
… przymierzyć kosę do łanu dojrzałej pszenicy. Byłem tak przejęty by nie zrobić mierzwy, odciąć równo od ściany, nie odciąć kłosów, które źle zagarnięte przewracały się w niewłaściwą stronę. Kosa miała do tego specjalny kabłąk z kawałkiem płótna, którego ustawienie było wiedzą niemal magiczną. Wszyscy na mnie patrzyli, a ja z tremą czekałem co powie Mama. Czy równo odkoszone od ściany, czy dobrze się zbiera? Co powie Tata, czy nie młócę kosą, czy na ściernisku nie leży ziarno, czy nie leżą kłosy, czy uda mi się nie zatępić ostrza, nie złamać kosiska? Bezpieczniej było robić powrósła lub zbierać to co wykosił Tata, choć ręce bardzo były przy tym pokłute i odrapane. Jednak kosa w rękach to ogromna nobilitacja, zaszczyt jakby się było głową rodziny, kimś w tym momencie najważnieszym. I jeszcze ta zdrowa rywalizacja z sąsiadami obok, kto więcej wykosi „za pudnia”, ile „pukopków”. Tato dał mi szansę, nauczył mnie, a ja już nie miałem okazji przekazać tej umiejętności moim synom.
Ech… to się nie wróci… przyjedzie kombajn i w kilka minut będzie po wszystkim.
Pszenica piękna. Tato wziąłby w dłonie kłos, roztarł i ocenił jakość i liczbę ziaren… i widziałbym tę Jego dumę, że jest tym kim jest, żywicielem rodziny w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Nie wszystko rozumiałem wtedy, podobnie jak daleko mi zrozumienia wielu spraw dzisiaj. Obraz naszej rodziny zbierającej wspólnie chleb z pola jest jedym z najcenniejszych jakie mam. I nie tylko w pamięci, gdyż jakimś cudem udało mi się utrwalić kilka scen na kliszy…
~rude wredne
25 Sierpień 2007 23:30
Sedno wszystkiego. Właściwy czas i miejsce. Ten czas i To miejsce. Chcę wracać do tego Sedna.Po raz setny – dziękuję, że mogę.Wtedy, kiedy tak bardzo potrzebuję…
~futermama
6 Sierpień 2007 17:22
Kiedy w środę przechodziliśmy z Tarnicy na Halicz przez Przełęcz Goprowców nie wiedziałam że jesteś o 5 minut drogi od nas. A tak bardzo chciałam Cię poznać. W Chatce Puchatka dowiedziałam się,że zszedłeś właśnie z Tarnicy. Miałeś cudne widoki. My trochę mniej. Pozdrawiam serdecznie.
elihu@op.pl
4 Sierpień 2007 23:38
Dobry Boże!….
~Carrmelita
4 Sierpień 2007 21:34
Przepraszam, za transfer słowa ‘duch’ w miejsce słowa ‘rozum’. Mam nadzieję że Poeta się nie obrazi i nie przyśle Anioła, żeby mnie skarcił. W tym kontekście to jedno i to samo, jak mniemam …
~Carrmelita
4 Sierpień 2007 17:58
Kurtyna na niebie odsłania się … Pani Natura sprawdza, czy w tym zimnie, wilgoci, na tym błocie i wietrze słabe ciało się poddało … Czy nie zatryumfowało nad duchem ? Czy zostało w człowieku coś z wrażliwości człowieka …? To test dla Was, Czuwających, bo: ‘gdy duch śpi, rodzą się upiory …’, jak mówi poeta.
~Carrmelita
4 Sierpień 2007 17:43
… wiedział dobrze, jak to się robi, nie raz nawigował Autostradą Aniołów. Prowadziła Go świetlista wstęga między ziemią i niebem. Miał tylko 30 milisekund, by ją przebyć, zanim włączy się wskaźnik ‘ESC. PROCEDURA SIĘ NIE POWIODŁA ! CZY CHCESZ SPRÓBOWAĆ PONOWNIE ?’ Tym razem się udało. Uff … Poczuł wilgotne, rześkie powietrze i już dotykał stopą trawy. Stał na błotnistej ścieżce i robił pierwszy krok w … błoto, … które nie było mu już pisane … Ale przecież sam się o to prosił ! Pomyślał: ‘Wiedziały gały, co brały !’
~J
3 Sierpień 2007 14:50
…cdn…….nie umiał jednak nie wykorzystać tej rzadkiej szansy na bycie znowu tylko człowiekiem…to nic,że będzie zbyt słaby na kolejny lot i że tak długo będzie musiał czekać na szczęście….to wszystko wydało mu się nieistotne wobec możliwości dotykania, smakowania i odczuwania tych wszystkich ludzkich lęków i radości…sam nie wiedział dlaczego tak mu tego brakowało…no i te barwy złotych szarobłękitów nieba nad Bieszczadami przez chwilę, gdy chmury go ogarną i zanim otworzy oczy jako człowiek…..chciał się nimi zachwycić…znowu….
~Julia
3 Sierpień 2007 14:30
Proba podpatrzenia Nieba udala sie wysmienicie! Nic tylko przejsc sie po oblokach w strone zachodzacego slonca. Piekne!
~.ja
3 Sierpień 2007 13:46
uwielbiam niebo. dziękuję
)))i tytuł nie pozwala zadać pytań, tylko podziwiać…