… przymierzyć kosę do łanu dojrzałej pszenicy. Byłem tak przejęty by nie zrobić mierzwy, odciąć równo od ściany, nie odciąć kłosów, które źle zagarnięte przewracały się w niewłaściwą stronę. Kosa miała do tego specjalny kabłąk z kawałkiem płótna, którego ustawienie było wiedzą niemal magiczną. Wszyscy na mnie patrzyli, a ja z tremą czekałem co powie Mama. Czy równo odkoszone od ściany, czy dobrze się zbiera? Co powie Tata, czy nie młócę kosą, czy na ściernisku nie leży ziarno, czy nie leżą kłosy, czy uda mi się nie zatępić ostrza, nie złamać kosiska? Bezpieczniej było robić powrósła lub zbierać to co wykosił Tata, choć ręce bardzo były przy tym pokłute i odrapane. Jednak kosa w rękach to ogromna nobilitacja, zaszczyt jakby się było głową rodziny, kimś w tym momencie najważnieszym. I jeszcze ta zdrowa rywalizacja z sąsiadami obok, kto więcej wykosi „za pudnia”, ile „pukopków”. Tato dał mi szansę, nauczył mnie, a ja już nie miałem okazji przekazać tej umiejętności moim synom.
Ech… to się nie wróci… przyjedzie kombajn i w kilka minut będzie po wszystkim.
Pszenica piękna. Tato wziąłby w dłonie kłos, roztarł i ocenił jakość i liczbę ziaren… i widziałbym tę Jego dumę, że jest tym kim jest, żywicielem rodziny w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Nie wszystko rozumiałem wtedy, podobnie jak daleko mi zrozumienia wielu spraw dzisiaj. Obraz naszej rodziny zbierającej wspólnie chleb z pola jest jedym z najcenniejszych jakie mam. I nie tylko w pamięci, gdyż jakimś cudem udało mi się utrwalić kilka scen na kliszy…
Świetna focia !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
z Krzemienia
A jeszcze z ciekawosci – z ktorego miejsca zrobione zdjecie?
Czarodziej! Cuda, cuda, cuda.Dziekuje:)
siedzę sobie i patrzę…. i patrzę….
przeglądarka się zlitowała! obrazki wróciły! mogę swobodnie paaatrzeć i patrzeć już! :)
Dla mnie to zdjęcie ma klimat podwodnego świata…Jest piękne. A na włóczęgę ( za panią O.) :”strumieni życzliwych,drogi białosrebrzystej,dróżki nieuroczystej,ptasich rozmów śpiewnych,nocnych rozmów rodaków,wysokonogich lasów i bardzo dużo czasu…”
To jasne, jak zachodzące słońce, że to nie Bieszczady, lecz huczące bałwany w morskiej pianie ( miejscami .. ), tylko Czado nas ‘zwodzi na manowce’ tytułu, podpisu … ;P
Masz rację, Ameli. Trzeba wymieść stąd jak śmieci tych groszorobów ! Niech idą przynudzać gdzie indziej.
Ameli powiedziała wszystko, co ja chciałam powiedzieć, więc zamilknę w temacie widoków.P.S. Niedźwiedzia bym przekonała, że smaczniejszą ode mnie jest teściowa właściciela baru na dole i zabrałabym go na piwnego grzańca, bo sam misiek nie miałby chyba śmiałości, tak iść między ludzi bez krawata i nie ogolony. Dodałabym, że wygląda mi na Duszę Towarzystwa, ma piękne piwne oczy i niezłą klatę. Kto po takich komplementach chciałby mnie zjeść ?
…po prawie 10 godzinach pracy to zdjęcie koi zmęczenie fizyczne…chciałabym móc się przenieść teraz w na jakąś polane w górach położyć się i patrzeć w niebo aż do zachodu słońca…
Czy nie kojarzy się Wam ten krajobraz z morzem i to tym groźnym,sztormowym z ogromnymi złowieszczymi falami,granatowymi chmurami.A tam w oddali na linii horyzontu zachodzące słońce?Coś jest w tym krajobrazie z marynistyki,choc to ukochane Bieszczady.Ale to moje skojarzenie.Pozdrawiam.
…i niech się snują czarodziejskie mgły po dolinkach, niech góry zmieniają barwy w granaty i niech chłodne powietrze dotyka gorącego czoła, niech miękkie kobierce mchów i traw czekają na moje bose stopy, gdy wreszcie znów tam wejdę ..pod mój dach świata, by wzrokiem chociaż dotknąć złotego blasku słońca na bezkresnym horyzoncie……niech tak będzie…..
… tylko pieniądze i pieniądze… czy Wy już poza pieniędzmi żadnych innych rzeczy nie dostrzegacie? Żal mi Ciebie Tomku i innych też, którzy tylko za pieniądzem gonią… wiem, że są potrzebne, ale bez przesady – nie dla pieniędzy człowiek żyje…. i może właśnie przez takie osoby jak Ty tracę czas na kasowanie niechcianych maili…. może chciałeś być życzliwy, ale takie oferty miernej pracy i łatwych pieniędzy tu nie pasują.P.S. Przepraszam Waldku za wybuchowość…trochę zdenerwowałam się :/tym bardziej, że już na tym blogu ktoś kiedyś umieścił komentarz niemal o identycznej treści.
ZARÓB PIENIĄDZE SIEDZĄC W DOMU!Chciałbym przekazać Ci sposób który niedawno wpadł mi w ręce.Sposób dotyczący możliwości zarobienia sporej sumki pieniędzyprzez Internet siedząc w domu i poświęcając trochę czasu.Wystarczy godzinka dziennie, podstawowa znajomość Worda ijakiegoś edytora poczty elektronicznej a potem tylko kasapłynie Z góry zaznaczam że nie są to te sposoby którepolegają na kilku godzinnym bezsensownym klikaniu na bannery ilinki. Polega to po prostu na rozsyłaniu maili. Jeśli Cięzainteresowałem na tyle że chcesz otrzymać szczegółoweinformacje na ten temat napisz do mnie (ramkin@o2.pl) poprostu na tą informację a wyśle Ci plik w Wordzie w którymwszystko jest konkretnie opisane. Dowiesz się z niego o codokładnie chodzi i co robić żeby zarobić sporo kasy. Mogę Citylko zdradzić że sam osobiście zajmuje się tym od około 1miesiąca i już mam pewne zyski (dodam, że kwota 300zł na 2tygodnie to praktycznie minimum ), a liczę teraz na jeszczewiększe. Liczę że napiszesz do mnie i że będziesz zainteresowany bonaprawdę warto. Nie jest to żadne naciąganie ani nic – to działai to dobrze dlatego nie boje się rozpowszechniać tego ipodpisywać się pod tym bo sam zarobiłem na tym już sporo a myślęże to dopiero początek Wielu milionerów od tego zaczynało!Trzeba mieć tylko dobre pomysły na reklamę lub na rozsyłaniemaili odpowiednim ludziom.Wielu ludźi pomyśli że to następne naciąganie,nie przekonasz się zanimnie spróbujesza twoja szansa na wymarzone kieszonkowe czy też lepsze zarobki przejdzieci koło nosa.Więc spróbuj!Od razu mówie że jest to całkowicie legalne I NIE POLEGA NA BEZSENSOWNYM KLIKANIU W BANERKIi dostawaniu głupich reklam raz na pół roku za które zapłacą 0,05centa na 7 miesięcyprzecież to jest śmieszne ręcze że na pewno zarobiszWIĘC SPRÓBUJJeżeli chcesz dostać dodatkowe informacje to napiszramkin@o2.plPozdrawiam Tomasz
Jejku jak pięknie… ciekawe czy mi dane będzie oglądać takie cuda…Patrzę teraz na mapę i próbuję wyobrazić sobie miejsce, z którego fotografowałeś… szukam Przełęczy Goprowców, Caryńskiej (bo to chyba ona na horyzoncie piętrzy się najwyżej), gdzie Wschód i Zachód i przypuszczam, że na dzisiejszej fotografii słońce żegna się z dniem.Choć na pierwszy rzut oka pomyślałam o jutrzence, bo barwy mniej nasycone i nie ma takich silnych kontrastów jak na wcześniejszych zdjęciach… To chyba ta mgła (no bo to, co w zagłębieniach jaśnieje to śniegiem raczej być nie może) sprawia, że pejzaż wydaje się być lekko senny, „pływający” w przestworzach, taki tajemniczy troszeczkę… jak to świtem bywa, że dopiero kiedy mgły opadną dowiemy się jaka będzie pogoda danego dnia.Mgły z rana w górach często widziałam, a raczej z powodu tych mgieł gór nie było widać ale wieczorem to mi się chyba nie zdarzyło… tym bardziej z podwyższonej perspektywy… to musi być niesamowite uczucie – być ponad chmurami… ponad marzeniami… może tej jesieni?I tak sobie myślę o zachodzie słońca na Przełęczy Goprowców w październiku… to mogłoby być kłopotliwe do zrealizowania, bo jak patrzę na mapę to najbliższe schronisko jest w Wołosatem więc godzina marszu w ciemnościach w skromnym towarzystwie latarki… ciekawe byłoby to doświadczenie… po górach z latarką jeszcze nie chodziłam… w końcu musi być ten pierwszy raz.Tylko jak mnie krasnoludki ~J zobaczą to pękną ze śmiechu, bo pewnie tak portkami ze strachu będę trzęsła, ale co tam… pająków się nie boję to niedźwiedzia i pohukujących sów ma się przestraszyć?Jak mnie tu zimą nie spotkacie to będzie znaczyło, że jakiś misiu na kolacje mnie skonsumował, ale wtedy jednego mogę być pewna – kością w gardle mu stanę ;PTak dzisiaj pół żartem … pół serio… ostatnio makabryczne myśli mnie nawiedzają.Pozdrawiam i bieszczadzkiego wschodu słońca Naszemu Szanownemu Fotografowi życzę Bywaj Czado… szerokich horyzontów Opatrzności i spokoju na najbliższy czas