Niech nas nie opuszcza. Trzymajcie za mnie kciuki w sobotę
P.S.
Co roku na wiosnę jestem pod presją. Czekacie na wiosenne zdjęcia, macie dosyć zimy. W górach wiosna przychodzi później – na razie jest przedwiośnie. To zdjęcie zrobiłem dzisiaj 13 marca 2008 w Bieszczadach. Co prawda w ogródku kwitną przebisniegi i krokusy, ale mnie ciągnie w takie miejsca jak wyżej. Pozdrawiam optymistycznie.
gertyger2410@op.pl
30 Sierpień 2008 17:53
Choć Zima też swój urok ma, ja jednak bardziej zieleń i kwiaty uwielbiam a szczegolnie Góry.pozdrawiamgert
agawitek
18 Marzec 2008 20:38
Wiosna wiosną, ale to zdjęcie jest przepiękne:-)Agnieszka
~czardasz
17 Marzec 2008 14:45
Mieszkam w Łodzi ,takich widoków nie uświadcze >piekne zdjecia i ta zima U nas jej prawie nie bylo a jak nawet spadł śnieg to sie stopił.Cieszę sie,ze znalazlam Twój blog i te zdjęcia.Pozdrawiam serdeczniewww.alinaweronika.blog.onet.pl
~wędrowiec
14 Marzec 2008 08:20
A ja dziękuję za te zimowe jeszcze widoki … Lasy w okolicach Trójmiasta, choć przypominają nieco bieszczadzkie buczynowe, niestety w tym roku były nieomal bez śniegu. A przecież w marcu jeszcze leżeć powinien …Krokusy w ogródku też kwitną Pozdrawiam bardzo.
~ameli
14 Marzec 2008 02:18
Waldku tylko proszę nie stresuj się ze wiosny wołamy, kiedy Tobie z zimą najlepiej. Cały szkopuł w tym, że większość odwiedzajacych pejzaże to z pewnościa Ci, którzy tęsknią za górami, a jak tęsknia tak bardzo to góry maja daleko, a jak do gór im daleko to zimy raczej nie mieli… tylko takie „nie wiadomo co”. Stąd tak się na wiosne czeka, by czas-porę roku móc określić i zgodnie z jej rytmem żyć.U mnie zima w tym roku to tylko pięknie oszronione drzewa przed swiętami. Niby ostrzegali w prognozie pogody, że zalegające błoto pośniegowe może utrudniać jazdę – ale to nie było błoto pośniegowe, to był raczej śnieg w błocie. Żeby u mnie zagościłła choć przez tydzień taka zima – jak na Twoich fotografiach, wtedy zupełnie inaczej tęskniłoby się za białym puchem… a tak, gdy zimy nie było to… „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”. Stąd następnej pory roku się pragnie, no bo na tą co mija, nie ma się już co oglądać.I przyznam się, że Twoje tegoroczne zimowe zdjęcia są dla mnie tak egzotyczne, jakbyś pokazywał nowo odkrytą krainę – dziewiczą, niepodeptaną, czystą w swojej bieli i harmonii barw. Gdzieś tam jest – piękna, cudowna, ale co z tego, … można sobie tylko pomarzyć.Jednak tak naprawdę, to bardzo dużo, bo marzenia są potrzebne…współtworzą nasze życie.A na „załączonym obrazku” to niemal żywcem wzięty Ferdynand Ruszczyc. Między innymi on malował takie kłębiaste chmurzyska. Zresztą, często sięgał też po motyw zimy i przedwiośnia do swoich obrazów. Jest takie dzieło „Ostatnie śniegi” z 1898. Przestawia niewielki strumyk i jego ‘rosochate’ brzegi z bezlistnymi gałęziami i śniegowymi ‘łachami’. A wspominam ten obraz, bo kolory jakich użył Ruszczyc do namalowania brzegu i plątanin ę nadbrzeżnych konarów można przyrównać do buków z powyższego zdjęcia – rudości nieuczesane dopełniają swoim ciepłem zimowy pejzaż. Natomiast bieszczadzkie niebo odpowiada obrazowi „Ziemia” z 1989 r. (również autorstwa Ruszczyca).I można powiedzieć Waldku, że Twój „Optymizm” łączy w sobie dwa Ruszczycowskie obrazy: Ziemię i Ostatnie śniegi I będę trzymała kciuki, najmocniej jak potrafię….moje narty kurzą się, a powinien kurzyć się spod nich śnieg podczas szalonych zjazdów… może następnej zimy?… o ile będzie…No, a optymizmu na najbliższe 3-4 miesiące duuuużo mi potrzeba, co najmniej tyle ile śniegu na Paśmie Granicznym Więc chwytam światło i barwy Twoich obrazów – uśmiecham się – dobrze będzie…inaczej być nie może Pozdrawiam hulającym wiatrem – niech gna dobre myśli, aż w Bieszczady
~Carrmelita
14 Marzec 2008 00:52
Witaj Ameli ! Dzięki za słowa współczucia i otuchy. Taka jestem zniechęcona i zaklopsowana, że dziś nie czułam zapachu świeżo uduszonej na oleju cebuli, co jest wręcz niemożliwe, prawda ? Zdrowia też Ci życzę i wykaraskania się z alergii. Pozdrawiam,
~rude wredne
14 Marzec 2008 00:25
A ja czuję się tym optymizmem zarażona całkowicie! Tutaj najłatwiej mi go spotkać, z Wami, z Obrazami…:) Wiosny – bez dwóch zdań…! Cudownej, naturalnej wiosny. Ale jeśli trzeba jeszcze na tą Twoją, górską poczekać – to ja czekam:) A To – droga, do nieba… PS. Przywołało to starą piosenkę Lady Pank: „Zamknij oczy – Nie potrzeba patrzeć w dół – zaraz będziesz czuć ciepły wiatr we włosach…”
~Carrmelita
14 Marzec 2008 00:21
Bieli cudownej, świeżej i leczniczej zawsze warto u Ciebie, Czado poszukać. Piękno lekarstwem na wszystko się wydaje … A dlaczego mamy trzymać za Ciebie kciuki w sobotę ?
~ameli
14 Marzec 2008 00:16
Ojej…jak bez wisienki i bitej śmietany to naprawdę musi być źle.Carrmelciu trzymaj się z całych sił i nie daj choróbsku, dużym górom dzielnie dawałaś radę to i te małe złośliwe bakterie pokonasz Ciebie trawi infekcja, a mnie wszelkiej maści alergie…więc też bez węchu szczególnego….
~Carrmelita
14 Marzec 2008 00:01
Tak bardo chciałabym się zarazić Twoim, Czado optymizmem …, ale nie mogę … Nie dziś, nie w szóstym dniu infekcji zatok, bólu, gorączki i łykania antybiotyku bez efektu. Wszystko przez to, że nie było na Mazowszu w tym roku zimy w ogóle ! Nie wymroziło mnie i nie zahartowałam się wystarczająco, a gdy zaświeciło zwodnicze słoneczko, dałam się nabrać i dziś dogorywam ! Niech mój marny los będzie przestrogą dla wszystkich stęsknionych wiosny, co zrzucają czapki i szaliki na przedwiośniu, zapominając o tradycyjnym osłabieniu wiosennym. Tak więc, dbajcie o siebie na wiosnę, Kochani i nie dajcie się bakteriom i wirusom. Licho nie śpi. Wasza ( bez uśmiechu, bez nadziei, bez smaku, bez węchu, bez wisienki i bitej śmietany , itd. … ) C.