Tak, Waldkowa rzeczywistość przywraca nam wiarę w kolory, rześkość poranka i zapach lasu TERAZ i potem, gdy się w niej znajdziemy…Sny to tajemnicze krainy … Układamy w nich , np. : choreografię do występu baletu na scenie, trenujemy z tancerzami, jesteśmy w tym genialni i sami się sobie dziwimy, a po przebudzeniu nie pamiętamy figur, sekwencji, muzyki, nic … wielka pustka po wielkim uniesieniu. To dopiero tajemnica !? Wiesz, ja chyba już nie wytrzymam czekania na Waldkową rzeczywistość do jesieni …Zadzwoniłam do Uzdrowiska w Rymanowie z pytaniem o miejsca na termin: 28.04.- 12.05.2007. Już nie mają wolnych miejsc. Nie poddałam się i poszukam na kwaterach prywatnych, lub po sąsiedzku w Iwoniczu. Mam ochotę na niedokończony przeze mnie Beskid Niski, czyli Jaśliński PK i Magurski PN oraz Sanok. Do dzieła !
…pewnie nie taki jak moje dziwaczne,baśniowe sny od Tolkiena prawie, pełno w nich czarów, mistyki i są tak realne na dodatek ,że rano ogromnie zdziwiona się budzę w ZWYCZAJNYM świecie, w którym nie jestem elfem i moc mam jakby jakąś nie taką, i nie mam niestety tak nieograniczonej wiedzy na temat rozpraszania niedobrych snów, i kolory mi bledną na jawie, oj tam może mi się zmieni…
Warto kolejny raz, po nocy, wpadać do Ciebie, Czado by zobaczyć tak dziwne światło ( pierwsze zdjęcie ), białą pustkę ze śladami istnienia na śniegu, które poczłapało i przepadło we mgle .. Ten obraz jest bez czasoprzestrzeni, nie ma w nim ‘za’ ani ‘potem’, nie ma horyzontu, nie ma nadziei … Są tylko niesamowite drzewa, jak z surrealistycznej wizji, jakby zwrócone w jedną stronę, zamarłe w zaślepieniu, zaskoczone, patrzące w kierunku … NIEWIADOMEGO !!! …, które je zaraz dosięgnie falą uderzeniową i zmiecie w pył kosmosu …. Spokojnie … To tylko sen. To się nie zdarzy …
….jakby Ktoś chciał odnaleźć wszystko ledwie dostrzegalnie przesuwając się obok najcudniejszych obrazów ze swoich snów, jakby oczy zamknął na całe zło balansując na krawędzi realnego świata i zapomniał się w tym wszystkim na dobre, jakby mu skrzydła urosły … by się wyciszyć wreszcie na skraju realnego lasu z widokiem na raj….
…lewitując powyżej zwykłych dla mnie stanów świadomości prawie ogarnąć Twojego świata nie zdołam ?… tylko ja i przestrzeń? i pagórki westchnień, których nikt inny tak by obnażyć nie zdołał, wszędzie tyle światła, że oczy trzeba zmrużyć , żeby móc patrzeć i zachłysnąć się urokiem tamtej Twojej chwili…w wydmach czasu przesypującego nasze dni tuż obok naszego istnienia….
… a mnie przyciągają zaśnieżone pogibańce, krzywulce ze środkowego zdjęcia. Rosochate, drzemiące wiedźmy, które pod wieczór obudzą się i wyciągną kocioł na nocną zupę … jak u Shakespare’a. Uuaaaa !!
Na przekór tej oszałamiającej bieli, eksplozji cudownych form śnieżnych i blasku … śni mi się inny sen:’Gdzież jest ów lęk przykuty, spętany ?Gdzie Prometeusz, skały podpora i pomoc ?I gdzie sęp żółtooki i niespodziewany,Nalot spode łba spadających szponów ?To się nie zdarzy, to się nie zdarzy …Tkwię w pajęczynie świetlistych promieni,Czarnych kędziorów, jasnych loków …Ludziom potrzebne światło i błękit przestrzeni,Śnieg Elbrusa, biel obłoków …To się nie zdarzy, to się nie zdarzy …’
…. eeech ,żeby tak na tej białej łące ulepić bałwana śniegowego, rzucać śnieżki za kołnierze i śmiać się możliwie najgłośniej do swoich myśli najweselszych o tym jak dobrze razem coś psocić , jak wtedy gdy zbyt młodzi byliśmy na wszystko, rękawiczki całkiem przemoczyć, zmarznąć i ze zziębniętymi stopami do domu biec na placek mamy i opowieści taty…jak kiedyś… a później wieczorem plecak z marzeniami rozpakować i pooglądać wszystkie swoje dobre myśli (trochę też jesteście wszyscy w tym plecaku)…a życie nasze mija jak wichrowe podmuchy halnego…i mija przeszły już czas…mija coraz bardziej…
To czaruj ~J, bo też masz niebagatelne narzędzie do czarowania, ech Wy CZARODZIEJE… Połączcie siły i stwórzcie coś pięknego! Trzymam kciuki…:)Niech Czado też pomyśli o tym…
…to tylko czary przecież…bo lubię sobie czasami szybować w obłokach nierealnych jakichś, albo …pozwolić się oczarować jak dzieciak niespodziewanie dla siebie samej…a Czado cóż ,sama wiesz że jest Czarodziejem , a moje pisanie to też tylko czary może…
mam nadzieję wielką ~J, że piszesz nie tylko tutaj dla Czado, ale że piszesz wogóle, że Twój język bogaci jakieś choćby czasopismo, nie mówiąc o książce… może to być nawet romans, chyba że tylko te zdjęcia tutaj i ich autor tak Cię inspirują…? Pozdrawiam i cieszę się, z Twojej obecności tutaj
Jeśli znalazłeś sie w tak pięknym miejcu, o takiej porze, kiedy zobaczyłeś ten nowiuteńki śnieg, to jest to właśnie zasługa Światła, które nie zawsze widzimy, a które jednak mieszka w nas. Pozdrawim serdecznie.
…a we śnie wtedy słyszę jak konie parskają przy saniach, janczary, śmiechy…i płuca pełne kryształowego powietrza, oczy światła pełne i błękitu ..i bieli…. wspomnienie czyjegoś wzroku na moich policzkach zarumienionych dziwnie jakoś, szron srebrzysty wokół, las spokojny jak sen, a sen spokojny jak uśmiech dziecka, niech się śni jeszcze….magia… i w głowie się kręci od czarów Twoich ….
…ten świat przybrany w rożne barwy, ten świat rożnorodny w krajobrazy….Piękne te fotki. Podobaja mi się…jak to na prawde robisz sam to z wielką pasją. Pozdrawiam Cię.
…że, nie porosło mnie jeszcze do cna,nie zasypało z kretesem…Tylko się wykorzeniam z bielii oddechem chwytam za grdykę szorstkie powietrze …We wnętrzu szklanej kuli z babcinej komody,mieli mnie cisza na cukier puderi sadowi na ich czarne ramiona,jak kurz w słońcu …
Szkoda, ze mnie tam nie ma. Jest jak w bajce. Moze bys kiedys zrobil w galerii wystawe swoich zdjec, zatytulowana poprostu- Czery pory roku. A kazda pore roku pokazac w osobnej sali. Zdjecia tak wielkie jak to tylko jest mozliwe. To by zrobilo wrazenie. Serdecznie pozdrawiam
Żyjąc sobie na tym świecie-co jakiś czas spotykam coś,co nie jest „robotą”Najwyższego (Jego dzieła są poza wszelką konkurencją),a mimo to wydaje mi się nie tylko piękne,ale wręcz IDEALNIE DOSKONAŁE (chyba to „masło maślane”,ale tak to czuję),co aż poraża mnie swą doskonałością.Czasem jest to wiersz,czasem piosenka,obraz,czasem obrazek „deptakowego”malarza…Te 4 Twoje zdjęcia są piękne,ale górne jest dla mnie właśnie takie-IDEALNIE DOSKONAŁE.Naprawdę jesteś Mistrzem…
…dysponując zjazdówkami, koniem z zaprzyjaźnionej stadniny, kotem prywatnym, sankami oraz znajomym smokiem skrzydlatym stwierdzam brak biegówek, niestety…buty wykluczamy(?), zatem już we wczorajszym nocnym bywaniu hmm… odbyłam podróż pomiędzy przestrzeniami światła i nieba na wysłużonym grzbiecie mojego niedużego skrzydlatego, jednogłowego jaszczura…i jestem tu sobie już teraz …adres: trzecia przestrzeń, departament Zima…dobrze ,że miałam dosyć blisko i tak rozpakowuję walizkę z marzeniami, trochę sobie niewidzialna jestem ale oj tam i Czarodzieju miły, dziękuję BARDZO ZA UMOŻLIWIENIE chwilowego zamieszkania…podoba mi się TUTAJ bardzo, bardzo….tylko szepnij swoim ,że wiesz o wszystkim i się zgadzasz….
Nie lubię zimy, ale ta wygląda jak z bajki… Nigdy nie udało mi się uchwycić takich oszronionych drzew… i w tym roku to chyba już nie mam szans na takie fotki, pozostaje podziwiać Twoje..Naprawdę śliczny zimowy klimat a nawet powiem że w odbiorze bardzo „ciepły”.Pozdrawiamhttp://argo.bloog.plhttp://avangarda.bloog.pl
Gdzie Anielskie Chóry śpiewają w uniesieniu i w mące ziemniaczanej:’Grajmy Panu na harfie, grajmy Panu na cytrze !Chwalmy śpiewem i tańcem cuda te fantastyczne !Grajmy Panu w niebiosach, grajmy Panu w dolinach.Z jego światłem we włosach każdy życie zaczyna !’I znów zawartość kolejnej dzieży z mąką leci na nas z wysoka w Boskiej Jasności
A czy w śniegoodpornych ciżemkach można li ? Pokornie dopraszam się łaski Pana Dobrodzieja, na wstawiennictwo u Archanioła Gabryjela, bo mnie mój Janił Struż do Czyśćca najpierw goni … A mi się przyśniła taka mała gałązka z krzaczka po lewej, w Drugim Departamencie, gdzie tak ładnie, świetlisto i niebieskawo, ojjj
Ja tam nie rządzę jeszcze, ale znajomości jak widać już mam, więc szepnę słówko komu trzeba. Tylko na te białe dywany nie wpuszczają w butach, narty konieczne…
….Czado? czyżby to było TO NIEBO DO WYNAJĘCIA, NIEBO Z WIDOKIEM NA RAJ?… w Twoim nieodgadnionym departamencie, gdzie można być rozpieszczanym do woli zimnym przejrzystym światłem, dać się zaczarować przestrzenią i delikatnym wiatrem we włosach notorycznie bywając sobie w chmurkach albo pomiędzy drzewami…patrzeć w jasne obłoki… i mieć wyłącznie ciepłe myśli……bardzo proszę zatem przyjąć podanie o zakwaterowanie mnie w trzeciej przestrzeni chronionej przez oddział Bieszczady pod grupą wysokich drzew po lewej stronie w pobliżu krzaczków (?)….. PS. z niecierpliwością oczekuję odpowiedzi oraz zależy mi bardzo na szybkim rozpatrzeniu mojej prośby z powodów osobistych…… ;D))) (ewentualnie jakby już miejsc nie było to proszę o czwartą przestrzeń)
biała kraina ciszy… ? a na gałęziach bezszelestnie iskrzą się płatki śniegowe.. i aniołty białe śmieją się do siebie, że stały się niewidzialne.. i wpadają na siebie, ubierają się w srebrne płaszcze mrozu.. „zawsze to z aniołem raźniej chyba bywa, zwłaszcza, gdy za oknem trzyma tęga zima..” pięknie tu.
Jakże odmienne od szarej rzeczywistości za oknem (pada wstrętny deszcz jest szaro i ponuro), a tu patrzę,patrzę i nie mogę przestać.Cudnie, pięknie,przepięknie.Co za radość dla oczu – zaraz potem dla duszy.Odpoczynek.Dzięki Ci za te doznania.
Też tak pomyślałam Carrmelito…~J(otka) przywołuje nas do porządku, a więc ruszajmy do pierwszych szeregów i … ” Na Potęgę Posępnego Czerepu…MOCY PRZYBYWAJ”
Naprawdę, nasza J. nie żartuje… Mistrzuniu nam zaniemógł w marcu ! Ma dylematy, więc koniec użalania się nad sobą, Ameli ! Szable w dłoń ! Czas zwlec się z naszej przytulnej ławeczki – poczekalni dla pisarsko wypalonych, chwilowo oklapniętych, poetyckich dadaistów z przymusu. A tak na marginesie… przydałby się w Waldkowym Rymanowie taki Szpitalik Wirtualny na blogu dla poetycko wykolejonych, rozbitków językowych, żeby mogli się przyczaić i przeczekać …swoje zapętlenie.
….czary mary, czary mary, no to jazda dziewczyny prosto z Łysej Góry do pierwszych szeregów bo nam Czarodziej ma myśli ponure …,że niby nie ma to jak zwariować na dobre…(?)….
A pewnie…cieplej Ci już, mnie też ostatnio wena opuściła i polot do pisania odleciał – tylko tak wtrącam się słówkiem w słówko innych, więc dzisiaj ja się do Ciebie dosiądę, mogę… …no to mamy tu ławeczkę rezerwową albo poczeklanię poetyckiej myśli. Ach, a wystarczyłby niekiedy większy zasób słów i byłoby łatwiej…może trzeba stworzyć nowe, specjalne dla pejaży Waldka?…choć są tu już takie małe „słowne czary”, które z pewnoscią wielu w pamięci pozostaną na długo.
Czy mogę się do Was przytulić ? Samej mi tu trochę pazurki marzną i wena mnie dziś zaniedbuje … Jakoś nie mogę nic dodać i nic ująć, tylko tak sobie ssiedzę i siiedzdzeee i czytam, mniam, mniam,…
Kochane rude (nie)wredne…bywam u Czado, z Czado i z Wami, kiedy tylko mogę „dopaść” internet i czytam z wypiekami na policzkach o czym tym razem marzyliście, w którą stronę Wasza fantazja „zawędrowała” i zawsze weselej mi się robi gdy choć kilka minutek mogę pobyć TUTAJ. Tylko niestety nie zawsze za dnia mogę dodać komentarz (niektóre komp. mają jakieś zabezpieczenia … a nocką, kiedy siadam przed swoim myśli zmęczone są, płatają figle i niekiedy wolę wstrzymać się z komentarzem, bo bywało, że mój „język zbytnio się rozwiązał”, a umysł snem omamiony różne „dziwactwa” dyktował, których cofnąć później już się nie dało, a sprostowania gorzej wypadały niż niefortunna wypowiedź…P.S. Rude… czy znalazłaś już uczelnię na której jest „wydział” angelologii od jakiegoś czasu z niecierpliwością czekam na kolejne „legendy” o Aniołach…Pozdrawiam Kompana(kę) blogowych wędrówek
takim samym wydał mi się ten błękit.. . tak niepodobny do błękitu nieba. zimowego nieba. ..PS. musimy dbać… . dbać o „naszego” Czado.. . być tak, jak on Tutaj dla nas:) chociaż odrobinę:)
tak… niesamowite robi wrażenie, wzrok od razu kieruje się na ostatni plan zaskoczony unikalną barwą nieba – to jak kawałek letniego, lazurowego wybrzeża w mroźnych dzisiaj, otulonych bielą zimy górach … taki mały ewenement pejzażowy P.S. Ostatnio z gór, na pewnien czas przeniosłam sie w Dolinę, dobrze wiecie w którą – dlatego rzadziej tu bywam (nocy już nie starcza)…całym sercem jestem z Rospudą i walczącymi o nią Ekologami…i mam tylko nadzieję, że nikt nigdy „nie podniesie ręki” na Bieszczady…ostatnie zdjęcia chwtają za sere, ujmuję duszę, a w wyobraźni mącą marzeniami o Bukowym Berdzie i Caryńskiej, mimowolnie westchnienie z ust się wydobywa, a oczy jakieś takie ciepłe sie robią i powieki szybciej mrugają… ale bywa, że tępy ból przeszywa głowę, a ciało drętwieje na myśl o tym, iż perły jakie nam Czado tu pokazuje mogłyby zostać „pozbwione blasku” …choć tą myśl tłamszę i odsuwam w najdlasze zakątki umysłu to czasami wyrwie się ona w rozmyślaniach i gdybaniu, bo dziwne i niezrozumiałe niekiedy „rzeczy” dzieją się w naszym kraju
gdy odwiedzam Twoja stronę, to zawsze znajduje odpowiedź na pytanie … dlaczego tak bardzo kocham góry. dziękuję Ci za to.http://warszawsky.blogspot.com
.. a jutro pójdziemy dalej…luuuubię niecierpliwość myśli składanych po zmroku, dzielonych między siebie i marzenia, i tę rozkosz z bywania między obłokami prawie, gdy już zmęczenie daje się we znaki ale jeszcze radość za wielka by sen przyszedł… może sen przyjdzie , może się odmieni, może czarodziejka zima poukłada to co trzeba…na bezkresnych przestrzeniach myśli naszych….
Za sprawą Naszego Przewodnika, Caryńska odkryła przed nami swoje drugie, dostojne oblicze – to już nie letnia, czy jesienna „panienka”, ale prawdziwa zimowa „dama” – szlachcianka Bieszczadzka……i przypomniał mi się Twój wpis z lipca ’06, w którym pytałaś Czado czy „przemierzał oceaniczne głębiny” i zakładał płetwy, by zrobić zdjęcie – ehhh….może jeszcze nie nurkował …, ale lata już w przestworzach w pogoni za ulotną chwilą, by ja zatrzymać na wieczność.
Już wiem, że muszę tam zawędrować w zimie … jesień udało mi się zobaczyć niedawno. Dziękuję Ci za nadzieję, którą dają mi za każdym razem Twoje zdjęcia.Pozdrawiam.
Sorry, Ameli i wszyscy posiadacze brązowych, piwnych i dziwnych, np. czerwonych ?! ;] oczu ! Było tam za dużo ‘-’, a poza tym wymieniłam tylko zbliżoną paletę kolorów . Prawdopodobnie z egoizmu i pychy, bo pewien zapatrzony w moje oczęta szaleniec powiedział o nich, że ‘są jak morze przy niepogodzie’ ;P Wtedy mnie zatkało … A’propos, jakie bajery padły pod adresem Twoich oczków, Ameli ? Podziel się tajemnicą !
Carrmelito o brązowych oczach zapomniałaś …no właśnie, nie ruszmy się z przed ekranu tylko na palcu prawej lub lewej ręki odcisk nam się robi – zamiast na stopach (te oszczędzamy na jesień?)…ale często bywa, że „gdzieś tam w środku”, gdy się tak na oglądam „nosi mnie… i mało nie rozniesie”, i gdyby nie środek nocy, który mnie tu często zastaje, poszłabym ja sobie w siną (a może w czarną) dal…
…eeeech ,bo to tylko takie nasze czarowanie, bo może magia mieszka trochę w każdym z nas, bo może umiemy latać na smokach, i uroki rzucać .. a tutaj sobie odprawiamy czary takie dobre i niegroźne i niech tak lepiej zostanie dla wszystkich spoza czarodziejskiej krainy i dla nas …. ;o))))
Cudnie !!!Jakby ktoś kolorem pragnął objąć zimowe białe krajobrazy… zapewne jakiś malarz poeta… marzyciel, chciał dodać tej górze blasku..Niesamowite że akurat udało sie coś takiego uchwycić okiem aparatu, gratulujehttp://argo.bloog.pl
Jakby miał się spełnić najczarniejszy scenariusz wojny o Śródziemie… i armia z Mordoru zalałaby wzgórza swą czarną, smrodliwą masą, zmierzając po trupach Gondoru, ostatecznie ku dolinom Rochanu, ku krainie wolnych jeźdźców, ku lasom Tukonu i Buklandu, na zatracenie wszelkich istot czujących i wrażliwych …
Przyznam Ci się Ameli, że ja też nie wierzyłam własnym oczom, gdy podpis pod zdjęciem wymienił Caryńską. Zawsze wydawała mi się ze zdjęć bardziej rozciągnięta, wypłaszczona jak stół pod chmurami „do pląsania góra-dół ” , a tu nagle groźnie wspinająca się w trudzie i mozole, ostra, nieprzystępna …Pomyślałam sobie: No, Carrmela za mało widocznie ją znasz ! Co ja mówię, ja w ogóle jej nie znam i gdyby nie Waldemar Wspaniały umarłabym bez cienia świadomości o istnieniu jej piękna .
No i widzicie moi Drodzy, jak sobie pięknie wędrujemy po zboczach i dolinach Waldkowej Krainy, patrząc oczyma szaro-zielono-niebieskimi, oczyma wyobraźni i oczyma duszy, a wszystko jest takie zmysłowe … Jak to się dzieje ? To musi być magia !? Odprawiamy nasze łazikowskie gusła ! I na dodatek nie ruszamy się z przed ekranu komputera …
…tak myślałam, bo u dołu zdjęcia widać jeszcze zadarte czubki nart, dyndające „w powietrzu” …a Połonina Caryńska, rzeczywiście jest przepiękna bez względu na porę roku – wierzę Ci na…zdjęcie, może na jesieni osobiście doświadczę jej czaru, a wtedy powiem – miałeś rację i dobrze, że na słowo też Ci wierzyłam
Bardzo spostrzegawcza jesteś Zdjęcie zrobiłem z pokładu żelaznej ważki (pozdrowienia dla Kapitana i Załogi), stąd nieco inna perspektywa niż na pozostałych zdjęciach. Nie zmienia to faktu, że Połonina Caryńska jest górą o wyjątkowej urodzie. Pozdrawiam.
Przyznam się, że to zdjęcie jest dla mnie dużą zagadką, bo sporo już przewędrowałam „szlaków” z Caryńską w tle tutaj na blogu i takiego ujęcia jeszcze nie było (może się mylę?). I dobrze Czado, że podpisałeś, bo wstyd mi przyznać, ale chciałam się już spytać czy Ty przypadkiem Tatr nie odwiedziłeś … bo, tu przepraszam, bez urazy (ja tak nie myślę), te „kapuściane góry” (jak je niektórzy nazywają) wyglądają teraz jak potężne masywy skalne z zaśnieżonymi wierzchołakami i skalistymi graniami u zboczy, a spostrzeżenie Tadeusza jakoby był to Everest uważam za trafione w sedno…i niechby zobaczyli teraz zdjęcie Podhalanie – to zdziwiliby się pewnie, że tyle majestatu i powagi mają skrywane dzisiaj pod groźnym niebem te niby „niepozorne” góry.I teraz pytanie…W powietrzu…czy Ty Czado aby dosłownie nie byłeś w powietrzu ? bo normalnie „oko w oko” z Caryńską stoisz … no chyba, że w pobliżu była góra z wyższym wierzchołekiem, a Ty posłużyłeś się pożądnym zoomem…to takie gdybania niedoświadczonej fotograficzki w dodatku niepoprawnej marzycielki A tak na poważnie…takie ujecie Bieszczad(ów) robi ogromne wrażenie, a te nisko zawieszone ołowiane chmury sprawiają, że Caryńska wydaje się być niedostępnym szczytem i swoją wysokością chce górować nad światem, tu dosłownie widać przysłowiowy „dach nieba”. Potęgę i wielkość Caryńskiej wzmacniają dodatkowo najodleglejsze palny bo wydaje się, że te poświaty różu i błękitu skrywają w sobie niezdobyte wielotysięczniki, a może to tylko obłoki, które podszywają się pod rozległe pasma górskie…tylko Ty Czado wiesz jak było naprawdę…zdradzisz nam trochę sekretu?, czy pozostawisz nas w obłędnym zachwycie i wyobrażeniach nad Caryńską-Everestem…P.S. Jestem człowiekim z nizim i obce są mi słowe zatargi mieszkańców Bieszczad(ów) i Tatr o to, które góry są „lepsze”, może nie powinnam tego co powyższe pisać, bo ktoś powie to nie moja sprawa…ale wiedzcie, że nie chciałam nikogo swoim słowem urazić, a przytoczyłam tylko to, co zasłyszane i wyczytane… ja osobiście jednako wszystkie góry szanuję, podziwaim i miłuje, a ich mieszkańców za niezwykłych „twardzieli” uważam
Droga ~J, niesamowitym jest dla mnie jak słowem potrafisz ująć emocje i wrażenia, które towarzyszą nam podczas wędrowania… i kiedy opisana „akcja” dzieje się w czasie rzeczywistym, a ból kolan, zmęczenie, pragnienie, głód i inne negatywne odczucia pozbawiają nas energii – myślę sobie… „po jasną chol… ja tam włażę” …NIE WIEM ? wewnętrzny głos mi każe?…ale kiedy cały trud wędrówki znajduję w Twoich pisanych tu słowach bardzo tęsknię za tym wszystkim, bo przecież po ciężkim znoju wspinaczki jest TEN MOMENT i obezwładniająca radość – tak szalona, że ja rzadko kiedy pamiętam co było na szczycie…gdyby nie zdjęcia…Choć to słowa te nie do mnie kierowane, to ostatnie zdanie jest idealną esencją moich dotychczasowych wędrówek, ponieważ nie było ich do tej pory dużo i niemal każda z nich była „moim pierwszym razem” na danym szlaku to wyglądały dokładnie tak jak napisałaś
…..wędrowanie, kiedy wiatr rozwiewa wszystkie Twoje myśli, rozpędza smutki, od środka rozlewa się jeszcze ciepło wypitej w schronisku cytrynowej herbaty…. Sparzyłeś sobie dłonie, pamiętasz? Zapach traw w dolinie i obezwładniająca radość na szczycie. Ten moment, kiedy stawiasz stopę na wierzchołku, zmęczone oczy dostrzegają sąsiednie szczyty a w piersiach czujesz kryształ powietrza. I choćbyś nawet zdobywał jeden i ten sam szczyt codziennie to, za każdym razem byłoby zupełnie inaczej…Dziesięciogodzinne wędrowanie szlakiem nieznanym, atak histerii przy kolejnym podejściu, ograniczenia własnego organizmu, rwący ból mięsni i radość z zejścia przed zmrokiem. Jutro pójdziemy dalej…
widok z Połoniny Wetlińskiej?? hmmm….. raz tam byłem jak dotąd, ale nigdy nie zapomnę… już planuję tam znów zawędrować w tym roku na urlopie … oby na planach sie nie skończyło…dziękuję Mistrzu
… tak piękne obłoki w tym słonecznym ogniu, ale jednocześnie tak bezsilne by zapewnić im wszystkim, naszym dzikim braciom, przetrwanie w imię ich i naszych korzeni …. Czyż nie ma ratunku dla niedźwiedzia smacznie śpiącego w gawrze, czy wytną wszystkie drzewa na moczarach i bagnach – siedliska ptactwa wodnego i drapieżnego ? Czy naprawdę nie ma już innego wyjścia, jak przykuć się do drzewa łańcuchem, żeby te tępe twardogłowy zrozumiały, że nie ma dla nas żadnej przyszłości ( z autostradą tu czy tam ) jeśli tych małych i dużych, dzikich lub zielonych, skrzydlatych lub kopytnych nie będzie na ziemi !!! Płakać mi się chce za ludzkim rozumem i duszą. Wyć mi się chce, gdy patrzę na tych biurokratycznych złodziei, napychających sobie kieszenie forsą za zatwierdzone już partackie plany i projekty, które nie liczą się z naszym dziedzictwem: przyrodą. Z czego w przyszłości będą żyć nasze dzieci, jak nie z troski i dbałości o przyrodę i jej bogactwa ? No z czego ? Nie śpimy na ropie ani na złożach diamentów, nie mamy piramid ani Wenecji pod ręką, nie będziemy drugą Japonią … Pozostała nam tylko ziemia i przyroda.
Patrząc na to niezwykłe zdjęcie już wiem…Ktoś ukrył swoje marzenia w chmurach.. Tak piękne to marzenia, że aż chmury pożyczyły od słońca czerwonego promienia.. i zabarwiły się kolorem zamyślenia…http://avangarda.bloog.pl
P.S. Moją kołysankę śpiewa Grażyna Barszczewska swoim przejmującym, czasami aż bolesnym ( jak uderzenie w kryształ ), dramatycznie alabastrowym głosem …. może ją pamiętasz w tej piosence ?
Ach, roziskrzyły mi się oczy i w sercu pojaśniało, jak w dzieciństwie ( w wieczór zimowy przy babcinym piecu ) od Twojej kołysanki, Ameli … Ja też kocham tę piosenkę i odkąd pamiętam, dla mnie kryła ona w sobie uśmiech przez łzy. Co do mojego cytatu, to miałam pierwsze skojarzenie właśnie przez te miedziane chmury. W tej kołysance, oprócz utraconej miłości i troski macierzyńskiej jest jeszcze wielka tajemnica niewyjaśnionej śmierci młodego Króla … i ten znak szelestu od topól i ta siła dębu w opozycji do marnej siły dumnego człowieka … jak kara za pewność siebie, jak pobudka ze beztroskiego snu ?
Bardzo ładna kołysanaka, tzn. słowa, bo szkoda tym razem, że melodii poznać nie mogę…Faktycznie trochę smutna, ale gdy ją czytałam nie widziałm zmarłego króla, ale ogromną miłość królowej i jej białe warkocze oraz miłość matczyną „odbijającą” się w szarych oczętach córki, a skojarzenia z tym bezinteresownym uczuciem spowodował: „wieczór barwy miedzi” – oddający żar miłości, dąb – mówiący o jej sile i szelest topoli, bo nie wiedzieć czemu bywa, że miłość jak wiatr ulatuje, ale to chyba nie jest wtedy prawdziwa miłość, bo „stara nie rdzewieje”, a prwadziwa nie przemija ot tak sobie… …i przypomniała mi się inna kołysanka też o królu i też chyba? smutna, którą mama mi śpiewała…”Był sobie król, był sobie paź i była też królewna. Żyli wśród mórz, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna. Kochał się król, kochał się paź, kochali się w królewnie. I ona też kochała ich, kochali się wzajemnie. Lecz stała się pewnego dnia rzecz straszna niesłychanie, króla zjadł pies, pazia zjadł kot, królewnę myszka zjadła. Lecz żeby ci nie było żal dziecino ukochana, z cukru był król, z piernika paź,królewna z marcepana.” …bardzo lubię te słowa i jej melodię – jest taka…”łagodna”, mimo dramatu jaki pod swoimi nutami skrywa
Witam! ladne zdiecie u mnie tez nowa notka z fotkami wschodu;) Mam nadzieje ze w wolnej chwili wpadniesz i zostawisz szczerego komentarza )) Pozdrawiam! [www.lusi07.blog.onet.pl]
…zbyt nierealne aby uciszyło niepokój czy ciemny dom pod nim będzie nadal ich domem, niebo wilka i żbika i niedźwiedzia, ich wolności w mroku gęstwin leśnych…. długi skowyt wadery taki sam od wieków pod tym światłem nieziemskim, którego tajemnicą jest odwieczna opowieść o tym ,że kiedyś byliśmy im braćmi….tak samo wolni …
Przypomiała mi się smutna kołysanka:’ Niech się święci nie stygnący ból !Umarł wczoraj szarooki Król !Duszny wieczór był barwy miedzi.Mąż mój wrócił i spokojnie powiedział:Wiesz, przynieśli go wczoraj myśliwi.U stóp dębu leżał nieżywy …Żal Królowej, tak młodo odszedł.Jej w noc jedną zbielały warkocze …Fajkę swą na kominie odnalazł.Do swej nocnej pracy poszedł zaraz.Ja córeczkę obudzę w nocy I popatrzę w jej szare oczy.Szelest topól zza okna doleci…Nie ma Króla twojego na świecie …’
a dzisiaj jest już nowy dzień. choć wczorajszy mógłby trwać jeszcze gdy ogniste niebo zmieni się w cichy szelest ciemności.. by następnie blednąć .. i wczoraj mogłoby trwać i trwać.. i trwać.
Naprawde wielki podziw dla Ciebie…:) Ja też kocham góry szczególnie Bieszczady, kiedyś jeżdziłam ale teraz rodzice nie mają kasy na takie wypady:/ naszczęście zostały wspomnienia
czesc to ja ala http://ala-w.blog.onet.pl weszłam na twoj blog i musze przyznac ze jest naprawde niezły:) Moze przyjemnisz zaproszenie na moj blog? pozdrawiam i zycze milego wieczoru:)
czesc to ja ala http://ala-w.blog.onet.pl weszłam na twoj blog i musze przyznac ze jest naprawde niezły:) Moze przyjemnisz zaproszenie na moj blog? pozdrawiam i zycze milego wieczoru:)
Racja, ~rw. Pojąć siebie jest trudniej niż zrozumieć innych. Inni wydają nam się określeni w swojej racji, motywacji, charakterze i usposobieniu. Zgadzamy się z nimi lub nie. Lubimy ich lub nie. To jasne. Natomiast co począć z ta plątaniną ‘Innych’, która tkwi w nas, tą zmiennością, tą dziedzicznością po Mamie i Tacie, Dziadkach i Prababciach ? Co począć z różnymi pragnieniami, dążeniami, zmiennością nastrojów i priorytetów ? Co zrobić z tym ciągłym dorastaniem, uczeniem się na błędach … Kiedy jestem wreszcie Sobą ? Dziś, kiedy np. oczarowuje mnie głos i zapach mężczyzny, czy piętnaście lat temu, gdy podobali mi się blondyni ? Dziś, gdy czytam ‘Biegnącą z wilkami’ C. P. Estes, czy kilkanaście lat temu, gdy badałam profile i współ. oporu powietrza w tunelu aerodynamicznym ? Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy ? Gdy sobie na to odpowiemy, tzn., że zamknęliśmy już grafik możliwości. Nie ma jutra. Finalne podsumowanie … jak moja Babcia Kazia, gdy w szpitalu uśmiechnięta, choć słaba wracała do zdrowia … i pamiętam, powiedziała któregoś dnia: ‘Wiesz wnusiu, ja już się pogodziłam ze światem i z sobą, już rozumiem, jestem spokojna i szczęśliwa, niczego już nie pragnę. Ja wiem, że umieram.’ … Protestowałam, nadaremnie …ona wiedziała lepiej.
Aby zrozumiec siebie- trzeba przystanac. Wysiac z pospiesznego pociagu na odpowiedniej stacji i pobyc ze soba – sam na sam. Cicho na tej fotografii, pewnie juz pozno, chlodno …ale pieknie.
….Tyle było dni do utraty sił Do utraty tchu tyle było chwil Gdy żałujesz tych , z których nie masz nic Jedno warto znać , jedno tylko wiedz , że Ważne są tylko te dni których jeszcze nie znamy Ważnych jest kilka tych chwil , tych na które czekamy Jak rozpoznać ludzi , których już nie znamy? Jak pozbierac myśli z tych nie poskładanych? Jak odnależć nagle radość i nadzieję ? Odpowiedzi szukaj , czasu jest tak wiele …
……Stojąc zapatrzeni w obłoki i niebo Zapatrzeni w tańcu , zapatrzeni w siebie Wciąż niepewni siebie , siebie niewiadomi Pytać wciąż będziemy , pytać po kryjomu…..
Fotograf wytłumaczył się już kręgosłupem, a ja stawiałam na „zdrewniałe” i zmęczone od trawersowania Caryńskiej łydki, które nie pozwoliły przykucnąć na nartach …a szukając odpowiedzi w innej „beczce” to…widać, że śnieg „spływa” tu ze zbocza odsłaniając trawy i gdyby linie podnieść jeszcze wyżej to na sankach zbyt szybko, a tym samym zbyt krótko by się zjeżdżało, a i śnieg osuwający się mocniej i szybciej po stromym zboczu mógłby odsłonić wiosnę, czego sam Czado jak i jego kompani z pewnością nie pragną
Stary kręgosłup za mało gibki a przyklęknąc na nartach niewygodnie .Próbowalem opuścić niżej obiektyw, ale Rawki bez chmur nie wyglądały dobrze, wiec jest jak jest… Wszystko czytam uważnie Pozdrawiam.
Mam ogromny sentyment do bieszczadzkich szlaków, bo tam zrodziła się moja miłość do gór, która ukształtowała moje, prawie dorosłe życie www.gapiszony.blox.pl
Hej Bieszczady, hej Bieszczady, na Bieszczady nie ma rady……trzeba iść, podziwiać, zachwycić się, przeżyć…Dzięki za to,że dzielisz się tym wszystkim z nami.
a co ja mam do cholery fotografować? Korki na Jerozolimskich albo Marszałkowskiej? Fajnie masz mieszkając tak blisko takich terenów. Pozdraiwam gorąco.
To prawda.Dzięki za to,że można podziwiać i należeć do kompanii podziwiaczy,że możemy opowiedzieć swój zachwyt w tym miejscu.Zarówno entuzjaści gór, pięknych widoków i samej fotografii.
…z tej perspektywy przyprószone bielą Rawki wygłądają jak samotny wielki masyw, górujący nad całym bieszczadzkim światem, a to co niewiadome kryje się na pierwszym planie razem z właścicielem marzeń o wyprawach z aparatem w dłoni, który w tym momencie postarał się pewniej stanąć na nartach, wbił obok kije ,zdjął rekawiczki i ….z mróżąc oczy …psrtryk …zatrzymał chwilę….
…pewnie dlatego ,że cel do którego zmierzamy jest bardziej istotny od naszej drogi ku niemu, nawet jesli usłana jest kamieniami lub skuta lodem, i tak to jest, że jak bardzo czegoś pragniemy to staje się to ważniejsze niż przestrzeń oddzielająca nas od celu naszej podróży…
eh za szybko kliknęłam wyślij… jeszcze jedno podoba mi się ta perspektywa szukania większej góry, bo po lewej są zbyt małe do zjazdu chętnie bym popędziła tymi śladami pozdrawiam serdecznieViolcia
…coś Ty ,nie polegli bo to kompania jak się patrzy, tylko wybranka kusi od rana spotkaniem na szczycie, i trzeba ją uwolnić przecież , pozbierali rynsztunki ,Czado dorzucił aparat i ruszyli znowu na swoją przygodę…
… a nasi Rycerze herbu: Śniegowa Kula z Prądem bez Polewy, napełniali gardła zawartością dzbanów, aż wszystko zaczęło im tańczyć przed oczami ( nie tylko nadobne dziewoje ) … A gdy zatańczyły za oknem resztki nocy, śmiałkowie nasi, przecierając podpuchnięte oczęta, spostrzegli, iż wspomniane dziewoje są ździebko wymięte … więc, nie tracąc czasu na ceregiele, postanowili po śniadaniu wyruszyć na poszukiwanie utraconej Połoniny Caryńskiej.
…a nasi odważni rycerze zakrzyknęli zgodnym chórem: Z PRĄDEM i tym to sposobem zasłuzyli na odpoczynek po cieżkiej walce ze strasznie groźnym smokiem…wysuszyli odzienie i zalegli przed kominkiem, a nadobne dziewoje napełniały dzbany…
… i tak szli i szli, aż trawersowanie im się w końcu znudziło, więc polecieli w dół na krechę … i do schroniska na kolacje przyturlały się cztery śniegowe kule …W recepcji Pani, rozdająca kluczyki do pokoi zapytała : z polewą czy bez ?
…na plecach nieśli broń wszelaką by ujarzmić wielogarbną bestię, której grzbiet widzieli po lewej stronie zimnej połaci łąki,,, bali się swoich słabości, swojego strachu przed niewiadomą mocą jaszczura ,któremu mieli wkrótce stawić czoła…jak dobrze, że to tylko wspomnienia z dzieciństwa o tym co mogło się dziać za siedmioma rzekami, za siedmioma górami… ale tak tu tajemniczo i baśniowo ,że wyobraźnia płata figle…
…na plecach nieśli broń wszelaką by ujarzmić wielogarbną bestię, której grzbiet widzieli po lewej stronie zimnej połaci łąki,,, bali się swoich słabości, swojego strachu przed niewiadomą mocą jaszczura ,któremu mieli wkrótce stawić czoła…jak dobrze, że to tylko wspomnienia z dzieciństwa o tym co mogło się dziać za siedmioma rzekami, za siedmioma górami… ale tak tu tajemniczo i baśniowo ,że wyobraźnia płata figle…
Cały las wsiadł na sanki!Najszybsza jest ta choinka z prawej zjeżdżająca z ”rozwianym włosem” ))Trzeba znać las, by trafić na taki moment Mama też tak chce ))
No nie ! Ja nie miewam rogów ! Jeśli już, to z wtorku na środę miewam piękne, ostentacyjne poroże w połączeniu z lekką głupawką . No co ? Jelenie to przecież piękne zwierzęta ! Dlaczego kojarzą się tylko negatywnie ? Darz Bór !
…no nie wiem ,może trzeba zapytać Czado czy mu wąsy urosły i czy przypadkiem nie zauważył u siebie kopytka jakiegoś???? a Ty sprawdź Carrmelito, czy Ci różki widać bo mnie jakby trochę jednak widać….i co teraz? się narobiło….
Proponuję mix ! Na saneczkach z biesami w dół po grani ! Na zatracenie i jeszcze raz ! A może nie jestem w tym oryginalna, a może …. Czado mnie już ubiegł i … niech to licho, cała truchleję ! Może nasz Gospodarz nie jest wcale autorem tego zdjęcia ? Może pozostawił za sobą ślady ciągnionych sanek z rogatą hałastrą na nich ? A oklaski za zdjęcie należą się Jegomości z sumiastym wąsem, kozią źrenicą i czarnym kopytkiem na lewej nodze ?
…a ja trochę się obawiając tego biesa ,który czai się za pierwszym planem i w każdym z nas trochę, postanawiam jak dawno kiedyś postawić tutaj sanki odepchnąć się mocno i bezpiecznie wylądować na krzaczkach poniżej, ryzyko niemałe ale chyba to lepsze niż balet z czartami na grani? chociaż ….te ledwie wydeptane ślady na śniegu kuszą okrutnie , może jednak zmienić zdanie i pójść dalej?…tam gdzie chmurne niebo obrażone trochę na świetlistość połoniny….
Bies jakowy albo i sam Boruta z lasu lub z piekła rodem, z szarą, chmurną grzywą, pędzi przez bezkres i z apetytem łasucha rzuca się na Caryńskie Ambrozje z bitą śmietaną. Pychota !
….uroczyska podniebne chmurami zasnute, sny mroczne, marzenia dzikieoczarowana jestem przestrzenią i Twoim wiatrem we włosach…i żebym chociaż mogła zamknąć w dłoniach migocące ledwie promyki srebrnego światła na pochyłym zboczu połoniny, gdy białą pustkę prawie już otulają cienie…w tej białej krainie jakby mi coraz chłodniej (-9 brrrr…) i mam ochotę coraz większą na trochę czerwonego… i niech mi się w głowie zakręci pod chmurami(?)…
~Kasia
31 Marzec 2007 22:44
czy może być coś piękniejszego? Ja sądzę, że nie
~czado
8 Marzec 2007 22:48
~J
8 Marzec 2007 22:20
….zawsze warto…
~Carrmelita
4 Marzec 2007 19:45
Tak, Waldkowa rzeczywistość przywraca nam wiarę w kolory, rześkość poranka i zapach lasu TERAZ i potem, gdy się w niej znajdziemy…Sny to tajemnicze krainy … Układamy w nich , np. : choreografię do występu baletu na scenie, trenujemy z tancerzami, jesteśmy w tym genialni i sami się sobie dziwimy, a po przebudzeniu nie pamiętamy figur, sekwencji, muzyki, nic … wielka pustka po wielkim uniesieniu. To dopiero tajemnica !? Wiesz, ja chyba już nie wytrzymam czekania na Waldkową rzeczywistość do jesieni …Zadzwoniłam do Uzdrowiska w Rymanowie z pytaniem o miejsca na termin: 28.04.- 12.05.2007. Już nie mają wolnych miejsc. Nie poddałam się i poszukam na kwaterach prywatnych, lub po sąsiedzku w Iwoniczu. Mam ochotę na niedokończony przeze mnie Beskid Niski, czyli Jaśliński PK i Magurski PN oraz Sanok. Do dzieła !
~Kicia
2 Marzec 2007 08:43
PRZEPYSZNE !
~J
2 Marzec 2007 00:05
…pewnie nie taki jak moje dziwaczne,baśniowe sny od Tolkiena prawie, pełno w nich czarów, mistyki i są tak realne na dodatek ,że rano ogromnie zdziwiona się budzę w ZWYCZAJNYM świecie, w którym nie jestem elfem i moc mam jakby jakąś nie taką, i nie mam niestety tak nieograniczonej wiedzy na temat rozpraszania niedobrych snów, i kolory mi bledną na jawie, oj tam może mi się zmieni…
kawowajulia@poczta.onet.pl
1 Marzec 2007 02:14
Drzewa na pierwszej fotografii odchylaja sie, daja „droge” pielgrzymowi, ktory gdzies tam na nartach odjechal w dal. Wszystko jest cudowne!
~Carrmelita
1 Marzec 2007 00:35
Ciekawe, jaki sen był podświadomą inspiracją dla fotografa do zrobienia tego właśnie zdjęcia ?
~J
1 Marzec 2007 00:03
…na szczęście Twoje i moje..sen tylko…
~Carrmelita
28 Luty 2007 23:58
Warto kolejny raz, po nocy, wpadać do Ciebie, Czado by zobaczyć tak dziwne światło ( pierwsze zdjęcie ), białą pustkę ze śladami istnienia na śniegu, które poczłapało i przepadło we mgle .. Ten obraz jest bez czasoprzestrzeni, nie ma w nim ‘za’ ani ‘potem’, nie ma horyzontu, nie ma nadziei … Są tylko niesamowite drzewa, jak z surrealistycznej wizji, jakby zwrócone w jedną stronę, zamarłe w zaślepieniu, zaskoczone, patrzące w kierunku … NIEWIADOMEGO !!! …, które je zaraz dosięgnie falą uderzeniową i zmiecie w pył kosmosu …. Spokojnie … To tylko sen. To się nie zdarzy …
~Motjo
28 Luty 2007 22:54
Pierwsza fotka szczególnie udana. Ciekawy kadr.
~J
28 Luty 2007 22:43
….jakby Ktoś chciał odnaleźć wszystko ledwie dostrzegalnie przesuwając się obok najcudniejszych obrazów ze swoich snów, jakby oczy zamknął na całe zło balansując na krawędzi realnego świata i zapomniał się w tym wszystkim na dobre, jakby mu skrzydła urosły … by się wyciszyć wreszcie na skraju realnego lasu z widokiem na raj….
~lea
28 Luty 2007 22:36
ach!…….. jak ja lubię te twoje drzewa……..Ela
amarta2@autograf.pl
28 Luty 2007 22:26
U ciebie śniegowo i mroźnie, a za oknem prawie wiosna spoziera www.amarta.blog.onet.pl
~J
28 Luty 2007 22:07
…lewitując powyżej zwykłych dla mnie stanów świadomości prawie ogarnąć Twojego świata nie zdołam ?… tylko ja i przestrzeń? i pagórki westchnień, których nikt inny tak by obnażyć nie zdołał, wszędzie tyle światła, że oczy trzeba zmrużyć , żeby móc patrzeć i zachłysnąć się urokiem tamtej Twojej chwili…w wydmach czasu przesypującego nasze dni tuż obok naszego istnienia….
~kaa
28 Luty 2007 21:58
bajecznie… przychodzę tu zawsze kiedy potrzebuję złapać głęboki oddech… i już płuca pełne. uwielbiam tan blog. dziękuję