…powoduje, że krajobraz staje się kimś bliskim, za kim się tęskni, kto sprawia radość gdy jest…. dobrze jest posiedzieć gdzieś wyżej, posłuchać szczekania psów w zagrodach, derkacza w trawie, poczekać aż się ściemni, wrócić do domu…
Te ostatnie to niesamowita magia… Naprawdę sposób w jaki widzisz świat jest niesamowity i magiczny, ujęcia zapierają dech w piersiach, nie znam się technicznie na zdjęciach, ale to co utrwalasz jest absolutnie zachwycające, to co dostrzegasz i utrwalasz mówi bardzo wiele o Tobie, masz piękna duszę…
Carmellita jak masz zdjecia Pustek to bardzo bym cie prosil zebys mi je przeslala ………Pochodze z tamtych stron a ze juz od dawna tam niemieszkam to stesknilem sie za widokiem w kazdym razie dziekimoj email dpelczar@vp.plPozdrowienia
Nie bardzo potrafię opisać dźwięk… coś pośredniego między rechoczącą żabą a krukiem, ale brzmi bardzo czysto, tak, że sprawia wrażenie jakby był nie dalej niż metr, dwa.
Oj dobrze jest popatrzeć na taki krajobraz, który towarzyszy nam od dziecka. Dla mnie takim widokiem jest masyw Gór Opawskich i Jeseników, widoczny na moim horyzoncie od zawsze, będący taką integralną częścią, tak zupełnie oczywistą jak pola pełne zbóż…Dobrze jest wrócić do domu po długiej nieobecności i jadąc drogą wpatrywać się w ten znajomy widok błękitnych gór w oddali.
…czasem tato brał na grzyby i wracało się albo wychodziło z mgłą za kołnierzem, każdy krzak był tajemnicą, a taty silna ręka prowadziła bezpiecznie ……pewnie każdy ma takie miejsce , gdzie lubi posiedzieć i napatrzeć się na zachodzące słońce, niektórzy muszą to miejsce dopiero odnaleźć, by później tam wracać choćby w myślach….,….magiczne małe światełka w oknach przywołują wspomnienia z dziecinnego czekania na wieczór w domu, gdy wracało się wreszcie z pola i z cudzych podwórek, od cudzych uśmiechów do ciepłych rąk mamy, a odprowadzał nas księżyc….
Miasto o zmroku…Niby żadna atrakcja-tony betonu,cegieł,szkła…Ale te swiatełka w oknach domów niezmiennie rozczulają …No bo tam są Domy.I oby były zawsze…
W górach byłam tylko raz, raz w Kotlinie Kłodzkiej i raz w Beskidach ale zawsze kochałam takiego typu miejsca a dzięki tym zdjęciom pokochałam je jeszcze bardziej. Obiecuje sobie teraz, że za rok na pewno pojadę w góry! Muszę!! Pozdrawiam
Masz rację Waldku to magia ale niezwyczajności.Jest magia w Twoich zdjęciach, bo masz wiernych „blogowiczów „i wciąż zyskujesz nowych.I tak jak My zauroczonych Twoimi „dziełami sztuki”.Magia po prostu magia.Pozdrawiam
witaj! wlasnie buszowalam po onecie, w poszukiwaniu jakiś porzadnych blogow z fotografiami i natrafilam na Twoj, jako pierwszy. jakiego aparatu uzywasz? masz jakiś sposob na wene? hm.. bardzo spodobala mi sie fotografia Rymanowa (; zapraszam na mojego, takze ze zdjeciami robionymi przezmnie ;D http://www.dewiantka93.blog.onet.pl zapraszam serdecznie! (; aha, moge dodac do linkow..? ;> papa:* zapraszam ;*
Jeszcze małe pytanko: jak brzmi derkacz w trawie ? Wiem, to śmieszne, ale chyba nie słyszałam derkacza… a nawet jeśli, to nie wiedziałam, że to on. Tyle się pojawiło i pojawia w literaturze bohaterskich derkaczy … a ja, miastowa, aż wstyd, nie wiem ‘co i jak w trawie piszczy’. ;o)) Muszę zanotować dla pamięci: derkacz – Bieszczady – jesień – Czado – prezentacja.
Czy widok na kościół w Rymanowie jest może od strony Posady Górnej lub z Wierchowej ? Ja mam zdjęcia od strony kirkutu w Rymanowie i od strony zachodniej czyli Pustki i Klimkówki. Co do zdjęcia nocnego Rymanowa, to przypomina mi się, jak nie raz wracałam ‘po ciemaku’ na kwaterę z ‘Jasia Wędrowniczka’ i zawsze było bezpiecznie, spokojnie i przytulnie. Dwa razy nawet odprowadził mnie do Zdroju mały Sebastian z Zielonej 11 w asyście dwóch rosłych Alaska Malamutów. Pozdrawiam kolegę – dżentelmena i piękne, serdeczne zwierzaki.
… jednak trochę mi zmarzły pazurki, ale oj tam… skośnookich nie widziałam ( oprócz jednej żabki cudnej) ale pewnie dlatego ,że niewysocy są a ja trochę z głową w chmurach…. myślałam raczej o niebieskich polanach dla śnieżnych owieczek….;o)
…aż stopy mnie swędzą z niecierpliwego oczekiwania na dotyk zielonej miękkości traw na tej ścieżce, nie zawsze lubię chodzić na bosaka ale tym razem zaproszenie jest aż nadto realne…idę sobie zatem połazić po trawie mojego pół hektara, póki jeszcze jesień mi chłodem takich pomysłów z głowy nie przegoni…;o)))…..
Ścieżka przypomina mi majową Wołtuszową, lecz wtedy biel walczyła z zielenią o palmę pierwszeństwa … Tam, gdzie mieszkasz Waldku są przecież setki tak uroczych zakątków. Dróżka, choć prosta mami i kusi, by nią kroczyć, zasysa jak magnes, a drzewa, gdy wiatr zawieje szepczą: ‘Choć, nie wahaj się, zobacz … ‘Tam na błękicie jest polana’ …’
Urocza, troszkę minimalistyczne kompozycja, jakby w stylu Dalekiego Wschodu, albo raczej Japonii. Orient się kłania. Gdy zmrużę oczy, to trawy są jak pola ryżowe … Na nich widać niesymetryczne, uporządkowane, choć z pozoru chaotyczne, bezlistne łodygi, zakończone zwartymi kwiatostanami w nieskromnym, ekstrawertycznym kolorze …. rubinowego wina, np. Tannat CataMayor 2005 z Urugwaju i winnic rodziny Etcheverry ( właśnie się skusiłam na kieliszek przed snem ). Ręcznie zbierane kiście winogron, delikatny, balsamiczny smak, a zapach w opozycji do smaku – intensywny, owocowo – leśny. Kolor, jakby ktoś utopił w kieliszku jeżynę …niezłe, polecam ;-} … a za chwilę, gdzieś z trawy wyjrzą czyjeś skośne oczy ….
Już widać, wprawdzie nieśmiało – przepiękne barwy jesieni mimo, że jeszcze lato trwa.To w Bieszczadach najpiękniejsza moim zdaniem pora roku.Tylko żeby pogoda dopisała słoneczne barwy.
Roh i Połonina Wetlińska, widok z Przełeczy Orłowicza, Bieszczady
Często pogoda w górach nie sprzyja robieniu zdjeć. Czytałem gdzieś, że nie ma sensu wyciągać aparatu w taki dzień. Ale gdy wędruje się we mgle to nawet niewielkie przejaśnienie, odsłonięcie na chwilę grani czy szczytu, wydaje się cudem…
Carrmelito, cieszę się, że sprawiłam Ci przyjemność.Zdjęcia p. Czado wywołują u mnie różnorodne emocje, odsłaniają zakamarki pamięci a nawet mobilizują do szperania po książkach.Dedykuję Ci fragment pieśni którą zapamiętałam z filmu „Nad Niemnem” (nie wiem, czy dokładnie):… Ty pójdziesz górą 2x A ja doliną Ty zakwitniesz różą 2x A ja kaliną….Pozdrawiam Ciebie i Autora pięknego zdjęcia.
Marion, jesteś niezrównana ! %)) Nawet nie możesz sobie wyobrazić, jak wielka jest moja radość i wzruszenie na widok tego tekstu, tej dawno zapomnianej piosenki … Jest tak, jakby babcia, tam z góry uchyliła niebiańskiej firanki i zanuciła mi melodię, jak za dawnych czasów .A może to Ona Ciebie natchnęła do szperania po Śpiewniku ? Zrobiłaś mi, Marion cudowny, nostalgiczny prezent ! Dałaś mi czarowną chwilę z ‘łezką w oku’. Dzięki jeszcze raz ! Jestem Twoją dłużniczką z przyjemnością … P.S. Tekst piosenki już skopiowałam do pliku ‘Złote Litery’.
Droga Carrmelito, spieszę z pomocą.Oto tekst, interesującej Cię, piosenki odpisany ze śpiewnika (brak autora):Zapadł cichy wieczór, już ucichł wiatru wiew,Gdzieś z oddali płynie harminii tęskny śpiew,Biegnę wąską dróżką, co pośród gór się pnie,Bo pod jarzębiną dwóch chłopców czeka mnie. ref. Jarzębino czerwona Któremu serce dać? Jarzębino czerwona Biednemu sercu radź!Jeden dzielny tokarz, a drugi kowal zuch.Co mam, biedna, robić? Podoba mi się dwóch,Obaj tacy mili i każdy dobry druch,Droga jarzębino, którego wybrać, mów. ref. …Tylko jarzębina poradzić może mi.Ja nie mogę wybrać, choć myślę tyle dni,Przyszła wiosna, lato, już jesień złotem lśni,Już się ze mnie smieją dziewczęta z całej wsi. ref. …
Zaśpiewałaś fragment starej, wspaniałej piosenki, o cudownej melodii, którą lubiła nucić moja babcia Kazia … Pieśń ta przypomina ukraińskie melodie, śpiewane na głosy lub rosyjskie romanse, pełne nostalgii i zadumy. Dziś babcia nie może mi już przypomnieć słów zwrotki, a ja słabo pamiętam. Jak to leci ?‘Jeden zdolny …… ( tutaj jest chyba ‘piekarz’ lub ktoś inny ?? )A drugi kowal – zuch. Jakże mam wybierać ? Podoba mi się dwóch !Biegnę wąską dróżką, Wśród ……..’i na dziś tyle pamiętam oprócz refrenu. Kto wie, jakie są brakujące słowa ? Kto pomoże mojej ułomnej, zagubionej pamięci ? Może ktoś ma stary Śpiewnik ?
Zazdroszczę tych jesiennych, lekko zamglonych klimatów. W tym roku tylko cztery dni dane mi było spędzić w Wetlinie (22 – 26 sierpnia). Było cudnie…tylko trochę gorąco….Pozdrawiam!
W naturze zawsze można znaleźć coś co kojarzy się z wyglądem gór.A to kojarzy się z Wielkim Kanionem.Masz te spojrzenie.Zawsze znajdziesz to coś i pokażesz tak, że warto oglądać oraz podziwiać. Pozdrawiam
…nieee….to tylko przecież pierzą się aniołowie, a pióra z ich skrzydeł puchem spadają na zdziwione głowy, że to jeszcze nie płatki śniegu na niebie?… że do zimy jeszcze daleko przecież ? (zależy jak u kogo bo Tu pewnie już w październiku… jak zwykle….ale ja przecież lubię zimę, no nie?…;o)))
Taka baranica jest świetna, jak mówi mój tata , na szybowcowe igraszki z diabłem. Kiedyś mój staruszek w czasie studiów latał na szybowcach … We wrześniu, jadąc w Bieszczady, wpadniemy do Bezmiechowej za Sanokiem zobaczyć, jak sobie radzi tamtejszy aeroklub. Potem zajedziemy do Ustianowej – legendy polskiego przedwojennego lotnictwa …
Ogromne DZIĘKI Waldeczku…Odnośnie pierwszego fragmentu… to masz na myśli pewnie fotografię „otworkową”… byłam kiedyś na wystawie takich zdjęć i zdziwiało mnie, że przy pomocy tak „prymitywnego” narzędzia (bo tak wyobrażam je sobie z opisów) można zrobić niezwykle wyraźne zdjęcia. Zamierzałm nawet skonstruować takie pudełeczko, ale mało o tym wiem i nie mogłam sobie wyobrazić jak miałabym tam umieścić papier, by się nie naświetlił zbyt wcześnie, a później z takim „urządzonkiem” iść w plener … wydało mi się to kosmicznie trudne i zaniechałam prób.. ale drzwi otwarte, może warto spróbować.Odnośnie drugiego fragmentu…….aaaa to teraz już wiem … o co chodziło mojemu koledze, który próbował wejść ze mną w dyskusje na temat aparatów „pełnoklatkowych” – bo chyba tak się one nazywają – a ja zielona… tylko uprzejmie się uśmiechałam Teraz rozumiem tą różnicę…i dlatego zdjęcia z Zenitha wydają mi się zawsze takie…prawdziwe. Myślałam, że jak u siebie ustawię ogniskową na 50mm to uzyskam ten sam efekt, a tu …lipa. Dziękuję za obliczenia… są bardzo pomocne… wyręczyłeś mnie Mistrzu, ale ten dzielnik 1,6 … skąd Ty go wziąłeś…muszę zajżeć do instrukcji aparatu i się pewnie dowiem.Choć czasami dodatkowo zaglądam do mądrych książek to jednak nie potrafią one odpowiadać na pytania stąd jeszcze raz dziękuję za informacje Pozdrawiam i udanego weekedu życzę… z aparatem w dłoni?
Wszystkie plany są ostre, gdy otwór przysłony jest bardzo mały. Wymaga to jednak dłuższych czasów naświetlania. Jest nawet taka technika fotografi – materiał swiatłoczyły umieszcza się w zamknietym pudełku z małym otworkirm i odpowiednio długo naświetla.Odwzorowanie najbliższe temu jak postrzega nasze oko jest przy ogniskowej 50 mm dla klatki 35 mm (dlatego taka ogniskowa to standard). Matryca Twojego apratu jest mniejsza więc rzeczywistą ogniskową należy dzielić przez 1,6 by uzyskać to samo odwzorowanie. Wyszło mi ok 31 mm.Pozdrawiam
… a jednak zasługa Dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź. Wydawało mi się, że przysłona 5,6 wcale tak małej głębi nie daje…może się mylę, ale chyba dużo zależy od rodzaju obiektywu.Od razu nasuwają mi sie koleje pytania: czy byłoby możliwe dostosować taką przysłoną, by pierwszy plan był również ostry?I czy jest taka ogniskowa (jaką może mieć wartość), dla której obraz widziany przez obiektyw będzie pokrywał się 1:1 z obrazem rzeczywistym?Mam tu na myśli fotografowanie pejzaży. Mój obiektyw najdłuższą ogniskową ma 55mm i przy takiej wartości chmury, drzewa itp. zawsze są w obiektywnie mniejsze niż w rzeczywistości… i nie mam możliwości, by sprawdzić odwzorowania obrazu rzeczywistego przy dłuższych ogniskowych… dlatego pytam A tak na marginesie dociekań fotograficznych…pożądnie pokłoniłeś się p. Waldku temu dostojnikowi Gdy się tak przyjżałam ściółce, rozpoznałam w niej krótkie igliwia świerków, a może nawet jałowca, więc Prawdziwy miał pewnie nie więcej niż 3-4 cm, a tu wygląda naprawdę okazale i potężnie… jak widać wszystko zależy od pkt. widzenia Dobrze czasami zamienić się w małego krasnala, który pod Prawdziwkiem szuka szczęścia i chwil radości Lada dzień znowu wyjeżdzam…oby pogoda dopisała, bo praca czeka mnie wybitnie plenerowa. Na zbieranie grzybów się nie pokuszę, bo nie potrafię w lesie skupić się jedynie na leśnym runie, ale z pewnością kilka śmaiłych okazów w obiektywie pochwycę… jak będą.Pozdrawiam ciepło i jeszcze letnio mimo chłodu i jakby już jesiennego deszczu.
To zasługa małej głębi ostrości. Ogniskowa 53mm, przysłona 5,6, ISO 500, TV 1/25s. Aparat leżał razem ze mną na ściółce (na mojej ręce), więc pierszy plan był ok 2cm od obiektywu, stąd taka duża nieostrość. Jedyną ingerencją w to zdjęcie była zmiana rozdzielczości i ramka. Pozdrawiam.
Mam jedno pytanie „techniczne” do Pana Fotografa Otóż intryguje mnie niewyraźny pierwszy plan, jakby poruszony i ciekawi mnie co jest tego zasługą, a może efektem ubocznym.Mam trzy koncepcje:1. ściółka była zbyt blisko obiektywu i aparat „nie poradził” sobie z dostrojeniem ostrości. W moim aparacie tak jest nad czym boleję, bo czasami badziej z bliska chciałabym podpatrzyć pająka czy pszczołę, a tu się nie da…obiektyw ostrości nie łapie.2. zasługa głębi ostrości.Jeśli tak, to proszę zdradź p.Waldku (o ile to możliwe) jaka była ogniskowa i przysłona obiektywu.3. w pierwszy plan ingerowałeś „ręcznie” tzn. za pomoca myszki i pędzli PS’aOczywiście to wszystko może być Twoją tajemnicą zawodową, którą możesz nichcieć się podzielić – w pełni to uszanuję, ale jeśli podpowiesz jak się robi takie „czary mary” to miło będzie i czegoś nowego sie dowiemy.Trochę lekcji nam wszystkim nie zaszkodzi, toć w końcu rok szkolny się zaczął Z góry dziękuję ))
Mój tata zawsze skrupulatnie wykorzystuje tą zadziwiającą „umiejętność” grzybów. Gdy ma możliwość nie zrywa ich od razu lecz zostawia do następnego dnia: „… a niech podrosną trochę, po takiego małego nie warto się schylać” Znany jest wśrod znajomych i rodziny jako szalony i napalony grzybiarz i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież wielu w zbieraniu grzybów ma przjemność, gdyby nie fakt, że tata niecierpi smaku grzybów i jedynie takie z octu jest w stanie zjeść.A ma to chyba po swoim tacie a moim dziadku, który „maniakalnie” wręcz uprawiał pomidory – mnóstwo tego było, ale nigdy…przenigdy ich nie jadł…bo nie lubił Ciekwe czym mój brat nas zadziwi?Powoli wracam do wirtualnego świata. Ten rzeczywisto-miejski, który mnie już otacza marnie wygląda na tle wspomnienia o niesamowitych Gorcach. Pozdrawiam serdecznie
Siłacz, to mało ! Toż to mityczny, puszczański Atlas, dźwigający nad głową nieboskłon ze ściółki leśnej. Wyskoczył jak ‘Filip z konopi’ po deszczu i pręży mięśnie z zarodników. Ma w sobie siłę Tytanów !… a nasz Wieszcz pisał o nim tak:’ Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,……Panienki za wysmukłym gonią borowikiem,Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem.Wszyscy dybią na rydza ; ….’Mam nadzieję, Czado, że Ty, jak Wojski zbierasz muchomory ? Szkoda by było takiego gieroja skazać na marynatę …
Jak grzyby po deszczu:) szybciutko:) Lecz jak dla mnie, to tylko na plus dla Grzyba, że potrzebuje tak mało czasu, żeby wyrosnąć tak pięknym:) aż żal zrywać… .
jaki on silny… bo czymże on jest na przeciw naszych dłoni a czymże na przeciw swojemu otoczeniu… zaskakująco mało odkrywcze, wiem, ale miło tak popatrzeć z jego perspektywy:)
…takiemu to dobrzeee!!…do czasu aż jakaś uśmiechnięta odkrywczo gęba go odkryje pod tym igiełkowym ubrankiem…przyznaj się Czado ,że nie tylko widok Cię ucieszył…grzybowa? marnowany? w sosiku?……
A ja nie potrafie zrozumiec czemu ten tuman mleczny nie swieci,bo pod spodem obserwuje niebiesko -zylkowane i fioletowe warstwy swiatla..ale one sa jakby w kokonie?
nie bylo mnie raptem kilka dni a tu takie piekne niespodzianki! ciesza oko a marzenia i wspomnienia az kluja od srodka zeby je sobie pomyslec szczegolnie ze na bieszczady poczekac musze kolejny rok.. dziekuje panu za ten usmiech na zdjeciach
Wpros przecudowne są te zdjęcia, byłam w Bieszczadach tylko raz, kiedy byłam 8 latkiem, ale pamiętam je bardzo dobrze … gdy patrzyłam na te zdjęcia chciałam się tam przenieść, między te góry, chmury … aż się rozmarzyłam
Wymarzyłam sobie nóż idealny … o 15 cm-owej głowni i ostrzu ze szlifem wklęsłym ‘Hollow’ ze stali nierdzewnej, np. 440A. Głownia powinna być stała typu ‘drop-point’. Rękojeść powinna być pękata, o grubej okładzinie, z materiału łączonego, np. z ciosów mamuta i hartowanego, lotniczego aluminium. Do tego skórzana kabura z inkrustowanym po środku złotawym, spiralnym amonitem. Taki magiczny nóż na zaczarowane wyprawy …Czy takim cudem zdołam wykroić sobie taki skrawek nieba ? Czy w szczelinie po ostrzu zaświeci słońce i zastygnie żywicą bursztynu ? A ile cięć przejdzie ślepo, na marne, mimo uszu krótkim świstem w powietrzu ?
FASCYNUJĄCE!!!Niesamowite jakby trochę nierealne,trochę ze świata grozy.Cóż jeszcze dodać, chyba tylko, że takie widoki same „wchodzą” Ci w kadr.Pozdrawiam
…i pewnie niechcący (?) mleczną drogą zaczepiłeś o góry…a to pech i mam nadzieję ,że nie zerwałeś najważniejszej z nocnych dróg, która w całości powinna wrócić na dzisiejsze niebo ,ale oj tam ….ostatecznie Czarodziejom wiele się wybacza z powodu ich szelmowskich uśmiechów również ;o))))……i tego złocistego zmierzchu…..
piękne.. jak z piosenki.. „Rozgarniam dłonią chmury.. widzę twarz, nocną czerwień nieba.. na skrzydłach ptaków.. W górę wznosi nas wiatr.. Kalejdoskop barw, kalejdoskop barw.. Barw kalejdoskop.. Wysoko nad nami, pojawia się blask.. z półmroku z otchłani, wynurza się MGŁA.. „
1. Obraz niewiarygodny… .:):)2. Martwię sie czasem, drogi Czado, czy Tobie nie pęknie głowa od tych wszystkich cudów które tak licznie pod powiekami zatrzymujesz…. 3. A poważniej to także – uważaj na siebie uważnie
Tak musiała wyglądać Młoda Ziemia parę miliardów lat temu, przed wschodem gigantycznego księżyca, z którym zderzyła się niechcący jeszcze wcześniej. Księżyc, gdy wschodził, to podobno zakrywał prawie pół widnokręgu i przetaczał się po niebie jak walec. Wtedy kształtowały się lądy, dymiły kratery a w przestrzeniach królował wodór. Nikt nie marzył o fotografowaniu …bo nikogo nie było.
Mówie od razu to Spam nie chcesz nie czytaj dalej:)Jesteś tworcza potarafisz oceniac im i lubisz tworczosc innych tak??To wbijaj na piosenki-sweet-brunette.blog.onet.pl i ocen moje songi za to otzrymasz 2 komcie:)
…na granicy realnego świata pomiędzy snem i marzeniami o zaczarowanych krainach, dobrze czasem zamknąć powieki i odnaleźć takie miejsce….gdzie można być ptakiem i przemierzać przestrzenie chmurnego nieba w purpurowym świetle dzielącym dzień od nocy….(kilka dni temu śniło mi się to miejsce, byłam ptakiem i ……latałam i było niesamowicie przyjemnie….)
Pięknie prezentuje się oglądana ze stoku Krzemienia, odległa o dzień, góra dwa dni drogi z plecakiem, niestety niedostępna w ten sposób. By znaleźć się po drugiej stronie granicy odległej w prostej linii o kilka km trzeba przejechać samochodem grubo ponad 200. Doczekamy się kiedyś przejścia turystycznego na Przełęczy Beskid?
W Wołosatem, panowie mieszkający w leśniczówce przekazali wieści zasłyszane od stałych bywalców barów (którzy ponoć mają dużo czasu dlatego dużo wiedzą że ma to nastąpić bodajże w 2012 r. Jednak miejscowi nie są temu przychylni, obawiają się przemytników i innych nieprzyjemnych, a zwązanych z tym spraw.Poczekamy – zobaczymy…Będąc tam, chciałam pójść zobaczyć jak jest na wspomnianej przełęczy i bardzo zdziwił mnie zakaz wstępu – nawet dla pieszych! …jakby nie wiadomo jakie skarby tam chowali…ale zakaz zakazem – wypada uszanować…ale tak mnie korciło…
Nie bój żaby ! Oj, doczekamy się, doczekamy i odciski nam się porobią od dreptania na Ostrą Górę. Turystyka to złoty interes, nieprawdaż ? A swoją drogą, Romantyków, takich jak My nie sieją. Sami się rodzą !
Wróciły wspomnienia… wypraw w góry, zjazdów na tyłku po błotnistych stokach Tarnicy, żaru ogniska na twarzy i wódki w gardle… Poczuć znowu wiatr we włosach i zapach połoniny, hej! Obudziłeś we mnie tęsknotę za Bieszczadami, moimi ukochanymi, a tak dawno niewidzianymi… Nie myślałam, że może mi ich tak bardzo brakować…
Nie wszystko jest proste … i czasami może się zdarzyć, że komuś pomieszają się zdjęcia Bieszczad ze zdjęciami z Afryki …??? Toż to, Czado nic innego, jak noc, nadciągająca nad zieloną jeszcze sawanną w Tsabo !!! Cienie rachitycznych drzew, połamanych przez słonie i małpy. Skały w mroku kryją nie jednego drapieżnika. W oddali słychać głuchy, przerywany, rytmiczny skowyt lwa. Koty nawołują się w stadzie, powoli zbierają się na łowy. Chłód i grające marsza kiszki wywabiają lwy z krzaków. Oj, będzie się działo … ;-OSorry, Czado, ale chyba za dużo ostatnio naoglądałam się National Geographic.
lotna@poczta.onet.eu
14 Październik 2009 11:36
Te ostatnie to niesamowita magia… Naprawdę sposób w jaki widzisz świat jest niesamowity i magiczny, ujęcia zapierają dech w piersiach, nie znam się technicznie na zdjęciach, ale to co utrwalasz jest absolutnie zachwycające, to co dostrzegasz i utrwalasz mówi bardzo wiele o Tobie, masz piękna duszę…
~First
24 Wrzesień 2007 16:54
Pierwsza fotka podoba mi is najbardziej Pozdrawiam http://first-foto.blog.onet.pl/
~malutka
16 Wrzesień 2007 13:17
bardzo mi sie podobaj te zdjecia jestem ciekawa kto je robil:)))))))))))
~Jonta
12 Wrzesień 2007 20:49
no, całkiem całkiem – na fajnej wsi mieszkasz ))
~Danielfww
10 Wrzesień 2007 03:48
Carmellita jak masz zdjecia Pustek to bardzo bym cie prosil zebys mi je przeslala ………Pochodze z tamtych stron a ze juz od dawna tam niemieszkam to stesknilem sie za widokiem w kazdym razie dziekimoj email dpelczar@vp.plPozdrowienia
~Carrmelita
7 Wrzesień 2007 00:06
Woow ! Wiedziałam, dobra nasza ! „,o)) Dziękuję za potwierdzenie, Czado.
~czado
6 Wrzesień 2007 19:48
Nie bardzo potrafię opisać dźwięk… coś pośredniego między rechoczącą żabą a krukiem, ale brzmi bardzo czysto, tak, że sprawia wrażenie jakby był nie dalej niż metr, dwa.
~czado
6 Wrzesień 2007 19:45
To widok z łąk pod Wierchową
~kamyczek_
4 Wrzesień 2007 21:54
Oj dobrze jest popatrzeć na taki krajobraz, który towarzyszy nam od dziecka. Dla mnie takim widokiem jest masyw Gór Opawskich i Jeseników, widoczny na moim horyzoncie od zawsze, będący taką integralną częścią, tak zupełnie oczywistą jak pola pełne zbóż…Dobrze jest wrócić do domu po długiej nieobecności i jadąc drogą wpatrywać się w ten znajomy widok błękitnych gór w oddali.
~domi
4 Wrzesień 2007 17:46
siemka na http://www.dominisia6.blog.onet.pl jest konkurs zgłoś się bo są extra nagrody do wygrania
~J
3 Wrzesień 2007 15:00
…czasem tato brał na grzyby i wracało się albo wychodziło z mgłą za kołnierzem, każdy krzak był tajemnicą, a taty silna ręka prowadziła bezpiecznie ……pewnie każdy ma takie miejsce , gdzie lubi posiedzieć i napatrzeć się na zachodzące słońce, niektórzy muszą to miejsce dopiero odnaleźć, by później tam wracać choćby w myślach….,….magiczne małe światełka w oknach przywołują wspomnienia z dziecinnego czekania na wieczór w domu, gdy wracało się wreszcie z pola i z cudzych podwórek, od cudzych uśmiechów do ciepłych rąk mamy, a odprowadzał nas księżyc….
~czado
2 Wrzesień 2007 09:32
Tę, która w danym momencie trwa, nie mam ulubionej.
~k
2 Wrzesień 2007 09:08
mam pytanie, którą z pór roku najbardziej lubisz fotografować?
~rude wredne
1 Wrzesień 2007 11:33
za Kimś też tęsknimy dopiero, gdy zniknie nam z oczu… warto doceniać, o tak, w tej zwyczajności .. . jak to mawiają Ludzie Irlandii: home sweet home
~mama
31 Sierpień 2007 22:14
Najważniejsze to wrócić do domu, zdjęcia piękne szczególnie to ostatnie…Pozdrawiam.
~Jolka
30 Sierpień 2007 23:33
Miasto o zmroku…Niby żadna atrakcja-tony betonu,cegieł,szkła…Ale te swiatełka w oknach domów niezmiennie rozczulają …No bo tam są Domy.I oby były zawsze…
~www.motjofoto.blog.onet.pl
30 Sierpień 2007 21:45
Jak zawsze ciekawe zdjęcia. Podoba się mi w nich kolorystyka. Szczególnie w tych z krajobrazami.
~tds
30 Sierpień 2007 20:16
Bardzo dziękuję za te piękne zdjęcia. Niedawno byłam w tych okolicach i nie mogę zapomnieć.
~Julia
30 Sierpień 2007 20:16
Piekne fotografie. A Rymanow Zdroj szczegolnie bliski sercu. I jak tu nie tesknic i nie wspominac? Pozdrawiam jak zwykle serdecznie!
~k
30 Sierpień 2007 12:55
W górach byłam tylko raz, raz w Kotlinie Kłodzkiej i raz w Beskidach ale zawsze kochałam takiego typu miejsca a dzięki tym zdjęciom pokochałam je jeszcze bardziej. Obiecuje sobie teraz, że za rok na pewno pojadę w góry! Muszę!! Pozdrawiam
~Iga
30 Sierpień 2007 10:00
Masz rację Waldku to magia ale niezwyczajności.Jest magia w Twoich zdjęciach, bo masz wiernych „blogowiczów „i wciąż zyskujesz nowych.I tak jak My zauroczonych Twoimi „dziełami sztuki”.Magia po prostu magia.Pozdrawiam
~Zaciekawiona
30 Sierpień 2007 06:37
fotografie zapierają dech w piersi.karpaty są piękne.Jakim sprzętem robisz te cuda?
marcia213@op.pl
30 Sierpień 2007 03:21
witaj! wlasnie buszowalam po onecie, w poszukiwaniu jakiś porzadnych blogow z fotografiami i natrafilam na Twoj, jako pierwszy. jakiego aparatu uzywasz? masz jakiś sposob na wene? hm.. bardzo spodobala mi sie fotografia Rymanowa (; zapraszam na mojego, takze ze zdjeciami robionymi przezmnie ;D http://www.dewiantka93.blog.onet.pl zapraszam serdecznie! (; aha, moge dodac do linkow..? ;> papa:* zapraszam ;*
~Carrmelita
30 Sierpień 2007 01:26
Jeszcze małe pytanko: jak brzmi derkacz w trawie ? Wiem, to śmieszne, ale chyba nie słyszałam derkacza… a nawet jeśli, to nie wiedziałam, że to on. Tyle się pojawiło i pojawia w literaturze bohaterskich derkaczy … a ja, miastowa, aż wstyd, nie wiem ‘co i jak w trawie piszczy’. ;o)) Muszę zanotować dla pamięci: derkacz – Bieszczady – jesień – Czado – prezentacja.
~Carrmelita
30 Sierpień 2007 01:11
Czy widok na kościół w Rymanowie jest może od strony Posady Górnej lub z Wierchowej ? Ja mam zdjęcia od strony kirkutu w Rymanowie i od strony zachodniej czyli Pustki i Klimkówki. Co do zdjęcia nocnego Rymanowa, to przypomina mi się, jak nie raz wracałam ‘po ciemaku’ na kwaterę z ‘Jasia Wędrowniczka’ i zawsze było bezpiecznie, spokojnie i przytulnie. Dwa razy nawet odprowadził mnie do Zdroju mały Sebastian z Zielonej 11 w asyście dwóch rosłych Alaska Malamutów. Pozdrawiam kolegę – dżentelmena i piękne, serdeczne zwierzaki.