w Bieszczadach
P.S.
Zdjęcia zrobione są około południa przy bardzo zmiennej pogodzie. W tym momencie niebo było granatowe z obłokami, a na grani szalała zawierucha. Słońe oślepiająco oświetlało scenę. By nie „przepalić” szczegółów fotografuję niedoświetlając. Kontrast pogłębia czarnobiałe „wywołanie zdjęć”.
Dziękuję za komentarze, zainteresowanie, obecność. Miło jest czytać, że te fotki wywołują emocje, wspomnienia, pragnienia. Ja też tak mam i jak już pisałem ??? świetnie się czuję w Waszym towarzystwie.
Niestety ostatnio nadmiar wydarzeń i obowiązków sprawia, że czasu na wędrówkę brakuje… nie tracę nadziei, że to się wkrótce zmieni. Góry czekają cierpliwie i wabią mnie niepowtarzalym światłem, które gaśnie, gdy wracam do domu… dzień teraz taki krótki…
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam…
~Violcia
15 Grudzień 2007 16:55
dziękuje za zawsze aktualne zaproszenie …. zawsze z niego korzystam ))) bo wiem że tutaj się nie rozczaruję pozdrawiam serdecznie
agawitek
8 Grudzień 2007 10:47
Zupełnie bajkowo. Aż słyszę ten wiatr w uszach. pozdrawiamAgnieszka
~facet
5 Grudzień 2007 12:11
fantastyczna dynamika!
~Jofa
4 Grudzień 2007 23:24
Piękny jest śnieg kiedy migoce w słońcu, kiedy unosi się pyłem na wietrze, kiedy spada cichutko wielkimi płatkami powoli spływającymi w bezwietrzny dzień ku ziemi, kiedy rozjaśnia noc w świetle księżyca…pamiętam jak kiedyś w Puławach (tych niedaleko Rymanowa Zdroju) wywędrowałam w słoneczny dzień w śniegu na szlak. Na odsłoniętym szczycie zaczęłam robić zdjęcia. W którymś momencie cofnęłam się o parę kroków po kolejne ujęcie obróciłam się i zobaczyłam że moich śladów w tamtą stronę już prawie nie widać. Tak wiatr rozrabiał mimo słonecznej pogody. A w Nowym Meksyku…to dopiero był śnieg zimą. Kiedy wychodziłam na szczyt skalnego płaskowyżu stawałam na skraju nietkniętej ludzką stopą połyskującej w słońcu powierzchni górującej nad okoliczną prerią…w dole ośnieżone sosny, juki i rozrośnięte jałowcowe drzewa. A w ten śnieg aż szkoda było wejść, zostawiać ślady…ale kocham to jak chrupie pod stopami. I lubie obejrzeć się za siebie i zobaczyć swoje ślady kiedy już odważę się naruszyć to piękno. Bo te ślady tworzą inne piękno. Aż mi się zatęskniło za Nowym Meksykiem. A o jakiej porze dnia zrobiłeś te zdjęcia. Wrażenie tym większe, że są czarno-białe. Piękne.
~Rusolinio
4 Grudzień 2007 00:35
Świetne zdjęcia …www.fotorosinski.blog.onet.plPozdrawiam
kawowajulia@poczta.onet.pl
3 Grudzień 2007 13:52
To nie sa tylko obrazy. To emocje. Czujemy zimno, slyszymy wiejacy wiatr. Patrzymy na piekno, ale rownoczesnie biegniemy w strone cieplego domu. I ten snieg, ktory – chociaz to lisotpad- „daje „po policzkach. Super.
~storyboard
2 Grudzień 2007 20:10
pierwsze jest cudowne, takie dynamiczne. W ogóle… wszystkie są wspaniałe, ale szczególnie te dwa. Gratuluję. Jeśli chcesz, możesz obejrzeć moje zdjęcie (dopiero jedno). Postanowiłam, że skończę z komercyjną fotografią Zapraszam. http://www.ssstoryboard.blog.onet.pl
~nicola
2 Grudzień 2007 20:00
Świetne zdjęcia niby takie zwykłe a za razem tak bardzo fascynujące, az do tego stopnia, że nie można oderwać od nich wzroku. Jak też robię zdjęcia, ale te nie mogą się równać z Twoimi, jeśli jednak chcesz je obejrzeć to: http://www.nicolenkaserduszko.blog.onet.pl/ -serdecznie zapraszam:)
~rude wredne
2 Grudzień 2007 13:01
Zastanowiła mnie, Czado, dziwna, brzydka rzecz. Wydało mi się przez chwilę, że może wolałbyś zgromadzić w tym Miejscu miłośników fotografii, nie zaś zwyczajnych miłośników Gór. Że może kiedyś wolałeś? Czasem żałuję, że się tak bardzo na tym nie znam – Twoje fotografie WARTE są tego, by mówić o nich profesjonalnie…Z drugiej zaś strony – to przecież niesamowita rzecz, że nas tu tyle, zakochanych w Twoich Górach. Że nie potrzebujemy wiedzy, żeby widzieć i cieszyć się pięknem!Choć przecież to jasne – nie byłoby kolejnych obrazów, gdybyś nas tu nie chciał takich zwyczajnych
~whiterose.ownlog.com
1 Grudzień 2007 19:32
Wręcz niesamowite, niespotykane, nierealne… Nigdy nie widziałam takiego zdjęcia…Ciekawe, ile jeszcze razy mnie i nie tylko mnie zaskoczysz…
~ameli
1 Grudzień 2007 04:18
Przyśniły mi się Twoje zdjęcia… dlatego jestem.Dzisiaj po południu czytałam wpisy Gości i zaintrygowała mnie noc, o której wspomniała Carrmelita.Gdy po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcia, wcale nie pomyślałam o nocy, a przecież mogłabym, bo tak na nich czarno w odległym planie. I później myśli nie dały mi już spokoju… męczyły natarczywie domagając się rozwikłania tajemnicy: czy to rzeczywiście noc… ale jak? Jak w nocy mogłeś sfotografować pędzące tumany śniegu, a jednocześnie iskierki płatków na przednim planie… i wszystkie źdźbła traw tak dobrze widoczne, które „żywioł z głowy rwie połoninom”…. Przecież tak potwornie wiało – to widać, to się czuje, a Ty zatrzymałeś wyrysowane bez drżenia gałęzie, które skupiły się, by było im raźniej podczas zawiei… i kłębowisko chmur w bezruchu – tak wyraźnie je widać… to nie mogła być noc. A znowuż dzień? z otchłanią na horyzoncie niczym czeluście bez dna – też wydaje się mało prawdopodobny…. około 24:00 zasnęłam… tak na trochę, znużona pilną pracą na jutro, a właściwie na dzisiaj.Przyśniło mi się, że leżę w tym śniegu i próbuję dociec prawdy. Nie jest mi zimno, żaden wiatr nie wieje… jest zupełna cisza i jasno – jak na Księżycu, a śnieg taki dziwny: lekki i suchy – każdy płatek osobno, nie zlepiają się, a rozsypują w podmuchu. Zbliżam się – czołgając, a później delikatnie chwytam w dwa palce pojedyncze trawki i „przesadzam” je na bok, by ich nie zniszczyć, a sobie zrobić miejsce… źdźbło po źdźble, by nic nie uszkodzić.I tak powolutku… coraz dalej.Chciałam przedrzeć się przez zaspy i dostać na sam koniec, by zobaczyć, dotknąć i sprawdzić, czy to rzeczywiście noc… nie udało się… gdy byłam już blisko sen nagle znikł, a ja… obudziłam się.Dziwny mój sen jak Twoje zdjęcia… dziwne te zdjęcia, jak w jakimś śnie, ale przecież…. nie wszystko musimy racjonalnie wytłumaczyć, prawda?I niech tak zostanie, niech będzie tajemnica… a z nią sny.Dobranoc P.S. Mam za zadanie sfotografować mój świat wewnętrzny – Twoje ostatnie zdjęcia idealnie go odzwierciedlają… są irracjonalne, pełne dramatu i niepokoju, a przestrzeń w nich jakby „na opak”.Powoli drogi się prostują, ale do ideału bardzo daleko.Pozdrawiam serdecznie
~jegofoto.bloog.pl
30 Listopad 2007 15:46
Wszystkie, wszystkie zdjęcia są niesamowicie piękne. Gratuluję i pozdrawiam z Poznania.
~beatajan
30 Listopad 2007 12:47
Po co robisz te piękne zdjęcia?Ile mozna tęsknić za tym uroczym światem.Skończ już z tym.
~Carrmelita
29 Listopad 2007 23:03
… a może śnieg odbija wszelkie liche światło, jakby sam świecił ? Wzbija się w powietrze, unosi tumanem jak stada świetlików. Tworzy kontrast z ciemnością nocy i podkreśla jarzeniowy urok traw.
~Carrmelita
29 Listopad 2007 22:53
…, że wiatr, Okrutnik gwiżdże sobie pod nosem: ‘Hulaj dusza, piekła nie ma !’ i panoszy się w bieszczadzkiej głuszy. Wtedy właśnie, jak mówią, rozum śpi i rodzą się upiory… a może anioły …? Żywioł szaleje, wzbija srebrny kurz. Tlą się zbocza białą pożogą. Wiatr włosy z głowy rwie połoninom, tarmosi poszarpane sople traw. Istny śniegowy kołowrotek ! Biały szkwał na połoninach ! Wściekły Neptun chyba zabłądził w Bieszczadach ?Czy ten niesamowity, dziwny blask, bijący od zamarzniętych traw jest skutkiem odbicia światła księżyca, co wyjrzał nagle z zamieci ? Raczej nie …a może to, świeci ich biel pod wpływem jakiegoś zewnętrznego źródła światła ? Jak to się Czado, stało, że tak się udało … ?
~mama
29 Listopad 2007 18:34
Generalnie spodziewałam się u Ciebie zimy, ale takiej zawieruchy…piękna zima, wiem najpiękniejsza oglądana z okna…:))
~paula
29 Listopad 2007 17:15
….co czuję gdy patrzę na te fotografie…niech do mnie też zawita…powiedz jej tam w Bieszczadach by przyszła też w moje strony do mojej ‘wielkiej ziemi’ niech mnie przytuli swym zimowym płaszczem…bo teraz tak smutno bez dotyku, bez wyrazistej obecności ‘kogoś’ ,tak szaro…nich przykryje smutek, szarość swym bialutkim płaszczem przynosząc radość …
~Iga
29 Listopad 2007 09:13
Zamieć z perspektywy traw? Wygląda grożnie, ale i fascynuje…
~J
29 Listopad 2007 00:56
……….to tylko promienie światła się splątały na mroźnym wietrze i nie sposób już tego rozplątać…..i to tylko Ktoś mądrzejszy od nas powymyślał nasze dusze, nigdy nie mówiąc,że będzie łatwiej, nikt przecież nie obiecywał spokoju myśli ….ponad pejzażami świetlistych przestrzeni srebrnego świata…..jak włosy srebrne władcy naszego czasu…. snują się mgły i poświaty zimowego blasku, który chłodzi i ogrzewa….. światłem, co się spala…. w dni iluzjach i pragnieniach…..
~Alina
28 Listopad 2007 21:40
Nie tylko spojrzenie, ale tak bardzo nie lubię być pierwsza. Trudno… jeszcze wczoraj mogłabym pomyśleć, że byłeś na wyspie. Dzisiaj jednak.. tylko tutaj możemy popatrzć na ciszę serca. Dokąd zmierza samotnie krok po kroku, dlaczego?