, tak, że tęcza na powrót w białe światło się zmieniła. Zabieliły się wnet polany od tych czarów Pani Zimy.
Powiedz Li, czy cytujesz może jakiś wiersz ? Czy tak Ci się samo szczęśliwie zrymowało ? Czytałam tekst trzy razy, aby się upewnić co do rymów i zawsze jakoś przerabiałam go na wersy wiersza, pomimo iż zapisany jest ciurkiem, jak proza … Dziwne.
śliczne mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że już od jakiegoś czasu Twoje zdjęcia służą mi za tapetę na komputerze… zmieniam je co jakiś czas, umieszczam nowe, ale dopiero teraz wpadłam na pomysł, żeby Ci o tym powiedzieć
Jakby Mu się niechcący z Nieba rozsypało, i zawstydzony chciał przepraszać, że może za wcześnie… Aż zobaczył, że są Dzieci, którym radość sprawił i też się uśmiechnął czerwienią ostatnich może liści …
P.S. Wydaje mi się, że Ktoś tu zimę lubi jednak najbardziej, a ten śnieg wiele uciechy przyniósł mimo, że taki – jak „z choinki urwany”.I Ktoś tu pisze delikatnie i potulnie: „Nie szkodzi…”, a z pewnością duszę Jego rozpiera radosne i głośne „huurrrraa” ))
Cały dzisiejszy dzień myślałam właśnie o takim pejzażu…Wczoraj z rana doszły mnie wieści, że Ustrzyki Górne zasypało i tak sobie dumałam „A co u Czarodzieja widać w beskidzkich przestrzeniach?”No i zaglądam w Pejzaże nocną porą, a tu taka niespodzianka Jesień z zimą się utuiły. Jedna pani grzeje nasze serca czerwienią liści, a druga – nieśmiało, białym puchem otula nasze myśli.Półtora tygodnia temu, kiedy nad Bieszczadami przeszedł pochmurny front, a silny wiatr porwał niemal wszystkie bukowe liście pod Połoninami, choć wypogodziło się jeszcze, to powietrze pachniało już inaczej. Gdzieś tam czuło się, że ta złota sielanka długo nie potrwa. I troszkę żałowałam, że nie spadł wtedy pierwszy śnieg…tak bardzo chciałam, żeby mnie zaskoczył, żebym mogła zfotografować Połoniny zakryte pierwszym puchem, ale się niedoczekałam.Ten weekend spędziłam na Kujawach i w Toruniu troszeczkę nocą popruszyło, ale ja tego śniegu nie widziałam.I tak, jak mnie wieści o śniegu cieszą – w końcu jakieś zmiany, z pewnością tylko chwilowe, ale coś zaczyna się dziać ciekawego – to przybrane choinki, bombki i inne świąteczne dekoracje, jakie pojawiły się już w sklepach, mocno mnie przygnębiły. Gdzie tu jeszcze do świąt ? a oni tak się śpieszą z zarobkiem, już nakazują nam cieszyć się świętami – okropieństwo! ten wieczny pęd i pośpiech O bombkach na razie zapominam, ale do snu zabieram z sobą pod powiekami, ten cudny pejzaż jesienno-zimowy.Dziękuję za relację-telepatię z beskidzkiego zakątka Pozdrawiam radośnie
To drzewo jest jak solista na tle chóru … , jak broszka na dzianinowym swetrze …, jak pierwszy siwy włos …,jak Wielki Wóz na rozgwieżdżonym niebie …,jak wspomnienie filmu ‘Lecą żurawie’ …,jak zapowiedź czegoś nieuchronnego …
…trochę sama , bardzo zadowolona,ze lekki wietrzyk i pogoda dopisała, czasem dobrze pobyć samemu, na Smereku albo Paprotnej…pomysleć i zachwycić się niebem…
Na Paportnej nie byłyśmy z Ameli, bo deszcz zaczął padać na Jaworniku i wróciłyśmy do Starego Sioła. Planowałyśmy iść na Rabią Skałę i ewentualnie na Płaszę, ale nie wyszło. Nic straconego ! Zostanie na następny rok. Obrazy z ogołoconymi z liści buczynami przypominają mi zdjęcia Ameli z drogi z Mucznego na Bukowe Berdo i dalej na siodło pod Tarnicą, tylko że u Ameli była gorsza pogoda. Padał deszcz i mgły podniosły się z dolin ku szczytom. Atmosfera na zdjęciach jest jednak podobna.
Wiedziałam, że Bóg ma brodę – duuuużą brodę (jak na witrażu Wyspiańskiego „Bóg Ojciec-Stań się” z kościoła o.o. Franciszkanów w Krakowie), ale o zębach nie słyszałam … tak to groźnie zabrzmiało, ale widać nie tylko mi się spodobało, bo inni też cytują.A jeśli chodzi o życzliwość i pomoc ludzi to była ogromna, aż czasami (wstyd przyznać) podejrzewałam w tym jakieś ukryte cele. Zadziwiła mnie szczerości i bezinteresowność w niesieniu pomocy. I wydaje mi się, że nigdzie indziej w górach nie spotkałam się z taką życzliwością dla turystów i wśród turystów. To bardzo miłe, budujące i wszystkim z tego miejsca serdecznie dziękuję przyjacielską atmosferę na szlakach i poza nimi
….na jesiennej słonecznej jeszcze łące, ciepłych kolorów pełnej, pod niebem szarobłękitów spokojnie wypatrując odlatujacych żurawi i myślę już o herbacie z malinami, która smakuje najbardziej gdy wracam….
A pamiętasz okazałą lipę po prawej w Beniowej na trasie za Bukowcem w kierunku na Sianki ? Dziś już pewnie cała zrudziała lub opadła z liści … Jesień – fryzjerka szalona, najpierw farbuje drzewom głowy, a potem niechybnie strzyże je przed zimowym balem.
Już pierwszego dnia w piątek padłam i spałam około 12 godzin non stop !!! Wreszcie gęba mi się uśmiechneła od ucha do ucha …Jak Polak nie jest wyspany, to robi się zły 8- Pozdrawiam bez ziewania 8-]]
…ech tęskno…a szczególnie dzisiaj tak mnie „tęsknica” mocno za serce chwyciła.U mnie w mieście spore rozkopy i nigdy nie wiadomo gdzie dany tramwaj pojedzie, więc do łask powrociły nogi i teraz z nich najczęściej korzystam. I gdy dzisiaj w biegu przemierzałam szare chodniki, a słońce oślepiało mnie swoim ciepłym blaskiem, zapragnęłam bym znowu poczuła ciężar plecaka…, by aparat przypięty u bioder przeszkadzał w wspinaniu… by nagle chodnik zarosół trawą i wzniósł się na pewną wysokość…pofałdował niczym granie Bukowego Berda, a ja żebym mogła zwolnić i małymi kroczkami rozpocząć wspinaczkę…bez pośpiechu, rytmicznie, tak krok za krokiem, skałka po skałce, by zadyszki nie złapać…i wyżej, wyżej, wyżej…Za widokami, wiatrem, wolnością bardzo mi tęskno, ale zdobywania górek – im stromiej tym lepiej – chyba najbardziej mi brakuje.Dzisiaj, w wyczuciu czasu pomyliłam się o jakieś dwie godziny. Była 12:00, ja akurat w plenerze, a słońce na podobnej wysokości i niemal identycznym światłem świeciło, jak dwa tygodnie temu nad Połoninami ok.14:00. Tak mi zapadł gdzieś głęboko tamtejszy kolor nieba, o tej godzinie i ten specyficzny popołudniowy nastrój – zwykle wtedy byłyśmy w połowie drogi i to była pora na odpoczynek i „małe co-nieco” popite ciepłą herbatką Stąd ta dzisiejsza czasowa wpadka… nie da się ukryć, że dni coraz krótsze…Pozdrawiam wszystkich rozmarzonych Waldkowymi zdjęciamiP.S.do CarrmelityJa się wysypiałam ;P I przepraszam za mój wewnętrzny zegar, który budził mnie przed słońcem. Mam nadzieję, że już swoje odespałaś
…chyba wiem o jakie drzewko Ci chodzi Też się nad nim dziwowałyśmy, co to za piękny „cudak” – taka jesienna palemka.Lecz pamiętam je nie z Wołosatego, a z drogi do Sianek – rosło sobie w lesie, niedaleko Schronu BPN nad Negrylowem..Prawda, że to drzewko jest niesamowite? Pierwszy raz takie widziałam, a gdy jeszcze jego „puszki” oświetą ciepłe promienie słońca, aż chce się takie drzewko utulić z całych sił Pozdrawiam i do zobaczenia na bieszczadzkim szlaku
Ja miałam bazę w Ustrzykach G. (a wcześniej-zanim wyrko dla mnie zwolniło się-w Cisnej;w Siekierezadzie polecam żurek-niebo w gębie,nawet lepszy niż mój!).Jako,że był to mój debiut na bieszczadzkich szlakach (nie licząc wyprawy stopem nad Solinę lat temu…..bardzo wiele…)-nęciło mnie wszystko…W rezultacie „zdobyłam” koronę Bieszczadów ( zawsze to brzmi dumnie):Tarnicę i jej małą siostrzyczkę Tarniczkę,Krzemień,Bukowe Berdo,Halicz,Rawki obie,Kopę,Rozsypaniec,obie połoninki.No i zakochałam się w tych milionach buków…Myślę,że z wzajemnością,bo tak „po Coelho’ wskiemu”czułam faktycznie ,jakby cały wszechświat mi tam sprzyjał.Było super…Przy okazji zapytam:czy Wiecie co za przecudnej urody drzewo rośnie w Wołosatem na początku drogi wiodącej na Przełęcz Bukowską (po prawej stronie)?Miało dziwne-,jakby z waty -kwiaty.Cudnie oświetlone popołudniowym światłem było mi najpiękniejszym prezentem ,gdy ledwo powłóczyłam nogami.No bo właściwie… to mi raczej wnuki niańczyć wypada…
Obydwa zdjęcia zrobione są z podejścia na Płaszę od strony Okrąglika. Na górnym zdjęciu ta dominująca góra to Smerek.Nie mogłem do Was dołączyć, ale „Na zęby Boga…” bardzo chciałem i bardzo cieszę się, że Bieszczady tak ciepło Was przyjeły. Ja tym razem miałem mniej szczęcia… w dodatku jesień przyszła wcześniej. Też dostałem to cudeńko i obmyślam, gdzie jest odpowednio godne miejsce.Pozdrawiam serdecznie
Następnym razem napisz na blogu, gdy zatęsknisz za Bieszczadami tak, że zaczniesz pakować plecak ! Może się kiedyś zmówimy, tak jak z Ameli. My byłyśmy w ostatni tydzień września w Wetlinie na kwaterze ( kolejno: samochodem pętla bieszczadzka szlakiem cerkiewek aż do Równi i Ustrzyk Dolnych, potem Poł. Wetlińska ze Smerkiem, Dział z Wołosaniem, Jabłonkami i Cisną, potem Rawki z Kremenarosem i Osadzkim Działem, kolejno Nasiczne z Dwernik Kamieniem, Zatwarnicą i Suchymi Rzekami do Przeł. Orłowicza i w dół do Wetliny, potem Jawornik i Stare Sioło a następnie przeprowadzka do Wołosatego i Mucznego ). Może byłaś w tym czasie, co i my na tych samych trasach ? A może jadłyśmy w tej samej knajpie w Wetlinie ? My często zaglądałyśmy do Karczmy ‘W Starym Siole’ … Pyszne jadło !
Powiedz Waldku, z którego miejsca jest robione to górne zdjęcie ? Czy to kawałek połoniny Wetlińskiej ? Oj chyba nie … Od czasu, gdy 05.10.2007. żegnałyśmy się z Ameli z Wołosatem, przestrzenie dolin i pagórków mocno zrudziały, zieleń się ulotniła na dobre … Strasznie mi tęskno za naszymi z Amelią wędrówkami, niedospanymi nocami, oczami obolałymi od słonecznego światła, które przez prawie dwa tygodnie raczyło nas hojnie na połoninach, prawie jak w lato. Naprawdę miałyśmy szczęście z pogodą, tylko szkoda, że nie udało się nam z Tobą spotkać w ‘Siekierezadzie’ w Cisnej na piwku …Dostałam od Ameli piękną niespodziankę 8-)) Teraz do niej muszę dokupić rasowy, górski plecak …
Szkoda,że się nie spotkałyśmy;byłam w ostatniej dekadzie września,może we 3 doczekałybyśmy zachodu gdzieś wyżej ,bo stałam się tam wyjątkowo odważna .Byłam sama jak palec,ale szczęśliwa jak rzadko kiedy…
Na zęby Boga ! Zgadzam się z każdą literką i dodałabym jeszcze: ‘ …Bieszczadzki Człowieku z duszą pokrewną i łagodną’. ( Wiele serdeczności spotkało nas z Ameli na bieszczadzkich ścieżkach ze strony miejscowych a także turystów, łazików, takich jak my lub zmotoryzowanych. )
To dotyczy 13 X ,lecz nijak nie mogę się tam włamać:Zawsze będziesz … dla mnie…niemym zachwytem…sennym mirażem…wrotami raju…Stwórcy oddechem…czułym wspomnieniem…wieczną tęsknotą…Bieszczadzki pejzażu…
… głodny … tych górskich, świetlistych przestrzeni, oddechu głębokiego jak przepaście i rwanych zmęczeniem słów, które więzną Ci w gardle … gdy chcesz szczęście wykrzyczeć w purpurowe lasy pod Tobą. Zawsze będę już głodna tych szeleszczących pod butem kobierców, kamiennych grzebieni na połoninach, woni mchów i grzybów wszelakich i dzikiego wiatru, co cichnie, gdy przemawia jeleń … … z tęsknoty m.in. za bieszczadzką, pokręconą reumatycznie buczyną na Bukowym Berdzie … i smakiem smażonych rydzówa z jajkiem sadzonym w Wilczej Jamie w Mucznem
…gdy za kolejną chmurą drzwi się otworzą na sens jednej chwili, poważnej i mądrej, gdy kolejna dal rozświetli mrok cienia i pozwoli wreszcie na lot czysty bez przesadnych ewolucji w miejsca odległe dla ludzkich oczu lecz nie dla skrzydeł….
Tak…zawsze,w pracy,w pokoju zamknięty za karę w szafce…zawsze przed oczami…ten cudowny świt wyczarowany…nigdy na żywo przeze mnie nie oglądany…dzięki…julek z Muzeum
Ktoś napisał „objawienie”, a ja pomyślałam – to jakby błogosławieństwo z nieba spadło na te góry z deszczem.I na wszystkich ludzi tam mieszkających, na zwierzęta, na kwiaty, drzewa i na trawy. Niebo się rozpostarło i przesłało jasny promień tym na dole.
Jakie przerażenie, jaka śmierć?To przepiękne artystyczne ujęcie scenerii,przecież jeszcze niedawno robiliśmy tylko czarno – białe fotografie. I takich skojarzeń nie było.Ujmujące są te promienie słońca, zwiastują nadzieję i przyszłość.Pozdrawiam Autora wszystkich internautów.
Za p.Osiecką A.-”nie odkładajmy niczego na potem,bo może nie być żadnego „potem”…Myślę,że ma rację jeśli chodzi o sprawy naprawdę ważne…Bo o mniej ważne- „dopóki dusza w nas się tli”-zawsze zdążymy powalczyć…
Na nic nie jest za pozno. Zawsze mozna wszystko zmienic jezeli tylko sie chce …A te fotografie sa piekne a zarazem daja nam do myslenia. Tyle interpretacji -ilu ludzi. Nazwalabym to jeszcze inaczej- jest to jak poezja fotografii. Robimy „analize i interpretacje dziela literackiego” a jednak kazdy moze zobaczyc w nim cos innego. Jak my tu i teraz. Pozdrawiam jesiennie.
Surowość i ascetyczność tak ujętego pejzażu i we mnie budzi momentami niepokojące myśli, ale śmierść wszystkiego nie kończy…po niej Bóg woła nas do siebie. Dlatego paula przejdźmy w swoim myślach tą groźnie wyglądającą górę, stańmy na jej szczycie, a ukaże się nam Wniebowstąpienie, które w odczuciach nie ma tyle tragizmu i budzi mniej negatywne emocje, a nadal wiąże się z tematem śmierci.Drugie zdjęcie ową symboliczną SIŁĘ NIEBA jeszcze lepiej ilustruje.Przyglądając się tym tajemniczym snopom światła przychodzi mi jeszcze na myśl zstąpienie Anioła z progów niebieskich…Pan wysłał swojego Pomocnika, by przywiódł kolejną dobrą duszę do Nieba.O tym wszystkim chciałam napisać Tobie już rano, ale wolniej chwili nie miałam. Odpowiedź Pana Czado na Twoje pytanie, która pojawiła się później i historia w niej opisana jeszcze bardziej utwierdziły mnie w moich skojarzeniach.Pozdrawiam
Lubię gdy zdjęcia interpretowane są na wiele sposobów. Spośród kilku jakie przyszły mi do głowy w czasie kiedy robiłem fotkę (zwykle już wtedy mam tytuł) nie było skojarzeń ze śmiercią. Pomyślałem, że znalazłem się w tym miejscu o kilka dni za późno, że najładniejsze kolory jesieni już przeminęły. Jednak sekwencja słów „jest już za późno” natychmiast przeobraziła się w „nie jest za późno” zgodnie z wierszem E. Stachury. Jakby na potwierdzenie tych słów chmury zaczęły przepuszczać wspaniałe snopy światła sprawiające, że góry ukazały swój surowy charakter i wydały się bardziej godne uwagi niż wtedy, gdy są bajecznie kolorowe. Ale na drugi dzień uczestniczyłem we wzruszającej uroczystości, podczas której prochy Wielkiego Miłośnika ludzi i gór, Honorowego Członka GOPR, świetnego fotografa, Mariana Hadły, powierzone zostały zgodnie z Jego życzeniem, bieszczadziemu wiatrowi, połoninom, bukom i skałom, w bardzo podobnej scenerii. Cześć Jego Pamięci! Pomyslałem też, że trzeba dokonać korekt swoim życiu i że może jeszcze nie jest za póżno… Skojarzeń jest wiele… Pozdrawiam
…najpierw przeczytałam opis „nie jest za późno” i tak optymistycznie to zabrzmiało ze przecież nawet jeśli coś nam w życiu nie wyszło to jeszcze nie jest za późno by to naprawić by wciąż zaczynać od nowa…a potem spojrzałam na tą pierwszą czarno-biało fotografię i mimo tych radosnych promieni padających z chmur mi przyszło tylko jedno słowo na myśl : śmierć…..
Patrząc na to Objawienie, wierzę, że naprawdę nie jest za późno na nadzieję i miłość… tu i teraz, bo Źródło Światła nie jest we mnie, a mogę poczuć pieszczotę ciepłych promieni …
Gdy zobaczyłam te zdjęcia wyrwało mi się „jak w domu”… ale nie wiem czy mogę tak napisać, bo przecież w Bieszczadach nie mieszkam. Jednak tęsknota za nimi – taka jak za domem… tu, gdzie mieszkam, wcale nie czuję się jak u siebie. Tak mnie serdecznie Bieszczady ugościły, że zostałabym tam na zawsze.
czyli jednak to prawda. nawet przez najgęstsze chmury widać światło. pierwsze skojarzenie? Objawienie. cokolwiek to znaczy…pozdrawiam ciepło jesiennie!:)
Cóż …, Poetka ma rację, gdy mówi o niektórych z nas:’Wędrujemy cygańskim obozem,nocujemy w gwieździstej grozie,dzisiaj pod Wielkim Wozem,jutro na Wielkim Wozie …’
Myślę że w tych miejscach, kiedy robisz te zdjęcia, wyłączasz pośpiech, znajdujesz spokój… Ja patrzę na nie i czuję ciszę, jest mi dobrze i cieszę się, jakby je zrobił ktoś, kogo znam.
Czesto zagladam na Pana bloga ale jeszcze nigdy nie zostawilam tu zadnego sladu ; ) Naprawde, zachwycam sie pana zdjeciami, i podziwiam…Ja rowniez od niedawna prowadze blog ze zdjeciami, i mam pytanie bardziej techniczne: jak umieszczac wiele zdjec na blogu? Tak jak na blogu Pana? Obawiam sie zawsze limitu pojemnosci bloga…umieszczam mocno zpikselowane zdjecia…. Pozdrawiam ;*
Nie zatrzymamy czasu,przemijania…Możemy jedynie ukraść obiektywem ulotną chwilę.Gnamy w tym zaprzęgu ,zwanym życiem,coraz szybciej i szybciej…Czasem sobie coś weżmiemy z tego życia,czasem damy ,czasem dadzą nam…Różnie bywa,ale życie to fajny wynalazek.A jesienne smutki „przysługują” każdemu Artyście…
Te zdjęcia to najpiekniejsza forma zatrzymywania czasu i przestrzeni w małe prostokąciki i rozsyłania ich do ludzi spragnionych kolorów, powietrza, zapachu trawy i liści… dzięki Ci jeszcze raz!
Słusznie przyznali temu blogowi II nagrodę w konkursie Blog Roku 2005. Piękne zdjęcia i warte docenienia.Uwielbiam góry, jednak nie bywam tam często, uwielbiam piękne widoki oraz świeże powietrze.Mam nadzieję, że nie będziesz zły jak dodam twój blog do linek. [Shore]
Piękny zachód słońca.Wyjeżdżam jutro z dala od miasta choć przez chwilę posłuchać ciszy.Mam nadzieję,że w tym zakątku jest już równie piękna jesień jak na Twojch fotografiach.Pozdrawiam. wiedzmamala.blog.onet.pl
Potrafisz Drogi Czado… Przez to małe wielkie szkiełko… A Ty wiesz, że dzięki Tobie my też czasem potrafimy? Wielkie Ci za to dzięki:) A Bogu za Jesień!
Porafisz Czado, świetnie Ci to wychodzi:) dla mnie jesteś bardzo skuteczny, po prostu wielkie dzięki za Twój…, mój świat, który pokazujesz…, w którym żyjesz…
dwa ostatnie zdjęcia – jak ja bym chciała tam być Jedno już jakbym skądś kojarzyła, może fotografowałeś to samo miejsce Tak, spokoju trzeba… jak śpiewa pan Kleyff: „Ja, panie Cohen, od pewnego już czasu szukam w sobie spokoju”… pozdrowienia ciepłe!
Też chciałabym tam być-patrzeć, dotknąć i poczuć spokój, ciszę i harmonię.Myślę że każdy z nas tęskni za takim miejscem. Gdzie drzewa słuchają, wiatr przytula, słońce głaszcze po głowie…
Nie lubi Pan kiedy człowiek niepokoi przyrodę. Pień drzewa przyjął jednak dzisiaj dotyk cudzych dłoni i wysłuchał szeptów, próśb, słów. Potem trawy i dalekie drzewa cichym drganiem liści pytały, czy to prawda, czy rozdają ukojenie?
Idą, zbliżają się Twoje przyszłe spacery po połoninach, Kasiu ! Mam dwie koleżanki przed 40-stką, które przez to przeszły, zawalczyły i wygrały z chorobą. Wierzę, że i Tobie się uda ! Musisz tylko spijać pozytywną energię z każdej chwili, więc zaglądaj tu do nas jak najczęściej. Czekamy na Ciebie ! Mam dla Ciebie przekorny i prowokujący wiersz M. P-J. pt. ‘La precieuse’:'Widzę Cię w futro wtuloną,wahającą się nad małą kałużą,z chińskim pieskiem pod pachą, z parasolką i z różą …I jakżeż ty zrobisz krok w nieskończoność ?’ Trzymam kciuki,
Poczekają,poczekają-nie martw się.A wtedy listeczki pogłaszczą Cię po główce,szumiąc : zuch z tej Kasi…Promyczki słonka pocałują Cię w czółko,połoninki przytulą,a krystaliczne powietrze oczyści ciało i duszę…Tak będzie,bo jak mawiają teraz-innej opcji po prostu NIE MA! Trzymaj się Kasiu!
Cieszę się, że na mnie czekają. A poczekają do przyszłego roku? Bo to może potrwać kilka miesięcy – niedługo operacja, potem chemioterapia, rehabilitacja, naświetlania….. A mam dopiero trzydzieści kilka lat…..Kobiety i dziewczyny konrolujcie swoje piersi!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nawet nie wiesz, jak bardzo lubię Twoje zdjęcia. Są jak pierwsza wiosenna trawa, ciepły wiatr latem, iskrzący śnieg zimą i … szklanka ciepłej herbaty jesienią. Są jak najlepsza esencja z tego, co piękne na świecie.pozdrawiamAgnieszkaanusiak-na-wolnosci.blog.onet.pl
Bardzo dziękuję za dzisiejsze zdjęcia. Wzruszyłam się prawdziwie i to są jedyne łzy jakim pozwolę płynąć po moich policzkach w ciągu tych najbliższych miesięcy….Pozdrawiam wszystkich którzy patrzą na te zdjęcia i zachwycają się nimi tak jak ja. No i tych, którzy patrząc na nie zaczynają wierzyć w Boga, jeśli dotychczas nie wierzyli….. Bo kto to mógł stworzyć jhak nie ON?????Kasia
~ameli
7 Listopad 2007 01:28
Dzisiaj spadł u mnie pierwszy śnieg Wszyscy od razu narzekali… co za pogoda… jak zimno… ale plucha, a ja mimo, że zmoklam wcale nie byłam zła na tą odmienną aurę. Pomyślałam, że jak więcej śniegu napada, to zrobi się choć odrobinę tak ładnie jak u Ciebie Waldku….ale się nie doczekałam, wszystko stopniało…a teraz mam za oknem koncert na kilka kropel i blaszany parapet. Mimo to, białe płatki ucieszyły… zawsze cieszą
~J
29 Październik 2007 09:42
….za wcześnie na biel….jeszcze ogrzac plecy w słońcu, wystawić piegi do słońca, pobrodzić we mgle…na taką biel muszę lepiej przygotować duszę..i już…
~Carrmelita
25 Październik 2007 18:39
Bardzo wdzięcznie i poetycko wyszła Ci, Ameli ta personifikacja pejzażu w teatr. Brawo ! Coś mi się wydaje, że tego roku zima o nas nie zapomni i wypełni plan corocznego zabielania i zasmucania … W tym roku wszystkie pory roku ‘maszerują’ zgodnie z kalendarzem i przedstawiają się w całej swej urodzie, to pewnie i zima pokaże, na co ją stać. Mam nadzieję, bo nie znoszę chlapowatej, nijakiej Białej Pani.
~Wiedźmusia
25 Październik 2007 08:29
Jeszcze jesiennie,a już zimowo.Pięknie i nastrojowo jak zawsze.Pozdrawiam
~ameli
25 Październik 2007 02:21
A ja nie mogę nacieszyć oczu cynobrowo-oranżowymi czuprynami, niektórych z szanownej widowni pod mglistą chmurką. Rozsiedli się wszyscy równo w rzędach, jak przystało na szlachetnego widza Wielkiego Teatru Natury i bacznie obserwują, cóż to za spektakl przygotowała zima na ten sezon.Czy premiera odniesie sukces? Czy na razie spektakl zdejmą z afisza.A może należałoby dodać więcej dramatyzmu i powiekszyść ilość głównego bohatera, gdy przyjdzie pełnia sezonu?Kiedy rozpocząć wystawienie regularnych spektakli… oj latoś to się zima napracuje. Musi nadrobić zaległości za zeszły sezon, gdy migała się z zakontraktowanych zobowiązań. Jednak jak to u artystów bywa, mają lepsze i gorsze twórcze chwile…musimy ich zrozumieć.I tak szumnie debatują widzowie w kuluarach…jeden nad drugim czuprynę pochyla, w gąszczu witek swoje sekretnie obawy zdradza. Sączą przy tym mgłę konarami, a wiatru oddają złote listki z jesiennymi wiadomościami….czytają podpowiedzi z nieba.A niebo niczym sufler dwoi się i troi, szeptem szarzy i chmurnieje, by zima nie zapomniała jak to się bieleje.
~Carrmelita
25 Październik 2007 01:12
O skumbrie w tomacie ! Spadają, jak płatki śniegu nowe zdjęcia ! Idzie Czadowa zimka w jesiennym kubraczku. Gap się kto może !
~czado
24 Październik 2007 23:57
O to samo chciałem spytać. W tych wersach głeboki tekst niesiony jest nabierącym coraz większej siły rytmem… narastającą falą…
~Carrmelita
24 Październik 2007 22:51
To Królowa Śniegu zrobiła nam psikusa z tym białym puchem. Zaśmiała się szelmowsko, przelatując nad jesiennymi pagórkami: ‘Ja wam pokażę magiczną sztuczkę !’ Uszczknęła po trochu z każdej barwy drzew do lodowego młynka, zakręciła wiatrem z całych sił, tak, że tęcza na powrót w białe światło się zmieniła. Zabieliły się wnet polany od tych czarów Pani Zimy.
~Carrmelita
24 Październik 2007 22:27
Powiedz Li, czy cytujesz może jakiś wiersz ? Czy tak Ci się samo szczęśliwie zrymowało ? Czytałam tekst trzy razy, aby się upewnić co do rymów i zawsze jakoś przerabiałam go na wersy wiersza, pomimo iż zapisany jest ciurkiem, jak proza … Dziwne.
agawitek
24 Październik 2007 00:25
Coś podobnego widziałam niedawno w Karkonoszach:-) Tylko tej czerwieni jakby zabrakło…pozdrawiam serdecznieAgnieszka
~behemot.blox.pl
23 Październik 2007 18:11
śliczne mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że już od jakiegoś czasu Twoje zdjęcia służą mi za tapetę na komputerze… zmieniam je co jakiś czas, umieszczam nowe, ale dopiero teraz wpadłam na pomysł, żeby Ci o tym powiedzieć
~Julia
22 Październik 2007 23:35
Rozbielona sniegiem paleta jesiennych barw.Tez piekna!
~rude wredne
22 Październik 2007 15:38
najgenialniejsze jest to, że między Zimą a Jesienią istnieje tutaj wspaniała harmonia! zupełnie, jakby tak właśnie miało być:)
~Li
22 Październik 2007 11:01
Jakby Mu się niechcący z Nieba rozsypało, i zawstydzony chciał przepraszać, że może za wcześnie… Aż zobaczył, że są Dzieci, którym radość sprawił i też się uśmiechnął czerwienią ostatnich może liści …
~ameli
22 Październik 2007 03:09
P.S. Wydaje mi się, że Ktoś tu zimę lubi jednak najbardziej, a ten śnieg wiele uciechy przyniósł mimo, że taki – jak „z choinki urwany”.I Ktoś tu pisze delikatnie i potulnie: „Nie szkodzi…”, a z pewnością duszę Jego rozpiera radosne i głośne „huurrrraa” ))
~ameli
22 Październik 2007 01:26
Cały dzisiejszy dzień myślałam właśnie o takim pejzażu…Wczoraj z rana doszły mnie wieści, że Ustrzyki Górne zasypało i tak sobie dumałam „A co u Czarodzieja widać w beskidzkich przestrzeniach?”No i zaglądam w Pejzaże nocną porą, a tu taka niespodzianka Jesień z zimą się utuiły. Jedna pani grzeje nasze serca czerwienią liści, a druga – nieśmiało, białym puchem otula nasze myśli.Półtora tygodnia temu, kiedy nad Bieszczadami przeszedł pochmurny front, a silny wiatr porwał niemal wszystkie bukowe liście pod Połoninami, choć wypogodziło się jeszcze, to powietrze pachniało już inaczej. Gdzieś tam czuło się, że ta złota sielanka długo nie potrwa. I troszkę żałowałam, że nie spadł wtedy pierwszy śnieg…tak bardzo chciałam, żeby mnie zaskoczył, żebym mogła zfotografować Połoniny zakryte pierwszym puchem, ale się niedoczekałam.Ten weekend spędziłam na Kujawach i w Toruniu troszeczkę nocą popruszyło, ale ja tego śniegu nie widziałam.I tak, jak mnie wieści o śniegu cieszą – w końcu jakieś zmiany, z pewnością tylko chwilowe, ale coś zaczyna się dziać ciekawego – to przybrane choinki, bombki i inne świąteczne dekoracje, jakie pojawiły się już w sklepach, mocno mnie przygnębiły. Gdzie tu jeszcze do świąt ? a oni tak się śpieszą z zarobkiem, już nakazują nam cieszyć się świętami – okropieństwo! ten wieczny pęd i pośpiech O bombkach na razie zapominam, ale do snu zabieram z sobą pod powiekami, ten cudny pejzaż jesienno-zimowy.Dziękuję za relację-telepatię z beskidzkiego zakątka Pozdrawiam radośnie