…w nocy pewnie spadł zielony śnieg i teraz jest zielona górka i zielone sanki i z zielonej górki na pazurki można po zielonym śniegu zjechać , brak tylko zielonego bałwana,który jest jakby do mnie podobny ….tak jakoś zielono mi wyszło znienacka, bo to taka dziwna pora roku…..zielona…..;o)))
Na Kopcu dziwy jakieś ?! Smuga światła odprawia ‘czary – mary’ ? Idzie od lasu po łące i zamienia kolory jesienna na wiosnne. Jeszcze został jej złoto-rudy las w oddali do zaczarowania …
.. u mnie trawiastość jeszcze trochę malutka, nabiera dopiero wigoru, żeby było można biegać na bosaka po łąkach gdy majowe słońce wychyli się już spoza wzgórz i pozwoli zdjąć traperki, i dać się połaskotać trawkom już podrośniętym po stopach …lubię gdy dłuuuugie cienie drzew gaszą w gorące dni promienie słońca na łąkach by dać wędrowcom odetchnąć, czyżby to tęsknota za upalnym latem? przecież zawsze twierdzę ,że nie znoszę upałów, no nie wiem…
Właściciel zajęty innymi sprawami ciągle pozwala żyć. A może dlatego, że wierzba to marny surowiec, daje więcej popiołu niż ciepła? Buki nie maja tyle szczęcia.
ciekawe ilu „oszołomów” spragnionych Wierchowej czy Zamczyska ruszy w najbliższym czasie za hasłem „Na Rymanów…”, oby Czado nie musiał na takich wielkich wierzbach jak ta przed nami sie chować ))
Trzymaj się ciepło J. Jutro musi być lepiej !!! Czasami jednak ‘bywają takie chwile, że nawet Shubert do nas nie przemawia’ … więc J, łap promyk światła, jak Prot z planety K-PAX
…już lepiej, teraźniejszość stała się przeszłością i tak jest łatwiej chociaż nawet nie próbuję rozumieć, to był zły dzień TUTAJ i dlatego tak bardzo tęskniłam do swoich myśli spokojnych i jasnych patrząc na las za oknem i pejzaże Czado, czasem pomimo cudów przed oczami trudno je zobaczyć, gdy mrok w sercu…oswojona z przerażeniem tamtego dnia powoli znowu widzę błękit i światło….a wszystko na wyciągnięcie dłoni, na szczęście…..pozdrawiam z deszczowych Bieszczadów )))
Ja też, Ameli jestem w szoku patrząc na rozmiary tej wierzby. U nas na Mazowszu już się tak ogromnych drzew nie spotyka … A jeśli tęsknicie, tak jak J. za wierzbami, listkami i gwiazdami w zasięgu ręki, to pakujcie plecaki i ruszamy na Rymanów pod koniec kwietnia ?!
…i to jest cud natury, i dlatego wierzby tak mnie zadziwiają, że choć wyglądają bardzo staro – niekiedy aż puste są w środku pnia – to mają siłę, by rodzić młode listki i pozwalają im rozwijać się i rosnąć przez kolejne miesiące…Gdy byłam mała uwielbiałam tańczyć z gałęziami płaczących wierzb, chowałam sie w nich i wyobrażałam sobie, że jestem na sali balowej,… albo stawałam pod najdłuższymi badylkami i bawiłam się w księżniczkę o bardzo długich włosach, którą musi uwolnić książę…hi, hi, hi…fajnie było, teraz to już nie wypada i dawno takiej wilekiej wierzby nie spotkałam.
…chciałabym żeby w moje miejsce na ziemi wrócił spokój, taki jak TUTAJ, tęsknię do gwiazdozbiorów czystego nieba i złotych spokojnych obłoków, wierzę,że ten witraż jasnego światła i zieleni pozwoli mi odnaleźć spokojne myśli…
…witraż spragnionych słońca listków, całych z drobniutkiej zieleni, w delikatnych zamyśleniach kształtów gałęzi pnących się do błękitu nad Twoją głową, ciepło Tutaj u Ciebie Czado… cieplutko… a właściciel niech śpi i zapomni o tym ,że ONE się Tutaj budzą ze snu srebrnego i ubierają się w zieleń …za chwilę obudzą się buki, poczekamy cierpliwie…. ;o))))…
Już dosyć dawno widziałem Twojego bloga i chyba obejrzałem już wszystkie zdjęcia. Wszystkie są piękne, a na niektóre można patrzeć całymi godzinami upajając się wspaniałym widokiem. Gratuluję. Chciałbym tam być i widzieć to wszystko na własne oczy, ale na razie musze sie zadowolić zdjęciami. Stracznie spodobała mi się ta cerkiew i może w wakację się do Rzepedzi wybiorę. Byłeś kiedyś w Drohiczynie? Jest tam cudny kościoł. Akurat trafił mi się na pochmurnym niebie więc na zdjeciu wygląda jak z bajki… Jeszcze raz gratuluje.
dzięki … na razie wirtualnie, ale szlaki już przecieramy i strasznie mnie cieszy jak więcej dowiaduję sie o tych terenach, ich górach i tutejszych zabytkach…tylko co Czado na to… jak jego magiczny i tajemniczy świat rozszyfrowywujemy i „podszewką na prawą stroną wywijamy”.Przyznam się, że od jakiegoś czasu Pejzaże Karpackie jak tylko mogę to z mapą odwiedzam i tak sobie po tych górach… na razie w marzeniach …chodzę
…bardzo trafne, one tutaj rzeczywiście takie bywają bardzo często….niebieskie góry….. pewnie z powodu porannej mgły albo może czary jakieś, ostatecznie to przecież kraina biesów i czadów ( z tym Czadem również oczywiście)….
Kiedy spojrzałam na to dolne zdjęcie, przypomniało mi się takie małe opowiadanie, jeśli dobrze pamiętam to Andersena, „Błękitne góry”. I gdy patrzę na te szczyty w oddali, to jakby skąpały się w barwie nieba…
Czy macie na myśli Rzepedź w Bieszczadach – k/Komańczy? Ja gdy pierwszy raz ujrzałam owo zdjęcie pomyślałam, że to odbudowana cerkiew w Komańczy, bo trochę do siebie te dwie podobne i świeże drzewo widać w partii naw i absydy (jakby nie było to miejscowości po sąsiedzku leżą), ale przecież to niemożliwe, bo dopiero drewno „uzbierali” na odbudowę tej z Komańczy…
… a jak Ci sie widzi śnieg na pierwszym planie ? Ja mam złudzenie jakby to spieniony, górski strumień spływał z jazgotem w doliny. Tak inny ‘stan skupienia’ ma ten śnieg, jakby z innego obrazu …
Przeczytałam swój powyższy wpis i przyszła mi pewna myśl do głowy … czy mogę mówić, że Bieszczady mnie zauroczyły, że serce moje do nich tęskni skoro nigdy tam nie byłam i tak naprawdę nie znam swoich prawdziwych uczuć, które towarzyszyłyby w obcowaniu z nimi, a to co odbieram i czuję patrząc na zdjęcia to przecież są to Twoje Czado wrażenia, emocje, przeżycia którymi z nami się dzielisz, a ja tak je sobie trochę ‘przywłaszczam’. Lecz ufam Ci ‘na obraz’, bo chyba tylko prawda tak piękną być potrafi… tylko może wcale nie do Bieszczadów tak wzdycham lecz do Twoich fotografii Czado. Niby to samo, ale … w filozofii przedmiot a obraz przedmiotu to zupełnie inne pojęcia, to nie to samo …Wiem…po grząskim gruncie stąpam pisząc te słowa, ale czy można mówić o miłości nawet tej platonicznej jeśli nie towarzyszyły temu realne przeżycia. Muszę konicznie pojechać w Bieszczady, by się o tym przekonać, by rozwiać swoje wątpliwości, a wtedy te przepiękne, pełne wrażliwego spojrzenia obrazy gór będą przywoływały i moje przeżycia z nimi związane. Ale przyznam się, że boję się realnej konfrontacji, bo przyzwyczaiłeś mnie Czado do swoich spojrzeń i boję się iż okaże się, że ja tak wrażliwie widzieć nie potrafię.
Dawno już tu nie zaglądałam i stęskniłam sie za Twoimi, Czado pejzażami … Szykuję się do wyjazdu w Twoje rejony. Planowałam też Magurski Park Narodowy, ale w okolicach Rymanowa, Iwonicza i Dukli jest tyle ciekawych miejsc, że nie dam rady pojechać bardziej na zachód na spotkanie z hucułami. Im należy się oddzielna wycieczka. Znów czarowne, nostalgiczne Bieszczady w niesamowitych barwach, np. I-sze zdjęcie: są tu wrzosowe wzgórza i pustynne, piaskowe połoniny w słońcu, rudość traw i plamy zieleni, jak mech w lesie … a z przodu śnieg, jak z innej bajki dla kontrastu… Cudne !!! Oczywiście są nasze stare dobre znajome, wiecznie młode śnieżyce , jak rok temu w kwietniu i w 2005 także.
…dzisiaj tak bardzo mocno potrzebuję tego światła i powietrza i przestrzeni, by odetchnąć…dziękuję, tak jest łatwiej…gdy świat mój taki zbyt mały,żeby móc spokojnie spojrzeć w niebo nad Bieszczadami, kiedy zbyt dużo myśli o cieniach…
Piękne te ostatnie topniejące połacie śniegu… w słońcu błyszczące..Piękne te pierwsze śnieżne kwiaty bielą przypominają płatki śniegu..Ach góray jednak tworzą swoim krajobrazem niezwykły klimathttp://argo.bloog.plhttp://avangarda.bloog.pl
….otworzyć oczy szeroko na świt i zmierzch, rozpędzić myśli i wspomnienia, i ruszyć gdzie oczy poniosą łowić kolejne przestrzenie bezmiaru naszego wędrowania, za kolejną dal, po następny szczyt….
Muszę przyznać, ze za każdym razem, kiedy wchodze tutaj, przeżywam swoje małe „chwile radości”. Kocham góry, przyrodę, moim marzeniem zawsze było i nadal jest wyprawa w Bieszczady. Co prawda, na razie się na to nie zanosi…Ale może kiedyś:)Bardzo się cieszę, ze mogłam znaleźć tak piękną stronę…Pozdrawiam i dziękuję:)
chwaaalipięęta ;P … a może już nie będzie ostatnich płacht śniegu i śnieżyce może przekwitną ?Ech … a tak na serio Jofa to nie bierz tych słów do siebie, bo to zazdrość dzika i nie do opanowania przeze mnie przemawia. Z nieopisanej tęsknoty za przestrzenią i pragnieniem wolności całodziennej wędrówki nie potrafię już normalnie myśleć, a strach, że majówkę przyjdzie mi spędzić na działce albo co gorsza w domu drażni moją zwykle łagodną naturę. Działka nie jest zła, ale wiadomo … z górami wszystko inne przegrywa.Pozdrawiam serdecznie .. niech Tobie i Wszystkim górskim majówkowiczom podczas wędrówek towarzyszy tak piękne światło jak z Waldkowych pejzaży i jak śnieżyc braknie to innych ślicznych kwiatków życzę. Bywajcie na szlakach bezkresnych … buty sobie zedrzyjcie i pogłaszcie góry ode mnie jak już tam będziecie ))
nie było mnie tu chwilę i już brakowało tchu… a teraz zaciagam się pięknem, wdycham każdy szczegół, przenikam do wnętrza i wiem że nie jestem już tylko cieniem… dziękuję za piękno
Witam po świętach. Zima to już chyba w odwrocie.Chociaż w górach to nigdy nie wiadomo.Ale niech juz będzie trochę słonka,pięknych wiosennych roślinek,nieśmiało wychylających swe główki spod ustępującego śniegu.
Ależ te góry są piękne … nie znajduję słów, by ich czar opisać. Zaczynam mieć obawy czy odwiedzić je po raz pierwszy, bo może się zdarzyć, że nie opuszczę ich … d o b r o w o l n i e.Często zastanawiam się, co mnie tak w nich urzeka, bo niby góry jak góry, ale TE mają w sobie COŚ, co nie sposób zdefiniować i na swój sposób są zupełnie inne od tych które do tej pory odwiedzałam. Może to niezmierzone połacie traw sprawia, że tak mnie ONE zauroczyły; te rudości, brązy, ukochane pomarańcze…cała paleta barw ziemi oko pieści i pod stopami dywany rozkłada. A może to łagodne pasma błękitniejących szczytów rozciągające się po horyzont i niczym jak kurtyna w tetrze osłaniają scenę dla magicznych obrzędów światła, które odprawia bieszczadzkie słońce nad tymi Połoninam – ~J nazywa je pięknie „grzbietami swoich smoków”. Ech Czado, Magiku milczący … swoimi fotografiami niejedną duszę już poskromiłeś, a moją wręcz górami opętałeś. Sam jeden obrazami sprawiłeś więcej niż słowa licznych przewodników.A śnieżyce jak zalotnie się do nas tu uśmiechają i nieśmiałe pochylają w zawstydzeniu kielichy, a zamiast pąsów żółte kropeczki mają niczym dołeczki w policzkach roześmianych … cudowne kwiatki pełne wdzięku, uroku … i „podstawowych” barw wiosny: zielonej, żółtej i bieli…a za „pochodne” można by uznać fiolet bratków, subtelny cynober tulipanów i błękit pogodnego nieba. Ach kolory, kolory … zima też sporo pastelowych odcieni tęczy miała, lecz pragnie się już soczystości, intensywności i eksplozji barw „niewypasionej łąki”.A na drugim zdjęciu od góry to chyba Rawki bieleją szczytami albo szczycą się bielami Pozdrawiam niestrudzonego wędrowca
ŚMINGUS DYNGUS … dla podtrzymania tradycji dzisiaj regionalnymi przyśpiewkami …Przyśli my tu po śmigusieale nos tyz nie opuście -dwa jojecka do goreckai spyrecki do rynecki,zajrzyjcie do skrzyniewyjmijcie pół świnie,zajrzyjcie do pieca,wyjmijcie kołoca,kope jajek podarujciei nicego nie załujcie…..Przyszliśmy tu po dyngusie,zaśpiewamy o Jezusie,o Panience i Piotrze,o judaszu i o łotrze.A gosposia dobra szczera,da nam placka, da nam sera…..Dyngus, dyngus po dyngusieleży placek na obrusieBaba kraje, dziad podajeProszę o święcone jaje ŚMINGUS – to iście słowiański, a tym samym pogański zwyczaj … panny dla zabawy bito wierzbowymi witakmi po kostkach za zalotne spojrzenia i uwodzenie kawalerów oraz polewano się wodą. „Zwyczaj ten najprawdopodobniej był związany z koniecznością zażycia kąpieli po długich zimowych miesiącach” (cyt. Wikipedia)Panny, które nie miały wzicia u kawalerów same polewały się wodą, wrzeszczać przy tym w niebogłosy:”Tak me zlały te zarazy! Tak me zlały” DYNGUS – to też zwyczaj słowiański i … staropolski … chodziło się z kogutkiem po domach znajomych, śpiewano przy tym pieśni reigijne lub ludowe prosząc w zamian o samokłyki ze świątecznego stołu.Oj wesoło kiedyś było…wesoło. Ciekawe czy w Polsce gdzieś jeszcze przetrwał zwyczaj „chodzenia z kogutkiem”, bo na wsi kujawskiej tuż przed Bożym Narodzeniem tradycja kolędowania i chodzenia z tzw. kozą przetrwały. Pozdrawiam etnologicznie…
Kazdy ma swoja droge. I obysmy podazali nia do celu. Dzisiaj juz Lany Poniedzialek- tak wiec zycze radosci i podtrzymywania tradycji. Niech bedzie wesolo i pieknie!
Ameli dziekuje za te piekne wiersze, szczegolnie ks. Twardowskiego. Wszystkiego najlepszego z okazji Swiat Wielkanocnych i blogoslawienstwa Bozego dla wszystkich wierzacych i tych ktorzy chcieliby wierzyc. Alleluja !!!
WIELKANOC…Wyszedł ci sobie Pan JezusWe Wielkanocną Sobotę,Kłaniało mu się po drodzeSchodzące słońce złote…Idzie na rezurekcję,Rozgląda się dookoła,A gdzie li wzrok jego padnie,Śmieje się trawa wesoła…Nagle przystaje Pan JezusI omal ze śmiechu nie pęka:”Po co – powiada – przy drodzeTa głaźna Boża Męka?”…Po co te godła śmierci?Odpowiedź wam się kłaniaJasna: gdzie nie ma śmierci,Nie może być zmartwychwstania.Dał się przekonać Pan JezusZwykłemu dziadowinie,Dlatego od lat już tak dawnychPrzy drogach na krzyżach ginie…Jan Kasprowicz, W sobotę RezurekcyjnąNiech Chrystus Zmartwychwstały przyniesie dla Was wiosenne kwiaty radości, miłości, spokoju i szczęścia. Wesołych Świąt i mokrego Dyngusa (dziewczyny nie dajcie się… walczcie o suche spódnice a także wielu kolorowych spotkań z budzącą się do życia przyrodą … moi mili.Może to zabrzmi patetycznie, ale jest prawdą…to drugie moje święta z Wami tu spędzone … z Waszymi przemyśleniami i Twoimi Czado pięknymi i wzruszającymi fotografiami.”Szukam,szukania mi trzeba”, ale sprawiacie, że jest to łatwiejsze i chyba właściwą drogę obieram …Nie umiem być srebrnym aniołem,ni gorejącym krzakiem,tyle Zmartwychwstań już przeszło,a serce mam byle jakie.Tyle procesji z dzwonami,tyle już Alleluja,a moja świętość dziurawa na ćwiartce włoska się buja.Wiatr gra mi na kościach mych psalmyjak na koślawej fujarce -żeby choć papież spojrzałna mnie – przez białe swe palc.Żeby choć Matka Boskaprzez chmur zabite wciąż deski,uśmiech mi Swój zesłała jak ptaszka we mgle niebieskiej.I wiem, gdy łzę swoją trzymam jak złoty kamyk z procy,zrozumie mnie mały Baranekz najcichszej Wielkiej Nocy.Pyszczek położy na rękusumienia wywróci podszewkę,serca mojego ocali czerwoną chorągiewkę.ks. Jan Twardowski, Wielkanocny pacierzDziękuję Wszystkim, pozdrawiam wiosennie … i bywajcie na karpackich szlakach.
Bardzo, bardzo dziękuję… wspinając się na tą górę i towarzysząc Chrystusowi w męczeńskiej drodze dzieliliście Jego tród … dosłownie, ale dziś Pan już Zmartwychwstał…
Dziekuje ci, Czado., za te droge przez gory z Panem Jezusem. Chcialabym pojsc tam razem z wami, przezyc te droge krzyzowa i doznac wzruszen, uniesien duszy. Mysle, ze to pomogloby mi zblizyc sie do Boga, odnalesc siebie. Czado wesolych swiat Wielkiejnocy. Serdecznych spotkan przy swiatecznym stole, blogoslawienstwa BOZEGO, ALLELUJA ! ALLELUJA !!!
Mogę tylko powiedzieć że to moja „nasza” kapliczka ponieważ staramy się ją utrzymać w jako takim porządku. Bywa że 15-go sierpnia odprawiana jest przy kapliczce msza. Trafić do Sukowatego niełatwo bo ….taka wieś już nie istnieje, choć wczoraj byłem tam na cmentarzu. W sumie z domu mam tam 10-15 minut. Takich miejsc jest w Bieszczadach mnóstwo. Wystarczy pochodzić po chaszczach. Najlepsza pora to właśnie wczesna wiosna – zanim wyskoczą chwasty.
WIELKA SOBOTA…Maryjo, Pani Aniołów! – u Ciebie O twej Korony prosim zmartwychwstanie – A niech się wola Syna Twego stanie Na ziemi-naszej, tak, jako jest w Niebie. I niechaj wielkie będzie zmiłowanie Od góry-jasnej ku biegunom-nocy: Bo zapatrujem się na krzyżowanieI Eloj-lamma!… – wołamy – pomocy!…Maryjo, Pani Aniołów, u Ciebie O Twej Korony prosim zmartwychwstanie – A niech się wola Syna Twego stanie Na ziemi-naszej, tak, jako jest w Niebie…Amen. C.K. Norwid
WIELKI PIĄTEK…”Męka”(…)O, nie móc, znużonemu, umrzeć w ciszy!… ProchuBezsilny!… O, konanie, wśród wrzasków motłochu!…Kur zapiał… Jak głos rani… Gdzie Piotr?… Czasu mało…Przebaczam winy łotrom i wszetecznej dziewce…Patrz! Zbiry lśniące ostrza wtykają na drzewce…Więc już?… Jam gotów… Wiedźcie mnie… Pobladłeś, Janie?Matko… Otrzyj mi czoło… Ściszcie zgrai krzyki…Uczniu mój… rozsypujesz w ucieczce srebrniki…Trzeba… A moc wytrwania słabnie… Ojcze…Panie… Leopold Staff[Eloi, Eloi, lamma Sabachtani? - Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił?]
Podpowiedz nam, Czado, gdzie jest taka urocza, żywa kapliczka ? Gdzie dokładnie leży Sukowate ? Nie mogę znaleźć na mapie … Może pokażesz nam jeszcze inne wiejskie kapliczki z Bieszczad, albo może chociaż wymienisz te najbardziej urodziwe, żebym mogła zobaczyć je na własne oczy na jesieni …
… tak …, bo zaiste ‘ostatni będą pierwszymi ‘ w życiu po życiu, w łasce po znoju człowieczym … Dzięki ponownie, Ameli za Wielkanocny kilim wierszem tkany.
Dziękuję, Ameli za piękną i bogatą w strofy poety wypowiedź ( trochę się chyba napracowałaś … ? ). Najbardziej adekwatny do tematu zdjęć i najpiękniejszy jest, moim zdaniem, wiersz pt. ”Wiara Zdziwienie’. Właśnie z takiej prostodusznej i szczerej wiary wynika całe prostacze piękno tych leśnych, polnych kapliczek … Zawsze się wzruszam takim widokiem i cieszę się, że ktoś o nie dba, przystraja, troszczy się i świecę w okienku stawia dla zdrożonych wędrowców, zagubionych dusz … i żeby pioruny odgonić i wilki spłoszyć … Jestem wdzięczna, że dzięki wierze opiekunów kapliczek one jeszcze istnieją, zamiast trwać jak kupa gruzów w gęstwinie zarośli, w zapomnieniu i niebycie …
przydrożna kapliczka dająca wytchnienie i zadumę po drodze i uświadomić sobie komu zawdzięczamy taką przyrodę,widoki, nas samych,spojrzeć w ciszy w głąb siebie i dalej pójść swoją drogą,
WIELKI CZWARTEK…”Wieczerza pańska”Był wieczór Paschy; w milczeniu głębokimSiedli napoju pożywać i jadła -Wieczernik szarym napełniał się mrokiem;Półjasność zmierzchu, mglista i wybladłaNa stół białymi zasłany rańtuchyI na ich twarze łagodnie się kładła.I cisza była; a w tej ciszy głuchej,Przez kratę okna powiew coraz rzadszyGnał z pól zielonych wiośniane podmuchy.Pośród rybitwów tych ubogich siadłszyChleb w obie ręce wziął i kielich wina.I zadumany w twarze uczniów patrzy.A w tych żrenicach Człowieczego SynaMistycznych brzasków grała jasność złotai myśl ogromna jakaś – i jedyna…Z ich oczu – serca patrzała prostota;Pierwsi pić mieli z Kielicha Miłości,Pierwsi pożywać mieli Chleb Żywota.Iż byli, jako ptaki leśne – prości. Lucjan Rydel
Wypowiedzianych słów się nie cofnie i źle mi z tym na duszy…może słowa ks. J. Twardowskiego choć trochę mnie usprawiedliwią (wcielam się w rolę cymbała)…ROZMOWA Z CUDOWNĄ FIGURĄ… Wcale nie jesteś cudownawestchnąłmasz nieforemną głowęszorstko cię ociosaliprzynajmniej o półtora metra za długi palec – Mój ty cymbale – pomyślałaCudowna – bo mnie ludzie pokochali I jeszcze… to też chyba o mnie…WIELKA MAŁAszukają wielkiej wiary kiedy rozpacz wielkaszukają świętych co wiedzą na pewnojak daleko odbiegać od swojego ciałaa ty góry przeniosłaśchodziłaś po morzuchoć mówiłaś wierzącymtyle jeszcze nie wiem… wiaro malutka A na koniec o szczerej i prawdziwej wierze, której mi często brakuje…WIARA ZDZIWIENIEBoże broń wiary prostych ludzinie wyuczonej na lekcjachnie przepytanej i sprawdzonej że w sam razrodzącej się jak lew na złość wszystkim innym kotomod razu z otwartymi oczamizdziwionej od początku do końcajak psiak co nie wie dlaczego mówi ogonembez retoryki stukającej kopytkiem w piekletakiej która nie sprawdza żeby rozumiećale wierzy żeby wiedziećze świętym Antonim od zgubionego kluczaz gromnicą na wszelki wypadektakiej która powtarza że jeden plus jeden to trzybo jak dwoje to musi być i Pan Jezus
Takie miejsca są dla mnie trochę (jak to ująć, by nikogo nie urazić)… estetyczną rozterką? Bo z jednej strony pałam niechęcią do wszelkich sztucznych kwiatów i obrusów, a z drugiej strony w jakiś sposób poruszają mnie różnorodne kolory, figurki Matki Boskiej malowane trochę naiwnie (niczym malarstwo Nikifora, Erwina Sówki bądź Teofila Ociepki) i najdrobniejsze, nawet w postaci obrazków czy różańca – „dowody” wiary, intencji, podziękowań, które zdobią owe kapliczki.Może w tej kwestii nie powinno być z mojej strony polemiki, ale czasami wydaje mi się, że natłok sztucznych współczesnych kolorowości trochę szpeci te stare, pełne surowości, klimatu i swoistego ducha dawnych czasów kapliczki.Jednak Miejscowym należą się podziękowania i jestem im bardzo wdzięczna, że potrafią uchować je przed zapomnieniem i zniszczeniem. Wiem, że zaangażowanie ludzi w dbałość o takie miejsca powinnam ocenić nie ilością sztucznych kwiatów, ale szczerością intencji i sercem, jakie wkładają, by zachować kapliczki. W sumie to dzięki Nim kapliczki jak ta i jej podobne mają swój niepowtarzalny ludowy, wiejski charakter – i mi bliski sercu, bo na wsi się wychowałam, ale sztucznych kwiatów i tak nie lubię Wystrój owej kapliczki przywołał mi na myśl Kult Marii w Ameryce Łacińskiej (np. Meksyk), gdzie zwykle szaty Marii są bardzo kolorowe i bogato zdobione, a samą Matkę Boską stawia się w otoczeniu wielu prawdziwych kwiatów.A sama kapliczka w Sukowatem (jako budowla) jest przecudna, może i przydałby się jej remont, ale z pewnością straciłaby wtedy na swoim uroku. Te grube ściany, malutkie czterodzielne okienka, ściany, na których prześwitują wcześniejsze warstwy farby, z pewnością (błogi w letnie upały) chłód i szczególny zapach – wilgoci, drewna, kadzidła, świec, niekiedy prawdziwych kwiatów – zapach świętości … sprawiają, że tak bardzo lubię odwiedzać te niezwykłe miejsca – dla mnie „pustelnie odnalezienia (odnowienia) wiary” – i zaszyć się tam na jakiś czas ze swoimi przemyśleniami, rozmową z Aniołami i nie tylko…Sądząc po kilku figurkach Matki Boskiej, może i po błękicie (często spotykanym w kapliczkach), który prześwituje tu z pod spodu, to z pewnością Świętej Marii poświęcono tą kapliczkę.
…..a noc, ta księżycowa narzeczona czeka w sukni z pomarańczowego zmierzchu na swój taniec, gdy dojdziemy w miejsce dobrze znane, zasiądziemy przy blasku księżyca, otworzymy oczy zmęczone i patrzeć będziemy urzeczeni na jej taniec zbyt odważny by mrok go nie ukrył w światłocieniach przed ludzkim spojrzeniem….
„… razem ze słońcemze słońcem wciążrazem ze słońcembiegnijmy do kresu dnia …”to właściwy kierunek… złotem promieni przyprószoną łąką, na przełaj?miejsce dobrze znane…czy nam również, bo znajomo wygląda?Mam trzy ‘wątpliwości’ więc u źródła wolę wypytać albo … o podpowiedź ładnie proszę ‘Pana przewodnika’
Czyżby to powrót w rodzinne strony po całodziennej włóczędze, Czado ? Oj, nóżki bolą i plecki chyba też ? U mnie napsocił jakiś interenetowy chochlik, bo na początku było tylko jedno zdjęcie, ale teraz się rozmnożyły…? Ja również tu będę za jakieś trzy tygodnie z hakiem !!! Pozdrawiam wszystkich łazików.
Nie mam pojęcia, może wina przeglądarki, choć nic sie nie zmieniło… bądź co bądź – czarno:( a to przecież najbardziej wyczekany element internetowych podróży… za jaką karę? nie wiem, win jest dużo;)pozdrawiam po ciemku!
Księżycu! Przy ołtarzu chmur – wieszczku i kapłanie – daj mi sny – takie skrzydlate – samotne – przejasne -Bym zapomniał, że idę w wyklęte otchłanie,Iskrząc się męką ognia – aż w dymach zagasnę!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .Ciemne drogi me!wysrebrzone – ukochane – wycałowane przez księżyc! Tadeusz Miciński…Aby Pamięć nigdy nie zgasła i niczym wieczne ognisko iskrami dobroci i miłości trwała w naszych sercach wiecznie.Zdjęcia są niesamowite i jak nic innego oddają żar wiary i serca, którym darzył wszystkich ludzi… i sprawił też, że potrafimy mówić jednym językiem, jednym głosem dzwięczącym…bez względu na kolor skóry, wyznanie, czy pochodzenie…Jemu Wilekie Dzięki, że świat cały godził….
Bywają chwile, że w czterech ścianach biura siedzę, jak pajac w pudełku, gdy na podwórku słońce grzeje i świat pędzi w nieznane …Tak w ogóle to jestem buntowniczką, renegatką i brzydzę się wszelkim ‘przymusem od 9.00 do 17.00′ , gdy miałabym ochotę na inne, bardziej twórcze zajęcia. Może to już czas zmienić pracę ? ;P Wyobrażam sobie grymas ulgi na paszczy szefa …
Carrmelito, chyba nie pałasz wielką sympatią do biura … wcześniej chciałaś je śniegiem zasypać, a teraz w ognisku strawić pragniesz … czyżby potęga żywiołów podsuwała niecne zamiary i kreowała demoniczne myśli? Ale rozumiem… niektórych miejsc, w których zmuszeni jesteśmy przebywać odcięci od świeżego powietrza i naturalnego światła chętnie byśmy się pozbyli. Siła wyższa – trybinką miejskiej machiny jetseśmy, ale czarne myśli snuć możemy (oczywiście z umiarem ;P nikomu nie szkodzą, a nam ulgę przynoszą )
Jak cudownie ciepło przy Twoim artystycznym ognisku, Czado. A już myślałam, że zamarznę w wyludnionym przed świętami biurze. A tu proszę: ‘kamyczek do mojego ogródka’ w zw. ze zdjęciem z 18.03.07. pt. ‘Za dalą dal’ . Chciałam płomieni, to się ich doczekałam. Ogień, jak wiadomo, jako bóstwo może się objawić w różnej postaci … Forma ognistych patyków jest oryginalna, nie przeczę. Szczególnie w nawiązaniu do gałęzi drzew w tle. A może by tak małe ognisko na posadzce w biurze ?! Cóż, poświęci się parę krzeseł i biureczko szefa, hi, hi …
Ponownie jestem oczarowana! Z każdym dniem jestem bliżej momentu, gdy opuszczę wielkie miasto i przeniosę się na południe. Te miejsca i widoki nigdy mi się nie znudzą.Mój faworyt to zdjęcie drugie od dołu. Ja nie potrafię uchwycić sekundy, Ty zdecydowanie jesteś w tym Mistrzem!
Ponownie jestem oczarowana! Z każdym dniem jestem bliżej momentu, gdy opuszczę wielkie miasto i przeniosę się na południe. Te miejsca i widoki nigdy mi się nie znudzą.Mój faworyt to zdjęcie drugie od dołu. Ja nie potrafię uchwycić sekundy, Ty zdecydowanie jesteś w tym Mistrzem!
Mówię poważnie. Mam w rezerwacji pokój 2-osobowy z łazienką i jadę sama, bo moje towarzystwo robi karierę zawodową, a tak naprawdę nie chce im się chodzić po górkach i zrzucać kilogramy. A gdzie lepiej połączyć przyjemne z pożytecznym, jeśli np. nie w takim Rymanowie i okolicach ! Czado wie najlepiej … ? Co do pokoju, to nie wiem, jaki będzie bo nigdy go nie widziałam, tyle co dane z Internetu. Tak więc jadę w ciemno, ale nie pierwszy raz. Cóż, chyba jestem już zahartowana. Jeśli naprawdę chciałabyś zabrać się do Rymanowa ze mną lub dojechać do celu na wskazaną kwaterę, to zapraszam pod ‘kukułki’, jak zwykle i tam ustalimy szczegóły.
Carrmelito, no nie wierzę? Czy mówisz poważnie? Mogłabym „podpiąć” się pod Twoją wyprawę…zabrałabyś mnie ze sobą? Ja już pokornie z losem zaczęłam się godzić, że w maju tylko działeczka zachowawczo, tak dla relaksu będzie, a tu taka niebiańska propozycja ”Moja rękawicza do pary” od gór nie stroni i też do nich wzdycha, ale jak to w wydawnictwie termin jest i „głową muru się nie przebije”…musi zostać.Ale mnie diabelsko podkusiłaś zasnąć teraz nie będę mogła Już pod wierzbą serce mocniej mi zabiło, ale „jezyk gryzłam”, by sobie nadzieji nie robić, a tu proszę …otwarcie i prosto z mostu „bałamucisz” moje marzenia …niezmiernie Ci dziękuję.Jeśli się nie rozmyśliłaś jutro dam znać.Ojej … przez ostatnie dni tyle pozytywnych wrażeń mnie spotyka i tyle dobrych wiadomości…dawno taka radosna nie byłam.Carrmelito, ale czy to wszystko na poważnie, czy raczej poźna pora mąci moje zmysły…szczypanie nie pomaga…muszę się u Ciebie upewnić…Ale się rozgadałam …to z emocji…Dobanoc..do jutra, tzn. do dzisiaj lecz późniejszą porą dnia Jeszcze raz dziękuję
Dlaczego ma nie być gór ? Czyżby Twoja ‘rękawiczka do pary’ nie wykazywała zainteresowania trekkingiem w okolicach Piwnicznej Zdr. ? Jeśli tak, to pakuj w walizkę dobre buty i kurtkę i spotkamy się w Rymanowie Zdr. Mój autobus jest u celu 28.04.07. około 16.40. Dla chcącego nic trudnego ! Jeśli chodzi o ceny, to pokój dwuosobowy z łazienką, TV,czajnikiem elektr. chodzi w cenie 24 zł/os. za dobę bez wyżywienia. Może Twoja druga połowa da się namówić na uroczy Beskid Niski ?
No proszę … Brawo Ameli ! A już chciałam zapytać po przeczytaniu dwóch zwrotek, skąd taki piękny wierszyk wytrzasnęłaś ? A tu wszystko się wydało po trzeciej zwrotce … Co te klimaty wiosenno-kwiatowe autorstwa Czado z nami wyrabiają, Ameli !?
Mój ogródek to kilkanaście doniczek z kwiatami, więc śnieżyc sobie nie posadzę Trzeba jednak wiedzieć, że śnieżyce są silnie trującymi roślinami i należy pamiętać, że są POD ŚCISŁĄ OCHRONĄ ! dlatego w ich naturalnym środowisku tylko okiem podziwiać możemy. Czytałam, że w Wielkopolsce znajduje się rezerwat śnieżyc, to podobno 4 ha kwiecia…wyobrażacie sobie? Widok białego morza kwiatów pewnie zwala z nóg … za ich sprawą las na nowo śniegiem się okrywa – tym razem kwietnym.
O zaspanych kluczykach, które ociągają się by otworzyć drzwi Wiośnie niecierpliwej…Leśny wietrzyk zbudził nas o świcie Wiosna już nas wita A my takie nieuczesaneSpozieramy spod suchego łyka.Dopiero, co żeśmy oczy otworzyłyI słońce nas promieniem jeszcze nie ogrzałoAle dni kilka minieI w zieleni będziemy pysznić się chwałą.I będziemy czarować żółtą główką rosochatąI będziemy w błękitnej rosie, co rano zażywać kąpieliBy goście blogowi … „niebogi” – o nas nie pomyśleli …a tak jakoś ….udzieliły mi się kwiatowe wierszyki Carrmelity, które niczym wiosna rozsiała w zakamarkach bloga.
Pierwsze zdjęcie rozpoznałam od razu: pierwiosnek ( nie wiedziałam, że to ‘kluczyk’ ) – takie zawsze kwitły u mamy w ogródku, ale najwiecej było bordowych z żółtym lub białym środkiem lub czerwonych. Co do drugiego, wątłego kwiatuszka, to nie wiedziałam co to za ‘nieboga’ w oszronionej trawie. A to podbiał ! Taki sam, jak na rysunku na pudełku świetnych pastylek na gardło z tymiankiem, podbiałem i prawoślazem. Polecam. Człowiek wiecznie się czegoś uczy …
Wiosennie, ciepło słonecznie,wstępuje energia do nowych wyzwań.Serdeczne życzenia :NIECH TE ŚWIĘTA WIELKIEJ NOCY SPŁYNĄ RZEKĄ BOSKIEJ MOCY,OTULIWSZY SERCA WASZE WIELOBARWNYM KWIECIEM MARZEŃ – dla autora tych cudnych zdjęć i korespondujących „blogowiczów”.Pozdrawiam.
tak zwyczajowa nazwa pierwiosnków:) „klucze do wiosny” – może stąd nazwa.. a śnieżyce z zielonymi i pomarańczowymi choduję w ogródku obok narcyzów, cebulkowe, rosną na 20-30cm, po zerwaniu w wazonie mają 20cm, jeśli masz ogródek posadź sobie:)
Dziękuję ~am za nazwy tych kwiatuszków. Moja ciekawość też jest serdecznie wdzięczna, bo po „zamieszaniu” do jakiego doszło przy fotografii „Niby zima” z 27.I.07 nie miałam wczoraj śmiałości spytać o godność tych skromnych, a zarazem cudownych roślinek. Podczas dzisiejszej wycieczki widziałm sporo podbiału – rósł przy leśnym rowie lecz z wysokości roweru dziwne wydały mi się te kwiatki, bo…myślałam że to mlecze i podejrzane było to, że wyrastają z suchej trawy zamiast mieć zielone liście – teraz wiem, że to nie był mniszek lekarski Szkoda tylko że wcześniej nie wiedziałam o zdrowotnych właściwościach tak wyglądającej roślinki, bo narwałabym na „ziółka”. Czado…próbowałam dzisiaj w leśnych ostępach znaleźć śnieżyce (opiewane u Ciebie w kwietniu 2006), ale nie powiodło się. Podążając za tropem białych punkcików rozrzuconych na leśnym runie trafiłam na zawilce. Też urzekały lecz nie miały jak śnieżyce tych uroczych, żółtych kropeczek na płatkach na których najbardziej mi zależało, by zobaczyć w „oryginale”. Śnieżyce chyba na nizinach nie rosną, bo jeszcze nigdy ich nie spotkałam.
Kluczyki i podbiał – kluczyki urywałam jedną trąbkę po drugiej i wysysałam słodką kropelkę, a podbiał zbierałam do spódniczki, wysypywałam na ścierkę i dawałam na parapet do suszenia na „ziółka” (herbata na kaszel). Było to całkiem dawno. A właśnie mija druga rocznica śmierci mojej babci, która kazała mi ganiać nad rzekę i szukać podbiału z pierwszymi ciepłymi dniami wiosny. Pewnie nadal uczy zbierać podbiał (same główki!) mieszkańców po tamtej stronie, i herbatkę z podbiału z miodem parzy św. Piotrowi bo on ciągle w przeciągu, przy drzwiach… Babciu, w bieszczadach już podbiał! Ja jeszcze w Beskidach nie szukałam, ale znajdę czas w nalbliższych dniach, żeby sobie przypomnieć jak to sie robi.
…ja też, ja też…wystawiałam dzisiaj blady pyszczek do słonka (jakTwoje kwiatki) i rozradowana każdym cudnie ciepłym promieniem słoneczka liczyłam chmurki na niebie i motylki ( w gwarze potocznej cytrynki, bo żółte takie) i czekałam na królewicza z bajki , wstyd się przyznać ale zrywałam kwiatki ( niechronione) i znowu pewnie od nadmiaru świeżego powietrza jak niedżwiedź jakiś zasnę zanim doczekam się niespodzianki (?)…powiedz, jak Ty potrafisz nie zasnąć i koło północy stać Cię jeszcze na nocne czarowanie pierwiosnków ? treningi jakieś , czy tak już masz? zdradź tajemnicę śpioszkowi….;)))))
No nareszcie wiosna Jak spotkasz niedźwiedzia to ucałuj ode mnie ))) Żal takie kwiatki zrywać Cudowne zdjęcia … zawsze zastanawiało mnie to jak Ty to robisz … całymi dniami wędrujesz po górach ? Naprawde zazdroszczę … oddać się naturze … Ej czemu na Mazowszu nie ma gór ? xD
Piękny wierszyk na zgodę …Po takim kwietniowym rymowaniu błogość wiosenna nastała. Swoją drogą, nie wiedziałam, że to właśnie męskie, żółte koćki tak pięknie pachną . Delicje !!! Człowiek się wiecznie uczy, a i tak umrze niedouczony …
Carrmelito trochę źle się zrozumiałyśmy, ale to wynik mojej niewiedzy botanicznej … od zawsze myślałam, że kolor puszków żółty czy szary zależy od różnych gatunków wierzby, a nie od stadium kwitnienia rośliny – dlatego pisałam, że koćki to u nas bazie. Myslę jednak, że wiele osób zamiennie nazwa kotki = baziami … o koćkach na koniec Pisząc o zapachu dębiny miałam na myśli te szare – z czym się ze mną zgodziłaś (a beczki nie miej za złe – tak mi się jakoś napisało i pewnie niechcący chmielem zapachniało Trochę poczytałam i … moje skojarzenia w samaku i zapachu z dębem to pewnie za sprawą taniny, którą zawiera wierzba. A „koćki” na zdjęciu Waldka to męskie kwiatostany wierzy iwy, która u nas zakwita najwcześniej … byłam, wąchałam i rzeczywiście pachną kwiatowo, miałaś rację do co zapachu delikatnego jaśminu. A tak przy okazji o żeńskich kotkach … wyglądają inaczej – są bezfutrkowe i rośną na osobnych drzewach.Na zgodę wierszyk M. Konopnickiej Kocanki, kocanki, Gałązka wierzbowa! Rozwinęła nam się Ta palma kwietniowa. Rozwinęła nam się Nad tą bystrą wodą, Zapachniała wiosną, Kwietniową pogodą! koćki = kocanki … to te zakwitłe na żółto?pozdrawiam wiosennym wietrzykiem i zielenią kojącą
Dębiną pachną bazie, gdy są szare i miękkie ( późniejszy okres ) i pozbawione tych cudownych puszków – pręcików zakończonych żółtym pyłkiem, które sprawiają, że kociek jest trzy razy większy niż normalnie. To stadium kwitnienia na zdjęciu nie pachnie beczką ale kwiatowo !!! Jeszcze raz je dzisiaj urwałam z wierzby karłowatej – ogrodowej i specjalnie wąchałam, doszukując się dębiny…. niestety, to nie dębina to ewidentnie zapach pyłku.
…dla mnie frezja czy jaśmin mają bardziej słodki zapach, a ‘koćki’, które u nas nazywamy baziami, kojarzą mi się w zapachu jak i smaku (lubię te szare, puszyste pąki, tylko nie piszcie, że są trujące z zapachem dębu, debowych beczek…taki intensywny, ostrawy zapach „rasowego” mocnego drzewa – zdecydowanie nie delikatnych kwiatów.A co do kwiatów…za moim oknem zakwiatją prześlicznie, na różwo drzewa rajskich jabłuszek, aż pościągałam firany, by je lepiej widzieć, by ich piękno łatwiej chłonąć. Wiosna sprawia, że jak rzadko kiedy lubię swój widok zza okna, który zwyle przytłacza ilością wpatrzonych w moje innych okien i rozjeżdżających asfalt samochodów. A tak dzięki młodym pąkom, soczystej zieleni listków i „zaspom” różowych kwiatków wystajacych ponad parapet, nie zwracam uwagi na harmider miasta, a w myślach przenoszę się w inną przestrzeń.
…pewnie, że to ptaszek – treluje śmaiło oznajmiając wiosnę…powiedzmy, że to ‘kocik’ wróblowaty, bo taki mały i szary…a jak zadziera łepek, by go lepiej było słychać pozdrawiam wiosennymi promieniami słońca
…a ten jeden ‘kocik’ wygląda zupełnie jak jakiś mały ptaszek ?no, ten drugi od dołu, czy może ja już mam omamy jakieś? czyli widzę coś innego niż powinnam?…jaśli tak,to ratunku, bo źle ze mną, pewnie po tym spacerku coś mi się stało z oczami…..
I zrobiło się wreszcie wiosennie i świątecznie … Czy wiecie, jak pięknie pachną puchate koćki w tym właśnie stadium ( ‘kwitnienia’ ? ). Urwałam parę gałązek do wazonu, a cały pokój zapachniał jakby frezją i jaśminem, ale bardziej łagodnie … Z czym Wam się ten zapach kojarzy ? Czado, dajesz nam nie tylko zdjęcia ale i zapachy !
~ameli
21 Kwiecień 2007 00:51
…zielono mi, zielono Tobie, zielono nam wszystkim…i znowu jak dzieci z górek tym razem zielonych się cieszymy
~J
20 Kwiecień 2007 22:13
…w nocy pewnie spadł zielony śnieg i teraz jest zielona górka i zielone sanki i z zielonej górki na pazurki można po zielonym śniegu zjechać , brak tylko zielonego bałwana,który jest jakby do mnie podobny ….tak jakoś zielono mi wyszło znienacka, bo to taka dziwna pora roku…..zielona…..;o)))
~Carrmelita
18 Kwiecień 2007 12:28
Na Kopcu dziwy jakieś ?! Smuga światła odprawia ‘czary – mary’ ? Idzie od lasu po łące i zamienia kolory jesienna na wiosnne. Jeszcze został jej złoto-rudy las w oddali do zaczarowania …
~ameli
17 Kwiecień 2007 03:55
A Kopiec jakby w jesieni pozostał …i tylko soczytość i zielona aksamitność pierwszego planu podpowia nam, że z wiosną mamy już doczynienia.
~Julia
15 Kwiecień 2007 02:54
Powitac wiosne w calej krasie jej kolorow- to jest to. U nas tez zaczyna sie wszystko zazieleniac.
~mama
14 Kwiecień 2007 22:28
Wspaniała wiosna i ajk zwykle wspaniałe góry…Pozdrowienia
~J
14 Kwiecień 2007 10:25
.. u mnie trawiastość jeszcze trochę malutka, nabiera dopiero wigoru, żeby było można biegać na bosaka po łąkach gdy majowe słońce wychyli się już spoza wzgórz i pozwoli zdjąć traperki, i dać się połaskotać trawkom już podrośniętym po stopach …lubię gdy dłuuuugie cienie drzew gaszą w gorące dni promienie słońca na łąkach by dać wędrowcom odetchnąć, czyżby to tęsknota za upalnym latem? przecież zawsze twierdzę ,że nie znoszę upałów, no nie wiem…