Jak się nazywa to nie nazwane”…jak się nazywa to co uderzyłoten smutek co nie łączy a rozdzielaprzyjaźń lub inaczej miłość niemożliwato co biegło naprzeciw a było rozstaniemwciąż najważniejsze co przechodzi mimoprzykrość byle jaka jak chłodny skurcz w piersita straszna pustka co graniczy z Bogiemto że jeśli nie wiesz dokąd iśćsama cię droga poprowadzi…”
i kolejne twoje wspaniale zdjecie ktore przenosi mnie w miejsca gdzie moge odpoczac,oderwac sie od swiata……..marze zeby pochodzic po takiej lace,dziekuje ci za jej”namiastke”bardzo piekna bo widziana twoimi oczyma!
polnym pustkowiempokłonić się głogowemu drzewuw szumie liści usłyszeć wołaniewplątać stopy w bujność traw jesiennym świerkiem odnaleźć drogęna horyzoncie w niebieskości chmurdo domuPozdrawiam. Zazdroszczę Ci. Brakuje mi takich miejsc i takich spacerów…
jak byłam mała często chadzałam takimi drogami włucząc się po polach, łąkach i lasach – zdjęcie zatem mogę nazwać sentymentalnym jak dla mnie, bo przywołało wspomnienia
Gdyby nie ta brzoza po prawej,byłby to zwykły widoczek,a tak jest to przepiękne zdjęcie-moim skromnym nieprofesjonalnym zdaniem.A propos-oglądam ten blog od kilku godzin i napatrzeć się nie mogę.Wrócę tu jeszcze.
Twoje zdjęcia zaczynają działać na mnie destrukcyjnie ;] Zaczynają mi mieszać i prowadzą do dysfunkcji procesu motywacji Po prostu nie chce mi się uczyć, mam ochotę wyrzucić wszystkie książki do kosza kusząco stojącego nieopodal i czmychnąć stąd jak najszybciej… w góry. Gdzie takie barwy czarują nas nieprzykurzone i niewyblakłe, jak tu w Warszawie…’Chciałbym jednym zdjęciem zmienić światale powstrzymam się jeszcze…’I ja też. Się powstrzymam. Nie ucieknę. Pójdę na spacer po cmentarzu powązkowskim. I poszukam innego piękna. I wezmę taki stary aparat, który wczoraj podarował mi mój Ktoś, taki niesamowity stary aparat, który ma kliszę 6×6 i taki staroświecki, bodajże skórzany obiektyw jak harmonijka Czarowność. ))nen.
Tam u góry w prawym rogu, widać to schowane słoneczko … -wszystko widać… oczami wyobraźni … bo przecież magia polega na tym „co kryje się za” … a wyobrażeń będzie mnóstwo …-mroweczkab…
Za tym drzewem schowałem słońce świecące w obiektyw, które było zbyt mocne by znaleźć się w kadrze (wypalało wszystko). Ale zgadzam się, że tej brzozy po prawej trochę za dużo. Dziękuję za opinię i pozdrawiam.
szczęśliwykto patrzeć potrafii widzikto nie szuka daleko ułudybo pod nogami trawai liście mówią muzostań…Pozdrawiam ciepło, lecz już deszczowo ( u nas…)
i nagle obejrzałam wszystko…. zaczarowana kompletnie… od góry do dołu piękne bardzo…. zabieram Cię sobie do linków.. chcę to widzieć często, dzięki:)))http://oeai.blog.onet.plczerwone zachodnie lustro
I jestem znów, choć na kilka chwil… Żeby odetchnąć tak jesiennie i radośnie, takim światem nietutejszym i tutaj chwilami zupełnie nierealnym. [Jestem w oszklonym budynku Biblioteki Uniwersyteckiej. Przez szklany sufit widzę chmury wędrujące po błękitnym niebie. I oślepiające słońce. Na tymże szklanym suficie widzę też ponaklejane czarne sylwety ptaków. Tak, coś tu jest nie tak jak powinno...]Nie wyobrażałam sobie nawet, że to ‘wiosenne zdjęcie’ ma w sobie tyle ciepła, tyle miękkiej, przytulnej czerwieni… Chciałoby się tylko wędrować i wędrować… I wiesz, tak się teraz śmieję sama z siebie, bo kiedy patrzę na Twoje fotografie to wydaje mi się, że pora roku, którą właśnie w danym momencie uwieczniasz musi być najpiękniejszą z możliwych. Po czym przychodzi następna, a z nią inne czarowności, jak te jesienne palety czułych barw… i mała zauroczona Nulka zmienia zdanie Pozdrawiam ciepło,Nenyan
Dziękuję za blog. Wstyd się przyznać, ale dopiero niedawno doświadczyłam Bieszczad. I od razu zostawiłam tam serce. A to zdjęcie przypomina mi o zejściu z Tarnicy. Patrzę na zdjęcia i przypominam sobie, że chcę tam wrócić. Dziękuję.
Nie poprawiaj się dla mnie … bo to milczenie to nic złego … Twoja reakcja zwrotna mi wystarczyła ! chciałam tylko wiedzieć, że zauważasz mój ślad … i to mi wystarczy -pozdrawiam -mroweczka….
fajny blog, ja serdecznie zapraszam na nowo powstałego : http://www.moja-myszka.blog.onet.pl troche moich rysunków i pamietnik kobitki z facetem na emigracji
A ja myślę, że z pisaniem nie jest u Ciebie wcale źle – dowodzą tego piękne, czasami poetyckie tytuły i podpisy do fotografii. Czas – to już zupełnie inna historia… Tego ciągle brakuje…A zdjęcie, jak zwykle, piękne. Bajeczne. Pozdrawiam. Też ucieszyłabym się z dialogu…
Założę się, że gdzieś tam pośród drzew ukrywają sie całe zastępy Sillinga – to takie małe i mądre uskrzydlone istotki, które wymyśliłam zresztą na tę scenę wwędrowała też inna postać – w długim zielonym swetrze i czerwonym szaliku, z rudą, zmierzwioną czupryną, mnóstwem piegów i wielkim uśmiechem na twarzy…. iście bajeczny obrazek. Bardzo mi się podoba.
Zauważalny, a jakże, ale z pisaniem u mnie ciężko, z czasem jeszcze gorzej, więc z reguły tylko czytam. Przepraszam… spróbuję się poprawić.Dziekuję za ślady i pozdrawiam ciepło
Od jakiegoś czasu jestem tutaj częstym gościem … zostawiałam po sobie ślad … jednak dla Twojego oka niezauważalny … zostaje mi tylko cicho oglądać … Wasze -Twoje i przyrody dzieła … -mroweczkab…
Wiosna zagościła dzisiaj w Twoich pejzażach, wiosna – bo monitor, który właśnie wykorzystuję, nie odtwarza koloru czerwonego i żółtego… i wszystko jest tak wiosennie zielone Ale przecież jeszcze Tu wrócę, w to miejsce tak ulotnie piękne, że trzeba zamilknąć, by nie spłoszyć tych niepozornych cudów ukrytych w ciszy… i poszukam barw jesieni.”W tej bajce być chociaż narratorem…” – pięknie powiedziane (czy też wyszeptane?…) Tak, żeby zapamiętać i pomyśleć kiedyś, właśnie w takim miejscu… Chyba właśnie o takich zakątkach Stachura kiedyś pisał, że trzeba czasem się zatrzymać, popatrzeć, poczuć, zachłysnąć; po prostu BYĆ, tak intensywnie, żebyśmy mogli już Tam zostać na zawsze, choć będziemy niebawem wiele kilometrów dalej…
***A jeśli kiedyś odejdę To aleją przepełnioną liścmi Które łasząc sie do stóp jak pies Będą mi drogowskazem do nieba Bo jeżeli kiedyś odejdę To tylko w październiku Żebym mogła zapach Tej ostatniej jesieni Zabrać ze sobą Na niebieskie połoniny Pana…***
Siremka naprawdę piękne śliczne pejzaże ,ja niestey w katwoicach nie mam za pięknych widoków ale mozna jeszcez takie znaleźć prócz kopalni i zgiełku miasta będe częściej wpadać bo mi sie naprawdę podoba jeśli tyko znajxziesz chwilkę serdecznie zapraszam do mnie http://www.gisz2005up.blog.onet.pl Pozdrawaim
Dywan, na liście szeleszczące,Fieranki, na liście migoczace,Meble na drzewa, pochylone, leżące,Telewizor, monitor, na pejzaż jesieny,Rozmowę i myśli, na ciszę i zadumę,To wszystko zamieniam bo chwila przeminie.Dla Ciebie czado napisałam wierszyk. Jesteś WIELKI! Dzięki za blog.
Właśnie… I wiem, że pewnie mój ogród też nie będzie moją wyobraźnią teleportowaną do rzeczywistości, bo jak mi się kiedyś Szekspir obił o uszy „życie nie jest ani lepsze, ani gorsze od naszych marzeń, jest po prostu zupełnie inne”… Ja chyba po prostu mam taką małą nadzieję, że jak Ty będę kiedyś szczęśliwa w swoim maciupkim skraweczku świata… A teraz idę rozwiązywać swoje dwa małe dramaciki: primo – dowiedziałam się wczoraj o koncercie SDMu w Warszawie, a nie ma już na niego biletów [chlip], a secudno – po poranku spędzonym w Bibliotece Uniwersyteckiej pojawił mi się mały konflikt tragiczny na dziś wieczór – nauka prawa rzymskiego czy Kubuś Puchatek, „Kochanica Francuza”, wiersze Herberta i piosenki Poniedzielskiego?… Oj, ciężki wybór… Pozdrawiam delikatnie,nen
Okno mojego pokoju jest na wschód. Po drugiej stonie jest ruchliwa ulica. Wschodów i zachodów słońca nie da się obejrzeć z domu, który jest w dolinie i słońce chowa się za wzgórzami dużo wcześciej. Ogród nie jest cały taki. W zasadzie jest tylko jeden taki punkt (z którego zrobiłem zdjęcie), ale „mój ogród” jest taki jak na zdjęciu.
Pewien Dziennikarz powiedziałby zapewne o tym utworze, że to „czarowność” Ja niestety nie mam ogrodu i jego namiastką są pelargonie w doniczce i nieco koślawa topola nieopodal. Ale czasem, gdy spaceruję po pięknym starym sadzie w rodzinnej wiosce mojej mamy, zbieram porzeczki i agrest, i podziwiam zachody słońca, kiedy właśnie jest mi tak spokojnie i szczęśliwie to śpiewam sobie właśnie tą piosenkę… Więc pewnie dlatego też tak mi się przybłąkała teraz.I tak sobie myślę, że jeśli kiedyś będę mogła mieć właśny dom, to będzie musiał mieć pokoik z oknem na południowy-zachód i ogromny pachnący sad…Pięknie Ci się musi mieszkać w takim miejscu…
Tak! Właśnie te słowa i dźwięki wypełniały mi głowę, gdy przymierzałem i naciskałem spust migawki. I to wszystko naprawdę w moim ogrodzie, którego granic ciągle niedostrzegam.
„…W moim ogrodzie fgdzie czas lebniwypowolną strugą płynął wytrwale…”Tak się przybłąkała ta myśl, razem z tytułem, kilkoma gitariowymi dźwiękami i z niezawsze czysto brzmiącym głosem. I chciałoby się śpiewać i tańczyć. I kręcić w koło z rozpostartymi ramionami. Szukać kolorowych liści i babiego lata. I się śmiać. Tak zupełnie beztrosko.W Twoim ogrodzie… Tak cudownie opisujesz świat jego własnymi barwami… W szarych miastach czasem trudno uwierzyć w głębokie, intensywne zielenie pełne życia i rozradowane żółtości. ‘…do słońca pora iść…’ …i zaczyna się tęsknić za Górami, a przecież jeden sierpień Tam, miał nam wystarczyć przynajmniej do wiosny… )Pozdrawiam złoto-jesiennie,nenyanPozdrawiam cieplutko,nenyan
Orzeszki były ? bo zapewne na tych drzewach rosną … na moim było odrobine mniej niż minionego roku ale i tak poczułam ich smak … z pozdrowieniami -mroweczkab
***W moim ogrodzie jest cisza Zamknięta w słowie milczenia Kilka chwil mego życia I moja cicha nadzieja…*** Cóż mogę powiedzieć…zazdroszczę ogrodu i wielkiego, nienamacalnego tego czegoś , co sprawia ze Twoje zdjęcia żyją i prawiają że po prostu chce się tu wracać…to jak narkotyk…pozdrawiam łagodnie… (moja-toskania.blog.onet.pl)
doskonale cie rozumiem. sama nie moge wytrzymac bez gor zbyt dlugo- robie sie marudna, rozmarzona i wyrywam na szlak kiedy tylko mam najmniejsza okazje. „w gorach jest wszystko co kocham…” oo tak wlasnie tak, nie potrzeba nic wiecej tylko usiasc i popatrzec, bez zbednych komentarzy bo po co komentowac cos czego sie slowami opisac nei da. bede zagladac tu zcesciej zeby poogladac wszystkie zdjecia. zapraszam tez do mnie http://herissepine.eblog.pl pozdrawiam!!
A, to wiele wyjaśnia Cudne tereny. Szczególnie lubię Wernejówkę, bo tam nie dotarło jak na razie ‘zagroturystycznienie’ i jest pięknie i dziko, a tak niedaleko Puław.
Czado, mam pytanie Czy Ty mieszkasz gdzieś w okolicy Puławy-Rudawka-Wisłoczek? Już parę razy widziałam u Ciebie zdjęcia z tego rejonu (przeglądając też dawniejsze), które sprawiają mi szczególną radochę, bo bywam tam dość często. Poza tym o ile dobrze kojarzę to Twoje zdjęcia są na stronce moich znajomych, którzy prowadzą bazę noclegową w Puławach. Hm?
To jak ciepły szal otula duszę, tak się rozlewa w człowieku… . Ale, ale – w Warszawie nie widziałam jeszcze takiej jesieni, czyżby u Ciebie szybciej zabarwiła świat? Tu liście szarozielone schną i bez tej cudownej przemiany spadają pod nogi.
Bardz ładne zdjęcia… chciałabym też mieć swój aparat i chodzić z nim wszędzie, robić zdjęcia, cieszyć się każdym pięknym widokiem i z niego brać siłę do życia….
Tak pusto wkoło, nie ma nikogo.Cisza, wokół tak spokojnie.Słychać tylko szmer pod nogami,To liście, szeleszczą pod butami,I wiatr tańczy z naszymi włosami.
Cudenko wielkie! Dla mnie to impresjonizm w calej swej postaci. A Pan nadal niech bedzie takim Malarzem, ktory chwyta chwile i ukazuje je nam- ludziom zauroczonym sztuka fotografii.
to drzewo wygłada tak własnie szumiace i cieszy i oczy i dusze naiprawdziwiej i najpiekniej bo poprostu swoim niczym nie zniszczonym pieknem kolorowej jesieni!!
Niespełna tydzień temu byłam w Bieszczadach… Jak tam pięknie, jakaż cudna jesień, każde drzewo inne, każde – niby w lesie, a wyjątkowe, oryginalne. Jesień jest w górach przepiękna… taka, jak na Pana zdjęciach Pozdrawiam!
Tęsknię do takich Miejsc, jasnych, jesiennych, spokojnych. Gdzie jest tak bezpiecznie i błogo. Gdzie wiatr nas kołysze, przygarnia, przytula. A białe brzozy cicho szpeczą: wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze… I nie trzeba nam nic więcej, teklewizorów, samochodów, pieniędzy. Zamykamy oczy, uśmiechamy się samymi kącikami warg, nachylamy twarze ku słońcu i chwytamy jego ostatnie złociste promienie koniuszkami rzęs. I jesteśmy szczęśliwi…Brakuje mi takich Miejsc tu gdzie teraz jestem, w Warszawie. Styolica ma swój urok, owszem – kolorowe staromiejskie kamienniczki, z okien których zwisają mokre rajstopy, gdzie się żyje naprawdę… jesienne Łazienki i zadumę cmentarza powązkowskiego. Ale czuję się tu nieswojo, obca, samotna zagubiona; za mała do tego wielkiego miasta, gdzie wszyscy pędzą przed siebie, każdy ma tysiąc pomysłów na życie i jest pewny siebie. Chciałabym stąd uciec jak najdalej… I znaleźć swój azyl, swoje schronienie właśnie w takim Miejscu…Przychodziłam tu do Ciebie codziennie, choć cicho i milcząco… A teraz jestem daleko i nie posiadam zjawiska zwanego internetem. I nawet przychodzić się pozachwycać nie mogę…Dziękuję za te kilka chwil ciepła i spokoju.Pozdrawiam jesiennie…
Brzezina… Kojarzy mi się podwójnie: raz – z tym miejscem, gdzie to ułani ginęli (i nie tylko oni…), dwa: ze spokojem i urodą lasu jesiennego. Nie wiem, jak to osiągasz, czy to jakies specjalne zabiegi fotograficzne, ale tyle jest ciepła i światła w wielu Twoich fotografiach… Czy to „tylko” taki typ wrazliwości, który notabene, mnie ogromnie odpowiada…? To taka naturalne radość życia, od razu żucajaca się w oczy… Cudnie…zaszeptane brzozyw cichym zagajnikuczerwonym liściem kłaniają się sobiesłońce zamknięte pośród gałęziwylewa się złotym cieniemna kobierzec utkany z porudziałych trawjuż jesieńPozdrawiam.
Już któryś raz przyglądam sie temu zdjęciu … i im dłużej patrzę tym większy chaos tam dostrzegam … nie wiem dlaczego … przyroda za czymś goni, ściga się … a może ucieka …
Bardzo mi się podoba Twoja twórczość, komentuje pod ostatnim postem, ale najbardziej podobają mi się „wichrowe wzgórza”. Już nie mogę doczekać się zimy (ale takiej ładnej, którą ujmiesz w fotografii). Pozdrawiam. Ps. Trafiłam tu z bloga taka jestem, którego jestem współautorka.
Twoje fotografie (tak, fotografie, nie zdjęcia) mają w sobie to coś, że jak tylko się je ujrzy, aż się lepiej w oczy robi .. nie wiem, jakiś rodzaj ciepła, dobrej kompozycji, gry kontrastów i barw. i automatycznie klika się na nie prawym przyciskiem myszy „ustaw jako tło…” zazdroszczę a zarazem podziwiam, nieustannie. Pozdrawiam ciepło,Mincia
***JESTEM… W PŁASZCZU PODSZYTYM JESIENIĄ… JESTEM Z NOGAMI W ZIMNYM STRUMIENIU… JESTEM… Z MGŁY NAD POLAMI JESTEM… BO BYĆ MUSZĘ… KIEDY W KOŃCU WRÓCIZ I PO PROSTU MNIE PRZYTULISZ…*** Jak zwykle łagodnie pozdrawiam i jak zwykle opisuję wierszem wszak Twoje zdjęcia zawsze wywołują reakcję słowa u mnie a zwykłymi to za ubogo dla nich:)
Trzydzieści lat wstecz byłam tam z kimś kto już nie żyje, ale kto kochał tę miejcowość do szaleństwa za jej piękno. Rzadko można zobaczyć coś tak pięknego, jak dolinka rzeki Tabor. Dziękuję ci, że mogłam tam wrócić poprzez Twoją fotkę. Dziękuję, że znów zadrżało mi serce…
Cudowne zdjęcia, chociaż to nie to samo co realne ale niemalże tak samo cudowne! Pierwszy raz jestem na tym blogu i zdecydowanie nie ostatni. Pozdrowienia – taki blog, to jest to!
Wiesz-jesienia nie spaceruje…(pogoda mnie odstrasza)… no ale teraz chyba to zmienie. Rymanów i Rymanów Zdrój maja niesamowite krajobrazy i klimat. Wiem cos o tym… mieszkam tam od 21 lat. Najpiekniej jest na Kalwarii. Pozdrawiam. http://tam-gdzie-zachodzi-slonce.blog.onet.pl
No i co gdzie tu niby są te obrazki!Co?Ja na moim blogu to mam dużo obrazków!Wpadnij na niego oto jego adres:www.tajemniczy-sekretnik-eweli.blog.onet.pl
Oczywiście! Podoba nam się bardzo! To piosenka Wiesława Jarosza pt. „Pocztówka z Beskidu”.Chyba każdy, kto przeżył noc pod gwiazdami, w górach, przy ognisku, z gitarą, zna tę piosenkę. Jeżeli nie to może właśnie teraz się nią zainteresuje? Na pewno warto.Pozdrawiam
Uczylismy sie takiej piosenki mi sie podoba a wam?? ocencie :1Po beskidzie bładzi jesień, wypłakuje w dzeszczu łzy Na zgarbionych plecach niesie worek siwej mgłyPastelowe cienie kładzie zdobiąc rozczochrany lasNocą rwie w brzemiennym sadzie grona słodkich gwiazdZłotych gwiazd.ref: Jesienią góry są najszczersze, żurawin kluczem otwierają drzwiJesienią smutne piszę wiersze,smutne piosenki śpiewam ci2Po beskidzie bładzą ludzie kare konie w chmurach rżąŚwięci pańscy zamiast w niebie po kapliczkach śpiąKowal w kuzni klepie biede czarci wydeptuja traktW pustej cerkwi co niedziele żewnie śpiew wiatrPobożny wiatr..RefJesienią góry są najszczersze, żurawin kluczem otwierają drzwiJesienią smutne piszę wiersze,smutne piosenki śpiewam ci
Piękne wspomnienia mam z tym miastem związane … na wiosne jest tam niesamowicie kolorowo … ja byłam jesienią tamtego roku 14 listopada i choć wiał dość zimny wiatr też było pięknie … z pozdrowieniami … mroweczkab
Rozeszklił się tutaj jesienny oddech. Rozeszklił się tutaj sen jesiennych liści i cichy szept porannych mgieł. Można podobno kochać i nie wiedzieć o tym, można też płakać i nie czuć kropel łez. Można podobno iść i stać w miejscu…..a można zatrzymać się w zachwycie i trwać.Tak, jak właśnie we mnie rozwarło się południowe okno duszy i trwa w zadumie: nad tymi rozeszklonymi zwierzeniami jesieni…..Pięknie.Beth * mahtabi.blog.onet.pl
Oj, pasują do tej historii… Kiedyś napisałam wiersz pt. Impresja (21.04.05) – wydaje mi się, że pasowałby do tego widoku, zresztą pejzaż, który opisywałam był podobny…Pozdrawiam.
uuu, tylko jeden wiatrak?! tyle się ich naoglądałam, całe pola wiatrowe… Ale zdjęcie i tak ładne, mimo samotnego wiatraka A może właśnie w jego samotności tkwi urok…? http://www.moje-musicale.blog.onet.pl
~Kropka
26 Październik 2005 12:55
Ładne, zwykłe, przeciętne… Dotychczas reprezentował Pan wyższy poziom
~nenyan
21 Październik 2005 16:09
Jak się nazywa to nie nazwane”…jak się nazywa to co uderzyłoten smutek co nie łączy a rozdzielaprzyjaźń lub inaczej miłość niemożliwato co biegło naprzeciw a było rozstaniemwciąż najważniejsze co przechodzi mimoprzykrość byle jaka jak chłodny skurcz w piersita straszna pustka co graniczy z Bogiemto że jeśli nie wiesz dokąd iśćsama cię droga poprowadzi…”
~Julia
19 Październik 2005 17:23
Piekna ta droga! No i jak tu nie odwiedzic Rymanowa Zdroju?
~pigulkab@poczta.onet.pl
19 Październik 2005 11:02
Powiem krótko -ZDJĘCIEM JESTEM ZACHWYCONA ! mroweczkab…
~ellenai@gazeta.pl
19 Październik 2005 05:59
i kolejne twoje wspaniale zdjecie ktore przenosi mnie w miejsca gdzie moge odpoczac,oderwac sie od swiata……..marze zeby pochodzic po takiej lace,dziekuje ci za jej”namiastke”bardzo piekna bo widziana twoimi oczyma!
~Olesia
18 Październik 2005 21:30
polnym pustkowiempokłonić się głogowemu drzewuw szumie liści usłyszeć wołaniewplątać stopy w bujność traw jesiennym świerkiem odnaleźć drogęna horyzoncie w niebieskości chmurdo domuPozdrawiam. Zazdroszczę Ci. Brakuje mi takich miejsc i takich spacerów…
~misiamisia4@op.pl
18 Październik 2005 20:00
Takie piekne… i jeszcze dziewicze…
~królowa wilków
18 Październik 2005 18:27
jak byłam mała często chadzałam takimi drogami włucząc się po polach, łąkach i lasach – zdjęcie zatem mogę nazwać sentymentalnym jak dla mnie, bo przywołało wspomnienia