Wiesz co, Ameli … sama się dziwię niespodziewanemu przebłyskowi geniuszu ! Podejrzewam sprawczą moc pełni księżyca. Zazwyczaj do trzech zliczyć nie potrafię, a tu … ale ta historia skończy się dobrze, prawda ? Bedzie tylko dobry i twórczy kac !
… wilki lubią krążyc i przybierają różne wcielenia Przeczytałam właśnie „Co wisiało w powietrzu” i bardzo, bardzo wesoło mi teraz…. wyobraziłam sobie tego jednego wilka z „rozchełstanym wąsem” a przy nim całe grono czerwonych, zielonych i innych rozmarzonych i rozanielonych kapturków… i tak kroczą razem na fali wijącego wiatru w stronę zachodzącego słońca, a sokoły zawodzą i rytmu nie łapią )))Carrmelito czyżbyś była „jasnowidzką” i taką przepowiadasz nam niedaleką przyszłośc? Nieeeech żyje bal…
Jakoś dziwnie się składa, że temat wilka i Czerwonego Kapturka wraca po ‘godzinie duchów’ jak bumerang. W różnej tonacji, dramatycznej lub komicznej, ale wraca … Nie wspomnę moich wygłupów z godz. 00:37 do zdjęcia ‘ Coś wisi w powietrzu ..’ z dn. 09.12.06. Tylko, że tam mój wilk nie był przystojnym szarym wilkiem z Nowej Foundlandii … Co to, to nie !
…..nie szkodzi nic……….w zasadzie nie boję się wilków, i pogubiłam krasnoludkowe marzenia na dodatek, i nie wiem co z tego wszystkiego wyniknie..wolę po prostu biec za marzeniem….jakoś tak znajomą zieloną ścieżką….
Taką zieleń próbowałam fotografować po drodze na Zamczysko i potem na Wierchową pod Rymanowem Zdrój. Czułam się jak w zielonym kokonie lub angielskim ogrodzie-labiryncie, w którym i tak każda droga prowadzi do wyjścia, więc nie ma się o co martwić … Ach ! Piękne, seledynowe wspomnienia przeganiają miastową rzeczywistość … Zaczęłam już opisywać powoli zdjęcia a mam ich chyba z 600 !!! Trzeba zrobić ostre, zielone cięcia po ilości na korzyść jakości. Teraz, tak jak Ty, Ameli rozumiem Czado …
Mnie zaczarował kiedyś szary wilk z Nowej Foundlandii, widziany na wielu zdjęciach i pocztówkach. Mam właśnie jedną przed sobą: mądre, bystre ale dziwnie łagodne oczy zwierzęcia patrzą wprost na fotografa. Wilk jest ciekawski i wygląda zza gałązek świerku. Nie boi się, obserwuje… Jest w szacie zimowej ( gęste futro o rudo-szaro-bułanym umaszczeniu ). Ma jasny pysk, szare łuki brwiowe i miodowe oczy. Przepiękny i niesamowity ! Ma zniewalające spojrzenie. To moja ulubiona pocztówka z Kanady. Szary wilk był gatunkiem dominującym na Nowej Foundlandii do początku XX wieku, kiedy to ludzie wybili go do cna, a niedobitki wygonili na Lablador. Nie chcieli mieć tak inteligentnego drapieżnika za konkurenta. Teraz się o niego rzekomo modlą …ale tak naprawdę, to się go boją i wcale go nie chcą.Nasz Czado, jak go zapamiętałam, też ma w sobie coś z wilka … i nie tylko łagodne spojrzenie zza krzaczastych brwi …
zawtórowałaś pierwsza to i ja się dołączę z melodią, która „nuci mi się” w myślach ilekroś tu zajrzę HEJ LAS! mówię WamSZUMI LAS, mówię Wama w lesie mówię Wam – SOSENKA?Spodobała mi się mówę Wam – harcerka MARYSIEŃKA?…całej piosenki nie pamiętam, ale owo wymowne Hej las…Szumi las samo na usta się ciśnie, gdy widzi się tak soczystą, zieloną gęstwinę – niczym puszczę pradawną, pozdrawiam
Dzisiaj się uśmiecham dzisiaj już lepiej … dziękuję J….choc w mojej głowie ciężko teraz o poezję, to nadal bujam w różowych…tak po cichu, by nikt nie usłyszał, nikt nic nie widział…by się nie zdradzic …i wyobrażam sobie Ciebie niczym Rusałkę lub Nimfę w tilule z mgły spowitą, o włosach falujących – na wietrze rozwianych, która tańczy o brzasku różowym w kroplach rosy i rozdaje zatroskanym dobre uśmiechy…bieszczadzkim pięknem natchnione uśmiechy…przecież wiesz, bajki są prawdziwe …ale Rusałki bywają też figlarne jak te z obrazów J.Malczewskiego , w szuwarach mieszkają i potrafią zauroczonego ich pięknem młodzieńca do upadłego Załaskotac …
….RADOŚĆ OGROMNA i jasno-zielono mi TUTAJ wszędzie , słoneczne plamy światła rozpraszają moje chmurne myśli, bywam TU sobie szczęśliwa czasami….. jak jakaś rusałka niespełna rozumu, boso chodzę po Twoich ścieżkach rudych od liści zeszłorocznych i do woli mogę sobie śpiewać fałszując nieco niestety…w cieniu buków , w mroku leśnych myśli, w niedoskonałości istnienia czekam …całkiem w Twojej zieleni zaplątana…
Gdybym znała właściwe czary-mary, które przeniosłoby mnie w czasie już bym tam z Wami była … próbuję zaklinać, niestety bez skutku Lecz dzisiaj by być bliżej lasu… domu i tej oszałamiajacej zieloności założyłam bawełnianą koszulę w takich właśnie barwach – jedną z ulubionych… widać mnie było z daleka, ale co tam… zielono mi, we nie … w moim sercu, niech i na mnie będzie zielono…A teraz…Nade mną złowieszcze chmury zawisły, łzy ronię… ze strachu i żalu … DOM ZIELONY daleko, a i TU – do Czarodzieja – drzwi się powoli zamykają.Właśnie mocno zagrzmiało … i piorun iskrzący z impetem uderzył… muszę przeczekać burzę. Wiecznie też w obłokach bujać nie mogę… ziemia na mnie czeka, by po niej twardo stąpać…Kulę błękitne skrzydła (całe szczęście nie podcięte), ocieram łzy…ostatnim zielonym spojrzeniem koję smutek… pamiętam tu każdy zachód słońca, teraz też rymanowski las w moich myślach ze mną będzie… byle do końca czerwca.Choć wiem, że to i tak nic nie da … natury się nie zmieni. Tyle razy „obiecałam poprawę” – to słowa rzucone na wiatr, który hula w mojej głowie i wymiata cały rozsądek pozostawiając różowe obłoki, w których bujam bezustannie.Ech ŻYCIE !… jak tu cię pogodzić z wszystkimPozdrawiam Dobrych Duszków i Leśnych Skrzatów … bywajcie przyjaciele
…z zielonego półmroku , spod nisko zwieszających się gałęzi spoglądają na mnie spokojne bursztynowe oczy Wilka, prawie się nie porusza śledząc moje kroki w jego lesie, stawiam kroki powoli jak zaczarowana i wiem ,że gdyby tylko chciał mógłby mnie oswoić (?) ….tak właśnie jakby chciał, żebym położyła rękę na jego grzbiecie albo spojrzała prosto w bursztynowe oczy i tylko nie wiem czy jestem na tyle odważna….czasami bajki nie dzieją się naprawdę, bo Wilki są zbyt dobre…..to ja TUTAJ sobie posiedzę pod tymi drzewami na ścieżce i poczekam jednak na Wilka, zobaczymy…..najwyżej mnie zje…..
Las wita nas, wita was, wita mnie … co dnia, gdy tylko otworzę zaspane oczęta i tak będzie do soboty .. ale, co tam ! Odgońmy złe myśli i cieszmy się soczystością natury … Dziś po burzy w Zawadce Rymanowskiej natknęłam się na takie światło, na takie rozmoknięte i błyszczące liście, że pomyslałam: ‘No, Czado miałby radochę !’. Nawet moja niewiedza fotograficzna nie zepsuła tego światła. Zrobiłam i mam i nikomu nie dam ! No, chyba, że Ameli … Ameli, gdzie jesteś ? Rzuć dywany w kąt i wracaj do nas, do domu, w zieloność …
Witaj J, albo raczej Czerwony Kapturku ! Jak Cię spotkam na szlakach rymanowskich w okolicy np. Wołtuszowej to zabiorę Cię na winko do Złego Wilka Czado. Wsadzę na barana, bo straszne błoto po tych ciągłych ulewach i ciężko się idzie. Bez kijków spadasz na pysk. Ale zieleń jest taka samiuteńka, jak na zdjęciach – w oczy kole i serce rozsadza, a woń tak upojna traw, czeremchy i fioletowego bzu, a nad tym koktajlem kwiatowym króluje klon i jego dworzanie: jodła i modrzew. Idę wzjąć zzielony prysznic !
…no to HEJ znajomy …Wilku, bardzo Cię proszę ,żebyś nie szedł tą samą dróżką przez zielony las bo się trochę boję, dróżka taka jakaś jakby znajoma ale wcale nie jestem pewna czy to właśnie TĘDY powinienem maszerować…kapturek czerwony trochę mi spada na oczęta, ale oj tam… za to fraczek (czerwony) mam śliczny, usiądę zaraz pod tym wielkim drzewem i wcale nie chcę żebyś mnie tu wypatrzył…dalej idę na skróty prosto przez las i NIE WIEM co mnie tam spotka?…..UPRASZA SIĘ OSOBY PODRÓŻUJĄCE tą samą ścieżką o szczególną opiekę nad Czerwonym Kapturkiem ))….
I ja witam po dłuuuugiej przerwie „nieodzywania się”. Moje milczenie jednak nie oznacza, że tu nie zaglądam:) Po prostu postanowiłam przyglądać się bez komentarzy. Dziś jednak nie mogę się powstrzymać. . . Fotki jak zawsze cudne, aż chciałabym rzucic wszystko i znaleźć się tam:)Pozdrawiam serdeczniedawna i obecna fanka Twoich zdjęć . . .
Super blog , super nagłowek , super kolory u mnie na blogu http://www.th-alexz-viva.blog.onet.pl jest konkurs można wygrać aż 300 komentarzy , a za samo zgłoszenie 4 komcie Zapaszam !!!! ( Ja jeszce sobie popacze chwilke co jest na twoim supert blogu
Super blog , super nagłowek , super kolory u mnie na blogu http://www.th-alexz-viva.blog.onet.pl jest konkurs można wygrać aż 300 komentarzy , a za samo zgłoszenie 4 komcie Zapaszam !!!! ( Ja jeszce sobie popacze chwilke co jest na twoim supert blogu
Masz rację las wita i zaprasza do podziwiania jego pięknych wiosennych kolorów,na wędrówkę właśnie z aparatem fotograficznym i szukania tak fascynujących miejsc.Pozdrawiam.
…zatrzymaj ten obraz w pamięci na zawsze prawie….szczęściara z Ciebie , wiedziałam….I ZAZDROSZCZĘ ŁOKRUTNIE…żyj za wszystkich….i niech Cię Twoje myśli na manowce wiodą rzeką cudną…..;-))))))))))))))
Jestem, jakby w lesie. Siedzę w ‘Zaciszu’ w Rymanowie i przygrywa mi chłopie bojkowskie na piszczałce. Pasą się woły i owce na zielonnym dywanie łąki, a wierzbowy pastuszek zawodzi, czaruje… W tle wielogłos męski nuci starą przyśpiewkę, bębenek rytm wybija… Patrzą na mnie oczy zadumanych ikon ze wszystkich stron świata …Ze wschodu – oczy zaspane, z południa – smutno roześmiane, z zachodu – ze łzą malinową w źrenicy, a z północy – jagodowe, nocne zdrowaśki. Rośnie muzyka bojkowska …Wzmaga się polifonia męskich głosów … Staje przede mną stara, zgarbiona cerkiewka w zieloności bukowej, gdzieś hen, gdzie wrony zawracają …. z przekrzywionym Panen Jezusickiem na szczycie …
ktoś odpisał na to co napisałam… szokżeby tak częsciej ktos mowił mi że sobie poradze i że bedzie dobrze…a wtedy kiedy upadam podnosił mnie bym mogła iść dalejdziękuje
„bo drzewa są piekne, gdy rzucają długie cienie na drogę, która prowadzi daleko od ciebie” . Dobre drzewa płaczą nad pięknem Ziemi.dziś brak skojarzeń optymistycznych.
….kilka nowych całkiem fajnych piegów, włosy od wilgotnego powietrza zwariowały zupełnie, oczy mi czasem mgła przesłania z nadmiaru wspomnień o górach, których mi ciągle mało….za mało bym TUTAJ nie przyszła jak dzisiaj, jak zwykle….w obrazach odnajduję paciorki wspomnień, nawlekam je na nitki tęczowe i bywam szczęśliwa……pod niebem błękitnym z radości Czarodziejskiej….jestem z ognia i wody i powietrza….bywam…..
mieszkam w lesie a moje życie to wąska ścieżka pośród drzew…życie ma odcień zieleni tylko gdy zajdzie słońce robi się ponuro i strasznie ale ja się nie boję bo to moje życie , moja ścieżka którą chce podażać… nawet jeśli sama…
… jak to dobrze wylądować wreszcie w domu i pod niebem pełnym gwiazd znowu zagapić się w Twoje zielone, jeszcze wczoraj przed oczami obecne przestrzenie, JESTEŚ Z LASU, to widać i słychać w zieloności wiosennej i gdy pod butami liście zeszłoroczne kruszą się prawie bezgłośnie, i gdy ptaki zwariowały nad głową w śpiewie oznajmującym cieplutkie promyki słońca na twarzy….leśni ludzie mają swoje tajemnice zaklęte gdzieś pomiędzy myślami (?) prawda? miły Czarodzieju? …a ja nareszcie mogę zdjąć traperki i zanurzyć stopy w roztworze soli pachnących…bosko….
Co tu zrobić, żeby się tą krainą nasycić i zabrać ją w kieszeni ze sobą. Otwieram szeroko oczy, łapię łyk powietrza w przytrute płuca i trwam, pauzuję, jak długo wydolę … ? Zrywam gałązkę bzu przemokniętego i fotografuję ślimaka na Szlaku Węgierskim, co wylazł po deszczu na błoto. Za uszami przygrywa mi ‘Drywutnia’ i jestem w siódmym niebie … Przed monitorem vis a vis siedzi p.Robert od Bieszczadzkich Aniołów, od dmuchawców, ostów i leśnego licha … i tak sobie gaworzymy o biesach, cerkiewkach, sikających Aniołach Własnych i Cudzych, i mija bezpowrotnie kolejny, natchniony wieczór w Rymanowie.
Takie słoneczne miejsce… Jakby to nie było zdjęcie, a namalowany pędzlem obraz, który ktoś uczynił piękniejszym niż jest naprawdę. A na żywo jest pewnie jeszcze ładniej niż na zdjęciu:) Wiosna, wiosna na zewnątrz i w sercu:)
Takie widoki kojarzą mi się z już niedługo nadchodzącą (dla mnie) wolnością. Kocham przyrodę, ale teraz jestem uwiązana magisterką, jeszcze trochę, jeszcze półtora miesiąca…
…a zanim mocno zasnę , pomyślę i zamknę na chwile oczy, żeby wróciły do mnie zielone obrazy moich myśli słonecznych pod Twoim niebem….troszkę deszczowym?….
Przepieknie! I pomyslec,ze prawie rok temu bylam „o krok” od tego miejsca? Tak ten czas leci! No, ale dobrze, ze prezentujesz fotografie, dobrze, ze nadal wedrujesz, dobrze, ze jestes!
Podobne zdjęcie powstało 04.05.2005. czyli jednak dwa lata temu. To też była Wołtuszowa… Napisałam wtedy pod koniec, między innymi: ‘… Nie wiem, jak naprawdę było i czy tak śpiewały chłopki, i jakimi słowami wyrażały rozpierającą ich RADOŚĆ życia … dawno, dawno temu.’
Znów to cudowne, wieczorne światło, zmieniające wiosenną Wołtuszową we wczesno-jesienną bajkę ( ostatnie zdjęcie ). Taka impresja fotograficzna już kiedyś była prezentowana, chyba w zeszłym roku na wiosnę. Sprawdzę, kiedy. Fotografia wywołała wtedy u mnie dźwiękowe skojarzenia i cofnęłam się w czasie do początku XX wieku …
chyba pogodnymi myślami rozchmurzyliśmy moje niebo, bo słońce promieniście się uśmiecha, a chmury nad moją głową malownicze jak u Ciebie…przyjemnie będzie wracło się rowerkiem do domu… a skoro już słońce wyszło to zamierzam pod wieczór na kasztanowe kwiaty zapolować, od tygodnia czekam na bezdeszczowy dzień, odpowiednie światło lub chwilę wytchnienia – może dzisiaj się uda, czasu mało zostało, bo lada dzień kwiaty mogą opaść, a tu jak mówisz – obowiazki…swobody nie dają…a może to właśnie Tobie uda się dzisiaj schwytać piękne światło, trzymam kciuki
W tej chwili za oknem ciężkie choć bardzo malownicze, chiałoby się powiedzieć ołowiane chmury, ale ICM daje nadzieję na wieczorne rozogodzenie. Nie wiem czy uda mi się gdzieś wybiec. Obowiązki, obowiązki, obowiązki…Pozdrawiam
…a radość jest ogromna kiedy mogę choć na chwil kilka zajrzeć w Twoje strony Czado, u mnie za oknem szaro i deszczowo dzisiaj, a tu taki piękny i czysty błękit niebo klaruje, słońce ogrzewa, zieleń optymizmem napawa i białe kwiaty pachną w mojej wyobraźni, z nimi nierozerwalnie trwa w mojej pamięci Wołtuszowa – to wszystko to rzeczywiście tytułowa RADOŚĆ…nic więcej na tą chwilę nie potrzeba… przenoszę się myślami w czasie i przestrzeni…jest mi weselej, jest mi raźniej
Przypadkiem znalazłam tego bloga i jestem pod wielkim wrażeniem. Oglądając zdjęcia odpływam w świat marzeń. Doskonale potrafisz przekazać to, co ja chcę, jednak nie zawsze mi to wychodzi. Pozdrawiam
WIOSNA RADOSNA,WSZYSTKO SIĘ BUDZI DO ŻYCIA. UWIELBIAM KWITNĄCE GRUSZE, WIŚNIE, JABŁONIE, BRZOSKWINIE MAJĄ NIEODPARTY UROK.ALE U MNIE NA ZDJĘCIACH TO TYLKO TE DZIAŁKOWE, Z WŁASNEJ MINI HODOWLI. A PSZCZÓŁKI, OSY,MUSZKI TO OGÓLNOKRAJOWE.POZDRAWIAM
Ha! A ja to widziałam na żywo! Wiało i noce były zimne (choć ja akurat jestem dość ciężko-zmarzliwa na szczęście) ale jak ja się cieszę, że byłam, połaziłam, popatrzyłam na tę wiosnę – kwitnące drzewa, śnieżyce, przebiśniegi, kaczeńce….:) warto było.
Ha! A ja to widziałam na żywo! Wiało i noce były zimne (choć ja akurat jestem dość ciężko-zmarzliwa na szczęście) ale jak ja się cieszę, że byłam, połaziłam, popatrzyłam na tę wiosnę – kwitnące drzewa, śnieżyce, przebiśniegi, kaczeńce….:) warto było.
Tę pszczółkę którą tu widzicie zowią Mająąą Wszyscy Maję znają i kochająąąMaaaaaja fruwa tu i taaaaam Świaaaat swój pokazując nam Dziś spotka nas maleńka, zwinna pszczółka Majaaa Mała, sprytna, rezolutna Majaaa Maaaaała przyjaciółka Maja Maju, Baju Maju,Baju Maaaaaju, cóż zo ba czy my dziśśśś ?:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D
Carrmelita prosiła przekazać, że przyłącza się do Ciebie w chłodzeniu zmęczonych stóp w trawie…tzn. jak na razie, na beztroskich łąkach Beskidu suszyła wilgotne od deszczu skarpetki ale jak tylko zrobi się cieplej brodzić będzie boso po trawiastych aksamitach i szmaragdowych zielonościach.Pozdrawaim i życze błękitu nieba na kolejne wyprawy, a tym samym by buty od błota nie ciążyły
…i jaki ma cudowny zapach,…tyle tam kwiatów, rosną wszędzie i jak trafnie piszecie w myślach też z oszołomienia zakwiatją… zafiołkowało i „zafjołowało” mi od tych wspaniałości, od tych nektarów… aż w głowie kręciło się z upojenia zapachami……a jakaż tam zieleń wyśmienita, swoją soczystością i nieskazitelną czystością przeszywała do szpiku kości…uczucie takie jakbym z tej zieleni się zrodziła…głaskała mnie, wabiła, otulała… wszystkie zmysły koiła i optymizmem zapładniała….byłam tam……jestem „umajona” ze szczęścia……radość niepojęta…tylko jak ją na dłużej w sercu zatrzymać?
…intensywność doznań, słodycz zapachów wszędzie, tak lekko i beztrosko znowu się można poczuć tej wiosny pod niebem łagodnych błękitów…. zielono mam w głowie i fiołki w niej rosną (?) a co mi tam, uwielbiam zmęczone stopy na trawie chłodzić majowej prawie ,jutro kolejna wyprawa po zielone…..CUDOWNIE….lekko i kolorowo się zachwycam…..dostanę piegów na pewno…..
ta strona pomogła mi przetrwać czas pomiędzy poprzednią wizytą w Bieszczadach, a kolejną, zbliżającą się wielkimi krokami… ach, gdyby nie te zdjęcia… strach pomyśleć. byłabym skazana na oglądanie w kółko tych kilku własnych, sprzed roku
Broszka, ale my też tak możemy …trzeba tylko chcieć, może niekiedy bywa to trudne w realizaji bo brutalny świat domaga się swego, ale piękne zakątki nadal istnieją i czekają na nas, oby jak najdłużej… i do nich po chwilę wytchnienia zmierzajmy. Pozdrawiam
Nie mogę nie wracać do pięknych zdjęć jednego z piękniejszych miejsc na świecie. Jak patrzę na nie , to śpiewam sobie … gdy młody liść okryje bór i czarna kora sczernieje (taka sobie dawna piosenka)….nareszcie pojmuję, że kiedyś żyli ludzie, którzy mieli czas na kontemplację świata, zaś artyści utrwalali go w swoich dziełach.
Jak bezkresne, Północno – Alaskańskie Terytoria nie tknięte stopą człowieka. Kraina karibu, dzikiego ptactwa wodnego i drapieżnego, niedźwiedzia … Jak gigantyczny płaszcz rozrzucony po horyzont, uszyty z futra lisa i wiewiórki, przeplatany szczeciną szarego wilka i ozdobiony piórem sójki i bażanta. Z oddali nadchodzi niewypowiedziane zło … Kurczą się powoli Rezerwaty z nienaruszalną rezerwą Alaskańskiej ropy. Nadchodzi chciwy człowiek …
jak sawanna na początku!:) a o śniegu, całe szczęście, Matka Natura pozwoliła mi zapomnieć… wiosny trzeba było nam, mnie… wiosny wszędzie… i w środku wiośniano… jak dobrze…
…..no to przynajmniej kilkoro z nas zdobędzie wkrótce kilka swoich szczytów marzeń o bezkresnych przestrzeniach bieszczadzkich pejzaży, w pomarańczowym świetle zachodu warto będzie się zmęczyć ….. ciesząc oczy i wypełniając płuca kryształem rzeźkiego tutaj jak nigdzie powietrza, zmróżymy mocno oczy by na szczycie Caryńskiej, Wetlińskiej albo Tarnicy spojrzeć poza faliste wysokie linie horyzontu, w okno świata nad Bieszczadami….poczujemy wieczorny chłód na rozgrzanych marszem policzkach , staniemy pewniej na grani i już spokojniejsi zejdziemy przed zmrokiem do codzienności ….pewniejsi swojej siły…siły gór….już się nie mogę doczekać…;o))))))))))))))
Nie próbowałem biwakować. Uciekałem z grani biegiem i dopiero na dole odzyskalem normalne krążenie. Ale w dobryam namiocie i dobrym spiworze w zacisznym miejscu, gdzie nie wieje dało by sie wytrzymać. Podobno ma byc cieplej
Piątek już tuż tuż, a ja nie wiem gdzie będziemy chodzić…ale wiem, że Bieszczady i to mnie przepełnia takim ‘nareszcie, nareszcie, nareszcie’. Nie wiem czy na Caryńską wyjdziemy…a jak noce? przemarzniemy pod namiotami?I wezmę aparat. Ostatnio mój stary i ciężki ‘Nokin the Momentkeeper’ powraca do życia. Ciężki jest – będzie trzeba wziąć mniej innych rzeczy, żeby jego po górach taszczyć. Ale jedzie. Jedziemy. eh ah. Nareszcie.
Jakie by nie były… czerwone, czy zielone…śniegiem zasypane, czy bez… gdy je widzę na Twoich zdjęciach to w gardle ściska i gęsia skórka ciało ogarnia…są przepiękne.Niektóre z tych ujęć przypominają zdjęcia z Borżawy, tyle że tam zamszowość zielona była Czaaadooo…to byłeś teraz sprawdzić jak ONE wyglądają, by pokazać je marzycielom, którzy w maju ruszą na te szlaki? I jak Ciebie tu nie nazywać naszym (nie tylko duchowym) łącznikiem z górami, kiedy Ty przepowiadasz nam cudowne pejzaże na tydzień przed zanim je zobaczymy….inni zobaczą ))
I – Krajobraz z Marsa. Ogniste łuny i chmury popiołu na orbicie. Nieprzyjazne środowisko. Brak żywych organizmów. Temperatura: -70 st. C. Czarne pola żwiru i skał. A tak naprawdę, to cóż to za góry w oddali ? Czado, jak było na Marsie ?II – Góry tryumfują nad niebem. Kopalniane czeluście rozdziawiają paszcze i pokazują lodowate jęzory … Niebo się gniewa i sinieje w swej czerwoności.III – To jest majstersztyk !!! Zdjęcie ląduje na pulpit, bez dwóch zdań ! Biesy i czady spierały się, w jakim stylu mają założyć swój ogród …We francuskim czy w angielskim ? Zwyciężyła koncepcja bliższa naturze. Widać małe, urocze skałki i kaskady, porośnięte mchami i trawami, zakola strumieni, białe ruczaje … a wszystko w diabelskich kolorach i te fiolety biskupie gór w oddali ?! Diabelska sztuczka !IV – Pan Bóg wyszedł z pokoju. Opuścił ten krajobraz z nastaniem nocy, zabierając ze sobą lampę naftową. Zszedł do ‘Kamieniołomów’ na drinka i jazzową solówkę na fortepianie. Światło pulsuje, tańczy na ścianie nocy , schodzi po schodach w czeluście Undergroundu.
…..złoto i pomarańcze, cynamonowe skojarzenia przeszłości w kolorze sepii, na szczyt zamiast aparatu targałbyś sztalugi pewnie i pędzle , tylko ciekawe jak ja bym to później tak szybko zobaczyć mogła?…i pomyśleć tylko, że to jest możliwe , tak zwyczajnie …no, no…jak dla mnie wyczarowałeś idealny wprost kontrast prawie czarnych gór i płomiennego nieba, pewnie dlatego nie mogę jesienią oderwać wzroku od rudych buków szczególnie wtedy, gdy światło tylko lekko rozjaśnia uciekające kształty dnia, sam wiesz…. to taka magiczna chwila, czas na piękno…widać daleko…prawie w duszę czyjąś zajrzeć można…. pod niebem czerwonym, gdy idzie na mróz…..
Wczoraj cudowny był wieczór, tak ciepło, tak pachnąco… nawet w wielkim mieście – gdy jest ciemno znośnie wygląda w świetle latarnii, powiedziałabym nieśmiało, że przytulnie (na tyle ile może byc przytulne I ponownie Wenus z Księżycem sie spotkali – dokładnie w tej smej relacji jak to było równy miesiąc wstecz. Bardzo mocno świecili na bezchmurnym niebie, zupełnie nie przeszkadzała im łuna rozświetlonego miasta – radośnie było ich znowu zobaczyc i powitac. Wczoraj byli moimi kompanami wędrówki … od muzemum do muzeum A ich magicznym widokiem i swoim zachwytem zaraziłam znajomych… też wzdychali do nieba.Ciekwe jak dzisiaj Wenus z Księżycem ułożą się na nieboskłonie?Pozdrawiam, „do zobaczenia” pod gwiazdami
Carrmelito, no gdzie jak nie w gwiazdach miał być Czado tego wieczoru, gdy takie wspaniałości na niebie się działy… trochę wszyscy razem siedzimy w tym szaleństwie chwytania niepowtarzalnej chwili…’Czarodziej’ magii nie odpuści przecież wiesz…P.S. i znowu moja osoba mąci spokój na blogu…ale to niechcący
J. pozwolisz,że przysiądę się do Ciebie z różowym półwytrawnym i wzniosę toast byś uśmiechy odnalazła. Czasami brak koloru jest wskazany – „neutralizuje” napięcia i pozwala inaczej spojżeć na dane zjawisko…trochę wycisza. Gdy piszesz „dziwna taka…ta noc” w myślach słyszę słowa piosenki „Sen bez snu” SDM…Północ nie daje snu tej nocyKaże rozmawiać z gwiazdamiKomar upija się mą krwiąPiszczy do ucha głupie sprawyI nie ma metafizyki w tę nocJest tylko tępy ból istnieniaKsiężyc jak krążek starej płytyKtórej od dawna nikt nie zmieniaChodzę po domu jak po klatcePiję kolejną szaloną herbatęKomar piłuje cienki krzykDalej nade mną trzyma wartęModlić się trudno w taką nocTy wiesz najlepiej – BożeWięc tylko można wyjść za prógKiedy poranne wstają zorze…ja często tak się czuję w „nocne” noce nieprzespane, ale się przed nimi nie wzbraniam, bo nocą myśli są najszczersze…pozdrawiam i zdrówko Twoje
Na zdrowie J. ! Noc jest jeszcze młoda ! Ja jednak wymiękam. Zmęczenie myśli mi wyjaławia a powieki ciążą mi jak odważniki. A miałam dzisiaj stanąć przy desce do prasowania, żeby coś do walizki przygotować na sobotę, a tu blade deeeee ! Jestem beznadziejnie niezorganizowana przez ten nastrój na bloga … Pozdrawiam, ślepa jakby na jedno oko. To już chyba agonia, ostatnie podrygi …
…KTOŚ zgasił światło i zrobiło się całkiem dziwnie dla lubiących kolor, trochę po omacku stawiam boso kroki w ciemnościach pomiędzy gwiazdami szukając uśmiechu i korkociągu (?), noc nie dla mnie dzisiaj układa aksamitne niebo do snu, a ja witam miłe twarze moich przyjaciół i opowiadam….(bajki im opowiadam ?) o czarcich sprawach i innych…..a oni pozwalają mi na to , spoglądając w moje myśli o podróżach na cztery strony świata, dziwna taka…ta noc, gdy podnoszę do ust kolejny łyk chilijskiego wina, pozwalam sobie na szybsze krążenie krwi …księżycowi i gwiazdom na zdrowie….wspominam, zapominam…..tęsknię, czekam…..jak zwykle….
Przypomniał mi się jeden z odcinków serialu ‘Przystanek Alaska’ ( nienawidzę seriali !, ale ten uwielbiam, bo jest inny … ), w którym główną rolę grało właśnie nocne, rozgwieżdżone niebo. Holing – właściciel baru, wyciągnął na dach domu lunetę i postanowił odnaleźć gwiazdę chyba K-23 klasy M, którą kupił w Toronto na cześć swojej dawnej Miłości z przed lat i nazwał ją Elenor. Ona była astronomem i namawiała go zawsze, żeby przyjechał na Alaskę. Taka była Elenor… Holing od niej właśnie dostał tę lunetę. Kiedy kupił jej gwiazdę, postanowił po latach zadzwonić do niej z Alaski i jej o tym powiedzieć. Okazało się jednak, że Elenor nie żyje … Dziś właśnie ta malutka i niepozorna gwiazda miała się pokazać na niebie, po długich latach ‘nieobecności’ i Holing chciał ją wyśledzić dla Elenor, dla niej, dla przeszłości … ale gwiazda już zgasła…. Mage powiedziała do Holinga: ‘Tak naprawdę nie zgasła, ale ciągle gdzieś tam jest i czaka …. Tylko my jej nie widzimy przez dystans tysięcy lat świetlnych …Ale ona tam jest, Elenor istnieje … Jedno wiem, Holing. Jest pięknie tu i teraz. Jest cudowna, jasna noc z gwiazdami. Jesteśmy tu My, Ty i ja, … i nic innego nie jest ważne … Tylko bieżąca, cudowna chwila na tym dachu …’
…eeeeh TY magicznie niepoprawna, czarne moce śpią dzisiaj p o d o b n o, czyli tylko dobre myśli pozostały, i dobrze …bo sama wiesz dlaczego, nieprawdaż?…czasem boję sie moich ciemnych cichych…..i lepiej myśleć ,że złote światło będzie zawsze w nas….
Miałaś nosa , Ameli, gdy przypuszczałaś pod ‘Łagodną’, że Czado siedzi z obiektywem w gwiazdach. Jak Ty Go wyczułaś ? A może było odwrotnie i to na Twoje życzenie Czado zrobił to zdjęcie ? Ciekawa jestem …Panie Waldku, otworzyłeś puszkę Pandory ! Uwolniłeś kolejny raz nasze emocje i uczucia, ale czy tylko dobre, jak pisze Ameli …?
Czado jesteś niesamowity, a mój zachwyt granic nie znajduje, ogromną radość sprawiłeś mi tym zdjęciem … i nie spodziewałam się, że będzie to tak wspaniale wyglądało…Wiedziałeś jak „podejść” Wenus i Księżyc, chyba się Ciebie tam nie spodziewali, bo pełnią „szczęścia” i światła iskrzą się na niebie, a gwiazdy jakby wtórowały im śpiewem w figlarnym tańcu…bałamutni kochankowie…”poszli w tango” zapominając o Miss Samotności (z dawniejszych opowiadań).Gdy widzi się takie piękno to jak tu życia nie kochać ? (choć bywają dni, że wstrętem napawa)…Waldku chyba Najwyższy specjalną misję Tobie powierzył na tym świecie – jesteś niczym posłaniec łagodności… jak opiekun wrażliwych dusz pogubionych w tym pędzącym świecie. Tyle ukojenia można u Ciebie zaznać. Jak Dobry Duch zarażasz nas dobrą energią płynącą z Twoich obrazów, „spulchnia” ona pokłady naszych uczuć i emocji skamieniałe pod wpływem surowego klimatu dnia realnego… sprawiasz, że dajemy wolność naszemu wnętrzu i przestajemy tłamsić skrywane dla wielu emocje.I tak mi własnie od początku tygodnia wszystko na głowę się wali, to że na wczoraj coś potrzeba to już mało powiedziane, lecz gdy tu przychodzę lżej mi się na duszy robi, biorę głęboki oddech i stwierdzam, że… jakoś to będzie, w końcu nie muszę spać 8 godzin, trzy też mi wystarczą…i powinnam zdąrzyć P.S. Przyznam że tytuł choć prosty to dla mnie tajemniczy i w innych komentarzach będę poszukiwała jego interpretacji …i przepraszam za moje wylewności, ale oczarowanie powyższym widokiem mąci powściągliwość myśli
…czasami księżyc nocą pośród gwiazd nasze myśli znaczy, wielkie okruchy uczuć i tęsknot za wieczną miłością ,na tysiące bardzo ważnych zaczarowanych uśmiechów i wspomnień, pod niebem wieczornym i cichym ….gwiazdy wszędzie, i niepokój na dzisiejszy wieczór i na każdy inny….bo przecież nie znamy wcale odpowiedzi na to ciągłe wypatrywanie czy jesteśmy najważniejsi na świecie…na wieczność? przez kogoś obiecaną……i czy to wystarczy………i nieba dotknąć rozmarzonym wzrokiem, i zgubić się przez chwilę……..
ojej…to pierwsze jest cudne !!! zdecydownie najbardziej mi się podobaaż słów brakuje… ten układ chmur i kolorów które zapalają niebo niesamowitą barwą… pięknie uchwycone.. gdybym tam była.. chyba z zachwytu nie potrafiłabym tego sfotografować…http://argo.bloog.pl
Na początku słońce żegna się z nami łagodnie, a wystarczy kilkanaście minut i mało niebo ogniem nie spłonie…Właśnie takie było dzisiaj u mnie wieczorem… jakieś niepojęte walki dnia i nocy toczyły się tam za horyzontem. A zachód zaczął się zupełnie łagodnie, chmury wyglądały niemal identycznie jak na drugim zdjęciu, lecz później zachód w kolorach przybrał na sile – podobnie jak na pierwszej fotografii, a finał był jak w otoczeniu ‘Spalonej’… dziw, że po takim żarze i purpurze niebo wita poranek chłodnym błekitem. …zamin wszystko ucichło niebo było dzisiaj pełne dramatu i trwogę wzbudzało… jak w wierszu Micińskiego, który przypomnił mi się przy tej okazji…Wśród czarnych mórzogień w rubinie – widzę w głębinieŚniącą o wędrówce dusz. Migocą żarze na grobowcach gór – płonęły nam twarze miłością do chmur.Słońce u wezgłowiakładło cień po cieniuwśród ludzkiego mrowiazostałem w milczeniu. Ach, dobrze – już mrok – na chmurach popioły – widzę Boga wzrok – gdy strącał Anioły….pewnie nie tylko u mnie taki zachód powoduje paraliż racjonalnych myśli i sprawia, że w jednej chwili przenoszę się w krainę czarów, gdzie zahipnotyzowana światłem i barwą uczestniczę w mistycznym obrzędzie pożegnania dnia…
są też natchnieni, którzy potrafią owe wiersz spisać…każdy na swój sposób…Coraz bliżej mego nieba ścieżynka prowadziDrogą z gwiazd srebrny nieprzetarty szlakI białe obłoki na błękicie nieba Bezpańskie owieczki prowadzić potrzebaW myślach znowu mknę na podniebny szlakCzy tam kiedyś dojdęPokaże czas[...]Lecz na razie kufel piwa przede mną topniejeCały świat wiruje tańczą góry niebaI tylko obłoki te moje owieczkiŻeglują po niebie jak małe stateczkiW. ‘Neron’ WarchołP.S Dzisiaj u mnie na południowym niebie wiatr przeganiał całe stada takich właśnie owieczek…wyglądały jak klebuszki waty…szkoda że nie miałam aparatu…
duzo osob pisalo ze te zdjecia sa piekne, cudne …. ale dla mnie sa one bajecznie magiczne maja cos w sobie przyciagaja… widac w nich Twoja pasje i ogromny talent do tego powodzenia i wiecej takich magicznych zdjec uspokoily mnie i sprawily ze chce sie zyc
Jesli kiedyś usłyszysz jakieś złe lub przykre słowo dotyczące Twoich zdjęć…nie smuć się…ponieważ tylko artyści mają dusze wrażliwe Twoje zdjęcia uspokajają …i są magicznie piękne…więc pamiętaj,że człowiek ,który nie posiada wrażliwości ,to człowiek ,który odrzuci to,czego nie bedzie mógł zrozumieć…czyli piękna.
wiecie co…nie jestem pewna, bo to od gwiazd usłyszałam i szeptem powiem, by nie zapeszyć, ale Czado może na Wenus czycha, bo ta podobno przyjaźń z Miss Samotności zaniedbuje i z Księżycem ostatnimi nocy po niebie flirtuje…
wydaje mi się, że Twoją rybeczka ~J. wzięła „nogi” za pas i uciekła stąd w popłochu, bo zbyt ją „eksploatowaliśmy” marzeniami i życzeniami o górskich pejzażach…albo rzeczywiście stała sie niewidzialna, by odpocząć od wiecznie spragnionych gór marzycieli
Nie becz, Mała ! Czado już spieszy super ścigaczem, podarowanym Mu przez złotą rybkę, a na łodzi wiezie góry kawioru. Mniam, mniam … A’propos, mam w lodówce wędzonego halibuta. Idę jeść ! Ciekawe, czy mam jeszcze resztki Campari ? ….( tu poszłam szperać w lodówce ). Niestety nie, ale ostało się Grecanico Chardonnay z Sycylii. Nie, chyba się nie nada … Szerszej wody mi dziś trzeba ! Mam jeszcze tekilę ( kupioną na Słowackiej granicy ), likier Cointreau i ze trzy cytryny, a soli mamy w bród, wszak pływamy po morzu. Hura ! Zrobimy boską Margaritę ! Pozdrawiam i spadam.
…lepiej z kawiorem,duuuuuużo lepiej…..a złota rybka JEST nietykalna, ma immunitet i coś tam jeszcze ma na pewno, a właściciel łajby zjawi się i wreszcie mi powie ,że odnalazł moją złotą rybkę, oj….. bo będę ryczeć……
Proszę bardzo, tylko jedwabną pończoszką, pleeeaasse ! I dopiero po wypowiedzeniu przeze mnie trzech życzeń dla złotej rybki. A tak w ogóle, to gdzie jest właściciel tej łajby z campari ! Czyżby wypłynął samotnym skipem na morze i łowi złote rybki ? A’propos, czy campari dobrze smakuje ze złotą rybką ?
Małe owieczki biegnące po błękitu równinie, by za chwilę dorosnąć i stać się nocą, która przynosi ciszę i pozwoli dorosnąć nam – w każdej osobnej ciszy naszych sumień. Dobre Niebo wygląda, jakby pisało wiersze.
Przepraszam, ale chyba wiem, co się stało z co najmniej jedną ‘złotą rybką’. Może będę brutalna w tym stwierdzeniu, ale taka jest prawda: poszła na dno z Titanikiem. Cóż, ludzie nie tylko rybom zgotowali ten los …Sorry. Chyba serwuję dziś wisielczy humor.
…zgubiła mi się gdzieś TUTAJ moja ulubiona złota rybka, został po niej tylko ślad w głębinie na Twojej błękitnej podwodnej fotografii (trzeciej od góry..) no i szukam jej cały dzień i stwierdzam brak absolutny, tylko ten ślad, jakby smuga…..chociaż kiedyś już tak było i ONA znikła tylko na trochę , podejrzewam że tym razem stała się niewidzialna…gdybyś ją zobaczył to daj znać , bo wiesz martwię się o nią straszliwie, rysopis: złota, ma baardzo długi, złoty, prawie przezroczysty ogon, duże sprytne oczka i jest prześliczna… czasem wyleguje się na dnie oceanu, ale nie widzę, chyba ,że za tymi porostami po lewej stronie, czyli wiesz Czado….jak zobaczysz, to próbuj ją jakoś przytrzymać ( je kaczeńce prosto z ręki – to takie złote kwiatki) …i daj znać, ok.?…….;o)))
Czado, tymi zachodami głaszczesz i koisz moje myśli niepewne, wątpiące, czasami melancholijne, tęskniące i mówisz łagodnie „Będzie dobrze, ale uważaj na siebie…już cicho, pora spać…zachowasz marzenia, nie zginiesz… nie pozwolę na to”Przewodzisz im i na straży wrażliwych dusz stoisz…uwierz…
Oto moja impresja: Horyzont wieczorny łagodnie tonie w czerwieni i fiolecie. Zasypiają doliny i pagórki. Noc powoli wygasza płomienie zórz nad wodami, a w głębinach, w miażdżącej ciszy , w odległości około 650 km od brzegów Nowej Szkocji, 4 km pod powierzchnią Atlantyku spoczywają szczątki potwora … A miał być symbolem blichtru, potęgi i luksusu ówczesnego świata. Nie minął jeszcze tydzień od owego dnia, gdy 95 lat temu ‘geniusz’ człowieka poniósł klęskę w swej arogancji i bucie. Nastała kwietniowa noc przerażenia, bezsilności i tryumfu ironii losu dla 2228 pasażerów. Dziś cisza i mrok głębin spowija cielsko giganta. W słonej i lodowatej zupie rozpuszcza się stal, puchną ściany wraku. W miejscu po pierwszym kominie tkwi dziura wielkości lokomotywy. Między dziobem statku a resztą ciała rozciąga się pół kilometra przestrzeni, usłanej szczątkami przedmiotów codziennego użytku. Z dna wystaje miedziany gar kuchenny, mocno już obrośnięty rdzą. Nietknięta butelka szampana spoczywa błogo na piaszczystej wydmie. Na 57-tonowym kotle parowym śpi filiżanka . Śni o alabastrowych dłoniach swej właścicielki. W oceanicznej głuszy nie zaskrzypią zawiasy lustrzanych drzwiczek szafki, o ciągle jeszcze czerwonych ramkach. W sali balowej, monotonnie i reprezentacyjnie zwisa na drucie obtłuczony, kryształowy żyrandol. Titanic przeżywa swoje drugie, podwodne życie w spokoju i godności. Wraki cielą się w odmętach, a nad nimi łagodnie kołyszą się zachody słońca, rok za rokiem, za rokiem rok …
Piekne zdjecia. Ja tez lubie fotografowac niebo, tyle tam sie ciekawych spraw dzieje. Najbardziej niezwykle nieba sa tam gdzie lady i morza sie spotykaja. Gdzie wiatry na przerozne sposoby, figluja z cieplymi i zimnymi masami powietrza. Gdzie slonce, lub ksiezyc z chmurami bawia sie w chowanego. W Italii niebo jest malowane w niezwykle sceny, wiec nie ma sie co dziwic, ze tyle tam artystow sie rodzi. Teraz mieszkam w Vancouver i czasami i tu cos sie ciekawego dzieje na niebie. Dziwna rzecz, ze wiosne tego roku mamy tu bardzo pozna i jakby niechetna do pojawienia sie, za to przedziwne rzeczy dzieja sie na niebie. Zrobilam kilka zdjec, ktore pokazuja niezwykly dramat rozgrywajacy sie nad dachami domow. Moze ci przesle, bo te chmury sa bardzo niezwykle, dla mnie oczywiscie. Tej wiosny bylo duzo ciekawych sytulacji „niebianskich”, niestety nie udalo mi sie uchwycic tego, z roznych powodow. Serdecznie cie pozdrawiam.
Po prostu cudne…..Ogólnie to bardzo fajny blogas!Jak masz chęć i czas to wpadnij na http://wierszyki-ela94.blog.onet.pl/ i poczytaj wierszyki polskich pisarzy.
….. łagodność srebrzystej rosy poranków, złoto-różowych obłoków i niebieskiego oceanu gładkich przestworzy, po których myśli żeglują nieśmiało do czerwienią i złotem pyłem tkanych horyzontów….dłońmi dotknąć nieba bym chciała i nie tylko….
‘Proporce nie powiewająI flagi nie łopocą,I cisza w krąg zalega.Tysiące rycerstwa ,Tysiące rycerstwa …Kim jest ta dziewczyna ? Czy znam jej imię ?Kim ona jest ?Joanna, Joanna nosi złoty krzyżI wygląda tak pięknie w swojej zbroi.Joanna, Joanna Bogu pocałunek śleI nigdy nie włoży pierścienia na palec. Wszystkie armaty strzelająI miecze dźwięczą,I konie nacierają,I flagi łopocąI bitwa narasta.A dzwony, a dzwony biją …Kim jest ta dziewczyna ? Czy znam jej imię ?Kim ona jest ?Joanna, Joanna nosi złoty krzyżI wygląda tak pięknie w swojej zbroi.Joanna, Joanna Bogu pocałunek śleLecz nigdy nie włoży pierścienia na palec. Joanna, Joanna, Joanna Bogu pocałunek śleI wygląda po prostu pięknie w swojej zbroi.Pięknie w swojej zbroi …Dla Ciebie, Panie tańczę lekko na paluszkachA łąki płoną kwieciem …( Hyhym, Hyhym, Hyhyhym – maszerują zbrojni …)( A-aaaaaaaaaaaaaa ! A-aaaaaaaaaaa ! – krzyk kobiety ) Dam Ci Panie dowód mojego oddaniaA Ty podaruj mi skrzydła,Bym zmartwychwstałaW trzepocie ognia,W tumanie popiołu.( Hyhym, Hyhym, Hyhyhym – maszerują zbrojni …)( A-aaaaaaaaaaaaaa ! A-aaaaaaaaaaa ! – krzyk kobiety )’Wolne tłumaczenie niesamowitego utworu ‘Joanni’ z magicznej płyty ‘Aerial’ Kate Bush. Twoje zachody słońca, Czado, przypomniały mi tą pieśń. Mam gęsią skórkę, gdy jej słucham .
Widzę że fascynują Cię zachody słońca. Ciekawie wychodzi Tobie ich przedstawienie, ale wszystkie zdjęcia są miłe dla oka.zapraszam na mojego blogawww.asfoto.bloog.pli pozdrawiam
….dlatego żeby swoją drogę móc odnaleźć w atramentowej podróży poprzez kolejne ciemne horyzonty i jasne świty, wiedzieć zawsze o sensie tej drogi w nieznany czas przyszły, mieć siłę i pewność i radość na każdy kolejny dzień …..zamyśleni spoglądamy na drogowskazy pozostawione nam pod niebem zachodzącego słońca…jak TUTAJ……
Stęskniłam się już za pełnymi dramatyzmu zachodami słońca, bo u mnie ostatnio niebo cichym szeptem błękitu i tiulową poświatą różu żegna ognistą kulę – spokojnie i potulnie odchodzi słońce do krainy snu.A u Ciebie Czado ogniste łuny światła, niczym otchłanie Mordoru paraliżują niesamowitością. A może to wcale nie Mordor lecz CZYŚCIEC. Kapliczka niczym latarnia nadziei góruje tu nad lawą oczyszczenia, nad którą unoszą się opary grzechu. Kapliczka byłaby ostatnim przystankiem gdzie o wybaczenie mogłabym prosić, a później w dół… za czarną krawędź życia… prosto w wyznanie win. Oby dotrzeć do przeciwległego brzegu lepszego wcielenia… ocalałabym… Jeśli nie – przyjdzie mi się tułać po bezkresach piekielnej otchłani… ona dla mnie już tuż przy brzegu się otwiera.Patrząc na te fotografie z jednej strony myślę o wierze, a z drugiej strony pogańska natura praprzodków się we mnie odzywa. Pełne grozy chmury i ognisty zachód prowokują, by TAM rozpalić ognisko i odprawiać słowiańskie rytuały na cześć słońca, ognia i ziemi… skakać przez ogień i puszczać wianki na wodzie – jak w noc świętojańską. Mimo upływu czasu, korzeni pochodzenia nie jesteśmy w stanie wyrwać z duszy… to siedzi w nas głęboko.I na koniec … bardzo się cieszę i dziękuję Czado, że za sprawą fotografii mogę być tam gdzie Ty… być w poznanych mi dzięki Tobie miejscach i odkrywać ich nowe oblicze. Gdzie Ty tam my wszyscy (wirtualnie oczywiście Pozdrawiam
Pewne motywy zapisują się nam w pamięci jako niezmienne i stałe obrazy, ale chyba niesłusznie, bo skuta mrozem i oprószona srebrzystym śniegiem dzisiaj pod tytułem „Spalona” widnieje. Zimą wydawała się krucha i delikatna… jakby była stworzona mroźnym oddechem, który w jednej chwili mógł się rozproszyć, a dzisiaj majestatyczna i silna trwa mocno i swoim dźwięcznym brzmieniem stoi na straży naszej wiary. Wtedy niczym kryształ w śnieżnej krainie, a dzisiaj jak żarem nieba spalona …góruje nad horyzontem i przypomina, … by Właściwemu za piękny dzień podziękować.Zimą niebo nieme było, a dzisiaj grzmi całą swoją potęgą.Kapliczka nas upomina, a ziemię i niebo (na drugim zdjęciu) swoim milczeniem godzi. Te dwa olbrzymy, które za dnia kontrastem zieleni i błękitu „gryzły” się ze sobą teraz milkną i łączą się we wspólnym kolorze. Z oddali płyną już obłoki, które otulą i ukoją zmęczoną „plonowaniem” ziemię. Niebo naciąga już nad ziemią granatową kołdrę nocy i powolutku gaśnie światło dnia.Ale jak widać zanim ciemność nastanie natura piękną wieczorną bajkę nam opowiada.
…jak czyjeś spalone uczucia, poplątane losy, przerwane istnienia, jak cienie czasów, które trudno zrozumieć gdy dzieje się zło…i jak chwila po burzy, w której próbujemy wszystko poukładać pomimo wszystkiego, dziekuję Czarodzieju za ten piękny spokojny wieczorny pejzaż sennych myśli, tak bardzo mi dzisiaj potrzebny, jutro wszystko stanie się jasne przecież..
Znalazłam Twój Dział, Czado ! Ma wysokość 669 mnpm i spływają z niego strumyki na zachód do Taboru i na pd.-wschód do Wisłoczka. W dolinie przed nim Wołtuszowa z czerwonym szlakiem turystycznym, biegnącym do Rudawki Rymanowskiej. W Wołtuszowej jest cmentarz, miejsce po cerkwi, krzyż i zabytkowe lipy. Za doliną na północ jest góra Zamczysko ( 568 mnpm ) z kamieniołomem i Wierchowa z punktem widokowym. Oto sucha interpretacja mapy. Jak jest naprawdę pokazują Twoje piękne zdjęcia.
…..uśmiech ;D…..uśmiech….;o))))….uśmiech…;-))))…i nie przestaniesz mnie zaskakiwać? najnowszym modelem przyjaznych myśli?…tak jak to tylko nieliczne krasnoludki potrafią?….
…krasnoludkowe małe zielone poletka uprawne, z miedzą rosochatą i koniecznością orania, koszenia i dbania o…to co się zieleni bez umiaru i pamięci, a krasnoludkowie mili przyjaciele moi siedzą po miedzach pilnując wzrostu trawy i padania promieni słonecznych, i martwią się o ludzi…żeby zdążyli gdzie chcą zdążyć, żeby zrobili co planują, żeby zdążyli nacieszyć się każdą powolną chwilą , którą pewnie przeoczą niechcący zupełnie….eeehhhhhh niech to…..
Miło usłyszeć, że nie tylko ja tak mam. Jest tam na stokach Zamczyska takie miejsce, że można usiąść na pniaczku i spokojnie czekac aż słońce położy długie cienie nałąkach Wołtuszowej pod Działem… Potem jest tak przez kilka minut jak na zdjęciu… W życiu cenne są tylko chwile… Tak mi samo wyszło… Czy to było w piosence?… I tak bym na to wpadł Pozdrawiam Wszystkich wiosennie…
Ja też chcę tam!:) Takie ładne, pastelowe barwy, aż się cieplutko i wiosennie w sercu robi… I cóż można więcej pisać, kiedy od samego patrzenia tak miło.
Czy ten Dział należy do Taboru czy bezpośrednio do Wisłoka ? Dzięki Twoim zdjęciom układam w głowie obrazy, pisząc plan wędrówek po Beskidzie Niskim i Dołach Jasielsko-Sanockich. Pozdrawiam.
…słonko jeszcze nad jodłami a ja już w domu, nogi bolą, skąd to znamy? a w sprawie działów zawsze myślałam, że rozdzielają ziemię np. jakiegoś Wańki od innej, i nie będę się spierać z Tobą, Czado , bo Ty pewnie masz rację…. a poza tym lubię słuchać co mówisz (piszesz) i b a r d z o lubię TU sobie popatrzeć, a teraz odpocznę przy drugim zasłużonym kawałku zielonego placka twojego pejzażu przed oczami i mojego wypieku (?) w ustach…bywanko…..
….hmmm…duże kawałki zielonego placka o smaku kiwi, każdy kawałek leciutko oprószony słonecznym pudrem, sama pyszna zieloność… a tak naprawdę to nie wiem skąd te działy wszystkie w nazwach, ja znam np. Wańka działy (niedaleko) czy Ten dział też ma w nazwie określenie do kogo należał, czy stało się to nieważne i dlaczego? jakoś tak może zbyt wiele chciałabym wiedzieć, ale oj tam, jak będziesz wiedział to odpowiesz, a jak nie to poszperam sobie troszkę, a teraz idę po kawałek placka zielonego i na słonko…
~Carrmelita
23 Maj 2007 01:57
Wiesz co, Ameli … sama się dziwię niespodziewanemu przebłyskowi geniuszu ! Podejrzewam sprawczą moc pełni księżyca. Zazwyczaj do trzech zliczyć nie potrafię, a tu … ale ta historia skończy się dobrze, prawda ? Bedzie tylko dobry i twórczy kac !
~ameli
21 Maj 2007 01:21
… wilki lubią krążyc i przybierają różne wcielenia Przeczytałam właśnie „Co wisiało w powietrzu” i bardzo, bardzo wesoło mi teraz…. wyobraziłam sobie tego jednego wilka z „rozchełstanym wąsem” a przy nim całe grono czerwonych, zielonych i innych rozmarzonych i rozanielonych kapturków… i tak kroczą razem na fali wijącego wiatru w stronę zachodzącego słońca, a sokoły zawodzą i rytmu nie łapią )))Carrmelito czyżbyś była „jasnowidzką” i taką przepowiadasz nam niedaleką przyszłośc? Nieeeech żyje bal…
~Carrmelita
21 Maj 2007 00:32
Jakoś dziwnie się składa, że temat wilka i Czerwonego Kapturka wraca po ‘godzinie duchów’ jak bumerang. W różnej tonacji, dramatycznej lub komicznej, ale wraca … Nie wspomnę moich wygłupów z godz. 00:37 do zdjęcia ‘ Coś wisi w powietrzu ..’ z dn. 09.12.06. Tylko, że tam mój wilk nie był przystojnym szarym wilkiem z Nowej Foundlandii … Co to, to nie !
~ameli
20 Maj 2007 02:24
To już teraz wiem skąd mam tyle siły i…zdrowia by tu do rana przesiadywac
~J
19 Maj 2007 22:45
…..nie szkodzi nic……….w zasadzie nie boję się wilków, i pogubiłam krasnoludkowe marzenia na dodatek, i nie wiem co z tego wszystkiego wyniknie..wolę po prostu biec za marzeniem….jakoś tak znajomą zieloną ścieżką….
~czado
19 Maj 2007 08:46
Czas publikacji tłumaczy wszystko
~ameli
19 Maj 2007 03:25
prawda
~Carrmelita
18 Maj 2007 01:30
Taką zieleń próbowałam fotografować po drodze na Zamczysko i potem na Wierchową pod Rymanowem Zdrój. Czułam się jak w zielonym kokonie lub angielskim ogrodzie-labiryncie, w którym i tak każda droga prowadzi do wyjścia, więc nie ma się o co martwić … Ach ! Piękne, seledynowe wspomnienia przeganiają miastową rzeczywistość … Zaczęłam już opisywać powoli zdjęcia a mam ich chyba z 600 !!! Trzeba zrobić ostre, zielone cięcia po ilości na korzyść jakości. Teraz, tak jak Ty, Ameli rozumiem Czado …
~Carrmelita
18 Maj 2007 01:16
Mnie zaczarował kiedyś szary wilk z Nowej Foundlandii, widziany na wielu zdjęciach i pocztówkach. Mam właśnie jedną przed sobą: mądre, bystre ale dziwnie łagodne oczy zwierzęcia patrzą wprost na fotografa. Wilk jest ciekawski i wygląda zza gałązek świerku. Nie boi się, obserwuje… Jest w szacie zimowej ( gęste futro o rudo-szaro-bułanym umaszczeniu ). Ma jasny pysk, szare łuki brwiowe i miodowe oczy. Przepiękny i niesamowity ! Ma zniewalające spojrzenie. To moja ulubiona pocztówka z Kanady. Szary wilk był gatunkiem dominującym na Nowej Foundlandii do początku XX wieku, kiedy to ludzie wybili go do cna, a niedobitki wygonili na Lablador. Nie chcieli mieć tak inteligentnego drapieżnika za konkurenta. Teraz się o niego rzekomo modlą …ale tak naprawdę, to się go boją i wcale go nie chcą.Nasz Czado, jak go zapamiętałam, też ma w sobie coś z wilka … i nie tylko łagodne spojrzenie zza krzaczastych brwi …
~ameli
17 Maj 2007 18:14
zawtórowałaś pierwsza to i ja się dołączę z melodią, która „nuci mi się” w myślach ilekroś tu zajrzę HEJ LAS! mówię WamSZUMI LAS, mówię Wama w lesie mówię Wam – SOSENKA?Spodobała mi się mówę Wam – harcerka MARYSIEŃKA?…całej piosenki nie pamiętam, ale owo wymowne Hej las…Szumi las samo na usta się ciśnie, gdy widzi się tak soczystą, zieloną gęstwinę – niczym puszczę pradawną, pozdrawiam
~kamyczek_
17 Maj 2007 17:18
Soczysta, leśna zieleń. Aż chce się śpiewać:) Las las las la la la la la..
~ameli
14 Maj 2007 02:10
Dzisiaj się uśmiecham dzisiaj już lepiej … dziękuję J….choc w mojej głowie ciężko teraz o poezję, to nadal bujam w różowych…tak po cichu, by nikt nie usłyszał, nikt nic nie widział…by się nie zdradzic …i wyobrażam sobie Ciebie niczym Rusałkę lub Nimfę w tilule z mgły spowitą, o włosach falujących – na wietrze rozwianych, która tańczy o brzasku różowym w kroplach rosy i rozdaje zatroskanym dobre uśmiechy…bieszczadzkim pięknem natchnione uśmiechy…przecież wiesz, bajki są prawdziwe …ale Rusałki bywają też figlarne jak te z obrazów J.Malczewskiego , w szuwarach mieszkają i potrafią zauroczonego ich pięknem młodzieńca do upadłego Załaskotac …
~sedona
14 Maj 2007 00:53
wiosna, wiosna , och
~yhet
11 Maj 2007 12:28
las jest teraz piękny, zielony i taki tajemniczy : )
~shuttersclick.blog.onet.pl
11 Maj 2007 11:07
przyjemnie w tym Twoim lesie
~http://motjofoto.blog.onet.pl/
10 Maj 2007 22:42
Dużo zieleni, ale ciekawie ujętej w obiektywie.
~J
10 Maj 2007 22:28
….RADOŚĆ OGROMNA i jasno-zielono mi TUTAJ wszędzie , słoneczne plamy światła rozpraszają moje chmurne myśli, bywam TU sobie szczęśliwa czasami….. jak jakaś rusałka niespełna rozumu, boso chodzę po Twoich ścieżkach rudych od liści zeszłorocznych i do woli mogę sobie śpiewać fałszując nieco niestety…w cieniu buków , w mroku leśnych myśli, w niedoskonałości istnienia czekam …całkiem w Twojej zieleni zaplątana…
~paula
10 Maj 2007 15:00
…jestem małym listkiem smaganym przez wiatr – życie…zabłąkaną duszą wśród pięknych zieleni tej wiosny..ale jestem …i którą to już wiosnę……
wolfbitch@vp.pl
10 Maj 2007 13:42
Wez mnie.
~J
9 Maj 2007 22:46
…..uśmiechnij się do mnie AMELI…..;-)))…. i trochę do siebie też,przecież wiesz….bujająca w różowych obłokach….
~ameli
9 Maj 2007 22:41
Gdybym znała właściwe czary-mary, które przeniosłoby mnie w czasie już bym tam z Wami była … próbuję zaklinać, niestety bez skutku Lecz dzisiaj by być bliżej lasu… domu i tej oszałamiajacej zieloności założyłam bawełnianą koszulę w takich właśnie barwach – jedną z ulubionych… widać mnie było z daleka, ale co tam… zielono mi, we nie … w moim sercu, niech i na mnie będzie zielono…A teraz…Nade mną złowieszcze chmury zawisły, łzy ronię… ze strachu i żalu … DOM ZIELONY daleko, a i TU – do Czarodzieja – drzwi się powoli zamykają.Właśnie mocno zagrzmiało … i piorun iskrzący z impetem uderzył… muszę przeczekać burzę. Wiecznie też w obłokach bujać nie mogę… ziemia na mnie czeka, by po niej twardo stąpać…Kulę błękitne skrzydła (całe szczęście nie podcięte), ocieram łzy…ostatnim zielonym spojrzeniem koję smutek… pamiętam tu każdy zachód słońca, teraz też rymanowski las w moich myślach ze mną będzie… byle do końca czerwca.Choć wiem, że to i tak nic nie da … natury się nie zmieni. Tyle razy „obiecałam poprawę” – to słowa rzucone na wiatr, który hula w mojej głowie i wymiata cały rozsądek pozostawiając różowe obłoki, w których bujam bezustannie.Ech ŻYCIE !… jak tu cię pogodzić z wszystkimPozdrawiam Dobrych Duszków i Leśnych Skrzatów … bywajcie przyjaciele
~J
9 Maj 2007 22:09
…z zielonego półmroku , spod nisko zwieszających się gałęzi spoglądają na mnie spokojne bursztynowe oczy Wilka, prawie się nie porusza śledząc moje kroki w jego lesie, stawiam kroki powoli jak zaczarowana i wiem ,że gdyby tylko chciał mógłby mnie oswoić (?) ….tak właśnie jakby chciał, żebym położyła rękę na jego grzbiecie albo spojrzała prosto w bursztynowe oczy i tylko nie wiem czy jestem na tyle odważna….czasami bajki nie dzieją się naprawdę, bo Wilki są zbyt dobre…..to ja TUTAJ sobie posiedzę pod tymi drzewami na ścieżce i poczekam jednak na Wilka, zobaczymy…..najwyżej mnie zje…..
~Carrmelita
9 Maj 2007 20:06
Las wita nas, wita was, wita mnie … co dnia, gdy tylko otworzę zaspane oczęta i tak będzie do soboty .. ale, co tam ! Odgońmy złe myśli i cieszmy się soczystością natury … Dziś po burzy w Zawadce Rymanowskiej natknęłam się na takie światło, na takie rozmoknięte i błyszczące liście, że pomyslałam: ‘No, Czado miałby radochę !’. Nawet moja niewiedza fotograficzna nie zepsuła tego światła. Zrobiłam i mam i nikomu nie dam ! No, chyba, że Ameli … Ameli, gdzie jesteś ? Rzuć dywany w kąt i wracaj do nas, do domu, w zieloność …
~Carrmelita
9 Maj 2007 19:57
Witaj J, albo raczej Czerwony Kapturku ! Jak Cię spotkam na szlakach rymanowskich w okolicy np. Wołtuszowej to zabiorę Cię na winko do Złego Wilka Czado. Wsadzę na barana, bo straszne błoto po tych ciągłych ulewach i ciężko się idzie. Bez kijków spadasz na pysk. Ale zieleń jest taka samiuteńka, jak na zdjęciach – w oczy kole i serce rozsadza, a woń tak upojna traw, czeremchy i fioletowego bzu, a nad tym koktajlem kwiatowym króluje klon i jego dworzanie: jodła i modrzew. Idę wzjąć zzielony prysznic !
~J
9 Maj 2007 18:38
…no to HEJ znajomy …Wilku, bardzo Cię proszę ,żebyś nie szedł tą samą dróżką przez zielony las bo się trochę boję, dróżka taka jakaś jakby znajoma ale wcale nie jestem pewna czy to właśnie TĘDY powinienem maszerować…kapturek czerwony trochę mi spada na oczęta, ale oj tam… za to fraczek (czerwony) mam śliczny, usiądę zaraz pod tym wielkim drzewem i wcale nie chcę żebyś mnie tu wypatrzył…dalej idę na skróty prosto przez las i NIE WIEM co mnie tam spotka?…..UPRASZA SIĘ OSOBY PODRÓŻUJĄCE tą samą ścieżką o szczególną opiekę nad Czerwonym Kapturkiem ))….
~Fote-x
9 Maj 2007 17:40
Wow! Świetne zdjęcia
~cover
9 Maj 2007 14:52
Sam nie wiem kogo tu się spodziewać Czerwonego Kapturka czy złego Wilka Pozdro z http://obrazek.blox.pl/html
~Kasik
9 Maj 2007 14:19
I ja witam po dłuuuugiej przerwie „nieodzywania się”. Moje milczenie jednak nie oznacza, że tu nie zaglądam:) Po prostu postanowiłam przyglądać się bez komentarzy. Dziś jednak nie mogę się powstrzymać. . . Fotki jak zawsze cudne, aż chciałabym rzucic wszystko i znaleźć się tam:)Pozdrawiam serdeczniedawna i obecna fanka Twoich zdjęć . . .
~alexz
9 Maj 2007 14:17
Super blog , super nagłowek , super kolory u mnie na blogu http://www.th-alexz-viva.blog.onet.pl jest konkurs można wygrać aż 300 komentarzy , a za samo zgłoszenie 4 komcie Zapaszam !!!! ( Ja jeszce sobie popacze chwilke co jest na twoim supert blogu
~alexz
9 Maj 2007 14:17
Super blog , super nagłowek , super kolory u mnie na blogu http://www.th-alexz-viva.blog.onet.pl jest konkurs można wygrać aż 300 komentarzy , a za samo zgłoszenie 4 komcie Zapaszam !!!! ( Ja jeszce sobie popacze chwilke co jest na twoim supert blogu
~evita
9 Maj 2007 11:30
siadam w autobus i jade:)
~Iga
9 Maj 2007 08:23
Masz rację las wita i zaprasza do podziwiania jego pięknych wiosennych kolorów,na wędrówkę właśnie z aparatem fotograficznym i szukania tak fascynujących miejsc.Pozdrawiam.