Nie wyrabiam, Ameli Skręca mnie ze śmiechu, gdy sobie przypomnę, jak się starałaś mnie nie obudzić, stąpałaś bezszelestnie i nagle … łubudu … i Carmi otwiera zaspane ślepia z miną głodnego rekina ;-[. Dobre to było. I love it !!!
Kasiu! Właśnie skończyłam opowieść Lance’a Armstronga o jego walce z chorobą.Mając statystycznie tylko 2-3 %szans-pokonał raka ,a potem w pięknym stylu wygrał Tour de France.Ty też wygrasz ! Fajna książka,może Cię zainteresuje?A jesienny sabat bieszczadzki też mi się marzy…
No, tak Kadarki nie skończyłyśmy i o ile sobie przypominam to z powodu pewnego koszyczka nocy już nie starczyło.Trzeba się koniecznie spotkać i owe „niedopatrzenie” nadrobić, dobrze by było w większym gronie Tylko… ja nie jestem wstanie obiecać, że „nie będę jak budzik”. Wiem, że wręcz cierpiałaś z mojego powodu, ale i ja męczyłam się, żeby do tej szóstej w łóżku wytrzymać, kiedy słońce dzień witało. Przepraszam…I uwierz mi, im bardziej starałm się być cicho, tym głośniej mi to wychodziło… a szczególnie szeptanie (no cóż, prawo Murphiego skutecznie działało).Ale jest na to sposób… wstać i wyjść bez mycia i jedzenia, a wrócić ze świeżymi bułeczkami, kiedy już wstaniecie – prosto na śniadanie Po ostatnich kilku nieudanych próbach wyjazdu w góry zaczęłam siebie dypolomatycznie przekonywać, że góry nie są dla mnie, że za daleko mi do nich i w ogóle…że jak znajdę się tam raz do roku – „od wielkiego święta”, to powinno mi wystarczyć – człowiekowi z nizin…itd, itp.Ale jak teraz wiem kiedy będziesz na szlaku to myśli spokoju już mi nie dadzą i będę cały czas „kombinowała”, jak w tym samym czasie, być tam gdzie i Ty.Zobaczymy…czas pokaże…W taki razie… prawdopodobnie do zobaczenia…coś się wymyśli
Kasiu spacer jak najbardziej wskazany, nad Wisłą też są urocze zakątki. Znam ją z Włocławka i Ciechocinka, pewnie i u Ciebie tworzą się malownicze rozlewiska lub piaszczyste łachy leniwie wygrzewają swoje „brzuchy” w słońcu. Z pewnością znajdziesz już bazie i malutkie listki na krzakach. Ostatniej niedzieli widziałm powracające kluczem ptaki na niebie.Wiosna (przynajmniej w centralnej Polsce) idzie w wielkich butach, znacząc swoje ślady, a jeśli nawet spadnie jeszcze śnieg, to tylko taki na otarcie łez po niebyłej zimie.Uśmiechnij się do słońca, ogrzej w jego promieniach, poszukaj młodych pędów trawy, posłuchaj jak ptaki już doniośle śpiewają, a rozkwitną pąki marzeń w Twoich myślach. Gdy poczujesz ciepły, pachnący zielenią wiatr siły i ochota powrócą, zobaczysz… poczujesz się weselej i lżej zrobi Ci się na duszyczce. Energia płynąca z Natury jest niebywałym lekarstwem na wszelkie dolegliwości delikatnej i wrażliwej duszy.Pozdrawiam cieplutko wiosennym wietrzykiem,choć nieukrywam, że za zimą mi tęskno.
Dzięki wielkie! Naprawdę mi lepiej gdy czytam takie słowa. Najbardziej się boję, że przestanę mieć marzenia, że nie będzie chcialo mi się chcieć,. że moja dusza się rozleniwi. A więc pójdę jutro na długi spacer i popatrzę chociaż na Wisłę, bo w Płocku nie ma gór i może znowu zacznę marzyć. Dziękuję.
To pewnie znaczy, że wszystko płynie i odradza się, a kolejny dzień może być lepszy od tego, który właśnie mija. Wiara bywa, gdy życie nie jest snem lecz całym światem … Uszy do góry, Kasieńko ! Zobaczysz, że jeszcze pójdziesz z nami w Bieszczady, na szlak Nie wiem, jak nasi przyjaciele na blogu, ale ja planuję wypad na 10-14 dni na przełomie IX i X , jak w zeszłym roku. Zdrowiej więc Kasiu, bo czekamy na Ciebie. Przerobi się długie i cięższe trasy na łatwiejsze ( żebyś się nie przemęczyła po rekonwalescencji ) i dasz sobie radę. Gdy się zmęczymy, to zafundujemy sobie relaks na tarasie w promieniach jesiennego słońca, z widokiem np. na Poł. Caryńską, zawinięte w koce, na leżakach z książkami i mapami ( planujące nowe trasy ), z bulionem ze „Starego Sioła” na rozgrzewkę ( tam są boskie zupy ! ) i winem dla animuszu ….? Weźmiemy specjalistkę od „wbiegów” i „zbiegów” z góry, czyli oczywiście Ameli ( jeśli obieca, że da mi się wyspać i nie będzie jak budzik o 6.00 ) ) . Może spełni się nam ta nieskończona „Kadarka” z Rymanowa Zdr. ? Trzymam za to kciuki ! Niech Ci się ziszczą marzenia, Kasiu ;D
Dziś mi lepiej i świat wygląda inaczej…. Po pokoju lata mucha, jakaś zaspana, ale prawdziwa, a więc zbliża się wiosna. Jakoś ostatnio nie widzę siebie w tych górach, czy to znaczy, że tam nie pojadę? Oby nie….
Mam dziś doła i wydaje mi się ,że nie pokonam tego paskudnego raka, z którym walczę od tylu miesięcy. Mam jednak nadzieję, że jeśli mi się nie uda, to przynajmnie j w Niebie będzie tak jak na tych wszystkich zdjęciach. Jeśli to tam właśnie trafię. Bo w piekle już byłam ( chemioterapia)…..
Pierwsze zdjęcie od góry przypomina nastrojem to z 14 lutego pt. ‘Po własnych śladach’ z drogowskazem na Poł. Caryńskiej. Drugie jest jak modlitwa buddyjskiego mnicha w świątyni na ‘dachu świata’ – hipnotyzuje i wciąga. Trzeci obraz to bieszczadzka ikebana, nostalgiczna i pełna refleksji …
Kiedy byłam za granicą i juz naprawdę nie wiedziałam czy wrócę, odcięta od marzeń i pamięci trafiłam znowu tutaj. I wiedziałam, że nigdy nie mogę przestać tęsknić. Bo zawsze znajdzie się ktos, kto mi przypomni, że kocham zwykłą deszczową Polskę. Dziekuję Panu szczególnie, że wtedy nie zapomniałeś pokazywać jak pieknie jest u nas zimą.
Na wiosnę, gdy w nocy są przymrozki, śnieg jest twardy, daje się chodzić „na bucie”. Bardzo przydają się w kijki z odpowienimi (zimowymi) talerzykami. W takich warunkach zrobiłem te zdjęcia, choć ja poruszałem się na nartach …i ta jazda w dół…
W Bieszczadach raki na ogół nie są potrzebne. Bardziej przydają się narty ski-turowe lub rakiety śnieżne. W wyższych górach raki, czekan czy inny sprzęt wpinaczkowy mogą okazać się konieczne. Nawet z dobrym sprzętem i przy sprzyjającej pogodzie zimowe czasy przejść bywają kilka razy dłuższe niż letnie, łatwo o wychłodzenie, odmrożenia…Po prostu nie należy wybierać się zimą na górskie szlaki bez doświadczonego przewodnika, który zdecyduje co należy zabrać i czy warunki pozwalają na bezpieczną wędrówkę. Pozdrawiam.
Patrzac na te zdjecia tak sie zastanawiam – czy chodzenie po gorach w zimie wymaga jakiegos specjalnego sprzetu: raki czy tym podobne…??? Nigdy nie bylam w gorach w zimie, wiec w tym temacie jestem laikiem. Odp
Patrzę na pierwsze zdjęcie- te chmury jakby mi nad głową płynęły, takie wyraźne, jakbym sama tam stała i mogła ich dotknąć,drugie zdjęcie-to już nie spacer, nie wędrówka, a jak modlitwa w ciszya na trzecim widzę – szczęśliwe drzewko, że może rosnąć w takim miejscuTyle spokoju przynoszą nam te obrazki z gór…
~mavic
1 Marzec 2008 10:55
suuuuuuuuper, po prostu piękne……
~Carrmelita
1 Marzec 2008 01:29
Nie wyrabiam, Ameli Skręca mnie ze śmiechu, gdy sobie przypomnę, jak się starałaś mnie nie obudzić, stąpałaś bezszelestnie i nagle … łubudu … i Carmi otwiera zaspane ślepia z miną głodnego rekina ;-[. Dobre to było. I love it !!!
~kaika
29 Luty 2008 21:52
Dzięki, jeśli optymistyczna to przeczytam napewno. Ja teoretycznie mam większy procent szans, ale czasem tak mi trudno w to uwierzyć…..
~Jolka
28 Luty 2008 19:29
Kasiu! Właśnie skończyłam opowieść Lance’a Armstronga o jego walce z chorobą.Mając statystycznie tylko 2-3 %szans-pokonał raka ,a potem w pięknym stylu wygrał Tour de France.Ty też wygrasz ! Fajna książka,może Cię zainteresuje?A jesienny sabat bieszczadzki też mi się marzy…
~kaika
28 Luty 2008 13:06
Ja też chcę z Wami……..
~ameli
28 Luty 2008 01:37
No, tak Kadarki nie skończyłyśmy i o ile sobie przypominam to z powodu pewnego koszyczka nocy już nie starczyło.Trzeba się koniecznie spotkać i owe „niedopatrzenie” nadrobić, dobrze by było w większym gronie Tylko… ja nie jestem wstanie obiecać, że „nie będę jak budzik”. Wiem, że wręcz cierpiałaś z mojego powodu, ale i ja męczyłam się, żeby do tej szóstej w łóżku wytrzymać, kiedy słońce dzień witało. Przepraszam…I uwierz mi, im bardziej starałm się być cicho, tym głośniej mi to wychodziło… a szczególnie szeptanie (no cóż, prawo Murphiego skutecznie działało).Ale jest na to sposób… wstać i wyjść bez mycia i jedzenia, a wrócić ze świeżymi bułeczkami, kiedy już wstaniecie – prosto na śniadanie Po ostatnich kilku nieudanych próbach wyjazdu w góry zaczęłam siebie dypolomatycznie przekonywać, że góry nie są dla mnie, że za daleko mi do nich i w ogóle…że jak znajdę się tam raz do roku – „od wielkiego święta”, to powinno mi wystarczyć – człowiekowi z nizin…itd, itp.Ale jak teraz wiem kiedy będziesz na szlaku to myśli spokoju już mi nie dadzą i będę cały czas „kombinowała”, jak w tym samym czasie, być tam gdzie i Ty.Zobaczymy…czas pokaże…W taki razie… prawdopodobnie do zobaczenia…coś się wymyśli
~ameli
28 Luty 2008 00:03
Kasiu spacer jak najbardziej wskazany, nad Wisłą też są urocze zakątki. Znam ją z Włocławka i Ciechocinka, pewnie i u Ciebie tworzą się malownicze rozlewiska lub piaszczyste łachy leniwie wygrzewają swoje „brzuchy” w słońcu. Z pewnością znajdziesz już bazie i malutkie listki na krzakach. Ostatniej niedzieli widziałm powracające kluczem ptaki na niebie.Wiosna (przynajmniej w centralnej Polsce) idzie w wielkich butach, znacząc swoje ślady, a jeśli nawet spadnie jeszcze śnieg, to tylko taki na otarcie łez po niebyłej zimie.Uśmiechnij się do słońca, ogrzej w jego promieniach, poszukaj młodych pędów trawy, posłuchaj jak ptaki już doniośle śpiewają, a rozkwitną pąki marzeń w Twoich myślach. Gdy poczujesz ciepły, pachnący zielenią wiatr siły i ochota powrócą, zobaczysz… poczujesz się weselej i lżej zrobi Ci się na duszyczce. Energia płynąca z Natury jest niebywałym lekarstwem na wszelkie dolegliwości delikatnej i wrażliwej duszy.Pozdrawiam cieplutko wiosennym wietrzykiem,choć nieukrywam, że za zimą mi tęskno.
~kaika
27 Luty 2008 20:58
Dzięki wielkie! Naprawdę mi lepiej gdy czytam takie słowa. Najbardziej się boję, że przestanę mieć marzenia, że nie będzie chcialo mi się chcieć,. że moja dusza się rozleniwi. A więc pójdę jutro na długi spacer i popatrzę chociaż na Wisłę, bo w Płocku nie ma gór i może znowu zacznę marzyć. Dziękuję.
~Carrmelita
27 Luty 2008 02:18
To pewnie znaczy, że wszystko płynie i odradza się, a kolejny dzień może być lepszy od tego, który właśnie mija. Wiara bywa, gdy życie nie jest snem lecz całym światem … Uszy do góry, Kasieńko ! Zobaczysz, że jeszcze pójdziesz z nami w Bieszczady, na szlak Nie wiem, jak nasi przyjaciele na blogu, ale ja planuję wypad na 10-14 dni na przełomie IX i X , jak w zeszłym roku. Zdrowiej więc Kasiu, bo czekamy na Ciebie. Przerobi się długie i cięższe trasy na łatwiejsze ( żebyś się nie przemęczyła po rekonwalescencji ) i dasz sobie radę. Gdy się zmęczymy, to zafundujemy sobie relaks na tarasie w promieniach jesiennego słońca, z widokiem np. na Poł. Caryńską, zawinięte w koce, na leżakach z książkami i mapami ( planujące nowe trasy ), z bulionem ze „Starego Sioła” na rozgrzewkę ( tam są boskie zupy ! ) i winem dla animuszu ….? Weźmiemy specjalistkę od „wbiegów” i „zbiegów” z góry, czyli oczywiście Ameli ( jeśli obieca, że da mi się wyspać i nie będzie jak budzik o 6.00 ) ) . Może spełni się nam ta nieskończona „Kadarka” z Rymanowa Zdr. ? Trzymam za to kciuki ! Niech Ci się ziszczą marzenia, Kasiu ;D
~kaika
25 Luty 2008 22:00
Dziś mi lepiej i świat wygląda inaczej…. Po pokoju lata mucha, jakaś zaspana, ale prawdziwa, a więc zbliża się wiosna. Jakoś ostatnio nie widzę siebie w tych górach, czy to znaczy, że tam nie pojadę? Oby nie….
~Jolka
25 Luty 2008 19:17
Kasieńko ! Takim myślom mówimy zdecydowane NIE !!! Będzie dobrze,tylko jeszcze trochę …Trzymam kciuki !
~kaika
24 Luty 2008 21:19
Mam dziś doła i wydaje mi się ,że nie pokonam tego paskudnego raka, z którym walczę od tylu miesięcy. Mam jednak nadzieję, że jeśli mi się nie uda, to przynajmnie j w Niebie będzie tak jak na tych wszystkich zdjęciach. Jeśli to tam właśnie trafię. Bo w piekle już byłam ( chemioterapia)…..
~facet
24 Luty 2008 19:01
i cała seria doskonałych fotek.. właśnie,..jakiejś obcej zimy,… przez cały rok przez trzy dni widziałem śnieg… Pozdrawiam
~Carrmelita
24 Luty 2008 11:07
Pierwsze zdjęcie od góry przypomina nastrojem to z 14 lutego pt. ‘Po własnych śladach’ z drogowskazem na Poł. Caryńskiej. Drugie jest jak modlitwa buddyjskiego mnicha w świątyni na ‘dachu świata’ – hipnotyzuje i wciąga. Trzeci obraz to bieszczadzka ikebana, nostalgiczna i pełna refleksji …
~elihu
24 Luty 2008 01:56
Kiedy byłam za granicą i juz naprawdę nie wiedziałam czy wrócę, odcięta od marzeń i pamięci trafiłam znowu tutaj. I wiedziałam, że nigdy nie mogę przestać tęsknić. Bo zawsze znajdzie się ktos, kto mi przypomni, że kocham zwykłą deszczową Polskę. Dziekuję Panu szczególnie, że wtedy nie zapomniałeś pokazywać jak pieknie jest u nas zimą.
~Memory
22 Luty 2008 16:00
Dziekuje za cenne uwagi, na pewno przydadza sie w przyszlosci. Rowniez pozdrawiam!!
~czado
21 Luty 2008 22:31
Na wiosnę, gdy w nocy są przymrozki, śnieg jest twardy, daje się chodzić „na bucie”. Bardzo przydają się w kijki z odpowienimi (zimowymi) talerzykami. W takich warunkach zrobiłem te zdjęcia, choć ja poruszałem się na nartach …i ta jazda w dół…
~czado
21 Luty 2008 22:20
W Bieszczadach raki na ogół nie są potrzebne. Bardziej przydają się narty ski-turowe lub rakiety śnieżne. W wyższych górach raki, czekan czy inny sprzęt wpinaczkowy mogą okazać się konieczne. Nawet z dobrym sprzętem i przy sprzyjającej pogodzie zimowe czasy przejść bywają kilka razy dłuższe niż letnie, łatwo o wychłodzenie, odmrożenia…Po prostu nie należy wybierać się zimą na górskie szlaki bez doświadczonego przewodnika, który zdecyduje co należy zabrać i czy warunki pozwalają na bezpieczną wędrówkę. Pozdrawiam.
~Memory
21 Luty 2008 20:37
Patrzac na te zdjecia tak sie zastanawiam – czy chodzenie po gorach w zimie wymaga jakiegos specjalnego sprzetu: raki czy tym podobne…??? Nigdy nie bylam w gorach w zimie, wiec w tym temacie jestem laikiem. Odp
~rude wredne
21 Luty 2008 18:10
Ajj, niechaj już sobie idzie… . Wiosny, wiooosny… .!
~.ja
21 Luty 2008 08:11
zdobyć świata szczyt! )
Vienewi
21 Luty 2008 00:51
Aż żyć się chce… i takich chwil doczekać…
~kaika
20 Luty 2008 21:07
Te chmury są jak wata cukrowa z trzcinowego cukru. Gdyby można wyciągnać rękę, sięgnąć kawałek i spróbować… Jestem pewna że są słodkie.
~kamyczek_
20 Luty 2008 18:23
Patrzę na pierwsze zdjęcie- te chmury jakby mi nad głową płynęły, takie wyraźne, jakbym sama tam stała i mogła ich dotknąć,drugie zdjęcie-to już nie spacer, nie wędrówka, a jak modlitwa w ciszya na trzecim widzę – szczęśliwe drzewko, że może rosnąć w takim miejscuTyle spokoju przynoszą nam te obrazki z gór…
weronikaloboda@buziaczek.pl
20 Luty 2008 08:30
Witaj, chcesz zabłysnąć nagłówkiem? Zamów już teraz extra nagłówek za niewielką cene wejdz na http://www.naglowki-analleba-xx-zz.blog.onet.plZapraszam!!!
~czado
20 Luty 2008 08:15
Widziałem, ale odwróciłem głowę w drugą stronę
gojka21@wp.pl
20 Luty 2008 00:05
zima, zima… a moze tak chociaz kawalek wiosny widziales? Gdzies po drodze..