przejrzalam sporo zdjec , reszta jutro)) dawno nie widzialam nigdzie takiej kumulacji TCHNIENIA SWIATLA PIEKNA i glebi istnienia ,coz wiecej rzec mozna …reszta jest milczeniemrzeknij tylko jeszcze czym robisz zdjecia bo oprocz wrazen estetycznych i duchowych jestem pod wrazeniem techniki i sprzetupozdrawiam serdecznie
hej masz supcio bloga?? Jak Ty to robisz że jest taki odjazdowy?? Czy mogłabyś mi doradzić na moim blogu?? http://www.zwierzaki-2007.blog.onet.pl Bardzo bede wdzieczna!!! ;] 3maj sie!
Wcale nie badyl – taki uroczy badylek Ale i tak najbardziej podobają mi się twoje zdjęcia samotnych drzew na tle ciemnego nieba. Są takie piękne! Uwielbiam „mroczne” zdjęcia. Pozdrawiam!
Śliczny badyl i odważny, bo doczekał się Twojego Czado spojrzenia.Ile Piękna i Odwagi w nas czeka na Takie spojrzenie i Czyjąś wiarę. Dzięki! Piękno i Odwaga ukryte są w nas i w oczach Jego serca.
…nie tylko badyl , bo serce ma czerwone i gorące, i takie bezbronne wobec świata całego i nie boi się tej swojej bezbronności, odważny taki, nie boi się zaryzykować ,że śmieszny, że najważniejsze dla niego to ,co dla innych nieważne i że nawet gdy go wyśmieją będzie sobie wierny, beztroski i wolny…jak wiatr, jak wiatr…
…. o kurcze , a myślałam,że spokojnie Bareję pooglądam a tu trzeba się przenieść z Jonnym bliżej Twojego dzisiejszego odjazdu…czyli nie wiemy czym są badylki, czym są mrożonki a BOTANICY ŚPIĄ i jak słowo daję na razie nie widzę rozwikłania zagadkowego wieczoru?…
„Badylem jestem, u-aaaTa-tada-da, badylem jestem, u-aaaKtoś rzekłby,Że motylem jednak, u-aaaZrób zdjęcie, bo odfrunę w przestrzeń …Ref.:Czy motylem, czy badylemBądźmy jeszcze choć przez chwilę.Cudne, czerwono-rude snyUniesie wiatr w śniegu blaaaaaaask.”profanacja utworu Anny Jantar
Kto by pomyślał, że trawska mogą mieć takie „ą ę” nazwy…skoro tak wyrafinowanie się mniemają, to może wypadałoby z większym szacunkiem do ich wielmożnej pospolitości sie odnosić i „na przełaj” drogi nie skracać jeśli to nikonieczne, a Brychopodium podium nie pozbawiać … Co do bylicy to bardzo niepozornie i niegroźnie tu wygląda, jednak samo przeczytanie nazwy wystarczyło, by oczy zaczęły mi łzawić i nos się zapchał. Ach te alergie zmory wiosenno-letnie…
…zimno, zimno… i chyba sobie strzelę tego tarninowego gola Wariacie jeden , bo i tak zagadka zostanie tajemnicą ,chyba ,że po cichutku coś zdradzisz na ucho, ale mi ładnie w tej zielonej sukience…eechhh…a sny po tarninowym napoju … będę mieć cuuuudne…
Trójca Dzikiego Ugoru: trzy fazy w trzy pory roku powstałe, po sobie następujące, ujęte w zimowym, końcowym uścisku śmierci. Od zielonego łanu na wiosnę, aż po ogołocenie traw z ich nasion przez gryzonie i ssaki na jesieni. ( Czy siano pozbawione kłosów nasion można nazwać słomą, chyba tak ? ). Imponujące kolorystycznie zjawisko ! Jakże ta sucha trawa nabrała barw na tle śniegu i światła od niego odbitego. Czy te wyschnięte zioła z odcieniem rudości i czerwieni, to te rosliny z następnej fotografii ?
Co jest czym – o to jest pytanie ? Widzę Czado, że tym razem furtkę zostawiłeś sobie szeroko otwartą…już nie zaryzykujesz ? Dla mnie te trzy to jak jedno, bo wszystkie pięknie pachną w zależności od pory roku, ale z tego co wiem to trawa jest zielona, a skoszona (sianokosy) staje się rudawym sianem. Natomiast słoma to ścięte złote łany zboża, ale już bez kłosów – kłosy w młuckę poszły.A zdjęciu… hmmm??? chyba siano, ale nieskoszone – wyjątki też bywają
piesek ma na imię Lisek, bo dokładnie tak wygląda Co ciekawe znalazłam go w ostatnie Święta Wielkanocne, kiedy z Filipkiem (moim drugim psiakiem) wyszłam na spacer po ulubionych pagórkach. Piesek przez większą część trasy trzymał się na dystans, choc odległość cały czas się zmniejszała. Nie narzucał się i próbował mi udowodnić, że tak naprawde interesują, go krajobrazy,a gdy zatrzymywałam się na chwilę on też przystawał wpatrując się w dal Przy tym drzewie lody zostały przełamane i udało mi się Liska pogłaskać. Był okropnie brudny, ale pewny siebie i udawał, że mu przeszkadzam w podziwianiu świata Teraz, wychodzę w góry z dwoma psiakami, a na pytanie KTO? (w tytule postu) bez zatanowienia odpowiadam: Lisek pozdrawiam
Jeśli pewnego dnia zobaczy Pan w tych miejscach małą postać z dwoma pieskami. To istnieje duże prawdopodobieństwo, że to będę ja – Ela Serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia w drodze
to zdjęcie przypomina mi jedno z moich. zaglądam tu od dawna (pochodzę z Rzeszowa, więc znam Twe strony z bliska i za każdym razem czekam i wypatruję oprócz ładnych widoków – człowieka… na szlaku na pewno mijasz ciekawych ludzi, bardów, globtroterów, itp.pozdrawiam. i zapraszam http://www.fotocafe.blog.onet.pl
a KTO? zasłużył sobie na wyróżnienie przez onet.pl Blog … serdecznie gratuluję i życzę Komuś niezwykle skromnemu kolejnych „perełek” do kolekcji, bo wiele Twoich zdjęć zasługuje na te najbardziej zaszczytne…Pozdrawiam
Heyka =) Extra fotki =) Potrafisz robić naprawdę bardzo ładne fotoski =) My też założyłyśmy naszego pierwszego fotoblogaska =) Na razie to początki, ale może wpadniesz i ocenisz nasze foteczki ? Z góry dzięuję =* http://www.betty-ann.blog.onet.pl
Heyka =) Extra fotki =) Potrafisz robić naprawdę bardzo ładne fotoski =) My też założyłyśmy naszego pierwszego fotoblogaska =) Na razie to początki, ale może wpadniesz i ocenisz nasze foteczki ? Z góry dzięuję =* http://www.betty-ann.blog.onet.pl
Dzięki, a wiesz może jak zamienić bloga na fotobloga? W ustawieniach na liście kategorii nie mam opcji „fotoblog”.http://www.shuttersclick.blog.onet.pl/
Czesc, jetsem tu nowy, mozesz mi powiedzieć jak zrobić, aby zdjęcia z bloga pojawiały się na głównej stronie fotoblogów? Czy to się dzieje automatycznie czy trzeba na to zasłużyć? Dzięki i pozdrawiamhttp://shuttersclick.blog.onet.pl/
…latem jeszcze miał w zwyczaju żywcem leżeć na klawiaturze, ale teraz sam siebie prześcignąć potrafi w wyborze nowych miejsc…a to na komodzie na honorowym miejscu, a to na skórzanych sofach , na które niby nie ma wstępu , to znowu na grzbiecie owczarka collie , który mu to wybacza podobnie chyba jak ja, a niech tam…;o)))
Czy Twój kocur też ma zwyczaj rozwalania się przed lub obok klawiatury i nie pozwala Ci pisać, tylko domaga się głaskania ? Czasami lubi obserwować, jak pstrykam w klawisze i sam dotyka łapką ustrojstwa … Czyż te nasze i nie nasze zwierzaki nie są cudowne ?
…ciepło ,cieplo , zimno, zimno……ślady tamte śnieg zaprószył, żal się w śniegu zawieruszył, trzeba teraz w śnieg uwierzyć i tym śniegiem się ośnieżyć i ocienić się tym cieniem i pomilczeć tym milczeniem……może …jednak…
Świetne teksty tu spłynęły. Z piosenką Grechuty, którą cytujesz wyżej wędruję przez większą część życia. Z pewnością miała decydujący wływ na tytuł zdjęcia, ale uświadomiłem to sobie dopiero teraz. Na Twoje ręce składam podziękowanie wszystkim piszącym. DZIĘKUJĘ! Wasza obecność to wielkie wyróżnienie moich zdjęć.
….i mój kot KOCIEMNIAK pozdrawia wszystkie zwierzaki (tylko tyle może bo ma baaaardzo dużo lat), nawet nie pamiętamy ile, mruczy mi tu teraz całkiem niezłe bossanowy i dziwnie się co najmniej zachowuje…
P.S. W tym tekście przemawiają „Zarośla” na zdjęciu, a nie My – Blogowicze, bo tak jakoś dziwnie to zabrzmiało, bez tych dopisanych didaskaliów. Zorientowałam się, że można to było inaczej zinterpretować.
Jak się miewa piesek ? Mam nadzieję, że jest zdrowy, pulchny i szczęśliwy. Pozdrowienia od ode mnie i kota Kotowatego ! A’propos, ratujmy i nie przechodźmy obojętnie obok zmarźniętych i przestraszonych, zabłąkanych zwierząt. To cudowne uczucie patrzeć na radość 14-letniej pinczerki Perełki, której pomogłyśmy z koleżanką odnaleźć, po paru dniach poszukiwań jej Właściciela.
Ech, pomarzyć dobra rzecz ! Od Twojej serdeczności , J. mija mi depresja pośniegowa i gdyby jeszcze tak łyczek tej domowej naleweczki na „otarcie łez” ( o której wspominasz pod „zamrożonymi owocami” ) … ja też mam niezłego Tokaja w szafce i czerwone wino z Urugwaju o posmaku jeżyn i owoców lasu. Oj, rozszyfrowałybyśmy od razu zagadki Czado ! Szczęściara z Ciebie – masz las prawie w saloniku ? Zobacz, Waldek znowu wkleja jakieś fotki botaniczne …Może odezwie się Iwonka -botanik ?
…żebyś tak umiała w przestrzeniach podróżować jak Małgorzata (ta od Mistrza) już byś była u mnie w salonie z widokiem na las ośnieżony,i nie musiałabyś buuuczeć za śniegowym puchem (czarowałybyśmy obie w czasie wolnym) a ja bym się cieszyła że się uśmiechasz do tego śniegu…;o))
Uśmiech szelmowski czy nie, … prawda jest taka, że rano odśnieżałam balkon i było zimowo-rasowo, a teraz jest +1 st.C za oknem, wieje wiatr i pada deszcz ze śniegiem. Znikły już białe czapy ze świerków i zaraz roztopi się nam cały, kilkudniowy, warszawski śnieżek, który nas tak koił i tulił do snu. Chyba mam już depresję pośniegową ! Auuuu…..
…. no to KTO wobec tego nasypał pół metra śniegu na mój podjazd do garażu i KTO nie odśnieżył, i zamiast sobie marzeniami główkę na blogu zaprzątać musiałam niestety (przy chwilowym braku sił wyższych?) przyziemnie zająć się sama tym śniegiem cudnym aczkolwiek ….przemilczę, bo już skończyłam na szczęście walczyć z nadmiarem białego puchu i przy herbatce z prądem…pozdrawiam wszystkich marzycieli i nocnych marków i Ciebie ,Czarodzieju ,bo jakoś mam wrażenie,że to Twój szelmowski uśmiech sprawił…
Kto tu ?! Kto spokój zimowej drzemki zakłóca polnym zaroślom ? Kto nam irytująco skrzypi po śniegu materialnym butem, miast wionąć polem jak duch lub inny przyjaciel ! Kto się skrada i zachodzi nas od tyłu ?! Kto nas rozprasza w liczeniu zeschłych liści na drzewie ? Kto nam nastrój psuje i wytrąca z zadumy, gdy marzymy o wieczornej zorzy … ? Kto jest tak nie dyskretny i wścibski, gdy lewitujemy nad równiną, śniąc o bezkresie kosmosu …
„Kto pierwszy szedł przed siebiekto pierwszy cel wyznaczyłkto pierwszy w nas rozpoznałkto wrogów kto przyjaciółkto pierwszy sławę wszelką i włości swe miał za nica kto nie umiał zasnąćnim nie wymyślił granic …kto pierwszy w noc bezsenną wymyślił wielką armiękto został bohaterem, kto żył i umarł marniekto pierwszy został panem, kto pierwszy został sługąkto musiał wstawać wcześnie a kto mógł spać za długozapatrzeni w tańcu, zapatrzeni w siebiezapatrzeni w słońcu, zapatrzeni w niebiewciąż niepewni siebie, siebie niewiadomipytać wciąż będziemy, pytać po kryjomu….” z wiersza L.A. Moczulskiego do muzyki M.Grechuty
Jakby tak można złapać ten piękny widok, schować go głęboko tylko dla siebie… I wreszcie poczuć się szczęśliwym, bezpiecznym..follow-white-rabbit.blog.onet.pl Alice
Mogę Cię dodać do linków?? te niebo jest śliczne:) na dodatek te samotne drzewo na horyzoncie… cudo!! pozdrawiam:*http://moje-rodzinne-krajobrazy.blog.onet.pl/
…KTOŚ ma dziś serce chore w tę dziwną mroczną porę? Tańczy spłoszone światło przed KIMŚ , ucieka za horyzont? I zostawia na granicy mroku CZYJEŚ marzenia o błękitnym niebie albo o nocy gwiaździstej pełnej światła księżyca, jeśli KTOŚ czegoś pragnie wystarczająco mocno …TO SIĘ SPEŁNI…przecież……..a NIKT czeka w mroku na ciemność bez gwiazd i aż światło zniknie zupełnie razem ze swoją barwą nie do opisania…czy KTOŚ pomoże NIKOMU zrozumieć piękno tego światła? …
Takie optymistyczne niebo mogłoby trawć dla mnie wiecznie…Widok trochę jak na innej planecie, bo wydaje się, że tuż za horyzontem już nic…ale to zupełnie nic nie ma, a majaczy tylko świetlista, pomarańczowa, bezkresna poświata. To byłby prawdziwy oddech od wszystkiego, gdyby można choć na chwilę stnąć przed przestrzenią bez końca – TAKĄ PRZESTRZENIĄ…
Kto…odważnie podejmie się zadania i namaluje ten motyw z natury?- …eee nie da rady, trudna sprawa…światło zbyt krótko widoczne żeby jemu sprostać – nawet impresjonista by nie zdąrzył. No i barwy…niebo przy horyzoncie jak transparentny oddech świetlistej, pomarańczowej poświaty, a nad nią kryjące, nieprzniknione pasmo mgławicy brudnej bieli. Połączyć tego w jedno nie sposób.No! ziemię to możnaby ultramaryną załatwić – to da się zrobić…; krzaczki na pierwszym planie też można wypacykować, hmmm np. ciemnym fioletem z dodakiem czekoladowego brązu i tak ciap, ciap starym, „rozczapirzonym” pędzlem; nawet końcówki tych tam krzaczków nad horyzontem możnaby kropnąć cynobrem, no….może ciut rozbielić i rozetrzeć, by poświata była – taki efekcik to klienci lubią, ale niebo ?…nieeee to niewykonalne. Robotę biorę, ale bez nieba; do nieba niech „szefuńcio” kogo innego szuka i to ze świacą!, bo niebiańska specjalizacja to rzadkość . Ja tam znam jednego speca od nieba..mistrz nie do pobicia …nie ma sobie równych: niebo z XXI w pokaże jak renesansowe, z polskiego i weneckie zrobi…, ale …on to w innej materii działa i nie odtwarza światała, a chwyta zastane…W pożo gość – powie o barwach i świetle, co, jak i gdzie…ale sam nie maluje, tzn. maluje ale nie pędzlem, hmmm…a może kiedyś i malarstwa spróbuje…kto wie, czas pokaże. No to jak „szefuńcio”, malujemy bez nieba?- Nie, dziękuję…niebo jest wszystkim, bez nieba i przestrzeni „Duszę się”, ziemia i drzewa mi nie wystarczą.
Niezbyt ładnie zabrzmiała potoczna nazwa rośliny”…srebrniki”, inna polska nazwa to miesiącznica trwała.Jednak, nie nazwy są ważne a piękne zdjęcia i cudowny nastrój, dlatego tu zaglądam.Pozdrawiam
„jak u Bana Boga…” – prawda nawiązując nawet do filmu o tym tytule… w tamtejszych, wschodnich pejzażach i ogrodzie na plebanii też było tyle ciepła, barw i bliskich sercu „klimatów” co TU…a we mnie tęsknoty za tym wszystkim…czy dziwne?…pewnie tak skoro tylu z nas skrywa się TU przed realnym światem – ucieka od realnego w wirtualnym szukając ukojenia…w tym momenicie znowu pojawia sie obawa co byśmy zrobili bez Waldkowych „ogrodów”, które karmią nasze zgłodniałe piękna i dobrego słowa duszyczki…oj, ciężko by było…jeśli o mni chodzi wolę nawet o tym nie myśleć…
Tak … ciepło od paleniska w Waldkowym Schronisku bucha i ogrzewa gromadkę wędrowców, co wpadają tu na chwilę lub dłużej … By ukoić tęsknotę, nasycić zmysły, by pomarzyć i poczuć się wśród Swoich … a potem wypić zdrowie Gospodarza i może … zaśpiewać !?? Szczapy płoną, iskierki wesoło strzelają pod sufit, a światło mami i hipnotyzuje… zupełnie, jak wspomniany przez Ciebie obraz „Gdzie nikt” z szuflady Listopada. Od niego m.in. zaczęła się TUTAJ moja wędrówka …
Ja też bym tego lepiej nie ujęła … TU na blogu z Waldkowymi obrazami i zaglądającymi na niego „Duszyczkami” jest tak jakoś, „jak u Pana Boga za piecem”. Dziwne, prawda ?
Ach, jak tu cieplutko i milutko- czyżby ktoś dorzucił smolną szczapę do ogniska? Dzięki Carrmelita za gratulacje. Zdjęcia p. Czado rzuciły na mnie urok. Nie rozumiem, co sprawia, że zaschnięte”Judaszowe srebrniki”(28.11.06- Gdzie nikt..) i nie tylko wzbudzają u mnie tyle emocji. Pozdrawiam
Mnie też jest tu dobrze jak nigdzie indziej, mogłabym całymi dniami (nocami już bywało) wędrować wśród pejzaży i czytać…czytać…czytać to o czym piszecie. Ciekawszej „lektury” na wesołki i smutki, na radości i melancholie nie spotkałam do tej pory – tu znajduję to, czego mi do szczęścia potrzeba – taki mój mały świat. Szkoda tylko, że pejzaże Czado nie otaczają mnie na co dzień (ale może to i dobrze, bo mam niekończące się marzenia), a ludzi których tu spotykam, obok mnie w „realu” nie ma. Cieszę się jednak, że wiem gdzie mogę Was spotkać i właśnie TU z Wami pobyć. Pozdrawiam gorąco wszystkich łazików pejzaży karpackich
A to miło jest wiedzieć o czym w schronisku przy np. grzanym piwie się rozmawia, bo nigdy w takiej rozmowie nie uczestniczyłam, nawet dłużej niż po „pieczęć wędrowną” się nie zatrzymywałam – czas był pod wydział, a zachody słońca goniły, by zdąrzyć zejść ze szlaku przed zmrokiem.
…no bo wiesz …w dobrym towarzystwie lubimy wszyscy bywać…widocznie … i miło tutaj pogadać sobie o sprawach chwilowo najważniejszych, gdy się wie ,że więcej nas łączy niż dzieli i że mamy sobie coś do powiedzenia, dobrze mi tu…
Wywołany muszę wychylić się zza monitora… ja… się zgadzam na wszytsko co wymyślicie.Przyznaję wszystkie tytuły które miałem, mam i bedę miał. Gór, wiatru, deszczu, chmur i słońca, ziół, traw, liści, grzybów… nie zabraknie… i bardzo ciesze się, że klimat, rozmowy tutaj, coraz bardziej przypominają te w schronisku.
Dziękuję również ja za pomocną dłoń i myślę, że nie trzeba Ciebie zachęcać do odwiedzania Waldkowych Pejzaży. Kto raz w nie wpadnie, już się nie uwolni, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ze swojej strony miałam jeszcze dopisać sugestie na owoce czeremchy lub bzu czarnego, ale Twoja odpowieź mnie ubiegła.Przychylam się do propozycji Ameli nadania Ci tytułu i pieczęci Nadwornego Botanika, ale zapytajmy jeszcze właściciela blogu. Jak tam, Czado ? Zechcesz osobiście i formalnie mianować Iwonkę ?
Dzięki Iwonko, że nas odwiedziłaś i pomogłaś w rozwikłaniu roślinnych zagadek – Twoje wprawne oko potwierdziło spostrzeżenia Mariony więc możemy już chyba „przyklepać”, że Waldkowe tajemnice to trzmielina i kruszyna, ale czekamy jeszcze na zdjęcia roślinek w pełnej krasie, by nie mieć już żadnych wątpliwości.P.S. Dla nas już jesteś botanikiem i to bardzo, bardzo pomocnym, a jeśli nie masz nic przeciwko temu, to składam wniosek u blogowiczów i gospodarza bloga o nadanie Ci tytułu Nadwornego Botanika w Królestwie Pejzaży Waldka Czado Wpadnij tu czasami – z pewnością na wiosnę Czado zadba jeszcze o niejeden „trudny orzech do zgryzienia” – bo jak widzisz w kwestiach botaniki leżymy zupełnie, a ciekawość świata nie daje spokoju.
hejka! juz wam help-uje blogowicze Waldka Czado:) i sorki droga blogowiczko Carrmelita-czyli chyba Lidio W. ze tak pozno odp. ale sesje mam-wiec kaine czasu na odwiedzanie bloga;) very trudno tak rozpoznac rosl.tylko po zdjeciu- ale mysle ze z tymi cudnymi czerwonymi owocami to „resztki” trzmieliny zwyczajnej (Euonymus europaeus)- z owockami zwieszajacymi sie z galazek i pozostałoscia 4-klapowej torebki. a pod nią jest prawdopodobnie kruszyna pospolita (Fragula alnus) lub śliwa tarnina-chociaz stawiam na ta pierwsza gdyz sliwa jest bardziej „krzaczkowata”:) pozdrawiam!!! ps. zdjecia jak zwykle cudne!
Czado, w duszy „telepatycznie” proszę Twojego Anioła Stróża i mam nadzieję, że brak dostępu do foto na dysku nie okaże się wieczny. Tfu, tfu , tfu, odpukać w niemalowane, przesądna nie jestem, ale każdy „środek zaradczy” na tą chwilę może być dobry.Mnie coś takiego spotkało – niepowetowana strata chwil, które nigdy nie wrócą. To nie było nic wielkiego, żadne cudowne narodziny kolejnego mieszkańca planety czy inna podniosła chwila lecz zwykły remont mieszkania, ale pełen historii i zagadek, które odkrywaliśmy z każdą kolejną warstwą tapety, później farby. To czego dowiedzieliśmy się o poprzednich właścicielach mieszkania „odkrywając ich ściany” sami by pewnie o sobie nie powiedzieli – jedną z warstw stanowiły gazety – chyba Trybuna Ludu z ’76 r. Dobrze, że wtedy zaczynałam „przygodę ” z komputerem i tak naprawdę nie pamiętam, ile danych faktycznie przepadło. W nieświadomości łatwiej stratę przeboleć.
Faktycznie – tak jak napisała ~mariona – trzmielina i kruszyna są trujące, ale ciekawostką jest, że kruszyna to roślina lecznicza, a jej kora wchodzi w skład wielu mieszanek ziołowych o działaniu…(napiszę fachowo) pobudzającym perystaltykę jelit Każdy z nas ma różne dolegliwości, ja też kiedyś próbowałam zaradzić na takowe pijąc z polecenia pani aptekarki ziołową herbatkę z kruszyną…….myślałam, że umrę i świtu nie zobaczę…….teraz już wiem dlaczego. Dobrze jest mieć świadomość ziółek wchodzących w skład tych „cuuudoooownych” naparów.Wybaczcie mi moją „rozwiązłość” języka, ale to tak ku przestrodze dla innych
…za płatki leciutkie ,srebrzyste, za zmarznięte ręce,za herbatę z prądem później , za różowe policzki w trakcie, za kurz srebrzysty gdy zamieć na dworze i ciepło w domu, i za to ze MASZ ZAPASY OPAŁU NA ZIMĘ SŁONECZKO TY MOJE…karpackie …i za te sny….
Bardzo chętnie, tylko jutro muszę o szóstej do pracy. Nie wiadomo czy wcześniej nie będę musiał godzinę narabiać łopatą by się przeprawić z autkiem od garażu do drogi. Musze wstać godzinę wczesniej. I za co ja tak kocham zimę?
…trzymam kciuki z Carrmelitę i się cieszę ,że to może nie była ta kruszyna ,którą delektować się tylko jeden raz można, a tak nawiasem mówiąc to taki za mnie botanik, jak z Czarodzieja, ale co mi tam czekam spokojnie na jakieś czary niespodziewane, chyba ,żeby ktoś nobla w dziedzinie botaniki sie spodziewał, będę sekundować, a póki co doping w strefach śniegowych zorganizowałam sobie i marzyć mogę na jawie bez wyrzutów sumienia (15 zł dniówka), dla wszystkich nocnych marków cieplutkie puszyste bywanko zimowe…CZADO NIE ŚPIJ , tylko pij piwo i obserwuj gości…
Dzięki, Ameli, że się napracowałaś. Nauka „nie pójdzie w las” a ciekawskich, jak Ty jest sporo. Ja też poszperam. Napisałam do Iwonki – botanika, ale jeszcze nie odpisała na blogu. Może się odezwie, a nawet jeśli nie, to sami z Waldkiem damy sobie radę !
Tak, koniecznie zrób, Czado zdjęcie w całej okazałości temu tym CUDEŃKOM. Czekam z niecierpliwością. Dociekliwość Ameli też mnie dopadła. Szukam w „Ogrodach” i na płytowej encyklopedii drzew i krzewów. Zobaczymy co wyszperam.
To były owoce na krzaku. Niestey z powodu awarii dysku nie mam dostępu do reszty zdjęc, kóre wtedy zrobiłem, bo one wyjaśliłybu z pewnością wszystko.Wiem jednak, gdzie to było (łaka przy lesie) więc jak będę przechdził to pstryknę całą roślinę.
1.Trzmielina zwyczajna 2.Bez czarny lub Winobluszcz pięciolistny ewentualnie Czeremcha ?Zadając pytanie o tajemnicze roślinki niezłą „prace domową” sobie zadałam…”Kazał pan musiał sam” Oczywiście żartuję, sprawiło mi to nawet przyjemność…Dzięki ~mariona, że pośpieszyłaś nam z pomocą.Zimowe okazy nie dawały mi dzisiaj spokoju…w wydziałowej bibliotece przejrzałam możliwe książki botaniczne, internet aż grzał się od przeszukiwania stron i … (uprzedzam, że mogę się mylić) …dziwadełka z górnego zdjęcia też podpięłabym pod TRZMIELINĘ ZWYCZAJNĄ, bo nic bardziej podobnego nie znalazłam. Jednak na wszystkich letnich zdjęciach z atlasów górna część owocu była różową nadmuchaną poduszeczką, pod którą zwisały pomarańczowe kulki, zresztą całość prześliczna w kształcie i kolorze – tak więc Czado zadanie dla Ciebie – proszę sfotografuj nam latem domniemaną trzmielinę, byśmy nie mieli już wątpliwości A co do lodowch czarnych kulek to dużą zagadką, ale pomocną okazał się czerwony „drapak”, do którego są one przytwierdzone…Taką czerwoną łodyżkę ma np. CZARNY BEZ, ale przyczepionych do niej owocowych kulek jest dużo i zwisają z łodygi. Może tu zostały już objedzone przez głogne ptaszęta? Owoce czarnego bzu nie mają też „antenki” na czubku kulki -takiej, którą widać na środkowym owocu Waldkowego zdjęcia. Antenka sporo kłopotu sprawiła w identyfikacji rośliny, bo mało które taką mają (ja osobiście znam tylko jagody). W przypadku CZEREMCHY jest podobnie, ale tu kulek na łodydze z zatury jest mniej i kolor owoców też graniczy niemal z czernią, tak jak u bzu. Zarówno czarny bez jak i czeremcha są niewielkimi drzewkami, a może nawet do krzaków się zaliczają. Natomiast WINOBLUSZCZ to rodzaj pnącza i u tego kuliste owoce rozmieszczone są na takim właśnie kanciastym „drapaku”, nieregularnie i nie jest ich dużo. I tu pytanie Waldku do Ciebie, oczywiście jeśli chcesz „przysłużyć się nauce” i rozwikłać zagadkę – Jak wyglądał właścieciel lodowych kul, czy był to krzak czy może pnącze?Tyle tylko mogłam zrobić i właściwie nie wiem czy temat jeszcze Was interesuje…bo jak ktoś słusznie napisał: Nieważne co to jest – ważne, że piękno widać …To podobnie jak w malarstwie abstrakcyjnym – tam raczej nikt aż tak w „piękno” tych obrazów się nie wgryza, a koneserów mają wielu, ale…ciekawska natura czasami bywa silniejsza. Pozdrawiam wszystkich dociekliwych i tych mniej zainteresowanych
Panie Waldku, zagranie „belferskie”. Stawiam na Trzmielinę zwyczajną a niżej być może Kruszyna pospolita- młody pęd z dojrzałym owocem w „zimowym makijażu”. Jeśli tak, to nalewkę z tych owoców można wypić tylko raz. Dla tak kuszącego wyglądu może warto?
Nie ważne jaka to roślinka,ważne,że widać piękno na tej fotografii i obojętnie czy po nalewce z tarniny czy innej, czy bez.Ale dyskusja fajna,uwielbiam czytać te „dzieła sztuki”.Wszyscy jesteście Wielcy.Mi chwilowo brak weny twórczej.Pozdrawiam Iga
To chyba tylko ja tu bez „wspomagacza” sile szare komórki, ale cóż…nie każdy może mój Boże. Ech tam, dzisiejsze zagadki rzeczywiście nie do rozwiązania bez pomocy czegoś lub kogoś…ja się już poddaje. Zdrowie Wasze w gardła nasze… ;PPozdrawiam ciepło i dzięki za wesoły wieczór – nowy dzień dzięki Wam w pogodnym nastroju rozpoczynam…
Wiem, co to jest ! Zmrużyłam oczy i doznałam olśnienia po kieliszku czerwonego, wytrawnego z Urugwaju ! To model związku chemicznego, no wiecie, schemat cząsteczki wysoce energetycznego soku z tajemniczego owocu !
Podobno to bardzo zdrowy „napój”, bo ma dużo wit. C, a czy cierpki w smaku, bo owoce tarniny chyba takie są? Ja znam tylko smak domowych „grzańców” z dzikiej róży – też rewelacja, a jaki kolor czasami mają, rubin z bursztynem się przy nim chowają
A wrześniow-październikową porą można się przyplątać na naleweczkę z tarniny, jak będę łazić po Bieszczadach na jesieni ? Wtedy też może wiać a ja jestem zmarźluchem ..?
Jeśli nie Ty, to i nie ja i inni którzy czasami „pudłują” z nazwami też nie będą chcięli się wypowiadać. A pominąć zagadkę i pytania o nią nie sposób. „Burza mózgów” trwa – może drogą dedukcji jakoś ją rozwikłamy i roślinki odzyskają swoją tożsamość. Albo w końcu jakiś botanik z pomocą pospieszy. PROSIMY ~Dziwadlo o ściągnięcie na blog Ilonki – botanika, która już ratowała naszą niewiedzę z opresji we wrześniu 2006 Marcello też nas poratuj…
.. a co tam ,możesz się wypowiadać Włóczęgo karpacki jeden, a gdyby KTOŚ był gdzieś blisko na bieszczadzkich traktach to zapraszam na ten napój ,co to Czado go kiedyś produkował a ja przypadkiem w piwniczce mam zapasik, słodkie i mocne w sam raz na te zawieję za oknem, żeby mi NIKT z blogowiczów nie zmarzł jak tu trafi….
Z nazw botanicznych pamiętam Tarninę, bo robiłem z tego dobry napój i Żywiec choć to kwiatek, tak jakoś trzyma się nazwa głowy. Znam też kilka gatunków drzew, warzyw i owoców, odróżniam zboże od trawy, zieniaki od buraków i natym popisy wiedzy botanicznej definitywnie kończę. HOWK!
…wobec INNYCH TALENTÓW, o których ogólnie wiadomo (nie o wszystkich niestety) WYBACZAMY Ci niewiedzę botaniczną ,KTOŚ nas wreszcie uratuje i powie coś Ty narobił na zdjęciach swoich ślicznych, TWOJE ZDROWIE…;o)))
Dwa lata temu czytałam książkę i opisane zapachy mocno podziałały na wyobraźnię, a pracownia starego mistrza perfumiarza usytuowana na moście jest taką w jakiej sama chciałabym pracować – nawet po przeczytaniu książki szukałam szkoły, w której kształci się tzw. NOSY, ale to Paryż u nas takich „szkół” nie ma. Na film raczej się nie wybieram, gdyż z opinnii znajomych więcej jest w nim „brudnych” scen o nieprzyjemnym zapachu niż woni rozkwitających kwiatów – wolałabym nie psuć tego co w mojej pamięci zachowałam.
…Czado? przecież tarnina ma okropne kolce,pamiętam az za dobrze i nie ma takich czerwonych gałązek tylko normalne ciemnawe burawe i co teraz będzie? czyżby RATUNKU BOTANICY!!!
Tak Ameli, wzywamy p.Waldka na pomoc w rozszyfrowaniu zagadki, a jeśli On nam nie podpowie, to apelujemy do wszystkich pasjonatów biologii ! Co do zamrożonych owoców, to obstawiam jednak jagody, gdyż późną jesienią zostają czasami takie „wyschnięte drapaki” bez liści, na których uparcie siedzą pojedyncze owoce. Natomiast w kwestii magnolii i ich możliwych kolorów, to widziałam kiedyś w Ogrodzie w Powsinie, na przedwiośniu las magnolii o przedziwnych barwach. Były wśród nich nawet takie o pączkach prawie czerwonych, a kwiatach w głębokim różu wrzosowo-czerwonym. Cuda nieziemskie, a jak pachniało ! A’propos, widziałaś już „Pachnidło” w kinach, bo ja jeszcze nie ?
Tak, te kryształowe czarne kule rzeczywiście mogą być jagodami, ale pytam, bo zawsze widziałam je w zielonym otoczeniu i na krzaczkach obrośniętych drobnymi listkami, a nie na czerwonym „drapaku”, który nieodparcie kojarzy mi się z nogą flaminga i ta biel wokoło zupełnie odrealnia obraz jagódowych pól pozostały w mojej pamięci z letnich wypraw. A co do pierwszych owoców o „fikuśnych” kształtach to raczej nie magnolia, choć jej kwiaty pięknie wyglądałby w tej szklanej scenerii. Gdy widziałam owoce magnolii to były różowiutkie, a tu taki cynober – powiedziałabym „kogucia” czerwień – za jej zadziorność. Dziś tak ornitologicznie się skojarzyło…P.S. Marrcelino prosimy o pomoc w rozpoznaniu tych tajemniczych okazów. Wiem, że świetnie radzisz sobie z zagadkowymi roślinami p. Waldka
Tak, Twoje makra są bajeczne ! Cudownie przyłapana „na gorącym uczynku” przedwczesna wiosna i zamrożona nie tylko w kadrze. Figlarne, wiosennne pączki i płatki zaszalały, zabalowały i zajrzały do szkatułki z ozdobami Królowej Śniegu. Zachciało im się diamentowych, lodowatych kolii i broszek. Tylko nie wiedziały, czym grozi im ta próżność i ciekawość …
Czy te gałęzie z czerwonymi pączkami to przypadkiem nie odmiana rododendrona, a może azalie, bo chyba nie magnolie ? A zamrożone owoce to mogą być nasze pospolite jagody – runo leśne ?
…..w lód zaklęte małe serca pragnące roztopić się w bliskości czyichś spojrzeń i marzeń i wruszeń czekają na gorące dowody miłości promieni słonecznych, wyczekują zjawisk nieziemskich trochę zbyt późno albo za wcześnie, czekają na swój czas….pełne i gotowe, ubrane w kolory jesieni, zakute w srebro, obiecują miłość bez końca do promyka każdego, ale czy dotrwają ? czy też będą musiały teraz zamarznąć na wieczność z powodu swej opieszałości?….
Niby zima, a owoce dorodne jak latem – jesienią były suszone, teraz mamy mrożonki…natura o wszystkich pamiętała i zadbała.P.S. Czy ktoś wie, jak nazywają się rośliny, których owoce widzimy ? Szczególnie te czerwone frapują, bo mają takie osobliwe kształty.
…”Gdyby pył śniegu gdzieś z gałęzi szczytnejStoczył się i dźwięk srebrny, nieuchwytnyBudząc potrącił drugi w swej pogoni, Wnet park stustrunną gędźbą się rozdzwoni”…L. Staff Zima (niewielki fragment)Widzę, że dary natury zamknięte zostały w kryształowych kulach, w tle skrzypią szklane gałęzie, może więc i w pobliżu stoją „szklane domy” ? Kto wie, może to tu skrywana jest utopijna wizja; może to tu jest upragniony raj gdzie oddycha się „powietrzem szerokim, olbrzymim” ?
ehh mozna sie przestraszyć:P zapraszam do mnie… tylko nie patrz na pierwsze cztwey fotki, bo mi nie wyszły… Pozdrawiam:*http://moje-rodzinne-krajobrazy.blog.onet.pl/
Ostrzegam, komentarz będzie długi …”Okrutny Pyrrus, którego zbroica czarna jak jego myśl, podobna była do owej nocy, gdy w złowrogim koniu chytrze ukryty leżał. Powlókł teraz straszną swą postać dzikszą jeszcze barwą. Od stóp do głów czerwienią się odział. Zbroczony krwią ojców, matek, córek, synów, spiekły od żąru płonącego miasta, które przeklętym blaskiem przyświecało mordercy swego pana. Rozpalony gniewem i ogniem, i skrzepły zarazem od stęgłej na nim posoki, oczyma jak karbunkuły promieniującymi szuka piekielny Pyrrus sędziwego starca Priama. Znajduje go wreście słabo na Greków nacierającego. Rdzawy miecz jego zbuntowany przeciw jego ramieniu, nieposłuszny woli. Z całą przewagą rzuca się na niego Pyrrus. Z wściekłością próżny cios wymierza lecz sam świst stali obala starca. … Oto zabójczy miecz jego nad białą głową czcigodnego starca jakby nagle ugrzązł w powietrzu. Jak posąg, ważąc między czynem i wolą, Pyrrus nie czyni niczego. Lecz jak nie raz widzimy przed burzą ciszę na niebie, spokojność w obłokach, wichry uśpione a na dole ziemię jak grób milczącą. Wtem przerażający grzmot rozdziera chmurę. Tak zbudzona zemsta podżega na nowo zastygłe ramię Pyrrusa. I nigdy ciężej młot Cyklopów nie spadł na Marsa wiecznie trwałą zbroję , jak teraz krwawy miecz Pyrrusa spada na sędziwego Priama. Hańba ci, zmienna Fortuno ! Bogowie Olimpu, odbierzcie jej władzę ! Połamcie szprychy i dzwony jej koła i stoczcie piastę ze szczytu niebios do piekieł !”Opowieść Orfeusza z „Hamleta” W.Shakespeare’a
…by chmurność TEGO nieba przeprosić , trzeba obiecać spokój jego myśli dobrych, księżycowych, obiecuję…zatem przetrwać noce styczniowe na SPOKOJNYM czekaniu na błękity lub mgły, albo chmury mniej gniewne? ….da się zrobić , Czarodzieju? i mam pokorną nadzieję ,że każdy gniew mija jakoś …..i co teraz będzie?… spadł śnieg…a ja sobie czekam tutaj na jakiś uśmiech szelmowski….
Bardzo spodobał mi sie twój blog.Mma nadzieję że wpadniersz go do mnie zareklamować http://www.hym-m.blog.onet.pl mam już pare pomysłów na opisanie twojego bloga…
Ja bym nieśmiało powiedziała, że to odpoczynek po ostatnich barwnych szaleństwach nieba. Dla mnie to nawet rzeczywiste kolory, choć tu z pewnością trudno jest się ze mną zgodzić, bo natury w tak ascetycznej skali barw nie da się w pełni ująć. A dlaczego „rzeczywiste”, bo od jakiegoś czasu jest u mnie tak, jak Carrmelita napisała o swoim niebie w Stolicy (19.01.07) Barwnego świata wokół siebie raczej nie dostrzegam, tylko monotonnie monochromatyczne elementy rzeczywistości, które różnią się między sobą głównie kontrastem światła i cienia (bielą i czernią), ale to też ma swój specyficzny urok. P.S. A kogo lub za co ten gniew?…chmur, wiatru, zimy czy Twój Czado Chyba jeszcze nie było do tej pory zdjęcia o tak „burzliwych” emocjach. Ale chyba o każdym uczuciu trzeba mowić i każde wyrażać, by równowaga była (byle tylko ze wszystkim z umiarem
…bo zagniewało się NIEBO na ZIEMIĘ za jej bestroskie spojrzenia oczu szarozielonych zwróconych ku niemu… Czy jeszcze się rozchmurzy ?..by spotkać się z nią znowu na jakimś horyzoncie?…
Niezłe zdjęcie. Widać na nim ogrom przyrody, kórego czasem nie doceniamy. Czerń i biel dodatkowo to podkreślają. Pozdrawiam i zapraszam na http://foto-impresje.blog.onet.pl/
Wydaje mi się, że w tekście było: „Rozsiądźcie się …”, ale nie mam wiersza przed oczami, więc nie gwarantuję. W sumie jedna i druga wersja może pasować do krajobrazu na zdjeciu .
Wybaczcie…strasznie mi teraz głupio, niepotrzebnie zrobiłam sprostowanie, bo chyba właściwą wersją jest jednak „Rozsiądźcie się”, ale sama już nie wiem – nie jestem tego pewna, bo w zależności od tego o czym pomyślę słuchając piosenki, to inne słowa słyszę…Trochę tu „namieszałam” – przepraszam, ale czasami moje roztargnienie nie zna granic.
Przepraszam, popełniłam błąd w cytacie – powinno być „Rozejdźcie się” zamiast „Rozsiądźcie się”. Jednak parafrazując pozostaję przy „rozsiądźcie się”, bo taka myśl zaświtała mi gdy ujrzałam to zdjęcie. Wyobraziłam sobie, że ze wszystkich zakamarków – nawet z wnętrza ziemi, w postaci długich rozmytych cieni wyłaniają się zjawy, duchy, majaki…nieme, ciche i zahipnotyzowane magiczną godziną zasiadają na rozległej polanie, by podziwiać spektakl ze słońcem w roli głównej – jednak jest pytanie…z zachodzącym czy wschodzącym ? Zachód do mojej wizji zjaw bardziej pasuje bo po słońcu wzeszedłby księżyc, a zjawy zniknęłyby pochłonięte ciemnością nocy.
Super blog. Masz talent i cierpliwość. Na pewno wroce tu. Zapraszam tzmczasem na moj blog o fotografowaniu. Nie dorownuje Twojemu ale oceń http://www.pasja-fotografia.blog.onet.pl
Patrząc na te rozległe łąki w głowie płynie mi melodia i słowa…Dla wszystkich starczy miejscaPod wielkim dachem niebaRozsiądźcie się na drogachNa łąkach, na rozłogachNa polach, błoniach i wygonachW blasku słońca, w cieniu chmur(SDM Pieśń na wejście)
Zazdroszczę, szczerze i nieskromnie zazdroszczę wrażeń jakie towarzyszyły Tobie gdy stałeś tam na buro-rudej łące oświetlonej nikłym blaskiem światła, a nad Tobą przemykały „boskie” fiolety. Wokół półmrok, z pewnością coraz mniej było widać, a wtedy oczy duszy szeroko się otworzyły, można było pewnie zamknąć powieki – od tej chwili już tylko wyobraźnia mogła prowadzić. Odkryłeś w przyrodzie mój „wewnętrzny świat” i …naprawdę tam byłeś. To Twoja wyprawa do skrytych ostępów mojej duszy…dzisiejsze barwy idealnie oddają jej nastrój – niby kolorowo, ale niedopowiedzianie, trochę mroczno i tajemniczo, ale z optymistycznym światełkiem na horyzoncie. Taka jestem gdy wokół mnie dużo zadumy i refleksji, natomiast swoją radość odnajduję w Twoich pomarańczowych trawach, które już wcześniej chciałam tak… „dla siebie” zagarnąć. Chłonę piękno chwil, które uwieczniasz i odnajduję w nich swoje nastroje, emocje i uczucia.P.S. co było za łąką…głębokie, najskrytsze przed głośnym światem niedostępne…Swoim czarnym pudełkiem uchwyciłeś nie tylko ulotną chwilę, ale i obraz duszy…czyż ~J nie ma racji, że jesteś Czarodziejem?
Świetnie uchwyciłeś moment, gdy pas światła na horyzoncie rozjaśnił szczelinę pomiędzy burą ziemią a stalowym nieboskłonem. Blask wbił się klinem. Ożywił i ubarwił obłoki, by cudownie wydobyły zarys pagórków i kształty drzew. Słoneczno-niebieskie strzępy różu zaplątały się w gałęzie i zawisły na niebiańskiej pięciolinii pod granatowymi chmurami. Światło zagrało tam, gdzie było potrzebne … by stał się cud …
…. a biesy i czady czekają aż będziesz mógł tu się zgubić na troszkę, moje znajome pagóry zwiększyły z tego powodu produkcję chmur i mgieł, jak Cię znam to nie dasz się długo prosić i odnajdziesz to czego tak wytrwale je też szukam…dziękuje Czarodzieju dziwnych przestrzeni za nowe emocje, których ciągle zbyt mało, POZDRAWIAM Z BIESZCZADÓW moich mglistych chmurno,wilgotnie ,chłodno i prawdziwie , pada jak zwykle….może kiedyś…na jakimś szlaku…
Nie mogę odpędzić myśli, że to o mnie. Gdyby księżyce zastapić aparatem i statywem reszta pasuje Dziekuję!Za łąka jest piękna dolina przez która płynie rzeka Jasiołka. To miejsce po nieistniejącej wsi Wolna Wyżna, wysiedlonej po II w.św. na ziemie zachodnie, północne i Ukrainę.Pozdrawiam
….i co się tutaj wydarzy gdy odwrócisz wzrok… może ktoś tańcząc w jesiennej trawie z księżycami w ramionach znajdzie cień swego odbicia ,albo się zgubi na troszkę………a co jest pomiędzy pierwszą spokojną przestrzenią łąki a drugim planem wzgórz na horyzoncie, strumień? zagajnik? las?…mówią ,że ciekawość to pierwszy stopień do piekła ale nie mogę nie spytać, Czarodzieju… Ty przecież wiesz …
Adziu, najfajniejsza z fajnych ! Na twoim miejscu zdjęłabym sobie niefajnie głowę z ramion i zajrzałabym do jej fajnego środka … Czy przypadkiem nie wylecą z niej fajne trociny !!!???Zacytuję tu Mistrza Shakespeare’a, bo jego tekst fajnie do ciebie pasuje: „Jemu trzeba jasełek lub plugawej farsy bo inaczej zaśnie…”
Co do pierwszego zdjęcia, czarno-białego, to mam wrażenie, jakby ktoś pianę z białek ubił na sztywno i wyrzucił nad ciemnym zarysem traw. To zimna magia kształtów zamknięta w kadrze. Nabieram ochotę na jutrzejszy, nocny, czarno-biały film z 1961r autorstwa Kawalerowicza, pt. „Matka Joanna od Aniołów”. Czy go pamiętacie, jaki jest niesamowity i jak mistrzowskie są w nim czarno-białe zdjęcia ? Pamiętam, jak w dzieciństwie w latach siedemdziesiątych zobaczyłam to dzieło przez przypadek .. nie rozumiałam wtedy jeszcze sensu i traści tego filmu, ale mój wzrok przykuły obrazy i surowy, klasztorny, mroczny nastrój … Wspaniale będzie znów zobaczyć ten film. Polecam: TVP 1, godz. 0.50 w niedzielę. Może Wy też obejrzycie i napiszecie o swoich wrażeniach w kontekście zdjęć p. Waldka ?Może namówimy go na jeszcze więcej czarno-białych prezentacji ? Może małe, mocniejsze „Black & White” w krysztale na dzisiejszy wieczór ? Zdrowie, Czado ! Kończę, bo jadę na imieniny Taty. Dziś wipiję przede wszystkim za Solenizanta Mariusza.
Gdy bura, błotnista i przemoknięta ziemia bez ksztyny koloru, nas nie rozpieszcza, …. dobrze, że chociaż Twoje, Czado niebo na zdjęciach nam rekompensuje tęsknotę za tęczą. Zachwyca, mami, absorbuje magią barw i kształtów. Jest dzikie, nieprzewidywalne i porywające ! Jest co oglądać ! Dlatego właśnie ” z zazdrości ptakom jest samolot”… W porównaniu z niebem Rymanowskim, moje niebo w Stolicy jest koszmarnie nudne, nijakie i depresyjne. Napawa mnie obrzydzeniem. Jest jak szara, bezkreśnie jednolita, rozwodniona zaprawa murarska – ohyda !Gdy patrzę na Twoje chmury, to coś we mnie tęsni za antycznym, klasycznym pięknem nieboskłonu. Coś we mnie woła: ” Niech żyje Caravaggio i mistrz Correggio w Parmie znany ! Niech żyje „Wenecja wniebowzięta przez Tycjana” ? Sława dla Rafaela i Bramante, co razem zazdrościli talentu Michałowi Aniołowi, gdy pod Rzymskim niebem razem tworzyli. Pewnie Fra Angelico, malujący na kolanach w uniesieniu, miał takie niebiańskie wizje przed oczyma duszy, jak Twoje widzenia z aparatu, Czado.
siema ten blog jest cool bardzo dóżo komętarzy wstawili fani tego bloga mozesz miec ich jeszcze więcej nikt nie przegrywa wejdz na http://www.dianuleq.blog.onet.pl ty napewno znajdziesz sie w pierwszej piątce
Piękne,niesamowite…Bardzo lubię przypatrywać się chmurom przez okno, w lato na polanie jak sobie wędrują.Wpadnij do mnie http://moj-caly-swiat-ela94.blog.onet.pl/ i wystaw koma
Ja nie wiem Waldku jak Ty to robisz, że pani przyroda tak ci się wdzięczy. Może ją trochę „bałamucisz” na swój sposób? Stwierdzam, że szczególnymi względami Ciebie darzy i masz u niej niezłe „chody” – zazdroszczę Ci. Przyłapać chmury, które akurat ułożyły się naprzemiennie w barwne strefy dla mnie graniczy z cudem. Ja też fotografuję chmury, ale takiego „poukładanego” zjawiska nigdy nie widziałam – może moje „miejskie pierzaki” są po prostu leniwe i mniej „uduchowione”. Trudno, chyba zostanę niedowiarkiem choć wiem, że takie fenomeny są możliwe, bo wiele razy nam je pokazywałeś, to jednak przypadek uchwycenia w ten sposób barw na niebie wydaje mi się nieprawdopodobny. A może to wcale nie przypadek tylko długie godziny wyczekiwania na odpowiednią chwilę? W dodatku barwne pasy poukładane są na przemian – chłodne odcienie błękitu przeplatają się z ciepłymi odcieniami łososiowych różów. Widać, że za przykładem Łowiczan, którzy mają swoje pasiaki, Ty pokazujesz nam jak wyglądają Twoje – karpackie, a może rymanowskie. Jeszcze jedna rzecz mi się nasuwa na myśl – być może teraz już naciągam, ale właśnie w ten sposób postrzegam tą sytuację. Tak się akurat składa, że kształty „pomarańczowych” obłoków buduje światło, a tym z błękitnych pasów cień nadaje kształty. We wszystkim pełna harmonia – yin i yang.I tu pokuszę się o taoistyczne rozważania, zresztą często bywa, że moje myśli kierują się ku tej filozofii i religii, gdy oglądam Twoje zdjęcia. Tao w tej filozofii stanowi esencję wszechświata, której nie sposób opisać słowami a można jedynie za pomocą paradoksów, za które uważam nieuchwytne zjawiska, jakie dostrzegam w Twoich pejzażach. Tao jest też sprawcą wszelkich zmian we wszechświecie, dlatego nie można ująć go w słowa, bo jest w ciągłym ruchu – i u Ciebie również…niby ciągle to samo, ale nigdy nie takie same. Bo nawet drzewo – Twój Przyjaciel na Wierchowej, którego często odwiedzasz inaczej wygląda np. 11 września 2006 roku, a inaczej teraz tj. 17 stycznia.Taoizm dąży też do odkrycia prawdy o naturze rzeczywistości i to w sposób intuicyjny, a nie rozumowy. Pewnie tak dzieję się też u Ciebie Czado i oświadczasz tego wędrując po tych bezkresach i robiąc zdjęcia. Dużo jeszcze jest w tej filozofii mowy o równowadze pomiędzy tym, co duchowe a cielesne, tym, co codzienne a uwznioślone i za priorytet obiera sobie życie zgodnie z naturą, o którym wielu z nas marzy. Tylko tam mowa jest, by żyć zgodnie z naturą i nie podporządkowywać się obowiązkom wynikającym z ustanowionego prawa, czego w naszym świecie nie unikniemy i nie zmienimy, oto ta różnica.Ach dosyć już tej filozofii. Całą niesamowitość zdjęcia podkreśla jeszcze iskrzące, pomarańczowe światło na pierwszym obłoku – najbardziej intensywne zarówno w jasności jak i kolorze z wszystkich świateł na zdjęciu, które znalazło się (według złotego podziału) blisko najważniejszego punktu w obrazie (najbardziej „energetycznego”). I jakby tego było mało graniczy z błękitem, którego w żadnym innym miejscu na zdjęciu nie ma, który wydaje się jak wklejony z innej fotografii. Nie potrafię nawet nazwać tego błękitu, bo na ultramarynę za mało dźwięczny, zresztą jaśniejszy i bardziej chłodny, nie błękit pruski czy paryski, bo te zdecydowanie pod granat podchodzą, może to będzie ceruleum z kapką bieli cynkowej, ale.. to przecież tutaj nieistotne. Tak bardzo skupiłam się na chmurach – bujam w obłokach a na ziemi, na linii horyzontu też wiele się dzieje. Tak dobrze widać wszystkie drzewa, tyle różnorodności w ich kształtach. Niejeden botanik, by się zachwycał i szalał z radości rozpoznając ich gatunki. Ja na nich się nie znam więc komu innemu tą „działkę” powierzam. Ta ciepławo ruda czerń ziemi powstała pewnie dzięki świetlistej poświacie płynącej z chmur. Bardzo ładny kolor, choć wydawałoby się, że go prawie nie ma.Ach znowu rozpisałam się o kolorach a przecież jeszcze mamy czarno-białe foto, tak rzadko tu spotykane i pominąć milczeniem go nie można. Patrząc na nie jakiś sentyment czy mała tęsknota za takimi fotografiami się odezwała. Wspomnienia z dzieciństwa przychodzą, bo tylko takie zdjęcia z tego czasu do dzisiaj u mnie pozostały. Np. ja z roześmianą „japą” stoję ubrana w spodenki w rybki i kapelusz w lody pod ogromnym słonecznikiem, który pochyla się nade mną chroniąc przed słońcem. Albo jak z tatą leżymy na stogu siana, a z nami mój Pan Zając. Tata w żołnierskim mundurze, bo akurat dostał wtedy przepustkę, a ja w jego czapce, która pod nosem mi się zatrzymywała, ale ja byłam nieważna dla mnie najważniejsze było, by orzełka dobrze było na zdjęciu widać Jednak czarno-białe zdjęcie są szczególne, mają w sobie coś ze szlachetności. W końcu to też klasyka fotografii. Często jest też tak, że dzięki temu iż nie mają koloru, na którym głównie skupia się zwykle uwaga, możemy zobaczyć fotografowany motyw w zupełnie innym „świetle”, inne szczegóły i walory dostrzegamy. Tak też jest na tutejszym zdjęciu. Zdecydowanie lepiej widać na nim bryłę chmury, bardziej czuję się jej „ciężar”, a przy tym brak polikoloru odrealnia je, obłoki działają bardziej metafizycznie niż „widoczkowo” (używając tego niefortunnego określenia). Chciałabym siedzieć tam na łące i patrzeć na gnane wiatrem barany, bo do milutkich owieczek zaliczyć tych wielkoludów już nie da rady. Piękne są, ciekawe jakie kształty przybrałyby po kilku minutach ?A tak mi się dzisiaj rozpisało mało poetycko, a bardziej naukowo. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, i że nie pozbawiam pejzaży ich magii „rozkładając” ją swoim racjonalnym myśleniem na części pierwsze.Pozdrawiam wszystkich serdecznie…podobno zapowiadali śnieg
…jak śnieżna lawina z mojego snu, piękno i przerażenie, że nie zdążę znaleźć się na pierwszym planie pośród wiotkich traw śpiącej łąki, i czy ta łąka przetrwa razem ze mną… jeśli zdążę ,żeby móc jednak spojrzeć znowu w chmurne niebo i ucieszyć się światłem po przebudzeniu…
trudno nie wierzyć, że.. . że tam nie ma Czegoś lub Kogoś.. . w ogóle ‘trudno nie wierzyć w nic’… Tobie chyba bliżej do Nieba niż nam… jakbyś, trzymając w ręku aparat, unosił się trochę ponad ziemię… to dobrze, to bardzo dobrze. u mnie np niebo jest szare, całe szare… i tak już długi długi czas… byle do wiosny…Mocno pozdrawiam!
Zdjęcie środkowe jest niesamowite ze względu na kontrast pierwiastka ziemskiego ( jakim jest drzewo i wysokie trawy ) i pierwiastka eterycznego ( chmury ). Nałożyłeś Czado wyraziste kształty na rozbuchany koloryt nieba. Wspaniały efekt ! Cóż za imponująca walka różnych stanów skupienia materii. Drzewo należące do ziemi i niosące w sobie jej cień, zawłaszcza sobie przestrzeń nieba. Odarte z liści, nagie i smukłe panoszy się w powietrzu, aż obłoki z podziwu zaplątały się w nim i stanęły … Cóż za proporcje w jego ostrym kształcie, jaka harmonia, wręcz elegancja w jego sylwetce ! Nawet gałązki bym nie urwała – takie doskonałe choć … zwyczajne.
To pierwsze zdjęcie z zagniewanym niebem przypomina mi „Sąd Ostateczny” Buonarrotiego z Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie cylkon ogarnia wirem Niebo z postaciami Sądu. Nagie ciała w porywczych gestach, krzyczą, szepczą, lecą, miotają się … Gniewny Chrystus, karze muskularnym ramieniem i odtrąca. Marmury wołają o ratunek i litość. Anioły są zaniepokojone .. Kończy się epoka Renesansu …
Panie Waldku świat na Pana zdjęciach jest jeszcze piękniejszy niz w rzeczywistości. Umiejętność takiego widzenia świata to prawdziwy dar i wielkie dzięki, że dzieli się Pan tym z nami.
Hejka=**** Masz cOOl blogaska…NoM i nOtka tez jest cAłkiem fAjna…Wpadnij do mnie na… http://www.zwiazki-szkolne.blog.onet.pl MiłO BeDzie jaK skOmciaSZ… PoZdRoWiOnKa BIG KISS=:*:*:*:*
…..i jak to czasem bywa Słońce pokonał Cień, przyciemnił niebo i zamknął horyzont, jego ponura postać przesłoniła światło ,żeby było trudniej znaleźć drogę , żebyś zabłądził ?…przecież znasz to drzewo ,które mimo wszystko stoi tam zawsze i w jego bliskości złe czary mają mniejszą moc, wiem bo sama często siadam o zmierzchu przy ogniu i zaklinam rzeczywistość, i czasem czary działają , ale dzisiaj sam Czarodzieju odnalazłeś światło ….i tylko te warkocze chmur przypominają myśli niepokorne…
Wygląda na to, że TAK … że bez względu w jakim czasie i w jakim miejscu na kuli ziemskiej żyjemy – potrafimy odczuwać i widzieć podobnie.To cieszy, że czasoprzestrzenie i odległości nie zacierają wrażliwego postrzegania świata – cechy artystycznych dusz. Może każde miejsce i czas na ziemi mają swojego „Czado”, który potrafi tak pięknie pokazać otaczający nas świat … świat, który wydaje się nam niekiedy taki nijaki.
Skojarzenia z Włoskim niebem ( ale nie tym lazurowym, lecz tym renesansowym, barokowym … ) w dalszym ciągu mnie nie opuszczają …”Po co się tak trudzisz, Leonardo ?Po co kupowałeś gołębieNa Mercato Vecchio, Leonardo ?Po co badałeś lot gołębi, Leonardo ?Po co rysowałeś ich skrzydła ?Po co rysowałeś ich lotki ?… ” z wiersza R. Brandstaetter”W dniu wczorajszym samoloty RAF dokonały nalotu na obiekty wojskowe we Florencji”. Komunikat wojenny z roku 1943
No przeciez, (tu stuknelam sie w czolo) – Ruszczyc!A wiesz, ze mam obraz arizonski, namalowany przez Indianina, KOPIE Ruszczycowej „Ziemi”! W sensie, ze bardzo podobny – chmury, ciemny blekit, zlowrogo no i ta brunatna krzywizna ziemi. Dusz pokrewienstwo miedzy tymi trzema??!
P.S. I od samego początku tytuł czytałam jako Śródziemie doszukując się w tych rudych trawach – skąpanych w słońcu”stepów”, po których Legolas, Gandalf, Aragorn i przyjaciele galowpowali na swych rumakach przez tą magiczną krainę (te obrazy z filmu najbardziej utkwiły mi w pamięci). Dopiero Twoja uwaga i pisownia drukowanymi pokazała mi, że właściwy tytuł jest inny i błędnie go odcztuję, a tyle razy go czytałam. Może miałyśmy co innego zobaczyć i zinterpretować
A może miałaś na myśli obraz Ferdynanda Ruszczyca, znany też pod innym tytułem „Ziemia”, na którym pod osłoną dramatycznie kłębiących sie chmur chłop pługiem zprzężonym w dwa dorodne bawoły orze ziemie. Gdy ujżałam to zdjęcie też ten obraz przyszedł mi na myśl. Za każdym razem gdy go widzę wywołuje u nie dreszcz emocji. To w jaki sposób Ruszczyc namalował chmury, ziemię, w jaki wymowny sposób „powiedział” o ciężkiej pracy na roli – zachwyca,a zdrugiej strony daje wiele do myślenia. Bo to nie tylko obraz przedstawiający oracza, ale też „zakamuflowany” obraz Polski z ciężkimi chmurami, jakie wtedy wisiały nad zniewolonym zaborami krajem. Pozdrawiam
Ha, a ja przeczytalam srodZIEMIE i doszukuje sie Tolkienowskich aluzji:)Piekny ten pierwszy, przypomina mi „Orke” (nazwisko malarza wlasnie wylecialo z glowy) z Narodowego w Wawie
samotne i pochylone Drzewa, Niebo wyciagajace ku Ziemi obłoki… dotknij spojrzeniem Twych oczu, przytul mnie, otul Swoim błękitem,ukryj mnie w Twych obłokach
….i jak znam życie Czarodzieju, to zamiast włóczyć się po bieszczadzkich manowcach stawiasz niechętnie czwórki i trójki, a niech to… ale przecież będą te ferie i wreszcie na nowo odnajdziesz to ,czego zawsze będziesz szukał, tak jak zawsze, a prawda jest tylko jedna sam wiesz , a poza tym ze mną tak jak z Tobą, cóż „można tylko pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko”…
….i jak znam życie Czarodzieju, to zamiast włóczyć się po bieszczadzkich manowcach stawiasz niechętnie czwórki i trójki, a niech to… ale przecież będą te ferie i wreszcie na nowo odnajdziesz to ,czego zawsze będziesz szukał, tak jak zawsze, a prawda jest tylko jedna sam wiesz , a poza tym ze mną tak jak z Tobą, cóż „można tylko pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko”…
Witam. Często tu zaglądam, ale nie starcza mi czasu na komentowanie. Te ostatnie zdjęcia (śródzimie) są świetne. Mam jeszcze pytanko. Czy wiesz może, co zrobić, jak mam bloga z fotografiami, ale nie jest on ujęty w kategorii fotoblog. Czy da się go jako tam umieścić? Pozdrawiam i zapraszam na http://foto-impresje.blog.onet.pl/
Fotografie przepiekne- jak zwykle. A co do ptactwa, o ktorym pisza moi poprzednicy- nad naszym domem tez lataja ptaki, ktore powinny juz byc o tej porze roku ” w cieplych krajach”.
Ja też dzisiaj byłam w „siódmym niebie” :jadąc do pracy nie dość,że ŚWIECIŁO słońce,to zobaczyłam jeszcze klucz lęcących jakichś dużych ptaszorów…Poczułam się taka szczęśliwa…Co ta niby-zima z nami wyprawia…
tego śródzimia to chyba jedynie w chmurkach można się dopatrzeć, jak śniegowe bezładnie zlepione kulki rzucone na błękit. A na Ziemi wczesna wiosna, na Pomorzu nawet stokrotki wystawiły główki…
…i tyle światła nagle, że pojąć prawie nie sposób, a u mnie przed zielonymi oczętami tymczasem niebo malinowe, też cudne, tak pewnie dla kontrastu dla Twoich zasp śnieżnych na niebie…nic na to nie poradzę ,że Twoje chmury Czarodzieju kojarzą mi się z puszystymi zaspami śnieżnymi bieszczadzkich przestrzeni, albo to pewnie tęsknoty jakieś, żeby było jak trzeba ,czyli śnieg na ziemi a niebo ołowiane nad głową…a u Ciebie wiatr wszystko odwrócił i co teraz będzie?…
Myślę, że… że świat jest nam dokładnie taki, w jaki sposób uchwyci go Twój obiektyw. … i taki musi być naprawdę… i prawdziwie taki jest… dlategoż po cichu czekam – czekaMY na Twoją odwagę;) Łąki Polesia Cię pozdrawiają:)
Myślę, że… że świat jest nam dokładnie taki, w jaki sposób uchwyci go Twój obiektyw. … i taki musi być naprawdę… i prawdziwie taki jest… dlategoż po cichu czekam – czekaMY na Twoją odwagę;) Łąki polesia Cię pozdrawiają:)
Daqno nie komentowałam ale te zdjęcia muszę. Poprostu fantastyczne! Chociaż niestety nie śnieżne ale tu juz mam pretensje tylko do „pani zimy” ;.) pozdrawiam
Na niebie chaos,chmury pedzace nie wiadomo dokad,jak ludzie zagubieni ,ktorzy nie wiedza dokladnie, ktora z drog wybrac.Gdzies tam w tym wszystkim mozna zauwazyc blysk optymizmu,dlatego warto walczyc .Mozna wyczytac jeszcze wiele…Tylko sniegu ciagle brak
Cześć!Tu Lila z bloga http://www.liliana87.blog.onet.pl Masz super bloga i widać że lubisz wyzwania i jesteś pomysłową osobą. Jeśli chcesz to wejdź na mego bloga i poczytaj ogłoszenia a warto bo JUŻ DZIŚ startuje konkurs i to 10-etapowy. Każdy cos wygrywa. Dlatego zapraszam na mego bloga.
Jeśli nie to tez zostaw . papa.LICZY SIĘ CZAS> Pozdrawiam!!!Jeśli nie będziesz rozumieć zasad gry to zostaw komcia lub napisz do mnie kilkajac na link pod opisem mnie na moim blogu. papapap. Życzę wygranych.
Cześć!Tu Lila z bloga http://www.liliana87.blog.onet.pl Masz super bloga i widać że lubisz wyzwania i jesteś pomysłową osobą. Jeśli chcesz to wejdź na mego bloga i poczytaj ogłoszenia a warto bo JUŻ DZIŚ startuje konkurs i to 10-etapowy. Każdy cos wygrywa. Dlatego zapraszam na mego bloga.
Jeśli nie to tez zostaw . papa.LICZY SIĘ CZAS> Pozdrawiam!!!Jeśli nie będziesz rozumieć zasad gry to zostaw komcia lub napisz do mnie kilkajac na link pod opisem mnie na moim blogu. papapap. Życzę wygranych.
Gdy po kilunastu dniach zobaczyłem słońce i błękit na niebie nie przez okno, ale stojać na lące, wydawalo mi się, że w życiu niczego równie pięknego nie widziałem. Obiektywnie patrząc mam w archiwum ładniejsze zdjęcia, ale jakoś nie mam odwagi ich wyciągać. Czy to byłby rodzaj oszustwa? Jak uważacie? Jakoś wbiłem sobie do głowy, że muszę pokazywać jak jest naprawdę.
wybacz, ale czuję się uzależniona:) tak uroczo uzależniona, że chce mi się dziękować stokrotnie za każdy kolejny obraz:) …ta ruda trawa w słońcu – zupełnie jak późnym latem. Matce Naturze też chyba tęskno do barw… tylko gołe drzewa zdradzają się same…
z opoźnieniem zgłaszam swoją obecnosć. Ten księżyc ogladalismy na Slowacji. Teraz juz bedę podziwiać twoje zdjęcia i zaskakujące czasem ich tytuły stanowiące inspirację do szeregu pięknych komentarzy. To wielka sztuka umieć przekazac tak piękne obrazy i wyzwolić w innych odczucie piękna obrazu i słowa. Życzę Ci optymizmu i wiecej radości w tym roku!
Genialne zdjęcia … moim mażeniem jest robić takie zdjecia … ale jak mówi przysłowie „trening czyni mistrza” więc dąże dotego … niestety na swoim blogu niemam żadnych zdjęć ze śniegiem tego sezonu bo go prawie niema ale w raz z kolegą wybieramy się na wisłoczek w poszukiwania :] udanych zdjęć pozdrawiam http://www.mlodyfoto.blog.onet.pl
Genialne zdjęcia … moim mażeniem jest robić takie zdjecia … ale jak mówi przysłowie „trening czyni mistrza” więc dąże dotego … niestety na swoim blogu niemam żadnych zdjęć ze śniegiem tego sezonu bo go prawie niema ale w raz z kolegą wybieramy się na wisłoczek w poszukiwania :] udanych zdjęć pozdrawiam http://www.mlodyfoto.blog.onet.pl
To jest to samo drzewko. Są miejsca do ktorych wrcacam często. To jest odkryciem tego sezonu. Tylko 15 min. samochodem i 20 min. od samochodu. Bezcenne, gdy brakuje czasu na dłuższa wędrówkę. Gratuluję spostrzegawczości.
Miłośc tych dwoje scaliła, ale pewnie pragnienie wolności duszy rozdzieliło. Jednak to bardzo ważne, może to właśnie owa zagadka miłości, by ta dawała „wolnośc”, a nie jej pozbawiała, bo inaczej „uschniemy” – co nam po złotej klatce jak „wolności” nie będzie. A tym czasem koniec na dzisiaj wędrowania, późno już (albo wcześnie – jak kto woli – zależy od tego…na dzisiejszy, czy wczorajszy dzień spojrzymy), pora spac. Dobrej Nocki życzę
Gdy, tym razem patrzę mniej romantycznie a bardziej empirycznie na zdjęcie, to zastanawiam się, czy to nie jest to samo miejsce i ta sama sosenka, co na zdjęciu z 29.12.2006. zatytułowanym: „Szukając światła … Bałucianka, Beskid Niski koło Rymanowa Zdroju.” ? Czy to nie to samo drzewko, które przypomniało mi kosodrzewinę pod Mnichem w Tatrach ? Może mam halucynacje …
Na koniec On powrócił do domu,gdzie na krześle, przy oknie, Ona czekała na niego…”Gdzie On się tak włóczył przez sto lat ?”.Widać, On tak postanowił i Ona postanowiła …Klnę się, że to miłość była.Zobacz, co z nimi zrobiła.Choćbyś szukał autorytetu Boskości,Ledwie co zrozumiesz z miłości…Potem deszcz długo w okno stukałI Ona milczała i On milczał,I On zdecydował, że odejdzie,I Ona nie przypadła do jego piersi.Klnę się, że to miłość była.Zobacz, co z nimi zrobiła.Choćbyś wzywał Boga na świadka – – Miłość, to wieczna zagadka … …. wolne tłumaczenie Okudżawy.
Od dawna odwiedzam Pana blog. Zachwyca mnie świat przestawiony przez Pana. Zdjęcia, które Pan prezentuje dodają mi siły. Przypominają, że istnieje lepszy, piękniejszy świat… Dziękuję.
Ach, usiądziemy tu na górce i poczekamy cierpliwie razem z Tobą Czado, by raźniej nam wszystkim było. To piękne światło, choć bardzo nieśmiałe i delikatnie niesie w sobie sporo nadziei. By nas później nie rozczarować i bardziej w smutku nie pogrążać, nie zarzeka się twardo w obietnicy, ale swoim spokojem koi naszą tęsknotę, łagodzi niewypowiedziany żal i przywraca nadzieję. Patrząc na zdjęcie czuję się jak zabłąkany wędrowiec, który się tu przypadkowo znalazł, ale dopisało mu szczęście, że akurat w takim momencie tu trafił. Bo na tych polach, jak na teatralnej scenie pod osłoną delikatnego światła i subtelnej mgły, w tej spowitej tajemnicą scenerii, zaraz rozegrają się powabne tańce rusałek, czary i zaklęcia duchów natury, śpiewy i inne starosłowiańskie obrzędy, a wszystko po to by zwabić do nas panią zimę, która chyba o nas trochę zapomniała.Owo tajemnicze ujęcie przyrody dostarcza trochę mistycznych przeżyć, ma się uczucie istnienia jakiejś świętości, której obecność potęguje to delikatne światło.P.S. Bardzo podobna sytuacja lecz…odwrotna była 22 marca 2006. Też blogowicze od dłuższego czasu czekali na zmiany zniecierpliwieni, tyle że wtedy na wiosnę, a nie tak jak my teraz na zimę.
Jestem tu prawie codziennie i choć nie zawsze zostawiam komentarz, to jednak każde z Pańskich zdjęć wzbudza mój zachwyt. Potrafi Pan wydobyć piękno ze wszystkich uczuć przyrody. Niech dowodem uznania będzie link do Karpackich Pejzaży na moim nowopowstałym blogu: http://mybottles.blog.onet.pl/ Pozdrawiam Ela
Panie Waldku pan sie nie boi w 2012 ruscy astrofizycy zapowiedzieli poczatek nowej małej epoki lodowcowej , a więc jeszcze na nartach pojezdzimy !!! Ps. pozdrowienia dla Macka
Jak bardzo porzeba nam Nadziei, że czekając zobaczymy Światło, spotkamy Oczekiwanego, z przeoranej, czarnej ziemi wykiełkuje rzucone tam ziarno i znów objawi się Plon obfity, owoc naszego trwania. Odwagi wszystkim czekającym…
Nie mamy prawa być niezadowoleni z życia – bo życie daje nam żyć, życie daje nam szczęście, to właśnie życie daje nam samotność, a w samotności sami żyjemy, życie daje nam wolność, życie daje nam innych ludzi (też samotnych), życie daje nam przyjaciół, życie daje nam wszystko – w tym także życie i śmierć…zycieciekawe.blog.onet.pl
~witajcie w krainie kamili
18 Luty 2007 20:18
fajny kalendarzyk a i dzieki za komenta
~evita
4 Luty 2007 20:13
badyl:) hmmm…pozdrawiam
~borowik
3 Luty 2007 23:03
http://borowik.blox.pl zapraszam do mojego miasta
~czado
3 Luty 2007 22:00
Zapraszam do linku „O mnie”, z lewej. Pozdrawiam
~LARYS
3 Luty 2007 18:33
FAJNY BLOGASEK WEJDZ NA MOJEGO I DAJ KOMCIA LARYS.BLOG.ONET.PL
~bb
3 Luty 2007 01:09
przejrzalam sporo zdjec , reszta jutro)) dawno nie widzialam nigdzie takiej kumulacji TCHNIENIA SWIATLA PIEKNA i glebi istnienia ,coz wiecej rzec mozna …reszta jest milczeniemrzeknij tylko jeszcze czym robisz zdjecia bo oprocz wrazen estetycznych i duchowych jestem pod wrazeniem techniki i sprzetupozdrawiam serdecznie
gojka21@wp.pl
1 Luty 2007 20:45
witaj, mialam nadzieje ze udalo ci sie znalezc juz pierwsze znaki wiosny … a u ciebie nadal zima pozdrawiam serdecznie
~PA
1 Luty 2007 19:29
Ciekawa notka.Zapraszam nawww.zdjeciapatrycji.blog.onet.plwww.waldemarmilewicz.blog.onet.plwww.indiaarie.blog.onet.plwww.mimicarey.blog.onet.plwww.ajantar.blog.onet.pl
shuttersclick@op.pl
1 Luty 2007 16:09
Całkiem ładne światełko miałeś:-)shuttersclick.blog.onet.pl
~dollsy2006@onet.eu
1 Luty 2007 14:39
hej masz supcio bloga?? Jak Ty to robisz że jest taki odjazdowy?? Czy mogłabyś mi doradzić na moim blogu?? http://www.zwierzaki-2007.blog.onet.pl Bardzo bede wdzieczna!!! ;] 3maj sie!
~Julia
31 Styczeń 2007 15:34
Cudenko zimy.
iwonka219@vp.pl
31 Styczeń 2007 12:22
ps. duzo jest cudnych zdjec nieba i chmurek-wiec do tego polecam geografke:) dziwadlo.blog.onet.pl porozpoznaje i poprzewiduje po tym pogode;);)
iwonka219@vp.pl
31 Styczeń 2007 12:12
a toto podobne jest troszke do Hypericum -dziurawca zwycz. ale mu sie juz troszke zeschło i zgnilo to trudno rozpoznac:) milego blogowania!pozdr.!
~anette
30 Styczeń 2007 20:51
niesamowity kolor……jasne że nie żaden badyl
~mama
30 Styczeń 2007 19:14
Nie tylkobadyl, ale piękny badyl i czekał na Ciebie.Pozdrowienia.
anetadaga@op.pl
30 Styczeń 2007 18:58
to nie jest tylko „badyl”
~Kasia_89
29 Styczeń 2007 20:53
niby taki „badyl” a tak ładnie wygląda:D ZApraszam do mnie: http://moje-rodzinne-krajobrazy.blog.onet.pl/
~Tadeusz
29 Styczeń 2007 19:01
Jak rzeźbiarz potrafi przemienić zwykły kawałek drewna piękna figurę, tak Ty potrafisz zamienić zwykły badyl we wspaniałe zdjęcie.
~broszka
29 Styczeń 2007 16:05
Otwierając stronę miałam nadzieję na cudną zimę, tymczasem zobaczyłam cuda w zimie. Przepiękne i zaskakujące.
~pia-gizela
29 Styczeń 2007 15:40
To od nas zależy, czy TYLKO, czy AŻ. bo róża tez może być badylem..
~yolka_k
29 Styczeń 2007 14:07
Krzew gorejący?
~ken.g@op.pl
29 Styczeń 2007 13:46
Wcale nie badyl – taki uroczy badylek Ale i tak najbardziej podobają mi się twoje zdjęcia samotnych drzew na tle ciemnego nieba. Są takie piękne! Uwielbiam „mroczne” zdjęcia. Pozdrawiam!
~ewa
29 Styczeń 2007 13:29
bardzo fajny blogasek tylko jedna duza wada niewidac gdzie komentowac:(:(:(i nieidac az tak dobrze komentarzy bardzo fajny blog wejdz na http://www.wszystkie-informacje-o-psach.blog.onet.pl i daj komcia
~ewa
29 Styczeń 2007 13:29
bardzo fajny blogasek tylko jedna duza wada niewidac gdzie komentowac:(:(:(i nieidac az tak dobrze komentarzy bardzo fajny blog wejdz na http://www.wszystkie-informacje-o-psach.blog.onet.pl i daj komcia
~Taśka
29 Styczeń 2007 13:09
zapraszam do komentowania i do zajrzenia do mnie na http://www.tasiaa.blog.onet.pl a po za tym to masz spoczko bloga pozdrawiam:*:*:*
~Asia
29 Styczeń 2007 11:32
nie… to AŻ badyl…
~Li
29 Styczeń 2007 09:42
Śliczny badyl i odważny, bo doczekał się Twojego Czado spojrzenia.Ile Piękna i Odwagi w nas czeka na Takie spojrzenie i Czyjąś wiarę. Dzięki! Piękno i Odwaga ukryte są w nas i w oczach Jego serca.
~J
29 Styczeń 2007 00:01
…nie tylko badyl , bo serce ma czerwone i gorące, i takie bezbronne wobec świata całego i nie boi się tej swojej bezbronności, odważny taki, nie boi się zaryzykować ,że śmieszny, że najważniejsze dla niego to ,co dla innych nieważne i że nawet gdy go wyśmieją będzie sobie wierny, beztroski i wolny…jak wiatr, jak wiatr…
~J
28 Styczeń 2007 21:57
…. o kurcze , a myślałam,że spokojnie Bareję pooglądam a tu trzeba się przenieść z Jonnym bliżej Twojego dzisiejszego odjazdu…czyli nie wiemy czym są badylki, czym są mrożonki a BOTANICY ŚPIĄ i jak słowo daję na razie nie widzę rozwikłania zagadkowego wieczoru?…
~Carrmelita
28 Styczeń 2007 21:51
„Badylem jestem, u-aaaTa-tada-da, badylem jestem, u-aaaKtoś rzekłby,Że motylem jednak, u-aaaZrób zdjęcie, bo odfrunę w przestrzeń …Ref.:Czy motylem, czy badylemBądźmy jeszcze choć przez chwilę.Cudne, czerwono-rude snyUniesie wiatr w śniegu blaaaaaaask.”profanacja utworu Anny Jantar