Wiedziałam, że Bóg ma brodę – duuuużą brodę (jak na witrażu Wyspiańskiego „Bóg Ojciec-Stań się” z kościoła o.o. Franciszkanów w Krakowie), ale o zębach nie słyszałam … tak to groźnie zabrzmiało, ale widać nie tylko mi się spodobało, bo inni też cytują.A jeśli chodzi o życzliwość i pomoc ludzi to była ogromna, aż czasami (wstyd przyznać) podejrzewałam w tym jakieś ukryte cele. Zadziwiła mnie szczerości i bezinteresowność w niesieniu pomocy. I wydaje mi się, że nigdzie indziej w górach nie spotkałam się z taką życzliwością dla turystów i wśród turystów. To bardzo miłe, budujące i wszystkim z tego miejsca serdecznie dziękuję przyjacielską atmosferę na szlakach i poza nimi
….na jesiennej słonecznej jeszcze łące, ciepłych kolorów pełnej, pod niebem szarobłękitów spokojnie wypatrując odlatujacych żurawi i myślę już o herbacie z malinami, która smakuje najbardziej gdy wracam….
A pamiętasz okazałą lipę po prawej w Beniowej na trasie za Bukowcem w kierunku na Sianki ? Dziś już pewnie cała zrudziała lub opadła z liści … Jesień – fryzjerka szalona, najpierw farbuje drzewom głowy, a potem niechybnie strzyże je przed zimowym balem.
Już pierwszego dnia w piątek padłam i spałam około 12 godzin non stop !!! Wreszcie gęba mi się uśmiechneła od ucha do ucha …Jak Polak nie jest wyspany, to robi się zły 8- Pozdrawiam bez ziewania 8-]]
…ech tęskno…a szczególnie dzisiaj tak mnie „tęsknica” mocno za serce chwyciła.U mnie w mieście spore rozkopy i nigdy nie wiadomo gdzie dany tramwaj pojedzie, więc do łask powrociły nogi i teraz z nich najczęściej korzystam. I gdy dzisiaj w biegu przemierzałam szare chodniki, a słońce oślepiało mnie swoim ciepłym blaskiem, zapragnęłam bym znowu poczuła ciężar plecaka…, by aparat przypięty u bioder przeszkadzał w wspinaniu… by nagle chodnik zarosół trawą i wzniósł się na pewną wysokość…pofałdował niczym granie Bukowego Berda, a ja żebym mogła zwolnić i małymi kroczkami rozpocząć wspinaczkę…bez pośpiechu, rytmicznie, tak krok za krokiem, skałka po skałce, by zadyszki nie złapać…i wyżej, wyżej, wyżej…Za widokami, wiatrem, wolnością bardzo mi tęskno, ale zdobywania górek – im stromiej tym lepiej – chyba najbardziej mi brakuje.Dzisiaj, w wyczuciu czasu pomyliłam się o jakieś dwie godziny. Była 12:00, ja akurat w plenerze, a słońce na podobnej wysokości i niemal identycznym światłem świeciło, jak dwa tygodnie temu nad Połoninami ok.14:00. Tak mi zapadł gdzieś głęboko tamtejszy kolor nieba, o tej godzinie i ten specyficzny popołudniowy nastrój – zwykle wtedy byłyśmy w połowie drogi i to była pora na odpoczynek i „małe co-nieco” popite ciepłą herbatką Stąd ta dzisiejsza czasowa wpadka… nie da się ukryć, że dni coraz krótsze…Pozdrawiam wszystkich rozmarzonych Waldkowymi zdjęciamiP.S.do CarrmelityJa się wysypiałam ;P I przepraszam za mój wewnętrzny zegar, który budził mnie przed słońcem. Mam nadzieję, że już swoje odespałaś
…chyba wiem o jakie drzewko Ci chodzi Też się nad nim dziwowałyśmy, co to za piękny „cudak” – taka jesienna palemka.Lecz pamiętam je nie z Wołosatego, a z drogi do Sianek – rosło sobie w lesie, niedaleko Schronu BPN nad Negrylowem..Prawda, że to drzewko jest niesamowite? Pierwszy raz takie widziałam, a gdy jeszcze jego „puszki” oświetą ciepłe promienie słońca, aż chce się takie drzewko utulić z całych sił Pozdrawiam i do zobaczenia na bieszczadzkim szlaku
Ja miałam bazę w Ustrzykach G. (a wcześniej-zanim wyrko dla mnie zwolniło się-w Cisnej;w Siekierezadzie polecam żurek-niebo w gębie,nawet lepszy niż mój!).Jako,że był to mój debiut na bieszczadzkich szlakach (nie licząc wyprawy stopem nad Solinę lat temu…..bardzo wiele…)-nęciło mnie wszystko…W rezultacie „zdobyłam” koronę Bieszczadów ( zawsze to brzmi dumnie):Tarnicę i jej małą siostrzyczkę Tarniczkę,Krzemień,Bukowe Berdo,Halicz,Rawki obie,Kopę,Rozsypaniec,obie połoninki.No i zakochałam się w tych milionach buków…Myślę,że z wzajemnością,bo tak „po Coelho’ wskiemu”czułam faktycznie ,jakby cały wszechświat mi tam sprzyjał.Było super…Przy okazji zapytam:czy Wiecie co za przecudnej urody drzewo rośnie w Wołosatem na początku drogi wiodącej na Przełęcz Bukowską (po prawej stronie)?Miało dziwne-,jakby z waty -kwiaty.Cudnie oświetlone popołudniowym światłem było mi najpiękniejszym prezentem ,gdy ledwo powłóczyłam nogami.No bo właściwie… to mi raczej wnuki niańczyć wypada…
Obydwa zdjęcia zrobione są z podejścia na Płaszę od strony Okrąglika. Na górnym zdjęciu ta dominująca góra to Smerek.Nie mogłem do Was dołączyć, ale „Na zęby Boga…” bardzo chciałem i bardzo cieszę się, że Bieszczady tak ciepło Was przyjeły. Ja tym razem miałem mniej szczęcia… w dodatku jesień przyszła wcześniej. Też dostałem to cudeńko i obmyślam, gdzie jest odpowednio godne miejsce.Pozdrawiam serdecznie
Następnym razem napisz na blogu, gdy zatęsknisz za Bieszczadami tak, że zaczniesz pakować plecak ! Może się kiedyś zmówimy, tak jak z Ameli. My byłyśmy w ostatni tydzień września w Wetlinie na kwaterze ( kolejno: samochodem pętla bieszczadzka szlakiem cerkiewek aż do Równi i Ustrzyk Dolnych, potem Poł. Wetlińska ze Smerkiem, Dział z Wołosaniem, Jabłonkami i Cisną, potem Rawki z Kremenarosem i Osadzkim Działem, kolejno Nasiczne z Dwernik Kamieniem, Zatwarnicą i Suchymi Rzekami do Przeł. Orłowicza i w dół do Wetliny, potem Jawornik i Stare Sioło a następnie przeprowadzka do Wołosatego i Mucznego ). Może byłaś w tym czasie, co i my na tych samych trasach ? A może jadłyśmy w tej samej knajpie w Wetlinie ? My często zaglądałyśmy do Karczmy ‘W Starym Siole’ … Pyszne jadło !
Powiedz Waldku, z którego miejsca jest robione to górne zdjęcie ? Czy to kawałek połoniny Wetlińskiej ? Oj chyba nie … Od czasu, gdy 05.10.2007. żegnałyśmy się z Ameli z Wołosatem, przestrzenie dolin i pagórków mocno zrudziały, zieleń się ulotniła na dobre … Strasznie mi tęskno za naszymi z Amelią wędrówkami, niedospanymi nocami, oczami obolałymi od słonecznego światła, które przez prawie dwa tygodnie raczyło nas hojnie na połoninach, prawie jak w lato. Naprawdę miałyśmy szczęście z pogodą, tylko szkoda, że nie udało się nam z Tobą spotkać w ‘Siekierezadzie’ w Cisnej na piwku …Dostałam od Ameli piękną niespodziankę 8-)) Teraz do niej muszę dokupić rasowy, górski plecak …
Szkoda,że się nie spotkałyśmy;byłam w ostatniej dekadzie września,może we 3 doczekałybyśmy zachodu gdzieś wyżej ,bo stałam się tam wyjątkowo odważna .Byłam sama jak palec,ale szczęśliwa jak rzadko kiedy…
Na zęby Boga ! Zgadzam się z każdą literką i dodałabym jeszcze: ‘ …Bieszczadzki Człowieku z duszą pokrewną i łagodną’. ( Wiele serdeczności spotkało nas z Ameli na bieszczadzkich ścieżkach ze strony miejscowych a także turystów, łazików, takich jak my lub zmotoryzowanych. )
To dotyczy 13 X ,lecz nijak nie mogę się tam włamać:Zawsze będziesz … dla mnie…niemym zachwytem…sennym mirażem…wrotami raju…Stwórcy oddechem…czułym wspomnieniem…wieczną tęsknotą…Bieszczadzki pejzażu…
~ameli
3 Listopad 2007 01:44
Wiedziałam, że Bóg ma brodę – duuuużą brodę (jak na witrażu Wyspiańskiego „Bóg Ojciec-Stań się” z kościoła o.o. Franciszkanów w Krakowie), ale o zębach nie słyszałam … tak to groźnie zabrzmiało, ale widać nie tylko mi się spodobało, bo inni też cytują.A jeśli chodzi o życzliwość i pomoc ludzi to była ogromna, aż czasami (wstyd przyznać) podejrzewałam w tym jakieś ukryte cele. Zadziwiła mnie szczerości i bezinteresowność w niesieniu pomocy. I wydaje mi się, że nigdzie indziej w górach nie spotkałam się z taką życzliwością dla turystów i wśród turystów. To bardzo miłe, budujące i wszystkim z tego miejsca serdecznie dziękuję przyjacielską atmosferę na szlakach i poza nimi
~J
29 Październik 2007 10:03
….na jesiennej słonecznej jeszcze łące, ciepłych kolorów pełnej, pod niebem szarobłękitów spokojnie wypatrując odlatujacych żurawi i myślę już o herbacie z malinami, która smakuje najbardziej gdy wracam….
~Carrmelita
24 Październik 2007 21:54
A pamiętasz okazałą lipę po prawej w Beniowej na trasie za Bukowcem w kierunku na Sianki ? Dziś już pewnie cała zrudziała lub opadła z liści … Jesień – fryzjerka szalona, najpierw farbuje drzewom głowy, a potem niechybnie strzyże je przed zimowym balem.
~wędrowiec
19 Październik 2007 18:21
Dziękując za zapach wiatru, zawarty w Twoich fotografiach pozdrawiam z na-granicy
~mariona
18 Październik 2007 21:22
Na zęby Boga! Wasz zachwyt przywołuje moje wspomnienia, raduje serce a mój duch wędruje z Mucznego aż do Sianek.
~kamyczek_
18 Październik 2007 19:24
I ja też chcę tam, do tych gór błękitnych i słonecznych traw…
~Carrmelita
18 Październik 2007 11:28
Już pierwszego dnia w piątek padłam i spałam około 12 godzin non stop !!! Wreszcie gęba mi się uśmiechneła od ucha do ucha …Jak Polak nie jest wyspany, to robi się zły 8- Pozdrawiam bez ziewania 8-]]
~Jolka
18 Październik 2007 08:05
Do zobaczenia Ameli…Bo tam chyba nie można nie wracać…
~ameli
18 Październik 2007 00:15
…ech tęskno…a szczególnie dzisiaj tak mnie „tęsknica” mocno za serce chwyciła.U mnie w mieście spore rozkopy i nigdy nie wiadomo gdzie dany tramwaj pojedzie, więc do łask powrociły nogi i teraz z nich najczęściej korzystam. I gdy dzisiaj w biegu przemierzałam szare chodniki, a słońce oślepiało mnie swoim ciepłym blaskiem, zapragnęłam bym znowu poczuła ciężar plecaka…, by aparat przypięty u bioder przeszkadzał w wspinaniu… by nagle chodnik zarosół trawą i wzniósł się na pewną wysokość…pofałdował niczym granie Bukowego Berda, a ja żebym mogła zwolnić i małymi kroczkami rozpocząć wspinaczkę…bez pośpiechu, rytmicznie, tak krok za krokiem, skałka po skałce, by zadyszki nie złapać…i wyżej, wyżej, wyżej…Za widokami, wiatrem, wolnością bardzo mi tęskno, ale zdobywania górek – im stromiej tym lepiej – chyba najbardziej mi brakuje.Dzisiaj, w wyczuciu czasu pomyliłam się o jakieś dwie godziny. Była 12:00, ja akurat w plenerze, a słońce na podobnej wysokości i niemal identycznym światłem świeciło, jak dwa tygodnie temu nad Połoninami ok.14:00. Tak mi zapadł gdzieś głęboko tamtejszy kolor nieba, o tej godzinie i ten specyficzny popołudniowy nastrój – zwykle wtedy byłyśmy w połowie drogi i to była pora na odpoczynek i „małe co-nieco” popite ciepłą herbatką Stąd ta dzisiejsza czasowa wpadka… nie da się ukryć, że dni coraz krótsze…Pozdrawiam wszystkich rozmarzonych Waldkowymi zdjęciamiP.S.do CarrmelityJa się wysypiałam ;P I przepraszam za mój wewnętrzny zegar, który budził mnie przed słońcem. Mam nadzieję, że już swoje odespałaś
~ameli
17 Październik 2007 23:20
…chyba wiem o jakie drzewko Ci chodzi Też się nad nim dziwowałyśmy, co to za piękny „cudak” – taka jesienna palemka.Lecz pamiętam je nie z Wołosatego, a z drogi do Sianek – rosło sobie w lesie, niedaleko Schronu BPN nad Negrylowem..Prawda, że to drzewko jest niesamowite? Pierwszy raz takie widziałam, a gdy jeszcze jego „puszki” oświetą ciepłe promienie słońca, aż chce się takie drzewko utulić z całych sił Pozdrawiam i do zobaczenia na bieszczadzkim szlaku
~Jolka
17 Październik 2007 22:08
Ja miałam bazę w Ustrzykach G. (a wcześniej-zanim wyrko dla mnie zwolniło się-w Cisnej;w Siekierezadzie polecam żurek-niebo w gębie,nawet lepszy niż mój!).Jako,że był to mój debiut na bieszczadzkich szlakach (nie licząc wyprawy stopem nad Solinę lat temu…..bardzo wiele…)-nęciło mnie wszystko…W rezultacie „zdobyłam” koronę Bieszczadów ( zawsze to brzmi dumnie):Tarnicę i jej małą siostrzyczkę Tarniczkę,Krzemień,Bukowe Berdo,Halicz,Rawki obie,Kopę,Rozsypaniec,obie połoninki.No i zakochałam się w tych milionach buków…Myślę,że z wzajemnością,bo tak „po Coelho’ wskiemu”czułam faktycznie ,jakby cały wszechświat mi tam sprzyjał.Było super…Przy okazji zapytam:czy Wiecie co za przecudnej urody drzewo rośnie w Wołosatem na początku drogi wiodącej na Przełęcz Bukowską (po prawej stronie)?Miało dziwne-,jakby z waty -kwiaty.Cudnie oświetlone popołudniowym światłem było mi najpiękniejszym prezentem ,gdy ledwo powłóczyłam nogami.No bo właściwie… to mi raczej wnuki niańczyć wypada…
~czado
17 Październik 2007 21:17
Obydwa zdjęcia zrobione są z podejścia na Płaszę od strony Okrąglika. Na górnym zdjęciu ta dominująca góra to Smerek.Nie mogłem do Was dołączyć, ale „Na zęby Boga…” bardzo chciałem i bardzo cieszę się, że Bieszczady tak ciepło Was przyjeły. Ja tym razem miałem mniej szczęcia… w dodatku jesień przyszła wcześniej. Też dostałem to cudeńko i obmyślam, gdzie jest odpowednio godne miejsce.Pozdrawiam serdecznie
~Carrmelita
17 Październik 2007 21:05
Następnym razem napisz na blogu, gdy zatęsknisz za Bieszczadami tak, że zaczniesz pakować plecak ! Może się kiedyś zmówimy, tak jak z Ameli. My byłyśmy w ostatni tydzień września w Wetlinie na kwaterze ( kolejno: samochodem pętla bieszczadzka szlakiem cerkiewek aż do Równi i Ustrzyk Dolnych, potem Poł. Wetlińska ze Smerkiem, Dział z Wołosaniem, Jabłonkami i Cisną, potem Rawki z Kremenarosem i Osadzkim Działem, kolejno Nasiczne z Dwernik Kamieniem, Zatwarnicą i Suchymi Rzekami do Przeł. Orłowicza i w dół do Wetliny, potem Jawornik i Stare Sioło a następnie przeprowadzka do Wołosatego i Mucznego ). Może byłaś w tym czasie, co i my na tych samych trasach ? A może jadłyśmy w tej samej knajpie w Wetlinie ? My często zaglądałyśmy do Karczmy ‘W Starym Siole’ … Pyszne jadło !
~Carrmelita
17 Październik 2007 20:41
Powiedz Waldku, z którego miejsca jest robione to górne zdjęcie ? Czy to kawałek połoniny Wetlińskiej ? Oj chyba nie … Od czasu, gdy 05.10.2007. żegnałyśmy się z Ameli z Wołosatem, przestrzenie dolin i pagórków mocno zrudziały, zieleń się ulotniła na dobre … Strasznie mi tęskno za naszymi z Amelią wędrówkami, niedospanymi nocami, oczami obolałymi od słonecznego światła, które przez prawie dwa tygodnie raczyło nas hojnie na połoninach, prawie jak w lato. Naprawdę miałyśmy szczęście z pogodą, tylko szkoda, że nie udało się nam z Tobą spotkać w ‘Siekierezadzie’ w Cisnej na piwku …Dostałam od Ameli piękną niespodziankę 8-)) Teraz do niej muszę dokupić rasowy, górski plecak …
~Jolka
17 Październik 2007 20:39
Szkoda,że się nie spotkałyśmy;byłam w ostatniej dekadzie września,może we 3 doczekałybyśmy zachodu gdzieś wyżej ,bo stałam się tam wyjątkowo odważna .Byłam sama jak palec,ale szczęśliwa jak rzadko kiedy…
~Carrmelita
17 Październik 2007 20:21
Na zęby Boga ! Zgadzam się z każdą literką i dodałabym jeszcze: ‘ …Bieszczadzki Człowieku z duszą pokrewną i łagodną’. ( Wiele serdeczności spotkało nas z Ameli na bieszczadzkich ścieżkach ze strony miejscowych a także turystów, łazików, takich jak my lub zmotoryzowanych. )
~Jolka
17 Październik 2007 20:04
To dotyczy 13 X ,lecz nijak nie mogę się tam włamać:Zawsze będziesz … dla mnie…niemym zachwytem…sennym mirażem…wrotami raju…Stwórcy oddechem…czułym wspomnieniem…wieczną tęsknotą…Bieszczadzki pejzażu…
~rude wredne
16 Październik 2007 15:56
odczuwam własne granice, granice wytrzymałości;) żeby nie uciec z miejsca – właśnie Tam:)