Rzeczywiście, ta pora „po zmierzchu” ma specyficzne spojrzenie na świat i niepowtarzalne światło, jakby niczyje … Ta chwila nie należy już do dnia, ale jeszcze nie zaopiekował się nią wieczór. Może czeka, aż ktoś ją złapie w obiektyw ?
Myślę, że zachodzące słońce skrywa w sobie prawdziwą tajemnicę światła. Gdy żarząca kula znika za horyzontem coraz mniej jest słonecznego światła i jego oślepiającego blasku – zdawałoby się, że wtedy mniej widzimy. Ale tak naprawdę poświata jaką pozostawia po sobie nad horyzontem Helios sprawia, że wszystko co znajduje się na jej tle jawi się niezwykle wyraźnie. Wyostrzają się wszystkie kontury, motywy przyrody stają się bardzo kontrastowe, dostrzegamy wtedy najcieńsze gałązki, najmniejsze listki – drobne fragmenty, które za dnia są niedostrzegalne, umykają rozmyte intensywnością światła dziennego.I dlatego tak bardzo lubię zachody słońca, bo wtedy „odczytujemy” przyrodę na nowo, odkrywa wtedy przed nami swoje szczegóły.
Jak już pisałem, cieszy mnie każde słowo pod zdjęciem. Szczególnie te, które dotyczą fotografii, Waszych opinii i przemyśleń z nimi związanych. Powodują, ze zdjęcia żyją dłużej.Opinie jakobym był artystą wkładam na półkę z ulubionymi bajkami, nie wyrzucam, będzie co poczytać wnukom
bogactwo i złożone treści tych zdjęć sprawiają, że jak widać nie tylko mi – Carrmelito – przynoszą one nowe skojarzenia i refleksje, gdy po raz kolejny wchodzę na blog – mnie osobiście to bardzo cieszy, bo w swoim gadulstwie nie czuję sie osamotniona, tylko ciekawe co czado powie na te „dialogi myśli” ?
Oj ! Coś optymistycznie pogrywasz, Ameli ! Ciężki plecak, wiatr we włosach i ścieżka, umykająca pod stopami … sama rozkosz ! Jednak, gdy patrzę na to zdjęcie, staje mi przed oczami obraz z czarno-białego filmu I.Bergmana p.t. „Siódma pieczęć” z 1957r. Może dlatego wcześniej napisałam o „wózku pełnym trosk…”. Teraz widzę rycerza, mozolnie wspinającego się pod górę z mieczem u boku, dźwigającego swój krzyż zwątpienia, beznadziejności losu i wyrzutów sumienia. U mnie jak widzisz barometr spada w dół …idzie na deszcz…
To zdjęcie przywołuje mi jeszcze na myśl motyw „wiecznej wędrówki” -wędrówki do nikąd, bez celu; albo inaczej!…cel byłby nie ważny, sama wędrówka byłaby celem samym w sobie. To pragnienie „zniewolonej betonem duszy”. A zamiast wózka Carrmelity – ciężki plecak na barkach, bagaż doświadczeń i wspomnień… I szłoby się tak w nieznane nie licząc się czasem w poszukiwaniu lepszego jutra, w poszukiwaniu radości istnienia…
Nie umiem śpiewać ale uwielbiam muzykę, nie umiem robić zdjęć, ale to co zobaczyłam na tym blogu wprawiło mnie w zachwyt. „Czasem Bóg daje talent a resztę musisz wybrać sam”. Ty wybrałeś. I to właściwie.Będę tu powracać bo to balsam dla duszy jest. Te twoje zdjęcia.
…no i proszę, Czarodziej gdzieś zniknął…, na swojej bieszczadzkiej ścieżce we mgle, trochę stromej i magicznie mglistej, jak w życiu, a myśli chmurzaście splątane na nowo by chciały żeby czas się zatrzymał na chwilkę w czarodziejskim obrazie wieczoru albo świtu, lasu albo nieba chmurnego, Czarodzieju…..zatrzymam się TUTAJ i poczekam na czary…..
porównajcie z „Krajobraz z Tobiaszem. Wiosna” Jacka Mlczewskiego…na zdjęciu inna pora roku, dnia i trochę inne ujęcie – obnizone, przesunięte nieco w lewo, ale motyw i nastrój niemal ten sam…może i Tobiasza z Aniołem ujrzymy…
Przydałaby się jeszcze mała postać człowieczka na linii wzgórza, na tle nieba, który mozolnie ciągnie za sobą wózek pełen trosk i zmartwień … i mielibyśmy kompletny obraz Boskiego Aktu Tworzenia siódmego dnia, gdy Pan Bóg ocierał pot z czoła i zastanwiał się pod wąsem: ” Po kiego grzyba mi ten marudny, dwunogi Mądrala”.
Z przyjemnoscia ogladamy te widoki, bo nie wdarly sie w nich technika, wspolczesnosc, wysokie budynki i ped ku „wiekszemu, lepszemu, szybszemu”. Od pokolen …jest tutaj tak samo. I wlasnie – dzieki za to!
tanagra2@vp.pl
6 Listopad 2007 16:06
Pana zdjęcia to miód na moje skołatane serce
~Carrmelita
13 Styczeń 2007 03:32
Rzeczywiście, ta pora „po zmierzchu” ma specyficzne spojrzenie na świat i niepowtarzalne światło, jakby niczyje … Ta chwila nie należy już do dnia, ale jeszcze nie zaopiekował się nią wieczór. Może czeka, aż ktoś ją złapie w obiektyw ?
~czado
7 Styczeń 2007 19:02
W kilkańcie minut po zachodzie słońca robię więcej zdjęć niz przez cały dzień…
~ameli
5 Styczeń 2007 03:47
Myślę, że zachodzące słońce skrywa w sobie prawdziwą tajemnicę światła. Gdy żarząca kula znika za horyzontem coraz mniej jest słonecznego światła i jego oślepiającego blasku – zdawałoby się, że wtedy mniej widzimy. Ale tak naprawdę poświata jaką pozostawia po sobie nad horyzontem Helios sprawia, że wszystko co znajduje się na jej tle jawi się niezwykle wyraźnie. Wyostrzają się wszystkie kontury, motywy przyrody stają się bardzo kontrastowe, dostrzegamy wtedy najcieńsze gałązki, najmniejsze listki – drobne fragmenty, które za dnia są niedostrzegalne, umykają rozmyte intensywnością światła dziennego.I dlatego tak bardzo lubię zachody słońca, bo wtedy „odczytujemy” przyrodę na nowo, odkrywa wtedy przed nami swoje szczegóły.
~czado
15 Grudzień 2006 13:47
Jak już pisałem, cieszy mnie każde słowo pod zdjęciem. Szczególnie te, które dotyczą fotografii, Waszych opinii i przemyśleń z nimi związanych. Powodują, ze zdjęcia żyją dłużej.Opinie jakobym był artystą wkładam na półkę z ulubionymi bajkami, nie wyrzucam, będzie co poczytać wnukom
~ameli
15 Grudzień 2006 03:12
bogactwo i złożone treści tych zdjęć sprawiają, że jak widać nie tylko mi – Carrmelito – przynoszą one nowe skojarzenia i refleksje, gdy po raz kolejny wchodzę na blog – mnie osobiście to bardzo cieszy, bo w swoim gadulstwie nie czuję sie osamotniona, tylko ciekawe co czado powie na te „dialogi myśli” ?
~Carrmelita
15 Grudzień 2006 00:53
Oj ! Coś optymistycznie pogrywasz, Ameli ! Ciężki plecak, wiatr we włosach i ścieżka, umykająca pod stopami … sama rozkosz ! Jednak, gdy patrzę na to zdjęcie, staje mi przed oczami obraz z czarno-białego filmu I.Bergmana p.t. „Siódma pieczęć” z 1957r. Może dlatego wcześniej napisałam o „wózku pełnym trosk…”. Teraz widzę rycerza, mozolnie wspinającego się pod górę z mieczem u boku, dźwigającego swój krzyż zwątpienia, beznadziejności losu i wyrzutów sumienia. U mnie jak widzisz barometr spada w dół …idzie na deszcz…
~ameli
13 Grudzień 2006 03:10
To zdjęcie przywołuje mi jeszcze na myśl motyw „wiecznej wędrówki” -wędrówki do nikąd, bez celu; albo inaczej!…cel byłby nie ważny, sama wędrówka byłaby celem samym w sobie. To pragnienie „zniewolonej betonem duszy”. A zamiast wózka Carrmelity – ciężki plecak na barkach, bagaż doświadczeń i wspomnień… I szłoby się tak w nieznane nie licząc się czasem w poszukiwaniu lepszego jutra, w poszukiwaniu radości istnienia…
~Dagmara
12 Grudzień 2006 14:02
Nie umiem śpiewać ale uwielbiam muzykę, nie umiem robić zdjęć, ale to co zobaczyłam na tym blogu wprawiło mnie w zachwyt. „Czasem Bóg daje talent a resztę musisz wybrać sam”. Ty wybrałeś. I to właściwie.Będę tu powracać bo to balsam dla duszy jest. Te twoje zdjęcia.
~J
11 Grudzień 2006 22:32
…no i proszę, Czarodziej gdzieś zniknął…, na swojej bieszczadzkiej ścieżce we mgle, trochę stromej i magicznie mglistej, jak w życiu, a myśli chmurzaście splątane na nowo by chciały żeby czas się zatrzymał na chwilkę w czarodziejskim obrazie wieczoru albo świtu, lasu albo nieba chmurnego, Czarodzieju…..zatrzymam się TUTAJ i poczekam na czary…..
~ameli
11 Grudzień 2006 01:57
porównajcie z „Krajobraz z Tobiaszem. Wiosna” Jacka Mlczewskiego…na zdjęciu inna pora roku, dnia i trochę inne ujęcie – obnizone, przesunięte nieco w lewo, ale motyw i nastrój niemal ten sam…może i Tobiasza z Aniołem ujrzymy…
~Carrmelita
10 Grudzień 2006 23:01
Przydałaby się jeszcze mała postać człowieczka na linii wzgórza, na tle nieba, który mozolnie ciągnie za sobą wózek pełen trosk i zmartwień … i mielibyśmy kompletny obraz Boskiego Aktu Tworzenia siódmego dnia, gdy Pan Bóg ocierał pot z czoła i zastanwiał się pod wąsem: ” Po kiego grzyba mi ten marudny, dwunogi Mądrala”.
~ola;p
10 Grudzień 2006 19:41
wydaje się, że początek wiosny, a tu listopad…
~Julia
10 Grudzień 2006 19:26
Z przyjemnoscia ogladamy te widoki, bo nie wdarly sie w nich technika, wspolczesnosc, wysokie budynki i ped ku „wiekszemu, lepszemu, szybszemu”. Od pokolen …jest tutaj tak samo. I wlasnie – dzieki za to!
~cipol
10 Grudzień 2006 18:33
po prostu piekne
~J
10 Grudzień 2006 10:23
….by chmurność tamtych myśli ocalić od zapomnienia…dziękuję…