Ogromne DZIĘKI Waldeczku…Odnośnie pierwszego fragmentu… to masz na myśli pewnie fotografię „otworkową”… byłam kiedyś na wystawie takich zdjęć i zdziwiało mnie, że przy pomocy tak „prymitywnego” narzędzia (bo tak wyobrażam je sobie z opisów) można zrobić niezwykle wyraźne zdjęcia. Zamierzałm nawet skonstruować takie pudełeczko, ale mało o tym wiem i nie mogłam sobie wyobrazić jak miałabym tam umieścić papier, by się nie naświetlił zbyt wcześnie, a później z takim „urządzonkiem” iść w plener … wydało mi się to kosmicznie trudne i zaniechałam prób.. ale drzwi otwarte, może warto spróbować.Odnośnie drugiego fragmentu…….aaaa to teraz już wiem … o co chodziło mojemu koledze, który próbował wejść ze mną w dyskusje na temat aparatów „pełnoklatkowych” – bo chyba tak się one nazywają – a ja zielona… tylko uprzejmie się uśmiechałam Teraz rozumiem tą różnicę…i dlatego zdjęcia z Zenitha wydają mi się zawsze takie…prawdziwe. Myślałam, że jak u siebie ustawię ogniskową na 50mm to uzyskam ten sam efekt, a tu …lipa. Dziękuję za obliczenia… są bardzo pomocne… wyręczyłeś mnie Mistrzu, ale ten dzielnik 1,6 … skąd Ty go wziąłeś…muszę zajżeć do instrukcji aparatu i się pewnie dowiem.Choć czasami dodatkowo zaglądam do mądrych książek to jednak nie potrafią one odpowiadać na pytania stąd jeszcze raz dziękuję za informacje Pozdrawiam i udanego weekedu życzę… z aparatem w dłoni?
Wszystkie plany są ostre, gdy otwór przysłony jest bardzo mały. Wymaga to jednak dłuższych czasów naświetlania. Jest nawet taka technika fotografi – materiał swiatłoczyły umieszcza się w zamknietym pudełku z małym otworkirm i odpowiednio długo naświetla.Odwzorowanie najbliższe temu jak postrzega nasze oko jest przy ogniskowej 50 mm dla klatki 35 mm (dlatego taka ogniskowa to standard). Matryca Twojego apratu jest mniejsza więc rzeczywistą ogniskową należy dzielić przez 1,6 by uzyskać to samo odwzorowanie. Wyszło mi ok 31 mm.Pozdrawiam
… a jednak zasługa Dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź. Wydawało mi się, że przysłona 5,6 wcale tak małej głębi nie daje…może się mylę, ale chyba dużo zależy od rodzaju obiektywu.Od razu nasuwają mi sie koleje pytania: czy byłoby możliwe dostosować taką przysłoną, by pierwszy plan był również ostry?I czy jest taka ogniskowa (jaką może mieć wartość), dla której obraz widziany przez obiektyw będzie pokrywał się 1:1 z obrazem rzeczywistym?Mam tu na myśli fotografowanie pejzaży. Mój obiektyw najdłuższą ogniskową ma 55mm i przy takiej wartości chmury, drzewa itp. zawsze są w obiektywnie mniejsze niż w rzeczywistości… i nie mam możliwości, by sprawdzić odwzorowania obrazu rzeczywistego przy dłuższych ogniskowych… dlatego pytam A tak na marginesie dociekań fotograficznych…pożądnie pokłoniłeś się p. Waldku temu dostojnikowi Gdy się tak przyjżałam ściółce, rozpoznałam w niej krótkie igliwia świerków, a może nawet jałowca, więc Prawdziwy miał pewnie nie więcej niż 3-4 cm, a tu wygląda naprawdę okazale i potężnie… jak widać wszystko zależy od pkt. widzenia Dobrze czasami zamienić się w małego krasnala, który pod Prawdziwkiem szuka szczęścia i chwil radości Lada dzień znowu wyjeżdzam…oby pogoda dopisała, bo praca czeka mnie wybitnie plenerowa. Na zbieranie grzybów się nie pokuszę, bo nie potrafię w lesie skupić się jedynie na leśnym runie, ale z pewnością kilka śmaiłych okazów w obiektywie pochwycę… jak będą.Pozdrawiam ciepło i jeszcze letnio mimo chłodu i jakby już jesiennego deszczu.
To zasługa małej głębi ostrości. Ogniskowa 53mm, przysłona 5,6, ISO 500, TV 1/25s. Aparat leżał razem ze mną na ściółce (na mojej ręce), więc pierszy plan był ok 2cm od obiektywu, stąd taka duża nieostrość. Jedyną ingerencją w to zdjęcie była zmiana rozdzielczości i ramka. Pozdrawiam.
Mam jedno pytanie „techniczne” do Pana Fotografa Otóż intryguje mnie niewyraźny pierwszy plan, jakby poruszony i ciekawi mnie co jest tego zasługą, a może efektem ubocznym.Mam trzy koncepcje:1. ściółka była zbyt blisko obiektywu i aparat „nie poradził” sobie z dostrojeniem ostrości. W moim aparacie tak jest nad czym boleję, bo czasami badziej z bliska chciałabym podpatrzyć pająka czy pszczołę, a tu się nie da…obiektyw ostrości nie łapie.2. zasługa głębi ostrości.Jeśli tak, to proszę zdradź p.Waldku (o ile to możliwe) jaka była ogniskowa i przysłona obiektywu.3. w pierwszy plan ingerowałeś „ręcznie” tzn. za pomoca myszki i pędzli PS’aOczywiście to wszystko może być Twoją tajemnicą zawodową, którą możesz nichcieć się podzielić – w pełni to uszanuję, ale jeśli podpowiesz jak się robi takie „czary mary” to miło będzie i czegoś nowego sie dowiemy.Trochę lekcji nam wszystkim nie zaszkodzi, toć w końcu rok szkolny się zaczął Z góry dziękuję ))
Mój tata zawsze skrupulatnie wykorzystuje tą zadziwiającą „umiejętność” grzybów. Gdy ma możliwość nie zrywa ich od razu lecz zostawia do następnego dnia: „… a niech podrosną trochę, po takiego małego nie warto się schylać” Znany jest wśrod znajomych i rodziny jako szalony i napalony grzybiarz i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież wielu w zbieraniu grzybów ma przjemność, gdyby nie fakt, że tata niecierpi smaku grzybów i jedynie takie z octu jest w stanie zjeść.A ma to chyba po swoim tacie a moim dziadku, który „maniakalnie” wręcz uprawiał pomidory – mnóstwo tego było, ale nigdy…przenigdy ich nie jadł…bo nie lubił Ciekwe czym mój brat nas zadziwi?Powoli wracam do wirtualnego świata. Ten rzeczywisto-miejski, który mnie już otacza marnie wygląda na tle wspomnienia o niesamowitych Gorcach. Pozdrawiam serdecznie
Siłacz, to mało ! Toż to mityczny, puszczański Atlas, dźwigający nad głową nieboskłon ze ściółki leśnej. Wyskoczył jak ‘Filip z konopi’ po deszczu i pręży mięśnie z zarodników. Ma w sobie siłę Tytanów !… a nasz Wieszcz pisał o nim tak:’ Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,……Panienki za wysmukłym gonią borowikiem,Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem.Wszyscy dybią na rydza ; ….’Mam nadzieję, Czado, że Ty, jak Wojski zbierasz muchomory ? Szkoda by było takiego gieroja skazać na marynatę …
Jak grzyby po deszczu:) szybciutko:) Lecz jak dla mnie, to tylko na plus dla Grzyba, że potrzebuje tak mało czasu, żeby wyrosnąć tak pięknym:) aż żal zrywać… .
jaki on silny… bo czymże on jest na przeciw naszych dłoni a czymże na przeciw swojemu otoczeniu… zaskakująco mało odkrywcze, wiem, ale miło tak popatrzeć z jego perspektywy:)
…takiemu to dobrzeee!!…do czasu aż jakaś uśmiechnięta odkrywczo gęba go odkryje pod tym igiełkowym ubrankiem…przyznaj się Czado ,że nie tylko widok Cię ucieszył…grzybowa? marnowany? w sosiku?……
~ameli
8 Wrzesień 2007 00:03
Ogromne DZIĘKI Waldeczku…Odnośnie pierwszego fragmentu… to masz na myśli pewnie fotografię „otworkową”… byłam kiedyś na wystawie takich zdjęć i zdziwiało mnie, że przy pomocy tak „prymitywnego” narzędzia (bo tak wyobrażam je sobie z opisów) można zrobić niezwykle wyraźne zdjęcia. Zamierzałm nawet skonstruować takie pudełeczko, ale mało o tym wiem i nie mogłam sobie wyobrazić jak miałabym tam umieścić papier, by się nie naświetlił zbyt wcześnie, a później z takim „urządzonkiem” iść w plener … wydało mi się to kosmicznie trudne i zaniechałam prób.. ale drzwi otwarte, może warto spróbować.Odnośnie drugiego fragmentu…….aaaa to teraz już wiem … o co chodziło mojemu koledze, który próbował wejść ze mną w dyskusje na temat aparatów „pełnoklatkowych” – bo chyba tak się one nazywają – a ja zielona… tylko uprzejmie się uśmiechałam Teraz rozumiem tą różnicę…i dlatego zdjęcia z Zenitha wydają mi się zawsze takie…prawdziwe. Myślałam, że jak u siebie ustawię ogniskową na 50mm to uzyskam ten sam efekt, a tu …lipa. Dziękuję za obliczenia… są bardzo pomocne… wyręczyłeś mnie Mistrzu, ale ten dzielnik 1,6 … skąd Ty go wziąłeś…muszę zajżeć do instrukcji aparatu i się pewnie dowiem.Choć czasami dodatkowo zaglądam do mądrych książek to jednak nie potrafią one odpowiadać na pytania stąd jeszcze raz dziękuję za informacje Pozdrawiam i udanego weekedu życzę… z aparatem w dłoni?
~czado
7 Wrzesień 2007 23:05
Wszystkie plany są ostre, gdy otwór przysłony jest bardzo mały. Wymaga to jednak dłuższych czasów naświetlania. Jest nawet taka technika fotografi – materiał swiatłoczyły umieszcza się w zamknietym pudełku z małym otworkirm i odpowiednio długo naświetla.Odwzorowanie najbliższe temu jak postrzega nasze oko jest przy ogniskowej 50 mm dla klatki 35 mm (dlatego taka ogniskowa to standard). Matryca Twojego apratu jest mniejsza więc rzeczywistą ogniskową należy dzielić przez 1,6 by uzyskać to samo odwzorowanie. Wyszło mi ok 31 mm.Pozdrawiam
~ameli
7 Wrzesień 2007 21:41
… a jednak zasługa Dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź. Wydawało mi się, że przysłona 5,6 wcale tak małej głębi nie daje…może się mylę, ale chyba dużo zależy od rodzaju obiektywu.Od razu nasuwają mi sie koleje pytania: czy byłoby możliwe dostosować taką przysłoną, by pierwszy plan był również ostry?I czy jest taka ogniskowa (jaką może mieć wartość), dla której obraz widziany przez obiektyw będzie pokrywał się 1:1 z obrazem rzeczywistym?Mam tu na myśli fotografowanie pejzaży. Mój obiektyw najdłuższą ogniskową ma 55mm i przy takiej wartości chmury, drzewa itp. zawsze są w obiektywnie mniejsze niż w rzeczywistości… i nie mam możliwości, by sprawdzić odwzorowania obrazu rzeczywistego przy dłuższych ogniskowych… dlatego pytam A tak na marginesie dociekań fotograficznych…pożądnie pokłoniłeś się p. Waldku temu dostojnikowi Gdy się tak przyjżałam ściółce, rozpoznałam w niej krótkie igliwia świerków, a może nawet jałowca, więc Prawdziwy miał pewnie nie więcej niż 3-4 cm, a tu wygląda naprawdę okazale i potężnie… jak widać wszystko zależy od pkt. widzenia Dobrze czasami zamienić się w małego krasnala, który pod Prawdziwkiem szuka szczęścia i chwil radości Lada dzień znowu wyjeżdzam…oby pogoda dopisała, bo praca czeka mnie wybitnie plenerowa. Na zbieranie grzybów się nie pokuszę, bo nie potrafię w lesie skupić się jedynie na leśnym runie, ale z pewnością kilka śmaiłych okazów w obiektywie pochwycę… jak będą.Pozdrawiam ciepło i jeszcze letnio mimo chłodu i jakby już jesiennego deszczu.
~czado
4 Wrzesień 2007 18:51
To zasługa małej głębi ostrości. Ogniskowa 53mm, przysłona 5,6, ISO 500, TV 1/25s. Aparat leżał razem ze mną na ściółce (na mojej ręce), więc pierszy plan był ok 2cm od obiektywu, stąd taka duża nieostrość. Jedyną ingerencją w to zdjęcie była zmiana rozdzielczości i ramka. Pozdrawiam.
~ameli
4 Wrzesień 2007 02:39
Mam jedno pytanie „techniczne” do Pana Fotografa Otóż intryguje mnie niewyraźny pierwszy plan, jakby poruszony i ciekawi mnie co jest tego zasługą, a może efektem ubocznym.Mam trzy koncepcje:1. ściółka była zbyt blisko obiektywu i aparat „nie poradził” sobie z dostrojeniem ostrości. W moim aparacie tak jest nad czym boleję, bo czasami badziej z bliska chciałabym podpatrzyć pająka czy pszczołę, a tu się nie da…obiektyw ostrości nie łapie.2. zasługa głębi ostrości.Jeśli tak, to proszę zdradź p.Waldku (o ile to możliwe) jaka była ogniskowa i przysłona obiektywu.3. w pierwszy plan ingerowałeś „ręcznie” tzn. za pomoca myszki i pędzli PS’aOczywiście to wszystko może być Twoją tajemnicą zawodową, którą możesz nichcieć się podzielić – w pełni to uszanuję, ale jeśli podpowiesz jak się robi takie „czary mary” to miło będzie i czegoś nowego sie dowiemy.Trochę lekcji nam wszystkim nie zaszkodzi, toć w końcu rok szkolny się zaczął Z góry dziękuję ))
~ameli
4 Wrzesień 2007 02:15
Mój tata zawsze skrupulatnie wykorzystuje tą zadziwiającą „umiejętność” grzybów. Gdy ma możliwość nie zrywa ich od razu lecz zostawia do następnego dnia: „… a niech podrosną trochę, po takiego małego nie warto się schylać” Znany jest wśrod znajomych i rodziny jako szalony i napalony grzybiarz i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież wielu w zbieraniu grzybów ma przjemność, gdyby nie fakt, że tata niecierpi smaku grzybów i jedynie takie z octu jest w stanie zjeść.A ma to chyba po swoim tacie a moim dziadku, który „maniakalnie” wręcz uprawiał pomidory – mnóstwo tego było, ale nigdy…przenigdy ich nie jadł…bo nie lubił Ciekwe czym mój brat nas zadziwi?Powoli wracam do wirtualnego świata. Ten rzeczywisto-miejski, który mnie już otacza marnie wygląda na tle wspomnienia o niesamowitych Gorcach. Pozdrawiam serdecznie
~k.
3 Wrzesień 2007 18:07
zaskakująco dynamiczne, jak na zdjęcie… zasługa to grzyba czy fotografa?
~Carrmelita
24 Sierpień 2007 00:28
Siłacz, to mało ! Toż to mityczny, puszczański Atlas, dźwigający nad głową nieboskłon ze ściółki leśnej. Wyskoczył jak ‘Filip z konopi’ po deszczu i pręży mięśnie z zarodników. Ma w sobie siłę Tytanów !… a nasz Wieszcz pisał o nim tak:’ Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,……Panienki za wysmukłym gonią borowikiem,Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem.Wszyscy dybią na rydza ; ….’Mam nadzieję, Czado, że Ty, jak Wojski zbierasz muchomory ? Szkoda by było takiego gieroja skazać na marynatę …
~kala_
22 Sierpień 2007 22:29
istny siłacz…
~rude wredne
22 Sierpień 2007 13:49
Jak grzyby po deszczu:) szybciutko:) Lecz jak dla mnie, to tylko na plus dla Grzyba, że potrzebuje tak mało czasu, żeby wyrosnąć tak pięknym:) aż żal zrywać… .
czado
22 Sierpień 2007 08:19
Zawsze nurtowało mnie jak szybko rosną grzyby. Tu ściółka nie zdążyła obeschnąć, myślę, ze w ciągu jednej nocy. Może sie mylę…
czado
22 Sierpień 2007 08:15
W Woli Michowej, w Bieszczadach
~rude wredne
22 Sierpień 2007 03:11
jaki on silny… bo czymże on jest na przeciw naszych dłoni a czymże na przeciw swojemu otoczeniu… zaskakująco mało odkrywcze, wiem, ale miło tak popatrzeć z jego perspektywy:)
~yolka_k
22 Sierpień 2007 00:31
Ach lato powoli odchodzi ( a czy napewno bylo?) i jesień cudna przychodzi.
wolfbitch@vp.pl
21 Sierpień 2007 01:15
A to gdzie taki cudenka juz znalesc mozna:) ?
~shy
20 Sierpień 2007 08:49
=)
kawowajulia@poczta.onet.pl
18 Sierpień 2007 14:37
Piekny. Pewnie juz jesien sie zbliza na calego. U mnie tez chlodniej.
~J
18 Sierpień 2007 11:17
…takiemu to dobrzeee!!…do czasu aż jakaś uśmiechnięta odkrywczo gęba go odkryje pod tym igiełkowym ubrankiem…przyznaj się Czado ,że nie tylko widok Cię ucieszył…grzybowa? marnowany? w sosiku?……
~kasia
17 Sierpień 2007 23:00
rozbudziłeś moje zamiłowanie do zbierania grzybów, chyba jutro pójdę do lasu poszukać takich prawdziwków
~kaa
17 Sierpień 2007 22:28
już jesiennie się robi, ale jakże pięknie