…nie mogę, …nie mogę odpisać, bo leję po nogach ze ze śmiechu … i… i… bolą mnie ponadrywane boki …. zaraz wykorkuję ze śmiechu i na głodniaka w świetle tej twojej latarki … pomocy!
Carrmelito potrafisz z jedzenia zrobic poezję… w rzeczywistości, jak też pisząc o nim, więc się nie dziw i nie wzbraniaj jeśli masz ochotę na małe co nieco Gdybym potrafiła robic takie smaczne i kolorowe kanapki jak Twoje też częściej byłabym głodna. Przy Twoich głupio mi było wyciągac te moje pajdy chleba przełożone mielonką, a wszystko „roztopione” świecącą cały dzień w plecaku latarką :/ Całe szczęście tego wieczoru nie była potrzebna, bo gdy się spostrzegłam baterie dogorywały ostatkiem sił…i tak bywa
Ameli, jeśli Czado kocha komary, motyle i kwiatki, to sympatyzuje także z żabkami, więc może rzeczywiście na Badoniu szukał zielonej księżniczki ? Co do Twoich lilii wodnych, to przed chwilą wyżej odpisałam wspominając o nich, zanim przeczytałam ten wpis ! To jakaś telepatia, czy co ? Mamy podobne skojarzenia ! Niesamowite ! Parafrazując piosenkę: ‘Dziś prawdziwych mężczyzn już nie ma’ ( nikogo nie urażając oczywiście ). Takich, co brodzą w białych frakach po bagnach w pogoni za kwiatem lilii … Ach, gdzie te czasy, gdzie te chłopy, gdzie ??!!
Ja ciągle miewam skojarzenia z jedzonkiem … Czyżbym ciągle była głodna ? Zaczynam się o siebie martwić – co by na to powiedział pan Froyd ? Co do pakowania jajecznicy w wiesz, co …. to rzeczywiście byłby problem logistyczny … ale może np. jajka faszerowane w skorupkach ze szczypiorkiem, solą, pieprzem i natką, ułożone na liściu lilii wodnej ? Następnym razem muszę się zastanowić, zanim palnę coś w eter. Potem będzie łamigłówka do rozwiązania, jw. O kurcze, znowu chce mi się jeść !
Carrmelito, ale może na uroczą księżniczkę zaklętą w żabę Czado by się skusił…skąd wiesz…nigdy nic nie wiadomo, romantyczne myśli różne pomysły podsuwają ;P (jednak wcześniej nasz Fotograf pisał, że z niedźwiedziami się nie całuję to pewnie i księżniczki, by nie uratował)Ale zauroczenia się zdarzają, zaślepiają i nieprzewidywalne konsekwencje mają – z brodzeniem po bagnach włącznie… Z pewnością pamiętacie ten film Noce i Dnie – bodajże (jeśli źle piszę to wybaczcie i poprawcie, bo słabą mam pamięc do tytułów, postaci itp.).I w tym filmie pewien pan ubrany w biały garnitur, śmiało wszedł do „sadzawki” i na oczach wszystkich dystyngowanych gości zerwał bukiet pięknych lili wodnych, by wręczyc je – na kolanach – umiłowanej pani Cóż za poryw serca i szaleńcza miłośc nim kierowały, by się tak odważyc… Dzisiaj w sadzawkach lilie już rzadko rosną, a panowie w białych garniturach nie chodzą… szkooooda, a może to dobrze! bo nie wyobrażam sobie takiej sceny w dzisiejszych czasach – chyba komicznie, by wygadała – na heppening się nadaje
na razie… przemierzamy TU Twoje ścieżki Waldku, no i jesteśmy na nich razem…wszyscy razem ale kiedyś… kto wie… może się uda…”nadzieja umiera ostatnia”….
no właśnie ~J. te białe kwiatuszki też nie dają mi spokoju, może ktoś się zlituje i zdradzi jaka ich tajemnicza godnośc… żeby choc odrobinę bliżej można było je zobaczyc, to z rozszyfrowaniem byloby łatwiej… i tu szeroki uśmiech w stronę Szanownego Pana Fotografa Przy okazji pozdrawiam serdecznie botaników
Czado, Twój Badoń to jak najwyższej klasy dywan, ale nie perski, choc tam podobno najlepsze wyrabiają… dla Azjatów im krótsze strzyżenie – tym wyższa jakośc (nawet 3mm), a tu mamy prawdziwego włochacza, takiego mięciutkiego, przytulnego na takich mogłabym sypiac… Europejczycy lubują się w takich dywanach. Patrząc na zdjęcie wyobrażam sobie jak zanurzam rękę w zielono – żółtym gęstym runie…cudowne uczucie…
Pierwowzór nie był przemilczany…….tak zupełnie Ja raczej nawiązałam tu do złocistych, chmielowych „płynów” z pianką (a co w trawie piszczy?) …a Żubrówki (ma się w poważaniu, bo z wielkiej litery? nigdy nie piłam, tym bardziej jabcoka, przecież wiesz… ale mam nadzieję, że będzie ten pierwszy raz…. prawda kompani pierwowzoru… może jesienią?I… banalna, botaniczna jajecznica rozłożyła mnie totalnie :D:D:D:D:D:D:DDobry humor na cały dzień i nawet teraz nie mogę powstrzymac bezstroskiego śmiechu… różne skojarzenia mi się nasuwały a propos Badonia, lecz jajecznica bije wszystko…Hej, a może głodna byłaś pisząc te słowa…na kolacje za późno, na śniadanie za wcześnie, mi też o tej godzinie kiszki porannego marsza grają …ale chyba następnym razem jajecznicy nie będziemy pakowały…no wiesz do czego Rozbawiłaś mnie serdecznie, a tu jeszcze swoje działanie podtrzymuje bułgarskie wytrawne… usta cierpną mi już od uśmiechu…
Zapachniało wiosną… tą prawdziwą z cywanem kwiatów i zielenią… Pięknie pokazana „Pani wiosna” w kwiecie ubranapozdrawiamhttp://avangarda2007.bloog.plhttp://avangarda.bloog.pl
Wiele ciepłych myśli nie może przebić się przez palce, dostać do klawiatury. Kiedyś przecież musi być tak, że będzie można spokojnie delektować się zawartością koszyka. Na razie zazdroszczę Wam biegania po „moich” ścieżkach beze mnie…
Co Ty, Ameli ! Czado nie będzie brodził w bagnisku i łapał żaby ! Jego kolesie Goprowcy spuszczą Go na linach, podwieszonego w konarach drzew i będzie robił zdjęcia z góry, jak nadworny fotograf National Geographic w dżungli równikowej. Każdy fotograf musi znaleźć swoją Amazonię ! Czemu nie miał nią zostać taki Badoń lub np. rozlewiska nad Biebrzą ? Mam choć krztynę racji, Czado ?
Czyżby Ameli, spreparowałaś sobie swój własny koszyczek, czy nawiązujesz do przemilczanego pierwowzoru ? Ja chyba zaszaleję dziś wieczorem ( za chwilę zacznie świtać ! ) z Żubrówką ( ergo Żubracze ) i sokiem jabłkowy ( Czadowe, kwitnące jabłonie ), co by posmakować dawnego, karpackiego jabcoka …Co do bagna, to myślałam, że kaczeńce to taki rarytas pod ochroną i Czado musi szukać ich z lupą w oku, a one panoszą się w każdym rowie z wodą i w każdej wilgotnej rozpadlinie na Rymanowskiej Ziemi ! Taka cudna, banalna, botaniczna jajecznica !.
gdzieś tam… na blogu jest takie zdjęcie pt.TOPIEL (choć wspominając je wyrywa mi się „spod palców” – Moczar)… tam podobnie pokrzywione konary drzew i dziwaczne badylaki pochylają się i nurzą w rozległym, rzęsą zarośniętym rozlewisku……i tak patrząc na tajemniczy w nazwie Badoń przypomniało mi się tamto zdjęcie i pomyślałam, że niegościnny do tej pory Topiel pięknym kwieciem zakwitł i zaprasza do siebie na dywany z kaczeńcy i tych innych białych cudowności…tylko…hmmm……do kolan, czy jeszcze „głębiej” trzeba się Topielcowi lub Badoniowi „pokłonić”, by nozdrza nektarem kwiatów upajać?P.S. Kiedyś miałam okazję żabom w pas się kłaniac, a była to gigantyczna gliniasta kałuża… powiadają, że młode to głupie – ja się z tym nie zgadzam – nie głupie lecz ma bujną wyobraźnię… Teraz się śmieję lecz wtedy, kiedy na przemian wyciągałam ręce bez rękawiczek, nogi bez butów później bez skarpetek i tak nie mogłam sobie poradzic, by wydostac się z tej pomarańczowej mazi, a glinę miała nie tylko we włosach – wesoło mi nie było… badania geologiczne i sprawdzanie wytrzymałości pokrywy lodowej na kałuży – nie powiodły się… więcej do podobnych „naukowych odkryc” nie powróciłam
Tak czytam powyższe wpisy i przypomniało mi się banalne i pewnie wszystkim znane powiedzenie – CHODZENIE PO BAGNACH WCIĄGA …myślę, że ma tu ono conajmniej kilka znaczeń:- i już nie chodzi tylko o „wciąganie” w ziemistą bagnistośc- ale też… czyż można oprzec się tym cudownym kaczeńcom ? i choc troszeńkę bliżej nie podejśc, nie powąchac? – ja bym nie potrafiła…- no i … balujemy… pod osłoną nocy, w oparach mgły, pośród szepczących szuwarów, w towarzystwie Wodnika, Rusałek, rycerza Lecha i innych mocnych Żubrów… Oj wciąga, wciąga Pozdrawiam Badoniowe Skrzaty…NA ZDROWIE
A o te drobne kwiatki to miałam zapytać tutaj, ale tak się zapatrzyłam na zdjęcia, że aż mi się klilnęło na te biedne umrożone drzewka, które wyglądają jakby przyszła do nich już jesień…
Witaj ładne fotki Zapraszam na nowego bloga : http://www.lusi007.blog.onet.pl któtego musiałam założyć bo tam słończyła mi sie pojemność Mam nadzieje że będziesz tak samo czestym gosciem jak wcześniej! Pozdrawiam.
…złota kniedź błotna..i to drugie COŚ… co to nie wiem, a Ty wiesz?.. puchaty zielono-złoty grząski dywan raczej nie dla rycerzy w ciężkich zbrojach (…plecaki, aparaty… przyłbice pełne zielonych marzeń itp.) ale… leśne elfy i inne fantazje spokojnie mogą po nim biegać, i zrobią to na pewno ,gdy tylko mgła osiądzie ..zatańczą czarodziejski taniec i ukryją się w mroku, całe z mgły i wyobraźni, prawie niewidzialne? jednak chciałabym to miejsce zobaczyć po zmroku ?… …i nie bać się, i nie zabłądzić….
..wiem… i miałeś szczęście jak zawsze, BAGNO tym razem nie było zbyt zachłanne i wszystko skończyło sie dobrze dla znajomego śpiącego rycerza w ciężkiej zbroi, który lubi być ostrożny i dobrze na tym wychodzi…coś tam jednak było obiecane…
…NIE DAM!… i co to jest Badoń u licha śpiących rycerzy, a swoją drogą OK …, bo Cię TU brakowało, no to NIE ŚPIMY?…czyli balujemy gdzieś pod Badoniem cokolwiek to oznacza….
te stare gałęzie wydają się chcieć objąć tę zieleń pod sobą…pochylenie,wyciągnięte”ramiona” konarów…wyprostowane główki kwiatów,uśmiech zielonej trawycoś jakby… przenikanie się Tak proste,ale piękne ujęcie.Urzekło mnie.Dziękuję.
julita11217@vp.pl
28 Czerwiec 2007 23:54
zapraszam serdecznie do konkursu, na złote blogi warto pozdrawiam http://najlepszeobrazkijulity.blog.onet.pl/
julita11217@vp.pl
28 Czerwiec 2007 23:53
zapraszam serdecznie do konkursu, na złote blogi warto pozdrawiam http://najlepszeobrazkijulity.blog.onet.pl/
~Carrmelita
21 Maj 2007 01:13
… i to wszystko tłumaczy !
~Carrmelita
21 Maj 2007 01:07
…nie mogę, …nie mogę odpisać, bo leję po nogach ze ze śmiechu … i… i… bolą mnie ponadrywane boki …. zaraz wykorkuję ze śmiechu i na głodniaka w świetle tej twojej latarki … pomocy!
~ameli
21 Maj 2007 00:44
… po bagnach się kryją
~ameli
21 Maj 2007 00:42
Carrmelito potrafisz z jedzenia zrobic poezję… w rzeczywistości, jak też pisząc o nim, więc się nie dziw i nie wzbraniaj jeśli masz ochotę na małe co nieco Gdybym potrafiła robic takie smaczne i kolorowe kanapki jak Twoje też częściej byłabym głodna. Przy Twoich głupio mi było wyciągac te moje pajdy chleba przełożone mielonką, a wszystko „roztopione” świecącą cały dzień w plecaku latarką :/ Całe szczęście tego wieczoru nie była potrzebna, bo gdy się spostrzegłam baterie dogorywały ostatkiem sił…i tak bywa
~Carrmelita
20 Maj 2007 22:13
Ameli, jeśli Czado kocha komary, motyle i kwiatki, to sympatyzuje także z żabkami, więc może rzeczywiście na Badoniu szukał zielonej księżniczki ? Co do Twoich lilii wodnych, to przed chwilą wyżej odpisałam wspominając o nich, zanim przeczytałam ten wpis ! To jakaś telepatia, czy co ? Mamy podobne skojarzenia ! Niesamowite ! Parafrazując piosenkę: ‘Dziś prawdziwych mężczyzn już nie ma’ ( nikogo nie urażając oczywiście ). Takich, co brodzą w białych frakach po bagnach w pogoni za kwiatem lilii … Ach, gdzie te czasy, gdzie te chłopy, gdzie ??!!
~Carrmelita
20 Maj 2007 21:58
Ja ciągle miewam skojarzenia z jedzonkiem … Czyżbym ciągle była głodna ? Zaczynam się o siebie martwić – co by na to powiedział pan Froyd ? Co do pakowania jajecznicy w wiesz, co …. to rzeczywiście byłby problem logistyczny … ale może np. jajka faszerowane w skorupkach ze szczypiorkiem, solą, pieprzem i natką, ułożone na liściu lilii wodnej ? Następnym razem muszę się zastanowić, zanim palnę coś w eter. Potem będzie łamigłówka do rozwiązania, jw. O kurcze, znowu chce mi się jeść !
~ameli
20 Maj 2007 10:24
Carrmelito, ale może na uroczą księżniczkę zaklętą w żabę Czado by się skusił…skąd wiesz…nigdy nic nie wiadomo, romantyczne myśli różne pomysły podsuwają ;P (jednak wcześniej nasz Fotograf pisał, że z niedźwiedziami się nie całuję to pewnie i księżniczki, by nie uratował)Ale zauroczenia się zdarzają, zaślepiają i nieprzewidywalne konsekwencje mają – z brodzeniem po bagnach włącznie… Z pewnością pamiętacie ten film Noce i Dnie – bodajże (jeśli źle piszę to wybaczcie i poprawcie, bo słabą mam pamięc do tytułów, postaci itp.).I w tym filmie pewien pan ubrany w biały garnitur, śmiało wszedł do „sadzawki” i na oczach wszystkich dystyngowanych gości zerwał bukiet pięknych lili wodnych, by wręczyc je – na kolanach – umiłowanej pani Cóż za poryw serca i szaleńcza miłośc nim kierowały, by się tak odważyc… Dzisiaj w sadzawkach lilie już rzadko rosną, a panowie w białych garniturach nie chodzą… szkooooda, a może to dobrze! bo nie wyobrażam sobie takiej sceny w dzisiejszych czasach – chyba komicznie, by wygadała – na heppening się nadaje
~ameli
19 Maj 2007 03:22
na razie… przemierzamy TU Twoje ścieżki Waldku, no i jesteśmy na nich razem…wszyscy razem ale kiedyś… kto wie… może się uda…”nadzieja umiera ostatnia”….
~ameli
19 Maj 2007 03:09
no właśnie ~J. te białe kwiatuszki też nie dają mi spokoju, może ktoś się zlituje i zdradzi jaka ich tajemnicza godnośc… żeby choc odrobinę bliżej można było je zobaczyc, to z rozszyfrowaniem byloby łatwiej… i tu szeroki uśmiech w stronę Szanownego Pana Fotografa Przy okazji pozdrawiam serdecznie botaników
~ameli
19 Maj 2007 02:58
Czado, Twój Badoń to jak najwyższej klasy dywan, ale nie perski, choc tam podobno najlepsze wyrabiają… dla Azjatów im krótsze strzyżenie – tym wyższa jakośc (nawet 3mm), a tu mamy prawdziwego włochacza, takiego mięciutkiego, przytulnego na takich mogłabym sypiac… Europejczycy lubują się w takich dywanach. Patrząc na zdjęcie wyobrażam sobie jak zanurzam rękę w zielono – żółtym gęstym runie…cudowne uczucie…
~ameli
19 Maj 2007 02:43
Pierwowzór nie był przemilczany…….tak zupełnie Ja raczej nawiązałam tu do złocistych, chmielowych „płynów” z pianką (a co w trawie piszczy?) …a Żubrówki (ma się w poważaniu, bo z wielkiej litery? nigdy nie piłam, tym bardziej jabcoka, przecież wiesz… ale mam nadzieję, że będzie ten pierwszy raz…. prawda kompani pierwowzoru… może jesienią?I… banalna, botaniczna jajecznica rozłożyła mnie totalnie :D:D:D:D:D:D:DDobry humor na cały dzień i nawet teraz nie mogę powstrzymac bezstroskiego śmiechu… różne skojarzenia mi się nasuwały a propos Badonia, lecz jajecznica bije wszystko…Hej, a może głodna byłaś pisząc te słowa…na kolacje za późno, na śniadanie za wcześnie, mi też o tej godzinie kiszki porannego marsza grają …ale chyba następnym razem jajecznicy nie będziemy pakowały…no wiesz do czego Rozbawiłaś mnie serdecznie, a tu jeszcze swoje działanie podtrzymuje bułgarskie wytrawne… usta cierpną mi już od uśmiechu…
~J
18 Maj 2007 23:15
…będzie tak….
~Monique
18 Maj 2007 14:30
Zapachniało wiosną… tą prawdziwą z cywanem kwiatów i zielenią… Pięknie pokazana „Pani wiosna” w kwiecie ubranapozdrawiamhttp://avangarda2007.bloog.plhttp://avangarda.bloog.pl
czado
18 Maj 2007 12:54
Wiele ciepłych myśli nie może przebić się przez palce, dostać do klawiatury. Kiedyś przecież musi być tak, że będzie można spokojnie delektować się zawartością koszyka. Na razie zazdroszczę Wam biegania po „moich” ścieżkach beze mnie…
~Carrmelita
18 Maj 2007 02:35
Co Ty, Ameli ! Czado nie będzie brodził w bagnisku i łapał żaby ! Jego kolesie Goprowcy spuszczą Go na linach, podwieszonego w konarach drzew i będzie robił zdjęcia z góry, jak nadworny fotograf National Geographic w dżungli równikowej. Każdy fotograf musi znaleźć swoją Amazonię ! Czemu nie miał nią zostać taki Badoń lub np. rozlewiska nad Biebrzą ? Mam choć krztynę racji, Czado ?
~Carrmelita
18 Maj 2007 02:21
Czyżby Ameli, spreparowałaś sobie swój własny koszyczek, czy nawiązujesz do przemilczanego pierwowzoru ? Ja chyba zaszaleję dziś wieczorem ( za chwilę zacznie świtać ! ) z Żubrówką ( ergo Żubracze ) i sokiem jabłkowy ( Czadowe, kwitnące jabłonie ), co by posmakować dawnego, karpackiego jabcoka …Co do bagna, to myślałam, że kaczeńce to taki rarytas pod ochroną i Czado musi szukać ich z lupą w oku, a one panoszą się w każdym rowie z wodą i w każdej wilgotnej rozpadlinie na Rymanowskiej Ziemi ! Taka cudna, banalna, botaniczna jajecznica !.
~ameli
17 Maj 2007 22:37
gdzieś tam… na blogu jest takie zdjęcie pt.TOPIEL (choć wspominając je wyrywa mi się „spod palców” – Moczar)… tam podobnie pokrzywione konary drzew i dziwaczne badylaki pochylają się i nurzą w rozległym, rzęsą zarośniętym rozlewisku……i tak patrząc na tajemniczy w nazwie Badoń przypomniało mi się tamto zdjęcie i pomyślałam, że niegościnny do tej pory Topiel pięknym kwieciem zakwitł i zaprasza do siebie na dywany z kaczeńcy i tych innych białych cudowności…tylko…hmmm……do kolan, czy jeszcze „głębiej” trzeba się Topielcowi lub Badoniowi „pokłonić”, by nozdrza nektarem kwiatów upajać?P.S. Kiedyś miałam okazję żabom w pas się kłaniac, a była to gigantyczna gliniasta kałuża… powiadają, że młode to głupie – ja się z tym nie zgadzam – nie głupie lecz ma bujną wyobraźnię… Teraz się śmieję lecz wtedy, kiedy na przemian wyciągałam ręce bez rękawiczek, nogi bez butów później bez skarpetek i tak nie mogłam sobie poradzic, by wydostac się z tej pomarańczowej mazi, a glinę miała nie tylko we włosach – wesoło mi nie było… badania geologiczne i sprawdzanie wytrzymałości pokrywy lodowej na kałuży – nie powiodły się… więcej do podobnych „naukowych odkryc” nie powróciłam
~ameli
17 Maj 2007 22:10
Tak czytam powyższe wpisy i przypomniało mi się banalne i pewnie wszystkim znane powiedzenie – CHODZENIE PO BAGNACH WCIĄGA …myślę, że ma tu ono conajmniej kilka znaczeń:- i już nie chodzi tylko o „wciąganie” w ziemistą bagnistośc- ale też… czyż można oprzec się tym cudownym kaczeńcom ? i choc troszeńkę bliżej nie podejśc, nie powąchac? – ja bym nie potrafiła…- no i … balujemy… pod osłoną nocy, w oparach mgły, pośród szepczących szuwarów, w towarzystwie Wodnika, Rusałek, rycerza Lecha i innych mocnych Żubrów… Oj wciąga, wciąga Pozdrawiam Badoniowe Skrzaty…NA ZDROWIE
~czado
17 Maj 2007 19:34
Popularna nazwa to kaczeńce.
~kamyczek_
17 Maj 2007 17:39
A o te drobne kwiatki to miałam zapytać tutaj, ale tak się zapatrzyłam na zdjęcia, że aż mi się klilnęło na te biedne umrożone drzewka, które wyglądają jakby przyszła do nich już jesień…
lusi36@vp.pl
17 Maj 2007 15:05
Witaj ładne fotki Zapraszam na nowego bloga : http://www.lusi007.blog.onet.pl któtego musiałam założyć bo tam słończyła mi sie pojemność Mam nadzieje że będziesz tak samo czestym gosciem jak wcześniej! Pozdrawiam.
~Tmisia
17 Maj 2007 08:45
przypomniał mi się mój ubiegłoroczny wypad w Pieniny……też tak cudnie kwieciło sie wiosną dzięki za ten widok ogromne
~Jolka
15 Maj 2007 23:05
Uważaj na Wodnika Szuwarka…
~http://motjofoto.blog.onet.pl/
15 Maj 2007 22:38
Bardzo ładne miejsce.
~J
13 Maj 2007 20:05
…złota kniedź błotna..i to drugie COŚ… co to nie wiem, a Ty wiesz?.. puchaty zielono-złoty grząski dywan raczej nie dla rycerzy w ciężkich zbrojach (…plecaki, aparaty… przyłbice pełne zielonych marzeń itp.) ale… leśne elfy i inne fantazje spokojnie mogą po nim biegać, i zrobią to na pewno ,gdy tylko mgła osiądzie ..zatańczą czarodziejski taniec i ukryją się w mroku, całe z mgły i wyobraźni, prawie niewidzialne? jednak chciałabym to miejsce zobaczyć po zmroku ?… …i nie bać się, i nie zabłądzić….
~Aś
13 Maj 2007 19:15
zaparło mi dech. dosłownie. prześliczności
~Domi
13 Maj 2007 15:45
Jestem tu pierwszy raz i przyznam szczerze, że … zakochałam się w tych widokach Naprawdę piękne zdjęcia
~Julia
13 Maj 2007 11:39
Mnie tez zaciekawilo pytanie postawione wyzej. Krok- i co? Rzeczwiscie bagna? Ale fotografie -cudne!
~J
11 Maj 2007 23:16
..wiem… i miałeś szczęście jak zawsze, BAGNO tym razem nie było zbyt zachłanne i wszystko skończyło sie dobrze dla znajomego śpiącego rycerza w ciężkiej zbroi, który lubi być ostrożny i dobrze na tym wychodzi…coś tam jednak było obiecane…
~J
11 Maj 2007 23:07
…jasny gwint i CO?…
czado
11 Maj 2007 23:05
Badoń to miejsce, które lepiej podziwiać z dystansu. Jedn nierowazmy krok i…
~J
11 Maj 2007 22:56
…NIE DAM!… i co to jest Badoń u licha śpiących rycerzy, a swoją drogą OK …, bo Cię TU brakowało, no to NIE ŚPIMY?…czyli balujemy gdzieś pod Badoniem cokolwiek to oznacza….
~emilka //http://www.przedsionek-duszy.blog.onet.pl
11 Maj 2007 22:48
te stare gałęzie wydają się chcieć objąć tę zieleń pod sobą…pochylenie,wyciągnięte”ramiona” konarów…wyprostowane główki kwiatów,uśmiech zielonej trawycoś jakby… przenikanie się Tak proste,ale piękne ujęcie.Urzekło mnie.Dziękuję.