Dziękuję Przyjaciele!
Jak widać nie biegałem po beskidzkich i bieszczadzkich lasach i łąkach. Zaniosło mnie dalej i wyżej, w Alpy. Chciałem je zobaczyć, zmierzyć się. Są piękne, godne podziwu, groźne. Nie, nie zakochałem się – nie są w moim typie. Gdy tylko zaświeci słońce pobiegnę spotkać się z naszą wiosną. Dziękuję wszystkim, którzy zglądali, pisali, niepokoili się. Pozdrawiam i do zobaczenia.
~ameli
6 Maj 2008 04:35
To nie halucynacje – tak tam jest o zmierzchu. Wielość kwiatów sprawia, że można poczuć się jak w baśniowym ogrodzie, a dodatkowo o jednym czasie wszystko wokół emanuje złotym światłem – tak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wydaje mi się, że w tym roku było mniej kaczeńców, za to bardzo dużo jasno-żółtych pierwiosnków, które wystawały swoim dzwoneczkowym kształtem ponad linia traw. Najwięcej ich było i najpiękniej wyglądały w świetle późnego popołudnia na łące – idąc z Przymiarek na Kopę. By pisać o rozkwitłych czereśniach i bujnej tarninie – słów brakuje. Wołtuszowa to wręcz eksplozja kwiecistej bieli. Kwitnace drzewa i krzewy były jak mięciutkie poduchy, olbrzymie lody, pierzaste chmury odpoczywające na ziemi… a to wszystko zielenią soczystą spięte, błękitem nieba muśnięte i żółtymi akcentami dopięte… RAJ na Ziemi.Ledwo co wróciłam, a chciałabym znowu pojechać. Moje bywanie w górach przyrównałabym do „rozdrapywania ran” (w przeciwieństwie do „ku pokrzepieniu serc”) – odwołując się do literatury romantycznej. Może to niezbyt trafione porównanie, ale zamiast cieszyć się, że byłam i po powrocie, z pokrzepionym sercem zająć tym czym powinnam…”myśli moje niespokojne” nie pozwalają. Pozostały TAM, bładzą po odwiedzonych i nieodwiedzonych miejscach – trudno im wrócić do dnia codziennego. I tak sobie myślę, że może lepiej było nie jechać w góry, gdy się tam długo nie było. Po ostatnim dawnym wypadzie rany już się „zabliźniły”, myśli uspokoiły, a tak? Teraz znowu niedosyt pozostał, a tęsknota za przestrzenią i wolnością aż bolą.A zmieniając temat:Tarnina wokół Kapliczki na Przełęczy Szklarskiej miała dopiero pąki. Przechylony krzyż na cerkwi w Króliku Wołoskim nadal się trzyma, a po zmierzchu w jej wnętrzu widziałam nietoperze. W Bałuciance tuż przy cerkwi, od strony drogi, postawiono tablicę „teren prywatny”. A na trasie z Iwonicza Zdroju do Rymanowa Z. przez Przymiarki odnowiono zielone znaki – niestety, tabliczki-drogowskazy np. na Kopie… już są połamaneA „płochy bucik” znowu otarł mi lewą kostkę Pozdrawiam
~ameli
6 Maj 2008 02:53
… niewiele brakowało, a bym się spóźniła. Następnego wieczora chciałam pójść znowu… być wsześniej i wejść wyżej, ale… towarzysze zmęczeni całodziennym marszem zaprotestowali.A mottem było „razem – wszędzie, samemu – nigdzie”
~Ave
5 Maj 2008 09:32
Witam ciepło , cieplutko WSZYSTKICH )Czado , śliczności te Twoje zdjęcia … a w górach już Wiosna : ))) Ech , byłam tam latem , cudem natury i sztuką Czado jest widzieć te miejsca w innej szacie . Pozdrawiam i dziękuję .
Karol_P
3 Maj 2008 13:30
Przeglądam zdjęcia na Twoim blogu i jestem pełen podziwu. Podoba mi się to, że zamieszczasz fotografie pejzaży. Pozdrawiam i zapraszam na mój fotoblog – http://foto-karol.blog.onet.pl/
~kamyczek_
3 Maj 2008 00:54
Jak tu ślicznie… zdaje mi się, że czuję jak pachną:)
~emilka
2 Maj 2008 23:06
i chciałam jeszcze dodać, że mi ciepła nie brakuje wcale, ja za zimą TĘSKNIĘ. Coraz mniej jej mam w ostatnich latach…
~emilka
2 Maj 2008 23:00
Byłam tutaj ostatnio chyba rok temu… Za wiele się nie zmieniło, tylko archiwum wydłużyło się jakoś. Ta statyczność tego bloga, nie wiedzieć czemu, wydaje mi się jego zaletą, przez to czuję charakterystyczny klimat tych gór, w których sama mieszkam.P.S. zimowe Bieszczady w b&w to najpiękniejsza rzecz na świecie.
~trelle
2 Maj 2008 10:33
Muszę przyznać, że zainspirowałeś mnie do założenia własnego bloga ze zdjęciami Bieszczady są jak na razie moim marzeniem ale jestem pewna, żwe już niedługo spełnionym. Zapraszam na mojego jeszcze świeżutkiego i niepewnego co do przyszłości bloga http://www.amatorsko.blog.onet.pl pozdrawiam!
~Carrmelita
1 Maj 2008 19:51
Ameli, pozdrów ode mnie Miszkę i podziękuj za zdjęcia z komórki ( były mi jak wspomnienie Raju … ). Tylko mi nie mów, że się nie zakochał w Rymanowie i okolicach !
~Carrmelita
1 Maj 2008 19:46
Szczęśliwa mrówka i szczęśliwa Ameli, która była na tych łąkach z mrówką przynajmniej i AŻ ) przez trzy dni !!! Kurcze, ale im obu zazdroszczę: jedna była w obiektywie Waldka a druga biega pewnie z Waldkiem i własnym Canonem po Przymiarkach i ‘łapie dzień’ …
~Carrmelita
1 Maj 2008 19:37
Ameli, Ty Szczęściaro ! Będziesz mogła napełnić zmysły tą olśniewającą wiosną i trącać ‘płochym bucikiem’ ( pamiętasz historyjkę o wilku, Czerwonym Kapturku i flaszeczce winka ? ) cieplutkie kaczeńce z Mogiły i na pewno z Wołtuszowej … ech, żyzń ! ;-] Dla mnie pejzaż na Mogile przywołuje światło zmierzchu na Wołtuszowej z galerii kwietniowo-majowych Waldka. Biel kwiecia na tle seledynowo-złotych pól i drzew staje się kremowa i zdaje się … świecić, emitować niesamowitą poświatę. Jakby drobinki światła unosiły się z wilgocią w powietrzu. A może mam halucynacje ? A może to tęsknota za tą cudną doliną, gdzie fenowy muska zbocza Mogiły a potem owiewa z lewej stoki Zamczyska ? Nagle rozpędza się i gna na Bałuciankę, żeby wreszcie dopaść i osiąść na dziurawym dachu samotnej cerkiewki w Króliku Wołoskim …
b.isia@amorki.pl
30 Kwiecień 2008 13:49
Pierwsze zdjęcie pzecudnej urody.Takie „plastyczne”[maluję amatorsko i "patrzę" malarsko].Pozdrawiam znad morza.
~ewelinku
29 Kwiecień 2008 21:26
hurra!! wreszcie zieloność
~Julia
29 Kwiecień 2008 01:58
Na jednym z platkow usiadla mala mrowka. Cieszy sie ze slonca, tak samo jak i my. Pozdrawiam!
~rude wredne
28 Kwiecień 2008 17:24
Ciepło, cieplej, najcieplej… nie tylko na zdjęciu:) bo to kaczeńców uśmiech taki
~J
28 Kwiecień 2008 09:51
…moje ulubione kwiatki w nagrodę pewnie dzisiaj…złote, ciepłe, małe słoneczka kaczeńców …..na pogodę i na rozkwitanie wiosennych piegów…przedziwność taka wiosenna, napatrzyć sie nie mogę….
~czado
28 Kwiecień 2008 07:46
Tamto, które masz na myśli zrobone było trochę wyżej, ale drugi plan ten sam – półnoncy stok Mogiły nad Rymanowem Zdrojem nieoświetlony, dodatkowo odbarwiony odległością. Gdby zdjęcie zrobione było w południe byłby niebieski – „teraz” kilka minu po 19-tej. Jeżeli plany się powiodą staniesz dzisiaj w tym miejscu
~ameli
28 Kwiecień 2008 02:35
Nie tylko cieplej, o pierwszym zdjęciu można powiedzć, że jeszcze gorące I chyba znam to miejsce z Twoich „starszych” zdjęć – wtedy zacieniony ostatni plan był wręcz granatowy, w zderzeniu z rozświetloną, oszałamiająco zieloną trawą z pierwszego planu. Dla tamtego zdjęcia chrakterystyczne też były te trójkątne stojaki (nie wiem jak fachowo się nazywją) – tu stoją złożone pod drzewem.I tak jak na tamtym foto tak i tu, ostatni plan (możnaby powiedzieć, że tło dla skąpanej w słońcu polany) wydaje się jakby wklejony z innej historii…tak bardzo różni się kolorystyką i nasyceniem od tego, co dzieje się tuż przed nami…jakby za brzozowym gajem ktoś zawisił coś na wzór dekoracji teatralnej. Na scenie głównej są realne przedmioty, a dalej by zachować iluzję przestrzeni zawieszono tkaninę z pięknie wymalowanymi drzewami porastającymi zbocze góry.Sorry, że znowu dociekam, ale zdjęcia jak to, gdzie nie wszystko jest oczywiste bardzo intrygują i ciekawią „How It’s Made” (parafrazując).Pozdrawiam jeszcze cieplej