Cześć!! także pasjonuję się zawodowym malowaniem pazurków. Ostatnio cały czas spoglądam http://www.makijaz.tv/ – co Ty na ten temat myślisz? Ja już dodałam na blogu do na blogu! xD
Piękna ‘kołysanka’, choć w szaro -czarno -białych kolorach. Takie banalne ptaszyska a ile skojarzeń, nastrojów i refleksji generują. Szczególnie podobało mi się to: ‘szalone oko wrony’.
A może , Ameli w pobliżu jest jakieś wysypisko śmieci i one tak żerują partiami, stadami ? U mnie na osiedlu też zdarzają się przeloty wron albo innych krukowatych ale wieczorem lecą w kierunku północno – wschodnim, pewnie nad Wisłę.
dodam i od siebie…”Wierszyk o wronach” K.I GałczyńskiegoW powietrzu roziskrzonymsiedzą na drzewie wrony,trzyma je gałąź gruba;śnieg właśnie zaczął padać,wronom się nie chce latać,śnieżek wrony zasnuwa.Tuż pole z krętą rzeczką,w dali widać miasteczkouprzemysłowione -a wrony, jak to wrony,patrzą okiem szalonym,wrona na wronę.Gdyby je zmienić w nuty,dźwięczałyby dopóty,dopóki strun choć czworo -a tak, na wronią chwałę,siedzą czarne, zdrętwiałein saecula saeculorum. [na wieki wieków]Nocne niebo już kwitnie,Wszystko świeci błękitnie:Noc, wiatr, wronie ogony;Zaśnij, strumieniu wąski -dobrej nocy gałązki,dobranoc, wrony.
Waldku tak nas przyzwyczaiłeś, a przez to pewnie niechcący „rozpieściłeś” swoimi ostatnio licznymi fotografiami, że gdy teraz dłużej nie zabierasz nas na spacer to tęskno okropnie …za nowym spojrzeniem Przewodnika.Ja wiem, że jesteś bardzo zabiegany i w pośpiechu łapiesz oddech…. nie potraktuj tych słów jako ponaglenie – w żadnym wypadku – ja tylko tak… gdybym mieszkała za płotem, to bym się ukłoniła, Dzień Dobry powiedziała i o zdrowie zapytała, a że nie mieszkam… to piszę komentarz z serdecznymi pozdrowieniami P.S. Klawisz „odśwież” już mi się w klawiaturze zacina, ale to nieszkodzi… będę wciskała ctrl+R aż do skutku Trzymaj się… ciepło, mocno, dzielnie
…z zaoranym polem aż po horyzont, z samotnymi drzewami np. na miedzy, z kapliczkami na rozstaju dróg i szumiącymi trawami łąk „niewypasonych”.I od razu przypominają się kwiaty Wyspiańskiego, pejzaże Stanisławskiego, wieś malowana przez Sichulskiego czy Włodzimierza Tetmajeta…Wyczółkowski ze swoimi takami graficznymi: Litewską, Huculską, Ukraińską czy Malczewski z symblicznym pejzażem i personifikacją Polski, jako silnej, krzepkiej i uśmiechniętej dziewczyny z długim warkoczem i kwiatami… Młoda Polska. …wtedy Młoda, ale dla mnie i dziś Młoda.Taką Polskę jaką malowali i cytowali w poezji artyści przełomu XIX i XX w. najbardziej sobie ukochałam… Polskę przyodzianą w pola, łąki, wiatr… chabrami i makami zdobioną…taką Polskę prostą, trochę tęskniącą i melancholijną… zaoraną ziemią, rosą o poranku i wodą z jeziora pachnącą….o zachodzie w lilie, wrzosy i purpurę, a rankiem w mgłę spowitą…ach
…szczególnie teraz (o tej porze roku) dają o sobie dobitnie znać.Może sami zaobserwowliście owo „zjawisko” w Waszych miastach.Otóż dwa razy w ciagu dnia gigantyczne stado wron, kruków… dokładnie nie wiem czego – w każdym bądź razie „czarnych kawałków płaszcza” przelatuje nad moim blokiem: rano w okolicach godziny siódmej, a po południu kilknaście minut po zachodzie słońca – tak około szesnastej.Tak było w zeszłym roku, tak jest i teraz. I choć codziennie nie jestem w stanie tego sprawdzić, to wydaje mi się, że powtarza się to regularnie.A piszę, że dobitnie dają o sobie znać, bo po zachodzie, a szczególnie kiedy niebo zachmurzone, dobrze ich nie widać, ale słychać z daleka jak nadlatują. Jest ich naprawdę dużo – może nawet tysiące i nie sposób ogarnąc wzrokiem, bo znikają w ciemości zmierzchu… Przelatują nad blokiem około 5-8 min., po południu zawsze w kierunku Pn-Zach.I kiedy nawet słońca nie ma, bo niebo zachmurzone, to one „jak z zegarkiem w ręku” są punktualne. To jest dopiero organizacja, tyle na raz i tak zgranie w jednym kierunku.W zeszłym roku, to było bodajże w listopadzie jechałam tramwajem dosyć spory odcinek drogi wzdłuż pewnych „miejskich nieużytków”. I to tam właśnie odkryłam miejsce spotkań „czarnych kawałków płaszcza”. Całymi stadami obsiadły bezlistne już drzewa na odcinku jakiś 2 km. Drzewa, aż się uginały…wroniaste zleciały się pewnie z całego miasta i okolic… i nadal od centrum ciągnęły niewielkimi grupkami.Niesamowite to było… nie tylko tak olbrzymia ilość ptaków, ale też aura jaka temu spotkaniu towarzyszyła. Tego dnia był przepiękny zachód słońca – purpura nad purpurami, a one w swoich lśniących czarnym atłasem piórach na tle nieba, buchjącego rozżażonymi do czerwoności obłokami. A konary drzew dopełniały swoją graficznością, niskazitelnie wyrysowaną w zachodzacym słońcu, owo miękkie: czerwno-czarane połyskujące zjawisko….początkowo myślalam, że one w ten sposób zbierają się i odlatują na noc do lasu, by się tam schronić, a rankiem powracają do miasta na żer… ale to tylko hipoteza. Ostatnio było ich o wiele mniej i nie leciały już w „siną dal”, ale na skraju miasta zatoczyły olbrzymie koło i zawróciły.Czy któś coś może wie na ten temat. Po co i dlaczego to robią?Może zagląda tu jakiś ornitorog i wytłumaczy tą zagadkę?Czasmi gdy wyglądam przez okno, a one w zwartym szyku przemierzają nadmiejską przestrzeń, czuję sią jak gołębiarz, który wypuścił swoich „podopiecznych”, by rozprostowały skrzydła. Tak jak to Balcerkowa w „Alternatywach”… tylko mi brakuje kawałka ścierki, by kołować i kierunek czarnym lotnikom pokazywać P.S. Przepraszam za ewelntualne błędy… to godzina kiedy zaglądanie do słownika za bardzo nie pomoże.
Piękne… Za każdym razem gdy zaglądam na twojego bloga, ogarnia mnie spokój i zapominam o troskach dnia codziennego…Z niecierpliwością czekam na następne zdjęcia
Orły, wylatujące „ze skał” widzieliśmy w ubiegłym roku. Cały ten, chodziliśmy z zadartymi głowami, wypatrywaliśmy.. Trafić wzrokiem orła, to przez czas jego lotu czuć moc pokanania wszystkiego. Wrony, kruki, kawki i sroki, które norweska sąsiadka nazywa ogólnie krukami, fruwały, siadały na gałęziach i chodziły zadowolone w skoszonych trawach, nie ciesząc..Wczoraj nad fiordem szybował.. kołował.., rozpostarł skrzydła, był i był.. Pierwszy i chyba ostatni w tym roku.. Zaczarowywał… Nie był Biały. Mimo to, serce pęczniało wzruszeniem. Zdawało się, że rozsypuje spełnione życzenia i ten, kto zdąży pochwycić…Przyniosłam wszystkim naręcze złapanych z nadzieją, że się spełnią…Napisałaś… dziękuję.Dziękuję też Przewodnikowi. W Jego obraz wpuszczam orła.
… a właściwie w kontekście 13 GRUDNIA, to nie ‘Rozdziobią nas kruki i wrony’ a „Obława, obława na młode wilki obława …’ Pamiętam, nie raz chłopaki z ogólniaka na Królewskiej zdzierali sobie struny głosowe przy gitarze …
Och, Harasymowicz ! Ten to jest dopiero miłośnik wron i innych krukowatych. Gdzie nie spojrzę, z wersów wyzierają u niego ci smętni goście. Pozwolę sobie zacytować trochę z ‘malarskiej palety’ poety : ‘ I chmury sina, długa gałąź pełna wronich, czarnych rozhuśtanych gronprawie już mój dom nakrywa …”Jest nieruchomo i cicho dokoła, czasem tylko gawron jak marszałek coś zawoła.”Na gałązkach gawrony – kanonicy.”I rozpoznać już można góry niskie jak dach chatki,nad którym wrony, jak sczerniałe ze starości poszycie, wirują przy lada wietrze.” … jak czarne kawałeczki płaszcza unoszą się w górę wrony…’itp. … Prawda, że bez tych ptasich akcentów ‘Jeszcze Polska …’ nie byłaby Polską ?
…wybaczymy, jak najbardziej I nie esy-floresy są ważne, a słowa pomiędzy nimi.Myślami o lukrowanych piernikach, choinkowych światełkach i bliskich obudziłaś we mnie świąteczny nastrój, który drzemał niewzruszony.Często święta były dla mnie „nie w porę”, ale tym razem zatęskniłam za nimi… za tą radością w oczach mamy, która wita nas w progu…za tatą, który zawsze tak mocno ściska na przywitanie… za babcią, która często wzrusza się do łez, bo ma już takie duże wnuki…. za magicznymi zapachami: choinki, suszonych grzybów i… mandarynek -te bardzo mi się ze świętmi kojarzą…. i za tym podniosłym, uroczystym nastrojem, jaki udziela się nam podczas Bożego Narodzenia.Już pora przygotować świąteczne kartki z życzeniami…
…właśnie dzisiaj jest u mnie taki bardzo mglisty dzień, a skulone wrony „okupują” drążki sygnalizacji świetlnych i miejskich latarnii… na tle mlecznej mgły lepiej rysują się ich czarne kształty… w pośpiechu wypijam rozgrzewającą herbatę i pędzę dalej… tym razem, by zrobić kilka zdjęć ogołoconych z liści drzew, które teraz wyglądają wyjątkowo pięknie … tak „graficznie” … muszę się śpieszyć, bo szarość gasi już światło dnia i za za godzinę będzie za późnopozdrawiam
Nie skrywam, ale trudno jest pogodzić zarejestrowany przez aparat obraz z emocjami podczas fotografowania. Nie mogę odgonić myśli, że to co mnie wzrusza jest obiektywnie słabe lub źle ukazane… Zachwyca mnie też szarość mglistego dnia, starsza pani z sąsiedztwa idąca rano do sklepu, zmoknięta wrona na antenie przy kominie…
…..piernikami lukrowana w przedświąteczny czas… wyczekiwania na zapachy z dzieciństwa i radość, że to już… tylko Tutaj… Święta i klimat ..i ten spokój gdy dzień zamyka się powoli długimi ciepłymi smugami kładącymi rude blaski na jesiennej jeszcze ziemi okrywającej się znienacka srebrnym pyłem….. gdy myśli magnetycznym blaskiem choinkowych światełek zagarniają w moje progi moich bliskich…
Piękne kolory, nastrój jak zawsze… chwytający za serduszko zawsze mnie podnosi na duchu dawka pozytywności, jaką dostaję, odwiedzając tę stronę…pozdrowienia ciepłe!
…ile jeszcze „skrywasz” tak cudnych obrazów przed oczami tego świata?…ile tych pięknych chwil widziałeś, a ile jeszcze zobaczysz……ile jeszcze razy uzmysłowisz nam piękno Tej Ziemi……tyle razy Twoje fotografie utwierdzą mnie w przekonaniu, że nie chciałabym mieszkać nigdzie indziej na świecie, jak tylko TU…bo to Polska właśnie… dokładnie taka, jaką w myślach i sercu noszę.
~justyna
4 Maj 2009 09:33
Cześć!! także pasjonuję się zawodowym malowaniem pazurków. Ostatnio cały czas spoglądam http://www.makijaz.tv/ – co Ty na ten temat myślisz? Ja już dodałam na blogu do na blogu! xD
~sylwia
25 Styczeń 2008 09:26
super zdjęcia też bym chciała mieć taki talent
~Carrmelita
22 Grudzień 2007 21:54
Tak, Młoda Polska jest bezkonkurencyjna ! To również moja faworytka do tytułu ‘Polskiej Duszy’.
~Carrmelita
22 Grudzień 2007 21:45
Piękna ‘kołysanka’, choć w szaro -czarno -białych kolorach. Takie banalne ptaszyska a ile skojarzeń, nastrojów i refleksji generują. Szczególnie podobało mi się to: ‘szalone oko wrony’.
~Carrmelita
22 Grudzień 2007 21:38
A może , Ameli w pobliżu jest jakieś wysypisko śmieci i one tak żerują partiami, stadami ? U mnie na osiedlu też zdarzają się przeloty wron albo innych krukowatych ale wieczorem lecą w kierunku północno – wschodnim, pewnie nad Wisłę.
~ameli
21 Grudzień 2007 23:17
dodam i od siebie…”Wierszyk o wronach” K.I GałczyńskiegoW powietrzu roziskrzonymsiedzą na drzewie wrony,trzyma je gałąź gruba;śnieg właśnie zaczął padać,wronom się nie chce latać,śnieżek wrony zasnuwa.Tuż pole z krętą rzeczką,w dali widać miasteczkouprzemysłowione -a wrony, jak to wrony,patrzą okiem szalonym,wrona na wronę.Gdyby je zmienić w nuty,dźwięczałyby dopóty,dopóki strun choć czworo -a tak, na wronią chwałę,siedzą czarne, zdrętwiałein saecula saeculorum. [na wieki wieków]Nocne niebo już kwitnie,Wszystko świeci błękitnie:Noc, wiatr, wronie ogony;Zaśnij, strumieniu wąski -dobrej nocy gałązki,dobranoc, wrony.
~ameli
20 Grudzień 2007 05:40
Waldku tak nas przyzwyczaiłeś, a przez to pewnie niechcący „rozpieściłeś” swoimi ostatnio licznymi fotografiami, że gdy teraz dłużej nie zabierasz nas na spacer to tęskno okropnie …za nowym spojrzeniem Przewodnika.Ja wiem, że jesteś bardzo zabiegany i w pośpiechu łapiesz oddech…. nie potraktuj tych słów jako ponaglenie – w żadnym wypadku – ja tylko tak… gdybym mieszkała za płotem, to bym się ukłoniła, Dzień Dobry powiedziała i o zdrowie zapytała, a że nie mieszkam… to piszę komentarz z serdecznymi pozdrowieniami P.S. Klawisz „odśwież” już mi się w klawiaturze zacina, ale to nieszkodzi… będę wciskała ctrl+R aż do skutku Trzymaj się… ciepło, mocno, dzielnie
~ameli
20 Grudzień 2007 05:22
…z zaoranym polem aż po horyzont, z samotnymi drzewami np. na miedzy, z kapliczkami na rozstaju dróg i szumiącymi trawami łąk „niewypasonych”.I od razu przypominają się kwiaty Wyspiańskiego, pejzaże Stanisławskiego, wieś malowana przez Sichulskiego czy Włodzimierza Tetmajeta…Wyczółkowski ze swoimi takami graficznymi: Litewską, Huculską, Ukraińską czy Malczewski z symblicznym pejzażem i personifikacją Polski, jako silnej, krzepkiej i uśmiechniętej dziewczyny z długim warkoczem i kwiatami… Młoda Polska. …wtedy Młoda, ale dla mnie i dziś Młoda.Taką Polskę jaką malowali i cytowali w poezji artyści przełomu XIX i XX w. najbardziej sobie ukochałam… Polskę przyodzianą w pola, łąki, wiatr… chabrami i makami zdobioną…taką Polskę prostą, trochę tęskniącą i melancholijną… zaoraną ziemią, rosą o poranku i wodą z jeziora pachnącą….o zachodzie w lilie, wrzosy i purpurę, a rankiem w mgłę spowitą…ach
~ameli
20 Grudzień 2007 04:57
…szczególnie teraz (o tej porze roku) dają o sobie dobitnie znać.Może sami zaobserwowliście owo „zjawisko” w Waszych miastach.Otóż dwa razy w ciagu dnia gigantyczne stado wron, kruków… dokładnie nie wiem czego – w każdym bądź razie „czarnych kawałków płaszcza” przelatuje nad moim blokiem: rano w okolicach godziny siódmej, a po południu kilknaście minut po zachodzie słońca – tak około szesnastej.Tak było w zeszłym roku, tak jest i teraz. I choć codziennie nie jestem w stanie tego sprawdzić, to wydaje mi się, że powtarza się to regularnie.A piszę, że dobitnie dają o sobie znać, bo po zachodzie, a szczególnie kiedy niebo zachmurzone, dobrze ich nie widać, ale słychać z daleka jak nadlatują. Jest ich naprawdę dużo – może nawet tysiące i nie sposób ogarnąc wzrokiem, bo znikają w ciemości zmierzchu… Przelatują nad blokiem około 5-8 min., po południu zawsze w kierunku Pn-Zach.I kiedy nawet słońca nie ma, bo niebo zachmurzone, to one „jak z zegarkiem w ręku” są punktualne. To jest dopiero organizacja, tyle na raz i tak zgranie w jednym kierunku.W zeszłym roku, to było bodajże w listopadzie jechałam tramwajem dosyć spory odcinek drogi wzdłuż pewnych „miejskich nieużytków”. I to tam właśnie odkryłam miejsce spotkań „czarnych kawałków płaszcza”. Całymi stadami obsiadły bezlistne już drzewa na odcinku jakiś 2 km. Drzewa, aż się uginały…wroniaste zleciały się pewnie z całego miasta i okolic… i nadal od centrum ciągnęły niewielkimi grupkami.Niesamowite to było… nie tylko tak olbrzymia ilość ptaków, ale też aura jaka temu spotkaniu towarzyszyła. Tego dnia był przepiękny zachód słońca – purpura nad purpurami, a one w swoich lśniących czarnym atłasem piórach na tle nieba, buchjącego rozżażonymi do czerwoności obłokami. A konary drzew dopełniały swoją graficznością, niskazitelnie wyrysowaną w zachodzacym słońcu, owo miękkie: czerwno-czarane połyskujące zjawisko….początkowo myślalam, że one w ten sposób zbierają się i odlatują na noc do lasu, by się tam schronić, a rankiem powracają do miasta na żer… ale to tylko hipoteza. Ostatnio było ich o wiele mniej i nie leciały już w „siną dal”, ale na skraju miasta zatoczyły olbrzymie koło i zawróciły.Czy któś coś może wie na ten temat. Po co i dlaczego to robią?Może zagląda tu jakiś ornitorog i wytłumaczy tą zagadkę?Czasmi gdy wyglądam przez okno, a one w zwartym szyku przemierzają nadmiejską przestrzeń, czuję sią jak gołębiarz, który wypuścił swoich „podopiecznych”, by rozprostowały skrzydła. Tak jak to Balcerkowa w „Alternatywach”… tylko mi brakuje kawałka ścierki, by kołować i kierunek czarnym lotnikom pokazywać P.S. Przepraszam za ewelntualne błędy… to godzina kiedy zaglądanie do słownika za bardzo nie pomoże.
~Agnieszka
19 Grudzień 2007 00:02
Chciałoby się w tę ciszę, w tę pustkę zanurzyć, dać odpoczynek zmęczonym oczom….Dziękuję.
~mm
16 Grudzień 2007 14:11
Piękne… Za każdym razem gdy zaglądam na twojego bloga, ogarnia mnie spokój i zapominam o troskach dnia codziennego…Z niecierpliwością czekam na następne zdjęcia
~konkurs
16 Grudzień 2007 13:24
zgłoś się do konkursu na najładniejszego blogawww.liber-rena.blog.onet.pl
~Alina
14 Grudzień 2007 07:33
Orły, wylatujące „ze skał” widzieliśmy w ubiegłym roku. Cały ten, chodziliśmy z zadartymi głowami, wypatrywaliśmy.. Trafić wzrokiem orła, to przez czas jego lotu czuć moc pokanania wszystkiego. Wrony, kruki, kawki i sroki, które norweska sąsiadka nazywa ogólnie krukami, fruwały, siadały na gałęziach i chodziły zadowolone w skoszonych trawach, nie ciesząc..Wczoraj nad fiordem szybował.. kołował.., rozpostarł skrzydła, był i był.. Pierwszy i chyba ostatni w tym roku.. Zaczarowywał… Nie był Biały. Mimo to, serce pęczniało wzruszeniem. Zdawało się, że rozsypuje spełnione życzenia i ten, kto zdąży pochwycić…Przyniosłam wszystkim naręcze złapanych z nadzieją, że się spełnią…Napisałaś… dziękuję.Dziękuję też Przewodnikowi. W Jego obraz wpuszczam orła.
~Carrmelita
14 Grudzień 2007 04:32
… a właściwie w kontekście 13 GRUDNIA, to nie ‘Rozdziobią nas kruki i wrony’ a „Obława, obława na młode wilki obława …’ Pamiętam, nie raz chłopaki z ogólniaka na Królewskiej zdzierali sobie struny głosowe przy gitarze …
~Carrmelita
14 Grudzień 2007 04:13
Och, Harasymowicz ! Ten to jest dopiero miłośnik wron i innych krukowatych. Gdzie nie spojrzę, z wersów wyzierają u niego ci smętni goście. Pozwolę sobie zacytować trochę z ‘malarskiej palety’ poety : ‘ I chmury sina, długa gałąź pełna wronich, czarnych rozhuśtanych gronprawie już mój dom nakrywa …”Jest nieruchomo i cicho dokoła, czasem tylko gawron jak marszałek coś zawoła.”Na gałązkach gawrony – kanonicy.”I rozpoznać już można góry niskie jak dach chatki,nad którym wrony, jak sczerniałe ze starości poszycie, wirują przy lada wietrze.” … jak czarne kawałeczki płaszcza unoszą się w górę wrony…’itp. … Prawda, że bez tych ptasich akcentów ‘Jeszcze Polska …’ nie byłaby Polską ?
~oliwka
13 Grudzień 2007 18:55
hmmm… dziś- 13 grudnia- takie słowa znaczą szczególnie dużo
~E.
13 Grudzień 2007 09:39
śliczne fotki…
~ameli
13 Grudzień 2007 02:20
…wybaczymy, jak najbardziej I nie esy-floresy są ważne, a słowa pomiędzy nimi.Myślami o lukrowanych piernikach, choinkowych światełkach i bliskich obudziłaś we mnie świąteczny nastrój, który drzemał niewzruszony.Często święta były dla mnie „nie w porę”, ale tym razem zatęskniłam za nimi… za tą radością w oczach mamy, która wita nas w progu…za tatą, który zawsze tak mocno ściska na przywitanie… za babcią, która często wzrusza się do łez, bo ma już takie duże wnuki…. za magicznymi zapachami: choinki, suszonych grzybów i… mandarynek -te bardzo mi się ze świętmi kojarzą…. i za tym podniosłym, uroczystym nastrojem, jaki udziela się nam podczas Bożego Narodzenia.Już pora przygotować świąteczne kartki z życzeniami…
~czado
11 Grudzień 2007 13:36
A mnie „noc wygania, noc przygania” jak mówiła Mama.
~ameli
11 Grudzień 2007 13:31
…właśnie dzisiaj jest u mnie taki bardzo mglisty dzień, a skulone wrony „okupują” drążki sygnalizacji świetlnych i miejskich latarnii… na tle mlecznej mgły lepiej rysują się ich czarne kształty… w pośpiechu wypijam rozgrzewającą herbatę i pędzę dalej… tym razem, by zrobić kilka zdjęć ogołoconych z liści drzew, które teraz wyglądają wyjątkowo pięknie … tak „graficznie” … muszę się śpieszyć, bo szarość gasi już światło dnia i za za godzinę będzie za późnopozdrawiam
czado
11 Grudzień 2007 13:12
Nie skrywam, ale trudno jest pogodzić zarejestrowany przez aparat obraz z emocjami podczas fotografowania. Nie mogę odgonić myśli, że to co mnie wzrusza jest obiektywnie słabe lub źle ukazane… Zachwyca mnie też szarość mglistego dnia, starsza pani z sąsiedztwa idąca rano do sklepu, zmoknięta wrona na antenie przy kominie…
~J
11 Grudzień 2007 12:43
…jak ja nie lubię tych podstępnych komputerowych robaczków, co mi dopisują jakies esy-floresy nie z mojej bajki…..ale oj tam wybaczycie?….;o)))
~J
11 Grudzień 2007 12:40
…..piernikami lukrowana w przedświąteczny czas… wyczekiwania na zapachy z dzieciństwa i radość, że to już… tylko Tutaj… Święta i klimat ..i ten spokój gdy dzień zamyka się powoli długimi ciepłymi smugami kładącymi rude blaski na jesiennej jeszcze ziemi okrywającej się znienacka srebrnym pyłem….. gdy myśli magnetycznym blaskiem choinkowych światełek zagarniają w moje progi moich bliskich…
~Aś
10 Grudzień 2007 21:14
Piękne kolory, nastrój jak zawsze… chwytający za serduszko zawsze mnie podnosi na duchu dawka pozytywności, jaką dostaję, odwiedzając tę stronę…pozdrowienia ciepłe!
~ameli
10 Grudzień 2007 04:34
…ile jeszcze „skrywasz” tak cudnych obrazów przed oczami tego świata?…ile tych pięknych chwil widziałeś, a ile jeszcze zobaczysz……ile jeszcze razy uzmysłowisz nam piękno Tej Ziemi……tyle razy Twoje fotografie utwierdzą mnie w przekonaniu, że nie chciałabym mieszkać nigdzie indziej na świecie, jak tylko TU…bo to Polska właśnie… dokładnie taka, jaką w myślach i sercu noszę.
~Julia
10 Grudzień 2007 02:15
Piekna fotografia. No i to, ze to „Polska wlasnie”. Pozdrawiam!