Czy pamiętasz film pt. ‘Orlando’ w reżyserii Sally Potter, z rewelacyjną rolą Tildy Swinton jako głównego/ej bohatera/ki . Nasz Orlando podróżuje przez wieki zmieniając płeć – taki odruch bezwarunkowy. Spostrzega, że dla niego płeć nie jest ważna tak, jak dla otoczenia. Dla niego liczą się wrażliwe zmysły, rozum, miłość, przyjaźń, polityka, itd. … Film doskonale pokazuje, o co mi chodzi w całym tym zamieszaniu. Jeszcze w XVIII wieku uważano, że kobieta nie ma duszy samoistnie. Może ją osiągnąć dzięki opiece i wpływowi mężczyzny: ojca lub męża, który ją będzie edukował. Samodzielne kobiety przez dewotów – idiotów były odsądzane od czci, wiary i zbawienia.
Z pracy domowej z aparatu pewnie dostałabym ’2-’. Ciągle brak mi czasu, by przebrnąć przez instrukcję, ale teraz już osiadłam w W-wie na jakieś 3 miesiące, to i książeczkę wreszcie przyswoję. Tylko, że książeczka to jedno, a praktyka to druga bajka …coś w stylu ‘Neverending Story’.
Carrmelito masz już 6+ z nauk ścisłych, a prace domową z fotografii odrobiłaś?… będąc teraz w Beskidzie, czy może nadal wieczorami „w popłochu” przeglądałaś instrukcję obsługi … wiem złośliwiec ze mnie wychodzi, ale to tak … z sympatii, bo pamiętam jak razem nie mogłysmy sobie poradzić, by niebo było błekitne i trawa zielona… zarazem. Ja nadal „zmagam się” się z moim aparatem – uparciuch nie zawsze mnie słucha i żadnego błędu z mojej strony nie chce darować
…wg. mnie ależ Boże broń…co do Twojej tezy lub jak wolisz domniemania …nic z tych rzeczy, po prostu nie za bardzo chciałabym być chłopcem ,uważam, że i wtedy i teraz tak jak piszesz jedno drugiemu nie przeszkadzało…i prócz wstążek we włosach na głowie…. można w niej było mieć odpowiedni poziom oleju, może nawet wyższy niż średnia z tamtych czasów….;o)
Czyżby J., wg Ciebie kobieta w czasach Renesansu, która, jak mężczyźni studiowała ( prawo, nauki ścisłe, języki obce, filozofia, sztuka ), podróżowała i polowała, władała bronią białą i miała wpływy, nie mogła być jednocześnie kobietą umuzykalnioną, piękną i powalającą na kolana ? Jedno drugiemu nie przeszkadzało. W tamtych czasach kobiety nie były edukowane, tylko tresowane. Tylko mądre i bogate starały się żyć i działać jak mężczyźni ( poza swoimi żeńskimi powinnościami ) , choć rzucano im kłody pod nogi.
W czasach Renesansu rzeczywiście życie panienek ograniczało się do wstążek we włosach, haftowania, malowania, śpiewania i tańczenia ( średnio zamożne ). Od panien ‘dobrze urodzonych’ wymagano jeszcze paru nowożytnych języków, aby można je było pokazywać w towarzystwie. No powinny jeszcze coś od czasu do czasu przeczytać …Tylko nieliczne, bogate kobiety studiowały, podróżowały, rywalizowały z poetami, pisarzami i politykami, sponsorowały naukę. Reszta miała ‘siano’ w głowie i potrafiła się tylko słodko wdzięczyć. Wszystko jednak kręciło się wokół zamążpójścia, itd. Nastolatka rok lub dwa balowała na przyjęciach, potem w wieku 15-tu lat dostawała 35-letniego lub 50-letniego męża i na tym kończyło się jej życie z ‘wstążkami we włosach’. Potem był poród udany lub nie ( co czwarta umierała w połogu … ), obowiązki, dzieci i ‘srebrna, domowa klatka’. Nikt ich się nie pytał, czy do szczęścia wystarczy im bycie żoną. Te naiwne dziewczątka z kokardkami były przeznaczane na żony, a te z własnymi bibliotekami, laboratoriami i wpływami – na wspólniczki, partnerki, przyjaciółki i kochanki.
…..a te wstążki we włosach?…męskie spojrzenia? ..uśmiechy zazdrosnych dziewcząt z sąsiedztwa, te bale i te tańce , w których tylko dzięki temu ,że jestem kobietą potrafię być sobą i ten zachwyt w ich oczach co to wiesz, gdy zatańczysz patrząc w ich niebo?……albo wtedy gdy jestem tylko sobą…… dziwną wróżką z dziwnej bajki, o trochę niebezpiecznej naturze ……..
A tak, chciałabym przenieść się dla odmiany w niebezpieczne czasy Renesans i odkrywać świat, jak dziecko, któremu ktoś zdjął przepaskę z oczu, ale … wolałabym wtedy być mężczyzną, albo … bardzo, bardzo, bardzo bogatą kobietą, którą wychowywano w dzieciństwie jak chłopca.
Tak, to niezwykle pożyteczni geniusze w naszej codzienności. Tacy ‘tłumacze’ zjawisk w przyrodzie. Jak bez nich pojęlibyśmy transport kamienia po polu przy użyciu prostego kija, albo huśtawkę-konika dla dzieci ? Jak zrozumielibyśmy swój przemęczony młynek do kawy, albo mikser ? Czy fascynowały by nas wtedy satelity krążące po orbitach, albo ciągoty magnetyczne planet i ich chimeryczna, ekscentryczna miłość do słońca ? Gdy nie twórcy rotacji, czy pragnęlibyśmy wystrzelić naszego upierdliwego sąsiada w kosmos z II-gą prędkością kosmiczną ? ( nie z I-szą prędkością, jak sympatycznego Strusia Pędziwiatra, który nigdy nas nie opuści ze swoim irytującym Pii-bip ! Pii-bip ! ). Dzięki poetom-matematykom wiemy, dlaczego wkurzamy się, gdy prędkość obrotowa wskazówki zegara nagle maleje do zera. Ruch wirowy nas stworzył i stwarza co dnia, więc niech żyją piewcy wektorów ! Co byśmy zrobili bez ‘reguły prawej ręki’? Jak dobralibyśmy się do naszego ulubionego winka bez korkociągu ? Niech żyją otwieracze do butelek ! Pijmy za zdrowie: Euklidesa, Newtona, Younga, Fresnela, Lorentza i ulubieńca Czado, pana Laplacea ?
Stawiam tezę: żaden matematyk nie wpadłby na opis ruchu wirowego wokół trzech stopni swobody ( osi x, y, z – parametry lądu ), gdyby nie obłoki nad ‘ścisłą’ głową. Nie ma 4-tego, 5-tego i 6-tego stopnia swobody bez wolności nieprzewidywalnego nieba ! Ono pisze, jak zawsze, swój ‘manifest niepodległości’ w czwartym wymiarze: w czasie ( oś t ). Niech żyją nauki ścisłe i ich matka: matematyka. Bo matematyka to abstrakcja, a abstrakcja to poezja. A wszystko to połknął i trzyma w swoim obłoku błękitny wieloryb filozofii.
a mnie sie to kojarzy z japonskimi filmami anime i sposobem w jaki jest tam przedstawiane niebo,chmury i woda…..jak zwykle Pan Czado dostarcza!dzieki )
…a jednak smak moich ulubionych lodów waniliowych przesłonił mi myśli o puszystych niebytach chmur pierzasto – waniliowych….. i lubię jasność myśli nad uporządkowanym rytmem życiowych planów co najmniej jak linię tego lasu na horyzoncie…po prostu jestem tutaj…. pomiędzy jedną miedzą zieloną a drugim planem (?) zagajnika , bo przecież las widziałeś? …tylko te chmury niepokojem kuszące ….Kogoś(?)….
…gdy jednorożca przyjdzie czas, trzeba będzie uwierzyć w szczęście na wesołej łące, które może przynieść każdy kolejny dzień, gdy niebo nazbyt niebieskie,chmury pierzaste dokoła, trawa zbyt zielona, a ludzie uśmiechnięci od rana jakby ze snu się jeszcze nie obudzili na dobre, i dalej śnią jakby we śnie ,o swoim szczęściu w innych wymiarach, a rano się uśmiechają do swoich snów, pod warunkiem, że o nich pamiętają nazajutrz…ja zawsze pamiętam…
…mam wrażenie że te białe obłoczki swym ciężarem zgniotą las i wszystko co spotkają na drodze, przetocza się tuż nad powierzchnią ziemi…p.s. strach się bać:)
~Carrmelita
24 Czerwiec 2007 01:47
Czy pamiętasz film pt. ‘Orlando’ w reżyserii Sally Potter, z rewelacyjną rolą Tildy Swinton jako głównego/ej bohatera/ki . Nasz Orlando podróżuje przez wieki zmieniając płeć – taki odruch bezwarunkowy. Spostrzega, że dla niego płeć nie jest ważna tak, jak dla otoczenia. Dla niego liczą się wrażliwe zmysły, rozum, miłość, przyjaźń, polityka, itd. … Film doskonale pokazuje, o co mi chodzi w całym tym zamieszaniu. Jeszcze w XVIII wieku uważano, że kobieta nie ma duszy samoistnie. Może ją osiągnąć dzięki opiece i wpływowi mężczyzny: ojca lub męża, który ją będzie edukował. Samodzielne kobiety przez dewotów – idiotów były odsądzane od czci, wiary i zbawienia.
~Carrmelita
24 Czerwiec 2007 01:26
Z pracy domowej z aparatu pewnie dostałabym ’2-’. Ciągle brak mi czasu, by przebrnąć przez instrukcję, ale teraz już osiadłam w W-wie na jakieś 3 miesiące, to i książeczkę wreszcie przyswoję. Tylko, że książeczka to jedno, a praktyka to druga bajka …coś w stylu ‘Neverending Story’.
~Carrmelita
24 Czerwiec 2007 01:18
Tak, rzeczywiście wyglądał jak nawiedzony … poeta kosmosu …Wszystko na kosmiczną skalę !
~ameli
18 Czerwiec 2007 11:37
Carrmelito masz już 6+ z nauk ścisłych, a prace domową z fotografii odrobiłaś?… będąc teraz w Beskidzie, czy może nadal wieczorami „w popłochu” przeglądałaś instrukcję obsługi … wiem złośliwiec ze mnie wychodzi, ale to tak … z sympatii, bo pamiętam jak razem nie mogłysmy sobie poradzić, by niebo było błekitne i trawa zielona… zarazem. Ja nadal „zmagam się” się z moim aparatem – uparciuch nie zawsze mnie słucha i żadnego błędu z mojej strony nie chce darować
~J
10 Czerwiec 2007 21:41
…wg. mnie ależ Boże broń…co do Twojej tezy lub jak wolisz domniemania …nic z tych rzeczy, po prostu nie za bardzo chciałabym być chłopcem ,uważam, że i wtedy i teraz tak jak piszesz jedno drugiemu nie przeszkadzało…i prócz wstążek we włosach na głowie…. można w niej było mieć odpowiedni poziom oleju, może nawet wyższy niż średnia z tamtych czasów….;o)
~czado
10 Czerwiec 2007 21:00
Jak przyjemnie mnie zadziwiłaś, jednak mój ulubieniec to Einstein i nie dlatego, że jego Teoria była tematem mojej pracy, ale po prostu za… wygląd…
~Carrmelita
10 Czerwiec 2007 13:58
Czyżby J., wg Ciebie kobieta w czasach Renesansu, która, jak mężczyźni studiowała ( prawo, nauki ścisłe, języki obce, filozofia, sztuka ), podróżowała i polowała, władała bronią białą i miała wpływy, nie mogła być jednocześnie kobietą umuzykalnioną, piękną i powalającą na kolana ? Jedno drugiemu nie przeszkadzało. W tamtych czasach kobiety nie były edukowane, tylko tresowane. Tylko mądre i bogate starały się żyć i działać jak mężczyźni ( poza swoimi żeńskimi powinnościami ) , choć rzucano im kłody pod nogi.
~Carrmelita
10 Czerwiec 2007 13:47
W czasach Renesansu rzeczywiście życie panienek ograniczało się do wstążek we włosach, haftowania, malowania, śpiewania i tańczenia ( średnio zamożne ). Od panien ‘dobrze urodzonych’ wymagano jeszcze paru nowożytnych języków, aby można je było pokazywać w towarzystwie. No powinny jeszcze coś od czasu do czasu przeczytać …Tylko nieliczne, bogate kobiety studiowały, podróżowały, rywalizowały z poetami, pisarzami i politykami, sponsorowały naukę. Reszta miała ‘siano’ w głowie i potrafiła się tylko słodko wdzięczyć. Wszystko jednak kręciło się wokół zamążpójścia, itd. Nastolatka rok lub dwa balowała na przyjęciach, potem w wieku 15-tu lat dostawała 35-letniego lub 50-letniego męża i na tym kończyło się jej życie z ‘wstążkami we włosach’. Potem był poród udany lub nie ( co czwarta umierała w połogu … ), obowiązki, dzieci i ‘srebrna, domowa klatka’. Nikt ich się nie pytał, czy do szczęścia wystarczy im bycie żoną. Te naiwne dziewczątka z kokardkami były przeznaczane na żony, a te z własnymi bibliotekami, laboratoriami i wpływami – na wspólniczki, partnerki, przyjaciółki i kochanki.
~J
9 Czerwiec 2007 19:05
…..a te wstążki we włosach?…męskie spojrzenia? ..uśmiechy zazdrosnych dziewcząt z sąsiedztwa, te bale i te tańce , w których tylko dzięki temu ,że jestem kobietą potrafię być sobą i ten zachwyt w ich oczach co to wiesz, gdy zatańczysz patrząc w ich niebo?……albo wtedy gdy jestem tylko sobą…… dziwną wróżką z dziwnej bajki, o trochę niebezpiecznej naturze ……..
~Carrmelita
9 Czerwiec 2007 17:00
A tak, chciałabym przenieść się dla odmiany w niebezpieczne czasy Renesans i odkrywać świat, jak dziecko, któremu ktoś zdjął przepaskę z oczu, ale … wolałabym wtedy być mężczyzną, albo … bardzo, bardzo, bardzo bogatą kobietą, którą wychowywano w dzieciństwie jak chłopca.
~Jolka
9 Czerwiec 2007 16:09
Prawdziwi ludzie Renesansu z Was…
~Carrmelita
9 Czerwiec 2007 15:05
Tak, to niezwykle pożyteczni geniusze w naszej codzienności. Tacy ‘tłumacze’ zjawisk w przyrodzie. Jak bez nich pojęlibyśmy transport kamienia po polu przy użyciu prostego kija, albo huśtawkę-konika dla dzieci ? Jak zrozumielibyśmy swój przemęczony młynek do kawy, albo mikser ? Czy fascynowały by nas wtedy satelity krążące po orbitach, albo ciągoty magnetyczne planet i ich chimeryczna, ekscentryczna miłość do słońca ? Gdy nie twórcy rotacji, czy pragnęlibyśmy wystrzelić naszego upierdliwego sąsiada w kosmos z II-gą prędkością kosmiczną ? ( nie z I-szą prędkością, jak sympatycznego Strusia Pędziwiatra, który nigdy nas nie opuści ze swoim irytującym Pii-bip ! Pii-bip ! ). Dzięki poetom-matematykom wiemy, dlaczego wkurzamy się, gdy prędkość obrotowa wskazówki zegara nagle maleje do zera. Ruch wirowy nas stworzył i stwarza co dnia, więc niech żyją piewcy wektorów ! Co byśmy zrobili bez ‘reguły prawej ręki’? Jak dobralibyśmy się do naszego ulubionego winka bez korkociągu ? Niech żyją otwieracze do butelek ! Pijmy za zdrowie: Euklidesa, Newtona, Younga, Fresnela, Lorentza i ulubieńca Czado, pana Laplacea ?
czado
7 Czerwiec 2007 09:35
Teraz lepiej rozumiem… dla mnie też twórcy rotacjii, dywergencji, laplasjaów to poeci najwyżych lotów…
~Carrmelita
7 Czerwiec 2007 01:55
Stawiam tezę: żaden matematyk nie wpadłby na opis ruchu wirowego wokół trzech stopni swobody ( osi x, y, z – parametry lądu ), gdyby nie obłoki nad ‘ścisłą’ głową. Nie ma 4-tego, 5-tego i 6-tego stopnia swobody bez wolności nieprzewidywalnego nieba ! Ono pisze, jak zawsze, swój ‘manifest niepodległości’ w czwartym wymiarze: w czasie ( oś t ). Niech żyją nauki ścisłe i ich matka: matematyka. Bo matematyka to abstrakcja, a abstrakcja to poezja. A wszystko to połknął i trzyma w swoim obłoku błękitny wieloryb filozofii.
barszczon@op.pl
7 Czerwiec 2007 00:02
Świetne kadry – zwłaszcza ogromine i przestrzenne niebo i chmury Pozdrawiam i gratuluję
~zofiak
6 Czerwiec 2007 03:32
a mnie sie to kojarzy z japonskimi filmami anime i sposobem w jaki jest tam przedstawiane niebo,chmury i woda…..jak zwykle Pan Czado dostarcza!dzieki )
~J
5 Czerwiec 2007 23:42
…a jednak smak moich ulubionych lodów waniliowych przesłonił mi myśli o puszystych niebytach chmur pierzasto – waniliowych….. i lubię jasność myśli nad uporządkowanym rytmem życiowych planów co najmniej jak linię tego lasu na horyzoncie…po prostu jestem tutaj…. pomiędzy jedną miedzą zieloną a drugim planem (?) zagajnika , bo przecież las widziałeś? …tylko te chmury niepokojem kuszące ….Kogoś(?)….
~bazylia
5 Czerwiec 2007 23:35
co za siła wyrazu!!!
~J
5 Czerwiec 2007 22:18
…gdy jednorożca przyjdzie czas, trzeba będzie uwierzyć w szczęście na wesołej łące, które może przynieść każdy kolejny dzień, gdy niebo nazbyt niebieskie,chmury pierzaste dokoła, trawa zbyt zielona, a ludzie uśmiechnięci od rana jakby ze snu się jeszcze nie obudzili na dobre, i dalej śnią jakby we śnie ,o swoim szczęściu w innych wymiarach, a rano się uśmiechają do swoich snów, pod warunkiem, że o nich pamiętają nazajutrz…ja zawsze pamiętam…
~zocha
5 Czerwiec 2007 20:23
niesamowite te zdjęcia robisz
~paula
5 Czerwiec 2007 16:47
…mam wrażenie że te białe obłoczki swym ciężarem zgniotą las i wszystko co spotkają na drodze, przetocza się tuż nad powierzchnią ziemi…p.s. strach się bać:)