Blog roku 2005

… przymierzyć kosę do łanu dojrzałej pszenicy. Byłem tak przejęty by nie zrobić mierzwy, odciąć równo od ściany, nie odciąć kłosów, które źle zagarnięte przewracały się w niewłaściwą stronę. Kosa miała do tego specjalny kabłąk z kawałkiem płótna, którego ustawienie było wiedzą niemal magiczną. Wszyscy na mnie patrzyli, a ja z tremą czekałem co powie Mama. Czy równo odkoszone od ściany, czy dobrze się zbiera? Co powie Tata, czy nie młócę kosą, czy na ściernisku nie leży ziarno, czy nie leżą kłosy, czy uda mi się nie zatępić ostrza, nie złamać kosiska? Bezpieczniej było robić powrósła lub zbierać to co wykosił Tata, choć ręce bardzo były przy tym pokłute i odrapane. Jednak kosa w rękach to ogromna nobilitacja, zaszczyt jakby się było głową rodziny, kimś w tym momencie najważnieszym. I jeszcze ta zdrowa rywalizacja z sąsiadami obok, kto więcej wykosi „za pudnia”, ile „pukopków”. Tato dał mi szansę, nauczył mnie, a ja już nie miałem okazji przekazać tej umiejętności moim synom.
Ech… to się nie wróci… przyjedzie kombajn i w kilka minut będzie po wszystkim.

Pszenica piękna. Tato wziąłby w dłonie kłos, roztarł i ocenił jakość i liczbę ziaren… i widziałbym tę Jego dumę, że jest tym kim jest, żywicielem rodziny w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Nie wszystko rozumiałem wtedy, podobnie jak daleko mi zrozumienia wielu spraw dzisiaj. Obraz naszej rodziny zbierającej wspólnie chleb z pola jest jedym z najcenniejszych jakie mam. I nie tylko w pamięci, gdyż jakimś cudem udało mi się utrwalić kilka scen na kliszy…

Komentarze: 

  • ~czado

    Z przyjemościa i radościę przeczytałem… dziekuję i pozdrawiam.



  • ~smagliczka

    Piękny opis. I dziekuję, bo się zruszyłam pod koniec :) Nie było moim udziałem trzymać kosy w ręku. Ja już z pokolenia kombajnowego, i choć rodzinę na wsi mam, jestem – niestety – miastowa i w mieście wychowywana. Ale jest coś takiego w człowieku… skąd to się bierze? gdzie tkwi? płynie w żyłach czerwoną strugą, czy może mamy to w genach? Jest coś takiego w człowieku jak miłośc do ziemi. I jakaś niewysłowiona tęsknota do czasów minionych (których ja przecież pamiętać nie mogę, a czasem tęsknię), do mąki własnoręcznie startej, do okrągłego, ciepłego chleba wyjętego z pieca… A widok złotych łanów – który okazuje się coraz rzadszy w moich rodzinnych stronach – sprawia, że chwilami mogę sobie wyobarazić tę przeszłosć tak wyraźnie, że wydaje mi się ona moją własną przeszłością. I teraz, co pewnie wyda się niekórym dziwne, ale jest bardzo pradwopodbne w moim przypadku – ilekroć spojrzę na złotą pszenicę, przypomi mi się chłopiec z kosą w rękach; przejęty bardzo swoim zadaniem, ale i dumny (bo błyszczą mu oczy :) ).



  • ~Aleksa

    Bardzo ładne zdjęcie i piękny komentarz. Dziękuję.



  • ~Jolka

    „‘Ty,co złocisz łany zboża, bielisz mąki pył, …………………… chroń nas z całych sił….” ( za Osiecką)



  • ~broszka

    Ja tylko zbierałam po kosie…trzeba było zboże układać równiuteńko w snopku,( pod surowym okiem mamy), zawiązać snop i spieszyć się, żeby zdążyć przed następnym pokosem. Ach, jak zazdrościłam kosiarzowi, że mógł czasem odetchąć, wyprostować się…A potem zwózka snopów właśnie w upał, kiedy zboże było suche. Nikt nie zważał na to, ze gorąc, że duszno, że pot…Słyszało się – tak trzeba. Ale to już minęło -:))Pozdrawiam serdecznie.



  • ~J

    …..siedząc na miedzy spokojnie zaplatać wianki z rumianków, zrywać chabry i maki i obserwować z podziwem siłę, wytrwałość i skupienie koszących mężczyzn, kobiet opalonych, uśmiechniętych mimo znoju i upału, nie plątać się pod nogami…zakładać wianki na głowy starszych dziewcząt, które opędzały się ode mnie jak od muchy lub pozwalały pomagać , wieczorem dostać pajdę chleba i piszczeć przy myciu nóg bo pokłute kłosami szczypały niemiłosiernie……pewnie szwendała się tam u Ciebie taka mała pannica…ciekawska…..;o)



  • ~Carrmelita

    Tak … to se ne vrati… Kiedyś miałam warkocze w kolorze dojrzałej pszenicy i odciski na dłoniach od wideł, gdy na furze ze zbożem układałam snopki. Słoma latała mi nad głową, pył i owady fruwały w piekącym słońcu, żar lał się z nieba. Nigdy przedtem i potem nie byłam tak zmęczona, brudna i podrapana, jak po żniwach u dziadków lub wujostwa nad Liwcem. Wszystko mnie kuło i bolały przypieczone na słońcu ręce, szyja i twarz. Czasami zamiast układać snopki na wozie, plotłam powrósła w długie warkocze ( do dziś pamiętam technikę ‘podłokciową’ ) i zbierałam, wiązałam wykoszone zborze. Kosa była narzędziem zarezerwowanym dla prawdziwych mężczyzn. Nas, małolatów do niej nie dopuszczano. Za to ścigaliśmy się z sąsiadami, kto wyższą furę zboża zbuduje i szybciej bez kraksy do stodoły dojedzie i z powrotem na pole. Wiecie, co w tym wszystkim było najfajniejsze ? Śpiewanie ! Pomimo spiekoty i ciężkiej harówki, raz po raz dziadek lub ktoś z gromady coś zanucił, a reszta próbowała wtórować. W zadyszce ciężko się śpiewa, trzeba przystanąć i nabrać łyk powietrza w płuca. Czasami wyręczały nas w tym skowronki lub owady, muczące krowy na pastwiskach, konie pasące się przy strudze. Liwiec szumiał, szeptał i niósł swoje czyste jeszcze wtedy wody. Lato się wypełniało… Cudownie było też jeść obiad na polu, pod drzewami na miedzy. Chleb ze smalczykiem i skwarkami, jajka na twardo, mleko zsiadłe i temat dnia: zupa z kurek z kartoflami, zabielana śmietaną. Delicje ! Jak sobie przypomnę, to mnie ślinotok nawiedza i łza się w oku kręci … Było, minęło …,ale coś przecież w nas z tego przetrwało, prawda ?



  • ~Althea

    Boże jak mało jest ludzi którzy czują to wszystko tak….pole, ciężką pracę, satysfakcję że czegoś się dokonało, ze coś dzięki mnie urosło….piękne zdjęcie jeszcze piękniej opisane :) pozdrawiam serdecznie i dobrze że Pan wrócił, smutno tak jakoś bez Pana zdjęć w tej bezdusznej sieci :)



  • ~Julia

    Dzieki Tobie czujemy zapach pszenicy, widzimy Ciebie z kosa w reku, wspolodczuwamy tamta sytuacje. No i te widoki lanow zboz …Piekne! Slowem- ” a to Polska wlasnie”.



  • ~rude wredne

    niesamowite…! takie złote wspomnienia oprawione w złocistą ramkę słów… jak złota pszenica… i takie lato, jakim chciałabym je widzieć…



  • ~Aś

    Piękne wspomnienie z czasów, kiedy ludzie naprawdę żyli i czuli to życie na każdym kroku… jak dawało w kość, ale też jak nobilitowalo w kolejnej chwili i jakim można było być dumnym, że czegoś się dokonało „tymi rękami”… Moje dzieciństwo wyglądało zupełnie inaczej, toczyło się w małym miasteczku w latach ’90 ale równeż dziękuję Opatrzności, że było takie, a nie inne. Że nie miałam komputera, ani telefonu komórkowego, że domek dla lalek robiłam sobie na półkach starego regału, stołki dla nich z pudełek po czymśtam i że nie koniecznie były firmy matel… a wększość czasu spedzałam z przyjaciółką na rowerze, albo na drzewie – dzieciństwo to cudowna sprawa, no ale se ne wrati… ;) Ta strona poniżej to nie spam, to filmik zatytułowany „FreeHugs!” zajrzyj proszę. Przytulam Cię serdecznie! http://www.youtube.com/watch?v=vr3x_RRJdd4



  • ~maraska

    Piękna pszenica. Ja mam takie wspomnienie z dzieciństwa z wykopek :) Pozdrawiam



  • wolfbitch@vp.pl

    Pieknie to opisales.DziekujeCzuje sie jak w domu ?

 

 

 

… po dwóch tygodniach nad morzem, gdzie pogoda nie była łaskawa.

Dziękuję za liczne komentarze, dyskusje… chwilami gorące ;)

Przykro mi, że nie przywiozłem dziesiątek zdjęć z gór, te z plaży raczej nie pasują do tego miejsca…???

Po powrocie natychmiast przebiegłem ścieżki, z którymi się pożegnałem… lato nie czeka. Za kilka dni znów spakuję plecak, ale tym razem pojadę Tam…

Przepraszam, że nie odpowiem na wszystkie komentrze i e-maile…. jest ich tyle, że to niemożliwe.

Dziękuję. Jestem Waszym dłużnikiem. Odpowiem zdjęciami, jeżeli Szczęście zechce mi nadal towarzyszyć.

 

 

Komentarze: 

  • ~martusia

    Zdjecia są naprawde wyjątkowe i piękne.



  • natka_141@vp.pl

    Wspaniale jest miec takie własne miejsce na Ziemi za którym sie teskni i do którego sie ciągle wraca….bardzo Panu zazdroszcze ja takze pragne odkryc kiedys taki zakątek do którego bede z utesknieniem powracac…:)



  • natka_141@vp.pl

    Wspaniale jest miec takie własne miejsce na Ziemi za którym sie teskni i do którego sie ciągle wraca….bardzo Panu zazdroszcze ja takze pragne odkryc kiedys taki zakątek do którego bede z utesknieniem powracac…:)



  • ~Violcia

    Sama świadomość, ze pamiętasz o tych którzy tu czekają na nowe obrazy, dużo mówi o Tobie a nam dużo daje … pozdrawiampowodzenia na szlaku



  • ~czado

    Tylko ja zamiast EOS’a miałem nad morzem dwusiestkę sympatycznych dzieciaków (może ci starsi się nie obrażą…), których z tego miejsca serdecznie pozdrawiam ;)



  • ~Carrmelita

    ‘Nie masz, oj, nie masz Ty’ morza ‘naszego na świecie …’ Pokaż nam Czado, że prawdziwy miłośnik gór doszuka się szczytów i dolin nawet w morskich klimatach ! Odwagi ! Może i my podążymy tą ścieżką skojarzeń ?



  • ~Carrmelita

    Czado, witaj w domu ! Tośmy się wreszcie doczekali … ale gdzie te zdjęcia ? Tak się nazaglądałam na bloga, nadęłam, by wyskoczyć z bloków startowych i dać nura w Twoje szczyty, turnie, urwiska ( obstawiałam, że spijasz tatrzańską śmietankę ), a tu … Ahoj, Wilku Morski ! Mała niespodzianka ! Gdzie więc te spienione bałwany, klifowe zbocza, porośnięte dębiną, ściany piachu wiszące nad falami, gdzie sieci rybackie nudzące się na słońcu, gdzie ? Przydałby się mały zgrzyt tematyczny, taki tyci zamiąch, takie minięcie się z Górami, żeby nie były takie pewne, żeby stały się o Ciebie, Czado zazdrosne !



  • ~Carrmelita

    Błogi spokój wczesnego lata, trawy do pół uda porastające łąki. Łąki, co proszą się już prawie o sianokosy. Barwy słomkowych kapeluszy, przełamane płowiejącą zielenią lasów. Ścieżki, co giną, bo włóczą się po pagórkach … Na ostatnim zdjęciu nie ma drogi ! To już tylko zielony cień, który rzuca wybujała łąka, to ‘polny strumyk’, nad którym nieśmiało chcą się spotkać złote trawy i gałęzie drzewa w kadrze. Czy się wreszcie spotkały ? Może nocą ?



  • ~Carrmelita

    Tak, tak ! Zamieszać, zamieszać ! Na przekór i dla podkreślenia wyjątku od reguły ! Wyszukaj, Czado morskie widoki tak łudząco podobne do górskich, że górami być by mogły, gdyby nie świadomość miejsca i czasu … Może znajdziesz taki morsko-górski szczyt ? Pleeeaaase …Ja pamiętam takie kurioza klifowe, np. w Poddąbiu, położonym jakieś 5 km od Rowów w kierunku na Ustkę. No, chyba że byłeś na Bahamach, Dominikanie lub Kubie. A to już inna bajka …



  • ~Julia

    Odpoczynek nalezy sie kazdemu. A my tutaj Ciebie znowoz witamy! Bo jakby nie bylo – goscimy tu codziennie, nawet jak nie piszemy komentarzy. To taki cudwony „nalog” oczekiwania na nowa fotografie.



  • ~rude wredne

    dobrze, że już jesteś:)



  • ~ameli

    P.S. Nie przejmuj się tak i niech Ci nie będzie przykro, że nie przwiozłeś zdjęć z gór, w końcu odpoczynek się Tobie należał… nawet od tego co kochasz i lubisz. Już niedługo znowu wyruszysz i myślę, że ze zdwojonym zapałem zabierzesz się do fotografowania tego, co i nam bliskie sercu… sam pewnie za Nimi mocno tęskniłeś…A Szczęście Tobie Waldku dopisze… my to wiemy :D J. z krasnoludkami i smokami czary nad ogniskiem oprawiała, by Ciebie tu zwabić, a kolejne będą po to, by Szczęście i niepowtarzalne chwile Tobie sprzyjały. A tak na marginesie… ciekawe jakby tu wyglądało szumiące morze pośród tych szumiących na swój sposób traw…Nie korci Cię czasami, by zarzucić przyjętą regułę i trochę tu namieszać ;)



  • ~ameli

    Czado widać nie dla morza Tyś zrodzony, góry zdecydowanie bardziej są Tobie przychylne i wdzięczą się widokami jak tylko mogą… tym samym dziękują … kochają Ciebie z wzajemnością…a Twoją bezgraniczną miłość do gór widzimy i czujemy patrząc te zdjęcia.Szkoda, że to właśnie nad morzem pogoda nie dopisała, to chyba góry tak za Tobą płakały… przez caaałe dwa tygodnie.W towarzystwie słońca wyjechałeś i ze słońcem wróciłeś…Pozdrawaim seredcznie i cieszę się, że już jesteś … u siebie.



  • ~herissepine

    lato w gorach mmm… rozgrzane łąki, wibrujące od zapachu powietrze, drzewa zastygłe w oczekiwaniu na wiatr i orzezwiajacy strumien Jeszcze wczoraj tam bylam.. dzis ginełam w zatloczonym miescie a fe!



  • ~paula

    witam w domu panie Czado;)długo Pana nie było a ja cały czas czekałam na nowe fotografie…

 

 

 

 

 

 

… wrócę.

Komentarze: 

  • ~Jolka

    Krasnoludki-do poprawki !



  • ~Jolka

    Jestem „na głodzie”……



  • ~Iga

    No cóż każdy chce odpocząć po trudach całego pracowitego roku,nawet nasz Czarodziej.Nie wątpię w to,że nawet jego odpoczynek to z aparatem fotograficznym w ręku.A jak wróci z wypraw to ujrzymy niejeden przepiękny krajobraz zamknięty dla nas w fotografię.A My jak zwykle będziemy……………….po tak długim czekaniu spragnieni nowych wrażeń.Pozdrawiam.



  • ~lea

    Czy to zaduma, czy smutek, tworzy jedyny i niepowtarzalny nigdzie indziej smutek. To prawda, że historia ostro doświadczyła ten rejon. Może dlatego nawet wiatr jest tam inny, a przyroda zdaje się oddawać hołd coraz bardziej zapomnianym połemkowskim wioskom…..Jest takie zdjęcie („Czas” wrzesień 2004) w archiwum Naszego Czarodzieja, które przemawia w prosty, a jakże wymowny sposób…. Moim zdaniem najpiękniejsze ze wszystkich jakie kiedykolwiek widziałam…….Na koniec odrobina prywaty ;-) Z niecierpliwością czekam na Twoj powrót: http://mybottles.blog.onet.pl/ PozdrawiamEla



  • ~J

    …OK, jutro rozpalę wieeelkie ognisko, zrobie zbiórkę wszystkim moim krasnoludkom , zaproszę bieszczadzkie smoki i zacznę czarować Czarodzieja powrót na bloga , prawie pewna jestem ,że się uda…ostatecznie te moje zielone oczęta już od jakiegoś czasu iskrzą się na żółto w mglistych podróżach mojej baśniowej krainy….już czas ….

  • ~ameli

    Wiemy, że wrócisz… tylko kiedy?Rude już 12 dni naliczyła… ja myślę, że około 14-tu Ciebie nie będzie, ale i tak trudno się czeka jeśli nie wiadomo dokładnie ile czasu ma minąć… gdybyś napisał kiedy wracasz wyszlibyśmy drogą polną Tobie na spotkanie… choć patrząc po wpisach… to i tak na zmianę czatujemy tu na Ciebie :D Pozdrawiam serdecznie…i niech w końcu słońce wyjrzy, byś w jego promieniach radosnych widoków zaznał.

  • ~ameli

    J. poproś swoje krasnoludki, również w naszym imieniu, by rozpędziły chmury nad bieszczadzkimi smokami, bo jeśli Czado w Bieszczadach tego rzewnego płaczu aniołów wysłuchuje, to pejzaży nam niewiele złowi… zawsze wtedy aparat głęboko w plecaku chowa.Ale patrząc ostatnio na aurę w naszym kraju to wszędzie może mieć rosę w skarpetkach zamiast kurzu… no chyba żeby na Majorkę wybył…ale nie sądzę, by ukochane góry dla obcego słońca i plaży poświęcił…jednak nie dowiemy się gdzie był póki nie wróci…

  • ~ameli

    Tylko jeśli Czado jest w górach,a tym bardziej w Bieszczadach to pewnie dla Niego tak, jakby był w domu… tyle że bez ścian i drzwi, za to z olbrzymim oknem aż po horyzont :)

  • ~ameli

    Wstyd się przyznać, ale zimą „zgubiłam kluczyk” do Twojej krainy – teraz wiem jak tarfić… dziękuję… odwiedzam, ale jeszcze tak nieśmiało… bez słowa.Masz rację, że Beskid Niski czaruje „dziwnym, spokojnym smutkiem” – jak napisałaś. A może to nie do końca jest smutek tylko zamyślenie… jakby zawieszenie w czasie? Choć historia tych terenów bardzo smutna to nie łzy lecz zadumę u mnie wywołuje… podobne uczucia towarzyszyą mi gdy oglądam zdjęcia z Bieszczadów.Zdjęcia Waldka tchną ową ciszą… można powiedzieć ponadczasową ciszą jaka zapanowała na tych terenach, gdy ich prawowitych mieszkańców zabrakło.Ale też Beskid bardzo radośnie mnie oczarował, gdy byłam tam w maju… Wołtuszowa w białych kwiatkach była skąpana, kaczeńce niemal z każdego rowu się uśmiechały i ta soczysta, nieskazitelna zieleń buków – na długo pozostaną mi w pamięci…myślę, że na zawsze :) Pozdrawiam

  • ~ameli

    To jedna z moich ulubionych i pierwszych jakiej się nauczyłam, ale moich myśli nie chciała opuścić jesienią… kiedy zobaczyłam fotografie z 1 i 2 października 2006.Kiedy poznaję nową piosenkę wyobrażam sobie jej treść – miejsca, sytuacje itp, które opisują jej słowa. I kiedy ujrzałam te poranne mgły i nieśmiałe jesienne słońce pomyślałam… jak to możliwe, że Czado sfotografował moje myśli?…jeszcze od rosy rzęsy mokre,we mgle turkoce pierwsz bryka,słońce wyrusza na włóczęgę…

  • ~ameli

    Ech… czasami bez korekty się nie obędzie, bo po części sam Internet wymusza ją na nas jeśli tu chcemy umieścić zdjęcie.Czado już nie raz o tym wspominał… m.in. w Księdze Gości, str.8, post z 2007.01.04 – w odpowiedzi ~fenix007 pisał…”…Każda fotka przechodzi przez program graficzny. Inaczej się nie da, bo nie można prezentować zdjęć w formacie RAW. Podczas zamiany RAW-u w JPEG jest nieskończenie wiele możliwości wpływania na kontrast barwę itp. Staram się odtworzyć możliwie najlepiej to co widziałem….”…dalej przeczytajcie sami…zachęcam, słowa samego Czado wyjaśnią wszystko :) Osobiście wielokrotnie zachwycam się i dziwię barwom jakie udaje się Waldkowi pochwycić, ale trzeba wierzyć „na obraz”, choć pewnie i tak fotografia nie zawsze jest w stanie pokazać to, co fatycznie powodowało przyspieszone bicie serca i zachwyt Naszego Wędrowca.Od kiedy sama zajęłam się fotografią cyfrową wiem, że na nic „cudowny” PS skoro materiał wyjściowy jest kiepski. Oczywiście można przy pomocy różnych opcji i filtrów zdziałać „cuda nie widy”, ale wtedy kreujemy zupełnie nowy obraz… a co z ulotną chwilą, którą staraliśmy się pochwycić i z radością fotografowania jaką wtedy mieliśmy?… niestety umyka nam – jej prawdziwość zaciera się. Ale to bardzo obszerny temat, bo zupełnie inaczej jest w sytuacji kiedy ktoś celowo używa programu komp. by „zniekształcić” rzeczywistość i próbuje wykreować swój „nowy” wyimaginowany świat….jednak natury nie ma co na siłę poprawiać, w końcu Największy Mistrz ją tworzył… i to niemal przez tydzień.Pozdrawiam Wszystkich czekających – cierpliwych i tych mniej… ja od kilku dni chyba już do tych drugich się zaliczam…. ale niech tam… przynajmniej Waldek od komputera sobie odpocznie :)

  • ~rude wredne

    wracaj już… już 12 dni…

  • ~Jolka

    Uchyl ,proszę, rąbka tajemnicy:cóż to za wygrana?

  • ~J

    ….ale oj tam, może tej choroby sierocej nie dostaniemy, a póki co za kołnierze deszcz, w skarpetkach rosa, a ze słońcem nad Bieszczadami chmury się przeganiają…Czarodzieje w plenerze łowią nam pejzaże…. a my czyli i ja moknę sobie w bieszczadzkich chaszczach i ciekawe czy Ty Czado też?….;o)))

  • ~Carrmelita

    Apetyt rośnie w miarę czekania, Czado… Wracaj więc bezpiecznie z workiem fotograficznych prezentów. Gratuluję zasłużonej wygranej ! To jednak dziwne uczucie, gdy jeszcze tak niedawno spacerowałam z Ameli, a potem sama, w każdej z tych fotograficznych rzeczywistości … jak Alicja w po drugiej stronie lustra …

  • ~Violcia

    wskakuje w biegu …. i co widzę? jak zwykle piekne ujęcia …..więc Pozdrawiam

  • barszczon@op.pl

    Co rozumiesz pod pojęciem „obrobienia na komputerze”? W fotografii klasycznej proces obróbki obejmował cały ciąg – od wywołania filmu przez naświetlanie i kadrowanie do wywołania odbitki. Nie wspomnę o doborze rodzaju papieru. Teraz to wszystko wykonuje się na komputerze (przy zdjęciach cyfrowych i skanowanych). Zresztą w pokazywanych zdjęciach obróbki jest raczej niezbyt wiele. Pozdrawiam

  • ~Julia

    Czekamy na Ciebie i nowe fotografie. Pewnie jestes na wakacjach. Pozdrawiam!

  • ~scootereq

    Zdjęcia na tym blogu oglądam już prawie 3 lata i każde jest warte pokazania. Nie ma znaczenia, czy któreś były podciągane programem graifcznym, czy nie – wazny jest efekt. A drobny retusz zdjęcia nie jest przecież fotograficznym przestępstwem. Serdecznie pozdrawiam Pana Czado;)

  • ~Jolka

    Wracaj już wreszcie,bo grozi nam choroba sieroca lub objawy zespołu odstawienia…

  • ~lea

    nie wiem czy te zdjęcia były poprawiane, ale z całym przekonaniem mogę potwierdzić, że dokładnie tak wyglądają te miejsca… A jeśli zostały poprawione, to prawdopodobnie tylko dlatego, że aparat nie oddał atmosfery danej chwili. Znam wielu fotografów, ale tylko ten przedkłada uczucia nad jakość. W sumie tworzy to jakość samą w sobie, dzięki czemu czuję się jakbym tam była …….PozdrawiamEla

  • ~lea

    ameli, pamietam, że zwykłaś mnie odwiedzać, więc może jedna z takich dróg zaprowadzi Cie kiedyś znowu do „myli zapamiętanych na szkle” A co do tych miejsc, to żadne inne miejsce tak jak Beskid Niski nie potrafi czarować prostotą i dziwnym, spokojnym smutkiem………Pozdrawiam i cieszę się, że jest ktoś kto doskonale potrafi nam te klimaty przekazaćEla

  • baczynska@op.pl

    http://anika-inn.blog.onet.pl/ ja też obrabiam. Dla mnie to ciekawsze. A zdjęcia: BOSKIE. Ta przestrzeń mnie powaliła :) Zapraszam do mnie.

  • ~emilka

    poprawione czy też zmodyfikowane…Czy to ważne,skoro mi to zupełnie przypomina moją ulubioną łąkę na skraju lasu i dzieciństwo?Takie same kolory i widoki.Patrząc na te zdjęcia czuję to samo co wtedy-gdy byłam mała dziewczynką szukającą drogi w trawie…Pozdrawiam,

  • ~missmedicine.blog.onet.pl

    przy dobrym sprzęcie poprawki są zbędne… problem pojawia się, kiedy wykorzystywany sprzęt jest… hm… niezadowalający ;) fotografuje się coś, co zapiera dech w piersiach, a na monitorze widzi się przeciętność. A wystarczy kilka kliknięć, aby przywrócić urok chwili :) pierwsze zdjęcie jest olśniewające!

  • ~foto-mj.blog.onet.pl

    Ja również nic nie poprawiam. Zmieniam tylko rozmiar. Czasami kadruje i to wszystko:) Ale pejzaże i kolorystyka przepiękna! Pozdrawiam serdecznie – Majka.

  • ~mrs. teller

    nie wszyscy poprawiaja fotki z programach ja np publikuje te ktore zrobialm no jedynie zmieniam format by sie zmiescily , po co poprawiac je skoro same w sobie sa piekne ;)

  • ~Radek

    Taką drogą to można iść na koniec świata albo i jeszcze dalej. Świetnie oddałeś jej urok. Gratuluję wyróżnienia!Przy wolnej chwili zapraszam do mnie – http://www.album-foto.blog.onet.pl Pozdrawiam

  • ~fotograficzny-schowek

    Cudne, gratuluje wyroznienia:)

  • ~a.

    teraz prawie wszyscy obrabiają zdjęcia w programach graficznych, zarówno szanujący się zawodowiec jak i zwykły amator. Nie wiem czy mam z tego powodu płakać czy się śmiać. Może zazdrościć ludziom którzy mają PSa czy Corela i potrafią się nim posługiwać. Jak są takie programy, to dlaczego mamy z nich nie korzystać? byle to służyło zdjęciom a nie im szkodziło.

  • ~ameli

    Widzę, że nie tylko Nasz Czado ma możliwość i czerpie radość z przechadzek ścieżkami dawnej Wólki… dooobrze macie…szczęściarze z Was – mieć dom w tak uroczym zakątku … też bym kiedyś chciała.Serdecznie pozdrawiam i dróg pięknych jak marzenie życzę

  • ~ameli

    Z tymi słownikami to oczywiście żartowałam ;P I proszę…tylko nie myślcie, że ja to niby taki omnibus jestem… co to – to nie!Jedynie siła wyższa jest w stanie zmusić mnie do korzystania z „wyniosłych” ksiąg, choć i ta bywa niekiedy bezsilna wobec mojego lenistwa jak i upartości co do własnych, ale niestety niesłusznych przekonań.

  • ~mAnna

    Niezapomnianych wrażeń, które nam prześlesz po powrocie. Do zobaczenia!

  • ~Jolka

    Wracaj szczęśliwie,do domu i do nas…Bo wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej…

  • ~Aś

    Jak kolorowa panny krajka :)

  • ~mama

    Wrócć, ale idź powoli…to rozkaz..:))

  • ~Monique

    Pięknie… tak sielankowo… Bardzo mi się podobapozdrawiamMoniquehttp://avangarda2007.bloog.plhttp://argo.bloog.pl

  • ~joanna

    cudowne zdjecia!!! widac ze robione z fascynacja dla przyrody.

  • agusia8486@onet.eu

    Świetne zdjęcia!!! Aż dodałam Pański blog do moich linków! Bardzo kocham góry, szczególnie nasze Tatry! Jestem zafascynowana tą przestrzenią, gdy jestem wśród nich. Mam pytanie: czy mogę zapisać sobie na kompie parę zdjeć? pozdrawiam – agarafal.blog.onet.pl

  • ~farban

    A to wszystko takie znajome :) i na wyciągnięcie ręki… szkoda że nie mam czasu tam chodzić

  • ~Mała Mi

    Jak????Jak ty to robisz??? Codziennie chodzę z psami podobną scieżką, widze te same kwiatki, zboża i trawy!ale moje są…szare i zwykłe!

  • ~lea

    Zawsze, kiedy chodziłam tymi drogami marzyłam żeby zatrzymać je w pamięci. Nie robiłam zdjęć, bo wydawało mi się, że nie sposób tego odtworzyć………..Do dziś.Dziękuję i pozdrawiamEla

  • ~ameli

    Wybaczcie mi ten ‘standartowy gulaż’ i wszystkie inne byki, które tu niechcący lub nieświadomie hoduję…. ostatnio mało czytam i to ewidentnie jest tego przyczyną… by nadrobić półroczne zaległości sporządziłam już na lato listę lektur obowiązkowych i długo wyczekiwanych.A może sami coś ciekawego mi jeszcze polecicie – w sumie czytam wszystko… oprócz komiksów… słownikami też nie pogardzam, a ortograficznym w szczególności ;P

  • ~takitenkrakow.blog.onet.pl

    chetnie zagubiłabym sie pośród tych dróg…

  • wolfbitch@vp.pl

    Czuc zapach.

  • ~J

    …miedzą pól złoconych,leśną ścieżką poprzez łąki kwietne pełne ziół i kwiatków bliskich oczom i tak znanych…wrócisz?….i zaczarowanych chwil będzie więcej….wrócę….

  • ~Carrmelita

    Tak, w zgodzie i z nadzieją na nowe pejzaże. Co do naszych wspominek o wycieczce, Ameli, to ciepło mi się zrobiło na duszy i roześmiałam się nad tymi nieszczęsnymi frytkami, plackiem i gołąbkami. To były niezapomniane i komiczne chwile. W kwestii nocnego minięcia się na ulicy Zdrojowej z Czado, to ten wspomniany przez Ciebie warkocz mogła mieć żona Waldka. Ja wtedy na trzech przechodniów nie zwróciłam uwagi, gadając o czymś zapamiętale, ale Ameli można wierzyć, ona ma oko ! To mogło być nasze pierwsze ‘wpadnięcie’ na/do Czado w rzeczywistości rzeczywistej.

  • ~Carrmelita

    Tak, bo co parę kroków zmienia się ujęcie, krajobraz, ale ten finezyjny zakręt ścieżki i układ drzew przypomina mi Wólkę. Mam pewność tylko na 99%. Czado był przecież w tysiącu różnych zakątków, w które ja nie dotarłam i może właśnie jeden z nich nam pokazuje i jest on podobny tylko do Wólki.

  • ~ameli

    …jeśli i Ciebie oczy i pamięć nie mylą to nie śnimy tylko na jawie marzymy :D P.S. czyli ta góra to Glorieta?…dobrze wiedzieć, ale widzę po znaku ?, że też pewna na 100% nie jesteś…

  • ~ameli

    Ojejku Czado…czy to nie jest przypadkiem droga z Iwonicza Zdr. do Rymanowa Zdr. przez Przymiarki?Rozpoznaje to miejsce i chyba moja pamięć mnie nie myli, ale jakże to wszystko odmiennie teraz wygląda… Też wracałyśmy tamtędy pod wieczór, ale zamiast tej ciepłej, różnorodnej w roślinności łąki rozciągała się płachta soczystej zieleni młodych pędów traw :) Pamiętam jak w tamtym miejscu próbowałam uchwycić w kadrze trójkolorowy „minimalizm”: pas ciemnej zieleni lasu (z Twojego pierwszego zdjęcia), nad nim nieskazitelny błękit nieba z zabłąkanym białym obłoczkiem, a przed nim dywan veronese’owej zieleni pola – oczywiście niezbyt się to udało, bo niebo nie chciało być błękitne kiedy pole zielone było – standart ;PGdy schodziłyśmy z Przymiarek do Rymanowa wieczorne chmury i zachodzące słońce rozpoczęły swój zaklęty taniec pożegnania dnia i szkoda, że to wszystko za naszymi plecami…bo szłyśmy w przeciwnym kierunku niż zachód słońca. Przed nami nad Rymanowem rozciągąło sie już nocne niebo spowite ciemnym – pruskim błekitem, a czuwanie nad snem mieszkańców tej uroczego miasteczka rozpoczynał znajomy Łysogłowy. W pełnej, owalnej krasie na niebie świecił tego wieczoru i nawet w kadrze (bez poruszenia) dobrze dał się uchwycić. Gdy doszłyśmy do Rymanowa i w małej pizzerni zasiadłyśmy do kolacji… na dworze było już ciemno :) Z tamtą kolacją pozostały zabawne wspomnienia, bo nie znając miejscowych kulinarnych zwyczajów ja zagryzałam frytki plackami ziemniaczanymi (które w menu widniały jako specjał z gulażem), a Carrmelita gołąbki ziemniakami (tu wyjaśnienie…dla Carrmelity prawdziwe gołąbki są bez ryżu, stąd zamówiła zimniaki i jakże ogromne było zdziwienie gdy przyszło jej ryż „pyrkami” do żołądka transportować :D I tego wieczoru chyba się nawet Waldku minęłyśmy na Zdrojowej… nie jestem pewna… było już ciemno, a ja nie mam zbyt dobrej pamięci do twarzy. Wtedy mój wzrok obserwatora przechodniów przyciągnęły żywe i spężyste ruchy pana w czarnym polarze z roześmianą buzią i groźnymi brwiami…adorującego dwie damy, a jedna z nich miała chyba długi warkocz..a może mi się zdawało? – nieważne…Jeśli to Ty byłeś chyba można uznać to za (trochę naciągane, ale…) spotkanie ?Jak miło to wszystko wspominać i na nowo przeżywać… chciałabym tam być znowu…P.S. Korzystając z okazji zapytam o górę – tę zalesioną, którą widać na drugim zdjęciu po prawej… Czy to może Glorieta? Mam duży kłopot w określeniu jej nazwy, a jeśli coś nie wiem spokoju natrętnie mi nie daję – więc proszę.. pomóż w dylemacie, bym poprawnie mogła podpisać swoje zdjęcia :) Dziękuję, że jesteś i pomimo tylu obowiązków znalazłeś dla nas czas..pakuj ten placak jak najszybciej, tylko żeby za ciężki nie był ;) i ruszaj w drogę wędrowcze niespokojny, bo z nią kolejne nowe zdjęcia nam przyniesiesz… czekamy … teraz już cierpliwie i spokojnie…. i w zgodzie :)

  • ~Carrmelita

    Czy ja śnię ….. czy to Wólka nad Iwoniczem Zdr. ? 1-sze zdjęcie, to jakby spojrzenie na las w kierunku na Przymiarki i Sroków Dział ! Kolory, które widziałam tam około 15 czerwca nie były tak różnorodne ( dominowała zieleń i złota poświata słońca ) ale zapowiadały przemiany w roślinach. Teraz w powodzi zieleni i rudości łąk, błądzą wrzosowe łany kwiatów, a wszystko w wieczornym świetle zmierzchu. Wszystko faluje, gdy zawieje wiatr. Bajka ! Wydaje mi się, że wskazówki zegara cofnęły się …. i idę tą ścieżką, a trawy szeleszczą mi po spodniach. Na zdjęciu 2-im chyba patrzymy na Wólkę ( nie istniejący już wieś na wypłaszczeniu nad Iwoniczem ), a w tle jest pagórek Gloriety ? Na 3-ciej fotografii Czado ‘przytulił się’, by złapać oddech, do pojedynczych drzew przy szlaku, do ściany roślin na rozległej polanie. Ta seria przypomina mi jakoś dziwnie kolorystykę połonin bieszczadzkich …

  • ~rude wredne

    A pamiętacie harcerską piosenkę ‘Krajka’ ? Jakoś nieodzownie mi się skojarzyła i cały czas ją nucę:)I coby nie zakrawało o bałwochwalstwo, powiem tylko, że fotografie są… wspaniałe!:) Lecz zawstydzają mnie potężnie, bo przecież podobne widoki mam na co dzień, a tak często nie potrafię spojrzeć na nie w ten sposób…

  • ~Julia

    Taka droga polna przejsc, az do samego kresu. Zakochac sie w mijanych trawach, zachlysnac cisza, uspokoic nerwy- po calodziennych meczacych zajeciach. Taka droga isc i w ciszy- rozmyslac …

  • ~nantesfan

    puść kiedyś zdjęcie ktorego nie obrobiłeś na komputerze.

 

 

 

 

 

 

… tak bym chciał, ale ciągle jestem w biegu, zatrzymuję się tylko po to by wyrównać oddech, a przecież na wyciągniecie ręki jest …

Komentarze: 


  • ~Jolka

    Pamiętam,że rok temu chciałam wstawić tu komentarz w rodzaju: „Gdzie tak gnasz? Czy trenujesz do maratonu?” Może już ten pomysł kiełkował? Cieszę się, ,jakbym co najmniej sama się przygotowywała :)



  • ~ameli

    dziękuję bardzo :D … już najwyższa pora spakować plecak i choć na dwa dni w odwiedziny do Dziadków pojechać… tylko niech przestanie padać. Bo TAM… jak gleba deszczem nasiąknięła to… mała ameli kalosze gubiła w tej nieprzebytej, błotnistej mazi zalegającej podwórko. Szpagaty można było na jej śliskiej powierzchni ćwiczyć… tylko kaczki szczęśliwe były taplając się beztrosko w brunatnych kałużach, a wyglądały jak nieboskie stworzenia – powiedziałabym diabelskie – po takiej kąpieli w naturalnym… wiejskim SPA ;)



  • ~www.zagubiony-aniol7.blog.onet.pl

    Super…Gdybym ja mieszkała w górach …ach..Chcaiała bym -tam zdjęcia wychodzą super….Ja też fotografuje..Bridget Jones:



  • ~J

    ….hhmmm…dotknąć lata? …gdy jasne włosy rozsypują się na opalonych ramionach, pachnie wokół lipa i koszona trawa, powietrze lekkie i słodkie budzi w głowie wszystkie dzikie myśli i zrobiłby człowiek głupstwo jakieś….. ale spokojnie, bo znowu na deszcz idzie…..na razie ;o)))…



  • ~chwilka13

    siedzę sobie, patrzę na drogę polną i trwam w zachwycie!cieszę się, że tu trafiłam :) pozdrawiam



  • ~Violcia

    i po co ja mam się powtarzać …. jak zwykle jest …..więc Pozdrawiam



  • ~Iga

    No to życzę Tobie choć namiastkę tych opisanych urodzin z dzieciństwa aby były również okazją do tak wspaniałych opisów.Niech Cię wena twórcza nie opuszcza niezależnie od wieku.Wiele szczęśliwych momentów w życiu szczerze życzę z okazji tych i innych przyszłych urodzin.Pozdrawiam



  • ~ameli

    Dotknąć lata… w urodziny… tak bardzo chciałam….bo moje urodziny z dzieciństwa tak właśnie wyglądały … dokładnie tak… tak je zapamiętałam….pełne słońca, błękitnego nieba, polnych kwiatów i zapachu nagrzanego letnim upałem zboża….do tego cykady olbrzymich świerszczy kryjących się w gąszczu traw, a w oddali muczenie krów pasących się na łące, które w tej spiekocie wody się domagały. Rzadko kiedy urodziny obchodziłam w domu z rodzicami, bo zwykle wtedy byłam już poza nim. Ledwo świadectwo ostygło i wrażenia z nim związane, ja miałam już spakowaną torbę i łóżko polowe przygotowane (zawsze ze swoim łóżkiem podróżowałam, by w licznej rodzinie nie mieć kłopotów z „miejscówką” :) i tylko czekałam kiedy rodzice zawiozą mnie na wieś … do Dziadków.Rzadko też kiedy zdmuchiwałam świeczki z urodzinowego tortu… mając tyle lat ile mam, można policzyć tą ekstrawagancję na palcach jednej ręki, ale wcale sobie nie żalę, bo… za tortami nie przepadam i zawsze krępującym było dla mnie być w centrum uwagi.Wolałam tę garść cukierków z przydziału (bo dzieciarni u babci nigdy nie brakowało, stąd zawsze równo i sprawiedliwie wszystko dzieliła), wcisnąć w kieszeń i ruszyć przed siebie w poszukiwaniu nowych okazów motyli, albo na dżdżownice by kury rarytasami nakarmić… albo na poszukiwanie skarbów. Bo zawsze na wsi było tak, że coś ktoś gdzieś położył lub wyrzucił tudzież zgubił, a później trawą to zarastało, łopianem albo innymi „wysokopiennymi”… i jaka radość była takiej małej odkrywczyni kiedy dziurawy garnek w rowie znalazła, albo sweterek w którym rok wcześniej małym kotom matkowała… o ilości pozostawionych lub znalezionych łyżek (bo te cieszyły się szczególną popularnością) – nie wspomnę. Zarówno łyżki, wiaderka jak i sznurek (ten do snopowiązałki) były na wiejskim podwórku, w zabawach dziecięcych, towarami niezbędnymi a zarazem deficytowym… stąd często na łuki (robione z gałęzi) i cukierki wymienialnymi :) Ach o zielonym groszku bym zapomniała, bo jeśli nigdzie nie można było mnie znaleźć, to z pewnością na polu zielonego groszku byłam. Uwielbiam groszek i tak bardzo mi tego smaku teraz brakuje.Niewiele groszkowych strąków mieściło się w małych kieszonkach, więc by mieć go w zapasie na cały dzień, za koszulką go chomikowałam – wyglądając przy tym jak pszczółka maja z pękatym brzuszkiem. Bywało, że i kilogram strąków za „pazuchą” targałam, bo kuzyni też łakomi byli, a przy tym leniwi.Najmilsze były wieczory kiedy jechaliśmy całą zgrają ciągnikiem po „zielone” dla krów…ależ wtedy pachnieliśmy łąką. A gdy krowy były już najedzone i do snu się szykowały, udeptując świeże siano pod sobą… my stojąc w drzwiach obory popijaliśmy jeszcze ciepłe mleko… dziadek nalewał je nam do garnuszków chochlą, prosto z kanki. Dzień się powoli kończył, a zachodzące słońce rozgrzewało swoją poświatą spokojne niebo. I choć nad horyzontem żar się unosił, to czuło się już rosę i rześki powiew wieczornego chłodu… pora zmykać do domu. Jeszcze tylko kolacja, kąpiel (ta nie należała do przyjemnych, bo pocięta od wszelakiego zboża skóra małej dziewczynki straszliwie szczypała zmoczona wodą)… pacierz, który (póki mogła i była) „nadzorowała” zawsze prababcia i można było iść spać … po wyczerpującym, pełnym wrażeń dniu.Dzisiaj nie udało mi się dotkać lata, bo szary beton w około… w dodatku deszczem obficie zmoczony, ale tutaj wspomnienia ożyły i jak kwiat rozkwitły… radośniej mi dzięki tym pejzażom.Dla mnie to urodzinowe obrazy… dziękuję :)



  • ~mama

    A dokąd tak biegniesz…warto? …zatrzymaj się póki nie jest zbyt późno… z doświadczenia powiem -nie warto tak biec…Pozdrawiam



  • ~Monique

    Pięknie i te kolory … zapachniało latemhttp://avangarda2007.bloog.pl



  • ~Carrmelita

    No to ‘różowa piękność’ nareszcie doczekała się identyfikacji. Wierzbówka kiprzyca ? Anglik by się powiesił, a nie wymówił ! Dziękuję za pomoc.



  • ~mariona

    Witam po długiej nieobecności. Nie czuję się specjalistą, ale rozpoznaję „różową piekność” jako Wierzbówkę kiprzycę.Popularny kwitnący kipricznik jest dowodem na obecność lata.Pozdrawiam



  • ~J

    ….na pewno nie łubin ..ale kurczeblade nie wiem jak to się nazywa i też proszę o pomoc specjalistów….zgroza …..widywane codziennie latem i nieznane oblicza botaniki….;o))))….



  • ~Carrmelita

    To chyba nie jest łubin ? Proszę o pomoc specjalistów.



  • ~Carrmelita

    Na wyciągnięcie ręki jest ….. ciepła, pulsująca życiem trawy cisza. Spokój, którego nie ma w dolinach, pełnych szos, po których pędzą spieszące się gdzieś samochody. Tu kolory łubinu zapowiadają nadejście wieczoru w barwie zachodzącego słońca. Czyhałam na te wieczory dwa tygodnie temu nad Lubatową, pod Turkówką, na Przymiarkach. Uciekałam z Iwonicza by nakarmić się bezludnymi przestrzeniami i przez chwilę ‘ nie być’ …



  • ~rude wredne

    … My tylko niezgrabnie narobilibyśmy sobie odcisków, a Ty musnąłeś ten złocisty dzień, ku naszej uciesze.. .:)radośnie!:)



  • ~Julia

    Alez Ty dotykasz lata! Nawet w biegu, z szybkim oddechem. Zatrzymujesz sie niby na chwilke, ale krajobrazy zostaja w Tobie ( i w nas przez fotografie) na dlugo. Zawsze mozna do nich powrocic. Zawsze zachwycic sie kolorem mijanych kwiatow. Poezja gor, pol, lasow. Poezja fotografii. I to ta z najwyzszej polki. Pozdrawiam Cie wakacyjnie!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

P.S. Dziekuję za obecność, komentarze, krytykę. Wszyscy macie rację. Zdjęcie jest trochę ciemne, ale w górach zrobiło się ciemniej, kwiatki wstawiłem po to by łatwo można je było rozpoznać , ostanie spojrzenie na Tatry nie ma takiego światła jak bym chciał, ale tak było, a do tego rodzaju kształtów mam słabość., przypominają Bieszczady… i nie tylko :)

 

Przepraszam za nieobecność, ale właśnie w pośpiechu pakuję plecak, chcę jeszce wstawić kilka fotek, nie dam rady teraz odpowiedzieć na posty i e-maile.

 

Pozdrawiam serdecznie.

~czado

Komentarze: 

  • ~Carrmelita

    Nie ‘podpisuję się’ pod tym przysłowiem, i nie stosuję go w życiu. Nie jestem mściwa … ale bywam dobrym krytykiem, jak mówią życzliwie – zgryźliwi. Dlatego dla przekory nazwałam się Carrmelitą. Myślę, że nie musiałaś się specjalnie starać ani zmuszać na taką wypowiedź. Ona po prostu ci się ‘ulała’. Jesteś przecież taka bezpośrednia, prawdomówna, bezkompromisowa… Przepraszam, że mówię do Ciebie w rodzaju żeńskim. Może się mylę co płci i to Ciebie również uraża? ( nie odpowiedziałaś przecież na pytanie: „Jaki diabeł pali w tym kotle ?’ ). Co do mojego zniesmaczenia, to wywołało go nie słowo ‘orgazm’ ( ‘nic co ludzkie nie jest nam obce’ i obym cieszyła się skojarzeniami erotycznymi jak najdłużej z życzeniami od Pana Froyd’a ), ale sposób w jaki podałaś mi swoją ‘ripostę’. Była ona tak pierwotnie podstawowa, prostolinijna i niczym nie zawoalowana, że mnie zdegustowała. Nie było w niej żadnej lekkości, przysłowiowego ‘pazura’, zabawy skojarzeniami lub dwuznaczności. Ot prosto, jasno, ‘kawa na ławę’ ! Banalnie, nieciekawie, mdło …. no i mnie zemdliło na końcu.Co do preferencji w sztuce, to Tobie są chyba bardziej pokrewni dadaiści, nieprawdaż ? Ci od niemowlęcego: ‘da-da-da’ ( których jak już wiesz ja obarczam autyzmem literackim ), ze swoją rewolucyjną ideą rwania słów na strzępy, sylaby, litery … ? Wnioskuję to z Twojego podpisu: ‘~a’P.S. Prążków nie lubię, kojarzą mi się z więzieniem, a ja lubię górskie widoki jak u Czado.



  • ~Carrmelita

    Dokładnie tak ! To zdjęcie ma dramaturgię, swoje ‘przed’ i ‘potem’. Ma grozę i piękno. Przypomina nam wszystkim, znającym Tatry z autopsji, jakie są naprawdę. Myślę, że czasami, ktoś kto, tam nie był, nie może poczuć tego zdjęcia ‘na własnej skórze’ i może dlatego nie docenia go… ? Do takiej osoby jakoś nie przemawiają te ciemne chmury, zagniewane kształty i rozbuchana kosodrzewina.



  • ~mariona

    Masz babo placek! Dla Ciebie, abyś je poznał, a może je pokochasz?Zdjęcie 2 jest dla mnie ciekawe i bardzo pouczające. Wielu z nas nie robi takich fotek, bo ma już aparat w plecaku i zmyka w dolinę. Kosówka w pełnym rozkwicie sugeruje aby zapomnieć o skrótach. Światło z prawej kusi by pozostać. A z lewej..? To zdjęcie ma charakter, mało wtajemniczonym pokazuje czego w górach mogą doświadczyć. Intryguje mnie miejsce z którego autor wykonał zdjęcie.



  • ~Carrmelita

    Artysta powinien ‘patrzeć sercem’ i tylko wtedy będzie naprawdę dobry w tym, co robi. Sama technika, praca, trening nie wystarczą, gdy zabraknie pasji i talentu, daru od Boga. Podam przykład: mój kolega K., znany solista Operetki Warszawskiej, kupił sobie kiedyś dobry aparat i pojechał na kolejne tourne, tym razem do Maroka i przy okazji robił zdjęcia, ucząc się swojego aparatu. Zawsze coś go ciągnęło do fotografii, ale nigdy nie miał specjalnie na to czasu. Ciągle tylko muzyka i muzyka … W parę miesięcy po powrocie z wojaży K. pochwalił się swoimi zdjęciami znajomym, przyjaciołom. Po jakimś czasie zdjęcia trafiły do znanego pisma podróżniczego uzupełnienie do artykułu o Maroku … Tak były dobre !!! Nasz K. przyznał się potem, że zdjęci te robił nie znając do końca zasad fotografii i wszystkich funkcji aparatu. Ten przypadek zainicjował K. jako pasjonata fotografii. Po Maroku był Egipt, itd. … Wniosek: Nie traktujmy tej historii jak normy. To oczywiście zdarzenie jedno na tysiąc. Niech będzie jednak przykładem na to, że czasami geniusz i zamiłowanie zwyciężają niedociągnięcia techniczne. Kolejny przykład: moja siostra Anna nauczyła się salsy na paru imprezach latynowskich w weekendy. Tańczyła lepiej od ludzi z klubu tańca towarzyskiego, według ich opinii. Nie brała, tak jak oni, lekcji przez dwa semestry, nie trenowała, nie odtwarzała kaset i nie studiowała szkiców kroków na papierze !!! Po prostu talent, popatrzyła, pokręciła się parę wieczorów z dobrym partnerem na parkiecie i znała całe sekwencje i układy taneczne z salsy. A uwielbiała tańczyć !Kolejny przykład: Moja znajoma M. zdawała maturę z jęz. rosyjskiego i na wakacjach spotkała się na Mazurach z grupą studentek z Rosji. Gadały sobie do woli z moją znajomą przez dwa tygodnie. Gdy wróciła do szkoły po wakacjach Profesor od jęz. rosyjskiego ( z pochodzenia Rosjanka ) zawołała: ‘Gospadzi, jaki ty masz swojski, perfekcyjny akcent ! Jakbyś się w Moskwie urodziła.’ Wniosek: Talent i słuch muzyczny to niedościgniony ideał dla tych co mają ‘gumowe ucho’. Cóż, iskra Boża. Ta sama M. kiedyś wdała się w rozmowę z koleżanką, uczącą się zapamiętale jęz. angielskiego. Studentka angielskiego, była mile zdziwiona, że M. ma tak dobry akcent i intonację, a nigdy nie studiowała podręcznika gramatyki jęz. angielskiego pod kątem wymowy, intonacji ( rys.- przykłady ułożenia języka w jamie ustnej ). Nasza M. zwyczajnie słuchała i starała się naśladować zasłyszane dźwięki. Ach, ten talent, ta pasja …



  • ~Carrmelita

    Brawo ~a ! Wygrałaś ! Cytując ciebie:’ głośniej zaszczekałaś’ ! I wcale mnie nie dziwi, że ciebie dziwi moje zniesmaczenie … Pozwolisz, że zacytuję jeszcze Gombrowicza na dobranoc: ‘ Zamienię psa czarnego, gryzącego, na dwa stare.’ Każdy może mieć swoje, prywatne skojarzenia. ( z ‘Dzienników’ drukowanych w 1959r w ‘Kulturze’ ).



  • ~Iga

    Dzięki za słowa otuchy.Też jestem optymistką.Wierzę,że jest jeszcze wiele szczytów na które też wejdę.U Ciebie kolana, u mnie biodro.Ale będzie dobrze.A na trasach będę się oglądać i przyglądać uważnie,może się spotkamy?Pozdrawiam.



  • ~ameli

    … wcale nie są tak daleko i wysoko pod warunkiem, że mieszkasz … w Sudetach, na Babiej Górze, w Tatrach bądź Bieszczadach :) bo tam można je spotkać w naszym kraju…Pozdrawiam



  • ~rude wredne

    o błogosławiona siło perswazji! (nie ładniej wyglądałoby przez F?):)



  • ~rude wredne

    Łoś Superktoś to tylko bajka;) Takie moje głupie skojarzenie:):) ;)



  • ~a.

    Widzisz Carrmelito, to działa w obie strony. Nie tylko Ty potrafisz być chamska, uszczypliwa, niemiła. Specjalnie dla Ciebie bardzo się starałam. I tylko dziwi mnie Twoje zniesmaczenie. Jest takie przysłowie: Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie.Pokory życzę bo Ci będzie ciężko w życiu.



  • ~Jolka

    O patrzeniu sercem.Kiedyś w naszym domu pojawiła się kotka z jasnym noskiem(nawiasem mówiąc -obraziła się na swoją panią i -z przychówkiem w drodze-przeniosła się do nas).Takie „jasnonoskie” zawsze wydawały mi się „piękne inaczej”…Ale z czasem patrząc na nią-widziałam Najpiękniejszą Kotkę Świata i pukałam się w głowę-jak mogłam tego od razu nie widzieć?”Jeżeli kochasz-sercem patrz”… Ale to nie nakaz,to dzieje się samo,taka alchemia miłości…



  • ~Jolka

    Dzięki-Ameli. Mogłam właściwie od razu poszperać w internecie,ale jakoś nie mam tego we krwi.Faktycznie-do tej pory widywałam jedynie te „włochate”,bo tylko takie-zwyczajne-spotyka się w mojej okolicy. Te alpejskie są daaaleko i wyyysoko…



  • ~ameli

    Ech… chyba rzeczywiście sama z siebie nie potrafię zamilknąć, podobnie jak nie potrafię powiedzieć temu co z blogiem i jego zdjęciami jest związane… dlatego zarywam nocki, gadam jak najęta (bo jak mi wesoło, to dużo gadam) i cieszę się każdą chwilą jaką mogę tu spędzić …rekompensując sobie tak rzadkie moje bywanie w górach.I nie uwierzycie mi pewnie, że…..kiedyś (po pierwszym zetknięciu się z pejzażami) napisałam do Czado maila – w którym na końcu dodałam, iż na blogu nie będę komentowała, bo „nie lubię wypowiadać się publicznie” … teraz wstyd mi za to stwierdzenie…Oczywiście Czado zachęcał…. no i teraz ma…..dużo do czytania :D



  • ~ameli

    Masz rację, że samo „patrzenie sercem” nie wystarczy, by robić lepsze zdjęcia i coraz trudniejsze tajniki fotografii zgłębiać. Lecz jeśli sercem nie spojrzymy lub też jeśli serca zabraknie w tym, co robimy (czymkolwiek byśmy się nie zajmowali: fotografią, malarstwem, roślinami… a nawet meble i skrzypce mogą mieć duszę) – nie będzie to prawdziwe i szczere…to po prostu tylko sobie będzie…ale ja wiem, że i Ty o tym wiesz :) Tak pisałam o „patrzeniu sercem”, bo jeśli coś się kocha i tak bardzo za tym tęskni – nie sposób spojrzeć na to obiektywnie (serce nie sługa), nawet jeśli na fotografii jest zwyczajna „góra jak góra” (jak to niektórzy powiadają) ja nie potrafię przejść obojętnie i tak sobie nie westchnąć do niej z tęsknoty…… i naprawę nie wiem skąd mi się to wzieło, bo ja rodak z dziada – pradziada na nizinach wykarmiony…i chyba bardziej płasko jak na Kujawach to nigdzie w Polsce nie jest (tu mogę się mylić), więc nie potrafię do końca zrozumieć dlaczego w góry tak mnie ciągnie, a zmaganie się z nimi sprawia mi ogromną radość.Dziękuję, że znowu tu przyszłaś, że przeczytałaś to, co chciałam Tobie powiedzieć i że choć do sasanek się przekonałaś… …i myślę sobie, że nam kobietom trudno jest oprzeć się urokowi kwiatów, a mężczyznom tak łatwo jest za ich pomocą zdobyć naszą przychylność… Waldkowi po raz kolejny się udało ;) … wie jak czarować…Czarodziej z nigo prawdziwy ;) Zaglądaj tu jeszcze, kiedy tylko możesz…Serdecznie pozdrawiam



  • ~ameli

    Jolciu ja też z początku się dziwiłam, ale to faktycznie sasanki tyle że alpejskie (a to wiem dzięki ~J). Oczywiście moja dociekliwa natura musiała się o tym sama przekonać, więc mogę Cię zapewnić – to nie żart :) Mnie również z zawilcami te kwiatuszki się skojarzyły i powiem, że aż tak daleko od prawdy nie byłyśmy, bo oba te gatunki (zawilce i sasanki) należą do jednej rodziny tj. jaskrowatych.I pewnie w Twoich myślach (podobnie jak w moich) sasanka jest fioletowym, puchatym kwiatem o żółtym oczku… i tu się nie mylimy :D …tyle że ta jest sasanką zwyczajną. I jeśli chcesz ją zobaczyć zajrzyj pod zdjęcie z 23 kwietnia 2006 – tam jest dobrze nam znana OBIECANKA, SASANKA



  • ~Carrmelita

    Dziękuję Ci, Ameli, za cudowny list, pełen prawdy, emocji i wzruszeń … Oddałaś wszystko to, co czuje wielu z nas i sam Czado. Napracowałaś się z cytatami. Jestem pełna uznania i żałuję, że ja nie miałam tyle samozaparcia, cierpliwości i spokoju, by perswazyjnie przedstawić NASZE ZDANIE. Masz racje, jestem z WATAHY WILKÓW, która broni nie tylko Przywódcy stada, ale także samego STADA. Bo czy byśmy byli, gdyby nasz blog się zwarcholił … Lecz pod Twoim, łagodnym spojrzeniem i argumentami wadera, pokazująca kły, zamienia się w spokojnego i oddanego sprawie Alaska Malamuta, który zgodnie ciągnie zaprzęg. Jednak ten wilk jest wolny, jak Wojownik Światła z wcześniejszych wpisów.



  • ~Carrmelita

    Kto to Łoś Superktoś ? Podpowiedz, bo ja jestem tu dopiero od listopada…



  • ~Carrmelita

    Racja ! Czekają nowe zdjęcia …

  • ~Carrmelita

    Przesadziłaś …. milczenie jest złotem w Twoim przypadku … Zniesmaczyłam się i myślę, że nie tylko ja, także inni którzy wcześniej pisali dowcipnie na temat skojarzeń ze zdjęciem nr 6. Na tym koniec, nie chce mi się ciągnąć te bzdury…

  • ~Carrmelita

    To prawda. Zapędzanie się w utarczki słowne nie przynosi rozwiązania, męczy i zasłania prawdziwy sens tego blogu …

  • ~C

    Myślę dokładnie tak jak Ty. Trzymam kciuki, by Twoje marzenia się spełniły. Czado otworzy nam jeszcze wiele cudownych okien na świat.

  • ~Carrmelita

    Myśl sobie, co chcesz … nie dbam o to. Nie wszyscy musimy pałać do siebie sympatią. Takie jest życie. Ja wolę oglądać piękne zdjęcia i dzielić się dobrymi wrażeniami z myślącymi podobnie i spierać się konstruktywnie z tymi co mają swoje, uzasadnione racje. Często tacy przeciągają mnie na swoją stronę, bo uczymy się i rozwijamy przez całe życie …

  • ~Carrmelita

    Masz rację, Ameli. Szkoda czasu na bezowocne spory. Czekają nowe zdjęcia Czado. Spotkajmy się więc pod nimi, żeby kreować dobre emocje …

  • ~rude wredne

    nie milknij! :) naprawdę zaczynam czuć, że coś nas wszystkich tutaj łączy… tak cudownie łączy… aj, błąd! nie coś, a Ktoś! :) [a pamiętacie Łosia Superktosia?:P ]

  • ~aaaaaarek

    gory jakto gory….kazda taka sama , i czemu tu zdjecie robic?

  • ~a.

    chcesz napisać że doznajesz orgazmu jak patrzysz na to zdjęcie? zastanawiam się czy Ty przypadkiem nie należysz do osób, które widząc białą tkaninę pomalowaną w paski albo kropki piejesz godzinami na tym arcydziełem i duszą autora w tych paskach zaklętą.

  • ~a.

    mi też Twój styl kojarzy się z nastolatkami reprezentującymi styl „grónt to bónt”. Na każdym blogu musi być jakaś zadymiara, mam rozumieć, że na tym blogu to Ty?

  • ~a.

    jakoś nie chce mi się z Tobą bawić w ‘kto głośniej szczeka’. Wygrałaś. Tylko nie wystrasz sąsiadów. Galerii nie pokażę, jako że zrobiłam w swoim życiu może ze 20 przeciętnych zdjęć. Nie ma się czym chwalić.

  • ~a.

    podoba mi się Twoje uzasadnienie. Teraz jestem w stanie spojrzeć na sasanki inaczej. Co do reszty, zdania nie zmieniam.Moja zmiana spojrzenia na góry też zaczęła się od oglądania bloga ( http://kochamgory.blog.onet.pl/ jak ktoś znajdzie chwilkę czasu to polecam)Potem zaczęłam zaglądać na fora, gdzie o każdym zdjęciu pięknie piszą co źle, co trzeba zmienić, jak zmienić. I mimo, że ja też kocham góry, to już nie umiem patrzeć na nie przez obiektyw tylko sercem. Wiem, że to nie jest dobry nawyk, pewnie pousuwam z dysku parę dobrych zdjęć.Myślę jednak, że nie można patrzeć tylko sercem jeśli człowiek chce się rozwijać w tym co robi, czyli w foceniu gór.

  • ~Jolka

    100% racji w racji…

  • ~jolka

    Ja tylko w kwestii botanicznej – czy to naprawdę sasanki,czy żart ?Wg mnie -zawilcowate toto.Ale „kobita miastowa „jestem – buków od brzózek zdarzyło mi się nie odróżnić (co prawda – z powodu właśnie złego ustawienia monitora),więc może to następna wpadka…

  • ~ameli

    Nie potrafię kogoś nie bronić, nawet jeśli moja obrona może okazać się krzywdząca dla strony mającej zdecydowaną rację… nie potrafię słów obrony i tłumaczenia powstrzymać – to silniejsze ode mnie… taka po prostu jestem.Stąd bywa, że bronię dwóch stron jednocześnie, bo uważam, że każda z nich ma rację – swoją rację, do której choć troszeńkę ta druga mogłaby się przekonać.Nigdy na dobre mi to nie wychodzi, bo zwaśnione strony odchodzą w swoje, a ja sama na polu niezgody zostaję, nie potrafiąc jednoznacznie się określić …tym razem pierwsza zwijam żagle, bo zbyt mocne słowa się tu „wylały”, potrzeba już ciszy po sztormie

  • ~ameli

    …gdzieś mi się ten Tetmajer zawieruszył, ale cały czas pamiętam i jak tylko odnajdę jego namietną poezję…dokończę swoje myśli ;)

  • ~ameli

    Broszka nie jestem pewna czy mogę tak wpost napisać link, więc by nie pozostawić Cię bez tych opowiadań radzę byś w wyszukiwarce np.w google wpisała SKPB Łódź, a ze strony koła przewodników dojdziesz już do celu :) … i zachęcam do podzielenia się spostrzeżeniami na temat wolności… te moje to tylko teoria, która jak każda nie do końca sprawdza się w praktyce -więc chętnie przeczytam jak Ty wolność itp. postrzegasz… może i do Twoich racji się przekonam…, bo uważm że nikt, nigdy 100%- towej racji mieć nie będzie, a prawdy jednej nie ma… to wszystko jest zdecydowanie bardziej złożone.

  • ~pia-gizela

    nie boję się w takim razie żadnych odcisków ! a nawet jeśli słońce chciałoby spalić mi skrzydła ? mogę iść i czuć zmęczenie w nogach, w głowie. Będzie pięknie :)

  • ~ameli

    ojej nie bądźmy tacy okrutni, przecież ~a. nie chciała „dokuczyć” Waldkowi – tak myślę… tylko może nie wiedział(a) jak napisać o tym co myśli i dlatego tak skrótowo, i dosyć surowo zabrzmiała Jej (Jego) wypowiedź.Carrmelito kochana nie denerwuj się…dla niektórych „fajnie” wyraża nad wyraz pochlebne opinie i nie do opisania pozytywy. Czado zrozumie… jest nauczycielem więc zna ten język.A że uzasadnienia co do „nieciekawe i fajne” brakuje to już inna sprawa – pewnie nie wszyscy lubią pisać tak jak my….. ale fajnie ;) byłoby gdyby każdy uzasadniał swoje poglądy. Mielibyśmy więcej do czytania :D … no tak jeszcze jeden wpis tu przeczytam i już zupełnie nie będzie mi się opłacało iśc spać… korci mnie ten wschód słońca.. . oj korci…szyby w blokach na przeciwko juz żarzą się złotem…… ale co ja powiem, że o tej godzinie wychodzę?.. muszę upozorować, że jednak dzisiaj spałam i tak mnie śpiew ptaków z rana a żeby dnia nie marnować to juz wtała ze wschodem … w piekle za te kłamstwa smażyć się będę…. ale Waldku sam powiedz czy można sobie odmówić wschodu słońca kiedy ten na „wyciągnięcie ręki”

  • ~ameli

    …. a mnie robaczki pojawiają się jeśli tekst napisany w Word skopiuję i bezpośrednio do komentarza wkleję.Jest sposób, by w skopiowanych tekstach nie było późnej robaczków… należy skasować skopiowane znaki graficzne i napisać je na nowo, bezpośrednio w komentarzu….chyba jasno wytłumaczyłam, prawda ?

  • ~ameli

    … ja to bym tak chciała, żeby nas razem z Waldkiem poniosło ze wschodu na zachód :) Ostatnio czytałam w internecie o przygotowaniach do wyprawy łukiem Karpat (i o podobnych, które już się odbyły) – to 2500 km do przejścia i wędrówka na 120 dni. Szlak rozpoczyna się w Rumunii przy tzw. Żelaznej Bramie, a kończy w Bratysławie. Odwiedzą Rumunię, Ukrainę, Polskę, Czechy i Słowację, a w samej Polsce przejdą przez Bieszczady Beskid Niski, Beskid Sądecki, Małe Pieniny, Pieniny Właściwe, Spisz, Podhale, Tatry… ech tylko pomarzyć można. Chciałoby się tak jak oni, ale…. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, kibicować i duchem wsierać, by sił w zapasie zostało, by zwątpienie nie przyszło i żeby się udało. Niech idą szczęśliwie przy dobrej pogodzie, a jesienią na spotkaniach Studenckich Kół Przewodników Beskidskich zamierzają o wszystkim opowiedzieć… czekam z niecierpliwością :) P.S. Carrmelito cóż to za tajemniczy skrót ASAP… czy mogę prosić o podpowiedź w rozszyfrowaniu, a może ma pozostać nieodgadniony ;) Albo jeszcze inna wersja… otóż wszyscy go rozumieją tylko ja taka gapa…I znowu jasno już za oknem… dnia mi na obowiązki nie starcza, ale żeby nocy na przyjemności brakowało? Trudno się z tym pogodzić. Te krótkie czerwcowe noce wcale nie są mi na rękę… chyba z fotografowania zachodów na wschody się przerzucę… w sumie to jeszcze żadnej jutrzenki w „albumie” nie mam :) …ale mówię już Dobranoc …Idę snu zaczerpnąć, bo jutro…tzn. dzisiaj wyczekany od dwóch tygodni dzień… jadę rowerem gdzie mie koła zawiozą i tak daleko, aż łańcuch się skończy. A rower po naprawie więc żadnych awarii nie przewiduję i nareszcie aż do braku tchu powietrza zaczerpnę :) … nareszczcie :D

  • ~ameli

    … ja natomiast ma taką „teorię”, że my tak naprawdę ŻYJEMY NIE DLA SIEBIE, a dla INNYCH… i wzajemnie – INNI dla NAS, bo gdybyśmy byli sami-jedni i nikogo więcej na tym świecie – to po co żyć? Każdy z nas ma przypisaną pewną misję do spełnienia: dziecko swoją obecnością cieszy rodziców, rodzice darzą nas opieką, troską itd., pani w kiosku ma komu gazety sprzedawać, a piekarz dla kogo chleb wpiekać… i choćby jeszcze przykład naszego Drogiego Czado – iluż to osobom Jego fotografie poprawiają nastrój i pozwalają przetrwać do kolejnej wyprawy w góry – o tym wie najlepiej sam Gospodarz… wyobraźcie sobie, że podobno blisko tysiąc osób dziennie odwiedzało blog zimą. I kiedy jest mi tak naprawdę źle i zastanawiam się po jaką chol… ja na tym świecie żyje skoro i tak zupełnie do niego nie pasuję – to wtedy przypominam sobie, że nie jestem tu dla siebie tylko dla innych: dla moich bliskich i dalszych, a nawet nieznajomych, bo zawsze znajdzie się ktoś kto będzie potrzebował pomocy, dobrego słowa czy zwyczajnie obecności drugiego człowieka.ALE !!!… ŻYCIE MAMY JEDNO i o tym nie możemy zapominać, a inni powinni nasze decyzje i wybory uszanować.I tu ogromnie ważne jest poczucie WOLNOŚCI… tej wewnętrznej wolności: wolności pragnień…marzeń… wolności duszy – nie może jej zabraknąć, bez niej uschniemy na wiór. Czasami bezgranicznie poświęcamy się innym osobom, sprawom czy ideom i jest to godne podziwu pod warunkiem, że czujemy się wolni w tym co robimy… że mamy wybór. Wolność jest niezmiernie ważna, dodaje nam skrzydeł i z nią jesteśmy zdolni do największych poświęceń.I przypomniał mi się teraz wiersz Bułata Okudżawy cytowany przez Carrmelitę …. „Na koniec on powrócił”.Odsyłam Was do 10 stycznia 2007, pod zdjęcie „Czekając” – przeczytajcie…warto…piękny tekst… mi głęboko zapadł w pamięci, bo takiej wolności o jakiej mowa w wierszu myślę, że każdy pragnie i każdemu się należy.Bywajcie wolni w marzeniach i pragnieniach, w swoich decyzjach i ogólnie… w życiu, ale nie zapominajcie, że inni też na nas czekają :)

  • ~Carrmelita

    Dokładnie tak ! :-D Tylko dodam, że wyrastają ci skrzydła i nie musisz sie już bać o odciski …

  • ~Carrmelita

    Zgadzam się z Ameli. Najłatwiej krytykować, jak się zdjęć nie robi, gdy się nie ma pojęcia o fotografii. Gdy się nie wie, ile trzeba się nauczyć, doświadczyć i wytrenować. Ile trzeba mieć szczęścia danego od natury: w postaci talentu własnego i w podarowanej, uchwyconej chwili …

  • ~Carrmelita

    Wiesz, co J., wydaje mi się, że to małe, autystyczne ‘~a’, to nic innego, jak tylko sobowtór niejakiej ‘fajnej’ ‘~Andzi’, którą dorwałyśmy pod zdjęciem ‘Ciągle w chmurach’ z dn.19.01.2007., gdzie lakonicznie wyrażała swoje nieciekawe opnie. Złoiłyśmy jej skórę, aż huczało ! Teraz ‘przybyła na bal’ w masce pod innym pseudonimem. Od razu zapachniało mi ‘Andzią’ … A może to jej mentalna krewna ? Korci mnie, żeby odbić piłeczkę: Ciemno ? Za ciemno dla ‘~a’ ? To dajcie więcej światła ! Światło pod strzechy ! Litości, oświecenia …

  • ~Carrmelita

    Jeśli mogę podpowiedzieć, to doszłam do tego przy tzw. cudzysłowie. Jeśli chcesz coś wziąć w cudzysłów, to nie używaj SHIFT+klawisz’ ale sam klawisz ‘ ( jeden cudzysłów) i wtedy nie będzie tych robaczków i upierdliwych znaczków. Ciągle mnie denerwowały w moich wpisach i wreszcie się ich pozbyłam, choć czasami ‘przemycam’ nawyk SHIFT, ot tak niechcący …

  • ~Carrmelita

    Stęskniłam się straszliwie za Wami, Kochani ! Jestem więc ASAP po powrocie z Iwonicza i co widzę ?! Tatrzańskie Włóczęga Waldka Wędrowniczka ! A niech Go nosi z zachodu na wschód i z powrotem ! Ja zacieram rączęta, nie wiem jak Wy ? ( a wyżej napisałam coś w guście kulinarnym, jak zwykle zresztą ).

  • ~Carrmelita

    Paula nie zapomnij, że z każdym z nas jest tak, jak w piosence:Światło. Nosisz je w sobie.Światło. Nie zgaśnie choć byś chciał.Światło. Na skraju powiek.Pozwól Nam choć raz przy nim znowu ogrzać się…

  • ~ameli

    Zgadzam się z J. że „za ciemne, nic ciekawego i fajne” to trochę mało… chciałoby się wiedzieć więcej co myślisz o fotografiach Czado (sam Pan Fotograf pewnie też). Mnie osobiście bardzo ciekawi dlaczego prace, które wymieniłaś(łeś) wydają się Tobie nieciekawe… bo kompozycja, bo barwy, bo motyw…dlaczego ? – proszę napisz, bo te wpisy są cenne nie tylko dla Gospodarza, ale i tych którzy fotografii dopiero „się uczą” – tak jak ja.Niemal wszystkie zawarte tu komentarze są pozytywne – ja zdjęciami się wprost zachwycam i intrygujesz mnie swoim wpisem, że coś może być „nieciekawe”.P.S. Na koniec tak z przymrużeniem oka i proszę nie bierz tego do siebie, ale mam nadzieję, że nie jesteś nauczycielką lub profesorem na uczelni, bo nie ma nic gorszego niż ocenia z lakonicznym (bądź bez) uzasadnieniem ;) Tak było wczoraj… i na co mi pięć w indeksie jak po całym semestrze pracy – ja nie wiem czy robię postępy, czy też nie. Bo uważam, że nigdy nie jest na tyle dobrze, że nie mogłoby być lepiej – i jeśli jest 5 to ile brakuje do 5+ ?I szczerze powiedziawszy wolałabym tróję dostać i godzinny wykład (gratis) co robię źle, niż pięć bez żadnego słowa… i tylko do widzenia…i udanych wakacji.W zeszłym semestrze dostałam 4+ też bez słowa. A to że teraz jest 5 to chyba mogę zawdzięczać tylko Czado i Jego fotografiom, bo tu się najwięcej uczę – naprawdę.I dlatego proszę… piszcie uzasadnienia do swoich wypowiedzi pozytywnych bądź nie – bo dają one do myślenia, a niekiedy wywołują polemikę szczególnie inetresującą gdy zdania są odmienne.Znowu osobiscie i dużo mi się napisało, ale tym razem dotyczyło fotografii, więc mam usprawiedliwienie :D Pozdrawia…stały bywalec…. spargniony gór, lekkości myśli i poprawnych fotografii, które niekiedy tak trudno zrobić, ale Waldkowi to się udaje – pewnie zawsze :)

  • ~facet

    Powiem krótko… wspaniałe,fascynujące miejsca,…świetne fotki! http://facetmorski.bloog.pl

  • ~pia-gizela

    ” i to nie ja powrócę jutro..”a w sierpniu w końcu góry. góry góry góry. do tej pory mogłam sie nimi cieszyć tylko tu. chociaż już czuję, że je kocham. dzięki tym zdjęciom. i już czuję, jak moje stopy wędrują po szlakach, jak trawy szepcą .. jak słońce uśmiecha się i wydaje się być coraz bliższe. czy tak to jest naprawdę ? :)

  • ~broszka

    czasami jest za późno…. bo żyło się dla innych….a oni odeszli…Dzięki Czado, że dzielisz się z nami tym , co wprawiało Cię w zachwyt…ciągle wracam tu, aby być tam…

  • ~J

    …za pierona nie wiem skąd się tu zamiast cyferek 2 i 4 wzięły u mnie jakieś robaczki???…;((

  • ~J

    ….2–ciemna zieleń kosodrzewiny i zbocza prawie w granatach…. dla mnie właśnie takie ciemne barwy chmur i zieleni mają w sobie coś, 4 –ma właściwy wymiar pewnie ….dla sasanek i tylko takich jak tu marzycieli, którym przypominają to co trzeba, 6-ma urok niegrzecznych skojarzeń i lubię takie wieloznaczne wyzwania…no proszę pewnie całkiem odmienne to moje zdanie ale może nie gorsze?…a słowo „fajna” tak mało dla mnie znaczy….a może tu chodzi o coś innego niż tylko „fajne” obrazki?….

  • ~a.

    2 za ciemna4 nic ciekawego6 nic ciekawegoreszta fajna

  • ~J

    …hej, Carrmelita, cieszę się że Cie widzę…;o)

  • ~Carrmelita

    I ten wątły, sześciopłatkowy ‘parasol’ z żółtym środkiem, wyrastający gdzieś na skale w czeluściach Tatrzańskich rozpadlin. Jak mityczny Cimberlin ( nie wiem, czy dobrze zapisałam ), porastający mogiły przodków we ‘Władcy Pierścieni’. Zderzenie odważnej kruchości kwiecia z potęgą pobłażliwej skały. Jest w tym jakaś symbioza, nieprawdaż ?

  • ~Carrmelita

    Trzeba mieć mocne, odporne na huśtawki ciśnieniowe serce. Gorące i niezłomne. Trzeba mieć wiarę w swoje mrówcze siły …i w opaczność, czuwającą nad każdą mrówką …

  • ~Carrmelita

    Stawiam się wezwana do odpowiedzi ! Po kolacji w ‘Jasiu Wędrowniczku’ mogę mieć w pierwszej kolejności kulinarne skojarzenia. Np. Świnica z jabłuszkiem na przełęczy, Wole Oko w błękitnej potrawce, zając na Szpiglasowym ruszcie, kosodrzewina na parze a la’ Liliowe, lekko Goryczkowy ogórek, Kozie Czuby w sosie oscypkowym, a na deser Siwe Sady w Hali Pysznej, itd.A tak na poważnie, polecam w ‘Jasiu ‘ w Rymanowie np. roladę ze schabu z warzywami i boczkiem, w sosie nasyconym pokaźnymi kawałkami borowików i podgrzybków. Albo zająca w sosie śmietanowym z kopytkami. Można też wybrać Kociołek Jasia Wędrowniczka wiecznie gorący. Delicje ! Paluchy lizać ! Do tego karafka czerwonego / białego, ‘podłego’ winka, które wcale nie jest takie złe …

  • ~Carrmelita

    Nie pękaj, Ameli ! Zanim wskoczyłam w Twoje i J. komentarze też skarciłam się w duchu za nieobyczajne myśli. Kozic w skojarzeniach nie znalazłam, ale kiedyś w Tatrach widywałam ich sporo, a także chyba świstaki, nie wspominając o owieczkach na halach i sporadycznie drapieżnych ptakach. Ale to były dawne czasy … Kto dziś może powiedzieć, że widział wczoraj orła pod Szpiglasowym nad Czarnym Stawem ?

  • ~mama

    Być i wracać zawsze kiedy można,te góry są jak magnes…:)))

  • ~paula

    …dziękuje ~J za Twój optymizm i za siłę…ja już czasem sama nie wiem co jest…dobrze wiem że mam w sobie siłę by żyć dla siebie juz nie dla Niego tylko czasem mam jeszcze chęć spróbować jeszcze raz…ale moze tak jest dla Niego lepiej? moze tak już zostanie?……a marzenia? są ! choć odrobinę materialne ale dla mnie ważne i chcę do nich dążyć bo to napędza cały sens…

  • ~J

    …i dlatego trzeba biec za marzeniami i szukać swojej kolejnej szansy, walczyć o siebie , bo wiesz… On ma pod opieką wielu i nie zawsze pomaga właśnie nam, wszechświat taki ogromny przecież… i liczy mocno na naszą siłę istnienia, która jest w tych górach na fotografiach Czado,ale nosisz ją także w sobie, pamiętaj…. ;o)))))))))))))))))))))))))

  • ~paula

    …świat się pomylił…dlaczego nie mogę mieć drugiej szansy, dlaczego On nie pozwala mi spróbowac jeszcze raz?…przeciez my wszyscy popełniamy błędy i nasi bliscy bardzo często nam je po prostu wybaczają dlaczego On nie?…mówie Wam świat się pomylił bo to nie miało byc tak… :(

  • ~Iga

    Masz rację to świat pędzi do przodu ,a My jesteśmy tacy sami, mamy piękne poetyckie wnętrze , a ono się… nie (znowu to okropne słowo) starzeje. Pozdrawiam

  • ~Jolka

    Moje skojarzenie „przyzwoite”-więc się przyznam:kobieta o kosodrzewinowych włosach,taka tatrzańska Lady Godiva…

  • ~J

    ….Oj , zaraz tam…starzejemy,,,nic takiego , przecież tak naprawdę wcwle sie nie zmieniamy, to tylko świat sie starzeje ;o))…..

  • ~paula

    …wrócić……wrócić…i jeszcze raz wrócić tam jeszcze chcę…zobaczyć choć jeszcze raz,…tylko jeden raz…

  • ~rude wredne

    porównuję fotografie z czerwca tamtego roku.. . . i wiesz.. . jakby inne. nie wiem, skąd to wrażenie, choć to chyba normalne. jakby Te były bardziej… z daleka? tamte zaś z nieśmiałych wieczorów, budzących się dni, jakby z wewnątrz, inne.. . myślisz, że dojrzewamy i starzejemy się wszyscy – aparaty, oczy…? a może to tylko takie małe złudzenie.bądź co bądź, żeby nam się serca nie zestarzały

  • ~bieska

    wrócić i wracać zawsze… tam gdzie cisza w bukach, ogień tańczący nocą nad potokiem, zapach deszczu i samych gór. „gdy jedni modlą się o wiatr, inni modlą się o deszcz, bo ziemia schnie.ja czekam wciąż na spokój w nas. ciągle wierzę, że gdzieś tu znajdzie się cisza na skronie, na powieki słońce. kres naszych wojen, jak koniec gorączce. i ta pewność, ta pewność, że mamy nadal czas by patrzeć prosto w oczy”…

  • ~kula

    Masz rację „wrócić” taki niedosyt został, gdyby pogoda była lepsza…

  • ~ameli

    o nie…. teraz to dopiero się czerwienię… dobrze, że nie widzicie.A to dlatego, że czytając Twój wpis J. znowu przeinaczyłam wyrazy i przeczytałam: „… niech inni się zapomną” – w sensie takim, że jak się inni zapomną to swoje „niepoprawne” skojarzenia napiszą….na pewno nie myśłam o zwierzętach tatrzańskich – tym bardziej o kozicach ;PSosenek nie widać to za kosodrzewiną zawstydzona przycupnę… albo najlepiej pójdę już spać… i Cabernet wcale nie było potrzebne, by te nieuczesane myśli się rozwiały….ale do Tetmajera to zajrzę przy okazji ;) ojej… a może lepiej te wszystkie myśli i wspominki o trunkach powstrzymać, bo nie sądzę by Czado chciał wywieszać transparent „Wejście w pejzaże dozwolone od lat 18-stu”.Ale….tak od czasu do czasu jak małe co nie co nam się wymsknie, to chyba nie zaszkodzi, prawda Gospodarzu?

  • ~ameli

    I mnie pewne myśli nasunęły się, ale jakoś tak…”purpurę łapię”….ciekawe czy o tym samym pomyślałyśmy ;P…może kto inny… może „Jaś Wedrowniczek”, co teraz w Iwoniczu Zdroju górki przemierza…”zapomni się”, albo K. Przerwa-Tetmajer pomoże nam wysłowić się swoimi………. :)

  • asienka_aktimelka@op.pl

    jak się ogląda te zdjęcia to aż chciałoby się spakować plecak i natychmiast tam jechać :) uwielbiam góry ale ostatnio warunki nie pozwalają mi na to żeby po nich chodzić… ale dzięki Twoim fotką z różnych pięknych stron mogę je podziwiać na ekranie komputera i czuć się jakbym tam była :) pozdrawiam :)

  • ~J

    …no i proszę jak to odrobina cabernetu powoduje ,że wszystkie szare komórki grzecznie wracają do swoich szufladek i sobie tam siedzą (leżą?) pod kontrolą… bywam w Tatrach niestety dosyś rzadko i może dlatego żadych tamtejszych zwierzaków na żywo nie widziałam Ty bywasz tam w mniejszym tłoku …widziałeś jakąś kozicę albo innego stwora?….

  • ~J

    ….dzięki …i jakieś mam dziwne skojarzenia z ostatnim pejzażem ale się nie przyznam, poczekam aż mi się zapomną….. ;o)))

  • ~czado

    Robiłem zdjęcia „gęsto” przewidując szybkie załamanie pogody. Te same szczyty i doliny pstrykałem z miejsc nieodległych, niektóre zdjęcia różnią się tylko rozkładem świateł i cieni, z pewnością się nie mylisz :) Pozdrawiam

  • ~J

    …a czy trzecie i piąte zdjęcie gór w moro robiłeś prawie z tego samego miejsca?..to znaczy po przejściu może ze stu metrów …czy mi się tylko tak wydaje?..sasanki takie cudne i kosodrzewina , dziękuję i czekam na kolejne przestrzenie ….

  • ~broszka

    Dzięki , interesowały mnie własnie te ostatnie kwestie :-)

  • ~Jolka

    Wrócisz-choćby we wspomnieniach…One (góry) stworzone są chyba dla naszych tęsknot…

  • ~takitenkrakow.blog.onet.pl

    mm…jak zwykle jestem zachwycona:D:D

  • ~czado

    W Tatrach Zachodnich do wędrówki po szlakach umiejętności wspinaczkowe nie są potrzebne. Nie ma dużych ekspozycji, łańcuchów, drabin. Jednak znaczne przewyższenia i spore odległości od schronisk czy parkingów wymagają przyzwoitej kondycji oraz odpowiedniego ubioru na wypadek załamania pogody, jak wszędzie w górach.Pozdrawiam

  • ~broszka

    Pięknie uchwyciłeś majestat gór….Czy te ścieżki to jeszcze dla przeciętnych globtroterów, czy tylko dla orłów :-) ))?

  • ~J

    ….Wrócić?….zawsze wracasz, pełen pokory i spragniony piękna….. ja nie zawsze umiem odnaleźć powrotną drogę, czasem gubię swoje ślady, zbyt długo przystaję na przełęczy, nie mam siły, zapatrzę się w zieloność, zbieram kwiatki i nie potrafię powartościować sobie przestrzeni, wracać jest trudniej niż biec przed siebie….. trzeba się nauczyć powracać do swoich dobrych wspomnień, powoli robić z nich talizmany, nawlekać koraliki obrazów na nitki pamięci tak na wszelki wypadek, gdyby się okazało, że skądś trzeba czerpać tę siłę ,której nie wypisują na receptach lekarze, wtedy wystarczy wrócić do talizmanów albo w góry….

  • ~ameli

    …jej tyle gór do podziwiania… niespodziewanie, a ja dziś muszę już iść spać… to w takim razie niech na dobry sen będą, o!… jutro tu przyjdę… znowu…

  • ~J

    …..przecież wiem…. że zawsze wschodzi czyjeś słońce… i gdy stoisz tam pomiędzy szczytami, popatrz w dal,bo gdzieś bliżej Ciebie niż mnie teraz czeka… słońce, które nie omija nikogo…. mnie też nie ominie, jeśli nie schowam się przed nim w cień……..a teraz proszę o jasny blady świt, o gniazdo na buku ptasie,o oczu moich znowu zielony blask, i o mały skrawek nieba na kolejny dzień, na kolejny zmierzch i sukienkę z kosodrzewiny, gwiazdy z sasankowych uczuć i przełęcze moich myśli……dobrze ,że bywasz Tutaj czasem, pod tym niebem chmurnookim…..

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

… i pora zmykać bo więcej ostrzeżeń nie będzie.     

Komentarze: 

  • ~mariona

    Gratuluję Panie Czado! Już Cię Rohacze zwabiły. Zdaje się, że Hruba Kopa i Tri Kopy rzuciły na Ciebie urok. Cieszę się, bo jak nikt inny zasługujesz na to by dotknąć ICH majestatu. Polecam odcinek od Przełęczy Banikowskiej przez Banikow aż do Przełęczy Smutnej no i Rohacz Ostry. Zresztą wszędzie tam jest magnetycznie. Jest trochę eksponowanych miejsc i łańcuchów. Zdjęcia z pewnej odległości są świetne- oddają urodę całego pasma. Pozdrawiam i witam w kręgu fanów Tatr Zachodnich.



  • ~Carrmelita

    Tak, zajmowanie się pięknem, tworzenie z wnętrza, porzucanie codziennej szarzyzny jest egoistyczne, ale każdy prawdziwy artysta musi otrzeć się o taki egoizm. Inaczej nie zaistnieje i nie będzie oryginalny, niepowtarzalny, odkrywczy. Poza tym ten egoizm jawi mi się jako weną twórczą, przemożna siła, która pcha artystę do pracy nad materią, myślą, dźwiękiem … Wybaczamy artystom ich egoizm i dziwactwa, bo dają nam sztukę – wartość bezcenną. Bez egoizmu nie byłoby twórczych jednostek i ich dzieł. Tak to widzę.

  • ~J

    ……nadal są jak katedry moich snów……pomiędzy błękitem myśli niekoniecznie spokojnych o Wojowniku Światła, o nowych przestrzeniach , których tak mocno wypatruję, że muszą się zdarzyć…o takich dobrych myślach, których czasem nie pojmuję dlaczego są ……i o moim bywaniu gdzie indziej, które nie ma sensu zupełnie….. bo w górach jest wszystko co kocham, wszystkie myśli są w bukach…..

  • ~ameli

    Znalazłam wspomnianego orła to WOLNY i szybuje na fotografii z 25 października 2004…odsyłam tam zainteresowanych…patrząc na owo zdjęcie naprawdę czuję sie powiew wiatru i wolność bezgranicznych przestrzeni

  • ~Iga

    Krytyka???!!!!Ależ skąd może najwyżej recenzja.Podoba mi się bardzo.

  • ~ameli

    Carrmelito nie bądź taka surowa wobec siebie – tu mocno przesadziłaś z krytyką swojej osoby…szczerze pozazdroszcze, że masz odwagę pięścią w stół walnąć, bo mi jej brakuje (oczywiście nie pięści – bo te mam nawet dwie, ale odwagi) co zdecydowanie często mi szkodzi.Bądź sobą „w różnorodności piękno i moc” jak pisał Czado, a i ciekawsze polemiki :) Dziękuję i cieszę się, że napisałaś szerzej o Wojowniku Światła, chyba dopiero teraz Go naprawdę rozumiem i to, na czym polega jego „walka”, bo jakby nie było to Wojownik, a nie tchórz uciekający z pola bitwy…Jakoś tak zawsze patrzymy i oceniamy ze swojego punktu widzenia, pod siebie wszystko chcąc dopasować nie zawsze sens idei rozumiejąc … stąd moje słowa, by iść na kompromisy… ale wtedy wojownik nie będzie Wojownikiem.Teraz wszystko zrozumiałam, ale też się zasmuciałm, bo w „kompromisowej” wersji miałabym choć cień sznsy, by być owym Wojownikiem, a tak w Twojej – właściwej interpretacji – nic z tego… nie potrafię walczyć… zbyt często ulegam lub w zdecydowanej większości przypadków rozejm stosuję….i tak bardzo chciałabym być po witacemu „indywidualnie i pięknie zbędna”…zniknąć z pola widzenia przyziemnym błahostkom i zajmować się tylko tym, co w danej chwili jest dla mnie najważniejsze, ale czy nie byłoby to wtedy zbyt egoistyczne z mojej strony?

  • ~Carrmelita

    Dziękuję, Igo, za dobre słowo. A teraz czekam na krytykę moich rymowanek. Krytyka, nawet druzgocąca jest zawsze konstruktywna ! Jestem przygotowana na lecące pomidory… Tak sobie myślę, że może nasza pisanina ośmieli i innych do otwierania się na blogu i mówienia więcej o sobie. Przez to lepiej się poznajemy. Przez to Czado wyraźniej nas zobaczy oczyma wyobraźni. Może zapracujemy kiedyś sobie na wspólne spotkanie przy ognisku, na polanie, gdzieś na Wólce, Wołtuszowej lub na Przymiarkach ( nie wiem , czy tam w ogóle można rozpalać ogniska !!?? ). Byłoby wspaniale poznać się i razem odkrywać piękno gór … okiem i aparatem.

  • ~Carrmelita

    Jak można smakoszom wina lub markowych trunków, tj. śliwowiczka, przypinać złą etykietę ! No nie, Ameli, wiem, że sama nie wierzysz w to, co napisałaś …. Toć lekarze na całym świecie biją na alarm, że najzdrowszymi narodami są: Grecy, Włosi i Francuzi, i inni tj. mieszkańcy Okinawy i Skandynawowie ( również z innych powodów ). Te trzy narody mają w tradycji kulinarnej i w praktyce, spożywanie win do posiłków, a one przedłużają im życie. Układ pokarmowy to potęga. Nie zapominajmy o tym. Jesteś tym, co jesz i pijesz, to niezaprzeczalny fakt ( oczywiście, nie zagłębiając się w tajniki umysłu i duszy ).

  • ~Carrmelita

    Nie załapałam od razu, Ameli , ‘w jakim kościele dzwonią’ jeśli chodzi o Twój dopisek o Wojowniku Światła …Wróciłam więc na Blog i przeczytałam wpis J. na ten temat i doszłam do wniosku, że piętnujesz moją bezwzględność sądów i ‘wybuchowość’ ( skłonność do warcholstwa – to chyba rodzinne u tych Carrmelitów ) w niektórych kwestiach, np. „fajnej ~a”. Wyraziłaś to subtelnie przy pomocy Wojownika Światła, mojego ideału. Ja widzę tę postać inaczej. Wojownik Światła nie idzie na kompromis ze światem, on wybiera inną ścieżkę życia. Swoją własną drogę. On idzie na kompromis ze sobą ( Gdy słabnie, postanawia zaszaleć. Gdy boleje nad czymś, pomaga sobie nową pasją, nową miłością, itd. On nie ‘szarpanie się ze sobą’ dla zadowolenia innych i dla zrealizowania cudzych wyobrażeń o sobie. Nic wbrew sobie. On nie chce powielać schematów. Chce być rozpoznawalny jako jednostka, chce siebie realizować a nie wzorzec i w tym widzi prawdę ). Fakt, że kroczy inną ścieżką nie oznacza, że nie ma z ‘ludeczkami’ do czynienia. Mija ich przecież. On nie aprobuje głupoty i małości świata. On je ignoruje, z pobłażliwym uśmiechem i przez to demaskuje. A ta dezaprobata to nic innego jak ‘taniec na ulicy’. Jego metodą na ten świat jest łagodny, naturalny indywidualizm. Przypomina mi mądrego Błazna i naszego Witkacego, ( także Gombrowicza ), który powiedział coś w stylu, że woli być indywidualnie i pięknie ‘zbędny’ ( jeżeli artysta może w ogóle być zbędny … ), niż brzydko i pożytecznie jednakowy, zunifikowany.Wojownik jest bezwzględny w stosunku do świata, przez to, że nie dba o zdanie świata, kpi z niego swoją postawą. On idzie za światłem, idzie za prawdą, idzie za pięknem. Inaczej nie byłby Wojownikiem. To jest karta, na którą stawia swoje życie.Każdy z nas może inaczej interpretować Wojownika Światła, bo każdy z nas jest inny. Mamy różne charaktery, temperamenty i inny arsenał broni w walce z głupotą i brzydotą świata. Uciekamy od zgiełku cywilizacji i łapiemy ‘promień światła’, jak w filmie ‘K-PAX’ niejaki Prot -rzekomy kosmita. Chcemy go naśladować, prawda ? Ci którzy pójdą za Protem wyzdrowieją, zostaną Wojownikami Światła dla własnego i innych dobra…

  • ~ameli

    … z opisu J. wnioskuję, że Wojownik Światła nie jest osobąbezwzględną więc może lepiej stosować trudną sztukę kompromisu niż wszystko na jedną kartę stawiać?Ale chciałoby się być wspomnianym Wojownikiem…oj bardzo….

  • ~Iga

    Carrmelito! Wielka to określenie dla Ciebie za małe.Masz piękną poetycką duszę zresztą tak jak Ameli i J jesteście wyjątkowe.Powtórzę po raz kolejny zresztą,że to wielka przyjemność Was czytać pod pięknymi zdjęcjami.Dla mnie jest to prawdziwy relaks i wytchnienie.Jesteście jak świeży powiew wiatru,ożywczy i subtelny.Pozdrawiam.

  • ~ameli

    …nie o takich procentach myślałam pisząc komentarz – ha,ha,ha…tu Cię mam ;P….ale w sumie i te butelkowe potrafią się „wymądrzać”o tym, że w najtęższych głowach zdolne są porządnie namącić ;) … ja śliwowicą też dysponuję tyle, że polską…. z Łącka – prezent od zdobywców Beskidu Sądeckiego – już od roku w lodowce się chłodzi, ale jakoś tak zapach do konsumpcji nie zachęca…zdecydowanie wolę słabsze „japośmiejki” i „kreciogłowy”P.S. … a my tu znowu o „wspomagaczach” dobrego humoru – chyba niechcący złą etykietę sobie przypinamy i nie uwierzą nam później, że razem ledwo dałyśmy radę jednej butelce Sutter Home…. a Kadarka niewzruszona cierpliwie czekała…P.S.2 oczywiście wiem, że pisząc o procentach nie miałaś na myśli tylko tych z czerwonej butelki… z przymrużeniem oka i wyrozumiałością dla mnie potraktuj powyższą prowokację :)

  • ~Carrmelita

    Jestem cała ‘dumna i blada’ i rosnę z pychy do sufitu. Dzięki za uznanie ! Miło słyszeć, że się podobało. Użyłaś tak obrazowych zwrotów/słów/nitek, że podchwyciłam je i jak po nitce do kłębka, doszłam do tego finału.Co do zdjęcia z orłem, to niestety go nie widziałam i strasznie jestem ciekawa, jakie jest ?P.S. Ty rzucasz sztuki plastyczne dla astronomii i poezji stosowanej, a ja chciałabym się zająć np. historią sztuki i jednocześnie designem, wystrojem wnętrz, połączonym z projektowaniem ogrodów, czyli z elementami botaniki. Dziwne to wszystko, prawda ?

  • ~Carrmelita

    Ja też lubię ‘procenty’, a szczególnie te w butelce czerwonej, miodowej, lub przezroczystej. A’ propos. Ostatnio przywiozłam z Bardejova spiską śliwowiczkę i Tokaj ’6-punktowy’. Rewelacyjka !!!

  • ~Carrmelita

    Kiedyś tam powrócę na własnych nogach i znajdę inną drogę, po której błoto będzie ‘szorowało’ gdy ulewa. Hura !

  • ~Carrmelita

    Mój radykalny wpis dotyczył wysokich gór, jakimi są Tatry. Wiem, jak chimeryczne mogą być i za to je wielbię. Szczęściarzom odpuszczają roztargnienie, tylko, że granica w Tatrach pomiędzy roztargnieniem, a nierozsądnym zaniedbaniem i brawurą jest bardzo cienka, na niekorzyść roztargnienia oczywiście. Czasami są go tylko ilości śladowe na skali ‘bezpieczeństwa /szaleństwa’ w porównaniu z zaniedbaniem.Ja także jeszcze długo potrenuję na Bieszczadach, Beskidach i Sudetach nim ośmielę się wstąpić w ‘Bramy Tatrzańskiego Raju’ przez Dolinę Chochołowską. Tak będzie …, ja to czuję, ja to wiem. Na takie widoki,jak na zdjęciach Czado muszę sobie zapracować.

  • ~J

    …czasem warto …pomimo konsekwencji..tak trochę dla swojego wewnętrznego dobra, żeby z radością spojrzeć w lustrze sobie w oczy….

  • ~ameli

    Carrmelito jesteś Wielka… nigdy, nawet w najskrytszych domysłach, nie przypuszczałam iż z tych nic nie znaczących i w żaden sposób nie związanych ze sobą słów można stworzyć takie Dzieło Twórczej Myśli.Jestem pod ogromnym wrażeniem, aż słów zachwytu brakuje :) I jeśli matematyczno-fizyczni potrafią taką poezję tworzyć to ja rzucam tą całą moją humanistykę i przenoszę się na matematykę stosowaną w poezji z elementami praw fizyki wykorzystywanych w twórczym myśleniu. A jako drugi fakultet obieram astronomię, by natchnienia w gwiazdach szukać.P.S. Gdy przeczytałam wiersz przypomniało mi się pewne zdjęcie Waldka, na którym orzeł (bodajże) szybuje nad błękitnymi górami …idealnie ilustruje ono Twoją ostatnią zwrotkę. Tylko nie pamiętam gdzie zdjęcie widziałam, bo tu na blogu raczej go nie ma – może w jakiejś galerii? nie wiem… :( Waldku, a może Ty pamiętasz i przypomnisz nam to zdjęcie – ptak szybował w górnym prawym rogu, całe foto w chłodnych błękitach i tylko gdzie-niegdzie spod pierzastej warstwy chmur przedzierały się szczyty gór.J. też pytała się o zwierzęta w górach, pewnie trudno je już sptkać, a taki orzeł „kołujący” nad graniami to rzadkość i nie jeden z nas chciałby to zobaczyć :) Carrmelito dziękuję z całego serca za wiersz… wydrukuję go sobie, by w ciągiu dnia, w każdej chwili do niego powracać i radosne myśli z jego treścią przywoływać.Po Twojej poezji nie mam co próbować sklecać „rozbieżnych” słów w nową całość… nie sprostam Twojej poprzeczce ;) Dziękuję….

  • ~ameli

    Po raz kolejny przytaknę, i wpełni zgadzam się z Tobą iż „To prawdziwa przyjemność czytać….” o czym i w jaki sposób pisze nasz Czado.P.S. Chciałabym, by moje myśli choć troszeńkę były bardziej zwięzłe i konkretne. Ja niby też z matematycznych się wywodzę…pisanie jakichkolwiek wypracowań zawsze okupowałam płaczem, darciem kartek i złością na cały świat, że muszę to robić. Stąd maturę z matematyki pisałam (jako jedyna w klasie) i nie chwaląc sie poszło mi bardzo dobrze… tylko co się teraz ze mną „porobiło”, że niekiedy ze zwykłymi procentami „nie potrafię się zrozumieć”.

  • ~ameli

    Trudno jednoznacznie stwierdzić …. odpowiedzi będzie pewnie kilka w zależności, czy pytanie skierowane byłoby do turysty czy miejscowego i czy w danym momencie świeciłoby słońce, czy błoto zboczem „szorowało”.Jedno jest pewne, ci którzy dzisiaj wspomnianym asfaltem maszerują takich niezapomnianych przeżyć mieć nie będą… o te doświadczenia i wspomnienia jesteś bogatsza, a Twoje myśli i tęsknoty mają gdzie się zawieruszyć i dzięki nim do tych pięknych lat, szkoda że minionych, z uśmiechem powracasz.

  • ~ameli

    Mam nadzieję, że góry będą zawsze łaskawe i z „przymrużeniem cienia” potraktują moje ewentualne roztargnienia. Bo choć staram się o nich wiedzieć jak najwięcej i na spotkania dobrze przygotować to jednak potrafię w całym zachwycie nad nimi zatracić się i zapomnieć, że sił może zabraknąć w najmniej spodziewanym momencie.P.S. Carrmelito Twoje ostatnie opisy gór sprawiają iż zaczynam się ich bać i z coraz większym respektem o nich myślę, a wyprawę w Tatry odkładam kiedy już na Beskidach i Bieszczadach kika par butów schodzę :)

  • ~Carrmelita

    Czy na ostatnim zdjęciu, tym ze ‘śnieżną łapą’ są jacyś ludzie na ścieżce ? Widzę dwa lekko czerwonawe punkty, czy to już moje oczęta czerwienieją od gapienia się w ekran ?

  • ~Carrmelita

    Przepiękne dwa wiersze ! Boże, jak cudownie wrócić do Tatr mego dzieciństwa i licealnych wypraw. Jakbym znów, przemarznięta i przemoczona schodziła z rumowiska.. i brnęła drogą we wsi, do kościółka pod górę, po kolana w błocie. Strumyczek w ciągu paru godzin opuścił swe koryto i zamienił się w potoki rudej, błotnej lawy, pędzącej środkiem drogi. To były czasy … Dziś drogę pokrywa asfalt. To dobrze, czy źle ?

  • ~Carrmelita

    To góry nami rządzą. Zawracają nam w głowie. Rozkochują w sobie, mamią, wabią i obiecują nieosiągalne … A potem rozcierają na proch za jednym podmuchem wiatru, tak od niechcenia, gdy potkniemy się na grani …Góry to kochanki, które wybaczają nam zdrady, ale nie wybaczają głupoty. Mają też swoich faworytów, którym darowują drugie życie …

  • ~Carrmelita

    Podziwiam i doceniam, Czado, Twoją ścisłą, matematyczną zwięzłość w wypowiedzi. Piszesz inaczej niż ‘barwna i powieściowa Ameli’, ale ta tzw. lakoniczność nie odbiera Twoim tekstom uroku. Wręcz przeciwnie. Nieomal ‘sublimuje’ wrażenia, bez przechodzenia przez ‘topnienie’ i ‘parowanie.’ To jest jak esencja herbaciana. Z niej w wyobraźni każdy robi swój własny napój. A’ propos, ja też jestem z matematyczno-fizycznych i rozumiem ból przedzierania się przez materię słowa. Ty ‘karczujesz las wprawną ręką’, odrzucasz zbędne ozdobniki, ścieżka nie błądzi po manowcach wodolejstwa, jak zdarza się autorce tej wypowiedzi. To prawdziwa przyjemność czytać taki matematyczny, skrystalizowany, precyzyjny tekst faceta ‘z liściem na głowie’.

  • ~Carrmelita

    Ameli, rzuciłaś wyzwanie ! Podniosłam Twoją rękawicę. Postanowiłam rozruszać mocno już rozleniwioną pod wieczór Psyche i stworzyć układankę z Twoich słów. To była doskonała zabawa upleść własny kilimek z cudzych słów-nitek. Mam nadzieję, że za jednym pociągnięciem przędzy nie popruje się moja rymowanka …Zachęcam innych do zabawy. Posłuchajcie…W rozwartej dolinie są, jak na dłoniŻyły grafitowe cieknących strumieniI rudy żelaza tryskają ze stokówGdy oddech Heliosa umiera o zmroku.Wtem ptak nad Szpiglasowym rzucił okiem w czeluścieSzukając ofiary dopadł serce mojeZamarło w bezruchu wszystko, co wiatr muskaJak zimną krew, straciłam oddech i mowę.Objął skrzydłem w dzierżawę królewskie zamsze perciCisnął cień złowrogi w rtęć Wielkiego StawuI kołował niezłomnie w melanże na haliTkał trwogę włóczką zieloną w patchwork Panu Bogu.O wy, Prawomyślni, gdy oko moje zgaśnieNie grzebcie mnie na zawsze w rozpadlinie grobuLecz spalcie moje truchło i wichrom oddajcieNiech niosą mnie jak ptaka w uściskach żywiołu.Chcę lecieć ponad turnie w przestrzenie niczyjeNiech mnie hołubi Halny, niech mi sukienkę szyjeZatańczyć tam, gdzie szczyty w powietrzu iskrząceGdzie paszcze otwierają, raz po raz, wieloryby śpiące.

  • ~Carrmelita

    Przemykam nieśmiało przez Twój wpis i … nadmieniam, iż Ten Wojownik Światła, to też mój ideał w wolności. Zawsze chciałam nim zostać, próbowałam Go naśladować, … tylko czasami tak trudno się zbuntować bez konsekwencji … A może trzeba pomimo nich ?

  • ~czado

    Na zdjęciu tym, gdzie widać ludzi jest rudawo, na tym poniżej barwy są chłodniejsze, biel niebieskawa, a rudości praktycznie niedostrzegalne. Nie powinno tak być, a jednak się zadrzyło – musiałem nioatrznie pozwolić zadziałać jakiejś automatyce. W aparacie raczej wykluczone, więc w programie na etapie konwersji RAW —> JPG coś poszło nie tak.

  • ~ameli

    Ciekawi mnie Czado, czy stroma góra, na której widać wędrowców, była z lekka rudawa w rzeczywistości, bo teraz spoglądam z „obcego” komputera i cała pokryta jest zwartą zielenią … przyznam, że wolę wersję z mojego monitora, gdzie góry mają zdecydowanie więcej barw, są bardziej kolorowe i w odcieniach cieplejsze (przez to więcej na nich słońca), a niebo u mnie jest bardziej laserunkowe i „czystsze” w kolorze – jakby „lżejszym” błękitem spoglądało…Pozdrawiam….P.S…i z przymrużeniem oka potraktuj mój nocny wygłup pod „Wrócić” ;)

  • ~ania

    cudowne zdjęcia:))) POzdrawiam

  • ~czado

    …militarnej :D

  • ~Jolka

    Tatry w wersji militarnej – piękne .Jak zawsze…

  • ~behemot.blox.pl

    dziękuję, że mogę je u Ciebie pooglądać…:) bo narazie na pojechanie nie ma zupełnie czasu :( pozdrawiam :)

  • ~J

    …..GÓRY… jak ogromne ciemne wieże katedr pod dachem szarych błękitów, codziennie każdy z nas jest coraz bliżej a jednak ciągle na szlaku z samym sobą…..stajemy przed majestatem tego piękna, którym Bóg nas obdarował hojnie, zbieramy po świecie okruchy jego miłości i możemy przez chwilę bywać nad wieżami katedr, bliżej nieba …. tak trudno nie pobiec dalej, gdy ścieżka niewygodna na rozstajach kurzem złocistym wznosi się ciągle dalej i dalej, i mgła przesłania kolejną przestrzeń , którą tak bardzo przecież muszę zobaczyć i nawet nie wiem dlaczego…..przyzwyczaiłam się do siebie zbyt mocno może, a przecież trzeba czasami umieć zrezygnować trochę i zamknąć marzenie pod powieką snu, żeby mogło spokojnie wyrosnąć w innym czasie….po złotym deszczu…..

  • ~fonemka

    jejku co za piękny blog!! chciałam Ci za niego podziękować! kimkolwiek jesteś musisz być dobrym człowiekiem bo dobrzy ludzie kochają góry! dziękuję jeszce raz! będę wpadać :]

  • ~emilka // www.przedsionek-duszy.blog.onet.pl

    Potęga i słabość…Zachwyt i ból…Piękno i strach…To czuję,stojąc na szczycie góry. Panu udaje się to wszystko zebrać..Jak?… Niesamowite.Pozdrawiam,(Pana zdjęcia mnie inspirują,kiedy coś piszę)

  • ~czado

    Dziękuję…… dobrze jest wiedzieć…

  • wolfbitch@vp.pl

    Najpiekniejsze burze sa w gorach … zarazem grozne.Tak czy inaczej tam czuje ze zyje … Pozdrawiam.

  • ~ameli

    Na szczytach Tatr, na szczytach Tatr,Na sinej ich krawędzi Króluje w mgłach świszczący wiatr I ciemne chmury pędzi. Rozpostarł z mgły utkany płaszcz I rosę z chmur wyciska – A strugi wód z wilgotnych paszcz Spływają na urwiska. Na piętra gór, na ciemny bór Zasłony spadły sine,W deszczowych łzach granitów gmach Rozpłynął się w równinę, Nie widać nic – błękitów tło I całe widnokręgi Zasnute w cień, zalane mgłą, Porżnięte w deszczu pręgi. I dzień, i noc – i nowy wschód Przechodzą bez odmiany – Dokoła szum rosnących wód – Strop nieba ołowiany. I siecze deszcz, i świszcze wiatr, Głośniej się potok gniewa, Na szczytach Tatr, w dolinach Tatr Mrok szary i ulewa.Adam Asnyk, Ulewa …a poniżej „Pamięci tych co odeszli za grań” z burzą…To tylko błysk To tylko szmerTo tylko ćwierć sekundy! A już krzykI haka dźwiękKoniec ostatniej rundy Myśl? na nicMyśl? po co Za późno Szkoda, że Promień zgasłA potem już ciemność… Może blask…Czy tak?Jan Długoszz całego serca Dziękuję, coraz lepiej Twoje Tatry „rozumiem” – tym bardziej, że gdy dzisiaj po raz pierwszy wpis czytałam za oknem znowu grzmotne chmury szalały i wody Anioły wiadrami ulewały…… i choć pytań jeszcze wiele to już Tatry bliższe celem… i już teraz wiemy i razem z Tobą Waldku to czujemy, że sporo trzeba trudu i znoju doznać, by tak nieprawdopodobne widoki poznać Pozdrawiam świergotem porannych „narwańców” :)

  • ~ameli

    …a ludziki to malutkie punkciki, zdobywają rudy garb na trzecim zdjęciu od góry i w lewym górnym rogu chmurom za kołnierze zaglądają :) I gdy ich tak wysoko zobaczyłam to tylko jedna myśl jak błyskawica przemknęła: „oby się któryś nie poślizgnął”, ale mogę być chyba spokojną, bo w rzeczywistości ścieżka jest pewnie wystarczająco szeroka, jednak pokazana skala odwzorowania piorunujące robi wrażenie.I gdy na szczycie jesteśmy czujemy się jak zdobywcy i władcy gór, i wydaje się nam, że u naszych stóp legły, lecz gdy kogoś innego na szczycie widzimy,to taki malutki się wydaje…gdzie jemu do potęgi gór… to przecież one niezaprzeczanie królują, a my tylko niepozornym „paziem”być możemy… tak jest naprawdę, bo choć je zdobywamy….nigdy nie posiądziemy :)

  • ~ameli

    ….a może ja rzeczywiście już tam kiedyś byłam, tylko w innym życiu i dlatego nie pamiętam… kto wie?…bo w sumie to, że mnie tak do gór ciągnie to ewenement rodzinny, bo choć najbliżsi w górach bywają, to powiedziałbym, że tak „komercyjnie”, a niespokojnych zdobywców szlaków to raczej wśród nich nie ma… ale pamiętam, że ś.p. dziadek Roman góry kochał tak prawdziwie i szczerze, dzieląc się często znojem wędrówki ze swoimi podopiecznymi (był nauczycielem)… ja wtedy byłam za mała, by z nim iść. Może to po Nim prawieczny atawizm nie chce być uśpiony i kusi wiatrem we włosach, oddechem przestrzeni i drogą bez końca… kto wie?… tak naprawdę nigdy dziadka dobrze nie znałam, ale może z kolejnym szlakiem i zachodem nad falującym horyzontem… poznając siebie poznam i Jego… lepiej… chciałabym…bardzo……i piszesz o śniegu zalęgającym w jarach, pewnie takim jak u Waldka na zdjęciach…to dla mnie takie dziwne i niepojęte, bo w centrum Polski lato już skwierczy nad polami, a w mieście asfalt pod wpływem gorąca wypływa z jezdni zagarniając krawędzie chodników… a Ty jak zechcesz możesz dłonie w śniegu chłodzić… ale jak Czado pisał (bodajże w grudniu 2006): „…w różnorodności piękno i moc” i niech tak zostanie :) Pozdrawiam szemrającym strumieniem – tych dzwięków bardzo mi brakuje, bo tu u mnie nigdzie ich nie spotkam, a innymi nie sposób zastąpić…

  • ~J

    …i gdzie ony są, bo ich nie widzę …..r a t u n k u, kto widzi Tu ludzi w kadrze niech mnie oświeci bo albo rozum albo wzrok straciłam i żadnych towarzyszek Czado nie widzę …..coś jakbym zgubiła patent na widzenie , a może to tylko niektórzy widzą, bo np. Czado zaszyfrował dla nich przestrzeń ,no ale przecież góry widzę ogromne i niebo .. ..nie każcie mi się domyślać..proszę, tu JA NIEWIDOMA tymczasem?

  • ~rude wredne

    dobrze Cię czasem „usłyszeć” wśród Obrazów :)

  • czado

    Pięknie piszesz Ameli… ja tak nie potrafię. Matematyczna część mojej natury wszystko redukuje, skraca, dąży do najprostrzej postaci. Był grad, ale wiatr nas oszczędził, burza przeszła bokiem. Bałem się jej bardzo, znam śmierć od rażenia piorunem – tak niewiele trzeba. Ci ludzie w kadrze to inna kompania, pomagają ocenić skalę. Niektórzy moi towarzysze, a raczej sympatyczne towarzyszki miały trudności – brak wiary i sił, niedpowiedni sprzęt, ale udało się, weszliśmy. Brzurza skróciła do minimum czas zachwytów, na szczęcie udało się zrobić parę zdjęć. Podczas lekkiego gradobicia i deszczu aparat wędrował głęboko w plecaku. Pozdrawiam

  • ~J

    …pięknie piszesz Ameli, i wiesz prawie tak jakbyś tam była kiedyś….mnie sie czasami to udaje, ale z rzeczywistym opisem doznań wcale nie tak łatwo…. o tej porze roku zawsze mi zostaje w pamięci wiatr i srebrne linie potoków i jarów , w których ciągle leżą białe smugi śniegu, no i zmęczenie…..pozdrawiam ….:o)))

  • ~ameli

    Mam wrażenie, że poeta na ścieżki prozy wkracza, bo coraz dłuższe historie nam opowiada… to cieszy… to bardzo cieszy (i pewnie nie tylko mnie)… że „kurz w skarpetkach” nakłania, by dzielić się szerzej swoimi przeżyciami, bo myślę że wszyscy spragnieni ich jesteśmy :) I na razie nie wiem co więcej sensownego napisać, bo niebiańskim pięknem Tatr przytłoczyłeś moje przyziemne myśli Waldku… niewiele w życiu widziałam i wiele rzeczy po prostu sobie wyobrażam, ale dzisiaj „wymóżdżony” niedowiarek z otwartymi ustami tu siedzi i trudno mu pojąć, iż takie cuda na ziemi istnieją. Miałeś rację pisząc pod „Niebem na wyciągniecie ręki”, że trzeba samemu przeżyć, by wiedzieć (dopiszę) by uwierzyć… i rzeczywiście trudno wiara przychodzi jeśli się na własnej skórze tego nie doświadczyło… Muszę się jeszcze z nowym dla mnie widokiem Tatr oswoić, by umysł przestał uparcie mi wmawiać: „To nie rzeczywistość, nie łudź się marzycielko”… ale ja wiem, że on się myli, bo przecież Czarodzieje nie kłamią… prawda?Lecz Twoje widoki gór są dzisiaj dla mnie przecudnym, ale tylko obrazem, nie potrafię sobie nawet wyobrazić, gdybym ja miała tam być, co bym wtedy czuła… tym razem to mnie przerasta.Popatrzę jeszcze, nasycę marzenia barwami i misternym rysunkiem górskich grzbietów… poszukam w poezji może ona mi „wytłumaczy”, pozwoli zrozumieć i wyobrazić jakie przeżycia w Tobie były gdy takim nieopisanym pięknem mogłeś sycić zmysły….cudownie byłoby gdyś sam coś więcej opowiedział nam słowem… nawet o całkiem prozaicznych sprawach: czy wiał wiatr, czy było mroźno, a może bardzo ciepło, jak pachniało i czy ludzie pod niebiosami to Twoi kompanii, czy ostrzeżenia poskutkowały… ojej chyba Was burza nie spotkała, co?… bo jeśli była podobna do tych, które nad moim miastem ostatnio przechodzą… strach pomyśleć. Uwielbiam burze, a szczególnie dźwięk gdy piorun jakby rozrywał niebo… taki przeciągły, głęboki i charczący… wyobrażam sobie wtedy iż niebo dla chodzących po ziemi się otwiera……ale gdybym miała taką burzę przeżyć w górach?…. przy zachowaniu zdrowych zmysłów, raczej by się nie udało… serce od pikotania by wysiadło – klatę rozsadziło… a może ze strachu bym zemdlała i po krzyku – nic bym nie pamiętała, bo też potrafię się okrutnie przestraszyć…ale dosyć gdybania…Popatrzę jeszcze… pokontempluję może wyobraźnia rozwinie skrzydła, a na razie takie oto słowa w moich myślach się rodzą gdy patrzę na Twoje Tatry… Czado:melanże, patchworki, włóczki zielone, rudy żelaza, królewskie zamsze, wieloryby śpiące……i jak tu z tego stworzyć sensowną całość już nie wspomnę o poezji ;P…ech myśli ociężałe są… przestrzeni i wiatru już potrzebują.P.S. Znowu dużo napisałam i w sumie to o niczym, chyba inaczej nie potrafię :( wybaczcie pustosłowia.Dlatego mnie tak dziwi, że Waldkowi wystarczy jeden wyraz niekiedy, a my tyle możemy z niego odcztać.Dobrej Nocy i snów o Tatrach Zachodnich

  • ~Nina

    Hej. Super blog. Podoba mi się bardzo, bardzo….. Zaparszam do mnie na http://www.bajki.xx.pl U mnie są także ciekawe obrazki, dodatki i zamówienia. Zaparszam i liczę na koma od ciebie. Poleć mnie znajomym

  • ~takitenkrakow.blog.onet.pl

    rewelacyjne zdjęcia!! pozdrawiam:)

  • ~rude wredne

    potęga.

  • ~J

    ……według Paula Coelho…..”Wojownik światła często robi rzeczy odbiegające od przeciętności.Może tańczyć na ulicy, idąc rano do pracy. Patrzeć nieznajomym prosto w oczy i mówić o miłości od pierwszego wejrzenia.Bronić poglądów, które innym mogą wydawać się śmieszne.Wojownik światła pozwala sobie na takie dziwactwa.Nie lęka się opłakiwać starych smutków ani radować nowymi odkryciami.Kiedy czuje, że nadeszła pora, porzuca wszystko i wyrusza na poszukiwanie przygód, o których marzył.Kiedy odkrywa, że jest u kresu sił, bez poczucia winy porzuca walkę dla jednego czy dwóch szaleństw.Wojownik nie trwoni czasu, by odgrywać role, które chcą mu narzucić inni „………..jesteś nim przecież, pakujesz wtedy swój sprzęt fotograficzny i idziesz w góry szukać światła i cienia…………pora zmykać…

  • ~fox_21

    Ślicznie dziękuję za przepiękne ujęcia naszego górskiego krajobrazu. Od pewnego czasu jestem stałym gościem na Twoim blogu.Jeszcze raz wielkie dzięki. Pozdrawiam.:)))

  • ~paula

    …iść…zawsze po szczytach nigdy doliną chocby z obu stron była przepaść tylko tym szlakiem dojdzie sie do celu…

 

 

… Tatr Zachodnich, widok z Barańca, Słowacja.  

Komentarze: 

  • ~Carrmelita

    … i zjadły już wszystkich turystów, którzy chcieli im zrobić zdjęcie. Ostał się tylko nasz Czado ! A może to nie Tatry tylko Juraseat Park ?



  • ~Carrmelita

    Zawsze wiedziałam, że Indianie to poeci i ….. malarze …



  • ~Carrmelita

    To istny Mordor, Czado ! Sauron by tu wykuł wieżę, gdyby tylko wiedział …To bezkresna Tatrzańska Reduta Ordona ‘najeżona ostrzami bagnetów’. Za nią hen, hen powódź dolin, morze nacierające na skałę.



  • ~J

    …oj, nie lubię tak blisko podchodzić do dinozaurów…. te są wyjątkowo ogromniaste, nawet się w obiektywie nie zmieściły i dlatego możemy zobaczyć jedynie ich zielono granatowe grzbiety na pierwszym i drugim planie drugiego zdjęcia, idą w lewo…ziemia dudni, że uszy puchną, zasłoniły cały łańcuch gór i chyba się pasą bo nie zwracają na mnie uwagi….



  • ~J

    …. i co by tu zrobić z tą chwilą, gdy złotawe plamy słońca przenikają przez chmurne niebo kładąc się wygodnie na przeciwległych zboczach…jak TUTAJ…. i co zrobić z tą chwilą, gdy tęczowy promyk słońca usiadł mi na dłoni i tak mi się od tego wariować zachciewa bardzo ;o)))…. żeby tylko nie musiał odlecieć zbyt szybko ten posłaniec słonecznych rozkoszy i mnie siebie nie pozbawił ….bo ciepło i dobrze… wystawiam piegi na słońce…za kilka dni będę wiedziała dokładnie co można zrobić z taką chwilą na niedużej łące …..a teraz pomarzyć tylko mogę o porządnym wyjściu w góry…chociaż…?… jakby lepiej zaplanować niedzielę….



  • ~paula

    …z kazdej ciemnej doliny jest jakieś wyjscie… piękne słowa „J” :)



  • ~J

    …..a słowa pieśni Indian Nawajo tłumaczą pragnienie wędrowania wśród górskich szczytów ;o)….tam bliżej do nieba i więcej wiatru ,zatem…. ‘Podążaj szlakiem tęczy, a wszystko wokół ciebie stanie się piękne.Z każdej ciemnej dolinyjest jakieś wyjście,jakiś tęczowy szlak.’….



  • ~ameli

    ups! … ta ortografia bezlitosna..mogłam napisać „pochłania” z zazdrości i nie byłoby wpadki ;)



  • ~paula

    …zaparło mi dech w piersiach…bardzo proszę o więcej takich spojrzeń-mogę pana oczami ogladać Tatry :) dziękujęp.s.nawet pan nie wie jaką mi radość sprawiły te ostatnie zdjęcia , było mi dane tylko raz być w Tatrach i zrobiły na mnie „piorunujące” wrażenie a dziś przypomniala mi się namiastka tego co wtedy czułam……jeszcze tam kiedyś pojadę… :)



  • ~ameli

    Ojej… Waldku, Wyczółkowski w niebie to pewnie chmury „zrzera” z zazdrości, że nie może takich widoków teraz malować…… dla takich widoków chciałoby się żyć wiecznie

 

P.S.

Popatrzmy na to szerzezej… 

 

  

 

Komentarze: 

  • ~ameli

    …jak dla mnie to sporo śniegu jeszcze pozostało… marcem mi zapachniało i mroźnym, orzeźwiającym powietrzem – to chwila wytchnienia i garść tlenu w spiekocie dnia dzisiejszego…Domyślam się Waldku, że na tatrzańskich wysokościach dogoniłeś odchodzącą wiosnę i zdąrzyłeś się z nią pożegnać… tak jak chciałeś. …masz nosa – zimy też widziałeś gdzie szukać, gdy nie chciała do nas przyjść mimo stycznia w pełni…. ale lato niecierpliwie czeka w cieniu maków i zielonego zboża, nie ma co sie przed nim wzbraniać… już niedługo najkrótsza noc, a z nią kolejne z Wielkim Wozem nad moją głową, który podczas nocnych tułaczek pokazuje mi w którą stronę iść, by nie zbłądzić gdy księżyca na niebie brakuje…Serdecznie pozdrawiam… zapachem skoszonej trawy w kroplach deszczu upragnionego.P.S. Wśród gwiazd tylko Wielki Wóz rozpoznaję bezbłędnie, może dlatego tak go lubię :) …. trochę samolubnie



  • ~J

    …mogłaby mieć ciemne włosy i wpiąć w nie te srebrzyste kwiaty, mogłaby mieć radość w oczach idąc po tej łące, mogłaby o całym świecie zapomnieć spoglądając w ich złote serca….miałaby żółtą sukienkę, i ten swój zagadkowy uśmiech mojej dobrej wróżki…..



  • ~zocha

    Najpiękniejsze zdjęcia jakie kiedykolwiek widziałam, to u Ciebie na blogu… :) Co jedno zdjęcie, to ładniejsze… Cóż, pozdrawiam



  • ~paula

    dobrze wiedzieć że czasem ktoś odpowie na moje pytanie …dziekuję:)



  • ~rude wredne

    tak. . . masz rację! zupełnie tak, jakby czegoś szukały, wypatrywały żółciutkimi oczętami. . .



  • kawowajulia@poczta.onet.pl

    Piekne – zwiastujace cos nowego.



  • ~evita

    czy to przypadkiem zawilece zadzierajace swe glowki ku sloncu?



  • ~evita

    czy to nie przypadkiem zawilece zadzierajace swe glowki ku sloncu?



  • ~evita

    przepiekne i takie dumne:)



  • ~ameli

    … a mnie takie zdziwione, może z lekka przestraszone się wydały. Wcześniejsze kwiatki na blogu dziarsko patrzyły w jednym kierunku, a te anielskie śliczności „rozbiegane” mają spojrzenia… to tu, to tam spozierają, tak jakby zaniepokojone były, że słońca nie ma… jakby szukały życiodajnych promieni świetlistej kuli, by móc się w nich ogrzać… gdy jeszcze śnieg na horyzoncie czyha.



  • ~J

    …sasanka alpejska, występuje też w Bieszczadach razem z Żubrem chyba? kolorowych snów……..



  • ~rude wredne

    jak gdyby nigdy nic.. . swoim życiem pełne. tą białą, niewinną lekkością.. .



  • ~paula

    a jednak sasanki:)cos dobrego na koniec dnia?!



  • ~J

    …..lato zapomniane na chwilę wśród TEJ magicznej nostalgii sasanek na chłodnej łące, która głaszcze miękko stopy Wojownika Światła ….horyzonty całkiem niebezpiecznie zaplątanych, tatrzańskich snów tańczą mi dzisiaj nierealny taniec z nocą i moimi marzeniami niecierpliwymi… a jutro znowu obudzi się tak mocno tegoroczne lato….. czekam na słońce i deszcz….



  • ~paula

    …sasanki?

 

 

… i respektem

 

w Tatrach Zachodnich  

Komentarze: 

  • ~ameli

    … a wiesz Carrmelito, że sprawdzę przy okazji w biografii tych malarzy jaki mieli „patent” na malowanie w górach, bo z użyciem sztalugi przy tamtejszych wiatrach to pewnie trudno.Myślę, że gdy pogoda nie sprzyjała to robili szybkie akwarelowe szkice, podobnie jak uczniowie Wojciecha Gersona podczas tzw. „wycieczek piechotnych”. Gerson żył na przełomie XIX i XXw., prowadził Klasę Rysunkową w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych i swoim uczniom zalecał studiowanie z natury, a wielu uważa iż w Polsce był prekursorem malowania w plenerze. Sam Wyczółkowski był uczniem Gersona więc całkiem możliwe, że obrazy które teraz możemy podziwać powstały „na żywo” i w całości w górach….a może były początkowo entuzjastycznym szkicem, który dopiero w zaciszu pracowni dojrzewał? A artysta już sam (bez gór) zmagał się z oddaniem właściwych barw i nastroju jaki mu na górskich szczytach bądź przełęczach towarzyszył… ciekawe jak było naprawdę ?A Tatr to ja się trochę boję… może nie tyle Tatr co siebie, bo jak się uprę… to nawet po „swoim trupie” na szczyt wejdę. A to nie dobrze, mogę się przliczyć ze swoimi siłami, a wtedy może być źle… czasami trudno mi powiedzieć sobie …”wystarczy na dziś”… trudno sobie odmówić kolejnego wzniesienia, kolejnego szczytu kiedy ten w zasięgu kroku… w zasięgu ręki.A kolana słabe… miernoty… chętnie bym je wymieniła na zdrowszy model ;) Pozdrawiam… do zobaczenia na górskich szlakach



  • ~Carrmelita

    Chwilą jesteśmy w łupinie kosmosu, chwilą się karmimy, my wiecznie głodni parweniusze …



  • ~Carrmelita

    Wyobraź sobie Ameli, ile czasu musieli spędzić tam na grani Witkiewicz i Wyczółkowski, ile razy musieli cykl ten powtarzać, żeby oddać tak ulotną chwilę światła w Tatrach. Namalować te barwy, tak zmienne ‘pod batem’ nacierających w nieskończoność chmur. Malarze nie raz marźli na wietrze, by uchwycić nieuchwytne. Tatry kapryśne są, nieprzewidywalne, kuszące i wszechwładne. Raz płonące od żaru słonecznego, a za chwilę lodowate do szpiku kości. Tęsknię za nimi, kocham je za ich surowe, niedostępne piękno. Daj mi Boże siły jeszcze raz się w nich zatracić, jeszcze raz się z nimi zmierzyć !



  • ~ameli

    Patrz na te chmury, co się kłębią w niebie,Siostrzyce burz, niepogody!Ileż w nich wichru, walki, męk, szału,Pędu, wolności, swobody!Nie mów o szczęściu, stara złudo!…SzczęścieNie stwarza nic prócz wspomnienia,A jedna chwila radości wystarczyNa długie lata cierpienia.Staff Leopold, Patrz na te chmury…



  • ~J

    …a na prawo, pod chmurami coś jakby małe prywatne tornado?… z podziwem i respektem trzeba ….albo zmienić kierunek podróży Czarodzieja, albo też podziwiać bez strachu taką zapowiedź dziwnych rzeczy…a może lepiej pomyśleć optymistycznie ,że to tylko taki kształt chmury nic niewinnej i spokojnie pożeglować wzrokiem wzdłuż garbatych linii tatrzańskich grani….. niedługo wakacje i też tam będę, O!….i zdecydowanie jakiś uśmiech szelmowski dla Czarodzieja z tego powodu ;o))))…..



  • ~evita

    Tatry w swym majestacie …czyz nie wspaniale :)



  • ~ameli

    I gorąco polecam obejrzenie pasteli Leona Wyczókowskiego „Mnich nad Morskim Okiem”… chmurność, majestat… i spokój tamtych gór porównywalne z Tatrami w Twoim ujęciu Waldku…Zresztą nie tylko Wyczółkowski w Tatrach inspiracji szukał… lecz Twoje dzisiejsze spojrzenie na góry ten właśnie obraz mi przypomniało.Na przełomie XIX i XX w. (jak pamiętacie wtedy Polski na mapie nie było) wielu artystów swojej tożsamości – tożsamości narodowej poszukiwało bądź w folklorze i pejzażu wiejskim, bądź zaszywali sie w Tatrach i tam chłonęli Polskość lecząc rany na duszy i serce tęskniące, przez zaborców sponiewierane. Dużym „powodzeniem” cieszyło się właśnie Morskie Oko – sam Wyczółkowski popełnił kilka pasteli na jego temat… jest takie jedno niesamowite ujęcie gdy nad stawem malowanym w błękitach i granacie wznoszą się góry o fioletowo-liliowych zboczach.Tatry malował też Stanisław Witkiewicz (ojciec Witkacego), np. Czarny Staw albo hale z morzem krokusów na pierwszym planie, a w oddali z piętrzącymi się, śniegiem jeszcze otulonymi szczytami.Dość realistycznie do tematu gór podchodził Aleksander Mroczkowski, jego Morskie Oko, Zawrat czy widok na Dolinę Białej Wody oddane są w szczegółach niemal z fotograficzną dokładnością.Ciekawe czy dzisiaj są jeszcze artyści, którzy tworzą z taką pasją i pokorą wobec górskiego pejzażu jak Ci z okresu Młodej Polski?… widziałam w Zakopanem malowane górskie widoki, ale wydaje mi się, że są robione „pod kupujących”, a ich autorzy raczej prawdziwego siebie w nich nie wyrażają… może się „wstydzą”?…szkoda… bardziej szczere byłyby wtedy ich góry.I tak dla przekory jeszcze dopiszę, że bacznie obserwowałam jak z każdym nowym zdjęciem topniała ilość śniegu na „tytułowej stronie” bloga, a tu Waldku dostarczasz nam niespodziewanie nową porcję, ale on w Tatrach to chyba nie wszystek zginie (parafrazując: „nie wszystek umrę”).Pozdrawiam i dziękuję za Tatry… miło je u Ciebie odwiedzić, nacieszyć się ich widokiem, bo osobiście już nie dam rady spotkać się z nimi w tym roku.



  • ~ameli

    Oj chmurne dzisiaj Tatry, jakby zagniewane?… ale dla mnie dzięki swej chmurzastości bardziej prawdziwe, bo takie zapamiętałam… tak wyglądały gdy ostatni raz je widziałam.Gdy szlaki przemierzałam to podziwiałam szczyty ze słońcem wesoło igrające, lecz gdy je żegnałam to z respektem i szacunkiem, bo groźnie wtedy wyglądały… marszczyły brwi nad czołem grani… mruczały gniewnie burzą w oddali i groziły palcem, by bez porządnych butów się nie pokazywać i o słabym kolanie następnym razem pamiętać :)



  • ~J

    …….zwiewne mgły płyną chmurami…i tak daleko tutaj do trosk i zgiełku…. w ciszy gór i świerków(?) napełniam oczy świeżą łąką i nie mogę doczekać się świtu….. a może, przy odrobinie szczęścia, zimną rosą powita poranek?…. i dzień się kolejny otworzy…. już teraz mrużę oczy i przytulam ciszę, co kryje się gdzieś we mnie …..



  • ~paula

    …byłam tam tylko raz… i napewno kiedyś tam wrócę choćby na moment…

 

… niekoniecznie tu w przyrodzie, bo paru narwańców intensywnie treluje zgodnie z prawem swojej natury…

…mojej ciszy, która sprawia, że poprzednie widoki, które przecież porywały mnie, budziły emocje, przyspieszały tętno, wydawały się takie niezwykłe…

…teraz zdają się być niepotrzebnym krzykiem zakłócającym ciszę…

…Teraz jest inne niż było w środku dnia, teraz ja jestem inny…

…na jak długo?

 

P.S.

wystarczająco by nie zapomnieć dlaczego niezpominajki u J… mają inny kolor niż moje,

by powiedzieć Carmelicie, że jej wieże cerkwi są doskonałe i że odkąd mi je pokazała, patrzę na cerkwie szerzej, pełniej …

by kolejny raz podzielić z Amelią troskę o „Jej” „Stefana”…

by ogarnąć myślą Wszystkich moich gości z Polski, USA, Kanady, Niemiec, Wielkiej Brytaniii, Irlandii, Turcji, Belgii, Holandii, Australii i … Jordanii… pominąłem niestety kilkadziesiat  państw, ale mam je wszystkie w moich myślach, które bez trudu objemują Cały Kosmos….

….a przecież to wszystko tylko uzupełnia myśli o moich najbliższych, z Których jestem i dzięki Którym jestem…

 

 

Komentarze: 

  • ~J

    ….oczywiście, że NIE ZAWSZE marzenia bywają niepoprawne…. …ale błądzić również w ortografii (?)…..wstyd mi ;o))…ale, oj tam WYBACZYCIE?….



  • ~J

    …..na zawsze coś nosi człowieka po tych bezdrożach, kusi wolnością , cieszy gdy nawet nogi czasem bolą, gdy do domu daleko i tak dobrze jest wracać na herbatę malinową z głową pełną widoków i marzeń niezawsze poprawnych ;o))….



  • ~czado

    Nie skopałaś! Tak też chciałbym napisać. Pozdrawiam.




  • ~czado

    Tak pamiętam doskonale, była rosa… wieczorna. Nie zdjałem butów bo domu było daleko, nie byłoby gdzie umyć i stóp by z powrotem założyć buty, a boso pociemku trudno. Pozdrawiam!



  • ~Jolka

    Ameli – wierzę,że żadne stworzenie nie rodzi się złe.Ale i wierzę też w to ,że geny coś mają do powiedzenia.Psy tej rasy ,ze względu na charakter i swą siłę,powinny być od szczenięcia odpowiednio prowadzone.Ostatnio są modne wśród zakapturzonych ,szpanujących młodzieńców,którzy -gdy nie radzą sobie z nimi-’po angielsku” pozbywają się ich.Moje obawy wynikały z tragicznych doświadczeń koleżanki,która przygarnęła dorosłego amstaffa.Dobrze będzie – Ameli-ludzie ze skłonnością do alkoholu dziwnym trafem mają dużo serca dla psów ; dawno to stwierdziłam.



  • ~Jolka

    Sorry-”skopałam” ważny cytat,ale mam nadzieję,że nie sens…



  • ~ameli

    … w ten sam sposób rozmyślałam o pieskim życiu Stefana.Nasze – ludzkie też nie jest różami usłane i różnych ludzi na swojej drodze spotykamy…o niektórych chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć, a innych mimo, że osobiście nie znamy – do końca życia w sercu zachowamy.I choć Stefanowi domu z ogrodem nie zapewniłam to ludzie, do których trafił mają dla niego czas i myślę, że serce również. A u nas całmi dniami Stefek, by siedział sam zamknięty w czterech ścianch… bo praca, bo obowiązki, bo dom na końcu w tym bezlitosnym kieracie.I właśnie przed chwilą rozmawiałam z Panem, który się psiakiem zaopiekował (tu wiara w telepatię się wzmaga – bo zadzwonił w momencie kiedy znowu o Stefku rozmyślam, trochę się niepokoję i… piszę).Otóż Stefan ma się dobrze :) choć na początku próbował rządzić i szkodził, to teraz się wyciszył, spokój odzyskał i jest posłuszny :) ) Dzisiaj był na koniecznych szczepieniach, a kłopoty pokarmowe (jakie miał) już mu minęły…i chyba mogę już być spokojna o to, że Stefanowi krzywda się nie dzieje, i że właściwą opieką został obdarzony :) ))I tak na koniec… moje obawy, czy w dobre ręce oddałam Stefana związane były ze słabością nowego Pana do alkoholu, ale po dzisiejszej rozmowie czuję, że Stefan swoją potrzebą opieki i czułości pomoże jemu. Panu Kazimierzowi zależy, by psiak miał u niego jak najlepiej, by go „szanował” i w pełni akceptował, ale wiadomo na to trzeba sobie zasłużyć. Widać takie było przeznaczenie tych dwojga, by się spotkali i sobą wzajemnie zaopiekowali… sobie wzajemnie pomogli.I tak na koniec końców zamykając historię o Stefanie, bo zbytnio się ona wśród pejzaży Czado rozpanoszyła…wydaje mi się, że pomimo dramatcznego jej przebiegu i tych dwóch tygodni mojego zmagania się z własnym sumieniem – mogę odetchnąć i powiedzieć, że ma ona szcześliwe zakończenie :) P.S. I dziękuję Wszystkim za dobre słowa i otuchę – łatwiej to wszystko było przetrwać.I słowo dla Jolci – psiak nie miał czipa – sprawdziłam to od razu… i nie był wcale groźny, a że był mocno „zbudowany” i potrafił powalić mnie gdy w szalonym pędzie próbował pochwycić swoją zabawkę – to nie jego wina… takim sie urodził… takim Go Bóg stworzył. Zwierzęta ze swojej natury nie są złe (podobnie jak dzieci)… nie atakują bez powodu, tylko ludzie… swoje trzy grosze muszą zawsze wtrącić.Pozdrawiam… dzisiaj już zasnę spokojniej :)



  • ~ameli

    Wiesz Carrmelito… Najbliższych się nie wybiera… Zwierząt też nie powinno (z takiego założenia wychodzę, dlatego tak wszystko przeżywam, bo daru od losu – jakim był Stefan – nie mogłam przyjąć)… ale Ich wszystkich należy kochać i szanować za to, że po prostu są. Bez Nich, jak pisał Czado nie istniejemy.I choć z Najbliższymi często się nie zgadzam i „okoniem staję” to jednak z całego serca staram się ich zrozumieć – przecież nie chcą dla mnie źle, a jeśli chodzi o Stefana to w dużej mierze rozchodziło się o moje – nasze bezpieczeństwo i byśmy kłopotów nie mieli…Niestety z przykrością muszę stwierdzić i nie da się tego ukryć, że żyjemy wśród utartych stereotypów, a przypiętej „etykiety” trudno się pozbyć (nawet w przypadku zwierząt).I masz rację, że czasmi czuję się osamotniona – nie ja jedna z pewnością – ale jest przy mnie ktoś kto podnosi mnie na duchu i wróży lepsze jutro. Zresztą… dzięki Wam drodzy blogowicze i dzięki Waldkowi, który gości tu nas z pogodnymi myślami, ale też naszymi rozterkami myślę, że nikt z nas nie będzie nigdy sam, musimy tylko… odszukać się w tym wielkim świecie – przecież jest nas wielu podobnie myślących i czujących…poeci z „kurzem w skarpetkach” :) )) i różowymi obłokami w myślach i z wilkim sercem – gorącym niczym czerwień maków :)



  • ~J

    …rumiane słońce miało roześmianą twarz, gdy rano włożyłam traperki, zawołałam psa i po dużej porcji ulubionych truskawek z cukrem przez wielką łąkę wyszłam na Ostre, tyle kwiatów się obudziło na nowy dzień, pies brodził w wielkiej trawie, w której dobrze by się było zapodziać na wieczność , zmokły mi nogi a oczy cieszył ten zaczarowany las, w którym potrafię być taka sama jak jestem na tej łące pełnej rosy i przestrzeni……



  • ~Carrmelita

    Wcześniej chciałam Ci na to zwrócić uwagę, ale nie miałam śmiałości …Sama to napisałaś i na pewno przeczuwasz, że Twoi najbliżsi nie kochają zwierząt, nie widzą ich piękna i mądrości. Myślą tylko o swojej wygodzie ( Zwierzę domowe to nie odkurzacz, mikser czy telewizor ! Nie ma być użyteczne, łatwe i ciche w obsłudze ). Ci ludzie nie mają litości ani nad psem ani nad Tobą … Musisz się czuć czasami osamotniona wśród takich ludzi. Nie rozumiem takich potworów ! Pewnie nigdy sami nie mieli zwierząt i się ich obawiają. Biedni, ograniczeni, słabi ludeczkowie … To ich trzeba było pognać, a nie Stefana !!!!!!! Wrócili by potem z podkulonymi ogonami, prosić o przebaczenie. Przepraszam, Ameli, ale wiesz, że czasami ponoszą mnie emocje ! Współczuję Ci z całego serca …



  • ~Carrmelita

    Podejdź do tego inaczej, Ameli: takie porzucone zwierzaki nie zawsze mają szczęście trafić w dobre ręce, kogoś kto je przytuli i nakarmi choćby przez tydzień. To jest jak krok, po kroku, jak kamyk do kamyczka … Dzięki ludziom dobrej woli zwierzaki dotrwają do spotkania ze swoim przyszłym, prawdziwym domem. Byłaś dla niego jak spotkanie na szlaku, jak przystanek w podróży. To było jak wizyta u Cioci Ameli, niosąca dobre wspomnienia …Nie martw się, kiedyś pozwolisz sobie na czworonożnego przyjaciela. Teraz już wiesz jakie to piękne, pouczające i cenne przeżycie …



  • ~esemoka

    Czy mogłabym umieścic na swoim fbl zdjęcie ze stokrotkami (chyba 3 od góry). Oczywiście z informacją skąd pochodzą i kto jest ich autorem.Jestem w dość trudnej sytuacji, a stokrotki i to niebo są symbolem tego co się stało. Bo jeszcze niedawno ja sama byłam.. własnie stokrotką.Serdecznie pozdrawiam i zostawiam namiary :www.esemoka.photoblog.pl



  • ~ameli

    Czado… „wielkie” masz myśli i serce też – naprawdę… i Dziękuję i cieszy mnie, że jest w nich miejsce również dla nas… jak na Twoich łąkach zielonych, rumianych… na szczytach słońcem lub zmierzchem skąpanych… w niebie – ostoi tych głów rozmarzonych i duszyczek do gór stęsknionych.I proszę… przekaż swoim najbliższym serdeczne pozdrowienia i dobre myśli nasze, bo jak piszesz „Dzięki Nim i z Nich jesteś” – również dla nas… i „dzielą się Tobą” z każdym Twoim nowym obrazem, za co Im jesteśmy niezmiernie wdzięczni.



  • ~ameli

    Mnie również Carrmelita otworzyła szerzej oczy na ten świat i m.in. na krzyże wieńczące kopuły i wieżyczki kościołów czy cerkwi, bo przecież rzadko kiedy są jednakowe… na co wcześniej zupełnie nie zwracałam uwagi.Teraz wiem… bacznie obserwuję… i w kadrze różnorodność próbuję „pomieścić” – z różnym skutkiem, niestety ;)



  • ~J

    ……pobiec mokrym od rosy dywanem traw zielonych aż do lasu i strumienia, całkiem daleko i blisko… albo poczuć zapach takiej trawy wielkiej jutro na pewno spróbuję sobie….. oj tam, zmokną mi nogi najwyżej, lubię rosę poranków nawet gdy nie chce mi się wstawać, żeby się nią nacieszyć od rana , trochę będzie chłodno ale Czyjeś myśli ciepłe ogrzeją mi serce (?) …i ciekawa jestem czy potrafisz przypomnieć sobie moment, gdy robiłeś TO zdjęcie i czy była rosa?…….



  • ~evita

    i mnie cisza zaczela przepelniac poplatana nicmi tesknoty za tym pieknem ktore dzieki Tobie moge ogladac…i prosze jeszcze :)



  • ~Julia

    Piekne po raz kolejny …



  • ~ania

    brak słów ….



  • ~J

    …pod niebem złoto-różowym sobie tutaj usiadłam na chwilę na cudownej zielonej łące, odnalazłam siłę i jakoś tak spokojniej potrafię spojrzeć w horyzont, będzie dobrze……bo przecież jest miłość, radość i nadzieja….



  • ~Radek

    Ach… Super masz te zdjęcia. Ja też teraz byłem w górach, ale nie miałem okazji widzieć ich o zmroku. Pozdrawiam i zapraszam do mniehttp://album-foto.blog.onet.pl/



  • ~Asia

    „Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamietaj jaki pokój może być w ciszy…”



  • ~Jolka

    „najbliżsi,z Których jestem i z Którymi jestem…” – piękne…Oni są najważniejsi…To wielki dar,gdy Ich mamy…Musimy dbać o ten skarb,strzec,dziękować zań…Codziennie…



  • ~czado

    Dziękuję…Cerwkiewki zawsze mnie ciekawiły, ale dzieki Tobie wnikliwiej przyglądam się ich wieżyczkom :)



  • ~ameli

    Nie zostawimy Cię J. bez dobrych myśli, przecież wiesz… i proszę nie czuj się osamotniona w swoim myśleniu …jesteśmy z Tobą, bo zawsze będzie ktoś, kto podobnie jak Ty szuka na wszystko dobrej recepty i ja też często chciałabym „odmienić ten czas”… w myślach próbuję…Dzisiaj nowy już dzień – świeży oddech życia, promieniami słońca roześmiany i tylko spójrz w niebo – tak masz do niego blisko – a kolor niezpominajek przypomni się na wieczność…Głowa do góry… głowa w chmury i niech tylko czubki palców trawy się trzymają lub po ziemi stąpają… „uśmiechnij sie do nas, do siebie też” :)



  • ~ameli

    P.S. Rodzina próbuje mnie pocieszać… „z psem to kłopot… po co wam pies… a co z odzwiedzinami u nas…itd.itp” – wszystkie obawy koncentrują się na nich, na nas – a co z psem? – przecież on też przeżywa i czuje. I tylko słowa jednej znajomej – pani uroczego buldoga – odrobine uspokoiły moje sumienie – „Dobrze było Stefanowi u was – to mu smutno, ale poradzi sobie” – miejmy nadzieję i że u nowego pana szybko o mnie zapomni … zadra jednak w moim sumieniu pozostanie na zawsze.



  • ~ameli

    …nareszcie osiągnięty ? Piszesz dzisiaj Waldku o swoich zdjeciach w ten sam sposób jak ja często myślę o moich komentarzach pozostawionych u Ciebie (oczywiście nie uważam ich za niezwykłe, ale że napisane pod wpływem silnych emocji – następnego dnia wydają się być „niepotrzebnym krzykiem”, że zakłucają ową ciszę……a co się stanie jak ten czas inności minie… zapomnisz? Chyba nie…prawda?… i nie chciałam przysporzyć Tobie trosk związanych ze Stefanem, pewnie swoich masz sporo, nie myślałm, że tak to do siebie weźmiesz…ale bardzo dziękuję za dobre myśli i pomoc.Stefana już ze mną nie ma :( bardzo mi Go brakuje.I tak naprawdę czuję się podle, że musiałam go oddać… zawiodłam jego zaufanie, którym mnie obdarzył….Myślałam, że mu w jakiś sposób pomogę, ale chyba tylko dodatkowo zraniłam. Nigdy nie zapomnę, gdy pakowałm jego „rzeczy”, a on się dziwił – Dlaczego? i kiedy rozmawiałm z jego nowym panem, a on stał u mojej nogi i tak żałośnie piszczał :( ((( wszystko rozumiał – wszystko i płakał…Wstrząsjące przeżycie…Nie był świętoszkiem, potrafił nabroić, ale wtedy robił minę jak Kot w butach ze Shreka, który prosił by kompani go zabrali ze sobą.Najmilsze chwile ze Stefanem (dla mnie – myślę że dla niego też) były wtedy gdy przytulał swoją mordę do mojej twarzy, ja go obejmowałam rękami i głaskałm po grzbiecie – w takim objęciu łagodniał jak baranek i mogliśmy tak nawet godzinę wytrwać.Dzisiaj w domu posprzątałm po Stefku, ale nadal czuję jego zapach, a najbardziej tu przy komputerze… to chyba dlatego, że zawsze wytrwale towarzyszył mi gdy przesiadywałm nocki w Pejzażach.Zawsze marzyłam, by mieć czworonożnego przyjaciela… miałam … przez tydzień.I proszę Pana Boga, by na mojej drodze nie „zostawiał” mi już zwierzaków, bo choć bezgraniczną czułością obdarzę to na nic ona skoro nietrwała i tylko na chwilę, bo przygarnąć ich nie mogę… nie teraz i tylko smutek wprowadzam w te mądre, kochające główki.



  • ~Carrmelita

    Dzięki, Ameli za komplement. Zawsze jednak, gdy coś sklecę, mam wrażenie, że gdzieś to jakby już czytałam … syndrom plagiatu !? Dla mnie Ks. Twardowski jest uosobieniem człowieczej pokory, pochylającej się nad światem w nieustającym nad nim zachwycie. Jaszcze raz dziękuję za wiersz Mistrza Jana od Biedronki.



  • ~Carrmelita

    Czado, skoro zaciekawiły Cię cerkiewki, zacytuję dziwny wiersz o nich z arsenału J. Harasymowicza ( oczywiście ):’Jastrzębik leży u stóp Jaworzyny, tam gdzie wilkiswe trójkątne pyski do góry unoszą niby płoty. …W Jastrzębiku kopuły brązowe, cerkiewne kopuły.Chmary kawek otaczają je wirem niezmierzonymi dziobią je jak wielkie czerstwe bułki,więc starowinki trzeszczą pod wiatrem górskim, szalonymKu wiosce, …ryś może spoziera z Jaworzyny granatowych mroków,zaś w kopułce cerkwi ten mieszka, któremu na karkujak szczotkastoją włosy zielone, i rzuca kopytko blask, gdy kilkauczyni swych tanecznych kroków….Ach, purpurowy sen trwa w kopułce ciągle, i nigdy nie ginie.Chodźmy, o chodźmy stąd, księżyc jak kogut czerwonypod granatowym skrzydłem jodełki jest już niesionyna sprzedaż.’Boże, jak ten J.H. ‘czuje pismo nosem’ ! Nieprawdaż ?



  • ~ameli

    Bardzo mi się ten wierszyk podoba, zresztą jak inne Twoje o kwiatkach „rozsiane” na blogu jak na łące uroczej.Piszesz tak o nich wrażliwie, a zarazem zabawnie jak ks. Twardowski o ptaszkach, ale też innych żyjątkach …Mrówko, ważko, biedronko…Mrówko co nie urosłaś w czasie wiekówćma od lampy do lampyna przełaj i najprościejświetliku mrugający nieznany i nieobecnykoniku polnyważko nieważkawesoło obojętnabiedronko nad którą zamyśliłby sięnawet papież z policzkiem na rękuczłapię po świecie jak ciężki słońtak duży, że nic nie rozumiemmyślę jak uklęknąći nie zadrzeć nosa do górya życie nasze jednakowoniespokojne i malutkieP.S. Nie bez powodu mówi się pięknie o ks. Twardowskim – Jan od Biedronki :)



  • ~Carrmelita

    ‘Obłoki jak anioły pochyliły się nad ziemią,skrzydła ich się zetknęły, cisza …’



  • ~Carrmelita

    Na otarcie łez mój wpis o niezapominajce:N: – Już jestem, pogodna i niefrasobliwa jak ‘Niebo poetów i Bogów’. Zrobiłam oko na turkusowo. Zobacz !K: – Masz dziś ten błysk, jak hostię w źrenicy.N: – Właśnie odjechał mój wiosenny autobus, ale to nic… Zamieszkałam w kwiecistej spódnicy ogrodu, Gdzie gwiazdozbiory sióstr moich i braci Piją herbacianą rosę na grządkach o zmroku. Nie widziałyśmy się od zeszłego roku, od maja, Ale pamiętam cię dobrze, nie zapomniałam Twego posągowego, alabastrowego uroku. Masz na imię Konwalia ? K: – Witaj w domu, Mała !



  • ~Carrmelita

    ‘Żyję z naturą, Jak ten liść przelotny,Na liści wiarę’.albo … ‘Miałem sen,że byłem jesionem sypiącymstrąki metafor.Miałem dzień,że byłem człowiekiem sypiącymchmury liści’.



  • ~J

    …i jestem …taka smutna i samotna z tym myśleniem o wszystkim na co nie mogę mieć recepty i co się dzieje poza mną….chciałbym umieć czas odmienić,i myśli odwrócić, a kolor niezapominajek zapamiętać na całe życie moje, Twoje dla mnie ten azyl(?) jednak…. tak mocno chcę pamiętać każdą moją myśl Twoją dzisiejszej nocy, gdy księżyc….potrzebuję waszych dobrych myśli…….tak bardzo mocno potrzebuję………………….



  • ~rude wredne

    bądź.



  • ~urszula

    chyba z każdą chwilą jesteśmy kimś innym… kiedyś wydawało mi się, że są takie rzeczy, emocje, uczucia, które zawsze będą we mnie tkwić. tak samo, jednostajnie, niezmiennie. a jednak… „spróbuj zapomnieć, że wszystko ma swój kres, bo twój żal jest bez znaczenia, chyba wiesz…”

Strony

Subskrybuj Pejzaże karpackie RSS