Może, Czado, nie jesteś łasuchem ..? Dla mnie budyń malinowy to deser wakacyjnych, górskich wędrówek z późnych lat 80-tych. Po kanapkach ze szprotką i cebulką lub pasztetem z ogórkiem kiszonym, biegliśmy do gaździny Anieli po mleko prosto z wieczornego udoju. Na fajerkach podgrzewał się krowi nektar, do którego wlewaliśmy budyniowy zaczyn. Pozostawało tylko mieszać i mieszać aż do zagotowania, potem dodać trochę cukru i szybko wracać z gorącą kwartą, pełną ” różowej pychoty” do namiotów, gdzie czekała banda zniecierpliwionych leniuchów, tłukących łyżkami w puste, metalowe kubki …. To dopiero były czasy ! Mniam ! Oczywiście, to nie to samo, co dzisiejszy Mars, Ferrero Rocher, Lion, itp. mordoklejki, ale zawsze sentyment zostaje, nieprawdaż ?
Ktoś wiercił się przez całą, bezsenną noc w łóżku … i nie mogąc doczekać się świtu, wsiadł w samochód, posadził swój niepokój na siedzeniu obok i pojechał naprzeciw porannej zorzy. Za zakrętem pochłonął go pagórek … Ciekawe, gdzie go zastały pierwsze promienie zaspanego słońca ? To dopiero szczęściarz, pomimo tej Chimery w aucie ! U mnie za oknem nie ma śniegu nawet na lekarstwo. Za rękawiczki oblepione śniegiem oddałabym dziś sen o Dominikanie … Gdy patrzę teraz na pierwsze zdjęcie z fioletowo – czarnymi świerkami na pierwszym planie, to po głowie chodzą mi dwa słowa i jeden smak: „Budyń malinowy, budyń malinowy …..” To przez tą blado-różowo-owocową poświatę i dziwną jej konsystencję …. Idę jeść !
Widziałem już pierwszy śnieg w tym roku. Uwieczniłem nawet to i zamieściłem zdjęcia na moim blogu. Prognozy zapowiadają, że niebawem zobaczymy śnieg w większych ilościach i dłużej.
…tak znajomo jakbyśmy chodzili tymi samymi ścieżkami,Czarodzieju, tylko mój horyzont dzisiaj ma bardziej wygięty łuk, to bardzo miłe…takie cierpliwe oczekiwanie na chwile ,które się niedługo zdarzą , i można o nich już teraz pomarzyć włócząc się z wiernym psem po znanych ścieżkach, cieszyć się z nadejścia przeczuwanych radości,…. czekanie i radość są w Twoich drzewkach posrebrzonych pod różowiejącym niebem zmierzchu,… że wszystko niebawem się stanie…
witam jestem monka i chciałabym ci powiedzieć ze robisz śliczne fotografie w moim rodzinnym pasłęku też mam takie piękne krajobrazy ale nie umiem robić takich zdięć.. zapraszam cię do odwiedzenia mojego bloga http://www.humorki-sa-we-wtorki.blog.onet.pl mam nadzieje że jak będziesz miał czas to wpadniesz pozdrawiam….
~kaka
22 Grudzień 2006 11:49
jestem zachwycona.znowu.
~Carrmelita
20 Grudzień 2006 19:57
Może, Czado, nie jesteś łasuchem ..? Dla mnie budyń malinowy to deser wakacyjnych, górskich wędrówek z późnych lat 80-tych. Po kanapkach ze szprotką i cebulką lub pasztetem z ogórkiem kiszonym, biegliśmy do gaździny Anieli po mleko prosto z wieczornego udoju. Na fajerkach podgrzewał się krowi nektar, do którego wlewaliśmy budyniowy zaczyn. Pozostawało tylko mieszać i mieszać aż do zagotowania, potem dodać trochę cukru i szybko wracać z gorącą kwartą, pełną ” różowej pychoty” do namiotów, gdzie czekała banda zniecierpliwionych leniuchów, tłukących łyżkami w puste, metalowe kubki …. To dopiero były czasy ! Mniam ! Oczywiście, to nie to samo, co dzisiejszy Mars, Ferrero Rocher, Lion, itp. mordoklejki, ale zawsze sentyment zostaje, nieprawdaż ?
~ameli
17 Grudzień 2006 02:53
Do świerków jeszcze realny świat, a dalej baśniowa kraina skrywa swe tajemnice pod osłoną różowej poświaty.
czado
17 Grudzień 2006 00:03
Mam jeszcze bardziej rożowe, ale ze względu na skojarzenia z majtkami nie odważyłem się opublikować. Dlaczego nie pomyślałem o budyniu?
~Carrmelita
16 Grudzień 2006 23:37
Ktoś wiercił się przez całą, bezsenną noc w łóżku … i nie mogąc doczekać się świtu, wsiadł w samochód, posadził swój niepokój na siedzeniu obok i pojechał naprzeciw porannej zorzy. Za zakrętem pochłonął go pagórek … Ciekawe, gdzie go zastały pierwsze promienie zaspanego słońca ? To dopiero szczęściarz, pomimo tej Chimery w aucie ! U mnie za oknem nie ma śniegu nawet na lekarstwo. Za rękawiczki oblepione śniegiem oddałabym dziś sen o Dominikanie … Gdy patrzę teraz na pierwsze zdjęcie z fioletowo – czarnymi świerkami na pierwszym planie, to po głowie chodzą mi dwa słowa i jeden smak: „Budyń malinowy, budyń malinowy …..” To przez tą blado-różowo-owocową poświatę i dziwną jej konsystencję …. Idę jeść !
~Papa
16 Grudzień 2006 22:55
Bardzo podoba mi się wizja wydania albumu z panskimi zdjęciami Warto poczekać
~www.motjofoto.blox.pl
16 Grudzień 2006 21:19
Widziałem już pierwszy śnieg w tym roku. Uwieczniłem nawet to i zamieściłem zdjęcia na moim blogu. Prognozy zapowiadają, że niebawem zobaczymy śnieg w większych ilościach i dłużej.
~behemot.blox.pl
16 Grudzień 2006 21:10
fajnie zobaczyć trochę śniegu
martyna1290@vp.pl
16 Grudzień 2006 18:03
W tych fotografiach można się zakochać… Cudownie przedstawiasz piękno natury… Pozdrawiam serdecznie http://www.lol-martyna.blog.onet.pl/
martyna1290@vp.pl
16 Grudzień 2006 18:03
W tych fotografiach można się zakochać… Cudownie przedstawiasz piękno natury… Pozdrawiam serdecznie http://www.lol-martyna.blog.onet.pl/
~J
16 Grudzień 2006 15:56
…tak znajomo jakbyśmy chodzili tymi samymi ścieżkami,Czarodzieju, tylko mój horyzont dzisiaj ma bardziej wygięty łuk, to bardzo miłe…takie cierpliwe oczekiwanie na chwile ,które się niedługo zdarzą , i można o nich już teraz pomarzyć włócząc się z wiernym psem po znanych ścieżkach, cieszyć się z nadejścia przeczuwanych radości,…. czekanie i radość są w Twoich drzewkach posrebrzonych pod różowiejącym niebem zmierzchu,… że wszystko niebawem się stanie…
~monika
16 Grudzień 2006 15:47
witam jestem monka i chciałabym ci powiedzieć ze robisz śliczne fotografie w moim rodzinnym pasłęku też mam takie piękne krajobrazy ale nie umiem robić takich zdięć.. zapraszam cię do odwiedzenia mojego bloga http://www.humorki-sa-we-wtorki.blog.onet.pl mam nadzieje że jak będziesz miał czas to wpadniesz pozdrawiam….