… niekoniecznie tu w przyrodzie, bo paru narwańców intensywnie treluje zgodnie z prawem swojej natury…
…mojej ciszy, która sprawia, że poprzednie widoki, które przecież porywały mnie, budziły emocje, przyspieszały tętno, wydawały się takie niezwykłe…
…teraz zdają się być niepotrzebnym krzykiem zakłócającym ciszę…
…Teraz jest inne niż było w środku dnia, teraz ja jestem inny…
…na jak długo?
P.S.
wystarczająco by nie zapomnieć dlaczego niezpominajki u J… mają inny kolor niż moje,
by powiedzieć Carmelicie, że jej wieże cerkwi są doskonałe i że odkąd mi je pokazała, patrzę na cerkwie szerzej, pełniej …
by kolejny raz podzielić z Amelią troskę o „Jej” „Stefana”…
by ogarnąć myślą Wszystkich moich gości z Polski, USA, Kanady, Niemiec, Wielkiej Brytaniii, Irlandii, Turcji, Belgii, Holandii, Australii i … Jordanii… pominąłem niestety kilkadziesiat państw, ale mam je wszystkie w moich myślach, które bez trudu objemują Cały Kosmos….
….a przecież to wszystko tylko uzupełnia myśli o moich najbliższych, z Których jestem i dzięki Którym jestem…
~Jolka
17 Lipiec 2007 19:30
Krasnoludki-do poprawki !
~Jolka
17 Lipiec 2007 19:28
Jestem „na głodzie”……
~Iga
16 Lipiec 2007 08:28
No cóż każdy chce odpocząć po trudach całego pracowitego roku,nawet nasz Czarodziej.Nie wątpię w to,że nawet jego odpoczynek to z aparatem fotograficznym w ręku.A jak wróci z wypraw to ujrzymy niejeden przepiękny krajobraz zamknięty dla nas w fotografię.A My jak zwykle będziemy……………….po tak długim czekaniu spragnieni nowych wrażeń.Pozdrawiam.
~lea
13 Lipiec 2007 16:50
Czy to zaduma, czy smutek, tworzy jedyny i niepowtarzalny nigdzie indziej smutek. To prawda, że historia ostro doświadczyła ten rejon. Może dlatego nawet wiatr jest tam inny, a przyroda zdaje się oddawać hołd coraz bardziej zapomnianym połemkowskim wioskom…..Jest takie zdjęcie („Czas” wrzesień 2004) w archiwum Naszego Czarodzieja, które przemawia w prosty, a jakże wymowny sposób…. Moim zdaniem najpiękniejsze ze wszystkich jakie kiedykolwiek widziałam…….Na koniec odrobina prywaty Z niecierpliwością czekam na Twoj powrót: http://mybottles.blog.onet.pl/ PozdrawiamEla
~J
13 Lipiec 2007 11:29
…OK, jutro rozpalę wieeelkie ognisko, zrobie zbiórkę wszystkim moim krasnoludkom , zaproszę bieszczadzkie smoki i zacznę czarować Czarodzieja powrót na bloga , prawie pewna jestem ,że się uda…ostatecznie te moje zielone oczęta już od jakiegoś czasu iskrzą się na żółto w mglistych podróżach mojej baśniowej krainy….już czas ….
13 Lipiec 2007 05:14
Wiemy, że wrócisz… tylko kiedy?Rude już 12 dni naliczyła… ja myślę, że około 14-tu Ciebie nie będzie, ale i tak trudno się czeka jeśli nie wiadomo dokładnie ile czasu ma minąć… gdybyś napisał kiedy wracasz wyszlibyśmy drogą polną Tobie na spotkanie… choć patrząc po wpisach… to i tak na zmianę czatujemy tu na Ciebie Pozdrawiam serdecznie…i niech w końcu słońce wyjrzy, byś w jego promieniach radosnych widoków zaznał.
13 Lipiec 2007 04:56
J. poproś swoje krasnoludki, również w naszym imieniu, by rozpędziły chmury nad bieszczadzkimi smokami, bo jeśli Czado w Bieszczadach tego rzewnego płaczu aniołów wysłuchuje, to pejzaży nam niewiele złowi… zawsze wtedy aparat głęboko w plecaku chowa.Ale patrząc ostatnio na aurę w naszym kraju to wszędzie może mieć rosę w skarpetkach zamiast kurzu… no chyba żeby na Majorkę wybył…ale nie sądzę, by ukochane góry dla obcego słońca i plaży poświęcił…jednak nie dowiemy się gdzie był póki nie wróci…
13 Lipiec 2007 04:39
Tylko jeśli Czado jest w górach,a tym bardziej w Bieszczadach to pewnie dla Niego tak, jakby był w domu… tyle że bez ścian i drzwi, za to z olbrzymim oknem aż po horyzont
13 Lipiec 2007 04:35
Wstyd się przyznać, ale zimą „zgubiłam kluczyk” do Twojej krainy – teraz wiem jak tarfić… dziękuję… odwiedzam, ale jeszcze tak nieśmiało… bez słowa.Masz rację, że Beskid Niski czaruje „dziwnym, spokojnym smutkiem” – jak napisałaś. A może to nie do końca jest smutek tylko zamyślenie… jakby zawieszenie w czasie? Choć historia tych terenów bardzo smutna to nie łzy lecz zadumę u mnie wywołuje… podobne uczucia towarzyszyą mi gdy oglądam zdjęcia z Bieszczadów.Zdjęcia Waldka tchną ową ciszą… można powiedzieć ponadczasową ciszą jaka zapanowała na tych terenach, gdy ich prawowitych mieszkańców zabrakło.Ale też Beskid bardzo radośnie mnie oczarował, gdy byłam tam w maju… Wołtuszowa w białych kwiatkach była skąpana, kaczeńce niemal z każdego rowu się uśmiechały i ta soczysta, nieskazitelna zieleń buków – na długo pozostaną mi w pamięci…myślę, że na zawsze Pozdrawiam
13 Lipiec 2007 04:05
To jedna z moich ulubionych i pierwszych jakiej się nauczyłam, ale moich myśli nie chciała opuścić jesienią… kiedy zobaczyłam fotografie z 1 i 2 października 2006.Kiedy poznaję nową piosenkę wyobrażam sobie jej treść – miejsca, sytuacje itp, które opisują jej słowa. I kiedy ujrzałam te poranne mgły i nieśmiałe jesienne słońce pomyślałam… jak to możliwe, że Czado sfotografował moje myśli?…jeszcze od rosy rzęsy mokre,we mgle turkoce pierwsz bryka,słońce wyrusza na włóczęgę…
13 Lipiec 2007 03:44
Ech… czasami bez korekty się nie obędzie, bo po części sam Internet wymusza ją na nas jeśli tu chcemy umieścić zdjęcie.Czado już nie raz o tym wspominał… m.in. w Księdze Gości, str.8, post z 2007.01.04 – w odpowiedzi ~fenix007 pisał…”…Każda fotka przechodzi przez program graficzny. Inaczej się nie da, bo nie można prezentować zdjęć w formacie RAW. Podczas zamiany RAW-u w JPEG jest nieskończenie wiele możliwości wpływania na kontrast barwę itp. Staram się odtworzyć możliwie najlepiej to co widziałem….”…dalej przeczytajcie sami…zachęcam, słowa samego Czado wyjaśnią wszystko Osobiście wielokrotnie zachwycam się i dziwię barwom jakie udaje się Waldkowi pochwycić, ale trzeba wierzyć „na obraz”, choć pewnie i tak fotografia nie zawsze jest w stanie pokazać to, co fatycznie powodowało przyspieszone bicie serca i zachwyt Naszego Wędrowca.Od kiedy sama zajęłam się fotografią cyfrową wiem, że na nic „cudowny” PS skoro materiał wyjściowy jest kiepski. Oczywiście można przy pomocy różnych opcji i filtrów zdziałać „cuda nie widy”, ale wtedy kreujemy zupełnie nowy obraz… a co z ulotną chwilą, którą staraliśmy się pochwycić i z radością fotografowania jaką wtedy mieliśmy?… niestety umyka nam – jej prawdziwość zaciera się. Ale to bardzo obszerny temat, bo zupełnie inaczej jest w sytuacji kiedy ktoś celowo używa programu komp. by „zniekształcić” rzeczywistość i próbuje wykreować swój „nowy” wyimaginowany świat….jednak natury nie ma co na siłę poprawiać, w końcu Największy Mistrz ją tworzył… i to niemal przez tydzień.Pozdrawiam Wszystkich czekających – cierpliwych i tych mniej… ja od kilku dni chyba już do tych drugich się zaliczam…. ale niech tam… przynajmniej Waldek od komputera sobie odpocznie
12 Lipiec 2007 23:15
wracaj już… już 12 dni…
10 Lipiec 2007 16:45
Uchyl ,proszę, rąbka tajemnicy:cóż to za wygrana?
10 Lipiec 2007 11:30
….ale oj tam, może tej choroby sierocej nie dostaniemy, a póki co za kołnierze deszcz, w skarpetkach rosa, a ze słońcem nad Bieszczadami chmury się przeganiają…Czarodzieje w plenerze łowią nam pejzaże…. a my czyli i ja moknę sobie w bieszczadzkich chaszczach i ciekawe czy Ty Czado też?….;o)))
10 Lipiec 2007 00:18
Apetyt rośnie w miarę czekania, Czado… Wracaj więc bezpiecznie z workiem fotograficznych prezentów. Gratuluję zasłużonej wygranej ! To jednak dziwne uczucie, gdy jeszcze tak niedawno spacerowałam z Ameli, a potem sama, w każdej z tych fotograficznych rzeczywistości … jak Alicja w po drugiej stronie lustra …
9 Lipiec 2007 23:23
wskakuje w biegu …. i co widzę? jak zwykle piekne ujęcia …..więc Pozdrawiam
9 Lipiec 2007 16:30
Co rozumiesz pod pojęciem „obrobienia na komputerze”? W fotografii klasycznej proces obróbki obejmował cały ciąg – od wywołania filmu przez naświetlanie i kadrowanie do wywołania odbitki. Nie wspomnę o doborze rodzaju papieru. Teraz to wszystko wykonuje się na komputerze (przy zdjęciach cyfrowych i skanowanych). Zresztą w pokazywanych zdjęciach obróbki jest raczej niezbyt wiele. Pozdrawiam
8 Lipiec 2007 21:56
Czekamy na Ciebie i nowe fotografie. Pewnie jestes na wakacjach. Pozdrawiam!
8 Lipiec 2007 19:45
Zdjęcia na tym blogu oglądam już prawie 3 lata i każde jest warte pokazania. Nie ma znaczenia, czy któreś były podciągane programem graifcznym, czy nie – wazny jest efekt. A drobny retusz zdjęcia nie jest przecież fotograficznym przestępstwem. Serdecznie pozdrawiam Pana Czado;)
8 Lipiec 2007 18:39
Wracaj już wreszcie,bo grozi nam choroba sieroca lub objawy zespołu odstawienia…
7 Lipiec 2007 23:44
http://www.projectw2.info
7 Lipiec 2007 00:48
nie wiem czy te zdjęcia były poprawiane, ale z całym przekonaniem mogę potwierdzić, że dokładnie tak wyglądają te miejsca… A jeśli zostały poprawione, to prawdopodobnie tylko dlatego, że aparat nie oddał atmosfery danej chwili. Znam wielu fotografów, ale tylko ten przedkłada uczucia nad jakość. W sumie tworzy to jakość samą w sobie, dzięki czemu czuję się jakbym tam była …….PozdrawiamEla
7 Lipiec 2007 00:43
ameli, pamietam, że zwykłaś mnie odwiedzać, więc może jedna z takich dróg zaprowadzi Cie kiedyś znowu do „myli zapamiętanych na szkle” A co do tych miejsc, to żadne inne miejsce tak jak Beskid Niski nie potrafi czarować prostotą i dziwnym, spokojnym smutkiem………Pozdrawiam i cieszę się, że jest ktoś kto doskonale potrafi nam te klimaty przekazaćEla
6 Lipiec 2007 18:09
http://anika-inn.blog.onet.pl/ ja też obrabiam. Dla mnie to ciekawsze. A zdjęcia: BOSKIE. Ta przestrzeń mnie powaliła Zapraszam do mnie.
6 Lipiec 2007 17:55
poprawione czy też zmodyfikowane…Czy to ważne,skoro mi to zupełnie przypomina moją ulubioną łąkę na skraju lasu i dzieciństwo?Takie same kolory i widoki.Patrząc na te zdjęcia czuję to samo co wtedy-gdy byłam mała dziewczynką szukającą drogi w trawie…Pozdrawiam,
5 Lipiec 2007 21:45
przy dobrym sprzęcie poprawki są zbędne… problem pojawia się, kiedy wykorzystywany sprzęt jest… hm… niezadowalający fotografuje się coś, co zapiera dech w piersiach, a na monitorze widzi się przeciętność. A wystarczy kilka kliknięć, aby przywrócić urok chwili pierwsze zdjęcie jest olśniewające!
5 Lipiec 2007 19:30
Ja również nic nie poprawiam. Zmieniam tylko rozmiar. Czasami kadruje i to wszystko:) Ale pejzaże i kolorystyka przepiękna! Pozdrawiam serdecznie – Majka.
5 Lipiec 2007 19:05
nie wszyscy poprawiaja fotki z programach ja np publikuje te ktore zrobialm no jedynie zmieniam format by sie zmiescily , po co poprawiac je skoro same w sobie sa piekne
5 Lipiec 2007 12:50
Taką drogą to można iść na koniec świata albo i jeszcze dalej. Świetnie oddałeś jej urok. Gratuluję wyróżnienia!Przy wolnej chwili zapraszam do mnie – http://www.album-foto.blog.onet.pl Pozdrawiam
5 Lipiec 2007 12:42
Cudne, gratuluje wyroznienia:)
5 Lipiec 2007 10:37
teraz prawie wszyscy obrabiają zdjęcia w programach graficznych, zarówno szanujący się zawodowiec jak i zwykły amator. Nie wiem czy mam z tego powodu płakać czy się śmiać. Może zazdrościć ludziom którzy mają PSa czy Corela i potrafią się nim posługiwać. Jak są takie programy, to dlaczego mamy z nich nie korzystać? byle to służyło zdjęciom a nie im szkodziło.
5 Lipiec 2007 01:51
Widzę, że nie tylko Nasz Czado ma możliwość i czerpie radość z przechadzek ścieżkami dawnej Wólki… dooobrze macie…szczęściarze z Was – mieć dom w tak uroczym zakątku … też bym kiedyś chciała.Serdecznie pozdrawiam i dróg pięknych jak marzenie życzę
5 Lipiec 2007 01:34
Z tymi słownikami to oczywiście żartowałam ;P I proszę…tylko nie myślcie, że ja to niby taki omnibus jestem… co to – to nie!Jedynie siła wyższa jest w stanie zmusić mnie do korzystania z „wyniosłych” ksiąg, choć i ta bywa niekiedy bezsilna wobec mojego lenistwa jak i upartości co do własnych, ale niestety niesłusznych przekonań.
4 Lipiec 2007 20:23
Niezapomnianych wrażeń, które nam prześlesz po powrocie. Do zobaczenia!
4 Lipiec 2007 20:11
Wracaj szczęśliwie,do domu i do nas…Bo wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej…
4 Lipiec 2007 20:04
Jak kolorowa panny krajka
3 Lipiec 2007 22:21
Wrócć, ale idź powoli…to rozkaz..:))
3 Lipiec 2007 16:40
Pięknie… tak sielankowo… Bardzo mi się podobapozdrawiamMoniquehttp://avangarda2007.bloog.plhttp://argo.bloog.pl
3 Lipiec 2007 14:14
cudowne zdjecia!!! widac ze robione z fascynacja dla przyrody.
3 Lipiec 2007 09:12
Świetne zdjęcia!!! Aż dodałam Pański blog do moich linków! Bardzo kocham góry, szczególnie nasze Tatry! Jestem zafascynowana tą przestrzenią, gdy jestem wśród nich. Mam pytanie: czy mogę zapisać sobie na kompie parę zdjeć? pozdrawiam – agarafal.blog.onet.pl
2 Lipiec 2007 23:28
A to wszystko takie znajome i na wyciągnięcie ręki… szkoda że nie mam czasu tam chodzić
2 Lipiec 2007 22:52
Jak????Jak ty to robisz??? Codziennie chodzę z psami podobną scieżką, widze te same kwiatki, zboża i trawy!ale moje są…szare i zwykłe!
2 Lipiec 2007 01:15
Zawsze, kiedy chodziłam tymi drogami marzyłam żeby zatrzymać je w pamięci. Nie robiłam zdjęć, bo wydawało mi się, że nie sposób tego odtworzyć………..Do dziś.Dziękuję i pozdrawiamEla
1 Lipiec 2007 21:23
Wybaczcie mi ten ‘standartowy gulaż’ i wszystkie inne byki, które tu niechcący lub nieświadomie hoduję…. ostatnio mało czytam i to ewidentnie jest tego przyczyną… by nadrobić półroczne zaległości sporządziłam już na lato listę lektur obowiązkowych i długo wyczekiwanych.A może sami coś ciekawego mi jeszcze polecicie – w sumie czytam wszystko… oprócz komiksów… słownikami też nie pogardzam, a ortograficznym w szczególności ;P
1 Lipiec 2007 19:16
chetnie zagubiłabym sie pośród tych dróg…
1 Lipiec 2007 16:30
Czuc zapach.
1 Lipiec 2007 01:42
…miedzą pól złoconych,leśną ścieżką poprzez łąki kwietne pełne ziół i kwiatków bliskich oczom i tak znanych…wrócisz?….i zaczarowanych chwil będzie więcej….wrócę….
30 Czerwiec 2007 22:31
Tak, w zgodzie i z nadzieją na nowe pejzaże. Co do naszych wspominek o wycieczce, Ameli, to ciepło mi się zrobiło na duszy i roześmiałam się nad tymi nieszczęsnymi frytkami, plackiem i gołąbkami. To były niezapomniane i komiczne chwile. W kwestii nocnego minięcia się na ulicy Zdrojowej z Czado, to ten wspomniany przez Ciebie warkocz mogła mieć żona Waldka. Ja wtedy na trzech przechodniów nie zwróciłam uwagi, gadając o czymś zapamiętale, ale Ameli można wierzyć, ona ma oko ! To mogło być nasze pierwsze ‘wpadnięcie’ na/do Czado w rzeczywistości rzeczywistej.
30 Czerwiec 2007 22:12
Tak, bo co parę kroków zmienia się ujęcie, krajobraz, ale ten finezyjny zakręt ścieżki i układ drzew przypomina mi Wólkę. Mam pewność tylko na 99%. Czado był przecież w tysiącu różnych zakątków, w które ja nie dotarłam i może właśnie jeden z nich nam pokazuje i jest on podobny tylko do Wólki.
30 Czerwiec 2007 21:59
…jeśli i Ciebie oczy i pamięć nie mylą to nie śnimy tylko na jawie marzymy P.S. czyli ta góra to Glorieta?…dobrze wiedzieć, ale widzę po znaku ?, że też pewna na 100% nie jesteś…
30 Czerwiec 2007 21:53
Ojejku Czado…czy to nie jest przypadkiem droga z Iwonicza Zdr. do Rymanowa Zdr. przez Przymiarki?Rozpoznaje to miejsce i chyba moja pamięć mnie nie myli, ale jakże to wszystko odmiennie teraz wygląda… Też wracałyśmy tamtędy pod wieczór, ale zamiast tej ciepłej, różnorodnej w roślinności łąki rozciągała się płachta soczystej zieleni młodych pędów traw Pamiętam jak w tamtym miejscu próbowałam uchwycić w kadrze trójkolorowy „minimalizm”: pas ciemnej zieleni lasu (z Twojego pierwszego zdjęcia), nad nim nieskazitelny błękit nieba z zabłąkanym białym obłoczkiem, a przed nim dywan veronese’owej zieleni pola – oczywiście niezbyt się to udało, bo niebo nie chciało być błękitne kiedy pole zielone było – standart ;PGdy schodziłyśmy z Przymiarek do Rymanowa wieczorne chmury i zachodzące słońce rozpoczęły swój zaklęty taniec pożegnania dnia i szkoda, że to wszystko za naszymi plecami…bo szłyśmy w przeciwnym kierunku niż zachód słońca. Przed nami nad Rymanowem rozciągąło sie już nocne niebo spowite ciemnym – pruskim błekitem, a czuwanie nad snem mieszkańców tej uroczego miasteczka rozpoczynał znajomy Łysogłowy. W pełnej, owalnej krasie na niebie świecił tego wieczoru i nawet w kadrze (bez poruszenia) dobrze dał się uchwycić. Gdy doszłyśmy do Rymanowa i w małej pizzerni zasiadłyśmy do kolacji… na dworze było już ciemno Z tamtą kolacją pozostały zabawne wspomnienia, bo nie znając miejscowych kulinarnych zwyczajów ja zagryzałam frytki plackami ziemniaczanymi (które w menu widniały jako specjał z gulażem), a Carrmelita gołąbki ziemniakami (tu wyjaśnienie…dla Carrmelity prawdziwe gołąbki są bez ryżu, stąd zamówiła zimniaki i jakże ogromne było zdziwienie gdy przyszło jej ryż „pyrkami” do żołądka transportować I tego wieczoru chyba się nawet Waldku minęłyśmy na Zdrojowej… nie jestem pewna… było już ciemno, a ja nie mam zbyt dobrej pamięci do twarzy. Wtedy mój wzrok obserwatora przechodniów przyciągnęły żywe i spężyste ruchy pana w czarnym polarze z roześmianą buzią i groźnymi brwiami…adorującego dwie damy, a jedna z nich miała chyba długi warkocz..a może mi się zdawało? – nieważne…Jeśli to Ty byłeś chyba można uznać to za (trochę naciągane, ale…) spotkanie ?Jak miło to wszystko wspominać i na nowo przeżywać… chciałabym tam być znowu…P.S. Korzystając z okazji zapytam o górę – tę zalesioną, którą widać na drugim zdjęciu po prawej… Czy to może Glorieta? Mam duży kłopot w określeniu jej nazwy, a jeśli coś nie wiem spokoju natrętnie mi nie daję – więc proszę.. pomóż w dylemacie, bym poprawnie mogła podpisać swoje zdjęcia Dziękuję, że jesteś i pomimo tylu obowiązków znalazłeś dla nas czas..pakuj ten placak jak najszybciej, tylko żeby za ciężki nie był i ruszaj w drogę wędrowcze niespokojny, bo z nią kolejne nowe zdjęcia nam przyniesiesz… czekamy … teraz już cierpliwie i spokojnie…. i w zgodzie
30 Czerwiec 2007 21:35
Czy ja śnię ….. czy to Wólka nad Iwoniczem Zdr. ? 1-sze zdjęcie, to jakby spojrzenie na las w kierunku na Przymiarki i Sroków Dział ! Kolory, które widziałam tam około 15 czerwca nie były tak różnorodne ( dominowała zieleń i złota poświata słońca ) ale zapowiadały przemiany w roślinach. Teraz w powodzi zieleni i rudości łąk, błądzą wrzosowe łany kwiatów, a wszystko w wieczornym świetle zmierzchu. Wszystko faluje, gdy zawieje wiatr. Bajka ! Wydaje mi się, że wskazówki zegara cofnęły się …. i idę tą ścieżką, a trawy szeleszczą mi po spodniach. Na zdjęciu 2-im chyba patrzymy na Wólkę ( nie istniejący już wieś na wypłaszczeniu nad Iwoniczem ), a w tle jest pagórek Gloriety ? Na 3-ciej fotografii Czado ‘przytulił się’, by złapać oddech, do pojedynczych drzew przy szlaku, do ściany roślin na rozległej polanie. Ta seria przypomina mi jakoś dziwnie kolorystykę połonin bieszczadzkich …
30 Czerwiec 2007 18:22
A pamiętacie harcerską piosenkę ‘Krajka’ ? Jakoś nieodzownie mi się skojarzyła i cały czas ją nucę:)I coby nie zakrawało o bałwochwalstwo, powiem tylko, że fotografie są… wspaniałe!:) Lecz zawstydzają mnie potężnie, bo przecież podobne widoki mam na co dzień, a tak często nie potrafię spojrzeć na nie w ten sposób…
30 Czerwiec 2007 13:51
Taka droga polna przejsc, az do samego kresu. Zakochac sie w mijanych trawach, zachlysnac cisza, uspokoic nerwy- po calodziennych meczacych zajeciach. Taka droga isc i w ciszy- rozmyslac …
30 Czerwiec 2007 13:16
puść kiedyś zdjęcie ktorego nie obrobiłeś na komputerze.